Mąż mnie nie kocha... Moje małżeństwo to gruzy...

Refleksje, dzielenie się swoimi przeżyciami...

Moderator: Moderatorzy

Nino
Posty: 611
Rejestracja: 14 gru 2019, 18:26
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Mąż mnie nie kocha... Moje małżeństwo to gruzy...

Post autor: Nino »

Nie postawisz granicy w ten sposob, a pocharatasz siebie. Moj maz jest prawdopodobnie nalogowym zdradzaczem. Seksoholik? Nie czas teraz na te dywagacje, poniewaz zajelam sie soba. Temat rozwodu zniknal. Nie mam czasu i ochoty tym sie obecnie zajmowac. Pewnie, ze boli, jak pomysle o kowalskiej lub kowalskich, ale kto tam wie, jak naprawde jest. W zeszlym roku probowalam jeszcze cos sie tam dowiedziec od wspolnych znajomych, na szczescie: odpuscilam. Nieco "znakow" dostalam ostatnio i odchorowalam. Niepotrzebne mi to. U mnie juz pewne, ze jesli znow sie cos zadzieje miedzy mna a mezem, to na pewno nie po staremu.... Moze to glupio zabrzmi ale Twoja tesciowa ma racje: za 10 lat bedziesz patrzec na to inaczej. Tak czy siak po co zaraz rozwod? Jak juz musisz, zloz wniosek o separacje.
Al la
Posty: 2671
Rejestracja: 07 lut 2017, 23:36
Jestem: w separacji
Płeć: Kobieta

Re: Mąż mnie nie kocha... Moje małżeństwo to gruzy...

Post autor: Al la »

Firletka pisze: 26 maja 2020, 18:15 Czyli jakie to granice? Bo ja juz sama nie wiem :(
Firletko, a zapoznałaś się z naszą broszurą nt mitów okołorozwodowych i skutków rozwodu?
http://www.mity.sychar.org/
Zrób to, proszę, zanim podejmiesz jakieś kroki.
Wiedza i korzystanie z niej, to jest tez stawianie granic.
Ty umiesz to, czego ja nie umiem. Ja mogę zrobić to, czego ty nie potrafisz - Razem możemy uczynić coś pięknego dla Boga.
Matka Teresa
Akacja
Posty: 123
Rejestracja: 18 gru 2019, 4:31
Płeć: Kobieta

Re: Mąż mnie nie kocha... Moje małżeństwo to gruzy...

Post autor: Akacja »

Hej, jestem z małżeństwa w którym wróciliśmy do siebie.

Jesteście teraz w czasie w którym każde słowo i gest może być jak sztylet. Jesteście OBYDWOJE bardzo poranieni, może jeszcze tego nie wiesz ale twój mąż też, o tym też on może jeszcze nie wiedzieć. Przez sakrament małżeństwa macie jedno serce. Razem jedno. Ono teraz jest w potrzasku.
Moja rada: oparcie na Bogu. Tylko On was może zjednoczyć na nowo.

Zwróć się do ukochanej Matki Maryi, Ona zawsze was przygarnie i da tyle słodyczy, że dacie rady przejść przez ten ogień. To może być dla was oczyszczenie. Was i waszego małżeństwa.

Moja droga w skrócie:
Nowenna Pompejańska za męża, codzienna eucharystia, cotygodniowa spowiedź i prowadzenie przez kapłanów (co mam robić w takiej a takiej sytuacji ich pytałam a przed każdą spowiedzią modliłam się o Ducha Świętego dla nich), nowenna "Jezu Ty się tym zajmij" (na YouTube że świeczkami polecam ;)

Pozdrawiam
Firletka
Posty: 243
Rejestracja: 05 kwie 2020, 9:40
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Mąż mnie nie kocha... Moje małżeństwo to gruzy...

Post autor: Firletka »

Dziękuję za wszystkie odpowiedzi.
Tak Akacjo jestem poraniona, bardzo. Czy moj maz tez? Watpie. Dlaczego uparcie trzyma sie tej kobiety. Kazdy ma swoj rozum...
A jak Wam się układa? Przepraszam, ze zapytam - byla zdrada? U nas wszystko runęło. Wszystko.
Akacja
Posty: 123
Rejestracja: 18 gru 2019, 4:31
Płeć: Kobieta

Re: Mąż mnie nie kocha... Moje małżeństwo to gruzy...

