Mąż mnie nie kocha... Moje małżeństwo to gruzy...

Refleksje, dzielenie się swoimi przeżyciami...

Moderator: Moderatorzy

Firletka
Posty: 243
Rejestracja: 05 kwie 2020, 9:40
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Mąż mnie nie kocha... Moje małżeństwo to gruzy...

Post autor: Firletka » 02 lip 2020, 9:46

Bardzo Wam wszystkim dziękuję za wsparcie. Bardzo. Czytam Wasze posty nawet po kilka razy. Jest tam tyle cennych i mądrych rad.
Staram się dostosować, ale wiadomo jak wychodzi.
Tak jak mój mąż i moi rodzice mieli super stosunki. Tak od momentu, kiedy moi rodzice dowiedzieli się, że jestem zdradzana i jasno zakomunikowali mojemu mężowi (naprawdę kulturalnie i spokojnie), że uważają, że bardzo skrzywdzil swoje dzieci i mnie, że nie spodziewali się tego, że dziwią się teraz jego zachowaniu, bo człowiek popełnia błędy, że można to naprawić, a w nim nie ma żadnej skruchy tylko agresja wobec mnie... Tak mój mąż zaczął również i ich wyzywać i obrażać (ale nie w ich obecności). Kiedy widział, że rodzice do mnie jadą... uciekł oknem. Moja mama jednak wyszła do niego zanim wsiadł do samochodu i poprosiła o rozmowę. Przyjechał po godzinie. Poprzytakiwał, pozaprzeczal gdzie chciał, a teraz wymysla, że rozmowa miala inny przebieg (na szczęście mam nagranie) Wiem, że to jest infantylne zachowanie... ucieczka oknem - chore...
W gruncie rzeczy myślę, że on jest taki hardy tylko w moim towarzystwie... Bo widzi, że mi zależy... A ja wiem, że powinnam przestac mu to pokazywać...
Myślę, że wizyta rodziców zaoognilaby tylko sytuację.

Bardzo martwie się dziećmi, jaki oni mają wzór, co widzą...:( Też to przeżywają, bardzo mocno...

Kredyt spłacamy razem. Na pół.

Otóż to ból z którym zasypiam i się budzę i ta nadzieja, że dziś otworze oczy i obudzę się w jego ramionach, a wszystko okaże się snem.

Bardzooooo Wam dziękuję, że dzielicie się że mną swoim doświadczeniem, że mnie wspieracie. Bardzoooo.

Blondi
Posty: 75
Rejestracja: 02 paź 2018, 9:34
Płeć: Kobieta

Re: Mąż mnie nie kocha... Moje małżeństwo to gruzy...

Post autor: Blondi » 02 lip 2020, 16:12

Droga Firletko, padło tu wiele mądrych słów. Ja uważam, że należy odciąć się od męża,chociaż to nie jest proste. Na pewno nie dawaj się wciągnąć w jakieś gierki męża i kowalskiej. Jego zachowanie jak słusznie tu zauważyła Marylka jest poniżej poziomu krytyki. Przestałabym śledzić męża. Co Ci da informacja, że spotyka się z kowalską, co robią itp. Jedynie to zabezpieczyłabym dowody. Sama zachowałam kilka zdjęć męża, smsów, maili które świadczą o zdradzie męża. Poza tym zastanowiłabym się nad alimentami na dzieci. Po co ma dochodzić do tak kuriozalnych sytuacji, że mąż każe Ci się zrzucać na paczkę chipsów.
Niektórzy uważają, że agresja Twojego męża może świadczyć o jego podświadomych wyrzutach sumienia, ja niestety uważam inaczej. Być może chce tak Ci uprzykrzyć życie, żebyś to Ty wprowadziła się z domu. Jego zachowanie z Twojego opisu świadczy o tym, że brak mu klasy i minimum przyzwoitości. Tu znowu dobrze, jakbyś zbierała dowody na jego naganne zachowanie.

renegate

Re: Mąż mnie nie kocha... Moje małżeństwo to gruzy...

