Mąż mnie nie kocha... Moje małżeństwo to gruzy...

Refleksje, dzielenie się swoimi przeżyciami...

Moderator: Moderatorzy

Lawendowa
Posty: 7662
Rejestracja: 30 sty 2017, 17:44
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Kobieta

Re: Mąż mnie nie kocha... Moje małżeństwo to gruzy...

Post autor: Lawendowa »

Firletka pisze: 26 kwie 2021, 22:46 W niedzielę palmową ...pokłóciliśmy się. Generalnie poszło o to,że jeszcze mężowi zaginął...plasterek sera...skończyło się na wielkiej awanturze (wyzywal mnie od psycholek itp). Nagle stanął obok futryny i...zaczął uderzać swoją głową o nią krzycząc, że ja go bije. Potem rzucił się na podłogę. Byłam przerażona. Widział to tez nasz 10letni syn... Zadzwoniłam po policję. W tym czasie on wyszedl wrzeszcząc,że jedzie zrobić obdukcje. Przyjechał patrol. Spisał notatkę. Minęła godzina, a ja i moje dzieci i moja mama dostaliśmy od niego smsa,że idzie się powiesić przeze mnie. Ponownie zadzwoniłam na policję. (W miedzy czasie okazało się,że był pod domem w trakcie pierwszej wizyty policji i na widok radiowozu odjechał z piskiem opon). W związku z tym,że sam jest mundurowym postawił na nogi 90%policji i swoich przełożonych. W pewnym momencie szukali jego i Kowalskiej, bo z nią tez nie mogli się skontaktować. Znaleźli całego i...trzeźwego, wcześniej był pijany. Nie będę opisywać co czułam...bo....nie czułam za to żadnej odpowiedzialności. Bałam się o dzieci,...
Firletko, nie będę ukrywać- ten opis mnie przeraził. Wasze dzieci doświadczają ogromnej traumy, która może położyć się cieniem na całym ich życiu. Jeśli nie dla siebie, to dla nich, warto poruszyć niebo i ziemię by je chronić. Skoro mąż w smsach straszył samobójstwem dzieci to moim zdaniem trzeba położyć temu kres. Masz twarde dowody i warto zrobić z nich użytek. Domyślam się, że skoro mąż jest mundurowym to jest to dużo trudniejsze, ale nie niemożliwe. Jeśli stosowne instytucje nie chcą nic robić, może pora isc dalej np.do Rzecznika praw dziecka.
"Ty tylko mnie poprowadź, Tobie powierzam mą drogę..."
Załamana
Posty: 240
Rejestracja: 03 kwie 2020, 12:55
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Kobieta

Re: Mąż mnie nie kocha... Moje małżeństwo to gruzy...

Post autor: Załamana »

Firletko i tu bym podpięła się pod wypowiedź Lawendy. On jest mundurowym ale to nie znaczy że jest nie do ruszenia. Ja wiem że w tym środowisku ręką rączkę myje ale Ty nie jesteś zostawiona bez pomocy może warto uderzyć wyżej. Z drugiej strony on chyba oprocz uzależnienia ma problem ogromny psychiczny skoro pisze takie smsy tym bardziej dzieciom. On z Wami jeszcze mieszka czy juz nie?
Firletka
Posty: 243
Rejestracja: 05 kwie 2020, 9:40
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Mąż mnie nie kocha... Moje małżeństwo to gruzy...

Post autor: Firletka »

Tak, mieszka. I wg niego walczy o rodzinę...Głównie tym,że zerwał kontakt z Kowalska ( śmiem twierdzić,że ona z nim...bo jeśli ktoś przed niedziela palmową nie wiedział o ich romansie, to po dowiedzieli się wszyscy -nie dośćże w pracy to i w jej miejscu zamieszkania, policja szukała jej po sadiadach-bo nie odbierala telefonu). Wszystkie patrole w mieście dostały imię i nazwisko mojego męża i jego przyjaciółki -obciach na całego.