Post autor: Akacja »

Codzienna Eucharystia. Nie mam jak poprawić najważniejszej części.

Jeśli chcesz znać moją historię odszukaj jej, w temacie "mąż łamie przysięgę małżeńską", tam jest częściowo opisany mój przeżywany dramat.

Natomiast teraz jest u nas całkowicie inaczej. Mamy świadomość własnych ułomności. Zwracamy się często do Boga jako jedynego źródła. Uczymy się kochać pomimo i bezinteresownie. Mamy radość :) i jedność. Ale trzeba nieustannie jej pilnować.

Twoje małżeństwo jest sakramentem.
Moja rada: pomódl się o łaskę dobrej spowiedzi i o Ducha Świętego dla spowiednika i dla siebie. A potem skorzystaj z sakramentu spowiedzi świętej. Opowiedz jak umiesz waszą sytuację i zapytaj co powinnaś teraz robić.

Potem zjednoczenie z Jezusem. Nie bój się On może dać ci pokój nawet w tym czasie.
Akacja
Posty: 123
Rejestracja: 18 gru 2019, 4:31
Płeć: Kobieta

Re: Mąż mnie nie kocha... Moje małżeństwo to gruzy...

Post autor: Akacja »

Odnośnie poranienia twojego męża, tak jest poraniony na duszy.

To nie moje słowa tylko Jezusa w książce Ks. Dolindo "Jezus do serca mam" lub "Jezus do rodziny" malutkie po 10 zł. polecam :)

Jezus tłumaczy tam by podchodzić do męża jak do opatrywania rany. Mówi by patrzeć na niego jak na figurę Jezusa ale bardzo poobdzieraną i poniszczoną. Jest to bardzo trudne, ale z pomocą Jezusa możesz wszystko i to dosłownie.

Tutaj piszą by zadbać o siebie. Ale co to znaczy? Czy zamknąć się w sobie i w swoim egoizmie? Nie tak nas uczy Jezus. On uczy nas by wziąć swój krzyż i iść za Nim. A celem jest Niebo - tam jest nasz dom i nasz cel.
Moim zdaniem zadbać o siebie znaczy zadbać o duszę i ciało tak by razem współgrały. Tak by można było z radością służyć bliźnim i bezinteresownie. Tak byśmy się z tego radowali, że możemy czynić dobro.

Wiesz moja nienawiść do męża była ogromna, aż do tego stopnia chciałam rozłączenia nas, że wolałam by jedno z nas umarło fizycznie (oczywiście nie duchowo).

To był mój wielki grzech, ślubowałam miłość nie pod warunkiem, że mąż będzie wierny. Ta nienawiść zabijała mnie, nie widziałam sensu życia tym bardziej z mężem.

Po jakimś czasie gdy jednak walczyłam ze złem w sobie zaczęłam dostrzegać co bym utraciła przez swój egoizm i przez separacje, którą na początku chciałam (ale nie mówiłam o tym mężowi), utraciłabym oparcie duchowe, fizyczne i psychiczne a także materialne w mężu, odebrałabym dzieciom ojca z którym zaczęły się po kryzysie świetnie dogadywać i razem mają teraz wiele pięknych przeżyć i chwil. Kiedy widzę jak ich przytula i całuje i jak się śmieją wzruszam się bardzo przypominając sobie, że bym im to odebrała gdybym myślała tylko o sobie i niesprawiedliwości jakiej mi mąż udzielił.

Na jednej ze spowiedzi powiedział mi ksiądz:
przebaczając wytrącasz z rąk oręż szatanowi.
Teraz to rozumiem. Przeżyłam to i rzeczywiście tak jest. Nieprzebaczenie jest orężem naszego największego wroga, a jego celem jest rozłam, on nienawidzi jedności, nienawidzi małżeństwa i rodziny bo ona przypomina Boga w Trójcy Świętej.

