Trudne relacje z niedojrzałą żoną

Refleksje, dzielenie się swoimi przeżyciami...

Moderator: Moderatorzy

tomko
Posty: 43
Rejestracja: 29 kwie 2020, 15:38
Płeć: Mężczyzna

Re: Trudne relacje z niedojrzałą żoną

Post autor: tomko »

lustro pisze: 05 maja 2020, 11:46
Pomiędzy wyznawaniem wartosci a obnoszeniem sie z przejawami religijności, jest spora roznica.

Kazdy robi, jak uwaza.
Mozna uparcie epatowac żonę swoim nawróceniem. I przyjac na siebie skutki tego.
Tylko, czy o takie efekty chodzi?

Wyznawanie wartości, to nie zmuszanie zony do sluchania konferencji.
Konferencje, rekolekcje, literatura...i sama modlitwa... To droga pracy nad soba i zmian siebie.
I zona powinna raczej dostrzec efekty tej pracy, a nie samą pracę w trakcie.

Tak myślę ja.
Nie chodziło mi o to że ją atakuje i naciskam w stylu "no to teraz rekolekcje i modlitwa bo pójdziesz do piekła" Nie to nie tak. Staram się na ile to możliwe słuchać i modlić się w samotności a to że mieszkamy razem i żyjemy pod jednym dachem 24h na dobę to siłą rzeczy jak to robię a ona tego nie lubi, to zaczyna ją to mocno denerwować i drażnić. Bo gdyby miała czyste sumienie nie robiło by to na niej żadnego wrażenia. A to że czasem przypomnę jej słowa przysięgi małżeńskiej jaką złożyła przy świadkach w obecności Boga i zupełnie świadomie i dobrowolnie(chociaż teraz będzie temu zaprzeczać) to chyba nic złego. Staram się to robić z maksymalnym wyczuciem i delikatnością chociaż pewnie i tak marnie mi to wychodzi.
Wiedźmin

Re: Trudne relacje z niedojrzałą żoną

Post autor: Wiedźmin »

tomko pisze: 05 maja 2020, 12:46 [...] a ona tego nie lubi, to zaczyna ją to mocno denerwować i drażnić.

[...] A to że czasem przypomnę jej słowa przysięgi małżeńskiej jaką złożyła przy świadkach w obecności Boga i zupełnie świadomie i dobrowolnie (chociaż teraz będzie temu zaprzeczać) to chyba nic złego. [...]
Ale to chyba nie chodzi o ocenę, czy to coś złego, czy coś dobrego.
Chodzi o owoce.

Skoro wiesz, że tego żona nie lubi (na ten moment) i to ją aktualnie drażni, a mimo wszystko to robisz - choć wiesz, że to nie poprawia Waszej obecnej relacji - to zadaj sobie pytanie - jaki jest Twój cel? Po co (w jakim celu) to robisz?
lustro
Posty: 1499
Rejestracja: 02 sie 2017, 22:37
Jestem: szczęśliwą żoną
Płeć: Kobieta

Re: Trudne relacje z niedojrzałą żoną

Post autor: lustro »

tomko pisze: 05 maja 2020, 12:46
lustro pisze: 05 maja 2020, 11:46
Pomiędzy wyznawaniem wartosci a obnoszeniem sie z przejawami religijności, jest spora roznica.

Kazdy robi, jak uwaza.
Mozna uparcie epatowac żonę swoim nawróceniem. I przyjac na siebie skutki tego.
Tylko, czy o takie efekty chodzi?

Wyznawanie wartości, to nie zmuszanie zony do sluchania konferencji.
Konferencje, rekolekcje, literatura...i sama modlitwa... To droga pracy nad soba i zmian siebie.
I zona powinna raczej dostrzec efekty tej pracy, a nie samą pracę w trakcie.

Tak myślę ja.
Nie chodziło mi o to że ją atakuje i naciskam w stylu "no to teraz rekolekcje i modlitwa bo pójdziesz do piekła" Nie to nie tak. Staram się na ile to możliwe słuchać i modlić się w samotności a to że mieszkamy razem i żyjemy pod jednym dachem 24h na dobę to siłą rzeczy jak to robię a ona tego nie lubi, to zaczyna ją to mocno denerwować i drażnić. Bo gdyby miała czyste sumienie nie robiło by to na niej żadnego wrażenia. A to że czasem przypomnę jej słowa przysięgi małżeńskiej jaką złożyła przy świadkach w obecności Boga i zupełnie świadomie i dobrowolnie(chociaż teraz będzie temu zaprzeczać) to chyba nic złego. Staram się to robić z maksymalnym wyczuciem i delikatnością chociaż pewnie i tak marnie mi to wychodzi.