Temat dzieci jest bardzo bolesny. Niby jest ok, ale co siedzi w ich sercach czy głowie...masakra. mój jeszcze maz cały czas nimi manipuluje. Gra dobrego tatusia, przez ostatni rok pani psycholog, powiedziała,że dzieci zachlysnely się jego dobrocią. Z ojca nieobecnego i krytykującego stał się och i ach. A teraz jak się stara to w ogóle...
Bławatek
Posty: 1625
Rejestracja: 09 maja 2020, 13:08
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Mąż mnie nie kocha... Moje małżeństwo to gruzy...

Post autor: Bławatek »

Firletko, witaj po przerwie. Nawet parę dni temu pomyślałam sobie, że dawno nie pisałaś. Smutne, że dalej tkwisz w tej "chorej sytuacji".

Twój mąż pewnie jest teraz dobry i miły, bo boi się, że w pracy mógłby ponieść jakieś konsekwencje. Albo chce coś ugrać dla siebie.

Takich problemów z mężem nie miałam, ale przez wiele lat z moim bratem tak. Gdy po alkoholu stawał się wulgarny czy groził nam to mimo sprzeciwu rodziców dzwoniłam na policję więc po 2 takich przyjazdach policji i zabraniu go na izbę, mój brat wiedział, że ja nie żartuję, więc później się hamował. Ale ja żyłam w ciągłym strachu, tym bardziej, że często czytałam, że w wyniku domowej awantury, lub pod wpływem alkoholu ktoś kogoś w domu zabił. Ty nie boisz się takiej sytuacji? Bo po tym co Ty opisujesz to ja bym spokojnie zasnąć nie mogła. A niestety na dzieciach to na pewno piętno odciska. Ja nigdy nie chciałam męża pijącego, bo nie chciałam w domu swoim nigdy więcej takich awantur i strachu czy mąż mi czegoś nie zrobi.

Masz trudniej bo piszesz, że mąż ma znajomości, ale może warto działać po cichu i zbierać dowody.
Firletka
Posty: 243
Rejestracja: 05 kwie 2020, 9:40
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Mąż mnie nie kocha... Moje małżeństwo to gruzy...

Post autor: Firletka »

Ja chciałam Was zapytać... poradzić....czy można przestać kogoś kochać? Wydawało mi się,se kochałam go nad życie...teraz chyba nie...ale z drugiej strony nie złożyłam jeszcze pozwu...nie mogę on niego odejść....kurcze, co jest nie tak?
Nowiutka

Re: Mąż mnie nie kocha... Moje małżeństwo to gruzy...

Post autor: Nowiutka »

Firletka pisze: 29 kwie 2021, 14:32 Ja chciałam Was zapytać... poradzić....czy można przestać kogoś kochać? Wydawało mi się,se kochałam go nad życie...teraz chyba nie...ale z drugiej strony nie złożyłam jeszcze pozwu...nie mogę on niego odejść....kurcze, co jest nie tak?
Zauroczenie uczucia mijają i wracają. Ja nie czułam nic tylko strach przed mężem i jego agresją. Teraz mam złamane serce a on się na mnie znieczulił. Nigdy więcej nie decydowalabym w emocjach.
Awatar użytkownika
Nirwanna
Posty: 13316
Rejestracja: 11 gru 2016, 22:54
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Kobieta

Re: Mąż mnie nie kocha... Moje małżeństwo to gruzy...

Post autor: Nirwanna »

Firletko, wszystko jest jak najbardziej tak, w sensie - że jesteś w procesie wychodzenia z bycia ofiarą przemocy. Masz pełne prawo doświadczać trudnych emocji, w tym np. nienawiści, odrazy, i tym podobnych - do krzywdziciela.
Natomiast jedną rzeczą są trudne emocje, a czymś zupełnie innym - postawy całożyciowe, takie same wybory, wola i decyzyjność. One podlegają trochę innym prawom niż emocje, stąd możesz mieć poczucie niespójności, zamieszania wewnętrznego.
I ok - bo jesteś w procesie.
Warto, abyś miała bardzo konkretne wsparcie w realu, taki system, o którym już pisałam wcześniej. Forum może być jedynie elementem tego wsparcia, a i to nie najważniejszym.

