Mąż mnie nie kocha... Moje małżeństwo to gruzy...

Refleksje, dzielenie się swoimi przeżyciami...

Moderator: Moderatorzy

Bławatek
Posty: 1611
Rejestracja: 09 maja 2020, 13:08
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Mąż mnie nie kocha... Moje małżeństwo to gruzy...

Post autor: Bławatek » 29 cze 2020, 16:31

Ja Cię podziwiam, że tyle wytrzymujesz (twoja lista 16 punktów). Mój mąż do kowalskiej się nie przyznaje ale wątpię aby sam dał radę funkcjonowac 😉. Sam się wyprowadził choć ja tego nie chciałam, w sumie my nigdy własnego mieszkania czy domu się nie dorobiliśmy (teraz się z tego cieszę) a w moim rodzinnym domu nigdy się nie chciał zameldować, więc jakoś łatwiej mi się od niego odwiesić i myśleć o sobie gdy go nie mam na codzien.

Masz SMSy, anonim, może ktoś z jego pracy mógłby z tobą też rozmawiać (być świadkiem) a i masz 'kontakt' z mężem kowalskiej - jeśli nie zgadzasz się na kowalska a twój mąż chcę tkwić w trójkącie bo nie widzi w tym nic złego, dodatkowo Ci grozi to masz prawo do separacji i alimentów, a jeśli boisz się, że będziesz musiała go spłacić to może zamiast go spłacić mogłabyś zrezygnować z alimentów? Dobry prawnik może by coś doradził.

Jak poszłam też dodatkowo do psychologa-psychiatry to usłyszałam że mój mąż nawet tym, że nie chce zaplanować z wyprzedzeniem spotkan z synem to dalej stosuje manipulację. Niestety ja kocham męża (tego sprzed kryzysu) i nie chce dalej wierzyć że to może być koniec naszego małżeństwa, ale chyba na tę chwilę nic więcej zrobić nie mogę jak czekać na jego zmianę i nawrócenie. Ja mam problem z tym że nie umiem spakować reszty jego rzeczy - bo dla mnie to znak że się z tym odejściem i też z rozwodem (który mnie czeka) pogodziłam.

To są ciężkie decyzję, więc się nie dziwię, że się wahasz i pewnie obawiasz konsekwencji. Ale nie wiem czy dasz radę funkcjonowac ciągle w takich warunkach jakie Ci mąż stworzył.

Avys
Posty: 220
Rejestracja: 21 cze 2020, 8:31
Płeć: Kobieta

Re: Mąż mnie nie kocha... Moje małżeństwo to gruzy...

Post autor: Avys » 29 cze 2020, 16:34

Firletka, a kredyt jest na kogo? Na Was oboje? Kto spłaca kredyt?

Z tego co piszesz to Ty jasno postawiłaś Mężowi granice, że jak chce być z kochanką to ma się wyprowadzić i zrobiłaś to kilka razy. Tylko on tego nie respektuje - może ktoś ma tutaj ma takie doświadczenie? Mi przyszedł do głowy pomysł żeby poprosić kogoś z Twojej rodziny o pomoc?

Pavel
Posty: 5131
Rejestracja: 03 sty 2017, 21:13
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Mężczyzna

Re: Mąż mnie nie kocha... Moje małżeństwo to gruzy...

Post autor: Pavel » 29 cze 2020, 16:53

Triste pisze:
29 cze 2020, 15:41
Firletko normalne jest życie w trójkącie ???? Jak szlaś do ślubu to z kim ? Z mężem ? Czy z mężem i kowalską ?? Nie daj sobie robić wody z mózgu !
Zdecydowanie to nie jest normalne, nie daj sobie tego wmówić.
"Bóg nie działa poza wolą człowieka i poza jego wysiłkiem.(...) Założenie, że jeśli się pomodlimy, to będzie dobrze, jest już wiarą w magię." ks. dr. Grzegorz Strzelczyk

Avys
Posty: 220
Rejestracja: 21 cze 2020, 8:31
Płeć: Kobieta

Re: Mąż mnie nie kocha... Moje małżeństwo to gruzy...

