Co zrobic?

Refleksje, dzielenie się swoimi przeżyciami...

Moderator: Moderatorzy

s zona
Posty: 3079
Rejestracja: 31 sty 2017, 16:36
Płeć: Kobieta

Re: Co zrobic?

Post autor: s zona »

Anastasio,
wydaje mi sie ,ze robisz podobne bledy ,jak i ja niedoceniajac meza .. ew mowiac nie w jego jezyku milosci ..
Jestem juz starsza pani , mam 3 dzieci w Twoim wieku , ale dopiero kryzys otworzyl mi oczy na wiele rzeczy . o ktorych nie wiedzialam lub po prostu ignorowalam , sadzac ,ze sa inne wazniejsze sprawy w malzenstwie ..
Zdrada mojego to byl szok nie do opisania .. ale kiedy kurz juz zaczal opadac zaczelo do mnie dochodzic , ze jakies moje grzechy tez sa .. moglam sie usprawieliwiac sama przed soba , ze chcialam dobrze..ze to dla rodziny itd ..

Wydaje mi sie, ze to dobrze,ze tutaj trafilas .. dobrze gdybys jeszcze troche zostala .. ale to Forum wciaga :)

To nie jest tak, ze Twoje problemy nie sa wazne . bo z Twojej perspektywy sa .. Ale podobnie ,jak wczesniejsi rozmowcy nie radzilabym Ci wchodzic na droge samotnej matki z trojka malutkich dzieci ..
Ucieczka nigdy nie jest dobrym wyjsciem .. to troche tak , jakby Twoj maz chcial sprobowac pobyc poza malzenstwem , bo znudzony ..

Wydaje mi sie ,ze maz moze byc zmeczony .. po prostu .. jesli nie ma kowalskiej ..moze jakies klopoty o ktorych nie wiesz a ktore go doluja ..
s zona
Posty: 3079
Rejestracja: 31 sty 2017, 16:36
Płeć: Kobieta

Re: Co zrobic?

Post autor: s zona »

Moze warto spojrzec pod katem spadku testesteronu .. sprawdzic/wykluczyc ?
Wiedźmin

Re: Co zrobic?

Post autor: Wiedźmin »

anastasia pisze: 23 mar 2020, 16:35 [...]
Znalalam sie tu z innym problemem co nie slusznie probujesz mi powiedziec mniej waznym.
Nic takiego nie pisałem, że mniej ważnym.

Fajnie że jesteś tu na forum - ale oczekujesz od nas, że zmienimy Twojego męża - a przecież jego tutaj nie ma.
Jesteś Ty.

Ja chcę Ci tylko przedstawić, że wiele osób mogłoby marzyć o takim mężu jak Twój.
Ja chciałbym mieć żonę, która mało mówi :D ;) , jest w domu, nie zdradza, nie biega co weekend, zajmuje się dziećmi domem i jeszcze firmę żeby prowadziła (hehe może dlatego że nie mam takiej ... ponoć zawsze chcemy tego czego nie mamy) ;)

Od narzekania na męża niewiele się zmieni.
Czego oczekujesz? Że forumowicze z tego forum przemówią do Twojego męża... żeby pożądał Cię każdej nocy... zaczepiał i rozmawiał o wszystkim i zawsze?

Wiesz - chyba nikt z nas tu na forum nie miał (i raczej nie ma) męża ani żony anioła.

Ponieważ nie odpowiedziałaś na pytanie o procentach - więc może inne.
Czy uzależniasz swoje własne szczęście od postawy (milczenia czy nie milczenia) męża? Jeśli tak, to w jakim procencie postawa męża ma wpływ na Twoje szczęście lub nieszczęście?
Gaea
Posty: 68
Rejestracja: 28 sty 2020, 9:17
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Co zrobic?

Post autor: Gaea »

Wiedźmin ale takie milczenie może byc naprawdę przytłaczające. Jak poszłam do psychiatry i powiedziałam, że głupio mi, bo mąż zarobi, nie bije, nie pije (no powiedzmy), nie zajmuje się dziećmi ale przecież nie ma ideałów a ja mam problem, nie panuje nad emocjami, pije, płacze itp. to lekarz powiedział mi, że nie można kłaść na szali problemów, bo każdy ma inną wrażliwość. Ja taka ciszę odbieram jak ignorancję, lekceważenie, pokazanie kto jest góra a kto ma przyjść ze spuszczonymi uszami prosić o miłość. Tym bardziej, jeśli kiedyś tak nie było. Cokolwiek robię mam z tyłu głowy, że on znów się obrazi, że znów ja muszę mu coś wynagradzać, bo to przecież ja mam więcej za uszami niż on, ile mam pokutować. Wracając do autorki wątku to skoro nawet terapeuta widzi problem to coś chyba jest nie tak.
Gdyby mój czy autorki mąż mógł po prostu przemówić, powiedzieć jasno o co chodzi, co mu nie pasuje, dlaczego milczy. Może być zmęczony, zły ok ale niech to powie tak, byśmy nie musiały się wciąż zastanawiać o co znów chodzi....
tata999
Posty: 1172
Rejestracja: 29 wrz 2018, 13:43
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Mężczyzna

Re: Co zrobic?