Tomko

Ja Ciebie rozumiem.
Tym niemniej, jeżeli moge cokolwiek radzić - z największą delikatnością i wyczuciem nie rób tego - nie przypominaj, nie epatuj, nie staraj sie byc żywym wyrzutem sumienia.
Chcesz ja denerwować? Draznić? myslisz, że to da dobre skutki?
A Ty chciał bys rozmawiać z kims takim na jej miejscu ?


Zajmij sie sobą. Pracą nad sobą. A zone zostaw na razie Bogu.

Daj czasowi czas...i pogadaj z SZEFEM szefów. To chyba najlepszy na ten moment kierunek.
Caliope
Posty: 3013
Rejestracja: 04 sty 2020, 12:09
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Trudne relacje z niedojrzałą żoną

Post autor: Caliope »

Ja modlę się w samotności, mój kontakt z Bogiem jest na tyle intymny, że chowam siebie i różaniec. Wczoraj mi się zapomniało i mąż wie, że się modlę,co z tym zrobi jego sprawa. Ważne żeby samemu postawić sobie granice swojej intymności.
lustro
Posty: 1499
Rejestracja: 02 sie 2017, 22:37
Jestem: szczęśliwą żoną
Płeć: Kobieta

Re: Trudne relacje z niedojrzałą żoną

Post autor: lustro »

Wiedźmin pisze: 05 maja 2020, 13:23
tomko pisze: 05 maja 2020, 12:46 [...] a ona tego nie lubi, to zaczyna ją to mocno denerwować i drażnić.

[...] A to że czasem przypomnę jej słowa przysięgi małżeńskiej jaką złożyła przy świadkach w obecności Boga i zupełnie świadomie i dobrowolnie (chociaż teraz będzie temu zaprzeczać) to chyba nic złego. [...]
Ale to chyba nie chodzi o ocenę, czy to coś złego, czy coś dobrego.
Chodzi o owoce.

Skoro wiesz, że tego żona nie lubi (na ten moment) i to ją aktualnie drażni, a mimo wszystko to robisz - choć wiesz, że to nie poprawia Waszej obecnej relacji - to zadaj sobie pytanie - jaki jest Twój cel? Po co (w jakim celu) to robisz?
Dzieki Wiedźmin.
Tez tak myślę... I o to mi chodziło.
Widac mam problem z wyrażaniem myśli.
tomko
Posty: 43
Rejestracja: 29 kwie 2020, 15:38
Płeć: Mężczyzna

Re: Trudne relacje z niedojrzałą żoną

Post autor: tomko »

Dziękuję wszystkim za cenne rady. Zacząłem je wprowadzać w życie. Za jakiś czas odezwę się i opiszę czy sytuacja się zmieniła. Jeszcze raz Bóg zapłać.
marylka
Posty: 1372
Rejestracja: 30 sty 2017, 17:01
Jestem: szczęśliwą żoną
Płeć: Kobieta

Re: Trudne relacje z niedojrzałą żoną

Post autor: marylka »

Moje doswiadczenie jest takie, że ja powiedzialam rodzinie meża o zdradzie i mojej rodzinie też.
Już byla tu dyskusja czy powiedziec czy nie i rożne oceny mnie byly za to, że powiedziałam
Jednak ja tego nie żałowalam i nie żaluje
Mąż stracil poczucie dyskrecji, przestal byc taki "cacy" dla rodziny a bardzo chcial za takiego uchodzic. Bardziej sie pilnował.
Moja i jego rodzina - bardziej jego - miala czas i cierpliwosc z nim rozmawiac. Też pochodzimy z katolickich srodowisk i zdrada byla uznawana za zło. Wiec w takim tonie z nim rozmawiano.
A ja?
W koncu mialam poczucie, że nie jestem wspolniczka w jego brudnej tajemnicy kryjac go przed otoczeniem.
Dlatego ja powiedzialam o zdradzie i jesli mialabym to powtorzyc - to zrobilabym to o wiele wczesniej, bo ok dwa lata dusilam w sobie ta tajemnice.
I dostalam wsparcie od najbliższych

Co do pobożnosci - z wielu przykladow wiem, że kiedy katolicy popelniaja grzech - nagle ksieża im przeszkadzaja, przypominaja sobie o grzechach koscioła, zarzucaja innym modlitwy, ktore nic nie dają. Slusznie mysle Tomko, że domyslasz sie, że to wyrzuty sumienia, ja też tak uważam, że głównie one przemawiaja przez żone kiedy Cie krytykuje.