Post autor: Avys » 29 cze 2020, 17:51

Bławatku, za dużo na raz też od siebie nie wymagaj na siłę- to piszę odnośnie spakowania rzeczy Twojego Męża. Jak Cię to męczy i widzisz szansę, że będziesz czuła się bardziej odwieszona to pewnie warto to przemyśleć, ale chyba bez pośpiechu. Ja przez 4 lata od wyprowadzki Męża nie byłam w stanie zapełnić Jego części szafy w sypialni. To było cały czas jego miejsce. Z pewnością to był taki zewnętrzny znak, że miałam nadzieję na jego powrót, choć po ludzku w to już nie wierzyłam. Oj, teraz w tej szafie to wszystko jest i nie mam z tym żadnego problemu :-)

Firletka
Posty: 243
Rejestracja: 05 kwie 2020, 9:40
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Mąż mnie nie kocha... Moje małżeństwo to gruzy...

Post autor: Firletka » 29 cze 2020, 21:18

Powiem Wam, że sama nie wiem jak to wytrzymuje. Nie mogę uwierzyć, że to się wydarza, a ja w tym tkwię. Moi rodzice z nim rozmawiali. Od tej pory stali się wrogiem nr 1,bo jakze śmiali o cokolwiek go pytać. Mówi, że rozmowa była straszna, że go atakowali... A ja mam ja nagrana...kazdy spokojnie z nim rozmawia. Moja mama spytała tylko dlaczego uważa, że jego jest pół domu i powiedziała, że rozwalił wszystko w 2 miesiące, że skrzywdzil mnie o dzieci. Tato powiedział, że powinien się wyprowadzić... wszystko spokojnym tonem... Wiedzialam, że muszę to nagrać, bo wiedziałam , że później wszystko przekręci. Nie chce sie ujawniać, że mam nagrania... Rodzicom staram się za dużo nie mówić widzę ile ich to kosztuje. Moi rodzice od 11 lat codziennie pilnuja naszych dzieci (w roku szkolnym) traktowali mojego męża jak syna. Zresztą on sam zawsze mówił, że nie rozumie jak można źle mówić o teściach... Po tym wszystkim to dla niego wrogowie nr 1, bo śmieli zapytać dlaczego. W ogóle wszystko legło w gruzach w ciągu 2-3 miesiecy - wszystko). Moja teściowa też zawsze była przeze mnie traktowana z szacunkiem. Nigdy nie powiedziałam o niej nic złego, choć poglądy miałyśmy różne... dziś wyzywa mnie od chorych psychicznie.
U prawnika też byłam. U 2 nawet. Podobno jest za wcześnie na jakieś kroki... mam zbierać dowody...
Kredyt spłacamy razem. Od 1, 5 roku....zostalo jeszcze 28 lat...
Są momenty, że nie mam sil... Nie mogę uwierzyć, że ja w tym tkwie. Oprócz tego staram się prowadzić nornalne życie. Pracuje (aktualnie mam urlop) Moje przyjaciolki i dobrzy znajomi wiedzą co się dzieje, Ci dalsi nie. Wszyscy byli w szoku. Pierwsze słowa "taka dobra para. Niemożliwe?"
Maz Kowalskiej najpierw że mną porozmawiał. Tlumaczyl żonę, choć powiedział, że to któryś raz u niej... (w anonimie też było, że pani lubuje sie w rozbijaniu zwiazkow - a ma dopiero 30 lat, mój mąż 41)Przebieg całej rozmowy zrelacjonował mi mój mąż. Co znaczy, że on swojej zonie wszystko powiedział. Po jakimś czasie napisał mi, że dowiedział się, co ja robię (nie robię nic - podejrzewam, że mój mąż coś nagadal razem z kowalska) i kazał się nam odpieprzyc-to cytat. Jak widać mój mąż sie nie dostosował, ja nie zamierzam nic mu mówić, no to nie ma sensu.
Z pracy męża na pewno nikt nie będzie świadkiem. Tego jestem pewna....
I tak to wygląda...
Dziś mąż przyszedł z pracy, siedzi ciągle w telefonie, mówi, że się nie wyprowadzi a ci i z kim robi - nie musi mi się tłumaczyć...
Czasem naprawde mysle, ze on ma rację, ale do pionu stawiają mnie moje koleżanki i rodzice (choc ci ostatni mają dawkowana wiedzę o poczynaniach swojego zięcia). Mam wrażenie, że zwariuje, może o to mu chodzi?