Post autor: tata999 »

Gaea pisze: 24 mar 2020, 8:02 Wiedźmin ale takie milczenie może byc naprawdę przytłaczające. Jak poszłam do psychiatry i powiedziałam, że głupio mi, bo mąż zarobi, nie bije, nie pije (no powiedzmy), nie zajmuje się dziećmi ale przecież nie ma ideałów a ja mam problem, nie panuje nad emocjami, pije, płacze itp. to lekarz powiedział mi, że nie można kłaść na szali problemów, bo każdy ma inną wrażliwość.
Podzielam opinię, że każdy ma inną wrażliwość i czasami coś na pozór błahego może komuś wydawać się przytłaczające.
Gaea pisze: 24 mar 2020, 8:02 Ja taka ciszę odbieram jak ignorancję, lekceważenie, pokazanie kto jest góra a kto ma przyjść ze spuszczonymi uszami prosić o miłość.
To, jak odbierasz ciszę zależy od Ciebie i nie musi pokrywać się z tym, jaką intencję ma osoba milcząca i odbiorem innych osób. Może to jest punkt do przepracowania u siebie?
Gaea pisze: 24 mar 2020, 8:02 Tym bardziej, jeśli kiedyś tak nie było.
Wiele spraw kiedyś było inaczej. Jak przygotowana jesteś na zmiany?
Gaea pisze: 24 mar 2020, 8:02 Cokolwiek robię mam z tyłu głowy, że on znów się obrazi, że znów ja muszę mu coś wynagradzać, bo to przecież ja mam więcej za uszami niż on, ile mam pokutować.
To, że "masz z tyłu głowy" odczytuję, jako troskliwość, rozwagę, ostrożność. Jeśli nie chcesz urazić drugiej osoby to myślę, że dobrze. A jeśli się czasem nie uda, bo zdarza się, że postępujemy źle mimo wszystko, to będzie trzeba wynagrodzić. Nie ma etapu, wieku, momentu, po którym już nie trzeba wynagradzać złych uczynków. Im bardziej jestem odpowiedzialny, tym bardziej wynagradzam (zwykle słowem, gestem, myślą).
Gaea pisze: 24 mar 2020, 8:02 Wracając do autorki wątku to skoro nawet terapeuta widzi problem to coś chyba jest nie tak.
Gdyby mój czy autorki mąż mógł po prostu przemówić, powiedzieć jasno o co chodzi, co mu nie pasuje, dlaczego milczy. Może być zmęczony, zły ok ale niech to powie tak, byśmy nie musiały się wciąż zastanawiać o co znów chodzi....
Napisałaś, że musicie się wciąż zastanawiać o co znów chodzi. Czy zmuszacie się same, czy terapeuta zmusza, czy jeszcze ktoś inny? Czy problemem jest bycie zmuszoną, czy milczenie drugiej osoby? To nie są pytania retoryczne. Na marginesie, komunikacja werbalna to jedna z wielu form komunikacji. Może spróbować porozumieć się bez słów (w milczeniu), a np. gestami, dotykiem, "mową ciała", ruchem, śpiewem, uśmiechem, czymś smacznym, czy jakimkolwiek innym talentem, który Bóg dał? Może jeśli mąż milczeniem odpręża się, to czemu nie pomóc mu w tym odprężaniu, nie naciskać na werbalizowanie czegokolwiek?
nałóg
Posty: 3318
Rejestracja: 30 sty 2017, 10:30
Jestem: szczęśliwym mężem
Płeć: Mężczyzna

Re: Co zrobic?

Post autor: nałóg »

