Sytuacja beznadziejna

Refleksje, dzielenie się swoimi przeżyciami...

Moderator: Moderatorzy

Lenka
Posty: 89
Rejestracja: 27 lip 2017, 11:12
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Sytuacja beznadziejna

Post autor: Lenka »

twardy pisze: 27 sie 2018, 21:42 Lenka, mąż wynajął sobie prawnika po to, aby doprowadzić do rozdzielności majątkowej. Radca prawny najpierw chce Cię postraszyć, a nóż się wystraszysz i zgodzisz się na rozdzielność u notariusza?
Fakt jest jeden. Jeśli mąż będzie dążył do rozdzielności majątkowej to ją otrzyma.
Zdaję sobie z tego sprawę i nie wiem, czy chcę/powinnam tutaj stawiać opór. Skoro i tak ją otrzyma, to może lepiej się zgodzić?
Ale jeśli mam podpisać rozdzielność, to chciałabym połączyć ją z podziałem majątku, bo teraz wygląda to tak, że kredyt jest na mojej głowie (mąż kiedyś powiedział, że skoro nie mieszka, to nie spłaca i w ogóle, jeśli nie podpiszę mu rozdzielności, to nie będzie płacił). Mąż ma tylko nieco trudności, bo bez rozdzielności nie może kupić samochodu kochance i mieszkania.
Jeśli podpiszę samą rozdzielność, to na pewno zostawi mi dalej kredyt na kolejne 25 lat, a o podział już się nie doproszę.
A podział zabezpieczy mnie przed żądaniami kochanki, gdyby ... .
Dwa_odcienie pisze: 27 sie 2018, 21:03 Znajdź sobie prawnika i jego o to wszystko zapytaj. Fachowiec w tej dziedzinie udzieli Ci najlepszej odpowiedzi.
Może ktoś ma doświadczenie i zna kogoś godnego polecenia na południu kraju? Więcej informacji mogę udzielić na priv, ponieważ nie chcę tutaj podawać miejsca mojego zamieszkania. Chciałabym również się poradzić w kwestiach wątpliwych dot. podziału, więc jeśli ktoś z prawników tutaj obecnych mógłby odpowiedzieć mi na kilka prywatnych pytań, to proszę o wiadomość :). Z góry dziękuję :)
s zona pisze: 27 sie 2018, 22:23 Odkąd podpisałam pełnomocnictwo dla swojej adwokat, poczułam się - od strony prawnej bezpieczniej
Lenka, nwm czy czytałaś w wątku u Ukasza tez ostatnio przewijała się rozdzielność majątkowa ...
Westchnę w modlitwie :)
Zastanawiam się nad tym również. Coś tam czytałam w wątku Ukasza, ale to wszystko tutaj też się już pojawiło.
S zona, jakie są koszty takiego pełnomocnictwa, bo rozumiem, że płaciłaś za konkretne działania np. sporządzenie pisma, czy też reprezentowanie w rozmowach. Zupełnie nie mam orientacji, a chciałabym wiedzieć na co się porywam.
Dziękuję za modlitwę :)
Czarek pisze: 28 sie 2018, 11:33 Lenka jaka przyświeca Ci intencja gdy myślisz o zaproponowaniu takiego spotkania?
Czy jesteś w stanie w trakcie takiego spotkania mówić o sobie bez oceniania męża?
Czy jesteś w stanie wysłuchać jego bez przerywania w trakcie jego wypowiedzi?
Dziękuję, każde pytanie jest bardzo cenne.
Chciałabym się z nim spotkać, chciałabym, żeby powiedział, że chce wrócić, ale wiem, że on nie chce :?