Warto uważac na forme dialogu.
Zamiast nauczac o przysiedze - po prostu mowic o sobie np. "ja ci slubowalem i słowa zamierzam dotrzymac, bo to jest moja odpowiedzialnosć"
I koniec. Bez odnoszenia sie do żony przysiegi. Ona sama sobie dopowie albo "domysli" - jak jest u niej z jej odpowiedzialnoscią.
Niedojrzałe żony....no coż...trudno zgodzić sie, że w zdradzajacych jest dojrzałość wiec też uważam, że to nie osąd postawy żony a nazwanie rzeczy po imieniu - że jest niedojrzała
Natomiast traktowanie jej jako "gorszą" bedzie trudne dla Ciebie żeby czuc sie z nia na rowni.A to konieczne jest jeśli macie budowac partnerski zwiazek.
Jednak tak można zaczać traktowac - dojrzale i na rowni - dopiero jak żona podejmie decyzje o byciu żoną a wyrzadzona szkode zechce zadosćuczynić.
Bo to bedzie świadczyło o jej dojrzewaniu. Dopoki bawi sie w jakies znajomosci z żonatymi to wybaczcie drodzy forumowicze ale dojrzale to nie jest.
Dlatego szczerze namawiam do pracy nad soba. Ale nie przymykaniu oka na zachowania żony.
Pozdrawiam
lustro
Posty: 1499
Rejestracja: 02 sie 2017, 22:37
Jestem: szczęśliwą żoną
Płeć: Kobieta

Re: Trudne relacje z niedojrzałą żoną

Post autor: lustro »

No niestety nie zgodze sie i nie zgadzalam w roznych kwestiach, z Marylką
Ale rozumiem, ze jako zdradzona ma takie widzenie rzeczy. Swoją drogą ciekawa bym byla, co do powiedzenia tak naprawdę, mialby twoj mąż o calej tej histotii.

Może się mylę, ale ja rozróżniam tu sytuacje zdradzonych mezczyzn/mezow od zdradzonych kobiet/zon.
Mysle, ze wszyscy na tym forum wiedzą, ze w kwestii psychiki, emocji, sposobu podejmowania decyzji...obie płcie bardzo się różnią od siebie.
I nie mozna, moim zdaniem, te same "metody" stosować do obu.
Nie mowiac juz o tym, ze kazdy z nas jest inny.

Uwazam, ze oglaszanie rodzinie i znajomym o zdradzie, jest bledem dalekosiężnym w skutkach. Może całkowicie zamknac droge powrotu.

Uwazam, że ocenianie wspolmalzonka jest niewlasciwe. Kazdy z nas ma w sobie niedojrzalosc, która doprowadzila do kryzysu. A zdrada jest tylko/aż jego skutkiem.

Uwazam, ze manifestowanie swojego nawrócenia i naglej poboznosci jest przejawem niedojrzalosci.
Tym bardziej, jezeli tak irytuje to drugą strone. I tym bardziej, jak przyszlo to na zasadzie "jak trwoga, to do Boga".
Chce tylko powiedzieć, ze zdradzajacy tez mysli. I widzi, ze zachowanie wspolmalzonka w tej kwestii, ma na celu wywarcie swego rodzaju presji. A co za tym idzie - nie jest szczere.
I zadne wyrzuty sumienia nie mają tu nic do rzeczy.
Wyrzuty sumienia w ostrej fazie kryzysu to naprawdę "pobozne" wymysły stosujacych religijna pacyfikacje wspolmalzonka.

Tak, warto okazywać swoją własną niezłomność w trwaniu w wartościach.
Ale moze nie tak bardzo w slowach, jak w czynach.