sasanka
Posty: 201
Rejestracja: 09 sie 2017, 23:08
Płeć: Kobieta

Re: Mąż mnie nie kocha... Moje małżeństwo to gruzy...

Post autor: sasanka » 29 cze 2020, 22:56

Firletko wiem , że to niewiele Ci da , ale współczuję. To totalna manipulacja , czasami brak słów do czego " oni" są zdolni kiedy trafi się tzw.kowalska.
A tzw.kowalskie mają do do siebie , że zrobią wszystko (bez skrupułów !) aby siebie zadowolić kosztem innych.I jakie są z tego dumne , że im się udało z cudzego męża zrobić wiernego "pieska" , którego mają na zawołanie.Znam trochę takich przypadków i nie mogę się nadziwić , że to wciąż działa wg. tego samego schematu, dlatego te historie są takie podobne a czasami niemal identyczne.A ile cierpienia w tym wszystkim - żony i dzieci.

tata999
Posty: 1172
Rejestracja: 29 wrz 2018, 13:43
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Mężczyzna

Re: Mąż mnie nie kocha... Moje małżeństwo to gruzy...

Post autor: tata999 » 29 cze 2020, 23:13

sasanka pisze:
29 cze 2020, 22:56
Firletko wiem , że to niewiele Ci da , ale współczuję. To totalna manipulacja , czasami brak słów do czego " oni" są zdolni kiedy trafi się tzw.kowalska.
A tzw.kowalskie mają do do siebie , że zrobią wszystko (bez skrupułów !) aby siebie zadowolić kosztem innych.I jakie są z tego dumne , że im się udało z cudzego męża zrobić wiernego "pieska" , którego mają na zawołanie.Znam trochę takich przypadków i nie mogę się nadziwić , że to wciąż działa wg. tego samego schematu, dlatego te historie są takie podobne a czasami niemal identyczne.A ile cierpienia w tym wszystkim - żony i dzieci.
"Pieski" mają to do siebie, że ulegają tresurze. Kto mieczem wojuje, od miecza ginie.

Firletka
Posty: 243
Rejestracja: 05 kwie 2020, 9:40
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Mąż mnie nie kocha... Moje małżeństwo to gruzy...

Post autor: Firletka » 30 cze 2020, 6:29

Tak dobrze, że można się tu wyżalić...
Dziękuję za wsparcie.
Tak na marginesie, mąż kowalskiej powiedział mi w kwietniu(wtedy kiedy poinformowałam o tym co robi jego żona), ze...staraja się o dziecko...

Nie wierzę, że mój mąż sie zmieni. On jest jakby przeprogramowany na zło i krzywde...

rose
Posty: 136
Rejestracja: 14 mar 2020, 11:39
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Mąż mnie nie kocha... Moje małżeństwo to gruzy...