Chciałabym, żeby spojrzał mi w oczy i powiedział o co mu chodzi. Dlaczego chce rozdzielności i jaką ma w związku z tym propozycję. Być może udałoby się dogadać bez wciągania w to prawników.
Nie wiem, czy jestem w stanie mówić bez oceniania męża, ale wysłuchać go bez przerywania raczej tak, chociaż dawniej bywało ciężko. Teraz po roku nieobecności na pewno rozmowa wyglądałaby inaczej. Ale myślę tak teraz, gdyż wiem, że do spotkania raczej nie dojdzie. Ok. roku temu, gdy ja naciskałam na rozdzielność z podziałem, do spotkania doszło i bardzo się pilnowałam, żeby nie poruszać tematów innych niż dotyczące spotkania. No i udało się. Nie podpisaliśmy jednak rozdzielności z powodu braku spójności co do podziału. Później się wyprowadził i co jakiś czas przysłał sms-a z pytaniem lub groźbami.
Lenka pisze: 28 sie 2018, 11:09 Gdy formułując pytanie rozpoczynasz od słów czemu, dlaczego to mąż może odebrać to jako atak. Zacznie się wtedy bronić lub zaatakuje Ciebie. Taki sposób komunikacji nie sprzyja osiągnięciu porozumienia.
Może warto rozważyć propozycję spotkania w obecności np. mediatora?
Czy spotkanie z mediatorem spełni inną rolę niż spotkanie z radcą? Poza tym, że będzie musiał być na nim osobiście?
Czarku, długo były takie właśnie pytania pełne wyrzutów, aż w końcu postanowiłam przestać, sama miałam już ich dość.
Jest we mnie wiele żalu i bólu i z pewnością to widać. Przez rok, gdy postanowił zostać, a ja prosiłam, abyśmy podjęli jakiekolwiek kroki dot. ratowania naszego małżeństwa i podawałam konkretne propozycje, to słyszałam: ale ja o nas nie myślę, ciągle myślę o córce i jej mamie. Nawet, gdy wyjechał, to pewnego ranka dostałam mniej więcej taką wiadomość: "widzisz, obudziłem się i stoi mi przed oczami ta i ta, no i jak mam myśleć o nas? Nie czuję, że chcę cokolwiek ratować, natomiast czuję, że chcę być z nimi". Napisał to tak po prostu sam, nie była to odpowiedź na moje pytanie. I takimi tekstami karmił mnie prawie co dzień. Powinnam się odciąć i zażądać, aby nie mówił mi takich rzeczy, ale ja chciałam wiedzieć, że mu zależy na naszym małżeństwie. Więc po słuchaniu tego przez rok nie umiałam inaczej. Nie umiałam wyhamować.
Po wyprowadzce prosiłam, aby nie afiszował się z kochanką w internecie, ale bez skutku. Wprawdzie on nic nie publikował, ale ona wszystko: przytulańce, pocałunki. Jego jak twierdził, to nie interesuje, skoro chce, to publikuje, on się niczego nie wstydzi. Nie potrafiłam pogodzić się też z "bajkami", które opowiada znajomym, co do jakości naszego małżeństwa. Od tamtej pory widzieliśmy się tylko raz, gdy byłam chora. Przyjechał po pocztę, a ja nie byłam w stanie z nim rozmawiać, nie byłam w stanie na niego patrzeć, myślałam tylko, żeby już poszedł. Gdy pomyślę o realnym spotkaniu, emocje nadal są ogromne, sam list wprowadził mnie w panikę. Ale myślę, że byłoby inaczej, jednak upływ czasu robi swoje.
"Jezu, ufam Tobie - Ty się tym zajmij"
s zona
Posty: 3079
Rejestracja: 31 sty 2017, 16:36
Płeć: Kobieta