Piszę np. o tym:
Firletka pisze: 26 kwie 2021, 22:46 Czuję wielką obojetnosc i jeszcze większe obrzydzenie na myśl...ze mogłabym go kiedykolwiek dotknąć...
Jak ja mam sobie z tym poradzić?
Ja nie chce z nim być. Czy ja grzeszę?
Nie wiem, czy grzeszysz, i bardzo mam nadzieję, że nikt na forum nie będzie się brał za wiwisekcję Ciebie w tym temacie.
Kwestie grzechu, a co za tym idzie - i sumienia, są rzeczą bardzo delikatną, intymną, i warto ich nie rozbierać na czynniki pierwsze na forum publicznym. Bardzo Cię zachęcam do nie robienia tego, a znalezienia w realu kogoś, kto pomoże rozstrzygnąć Ci te dylematy.
Może to być ksiądz z parafii, zakonnik, siostra zakonna, w rolach spowiednika i/lub kierownika duchowego, może to być praca i wsparcie w małej grupie wspólnotowej - to miejsca, gdzie można zająć się bezpiecznym kształtowaniem sumienia, i rozważaniem dylematów moralnych.
Warto, aby był to ktoś, kto zna Ciebie z reala, Twoją sytuację, i w trybie ciągłym Ci towarzyszy. Tylko wtedy ma to sens.
Ktoś taki będzie w stanie nazwać Twój stan obecny i rozdzielić, że np. to i to - to są to emocje, które są obojętne moralnie, i jako takie nie wchodzą w rzeczywistość grzechu, zaś to i to - są to mniej lub bardziej świadome oraz mniej lub bardziej dobrowolne - wybory, i one już ocenie moralnej podlegają. Warto zadbać o to, by spowiednikiem był kapłan znający Twoją sytuację, i mający wiedzę na okoliczność przemocy, chodzi o to aby Cię dodatkowo nie poranił nakazem "dźwigania krzyża".

Warto abyś Ty też miała wiedzę, że rozmyślania o rozwodzie może i niosą chwilową ulgę, ale z prawdziwą pomocą sobie mają niewiele wspólnego. To mit, że rozwód zamyka wszystko. Niczego nie zamknie, wciąż będziecie np. rodzicami, wciąż będziecie mieli kontakt w temacie dzieci, więc relacja będzie konieczna, a w niej będzie niebezpieczeństwo powtórki z przemocy.
Skuteczną granicę postawisz solidną pracą nad sobą, a nie zewnętrznym papierkiem.
Nie żyje się, nie kocha się, nie umiera się - na próbę
Jan Paweł II
Ruta
Posty: 3297
Rejestracja: 19 lis 2019, 12:00
Jestem: w separacji
Płeć: Kobieta

Re: Mąż mnie nie kocha... Moje małżeństwo to gruzy...

Post autor: Ruta »

Firletko,
Masz pełne prawo czuć, że nie chcesz odchodzić od męża i to niezależnie od tego czy obecnie masz wobec męża pozytywne uczucia, czy wręcz przeciwnie. Możesz nawet nic nie czuć. I nadal nie chcieć odejść. To jest w porządku.

Na kobiety doświadczające przemocy czeka pułapka myślenia rozwodowego. Wiem, bo takiego doświadczyłam. Polega to na tym, że zaczęłam widzieć złożenie pozwu o rozwód jako akt kończący przemoc. Tak mi podpowiadano.

Wtedy zamiast skoncentrować się na tym, jak efektywnie zakończyć przemoc, walczyłam ze sobą, by złamać sama siebie i wystąpić o rozwód. Takie słowo pojawiło się też w kłótniach małżeńskich. Koniec końców podjęłam decyzję, że nic takiego nie zrobię i to też oświadczyłam mężowi. To pomogło mi skoncentrować się na tym, by skupić się na tym problemie, który mieliśmy.

Złożenie pozwu o rozwód nie kończy przemocy. Często ją nasila. Rozwód także nie kończy przemocy.

Czy odpowiedziałaś sobie na pytanie Bławatka? Czytając twoje posty zawsze obawiam się o twoje bezpieczeństwo.
Nowiutka

Re: Mąż mnie nie kocha... Moje małżeństwo to gruzy...