Post autor: renegate » 02 lip 2020, 16:36

Firletko, z tego, co pisałaś (przejrzałam wcześniejsze wpisy ponownie) na pewno widać pewne toksyczne cechy w zachowaniach Twojego męża. Poza tym, dosyć istotne jest to, że w kryzysowej sytuacji małżeńskiej, łagodniejszej, ale jednak, byłaś już wcześniej. Temu warto przyjrzeć się dokładnie ze specjalistami, do których zwróciłaś się o pomoc. Jeśli okazałoby się, że Twój mąż ma problemy psychiczne, to jest trochę inna sytuacja, wymagająca innego działania.

Zastanawiający jest zresztą opis małżeństwa Twoich teściów. Pierwsze oczywiście, że to nie był dobry wzór dla Twojego męża. Szczególnie, że i teraz Twoja teściowa próbuje wszystko zamieść pod dywan i utwierdza swojego syna, że powinnaś godzić się na takie a nie inne jego zachowania, łącznie ze zdradą czy romansem. Przy czym, nie mamy pewności, czy do niego mówi to samo. Jednak nawet, jeśli jego próbowała przywołać Twojego męża do porządku, to jej głos może być średnio przekonujący czy w ogóle znaczący cokolwiek teraz. Całe życie Twój mąż widział, a może i słyszał nie raz co innego.

Wizyta Twoich rodziców, szczególnie dłuższa rzeczywiście mogłaby zaognić sytuację. Tylko, czy niezaognianie coś da?
Ja bym się nad czymś innym zastanawiała, naprawdę, czego teraz chcesz i na przyszłość.

Zobacz, Twój mąż robi to, co robi. Nie che zerwać kontaktu z tamtą kobietą, nie zamierza też oficjalnie skończyć związku z Tobą. Za to chce fikcyjnego małżeństwa, w którym będzie mógł robić odtąd, co che i z kim chce. Do tego dochodzą toksyczne zachowania w stosunku do Ciebie. Wspomniałaś też, że pije alkohol i to w coraz większych ilościach,część przy Tobie, część w ukryciu.
Do czego zmierzam... Nawet, gdyby nagle Twój mąż postanowił zerwać tamtą znajomość, nadal coś jest nie tak. Może znowu być chwila spokoju, a potem powtórka. Tutaj muszą być zmiany także w Twoim mężu.
Oczywiście również w Tobie. Nie tylko w radzeniu sobie w gorszych momentach, ale i w ocenie tego, co się dzieje.
Uważam, że ogromnym plusem jest to, że wróciłaś do tego, co było przed laty i zauważasz pewne korelacje z tym teraz. Podobnie, jak dostrzegałaś pewne niefajne cechy męża (np. to obgadywanie innych). Pułapką byłoby w takiej sytuacji twierdzić, że jedynie teraz coś nagle zaczęło się dziać.
Jak macie uratować małżeństwo i to na stałe, a nie do następnego kryzysu, to trzeba głębszej zmiany.

Aha, fajnie, że zareagowałaś odpowiednio na tekst męża o zdjęciach. Pomimo, że to, co powiedział, bardzo Cię boli. Na pewno sztuką też jest i potem nie pokazać, że aż tak zabolało. Nie dać się już w to wkręcać mu.

renegate

Re: Mąż mnie nie kocha... Moje małżeństwo to gruzy...

Post autor: renegate » 02 lip 2020, 18:42

Blondi pisze:
02 lip 2020, 16:12
Droga Firletko, padło tu wiele mądrych słów. Ja uważam, że należy odciąć się od męża,chociaż to nie jest proste. Na pewno nie dawaj się wciągnąć w jakieś gierki męża i kowalskiej. Jego zachowanie jak słusznie tu zauważyła Marylka jest poniżej poziomu krytyki. Przestałabym śledzić męża. Co Ci da informacja, że spotyka się z kowalską, co robią itp. Jedynie to zabezpieczyłabym dowody. Sama zachowałam kilka zdjęć męża, smsów, maili które świadczą o zdradzie męża. Poza tym zastanowiłabym się nad alimentami na dzieci. Po co ma dochodzić do tak kuriozalnych sytuacji, że mąż każe Ci się zrzucać na paczkę chipsów.
Niektórzy uważają, że agresja Twojego męża może świadczyć o jego podświadomych wyrzutach sumienia, ja niestety uważam inaczej. Być może chce tak Ci uprzykrzyć życie, żebyś to Ty wprowadziła się z domu. Jego zachowanie z Twojego opisu świadczy o tym, że brak mu klasy i minimum przyzwoitości. Tu znowu dobrze, jakbyś zbierała dowody na jego naganne zachowanie.