Post autor: rose » 30 cze 2020, 8:35

Firletko jesteś na prawdę bardzo dzielna kobieta i z Twoich wpisów wynika że na prawdę dobrze radzisz sobie z tą trudna sytuacja. Ja chciałabym odnieść się do Twojego ostatniego zdania:
Firletka pisze:
30 cze 2020, 6:29
Nie wierzę, że mój mąż sie zmieni. On jest jakby przeprogramowany na zło i krzywde...
Pamiętam jak u mojego męża wyglądało to przeprogramowanie, przestało się liczyć co ja czuje, nie liczyły się dzieci i to jak przeżywały jego odejście. O ile odwrócenie się ode mnie jestem w stanie jakoś przełknąć, tak nie jestem w stanie przeskoczyć jak mąż mógł przestać interesować się dziećmi. Zawsze był odpowiedzialnym tata i to dla mnie było olbrzymim zaskoczeniem. Odszedł a z dziećmi spędzał max 5h tygodniowo. Kiedy wrócił przyznał się do romansu to dużo rzeczy się wyjaśniło. On działał w amoku, nic i nikt się nie liczyło. Spalił wszystkie mosty, przestał się odzywać do rodziców, do brata. Na szczęście u nas to "zakochanie" w kowalskiej jak szybko się zaczęło tak szybko się skończyło. Ale prawda jest to że jeżeli ten kto krzywdzi sam nie poczuje ze jest mu źle to nie będzie chciał nic zmieniać. Może warto pomyśleć o wyrwaniu go z jego strefy komfortu? Nie mam pojęcia jak to zrobić, może ktoś tu ma forum miał podobna sytuację i doradzi? Moimi zdaniem Twój mąż jest teraz w sytuacji w której jest mu po prostu najwygodniej, ma dom i ma kowalska i z niczego nie musi rezygnować. Postawiłas świetnie granice tylko teraz należałoby się zastanowić jak je wyegzekwować.

Firletka
Posty: 243
Rejestracja: 05 kwie 2020, 9:40
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Mąż mnie nie kocha... Moje małżeństwo to gruzy...

Post autor: Firletka » 30 cze 2020, 10:03

ROSE, bardzo Ci dziękuję za ten wpis i słowa. Po pierwsze wlalas mi w serce nadzieję, że happy endy się zdarzają, po drugie wzmacniacie mnie, że nie jestem jakąś szurnięta.
Odnośnie granic to dziś odbieram książkę, która tu polecaliście :)
Dzieci... otóż to... Cierpia najbardziej, choć tu staram się o nich mało pisać. Ich świat wywrócił się do góry nogami. Mój mąż... Na początku jakby ciut bardziej się nimi interesował niż robił to wcześniej. Najpierw podczas nauki zdalnej, kiedy mój mąż pracował co drugi dzień powiedziałam - Twoje dni wolne ogarniasz z dziecmi lekcje... Jakież było zdziwienie, że trzeba się do dziennika zalogować (a jakiego? A jak? A jak wysłać? A to dużo czasu zajmuje...) Jeszcze większe jak kilka prac nie wysłał albo wysłał z bykami ortograficznymi,niby sprawdzone...
I zaczal się z nimi... powiedzmy wygłupiać... Ale muszę powiedzieć, że były to dziwne zabawy... Choć nic nie mówiłam... Dzieci mają 9 i 11 lat, on latał i krzyczał niby jako potwór i je ganiał i podnosił i podrzucał (tak, że kiedyś córka głową uderzyla o stół), brał za nogi i majtał głową do dołu. Nie potrafię tego inaczej opisać, było przy tym dużo jego krzyku niby radości... Ale to było dziwne... To nie był rower, gry planszowe, piłka... Tylko takie coś... Skończyło się i to. Później obiecal dzieciom wyjazd pod namiotu. Jezdzili oglądać namiot, pokazywał im plaże w internecie .. Mieli jechać w tym tygodniu... Zrezygnował, bo zimno, bo... mama nie chce kupić namiotu... Obiecal dzieciom dużo innych rzeczy... Z żadnej się nie wywiązał... (choc z tym obiecywaniem to u niego było tak zawsze)...
Przejrzałam sobie nasze smsy(pewnie niepotrzebnie) ...i ja zadaje pytanie(odnośnie sytuacjiwiadomej) a on na nie nie odpowiada tylko atakuje mnie.
Rose, faktycznie zachowanie mojego męża jest jak w amoku...
W związku z tym, że mam dostęp do billingow widzę, że on nie rozmawia z nikim oprócz tej kobiety... A mi wmawia, że w pracy tak go żałują, ze ma nienormalna żonę (i np. sama pisze do siebie listy anonimowe opisując że szczegółami co się dzieje w pracy... jego pracy) i wszyscy do niego dzwonią i piszą i wspierają.... Ciekawa jestem czy on sam wierzy w to co mowi.
Co do spalenia mostów... już pisałam,moj maz nie ma znajomych, dobrych znajomych, z którymi mógłby gdziekolwiek się ot tak umówić. Moi znajomi to jego znajomi i... bardzo się zdziwił, że ja tym bliższym powiedziałam wszystko. On liczył, że będziemy udawac, że nic się nie stało. Chyba liczył, że ja ze wstydu nic nikomu nie powiem. Tylko, że to on powinien się wstydzić. I teraz widzi, że jak ktoś mnie zaprasza do siebie, to bez niego, jak przychodzi do mnie (to wtedy kiedy go nie ma)... Za to też jest wściekły, bo powtarza mi... Idź wyżal się swoim kolezsnusiom... (i mnóstwo inwektyw...)

