Mąż odchodzi - nie daję już rady psychicznie

Refleksje, dzielenie się swoimi przeżyciami...

Moderator: Moderatorzy

Caliope
Posty: 3013
Rejestracja: 04 sty 2020, 12:09
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Mąż odchodzi - nie daję już rady psychicznie

Post autor: Caliope »

Wyrzucona, pomyśl co jest dla Ciebie dobre. Nie myśl co mąż sobie o tobie pomyśli
lub mówi , to nie twój problem tylko jego. Masz prawo do alimentów do zabezpieczenia siebie, masz wpływ na swoje życie.
Wyrzucona
Posty: 117
Rejestracja: 20 mar 2020, 12:13
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Kobieta

Re: Mąż odchodzi - nie daję już rady psychicznie

Post autor: Wyrzucona »

Malgosiu maz wniosl o rozwod za porozumieniem przez adwokata a ja wzielam adwokata za namowa osoby z rodziny ktora jest adwokatem ale ze wzgledu na pokrewienstwo nie moze prowadzic sprawy. Przy porozumieniu tez mozna ubiegac sie o alimenty ale na krocej
wertor1
Posty: 102
Rejestracja: 24 lut 2017, 6:36
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Kobieta

Re: Mąż odchodzi - nie daję już rady psychicznie

Post autor: wertor1 »

A zgadzasz się ztym co ci mąż napisał w pozwie?Bo mój mąż napisał takie kłamstwa ze nie miglam się zgodzić z tym co napisał a poza tym możesz prosić o mediacje jest szansa na rozmowę.
Ukasz

Re: Mąż odchodzi - nie daję już rady psychicznie

Post autor: Ukasz »

Wyrzucona pisze: 19 maja 2020, 14:45 proces wtedy moglby trwac nawet 3 lata
Przepraszam, że tak brutalnie pytam - ale czy Ci się spieszy do tego rozwodu? To przecież dobrze, że to potrwa. Jeżeli przyczyną przemiany męża jest zauroczenie jakąś kowalską, to w 3 lata ma szansę ochłonąć. Te lata to nie będą nieustanne wizyty w sądzie, tylko przede wszystkim długie miesiące, gdy nie będzie się działo nic. Szukasz rozwiązania, które Cię najmniej obciąży psychicznie. Zastanów się, czy nie jest nim prosta niezgoda na rozwód bez żadnej walki o to. Jak będzie, to będzie, o nic nie walczysz.
Wyrzucona pisze: 19 maja 2020, 14:45 nie chce wyjsc na jakiegos pasozyta finansowego. Z jednej strony nie mam pracy i mam problemy zdrowotne z drugiej maz juz teraz ciagle mi suszy glowe ze mam roszczeniowa postawe i ze lape po nieswoje nastawiam
Czy to ma jakiekolwiek znaczenie? Czy Ty jesteś inna, jeśli mąż tak o Tobie pomyśli? Takie opinie są tylko o tyle ważne, że mogą zwrócić uwagę na prawdę, która mi umyka. Jeśli jednak dobrze to rozważę i wiem, że są fałszywe, przestają mieć dla mnie jakiekolwiek znaczenie. Nie określam swojej wartości i godności tym, jak mnie postrzegają inni ludzie.
Wyrzucona pisze: 19 maja 2020, 19:32 Przy porozumieniu tez mozna ubiegac sie o alimenty ale na krocej
A czy Tobie zależy, żeby mąż płacił te alimenty krócej? Dla mnie z Twojej historii wynika, że choćby płacił do końca życia, to nie zadośćuczyni krzywdy, którą Ci wyrządził.
Małgorzata Małgosia
Posty: 306
Rejestracja: 05 wrz 2019, 14:31
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Kobieta

Re: Mąż odchodzi - nie daję już rady psychicznie

Post autor: Małgorzata Małgosia »