Post autor: Nowiutka »

Ruta pisze: 29 kwie 2021, 15:07
Na kobiety doświadczające przemocy czeka pułapka myślenia rozwodowego. Wiem, bo takiego doświadczyłam. Polega to na tym, że zaczęłam widzieć złożenie pozwu o rozwód jako akt kończący przemoc. Tak mi podpowiadano.
Dokładnie, tu jest kwestia tylko odcięcia od drugiej osoby, wyprowadzka i niebieska karta lub pozew o separację/rozwód. Żałuję pozwu chociaż w tedy wydawał mi się dobrym rozwiązaniem. Dziś po prostu ucieklanym z domu.
Firletka
Posty: 243
Rejestracja: 05 kwie 2020, 9:40
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Mąż mnie nie kocha... Moje małżeństwo to gruzy...

Post autor: Firletka »

Cześć,

Dawno nie pisałam. Dużo musiałam poukładać sobie w głowie. Dużo się też wydarzyło.
Złożyłam pozew o rozwód z winy męża. Dokładnie 3 tygodnie temu. Mąż jeszcze nie dostał.
Co się wydarzyło od kwietnia?
Przede wszystkim chyba w końcu zrozumiałam, że to... koniec. Miałam piękne wyobrażenie o swoim małżeństwie. Ale to tylko wyobrażenie.
Maz nadal mieszka z nami w domu.Czego nie mogę zrozumieć, bo Kowalska ms chyba nafsl. Bardzo mocno manipuluje dziećmi.
W konsekwencji córka ma bardzo poważne problemy, oklalecza się :(.
Mąż potrafi stanąć nade mna i powiedzieć, tak aby słyszały dzieci.... Jesteś zła matka, żona i gospodynią (kiedyś mi oznajmił, że chciałby za żonę gosposie, a nie całkiem dobrze radząca sobie zawodowo kobietę), ja przez ciebie chciałem się powiesić, dziecko też chcę sobie zrobić krzywdę... Ty lubisz wszystkie dzieci tylko nie swoje (swoje dzieci kocham mad życie, nie robię im krzywdy, skąd mężowi przychodzą takie teksty do głowy...nie wiem).
O całe zlo jestem obwiniana ja. Jakby ktoś stanął z boku i posłuchał, to mąż ideał (ja zdrady, wyzwiska, przemoc sobie uroilsm, on po prostu cierpietnik.)

Pojechałam z dziećmi na wakacje. Pierwotnie mieliśmy jechać jeszcze z moją przyjaciółka (znamy się od kilkudziesięciu lat, to chrzestna mojej córki) to mąż twierdził, że jestem lesbijka. Jak wyjechaliśmy sami (koleżanka nie dostała urlopu) to wg niego pojechałam na podryw.
Niestety podczas wakacji zauważyłam, ze córka (syn nie)po rozmowie ż ojcem (przez tel) jest do mnie wrogo nastawiona :(...



Kiedy stanęłam trochę z boku swojego małżeństwa zobaczyłam... Dziwne fazy u męża.
Kilka dni w miarę normalnego funkcjonowania i kilka dni ogromnej agresji skierowanej do mnie. I to się powtarza cyklicznie. Nie wiem czy jest związane z alkoholem, który on pije czy kontaktami z Kowalska... Cykliczność jest.
I do tego notoryczne kłamstwa. On potrafi patrzeć mi w oczy i twierdzić, że od tygodnia nie ma kontaktu z Kowalska, że kocha tylko mnie (dzień później wyzwie mnie najgorszymi epitetami), a ja mam dowody, zd 5 minut temu skończył z nią rozmawiać albo wrócił że spotkania.
Kłamie notorycznie.
Już wiem, że wszelkie wyznania miłość... On
nie wie co to jest.. I chyba nigdy nie wiedział...
Jegi teksty do mnie podszyte są wulgaryzmami i seksrm. Jest naprawdę obleśny. Nie będę cytować, ale mimo, że od ponad roku nie ma między nami żadnej wiezi... Potrafi mi wysłać takiego smsa,że gwiazda porno by xje nie powstydziła. Jest to bardzo smutne.