Re: Sytuacja beznadziejna

Post autor: s zona »

Lenka pisze: 28 sie 2018, 23:02
Może ktoś ma doświadczenie i zna kogoś godnego polecenia na południu kraju? Więcej informacji mogę udzielić na priv, ponieważ nie chcę tutaj podawać miejsca mojego zamieszkania. Chciałabym również się poradzić w kwestiach wątpliwych dot. podziału, więc jeśli ktoś z prawników tutaj obecnych mógłby odpowiedzieć mi na kilka prywatnych pytań, to proszę o wiadomość :). Z góry dziękuję :)
Lenka ,
wrzucilam Ci pv ,ale jeszcze taka mysl ..
moze warto zglosic sie do rnajbilzszego Ogniska i tam dadza Ci namiary na lokalnego adwokata , ktory bardziej pomoze niz zaszkodzi ....
A tutaj na forum - to wg mnie - najlepsza jest Renta , bez kadzenia :)
Lenka
Posty: 89
Rejestracja: 27 lip 2017, 11:12
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Sytuacja beznadziejna

Post autor: Lenka »

Dziękuję Wam wszystkim za porady i słowa wsparcia :D ,
S zona, dziękuję w szczególności :D

Nie odpowiedziałam na pismo radcy i nastała cisza...

Potem mój mąż mnie odwiedził - niby chciał odebrać pocztę, a tak naprawdę tłumaczył, że rozdzielność jest mu bardzo potrzebna do wzięcia kolejnego leasingu ... Na koniec stwierdził, że odezwie się na ten temat w październiku i daje mi czas na przemyślenie tematu.
I tutaj Czarek miał rację - nie potrafię rozmawiać bez przypominania starych wydarzeń :oops: Jedynie starałam się spokojnie rozmawiać i chyba w miarę się udało.
Powiedziałam, że chyba nie jest tak źle z jego finansami, skoro całe wakacje podróżował. Stwierdził, że były to wytanione wyjazdy. Po czym zafundował kochance urodzinowy weekend w SPA.
Wniosek: o kochankę dbać należy.

Ale mam pytanie dotyczące zachowania mężów/żon, które odeszły na fb.
Czy publikują swoje zdjęcia z kowalskimi? Jak sobie z tym radzicie?

Jakiś czas temu wymusiłam na mężu zablokowanie profilu kochanki. Tłumaczyłam, że zamieszcza ona wszystkie zdjęcia na których są razem, z buziakami, w uściskach, z komentarzami jak to cudnie, rodzinnie itd., a to nie jest nikomu do szczęścia potrzebne. Uważałam, że to co dzieje się między nami nie powinno być rozgłaszane, że to są nasze prywatne sprawy. Wie najbliższa rodzina, a dalsza nie musi. I jakiś czas był spokój. Lecz ostatnio dowiedziałam się, że ją odblokował.
A ponieważ kowalska oznacza go wszędzie, to wiem, że w ten sposób wszyscy, których ma w znajomych otrzymali informację o oznaczeniu i zobaczyli ich fotki: rodzina, znajomi, ludzie w pracy i tym samym dowiedzieli się co się u nas dzieje.
No i się wściekłam.
Poprosiłam go ponownie o zablokowanie jej profilu - oczywiście nie chce o tym słyszeć, bo niczego się nie wstydzi. Twierdzi, że to myślenie "zaściankowej wsi - podejście starych babć" (chociaż sam ze wsi pochodzi) i obłuda ukrywać coś takiego. Ludzie pogadają 2 dni i skończą. A on niczego się nie wstydzi i nic nie będzie ukrywał.
Nie dociera do niego, że pokazując się z nią w sieci rani tym jeszcze bardziej. Zniknął cały mój wypracowany spokój.
Dźwigam się od nowa ...
"Jezu, ufam Tobie - Ty się tym zajmij"
Lenka
Posty: 89
Rejestracja: 27 lip 2017, 11:12
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Sytuacja beznadziejna

Post autor: Lenka »

Niby wiem, że nie powinnam przejmować się innymi, ale jak to zrobić, skoro mój własny mąż ma gdzieś uczucia moje, mojej i jego rodziny.
Mam ochotę rzucić to, podpisać mu wszystko i niech sobie żyje gdzie tam chce i jak chce - oby z dala ode mnie.
"Jezu, ufam Tobie - Ty się tym zajmij"
Zepsuty13
Posty: 236
Rejestracja: 16 lip 2018, 0:49
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Mężczyzna