Stosowanie metody twardej ręki, twardej miłości, podbijania dna, stawiania w konfrontacji z otoczeniem...być może może byc skuteczne wobec mężów/mezczyzn.
Choc patrząc na ilosc powrotow w to też mozna by watpic.
Moim zdaniem, to kompletnie nieskuteczne metody wobec zon/kobiet.
Ale moge się mylić, bo wypowiadam sie na swoim własnym doświadczeniu.
Niech wypowiedzą się może mężowie, do których wrocila zdradzajaca-odchodzaca zona?

Zmiana siebie widoczna w zyciu codziennym
Praca nad soba ukryta, z widocznymi efektami.
Życzliwość i dobroć na codzień.
Postawa gotowosci wsparcia.
To w naszym przypadku przynioslo efekty. Ale trwalo to naprawdę długo.
No cóż...skoro psulo sie latami...
Awatar użytkownika
Nirwanna
Posty: 13319
Rejestracja: 11 gru 2016, 22:54
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Kobieta

Re: Trudne relacje z niedojrzałą żoną

Post autor: Nirwanna »

Marylka, lustro, dzięki za podzielenie się Waszymi doświadczeniami, ufamy, że Tomko z nich skorzysta, modląc się o dar roztropności, aby wolą Bożą była postawa, którą przyjmie :-)


Jednocześnie sygnalizuję, że moderacja też umie wyłapać personalne szpileczki, i zgodnie z Regulaminem będzie powstrzymywać kłótnie użytkowników, nawet jeśli te kłótnie będą na niezauważalne dla wielu szpileczki.

Dlatego proponuję, aby uszanować sygnał autora wątku, który obiecał, że odezwie się za jakiś czas. Nie wywołujmy go przedwcześnie do wypowiedzi, niech działa.
Nie żyje się, nie kocha się, nie umiera się - na próbę
Jan Paweł II
tata999
Posty: 1172
Rejestracja: 29 wrz 2018, 13:43
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Mężczyzna

Re: Trudne relacje z niedojrzałą żoną

Post autor: tata999 »

lustro pisze: 10 maja 2020, 8:16
Uwazam, ze oglaszanie rodzinie i znajomym o zdradzie, jest bledem dalekosiężnym w skutkach. Może całkowicie zamknac droge powrotu.
Zgadzam się, że może całkowicie zamknąć drogę powrotu. Tak samo zresztą w odwrotnym przypadku: może nie zamknąć drogi powrotu. Co więcej, droga powrotu, jaka jest i czy w ogóle, to nie bardzo wiadomo. Nie sądzę, że ewentualne ogłaszanie jest błędem bez względu na cokolwiek.
lustro pisze: 10 maja 2020, 8:16 Uwazam, że ocenianie wspolmalzonka jest niewlasciwe. Kazdy z nas ma w sobie niedojrzalosc, która doprowadzila do kryzysu. A zdrada jest tylko/aż jego skutkiem.
Nie wiem, co ten fragment wypowiedzi miał przekazać. Rozumiem to tak, że nie chodzi o to, żeby wspołmałżonkowi wydać wyrok, czy pójdzie do piekła, czy nieba, czyli żeby nie stawiać się w roli Boga. Jednakże czyny współmałżonka, jak i swoje, warto analizować i rozróżniać złe od dobrych. Drugie zdanie zdaje się sugerować, że małżeństwo jest zawsze beznadziejne i nieustającym kryzysem. Każdy ma niedojrzałość. Nie rozumiem tego przesłania. Uważam, że wiele osób jest wystarczająco dojrzałych, żeby zawierać i trwać w związkach. Może nawet nie zdradzili siebie nawzajem ani razu. Fundamentalnie nie zgadzam się ze stwierdzeniem, jakoby zdrada była skutkiem kryzysu. Zdrada jest skutkiem samolubnych decyzji i postępowania jednej ze stron. Ani brak cukru, ani słona zupa, ani inna zdrada, ani żaden inny pretekst tego nie zmieni. Nie znaczy to, że zdrada musi być niewybaczalna lub musi być nie-do-przeżycia. Wiele historii pokazuje, że ludzie żyje mimo tego, że zostali zdradzeni. Zdarza się, że tworzą, ze zdrajcą związek.
tomko
Posty: 43
Rejestracja: 29 kwie 2020, 15:38
Płeć: Mężczyzna

Re: Trudne relacje z niedojrzałą żoną

Post autor: tomko »