Mąż nie wierzy, że złożyłam pozew. On myśli, że może mieć kochankę i... Dom. Odpowiada mu chyba nawet to, że się do niego nie odzywam. Chyba taki układ ma kochanka z mężem to i on by chciał. Do tego moja teściowa... Na argument, że jej jeden i drugi syn zrobili piekło w swoich rodzinach odpowiedziała...oni zawsze mieli powodzenie.

Tak krótko podsumowujac.dlugo dojrzewałam do rozwodu, na początku byłam w stanie wybaczyć... Ale żeby wybaczyć powinna być skrucha tej osoby co zdradza...tu jest... Duma.

Chyba nie powinnam prosić o modlitwe, bo rozwód to nie droga na tym forum... Ale proszę... Ja naprawdę uważam, że to jedyna słuszna decyzja.

Dziękuję, że dotrwaliscie do końca postu. Nie wiem, dlaczego go napisałam :). Chyba byłam Wam winna wyjaśnienie :)
Caliope
Posty: 3013
Rejestracja: 04 sty 2020, 12:09
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Mąż mnie nie kocha... Moje małżeństwo to gruzy...

Post autor: Caliope »

Witaj po przerwie, to picie alkoholu powoduje wszystkie problemy, skoki napięcia, agresji. Mąż ma już zespół Otella, widzi sznurek kowalskich za tobą obu płci. Za rozwodem nie jestem, ale za separacją tak, ale to moje zdanie. Teraz najbardziej cierpią dzieci i one potrzebują bardzo twojej opieki.
Firletka
Posty: 243
Rejestracja: 05 kwie 2020, 9:40
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Mąż mnie nie kocha... Moje małżeństwo to gruzy...

Post autor: Firletka »

Nie wiem czy to alkohol czy taka osobowość.
Mam dość codziennych wyzwisk, przemocy i życia jak na rollercoasterze. Bardzo żałuję, że nie zrobiłam tego wcześniej, bo najbardziej cierpią na tym dzieci.

:(
Avys
Posty: 220
Rejestracja: 21 cze 2020, 8:31
Płeć: Kobieta

Re: Mąż mnie nie kocha... Moje małżeństwo to gruzy...

Post autor: Avys »

Firletka,
Ostatnio o Tobie myślałam.
Co postanowiłaś i zrobiłaś nikomu nic do tego w sensie osądzania- tylko Bóg zna Twoje serce i ma pełny obraz Twojej sytuacji i wie czy Twoja decyzja jest podyktowana niezbędną obroną własną czy nie.

Nie napisałaś czy Twoja przysięga małżeńska jest dla Ciebie aktualna? Czy Ty wybierasz miłość (choćby na odległość) do męża czy nie chcesz go już kochać? (nie pytam o uczucia ale o wybór) Czy chcesz być mu wierna dopóki śmierć Was nie rozłączy?
Firletka
Posty: 243
Rejestracja: 05 kwie 2020, 9:40
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Mąż mnie nie kocha... Moje małżeństwo to gruzy...

Post autor: Firletka »

Nie kocham go. Uważam, że zrobił bardzo dużo żebym przestala go kochać.
Czy będę mu "wierna" po rozwodzie?
Nie wiem... Nie chcę być sama, dopuszczam, że kogoś pokocham... A jak nie to nie.
Bławatek
Posty: 1625
Rejestracja: 09 maja 2020, 13:08
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Mąż mnie nie kocha... Moje małżeństwo to gruzy...

Post autor: Bławatek »

Firletko smutno się czyta, że u Was nic lepiej tylko gorzej.

Ciężko się czasami odseparować od 'oprawcy' a jeszcze ciężej udowodnić przemoc. Najgorzej, że dzieci są w to przez męża wciągane i odciska to na nich swoje piętno.

Mój syn ma dużo "niepożądanych" cech swojego ojca i nieraz ciśnie mi się na usta uwaga "jesteś taki jak ojciec" ale wiem, że nawet takie zdanie już odciska ślad w dziecku. A co dopiero wmawianie dziecku , że rodzic robi coś, albo jest taki i owaki.

Czy pomagasz córce w odseparowaniu się od ojca i jego krzywdzącego wpływu.
ODPOWIEDZ