Rose, jak się teraz układa Tobie i mężowi? Długo trwało zanim Twój mąż zrozumial co zrobił?

Firletka
Posty: 243
Rejestracja: 05 kwie 2020, 9:40
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Mąż mnie nie kocha... Moje małżeństwo to gruzy...

Post autor: Firletka » 30 cze 2020, 10:13

Bardzo żałuję, że na początku tych spakowanych walizek nie zawiozłam pod wejście do pracy z plakatem kto ma je odebrać... Imię i nazwisko...jego...wszyscy wiedzieliby jaka jest przyczyna. Albo to by go wyrwało z tej strefy komfortu albo... By mnie zabił...

Firletka
Posty: 243
Rejestracja: 05 kwie 2020, 9:40
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Mąż mnie nie kocha... Moje małżeństwo to gruzy...

Post autor: Firletka » 30 cze 2020, 10:18

Muszę...kowalska ma w polubieniach na fb (tak wiem nie powinnam tam zaglądać) :
Kazania księdza Pawlukiewicz, różaniec - lubię, domowy kościół, pielgrzymki lokalne, szczesliwe katolickie małżeństwo...

rose
Posty: 136
Rejestracja: 14 mar 2020, 11:39
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Mąż mnie nie kocha... Moje małżeństwo to gruzy...

Post autor: rose » 30 cze 2020, 11:51

Podejście Twojego męża do dzieci, jak dla mnie bardzo nieodpowiedzialne. Przeciez dzieci chlona wszystko co im się powie, ja mam nieco młodsze córki ale jak obiecam im np. wyjście na lody to męczą mnie kilka razy pytaniami czy pamiętam i kiedy pójdziemy, a co dopiero wypad pod namioty?? I to przerzucanie odpowiedzialności - bo mama...

Firletko tak to Twój mąż ma powód do wstydu, bo to on źle postępuje i niszczy rodzinę. Ty robisz na prawdę dużo żeby ratować Rodzinę, a uwierz nie każdy ma tyle woli walki i cierpliwości żeby czekać aż druga strona się opamieta. Ja nie mam tu praktycznie żadnego doświadczenia (na szczęście)! Ale pamiętam jak to forum potrafiło mnie postawić na nogi jak wpadałam w dołki, zresztą dalej tu jestem więc o czymś to świadczy.

Moja cała historia do przeczytania w wątku obok - nazbierało się już trochę tego. W skrócie: koniec grudnia mąż poznaje kowalska, styczeń pisanie z nią myślę że już w tym momencie jest zdrada emocjonalna. 1 luty wyprowadzka męża po naszej kłótni (on ma dość kłótni itp itd ani słowa o kowlaskiej). Połowa lutego zdrada fizyczna. Cały luty i tydzień marca ich romans kwitnie. 10 marca mąż opowiada mi o wszystkim i chce wrócić do nas do domu, z kowalska urywa kontakt bez wyjaśnienia. Ok 20 kwietnia wracamy do siebie i znowu mieszkamy razem. Dwa tygodnie temu dowiaduje się że jestem w ciąży.