Blondi, słuszna uwaga o tych agresywnych zachowaniach. Nie wyrokowałabym w 100%, jak jest w tym przypadku, jednak rzeczywiście nie wolno tylko w jeden sposób takich zachowań interpretować.
Agresywne zachowania, które pojawiają się, jako odpowiedź na wytykanie, np. zdrady, próby rozmowy, drążenia tego tematu (szczególnie w emocjonalny sposób, choć nie zawsze), mogą świadczyć o wyrzutach sumienia. Wtedy te agresywne zachowania mogą być obroną przez atak winowajcy. Może to być próba odwrócenia uwagi, zrzucenia części win na drugą osobę.
Jednak, gdy agresywne słowa, zachowania, działania pojawiają się same z siebie to już należy raczej, gdzie indziej szukać przyczyny.

Firletka
Posty: 243
Rejestracja: 05 kwie 2020, 9:40
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Mąż mnie nie kocha... Moje małżeństwo to gruzy...

Post autor: Firletka » 02 lip 2020, 21:01

Blondi:tak mój mąż jakby wyzbyl się honoru, klasy, przyzwoitości... Teraz nie rozmawiamy już o nas, o naszym małżeństwie... On mówi mi tylko, że wydrrapie mi oczy za każdą złotówkę. Jeszcze 2 miesiące temu mówił, że zdaje sobie sprawę, że jego nakłady finansowe na dom to 1/10, teraz pół na pół... Dla niego nie liczy się prawda, uczciwość... Trudno... ALE NIE LICZĄ SIĘ TEŻ DZIECI... Masakra...

Tomasz30
Posty: 58
Rejestracja: 25 maja 2020, 10:35
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Mężczyzna

Re: Mąż mnie nie kocha... Moje małżeństwo to gruzy...

Post autor: Tomasz30 » 03 lip 2020, 0:11

U mnie jest tak że to żona mnie nie kocha. I twierdzi że nasze małżeństwo to z koziej... Ale ja obrączkę nosze ona nie. Kocham ją mimo wszystko. Po ludzku to jest nie możliwe byśmy wrócili do siebie. Bo Ona nie chce. Bardzo bym chciał by Pan Bóg potwierdził to swoim słowem znakiem że nasze małżeństwo jest ważne. Chyba nie przez przypadek mam takie imię jakie mam. Bo zawsze brakowało mi takiego znaku z nieba. Że będzie dobrze że to minie. Chciałbym tak jak św. Tomasz dotknąć ran i zobaczyć że będzie dobrze.. Mimo że on nie dotknął. Był niedowiarkiem. Wierzę Jezusowi. Ale jednak coś mam że św. Tomasza. Nawet na bierzmowaniu tak miałem. Bo proboszcz się nie zgodził na Jan Maria Vianney.
Moc do trwania w miłości jest w Bogu a nie w nas.

Blondi
Posty: 75
Rejestracja: 02 paź 2018, 9:34
Płeć: Kobieta

Re: Mąż mnie nie kocha... Moje małżeństwo to gruzy...

Post autor: Blondi » 03 lip 2020, 7:32

Widzisz Firletko Twój mąż jest sterowany i buntowany przez kowalską. Niemniej jednak ma swój rozum. Nie masz niestety wpływu na to jak on traktuje dzieci. Czy masz jakieś dowody, że to Ty i zapewne (Tak się domyślam) Twoi rodzice więcej włozyliście w Wasz dom. Wcale nie jest powiedziane, że połowa jest jego. Myślę, że warto w takiej sytuacji zasięgnąć porady dobrego prawnika.

Avys
Posty: 220
Rejestracja: 21 cze 2020, 8:31
Płeć: Kobieta

Re: Mąż mnie nie kocha... Moje małżeństwo to gruzy...