Re: Sytuacja beznadziejna

Post autor: Zepsuty13 »

Lenka pisze: 08 paź 2018, 20:48 Niby wiem, że nie powinnam przejmować się innymi, ale jak to zrobić, skoro mój własny mąż ma gdzieś uczucia moje, mojej i jego rodziny.
Mam ochotę rzucić to, podpisać mu wszystko i niech sobie żyje gdzie tam chce i jak chce - oby z dala ode mnie.
To ja się wypowiem, bo jestem specjalistą od katowania się wiadomościami z internetu płynącymi od drugiej strony 😉

Po pierwsze czemu nie weźmiesz i nie usuniesz, nie poblokujesz tych kont, profili? Aaaa moja droga tu Ciebie mam - czyzby ciekawość? Powiesz, że Ty nic złego nie robisz to po co masz usuwać. Teoretycznie złego nic nie robisz ale sobie robisz źle. Wiem, że takie coś cholernie boli - zdaje sobie z tego sprawę. Boli, bo to Ty powinnaś być na miejscu kowalskiej a niestety jest jak jest i tego nie zmienisz. Daje sobie rękę uciąć, że analizujesz dodatkowo każde zdjęcie po 30 - 50 minut albo i więcej. Nie mów, że tak nie jest bo niestety to tak działa i to tak ma działać. Sprawdzasz gdzie byli, co mogli robić i myślisz i dobijasz się pytaniem "czemu to nie ja?"...

Powiem Ci co pomaga - sam nie jestem święty dalej w tej kwestii ale analizuje już coraz mniej.

Odpolubujesz wszystkie profile, które mają styczność z mężem. Tak co by nie wyskakiwaly Ci powiadomienia. Jego brata, matki, szwagierki, grabarza, zaprzyjaźnionego rzeźnika, pana z wodociągów. Wszystkich. Zrób to dla siebie.

I wiesz co? Dalej będziesz oglądać ale już wtedy kiedy ewentualnie będziesz chcieć albo sama zdecydujesz, że jesteś na tyle mocna żeby pooglądać bez emocji. Nie będą Ci wyskakiwaly o różnych porach dnia i nocy jakieś powiadomienia.

Powiem Ci w skrócie jak było u mnie. Facebook z głowy, bo tam żona pousuwala od razu, więc nic nowego nie wrzucała, bo ja nie widziałem, więc jaki jest sens wrzucać. Oczywiście oboje korzystamy z Instagrama i to tam rozegrała się pierwsza i ostatnia "Bitwa o media społecznościowe"! 😀

W skrócie:

1. Przed jej wyprowadzka mieliśmy iść na sushi - pierwsze zdjęcie wrzucone z kolacji sushi
2.Potem zdjęcia przed wyjściem do pracy z podpisami "nowe cele, nowe życie" i inne takie.
3.Zdjecia z urlopu z nad morza beze mnie.

Wszystkie zdjęcia bolały. Jak cholera. Wziąłem się i odpolubiłem profil żony i miałem spokój. Ona jak się zorientowała to po kilku dniach odpolubila mój.
W tym samym czasie dostała moja odpowiedz na pozew rozwodowy i skończyło się wrzucanie zdjęć, skończyło się pokazywanie mi szczęśliwego życia.

Te zdjęcia mają zawsze zabolec - taka ich rola. W moim przypadku miały mnie złamać przed złożeniem odpowiedzi w sądzie. Nie udało się więc wrzucanie dalej podejrzewam było już bez sensu.