Jezus powiedział do swoich uczniów:
"Bądźcie miłosierni, jak Ojciec wasz jest miłosierny. Nie sądźcie, a nie będziecie sądzeni; nie potępiajcie, a nie będziecie potępieni; odpuszczajcie, a będzie wam odpuszczone. Dawajcie, a będzie wam dane: miarą dobrą, natłoczoną, utrzęsioną i opływającą wsypią w zanadrza wasze. Odmierzą wam bowiem taką miarą jaką wy mierzycie."

Nowenna Pompejańska działa cuda! Maryja dała łaskę mojemu mężowi wyjścia z nałogu. Módl się do Niej z wiarą o to czego najbardziej potrzebuje twój mąż do zbawienia duszy, a na pewno cię wysłucha.
Modlitwa jest jednym z uczynków miłosierdzia.

Jeśli jesteś w zamęcie i rozpaczy wejdź i słuchaj nawet kilka razy starając się robić co mówi Jezus a otrzymasz pokój:
https://youtu.be/svKGkbVilqc

To modlitwa "Jezu Ty się tym zajmij" na YouTube

Uchwyć się Sakramentów świętych, Spowiedzi i Komunii Eucharystycznej jakbyś na morzu tonąc chwytała się kół ratunkowych. Bóg ci je daje, musisz tylko wyciągnąć rękę.
Nino
Posty: 611
Rejestracja: 14 gru 2019, 18:26
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Mąż mnie nie kocha... Moje małżeństwo to gruzy...

Post autor: Nino »

Akacjo, podziwiam!
Tez mocno walcze na polu duchowym, ale to "nic" przy Twoich wysilkach. Codzienna Eucharystia.... Ja raptem od dwoch, trzech lat chodze regularnie co niedziele do kosciola. No nic, do roboty!
Akacja
Posty: 123
Rejestracja: 18 gru 2019, 4:31
Płeć: Kobieta

Re: Mąż mnie nie kocha... Moje małżeństwo to gruzy...

Post autor: Akacja »

Też nie zawsze chodziłam codziennie, ale dostrzegłam mocno różnicę gdy przestawałam spotykać się z Jezusem robiłam się zgorzkniała i wracała nienawiść. A gdy znów zaczęłam walczyć ze swoim lenistwem by się z Nim spotkać znów wracała radość i potrafiłam kochać :)

Mam postanowienie, że mogę pójść gdy spełnię jak najwięcej obowiązków. I w tym czasie gdy dzieci jeszcze śpią ;) mam teraz więcej energii i motywacji do pracy.
Firletka
Posty: 243
Rejestracja: 05 kwie 2020, 9:40
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Mąż mnie nie kocha... Moje małżeństwo to gruzy...

Post autor: Firletka »

A ja dalej bede pytać choć chyba to nie o to chodzi.
Dlaczego on się nie przyznaje do zdrady fizycznej, choć na 99.9%byla. Po co bral z nia wspolne urlopy? Jeździł do niej wieczorami do domu? I o co mu chodzi? Mowi, ze mnie nie kocha... chwilę pozniej, ze moze jeszcze kocha. Nie szanuje mnie, wyzywa-ze go zdradzam ze swoim dyrektorem) który jest starszy od mojego ojca) wyśmiewa...(np. to, ze byl moim pierwszym i jedynym mężczyzna w lozku, ze kiedyś mniej od niego zarabiałam, ze pol roku temu bylam 5 kg grubsza (waze 60 kg przy 170 cm)... Caky czas podkreslaa, ze nie zerwie z nią kontaktu, ale nie chce rozwodu... I nie ma w nim ani krzty zalu, pokory, skruchy....
Ukasz

Re: Mąż mnie nie kocha... Moje małżeństwo to gruzy...

Post autor: Ukasz »

Chcesz zrozumieć Twojego męża, to dobrze. Jednak w tym rozumieniu zawsze dojdziesz do takiego punktu, że dalej się nie da. W tej chwili to jest bardzo blisko. To trudne, ale jeśli przyjmiesz do wiadomości tę rzeczywistość i się z nią pogodzisz, będziesz mogła przenieść swoją uwagę tam, gdzie jest bardziej potrzebna: na samą siebie. Jak Ty się odnajdujesz w tej sytuacji? Czego pragniesz? Jakie granice chcesz postawić sobie? Jakie jesteś w stanie naprawdę postawić? Jak chcesz dalej funkcjonować przy takim zachowaniu męża - żebyś była w zgodzie ze sobą? Spokojna, silna?
Wiedźmin

Re: Mąż mnie nie kocha... Moje małżeństwo to gruzy...