Post autor: Avys » 03 lip 2020, 10:30

Tomasz30, a dlaczego proboszcz się nie zgodził na Jan Maria Vianney i dlaczego akurat chciałeś tego świętego? Ja takie niedowiarstwo jak Ty też noszę w sobie - nie mam na imię Tomasz ale często Mu zazdroszczę, że widział Jezusa zwyczajnie. Tak się głośno zastanawiam, że znał Jezusa 3 lata, spotykał się z Nim, jadł, gadał etc. a mimo to wątpił. A Ty czy ja czy inni ludzie teraz - nie widzimy Jezusa i nie gadamy z Nim tak zwyczajnie. Jakoś to wątpienie wydaje mi się naturalne w nas i tylko Bóg może temu chyba pomóc. Trzeba się modlić o przymnożenie wiary nieustannie.
Ja też czekałam na Męża z obrączką na palcu a On zdjął obrączkę i też mówił, że mnie nie kocha. Przez 4 lata szukałam sensu w tym, że przecież Bóg pobłogosławił nasze małżeństwo. Po ludzku nie było żadnej nadziei na Jego powrót do domu. I jak ktoś patrzy z boku to wydaje się się, że to się skończyło bez sensu. Na 100% można powiedzieć, że mój Mąż nie wróci. Kurcze, trudno to jest wyjaśnić ale chyba nie miałabym tyle siły,przewrotności, inwencji w sobie żeby wmówić sobie że pomimo takiego zakończenia był w tym sens- może inaczej mój Mąż albo ja nie bylibyśmy zbawieni? Nie wiem, ale kochając Go teraz najbardziej zależy mi na tym aby był zbawiony i jeśli to był jedyny czy ostatni moment we Wszechświecie kiedy mógł być zbawiony to z całą swoją istotą dziękuję Bogu, że tak zrobił pomimo, że scenariusz kiedy On wraca do mnie i do dzieci (i dzieci mają Tatę!!!) i kochamy się i żyjemy długo i szczęśliwie wydaje mi się po ludzku nieporównywalnie lepszy. Źle jest człowiekowi być samemu bez ukochanego małżonka jak sam dobrze o tym wiesz. Życzę Ci aby u Ciebie i Wszystkich tutaj Bóg mógł Wam pomóc w scenariuszu powrotu małżonków.

Avys
Posty: 220
Rejestracja: 21 cze 2020, 8:31
Płeć: Kobieta

Re: Mąż mnie nie kocha... Moje małżeństwo to gruzy...

Post autor: Avys » 03 lip 2020, 10:41

Firletko, proponując odwiedziny Twoich rodziców myślałam właśnie, że zaogniona sytuacja wtedy ułatwiła by wyprowadzkę Twojemu Mężowi...Natomiast z tego co piszesz to dobra materialne stanowią u Was poważny problem i dom przywiązuje Was niejako do siebie bez znaczenia jaka jest między Wami sytuacja. Czyli nawet zaognienie tego nic by nie dało i po co wtedy to robić, tak? A czy Ty jesteś pewna tego, że najlepiej dla Ciebie byłoby żeby On się wyprowadził? Pytam tylko o Ciebie, nie dzieci. Czy czasem wahasz się i myślisz, że może to, że jest w domu da Wam jakąś szansę?

Firletka
Posty: 243
Rejestracja: 05 kwie 2020, 9:40
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Mąż mnie nie kocha... Moje małżeństwo to gruzy...

Post autor: Firletka » 03 lip 2020, 11:30

Niestety macie rację... Ogromnym problemem są finanse... Chociaż czymże one są w obliczu milosci... Niczym...
Byłam u prawnika, nawet dwóch... Sprawa łatwa nie jest... Bo ja mu ogromnie ufalam, moi rodzice również... Naprawdę jeszcze kilka miesięcy temu wszystko wyglądało i było inaczej. Nie wierzę, że mnie nie kochał od lat jak mówi...

