Ruta pisze: ↑19 sie 2020, 0:08
Obrona przed agresją nie jest bierną agresją.
Terapeucie się coś pomyliło, może nie ma doświadczenia z parami w których jedna ze stron stosuje przemoc i niewiele wie o mechanizmach przemocy. Doświadczam różnych form agresji ze strony męża, korzystam z terapii. To o czym piszesz, izolacja i przerywanie sytuacji w których zaczyna się przemoc, to podstawowe narzędzie obrony. Kolejnym jest pełna izolacja, do czasu aż osoba stosująca przemoc nie sięgnie po pomoc dla siebie oraz nie dojdzie do stanu w którym nie bedzie się już uciekać do przemocy w relacji.
Wiara nie wyklucza odseparowania się od małżonka, który stosuje przemoc. Wręcz do niej zachęca.
Z całego serca polecam ci konferencje Księdza Marka Dziewieckiego, który wyjaśnia czym różni się miłość od naiwności oraz jak mądrze bronić się przed przemocą ze strony bliskich nam osób.
Zacytuję Ci jeden fragment: Żadna dziewczyna ani żadna kobieta nie jest powołana przez Boga do tego, aby się poświęcić jakiemuś mężczyźnie. Nie istnieje takie powołanie. (...). BÓG CHCE ABYŚMY BYLI DLA BLISKICH MĄDRYM DAREM, A NIE NAIWNĄ OFIARĄ.
Ruto a możesz posłać link? Mnie te zacytowane słowa co najmniej niepokoją i dobrze by było poznać ich kontekst żeby móc z tym dyskutować. Ja za to jako mąż i ojciec widzę w poświęceniu najbliższym dobro i raczej czerpię ze źródła którym jest Pismo Święte, słowa Jezusa...
Hmm, zastanawiająca jest pewność Twojej diagnozy Ruto, z doświadczenia jednak wiem, że tak właśnie traktując żonę, mimo napiętej atmosfery, czasem wulgaryzmów, oraz słów mogących zranić moje wyjście bolało Ją również, czuła się niewysłuchana i nieważna.
Wiem że wiele tematów między nami wzbudzało,nadal w sumie wzbudza żywe emocje, wyjście w sytuacji kiedy ten ktoś (moja żona, kiedyś mój tata czy mój brat) nawet podniesionym głosem czy w sposób niecenzurowany je wyrzuca może świadczyć też o tym, że to już górna granica możliwości jego panowania i oczywiście można formalnie jak z kartki wypełnić wskazania ks.Dziewieckiego ja tego nie nazwałbym jednak w żaden sposób miłością, jak już to obroną z powodu bezsilności. Mam wrażenie że wiele razy nadużywane jest sformułowanie, jak dla mnie, w niefortunnym połączeniem dwu wykluczających się słów.
Nie wszyscy stosujący krzyk czy wulgaryzmy to przemocowcy, ludzie mają różnie temperamenty, różnie sobie radzą z emocjami, a jak powiedział też Rosenberg w sposób dramatyczny okazują niezrealizowane potrzeby, często w taki, który im nie zagwarantuje ich spełnienia.
Jednak w mojej ocenie zbyt łatwo tutaj ocenia się ludzi, diagnozuje się ich mimo że nikt z nas ich nie spotkał, ocenia postępowanie człowieka którego nikt z nas nie widział, a nakłanianie Ruto podpierając się wiarą do odseparowania małżonka, hmm, wg mnie odważnie? Dobrze jest uświadomić fannyprice że niestety to ona pozostanie z konsekwencjami tak czy inaczej...
Fannyprice czytam że miodu nie masz, rozumiem że jest Ci ogromnie trudno, to nie miało tak być ,mąż miał być wsparciem i ochroną, miał być kimś kto zapewni bezpieczeństwo, kto będzie stał na straży rodziny...a tu klapa.
Z tego co napisałaś jesteście młodym małżeństwem, nie wiem na ile macie świadomość wpływu waszych pierwotnych rodzin i ich wychowania na wasze obecne zachowania? Wydaje mi się że mąż jest chyba cholerykiem, jest impulsywny w dodatku, na wszystko chce mieć odpowiedź w formie argumentu, a to typowy męski sposób percepcji, Ty chciałabyś by mąż był wobec Ciebie empatyczny, czuły, wrażliwy, żeby rozpoznawał emocje które przeżywasz... to wygląda jak typowe różnice w komunikacji, nie wiadomo też jak wygląda wasza rozmowa, na ile wzajemnie się nakręcacie w tym wszystkim ?
Nie wiem czy słyszałaś o takim sposobie postępowania jak: akcja-stop-reakcja, a jak by ks. Jaworski powiedział decyzja, bo reaguje dziecko, dorosły decyduje..
Może słyszałaś o ks. Poloku i jego konferencji na temat temperamentów, może moderacja Cię nakieruje, w jednym z ostatnim postów pisałaś że mąż wspomina coś sprzed kilku miesięcy jakby to było wczoraj, moja żona robiła podobnie, to cecha sposobu percepcji jednego z temperamentów....
Oczywiste jest to, że będąc w takim stanie warto zadbać o spokój i bezpieczeństwo dla maluszka, może na chociaż parę dni odwiedzić rodziców, uspokoić się, trochę wyluzować, spędzić czas z tymi z którymi czujesz się bezpiecznie i dobrze, może potem inaczej spojrzysz na Waszą sytuację?
Pozdrawiam serdecznie.