MAŁŻEŃSTWO
: 02 kwie 2020, 11:17
WITAM SERDECZNIE WSZYSTKICH FORUMOWICZÓW.
Dlugo wahalam sie, czy samemu napisać watek? Czytanie innych tematów bardzo mi pomagalo, choc dotyczy innego "momentu" w życiu. Jednak same czytanie nie pozwala wyzwolic swoich emocji, a takze szukac wsparcia, porady i modlitwy u innych uzytkownikow, dlatego tez zdecydowalam sie zamiescic swoja historie i bardzo prosze przede wszystkim wlasnie o wsparcie, porady i modlitwe.
Jestem żoną, sakramentalnie 5 lat, cywilnie/prawnie 13 lat.
Jestem w trakcie trwania w małżeństwie, nie rozwodzimy sie i nie mamy takiego zamiaru. Przychodzimy poważny, niebezpieczny kryzys.
Jezdzimy brawurowo naszym "samochodem" po bardzo niebezpiecznych, krętych drogach, raz pod górę by potem stoczyć sie w dół. Boje sie ze jak nie będziemy "jeździć" przepisowo zdarzy nam sie poważny wypadek. Albo stracimy siebie albo bedzie źle.
Mam(y) szanse odbudować małżeństwo rozpalić ogień miłości i namiętności trwajac w Miłości Boga.
Mam(y) szansę oszczędzić sobie tych strasznych nieprzyjemności zwiazanych z kryzysem, rozstaniem, rozwodem itd..... chcę uniknąć błędów które doprowadzą do ostateczności ZANIM jeszcze nie jest za późno. Nie chce znaleźć się w sytuacji jak większość tutaj Państwa.
Jednak jest to bardzo trudne. Wrecz niewykonalne.
Mój Mąż jest bardzo, bardzo zamknięty w sobie. Nie okazuje mi uczyć. Jest oschly, obojetny, oziebly, nie wiem jak to jeszcze określić. Nie potrzebuje sie przytulać, całować, obejmować, o okazywaniu miłości poza (dosłownie ) sypialnią nie ma mowy. Nie wiem czy mam pisać / czy chcecie czytac szczegóły, po to żeby bardziej bylo zrozumiałe co chcę przekazać.
Mój Mąż nie ma żadnego z 5 języków miłości.
1. Slowa uznania. On nie potrzebuje, nic oprócz DZIĘKUJĘ. Nawet nie chce słuchać komplementów = podlizywania.
2. Czas razem. Woli Internet. Sen. Lezakowanie w łóżku, na sofie.
3. Prezenty. Absolutnie nie. Nie lubi dostawac. Na okazje, rocznice zawsze sie obdarowujemy prezentami na znak ze pamiętamy i że jestto dla nas ważne.
4. Praktyczna pomoc. Tak. Tu mogę się wykazać TROSZECZKĘ. Chociaż Mąż uważa ze sa to normalne obowiązki domowe, rodzinne.
Lubi ogarnięty dom.
5. Dotyk. ABSOLUTNIE NIE! NIE LUBI CZY TEZ NiE CHCE DOTYKU. Np jak mu daje buziaka to zawsze sie wymiga, np. "nie teraz, jestem zmęczony, zajety, wk..urzony, przepracowany, senny, glodny, zły, zmęczony, chory, brudny, spocony, boli mnie głowa," ...... wszystko tylko nie to. Nawet, jak dojdzie do BUZIAKA to jest to chwila, ułamek sekundy, Buziak (nie pocałunek) na odwal się.
Czasami jest to aż buziak w policzek wooow!
O przytulaniu mogę...pomarzyć.
Nie umiem Go rozgryźć, co jest nie tak.
Mąż nie potrzebuje miłości-bliskości fizycznej.
Jednak wiem ze na taka miłość Go stać.
I TERAZ moje zagwostki.
•Czy to ja wymyślam czy to jednak jest coś nie tak???
•Czy jest szansa na powrót do normalności funkcjonowania małżeństwa ???
• Szukam pomocy zanim nie jest za późno.
Nie wiem co jeszcze napisać. Wolę odpowiadać na pytania jeśli takowe się pojawią od Forumowiczów.
Długo czytam Forum, dlatego WASZE historie skłoniły mnie do napisania swojego pierwszego w życiu posta zawsze myślałam modlitwą o każdym z Was, o którym akurat czytałam wątek.
Bardzo dziękuję z góry za KAŻDĄ ODPOWIEDŹ.