Skoro mnie już wywołano to napiszę 🙂 relacje z żoną od ostatniego wpisu się poprawiły. Co prawda nie rozmawiamy za dużo ale traktujemy się w porządku. Bardzo mnie boli brak kontaktów fizycznych ale przymuszanie nic by nie dało. Tylko ta myśl że jestem trochę naiwny że nie stawiam twardych granic i nie stosuję zasady twardej miłości budzi we mnie poczucie że jestem strasznie naiwny i daję sobą pomiatać i że daję jej ciche przyzwolenie na związek z innym facetem. Może powinienem twardo przedstawić sytuację albo on albo ja bez wdawania się w szczegóły. Może to się wydać głupie ale jaki mąż pozwala swojej żonie spotykać się z innym bez żadnych problemów i nic sobie z tego nie robi. I jeszcze Ona nie widzi w tym nic złego. Mam mieszane uczucia. Ale może przez to jak to napisała lustro że jestem facetem i widzę to inaczej niż kobiety.
Pavel
Posty: 5131
Rejestracja: 03 sty 2017, 21:13
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Mężczyzna

Re: Trudne relacje z niedojrzałą żoną

Post autor: Pavel »

Witaj Tomko,
Kilka refleksji ode mnie:
Nie polecam epatowania nawróceniem. Konferencji można słuchać na słuchawkach, modlić tak aby nie wyglądało jak publiczna manifestacja. Nie uważam, że należy się ukrywać, ale pomiędzy ukrywaniem a epatowaniem jest szeroki wachlarz rozwiązań.
To drażni, wygląda sztucznie i tak zazwyczaj jest odbierane. Po co psuć gdy jest popsute wystarczająco? Po co zniechęcać do wartościowych treści?
Piszę z własnego doświadczenia, nachalnym ratowaniem jeszcze bardziej popsułem sytuację.

Co do oceniania - ja początkowo wziąłem całą lub większość winy na siebie. Praca nad sobą, analiza sytuacji przyniosła inne niż początkowe refleksje.
Niewątpliwie na kryzys pracują ciężko dwie strony, ważenie tego za wiele sensu wg mnie nie ma. Warto wziąć na klatę swoją część i się tym zająć.
Mi, z czasem, ocenianie żony jako niedojrzałej, poza psuciem popsutej relacji dało jasny wniosek - gdybym sam był odpowiednio dojrzały - nie związałbym się z tak niedojrzałą kobietą. I warto SWOJĄ dojrzałością się zająć. Moje doświadczenie mówi, że w trakcie odkrywania kolejnych pokładów swojej niedojrzałości, słabości, popaprania....odchodzi ochota na ocenianie bliźniego ;)

Co do twego ostatniego wpisu tomko - to nie tylko naiwność, ale i strach przede wszystkim.
Polecam „Miłość potrzebuje stanowczości” Dobsona oraz „Granice w relacjach małżeńskich” Cloud, Townsend.
Znajdziesz je na naszej liście polecanych lektur i konferencji oooo tu:

viewtopic.php?f=10&t=383

Czytanie/słuchanie tychże mocno zmieniło moją bazę danych, wprowadzane w życie miały wielki wpływ nie tylko na zmianę siebie i mojego życia, ale i na skuteczne w efekcie ratowanie małżeństwa.

Byłem „tam gdzie jesteś”, słyszałem wypisane przez ciebie słowa (oraz wiele innych, bardziej brutalnych).
Moja rada (tu nie radzimy, ale ta jest celna i 100% skuteczna ;) ):
Zajmij się sobą z pomocą Stwórcy i wg jego planu na to.
Zaufaj mu, oddaj mu swoje małżeństwo, a sam zrób to na co masz wpływ - postaraj się stać najlepszą wersją siebie. To robota na całe życie.
"Bóg nie działa poza wolą człowieka i poza jego wysiłkiem.(...) Założenie, że jeśli się pomodlimy, to będzie dobrze, jest już wiarą w magię." ks. dr. Grzegorz Strzelczyk
tomko
Posty: 43
Rejestracja: 29 kwie 2020, 15:38
Płeć: Mężczyzna

Re: Trudne relacje z niedojrzałą żoną

Post autor: tomko »