Post autor: Wiedźmin »

Firletka pisze: 01 cze 2020, 23:09 Dlaczego on się nie przyznaje do zdrady fizycznej, choć na 99.9%byla. [...]
No to akurat dziwne nie jest.
Jest to pewien standard u zdradzaczy, nawet przyłapanych na gorącym uczynku.
Zwłaszcza przed sprawą sądową, gdzie owa szczerość mogłaby im zaszkodzić.
Firletka pisze: 01 cze 2020, 23:09 [...] I o co mu chodzi? Mowi, ze mnie nie kocha... chwilę pozniej, ze moze jeszcze kocha. Nie szanuje mnie [...]
Tak długo jak będziesz podatna na słowa i zachowania męża, tak pewnie ciężko Ci będzie ruszyć dalej.
Fajnie jest w pewnym momencie zatrzymać ten destrukcyjny wpływ partnera (męża/żony) na siebie.

Niektórzy osiągają to przez fizyczną separację, ale moim zdaniem skuteczniejsza jest zmiana w sobie i przemeblowanie siebie i własnego spojrzenia na świat, od próby przemeblowywania świata zewnętrznego.

Dlatego podobnie jak inni, sugeruję drogę odwieszenia się od współmałżonka - zajęcia się sobą - a mogą w tym pomóc... terapia własna, 12 kroków, stos książek, forum, rozmowy z ludźmi którzy mają podobne doświadczenie za sobą, powrót do hobby i pasji sprzed małżeństwa itd.
Firletka
Posty: 243
Rejestracja: 05 kwie 2020, 9:40
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Mąż mnie nie kocha... Moje małżeństwo to gruzy...

Post autor: Firletka »

Dziękuję Wam za odpowiedzi. Niestety nie potrafię ruszyć dalej. Tak bardzo go kocham i tak bardzo nienawidzę, ze z dnia na dzien stalam się dla niego nikim. :(
Niebajka
Posty: 823
Rejestracja: 06 sie 2019, 2:53
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Mąż mnie nie kocha... Moje małżeństwo to gruzy...

Post autor: Niebajka »

Firletka pisze: 07 kwie 2020, 6:00 Niestety, na pewno nie... Krytykuje mnie, że ja czytam psychologiczne bzdury...
Jak Wy dajecie radę, wiedząc, że ta Wasza kochana osoba Was nie kocha? A może nawet kocha kogoś innego? Boję się, że mi serce pęknie...
Hej,
czytając Twoją historię, jakbym czytała o sobie. 15 lat małżeństwa, 2 dzieci.
Doszło do zdrady emocjonalnej z jego strony.
Jawnie twierdzi, że mnie nie kocha, ale kocha dzieci.
Jest z nami, bo tak mu wygodnie.
Co nie zmniejsza bólu.

Jak daję radę, wiedząc, że mnie nie kocha?
Na początku szalałam, zadręczałam się, wyłam z rozpaczy, czytałam Sycharowe forum dzień i noc.
Teraz powolutku dochodzę do zrozumienia woli Bożej (ale już prawie rok minął).
Ale nadal mam gorsze i lepsze dni. Dni pogodne i dni rozpaczy.
Moja rada: skoncentruj się teraz na sobie i na relacji z Bogiem.
Miłość ludzka jest niedoskonała, czasem zawodzi - tak, przydarzyło się to także Tobie.
Bóg Cię kocha miłością doskonałą. Nie odwróci się od Ciebie choćby nie wiem co. Ta miłość nigdy Cię nie zawiedzie.

Co u mnie działa?
Koncentracja na sobie pomaga przetrwać. Rozwijam się, zmieniam, chodzę na terapię. Zaczęłam robić coś, czego wcześniej nie robiłam (lepienie w glinie). Mi pomaga. Jak przychodzi rozpacz, odmawiam dziesiątkę różańca albo dwie. Rozpacz od Szatana pochodzi, różaniec bardzo skutecznie go odgania.