PROSZĘ o modlitwę.
Pozdrawiam serdecznie.
Dlugo wahalam sie, czy samemu napisać watek? Czytanie innych tematów bardzo mi pomagalo, choc dotyczy innego "momentu" w życiu. Jednak same czytanie nie pozwala wyzwolic swoich emocji, a takze szukac wsparcia, porady i modlitwy u innych uzytkownikow, dlatego tez zdecydowalam sie zamiescic swoja historie i bardzo prosze przede wszystkim wlasnie o wsparcie, porady i modlitwe.
Jestem żoną, sakramentalnie 5 lat, cywilnie/prawnie 13 lat.
Jestem w trakcie trwania w małżeństwie, nie rozwodzimy sie i nie mamy takiego zamiaru. Przychodzimy poważny, niebezpieczny kryzys.
Jezdzimy brawurowo naszym "samochodem" po bardzo niebezpiecznych, krętych drogach, raz pod górę by potem stoczyć sie w dół. Boje sie ze jak nie będziemy "jeździć" przepisowo zdarzy nam sie poważny wypadek. Albo stracimy siebie albo bedzie źle.
Mam(y) szanse odbudować małżeństwo rozpalić ogień miłości i namiętności trwajac w Miłości Boga.
Mam(y) szansę oszczędzić sobie tych strasznych nieprzyjemności zwiazanych z kryzysem, rozstaniem, rozwodem itd..... chcę uniknąć błędów które doprowadzą do ostateczności ZANIM jeszcze nie jest za późno. Nie chce znaleźć się w sytuacji jak większość tutaj Państwa.
Jednak jest to bardzo trudne. Wrecz niewykonalne.
Mój Mąż jest bardzo, bardzo zamknięty w sobie. Nie okazuje mi uczyć. Jest oschly, obojetny, oziebly, nie wiem jak to jeszcze określić. Nie potrzebuje sie przytulać, całować, obejmować, o okazywaniu miłości poza (dosłownie ) sypialnią nie ma mowy. Nie wiem czy mam pisać / czy chcecie czytac szczegóły, po to żeby bardziej bylo zrozumiałe co chcę przekazać.
Mój Mąż nie ma żadnego z 5 języków miłości.
1. Slowa uznania. On nie potrzebuje, nic oprócz DZIĘKUJĘ. Nawet nie chce słuchać komplementów = podlizywania.
2. Czas razem. Woli Internet. Sen. Lezakowanie w łóżku, na sofie.
3. Prezenty. Absolutnie nie. Nie lubi dostawac. Na okazje, rocznice zawsze sie obdarowujemy prezentami na znak ze pamiętamy i że jestto dla nas ważne.
4. Praktyczna pomoc. Tak. Tu mogę się wykazać TROSZECZKĘ. Chociaż Mąż uważa ze sa to normalne obowiązki domowe, rodzinne.
Lubi ogarnięty dom.
5. Dotyk. ABSOLUTNIE NIE! NIE LUBI CZY TEZ NiE CHCE DOTYKU. Np jak mu daje buziaka to zawsze sie wymiga, np. "nie teraz, jestem zmęczony, zajety, wk..urzony, przepracowany, senny, glodny, zły, zmęczony, chory, brudny, spocony, boli mnie głowa," ...... wszystko tylko nie to. Nawet, jak dojdzie do BUZIAKA to jest to chwila, ułamek sekundy, Buziak (nie pocałunek) na odwal się.
Czasami jest to aż buziak w policzek wooow!
O przytulaniu mogę...pomarzyć.
Nie umiem Go rozgryźć, co jest nie tak.
Mąż nie potrzebuje miłości-bliskości fizycznej.
Jednak wiem ze na taka miłość Go stać.
I TERAZ moje zagwostki.
•Czy to ja wymyślam czy to jednak jest coś nie tak???
•Czy jest szansa na powrót do normalności funkcjonowania małżeństwa ???
• Szukam pomocy zanim nie jest za późno.
Nie wiem co jeszcze napisać. Wolę odpowiadać na pytania jeśli takowe się pojawią od Forumowiczów.
Długo czytam Forum, dlatego WASZE historie skłoniły mnie do napisania swojego pierwszego w życiu posta zawsze myślałam modlitwą o każdym z Was, o którym akurat czytałam wątek.
Bardzo dziękuję z góry za KAŻDĄ ODPOWIEDŹ.
PROSZĘ o modlitwę.
Pozdrawiam serdecznie.