Mój mąż wniósł pozew pod koniec sierpnia 2019. Pozew dostałam w lutym (na walentynki :lol: ). Rozprawa była 10 marca.
Kolejna jest wyznaczona na 13 października. Nic się teraz nie dzieje, mam mnóstwo czasu dla siebie, na pracę nad sobą, swoją postawą wobec męża. Każde spotkanie z psychologiem coś mi pokazuje, zmienia perspektywę i myślę już zupełnie inaczej o sobie, o małżeństwie, niż np. pół roku temu.
Mąż też złożył bez orzekania o winie, a ja po prostu powiedziałam, że nie chcę rozwodu. I dlatego będzie kolejna rozprawa.
I niech sobie jest. Mąż musi teraz udowodnić moją winę, a ja jestem zupełnie spokojna, bo nie mam większej winy niż każdy zwykły małżonek. To on odszedł, on mnie odtrącił po operacji, on mnie zastraszał.
Nawet jestem ciekawa co on tam wymyślił (bo pewnie coś tam już wysmarował i złożył do akt). Jednak zupełnie nie spieszę się z przeglądaniem akt, bo do października jest tyle czasu.
On "gra" na moją korzyść: utwierdzam się w swoich przekonaniach wobec nierozerwalności małżeństwa, uczę się siebie i jak to jest być ze sobą sam na sam.
Jest coraz lepiej, chociaż na początku wydawało mi się, że tego nie przeżyję i chciałam jak najszybciej mieć za sobą.
A poza tym 3 lata procesu jeśli nie macie dzieci i w pozwie rozwodowym nie ma wniosku o ustalenia majątkowe, to jest gruba przesada.
Na marginesie: jeśli macie jakiś majątek do podzielenia to jeżeli teraz w odp.na pozew nie chcesz tego podziału, to i tak czeka Cię kolejne spotkanie z mężem, po rozwodzie, na sprawie o podział. I od nowa będziesz przeżywać to co teraz
Więc pogódź się z tym, że mąż zafundował Wam obojgu jazdę bez trzymanki przez najbliższe lata i zaakceptuj rzeczywistość jaka jest.
Czy zgodzisz się na rozwód, czy nie, będzie tak samo trudno.
A nie zgadzając się przynajmniej będziesz miała satysfakcję, że nie zrobiłaś niczego wbrew sobie.
Mnie to dało ogromnego kopniaka do pewności siebie. Mimo, że strasznie przeżywałam pierwszą rozprawę, wyszłam z niej jako silniejsza kobieta. To było wspaniałe uczucie.
"Ty zaś powróć do Boga swojego - strzeż pilnie miłości i prawa i ufaj twojemu Bogu!" (Oz 12, 7).
Jezu ufam Tobie.
Wyrzucona
Posty: 117
Rejestracja: 20 mar 2020, 12:13
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Kobieta

Re: Mąż odchodzi - nie daję już rady psychicznie

Post autor: Wyrzucona »

Mam dzisiaj gorszy dzień. Ostatnio non stop męczą mnie wspomnienia tych dobrych chwil z mężem, jak zasypiam, jak wstaję, jak nie umiem spać. Nie potrafię sobie z tym poradzić. Samotność strasznie mi dokucza, moje życie stało się bezcelowe, brak mi obecnie perspektyw. Czuję się jakby obok wybuchła bomba a ja stoję wśród zgliszczy i przeraża mnie ilość rzeczy do odbudowy. Myślałam że z czasem będzie mi łatwiej ale jakoś ciężko to idzie, żyję z dnia na dzień w strasznej pustce. Wiem ze cały ten rozwód i tak jeszcze pogorszy i tak już złe relacje między nami. Wczoraj rozmawiałam z moją koleżanką i powiedziała mi że z tej mąki już chleba nie będzie, wszyscy mi to mówią. Przepraszam że tak dziś narzekam ale nie umiem się z tym uporać , nie umiem znaleźć nowego celu w życiu, hobby i inne zajęcia nie przynoszą mi satysfakcji. Nie wiem czy uda mi się po tym wszystkim pozbierać boję się że już nigdy nie będę szczęśliwa i będę tkwić w tej rozpaczy do końca życia. Straciłam przecież kogoś kogo naprawdę kochałam
Załamana
Posty: 240
Rejestracja: 03 kwie 2020, 12:55
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Kobieta

Re: Mąż odchodzi - nie daję już rady psychicznie

Post autor: Załamana »

Witam wyrzucona masz prawo się tak czuć Ci których to nie dotyka nawet nie umieją się w naszej sytuacji znaleźć. Wiem co przeżywasz ja też jestem osobą porzuconą. Też mam takie różne nastroje nie umiem się cieszyć z życia. Jedno co mi daje codziennie kopa no moje dziecko. Jak rano wstaje to wydaje mi się że to koszmar i nie dzieje się to naprawdę. Potrzebny nam jest czas... i może będzie lepiej oby...
krople rosy