Weź to trochę na luz i pomyśl, że Oni chcą żebyś Ty to widziała. Grunt jak zareagujesz.
Poraniona
Posty: 87
Rejestracja: 19 kwie 2018, 9:07
Płeć: Kobieta

Re: Sytuacja beznadziejna

Post autor: Poraniona »

Ja mam dobrą metodę, nie mam fb. ;)
Lenka
Posty: 89
Rejestracja: 27 lip 2017, 11:12
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Sytuacja beznadziejna

Post autor: Lenka »

Witaj Zepsuty13 :)
Zepsuty13 pisze: 08 paź 2018, 22:35 Po pierwsze czemu nie weźmiesz i nie usuniesz, nie poblokujesz tych kont, profili?
Bo tak jakby nie korzystam z fb. Ale Twój post - super :) Zgadzam się z każdym słowem.

Lecz masz rację, śledziłam pasjami :oops: co robi kochanka mojego męża tzn. jakie komentarze zamieszcza pod jego postami, gdy jeszcze mąż chciał ratować nasze małżeństwo - przez jego fb - oczywiście za jego wiedzą i zgodą. No i się katowałam okrutnie - przy okazji zamęczając jego projektowaniem, kto to widzi i co te dwuznaczne komentarze oznaczają. Pytałam, po co mamy informować wszystkich o całym tym gnoju. Jeżeli mamy ratować nasze małżeństwo, to wg mnie im mniej osób wie, tym lepiej. A mój mąż był zadowolony widząc, jak kochanka "walczy" - tak to ocenił. I w końcu zablokowałam jej konto - również za wiedzą męża.
Lecz przyszedł czas, gdy stwierdziłam, że mam dość, że za wiele mnie to kosztuje, bo odchorowałam każdą wizytę tam i postanowiłam więcej nie wchodzić. Ale jak wiadomo, życzliwi zawsze się znajdą, więc informacje dochodziły.
A teraz świadomie weszłam (krótka to była wizyta), no i zdałam sobie sprawę, że jest odblokowana od ok. miesiąca i wszędzie go oznacza. No i uświadomiłam sobie, że w ten sposób rozsyła informacje po wszystkich. Wiem, że robi to celowo. No i poszło...
Przy okazji zobaczyłam, że w gronie jej znajomych znaleźli się nasi znajomi. Zaskoczyło mnie to trochę i zrobiło mi się przykro.

Wiesz, tu nie chodzi o to "dlaczego nie ja...", chociaż przykre jest to, że robi z nią coś, czego nie chciał ze mną, a ja wiele razy o to pytałam/prosiłam. Cóż - przyjmuję to. Pewnie sobie zasłużyłam.
Przykre jest również to, że jego mama choruje, stan choroby znacznie postąpił po zdradzie i jego wyprowadzce. Mama i jego rodzina nie akceptuje jego decyzji. Z moim zdrowiem też różnie bywa. No i po prostu zwyczajnie wstyd mi, że pokazuje się z kochanką w sieci nie zważając na to, że widzą to nasze rodziny, dla których był wręcz wzorowym mężem i ma daleko gdzieś nasze uczucia i ból.
A ponieważ jestem raczej skryta, więc tym bardziej mnie to dotyka.

A może to normalne, że ludzie publikują się ze swoim życiem. Może to ja jestem jakaś walnięta, że nie popieram takich portali.
Zepsuty13 pisze: 08 paź 2018, 22:35 W tym samym czasie dostała moja odpowiedz na pozew rozwodowy i skończyło się wrzucanie zdjęć, skończyło się pokazywanie mi szczęśliwego życia.
Rozumiem, że odmowną? :)
Czy w tej odpowiedzi na pozew odniosłeś się w jakikolwiek sposób do tych zdjęć i postów?
Zepsuty13 pisze: 08 paź 2018, 22:35 Te zdjęcia mają zawsze zabolec - taka ich rola.
Weź to trochę na luz i pomyśl, że Oni chcą żebyś Ty to widziała. Grunt jak zareagujesz.
To prawda, bolały jak diabli. Ale dzisiaj jest już lepiej :D

Popieram to, co często pisze S zona - ulgę przynosi różaniec - trzymam się go namiętnie od wielu lat :D Polecam, szczególnie Nowennę Pompejańską :D .
"Jezu, ufam Tobie - Ty się tym zajmij"
rak
Posty: 995
Rejestracja: 30 wrz 2017, 13:41
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Mężczyzna