Pavel pisze: 10 maja 2020, 14:10
Co do twego ostatniego wpisu tomko - to nie tylko naiwność, ale i strach przede wszystkim.
Polecam „Miłość potrzebuje stanowczości"
Książkę czytałem. Czyli jak dobrze rozumiem powinienem postawić jasną granicę? Albo chcemy naprawić nasze małżeństwo albo jak nie chcesz to wyprowadź się z domu i żyj po swojemu bo wspólne mieszkanie z Tobą tylko dlatego że nie masz "planu" w jaki sposób zacząć życie "od nowa"(bo kredyt, bo obrączka) to chyba nie ma sensu. Czy lepiej nic nie mówić I zająć się sobą i nic w tej kwestii nie robić(chodzi o wyprowadzkę). Wiem że nie powinienem się przejmować co inni pomyślą ale czy jeżeli pozwalam na takie zachowanie żony we własnym domu to czy mam do siebie wogole jakiś szacunek i czy nie stawiam się w roli potulnego męża któremu żona weszła na głowę i zrobi z nim co jej się żywnie podoba. Nie wiem czy dobrze rozumuje.
sasanka
Posty: 201
Rejestracja: 09 sie 2017, 23:08
Płeć: Kobieta

Re: Trudne relacje z niedojrzałą żoną

Post autor: sasanka »

Chciałoby się powiedzieć po przeczytaniu tego wątku "nie tędy droga". I nie ma znaczenia kto ile zawinił i kto jest niedojrzały.
Ważne , kto tak naprawdę rozbija małżeństwo i po co i dlaczego ?
Egoizm tłumaczony niedojrzałością zdradzającej i szukanie winy w sobie przez osobę zdradzoną to klasyczny schemat w przypadku zdrady. I tutaj przychodzi z pomocą Dobson w książce 'Miłość potrzebuje stanowczości " . To prawda , że potrzebuje. I to bardzo.
To co napisała lustro nie bardzo mnie przekonuje , jej przypadek jest dla mnie "wyjątkowy" i nie wydaje mi się , aby komuś posłużył jako dobre rozwiązanie (może się mylę ?) , może ktoś się odezwie , że u niego to się sprawdziło?
I na koniec , amok i brak jakichkolwiek oporów u zdradzaczy przed niszczeniem rodziny nie może wywoływać u pokrzywdzonych wątpliwości typu mówić czy nie mówić o zdradzie. Ks.Dziewiecki nawet na rekolekcjach wspomniał ,że należy wręcz demaskować takie osoby . Milcząc robimy się współuzależnieni i uczestniczymy w tym samym. Mówiąc próbujemy ratować kogoś przed trwaniem w grzechu.
Inna sprawa , że trzeba brać pod uwagę ryzyko , że zdradzacz odejdzie , ale jak ma odejść to i tak odejdzie tylko trochę później. Wiele przykładów mamy na forum.
lustro
Posty: 1499
Rejestracja: 02 sie 2017, 22:37
Jestem: szczęśliwą żoną
Płeć: Kobieta

Re: Trudne relacje z niedojrzałą żoną

Post autor: lustro »

tomko pisze: 10 maja 2020, 14:41
Pavel pisze: 10 maja 2020, 14:10
Co do twego ostatniego wpisu tomko - to nie tylko naiwność, ale i strach przede wszystkim.
Polecam „Miłość potrzebuje stanowczości"
Książkę czytałem. Czyli jak dobrze rozumiem powinienem postawić jasną granicę? Albo chcemy naprawić nasze małżeństwo albo jak nie chcesz to wyprowadź się z domu i żyj po swojemu bo wspólne mieszkanie z Tobą tylko dlatego że nie masz "planu" w jaki sposób zacząć życie "od nowa"(bo kredyt, bo obrączka) to chyba nie ma sensu. Czy lepiej nic nie mówić I zająć się sobą i nic w tej kwestii nie robić(chodzi o wyprowadzkę). Wiem że nie powinienem się przejmować co inni pomyślą ale czy jeżeli pozwalam na takie zachowanie żony we własnym domu to czy mam do siebie wogole jakiś szacunek i czy nie stawiam się w roli potulnego męża któremu żona weszła na głowę i zrobi z nim co jej się żywnie podoba. Nie wiem czy dobrze rozumuje.
Tomko
Tu nikt Ci nie powie, co masz zrobic.
Stawiajac granice pamietaj, że stawiasz granice sobie a nie zonie.

Zona pewnie ma formalne prawo mieszkać w tym mieszkaniu, więc co zrobisz, jak ona zwyczajnie Cie wyśmieje?
Sam się wyprowadzisz?
Jej do tego nie zmusisz.
ODPOWIEDZ