Firletko to tylko suche fakty, jak się domyślasz towarzyszyły temu fale emocji głównie tych złych. Ale z perspektywy czasu oceniam że mąż szybko się opamietal, z tego co czytam tu na forum i w poradnikach amok może trwać nawet kilka lat. Bywa na prawdę ciężko, ja to sobie tłumaczę w ten sposób że operacja powrotu męża do domu się udała, niestety bez powikłań się nie obyło... Teraz potrzeba czasu i "rehabilitacji" żeby było dobrze. Z tego co widzę to mąż zerwał wszelki kontakt z kowalska, niestety ja mam problem żeby o niej zapomnieć i ciągle "zapraszam" ja do naszego życia :cry:

Firletko ja wierzę że Twój mąż może się zreflektować i wrócić na dobrą drogę. Ale najważniejsze jest to że on koniecznie musi poczuć dyskomfort, musi mu sytuacja zacząć przeszkadzac. Co tak na prawdę jest między nim a kowalska? Czy tam jest wyłącznie zdrada emocjonalna? Firletko to się wszystko ułoży, ważne jest to co tu możesz na każdym kroku przeczytać: zatroszcz się o siebie!

Firletka
Posty: 243
Rejestracja: 05 kwie 2020, 9:40
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Mąż mnie nie kocha... Moje małżeństwo to gruzy...

Post autor: Firletka » 30 cze 2020, 12:17

Rose: faktycznie... Suche fakty, ale ja wiem, wszyscy to wiemy ile tam jest bolu. Twojego. Byliście na terapii?

Gratuluję ciąży :) To cudowna wiadomość.

Co jest między moim mężem a kowalska : wg niego NIC. A wieczorne wizyty w domu podczas nieobecności jej męża to kawa, ciągle przebywanie w pracy razem choć nie łącza ich służbowe sprawy to wymysły, nieustanne telefony i smsy to dlatego, że ja jestem chora psychicznie... Mój mąż twierdzu, że zdrady fizycznej nie było. Ale twierdzi też, że nie jeździł do niej (dopóki mu nie pokazalam czarno na białym), później, że zerwał z nią całkowity kontakt (jak przyłapałam za reke na wysyłaniu zdjęć to stwierdził, że ograniczył ten kontakt, teraz twierdzi, że w ogóle nie mają, a ja mam w ręku billingi...)
Właśnie dzwonił... Pytam czy przemyślał sprawę, bo ja trójkątów nie toleruje i albo zrywa z nią kontakt albo się wyprowadza. To się dowiedziałam, że mam urojenia, chce go wyrzucić z domu, jestem nienormalna materialistyka, manipuluje i matacze, bo przecież... On nie ma żadnej kochanki, a ja knuje za jego plecami z kimś z jego pracy (boli go, że wiem o jego wcześniejszych wychodzeniach z pracy, urlopach... Itp.) :(

renegate

Re: Mąż mnie nie kocha... Moje małżeństwo to gruzy...

Post autor: renegate » 30 cze 2020, 16:14

Firletka pisze:
30 cze 2020, 10:13
Bardzo żałuję, że na początku tych spakowanych walizek nie zawiozłam pod wejście do pracy z plakatem kto ma je odebrać... Imię i nazwisko...jego...wszyscy wiedzieliby jaka jest przyczyna. Albo to by go wyrwało z tej strefy komfortu albo... By mnie zabił...
Firletko, a może nie ma czego żałować? Jesteś pewna, jaką reakcję wywołałabyś w otoczeniu, a przede wszystkim u męża i tej ewentualnej kochanki?