Niemiłość męża boli. Trzymaj się, Ból nie mija, ale z czasem słabnie.

Takie życie.
Niebajka.
"W życiu nie chodzi o to, by przeczekać burzę. Chodzi o to, żeby nauczyć się tańczyć w deszczu." Steven D. Wolf
Niebajka
Posty: 823
Rejestracja: 06 sie 2019, 2:53
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Mąż mnie nie kocha... Moje małżeństwo to gruzy...

Post autor: Niebajka »

Firletka pisze: 01 cze 2020, 23:09 A ja dalej bede pytać choć chyba to nie o to chodzi.
Dlaczego on się nie przyznaje do zdrady fizycznej, choć na 99.9%byla. Po co bral z nia wspolne urlopy? Jeździł do niej wieczorami do domu? I o co mu chodzi? Mowi, ze mnie nie kocha... chwilę pozniej, ze moze jeszcze kocha. Nie szanuje mnie, wyzywa-ze go zdradzam ze swoim dyrektorem) który jest starszy od mojego ojca) wyśmiewa...(np. to, ze byl moim pierwszym i jedynym mężczyzna w lozku, ze kiedyś mniej od niego zarabiałam, ze pol roku temu bylam 5 kg grubsza (waze 60 kg przy 170 cm)... Caky czas podkreslaa, ze nie zerwie z nią kontaktu, ale nie chce rozwodu... I nie ma w nim ani krzty zalu, pokory, skruchy....
Bardzo się pogubił Twój mąż, bardzo. Szatan w jego głowie i w sercu.
Aktualnie przypuszczalnie jest w tzw. amoku/zauroczeniu. Typowo trwa ok 2 lat. W tym czasie tamten ogródek ładniejszy, trawa zieleńsza, kwiaty piękniejsze. Po minięciu amoku okazuje się, że w tamtym ogródku też są ślimaki i też gryzą komary. Może wówczas się opamięta.
Nie chcę Ci robić nadziei, może być, że się nie opamięta. Ale w ciągu trwania tego amoku możesz spodziewać się: huśtawki emocjonalnej męża, krytyki, wyzwisk itp. tylko dlatego, że nie jesteś tamtym ogródkiem, szantażu i manipulacji (u mnie tak jest).

A teraz do Ciebie:
Mi bardzo pomaga takie przekonanie, że: Tu i teraz, w moim życiu toczy się walka dobra ze złem. W każdej mojej decyzji, np. oddam obelgę czy nie oddam. Jako żona dbam o męża - nie, nie o jego byt materialny tu i teraz, ale o jego duszę, o jego niebo. Nie mam wpływu na jego zachowanie. Jedyne, co mogę zmienić, to moją reakcję na jego zachowanie. Moja terapeutka pokazała mi bardzo silny gest: przy awanturze, wyzwiskach itp., wyciągnij rękę przed siebie, dłonią robiąc niejako znak "stop". Ten gest zatrzymuje mojego męża. Działa też na mnie, wzmacnia. Może Tobie pomoże.

Trzymaj się Boga! On Ciebie nie zawiedzie.
Niebajka.
"W życiu nie chodzi o to, by przeczekać burzę. Chodzi o to, żeby nauczyć się tańczyć w deszczu." Steven D. Wolf
Firletka
Posty: 243
Rejestracja: 05 kwie 2020, 9:40
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Mąż mnie nie kocha... Moje małżeństwo to gruzy...

Post autor: Firletka »

Niebajka: bardzo Ci dziękuję za te slowa. Ja nie mogę tego zrozumieć. Dlaczego? Dzis rano byl normalny, po pracy... wulgarny, zimny, podły. Tez mysle, ze to dzieło szatana... Paradoksalnie... kowalska na fb ma polubione strony z pielgrzymkami, domowym kościołem, różańcem, Jezusem...
Slucham sobie teraz kazań ks. Pawlukiewicza. Sa bardzo poruszające...
Różańcem też się modlę... chwyciłam sie tej midlitwy jak tonący brzytwy, wiem nie takim mysleniem droga, ale... tak bardzo chciałabym zobaczyć efekty, a ich nie widzę...
ODPOWIEDZ