Re: Sytuacja beznadziejna

Post autor: rak »

Witaj Lenko,

podzielę się jak to wyglądało z mojej strony:
Lenka pisze: 09 paź 2018, 20:12 A mój mąż był zadowolony widząc, jak kochanka "walczy" - tak to ocenił. I w końcu zablokowałam jej konto - również za wiedzą męża.
też wykonywałem podobne działania, ograniczanie, kontrolowanie (m.in. wymusiłem na żonie schowanie i nieużywanie komórki przez niemal tydzień) - później zauważyłem że ta niedostępność tylko pobudza pragnienie sięgnięcia po zakazany owoc, więc zmieniłem strategię i później niemal nie przeszkadzałem i dałem jej się udławić tą komunikacją (okazjonalnie wybuchając, to strasznie ciężko było kontrolować), a ja tylko obserwowałem i zapamiętywałem reakcje, mając nadzieję, że kiedyś będę miał możliwość skorzystać z tej wiedzy... Najtrudniejsze w tym wszystkim to, że to małżonek musi zrozumieć, że sam nie tylko nie buduje, ale poniża swoją godność jako człowieka (oszukuje, kłamie, manipuluje), kobiety (wystawia się na licytację i zwyczajnie handluje swoim ciałem, emocjami i godnością), żony (zdradza własną przysięgę, opuszcza rodzinę), itd...
Dopóki ktoś inny pilnuje jego godności, to jego ego jest windowane jeszcze do góry i pobudza go do większych wysiłków do zdrady - napędzany dreszczykiem niecodziennych emocji, wodzonym za noc zakazanym owocem, czy dowartościowaniem się kosztem starającego się małżonka - efektem jest wzrost własniej wartości i coraz większa pogarda do drugiej strony, która zgadzając się na takie traktowanie, nie tylko się nie szanuje, ale nieświadomie coraz b. napędza cały proces. Popuszczenie kontroli ma więc tutaj głębszy sens, nie tylko ochrony siebie, ale też ochronny małżonka przed jego złudnym zrozumieniem godności i jej budowy czyimś kosztem.
Lenka pisze: 09 paź 2018, 20:12 Pytałam, po co mamy informować wszystkich o całym tym gnoju. Jeżeli mamy ratować nasze małżeństwo, to wg mnie im mniej osób wie, tym lepiej.
W sumie się zgadzam. Tylko ja b. dobrze też zapamiętałem kto został o tym gnoju poinformowany i jaka była ich reakcja. Tym samym szczerze poznałem kto wspiera nas jako rodzinę, małżeństwo a kto wygodnie udawał jak był zapraszany w gości, jeździł na wakacje, itd. Teraz np. osób, które wspierają zdradę (użyję delikatniejszego słowa ;) ), pogardzają małżeństwem i rodziną oraz współmałżonkami nie chcę widzieć we wspólnym domu, wyjeżdzać z nimi i nie dać im tym samym okazji do nieszczerego uśmiechania się, a z tyłu wylewanie jadu i wbijanie noża w naszą rodzinę. Nie mam natomiast problemu z pomaganiem i przyjmowaniem ludzi, którzy nas zawsze wspierali i wspierają jako małżeństwo.

Taka postawa to też jest moim zdaniem siła i możliwość podniesienia z ziemi i otrzepania z gnoju właśnie tego małżeństwa. Ale do tego uważam trzeba oddzielić swoją godność od podpierania się jej wizją u współmałżonka, a dopiero później można w miarę świadomie zacząć się dystansować i pokazywać swoje zrozumienie tych kluczowych wartości: godność, uczciwość, wierność, rodzina, itd.
Nieważne jest, gdzie jesteś, ale wszędzie tam, gdzie przyjdzie ci się znaleźć, ważne jest, jak żyjesz - Henri J.M.Nouwen
ODPOWIEDZ