Może wystraszyłaby się, że on za chwilę wyląduje u niej, że byłaby zamieszana w sprawę rozwodową, że "jej" amant być może nie byłby tak dobrze finansowo uposażony, jak się spodziewała, że jej opinia zostałaby zszargana - jeśli przy walizkach byłaby informacja do kogo je teraz odesłać, czyli, kto jest winny rozpadowi związku. Może zastanowiłaby się, co ta żona tak ochoczo pozbywa się męża, może z nim coś nie tak?
Ale może wcale nie...
Może ucieszyłaby się, że ma drogę wolną. Wszelkie kłody spod nóg usunięte.
Wniosek, nie oceniajmy innych wg siebie...

Nie wiesz, z kim masz do czynienia, co to za kobieta. Jedno jednak jest pewne, wiedząc, że jej kolega z pracy ma żonę, dzieci, nie powinna tak intensywnych relacji z nim mieć. Nawet, gdyby żaden romans w tej chwili za tym nie stał. Coś i tak po stronie tej kobiety byłoby nie tak. Jeśli jednak ten romans jest, to znaczy tym bardziej, że moralność i etyka nie są priorytetem u niej.
A wówczas należy dobrze przemyśleć swoje działania, by nie były tylko okazją dla tej kobiety dla realizacji jej celów.

Nigdy nie ma gwarancji, że wyrzucenie osoby zdradzającej z domu, sprawi, że się otrząśnie. Efekt może być odwrotny, taka decyzja przyczynić się może do zakończenia związku.

Poza tym, czy tak łatwo potem wrócić do kogoś, gdy już wszyscy, co do jednej osoby, wiedzą, co się stało? I znają naszą reakcję na to?
Nie piszę o najbliższym otoczeniu. Słusznie na pewnym etapie, gdy coś się przedłuża, poinformować zaufane osoby, co się dzieje. Jednak taka jasna deklaracja, nerwowe, emocjonalne ruchy, jak wyrzucanie rzeczy męża pod jego pracą, potem po kryzysie już tak dobrze mogą nie wyglądać. Po czasie i Ty mogłabyś nie najlepiej się z tym czuć, i Twój mąż. O ile efekt spektakularny by był w tamtej chwili, to chyba jednak w stronę zdecydowanego kończenia tego związku, jeżeli mąż od razu nie poleciałby Cię przepraszać, nie wybrał tamtej kobiety. Gdyby postąpił jednak inaczej, to i Ty może nie miałabyś ochoty robić za tą, którą mąż olał i dopiero po czasie, np. gdyby kochanka z nim skończyła znajomość, wrócił do żony. Ani on za człowieka, którego żona wyrzuca, potem, np. nie wychodzi mu z kochanką, a on z powrotem wraca do żony.

Masz bardzo trudną sytuację. Podobnie, jak wiele osób z podobnymi do Twoich przejściami. U Ciebie zdecydowanie odgrywa rolę ten dodatkowy fakt, że majątek nie był zabezpieczony po Twojej stronie i mąż nie zamierza z niego rezygnować. Uważa, że jest w swoim domu. To czyni go też bardziej pewnym siebie.
Ty podjęłaś to ryzyko wiążące się "z wyproszeniem" męża z domu, o którym wyżej było wspomniane, ale on i tak nie zamierza się wyprowadzić.
Nastąpił impas. I pytanie w zasadzie, na czym stoisz?
Czy Twój mąż na razie się zastanawia, czy woli wybrać Ciebie czy tamtą kobietę...
Czy może w ogóle jego znajomość z koleżanką z pracy nie ma na celu odejścia od Ciebie, a jedynie "zwykły" romans, zabawę...
Czy może nie chce być już z Tobą, ale na pewno nie zamierza stracić nic z majątku...
Nie należy zapominać też, że jest Was tam troje lub czworo (w zależności, czy ta kobieta jest wolna czy jest w związku). A to oznacza, że nie tylko między Tobą a mężem się rozgrywa wszystko.
Na pewno jednak, Ty musisz dobrze zastanowić się, czego chcesz i do tego dostosowywać swoje dalsze działania.

ODPOWIEDZ

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 29 gości