Re: Mąż odchodzi - nie daję już rady psychicznie

Post autor: krople rosy »

Wyrzucona kochasz więc boli i cierpisz. Gdybyś nie kochała , splyneloby to po Tobie jak po kaczce.
Pozbierasz się i wróci spokój serca ale na to potrzeba czasu.
Przytulam i życzę dużo siły oraz Bożej pomocy.
Minu
Posty: 78
Rejestracja: 14 wrz 2019, 17:21
Płeć: Kobieta

Re: Mąż odchodzi - nie daję już rady psychicznie

Post autor: Minu »

Dziewczyny kochane,przytulam Was z całych sił. Ja też wczoraj dostałam pozew, o złożeniu ktorego nie miałam zielonego pojęcia...Mąż zrobił to jeszcze na początku marca, jak z nami mieszkał i nawet się nie zająknął na ten temat . Pamiętam doskonale jego słowa:" nie wiem, jakim trzeba być człowiekiem żeby nie powiedzieć tej drugiej stronie ze się złożyło pozew...ja na pewno Cię uprzedze..." Ostatni miesiąc był w mojej ocenie bardzo dobry...a to byla z jego strony tylko manipulacja i gra...Mąż się do mnie uśmiechał a za plecami trzymał "nóż",który potem wbił bardzo głęboko w serce...Wniósł o rozwód za porozumieniem stron jednocześnie opisując mnie w pozwie jak jedno wielkie 0. ...Wczoraj bylam w strasznym stanie...na przemian wsciekla i zrozpaczona...ale dzisiaj jak ten "osiolek",który byl zasypywany przez ludzi ziemią, zaczynam się otrzepywać...najpierw oczy...żebym na nie w końcu przejrzała. Mój mąż po mistrzowsku przygotował się do tego wszystkiego...ten chwilowy powrot, próba ratowania itd. aby pokazać w sądzie ze podjął starania itd.. zamknął tym samym drogę do mediacji,której w pozwie absolutnie odmawia... Z tego wynika,że plan miał ułożony w głowie od dawna...Nie spałam całą noc i postanowilam zupełnie zmienić podejście i nastawienie do męża...mam nadzieję że teraz mi bedzie łatwiej...Ja nie chcę być z tym człowiekiem jakim on się teraz stał i w jaki sposób mnie i naszą córkę potraktował...nie chcę...jest mi go zwyczajnie żal,że się tak w tej nienawiści do mnie pogubił...Czeka mnie pewnie przysłowiowe "piekło" ale moja córka daje mi tyle siły...mam dla kogo żyć i muszę być silna właśnie dla niej. Wy też dziewczyny dacie radę! Każdy z nas musi przejść przez te wszystkie etapy porzucenia/rozstania/rozwodu...i żałobie po utracie kogoś do tej pory najważniejszego. Musimy teraz myśleć o sobie i o dzieciach. Robić swoje i jednoczesnie oddawać to wszystko Panu Bogu.

Zbliża się Zesłanie Ducha św. zacznijcie nowennę od 22 do Ducha św. przyjdzie i da Wam Ducha Parakleta-on jest i naszym pocieszycielem i naszym obrońcą i staje po naszej stronie w sądzie.

Szukajcie z nim relacji jakiej nie da Wam żaden człowiek...
Ukasz

Re: Mąż odchodzi - nie daję już rady psychicznie

Post autor: Ukasz »

Wyrzucona pisze: 21 maja 2020, 18:23 Przepraszam że tak dziś narzekam ale nie umiem się z tym uporać , nie umiem znaleźć nowego celu w życiu, hobby i inne zajęcia nie przynoszą mi satysfakcji. Nie wiem czy uda mi się po tym wszystkim pozbierać boję się że już nigdy nie będę szczęśliwa i będę tkwić w tej rozpaczy do końca życia. Straciłam przecież kogoś kogo naprawdę kochałam
Mi zajęło to dobrych kilka lat, żebym samemu sobie pozwolił być szczęśliwym. Wcześniej szczęście w samotności wydawało mi się zdradzaniem mojej miłości.
Teraz wiem i czuję, że mogę być szczęśliwy, bo kocham. Z tego kochania jest i ból i radość, tej drugiej więcej.
Życzę Ci dojścia do takiego punktu, żebyś wiedziała, że męża nie tyle kochałaś, co kochasz, i że on nie jest w stanie Ci odebrać ani Twojej miłości, ani Twojego szczęścia.
Wyrzucona
Posty: 117
Rejestracja: 20 mar 2020, 12:13
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Kobieta