Tak, mam nadzieję, że to, że mieszka coś zmieni... Ale dziś mi powiedział... Ok, mieszkajmy tu sobie dla dzieci, może zerwę z nią kontakt, może nie, ale z toba na pewno. Ale będziemy tu mieszkać dla dzieci... Pytam? Jak co ty chcesz pokazać dzieciom, jak wrzozerzec dać? Parsknął tylko śmiechem...
Pytam czy pójdziemy na terapię? Zgodził się, ale powiedział, że na jego warunkach,czyli terapia terapia, ja mu mówię z kim mam kontakt z jego pracy (to go chyba bardzo boli) a on może zerwie kontakt a może nie. Wg mnie nie jest to normalne zachowanie.
Przy tym wszystkim on nie zdejmuje z palca obrączki.
Ja zdjęłam... Bo w momencie w którym się dowiedziałam, że on mnie oszukuje...(w sensie już wiedziałam, ale on przyznał sie, ze władnie jeździ sobie wieczorami "na kawkę" do koleżanki uderzyłam piescia w lustro. Rozbiłam je, raniąc się w kostkę na palcu, na którym nosiłam obrączkę... rana się zagoiła, ale została jakąś wypukłość i obrączki nie wcisnę...Teraz sobie uświadomiłam, że to jest przerażające....
Po incydencie z lustrem umówiłam, sie na drugi dzień do psychologa. Byłam przerażona. Pani mi powiedziała, że zachowuje się normalnie... Później byłam raz z mężem (i dwa spotkania mieliśmy internetowe z terapeuta) - ale to nic nie dało, a pandemia trochę pokrzyżowała plany na resztę spotkań.
Tomasz, wiem co czujesz...
Avys, jesteś bardzo mądrą kobieta... Głupie pytanie... Czy Twój mąż Ci się śni?
Blondi od Ciebie też czuję ogromne wsparcie, i korzystam z rad...

Powiedzcie czy mogę tu napisać z jakiego miasta potrzebuje kogoś do terapii?
Co prawda, tak jak wspominałam, mam koleżankę terapeutę,która na pewno mi kogoś poleci, ale wolałabym kogoś z poglądami katolika :)

A.zelia
Posty: 214
Rejestracja: 14 gru 2018, 13:04
Płeć: Kobieta

Re: Mąż mnie nie kocha... Moje małżeństwo to gruzy...

Post autor: A.zelia » 03 lip 2020, 12:59

Firletka pisze:
29 cze 2020, 10:18
Triste, ale prosiłam go o to wiele razy. Oni nie chce się ode mnie wyprowadzić ani zerwać z nią kontaktu. Ja się nie wyprowadzę, dom formalnie jest na mnie, włożyłam w niego wszystkie swoje oszczędności, on grosze...niestety dom budowany w trakcie małżeństwa, więc teoretycznie jego jest połowa....
Co stoi w akcie notarialnym? Tam powinna być wzmianka skąd pochodzą środki na dom. Jak jest zapisane, że, powiedzmy 90% jest od Ciebie to to jest do uratowania. Trzymaj się.

Wiedźmin

Re: Mąż mnie nie kocha... Moje małżeństwo to gruzy...

Post autor: Wiedźmin » 03 lip 2020, 13:05

Firletka pisze:
03 lip 2020, 11:30
[...]
Nie wierzę, że mnie nie kochał od lat jak mówi... [...]

[...] Pytam? Jak co ty chcesz pokazać dzieciom, jak wzorzec dać? [...]
[...] Pytam czy pójdziemy na terapię? [...]
Ale jaką chciałabyś Firletko usłyszeć odpowiedź na pytanie: Jaki chcesz pokazać wzorzec?

Z tego co piszesz, wciąż od męża oczekujesz, aby zachowywał się jak mąż... ale teraz jesteście w czasie kryzysu... i pytaniami jak powyżej raczej nie polepszasz sytuacji... - raczej niewiele osób lubi być przymuszonych do czegoś... robić coś pod presją.

Ja robiłem podobny błąd, próbując powoływać się na przysięgę, zobowiązanie... czy "dobro dzieci" ... ok - ale to się nie sprawdziło, więc z doświadczenia własnego - nie polecam.

Jedziesz gdzieś z dziećmi na wakacje? Ja pojechałem kilka razy SAM (sam z dziećmi)... i nawet pierwszym razem (w 2017) jak pojechałem sam... to po tygodniu żona nieśmiało zapytała, czy może do nas dołączyć choć na weekend... - daj temu swojemu mężowi przestrzeni... . Organizuj dla siebie i dzieci fajny czas i tyle - zrób to dla siebie - lubisz morze, pojedź na morze, lubisz jeziorka pojedź nad jeziorko... itd. Wypocznij :) zbierz siły :)

Firletka
Posty: 243
Rejestracja: 05 kwie 2020, 9:40
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Mąż mnie nie kocha... Moje małżeństwo to gruzy...

Post autor: Firletka » 03 lip 2020, 15:20

Blondu:trafiłaś w sedno. Mój mąż jest sterowany i manipulowany przez kowalska...
Dzis przyszła do mnie córka i mówi, że tato znowu coś im (córce i synowi) obiecal i nie dotrzymał slowa (zrzucając winę na mnie).

A mnie ponownie mąż oznajmił, że będziemy razem mieszkać, on na dole, ja na górze, razem wychowywać dzieci (serce mi się rozpada jak pomyślę o takim wychowaniu i przykładzie) i on będzie utrzymywał dalej swoje relacje z kowalska (bo przecież, nie złapałam ich na zdradzie fizycznej) i nic mi do tego. No chyba, że zazdroszczę, że ona taka cudowna i potrafi się dogadać z moimmezem, a ja zona nie... Zabolało... choć powiedziałam, że nie ma czego zazdrości patrząc chociażby na pozostałe relacje (nikt sie do nich nie odzywa) czy aspekty moralne (ja mogę na siebie że spokojem. spojrzeć w lustro)
Powiedzcie mi co myślicie o tym wszystkim? O takim mieszkaniu (tak bardzo nie chce, żeby dzieci patrzyły na takie dziwne relacje)

Firletka
Posty: 243
Rejestracja: 05 kwie 2020, 9:40
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Mąż mnie nie kocha... Moje małżeństwo to gruzy...

Post autor: Firletka » 03 lip 2020, 15:25

A. zelia. Tak jak napisałam (nie chce się zagłębiać w szczegóły)-byłam u prawnika sprawa nie jest łatwa, bo za bardzo udałam mężowi... Akt jest na mnie, ale to nic nie znaczy... Dom budowany w małżeństwie.

Firletka
Posty: 243
Rejestracja: 05 kwie 2020, 9:40
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Mąż mnie nie kocha... Moje małżeństwo to gruzy...

Post autor: Firletka » 03 lip 2020, 16:42

Wiedzmin, tak to prawda chciałabym swojego NORMALNEGO męża, z takim charakterem jaki miał jeszcze rok temu. Właśnie, rok temu spędziliśmy razem wakacje.
Uświadomiłeś mi, mam nadzieję, że do mnie dotrze na dłużej, że to tak nie działa, że on jak za dotknięciu m różdżki wróci...
O to w tum wszystkim chodzi, żeby dać tym zdradzającym czas, aby sami zatęsknili, tak
???
Ale to nie zawsze się udaje... Nie zawsze potrafimy dać ten czas i nie zawsze oni tęsknią... Prawda? A my chcemy normalność...
Tak wybieram się z dziecmi nad morze, choć serce boli, że bez niego. Od 17 lat zawsze jeździliśmy razem. Choć muszę przyznać, że nie były to wymarzone moje wakacje. Mój mąż nie lubi jezdzic. Ja odkad pamiętam jeździłam gdzieś non stop, najpierw z rodzicami, później znajomymi... Wiecie co to spotkania Taize? (odkad skonczylam 17 lat byłam na kazdym dopóki nie spotkałam męża... On juz nie chcial) Fakt, mojemu mężowi wystarczyl 3dniowy wyjazd... Ja z biegiem czasu przywykłam, że nasze wakacje to góra 7 dni.... To on żena mając ponad 20 lat pierwszy raz był w górach, nad morzem i za granicą... Jego rodzice nie jeździli z nim jako dzieckiem nigdzie... Teraz już wiem dlaczego... Bo żyli jak pies z kotem, pod jednym dachem nie odzywając się do siebie...

ODPOWIEDZ

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Bing [Bot], Google [Bot], r0ck i 24 gości