Re: Mąż odchodzi - nie daję już rady psychicznie

Post autor: Wyrzucona »

Dziekuje Wam za cieple slowa, to ze ktos do mnie napisze duzo mi teraz daje. Tez wydaje mi sie ze maz musial ten rozwid planowac od dawna, zbieral pewnie haki na mnie. Jakie nie wiem ale moge sie domyslac. Domyslam sie tez ze przed swoja rodzina przedstawil sie jako ten jedyny poszkodowany ale oni go beda bronic chocby nawet klamal. Maz powiedzial mi kiedys ze moglby klamac w sadzie gdyby to mialo sluzyc dobrej sprawie wiec w sadzie pewnie jeszcze nie jedno uslysze. Tego jak za nim placze i jak kocham juz pewnie rodzinie nie powiedzial.
Wyrzucona
Posty: 117
Rejestracja: 20 mar 2020, 12:13
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Kobieta

Re: Mąż odchodzi - nie daję już rady psychicznie

Post autor: Wyrzucona »

Nurtuje mnie ciagle taka mysl czy gdyby byla kowalska czy maz kiedykolwiek uzmyslowi sobie to jaki byl wredny do mnie czy bedzie z nia zyl juz zawsze tak jakby mnie nigdy nie poznal. Przeciez czlowiek ma chyba jakies sumienie albo przynajmniej miec powinien
tata999
Posty: 1172
Rejestracja: 29 wrz 2018, 13:43
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Mężczyzna

Re: Mąż odchodzi - nie daję już rady psychicznie

Post autor: tata999 »

Wyrzucona pisze: 22 maja 2020, 11:45 Nurtuje mnie ciagle taka mysl czy gdyby byla kowalska czy maz kiedykolwiek uzmyslowi sobie to jaki byl wredny do mnie czy bedzie z nia zyl juz zawsze tak jakby mnie nigdy nie poznal. Przeciez czlowiek ma chyba jakies sumienie albo przynajmniej miec powinien
Albo sobie uzmysłowi albo nie uzmysłowi. Nie masz na to wpływu. Masz wpływ jak Ty sama postąpisz (zareagujesz) zarówno w jednym, jak i w drugim przypadku.
Wyrzucona
Posty: 117
Rejestracja: 20 mar 2020, 12:13
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Kobieta

Re: Mąż odchodzi - nie daję już rady psychicznie

Post autor: Wyrzucona »

Dzisiaj znow sie poplakalam. Nie wiem czemu musze tak cierpiec to poprostu nieludzkie. Milosc jednostronna to okropne cierpienie, tak mi po prostu po ludzku smutno. Nie mam juz u nikogo wsparcia rodzina juz nawet nie chce sluchac o moim mezu dla nich sprawa zamknieta wyrzucil i nie chce wiec mam sobie poszukac innego faceta a ja nie umiem wymazac tych 8 lat zycia razem, z drugiej strony gdyby on do mnie wrocil taki jaki teraz jest to by sie tylko nademna pastwil. Czuje sie taka upokorzona tym wyrzuceniem, przeciez nawet jesli mnie nie kocha to mogl sie ze mna rozstac w szacunku jaki on ma cel w tym ze jest dla mnie taki podly. Skad wziasc sile na to wszystko. Dziekuje za modlitwe za mnie
Ukasz

Re: Mąż odchodzi - nie daję już rady psychicznie

Post autor: Ukasz »

Wyrzucona pisze: 23 maja 2020, 14:32 Skad wziasc sile na to wszystko.
Jak ja byłem na samym dnie, to mi się udało wziąć siły z Eucharystii. Przeżywanej częściej, z większą wiedzą i zaangażowaniem, i w tej intencji - aby nie uciec, nie zapomnieć, tylko właśnie odnowić moją miłość i z niej czerpać siły.
ODPOWIEDZ