Gaea pisze: 24 mar 2020, 8:02 Wiedźmin ale takie milczenie może byc naprawdę przytłaczające
z tym trudno dyskutować, bo to Twoje i anastasii uczucia i odczucia. Tak czujecie a z tym trudno dyskutować czy podważać te odczucia. Sądzę ,że istotne jest rozeznanie z czego wynikają te odczucia..... i PO CO Wam obu jest takie "dowartościowywanie" przez mężów oraz PO CO takie postawy przyjmują mężowie . Aby to rozeznać potrzebne jest chyba "lustro"........ do zobaczenia własnego udziału w tej i w takiej relacji ,a wtedy mogą wyjść też potrzeby mężów np. ich język miłości i ich puste zbiorniki emocjonalne jak i własne.
Trudno się uznaje własne błędy....a jak już to mamy jako ludzie skłonności do relawityzowania własnego "toksycznego"udziału . Piszę o "własnym" bo piszę też o własnych doświadczeniach.
Wiedźmin pisze: 24 mar 2020, 0:05 Ja chcę Ci tylko przedstawić, że wiele osób mogłoby marzyć o takim mężu jak Twój.
Ja chciałbym mieć żonę, która mało mówi , jest w domu, nie zdradza, nie biega co weekend, zajmuje się dziećmi domem i jeszcze firmę żeby prowadziła (hehe może dlatego że nie mam takiej ... ponoć zawsze chcemy tego czego nie mamy)
No cóż..... myślę że nie tylko Ty Wiedźminie....
anastasia pisze: 23 mar 2020, 18:31 Wiem ze nie mozna wydac zadnej opini na podstawie zamieszczanych tu postow.Chcialam poznac tu osoby ktore moze zmagaja sie z podobnym problemem
Anastasia, każdy z nas inaczej przeżywa urazy....... ja np. po obiektywnym czy subiektywnym odczuwaniu "urazu" potrzebuję dość długiego okresu czasu( czasami kilku minut a czasami kilkudziesięciu godzin) bym przeszedł nad tą obiektywną czy subiektywna "bęcką" do bieżącej relacji i dialogu. Niemniej często instynkt i podświadomość nie pozwala mi na poruszanie określonych tematów aby nie dostać przysłowiowego "bęcka" ponownie...... więc np. milczę.
Taki przykład....... hipotetyczny : podczas wspólnego oglądania TV mąż lub żona wyraża swoją opinię lub mówi o odczuciach a współmałżonek/ka na to odpala: co ty za głupoty opowiadasz........ lub oglądając jakiś program np. o relacjach międzypłciowych i zdradach mąż mówi: to te kobiety są winne zdrady..... podrywają obcych mężczyzn .................a zona na to : głupoty gadasz bo to mężczyźni zdradzają. I już może być powód do spięcia i "bęcków" wzajemnych .
A jak pokazuje życie prawda jest nie jest tak jednoznaczna........ bo gdyby niektórzy mężczyźni nie mieli ciągot do zdrad a niektóre kobiety nie szukały przygód to nie byłoby romansów i zdrad. Bo trudno o zdradę (w sensie łóżkowym ) w pojedynkę....z wyłączeniem onanizmu i pornografii
anastasia
Posty: 31
Rejestracja: 19 mar 2020, 11:17
Płeć: Kobieta

Re: Co zrobic?

Post autor: anastasia »

Wiedźmin pisze: 24 mar 2020, 0:05
anastasia pisze: 23 mar 2020, 16:35 [...]
Znalalam sie tu z innym problemem co nie slusznie probujesz mi powiedziec mniej waznym.


Fajnie że jesteś tu na forum - ale oczekujesz od nas, że zmienimy Twojego męża - a przecież jego tutaj nie ma.
Jesteś Ty.
Jeszcze raz podkresle co wielu probuje mi wmowic.Nie oczekuje od nikogo by ktos pomogl mi zmienic mojego meza.Uwazam to za abdsurdalne i pozbawione logiki.Nie jestem osoba ktora zamieszcza na forum post i liczy ze ktos inny rozwiaze jej problemy.Postanowilam napisac by zobaczyc jak rozni ludzie roznie mogliby podejsc do takiego problemu.Otrzymac obiektywna opinie i wyciagnac z tego wnioski.Spojrzec na swoj problem z roznej perspektywy.
anastasia
Posty: 31
Rejestracja: 19 mar 2020, 11:17
Płeć: Kobieta

Re: Co zrobic?

Post autor: anastasia »

Wiedźmin pisze: 24 mar 2020, 0:05
anastasia pisze: 23 mar 2020, 16:35 [...]
Znalalam sie tu z innym problemem co nie slusznie probujesz mi powiedziec mniej waznym.


Od narzekania na męża niewiele się zmieni.
Czego oczekujesz? Że forumowicze z tego forum przemówią do Twojego męża... żeby pożądał Cię każdej nocy... zaczepiał i rozmawiał

Ja nic takiego nie oczekuje nie wiem czy miezysz mnie swoja potrzeba.Bo jakbys zrozumial co pisze.To to ze walcze o konwersacje w mojej relacji i jestem gotowa przepracowac swoje wady jest jednoznaczne ze uwazam ze narzekanie jest dla mnie strata czasu i poglebianiem mojego kryzysu.
Ostatnio zmieniony 24 mar 2020, 11:43 przez Al la, łącznie zmieniany 1 raz.
anastasia
Posty: 31
Rejestracja: 19 mar 2020, 11:17
Płeć: Kobieta

Re: Co zrobic?

Post autor: anastasia »

s zona pisze: 23 mar 2020, 21:34 Moze warto spojrzec pod katem spadku testesteronu .. sprawdzic/wykluczyc ?
Hej s zona, bardzo dziekuje za twoje posty,bardzo dlugo sie nad nimi zastanawialam.Moze tak jest ze nie mowie wlasnie jego rodzajem milosci.Bardzo to madre i zasluguje na przwmyslenie.Jesli chodzi o badania mial je u swojego urloga miesiac temu,mailem otrzymalismy wyniki testosteron w normie.Serdecznie pozdrawiam
anastasia
Posty: 31
Rejestracja: 19 mar 2020, 11:17
Płeć: Kobieta

Re: Co zrobic?

Post autor: anastasia »

Gaea pisze: 24 mar 2020, 8:02 Wiedźmin ale takie milczenie może byc naprawdę przytłaczające. Jak poszłam do psychiatry i powiedziałam, że głupio mi, bo mąż zarobi, nie bije, nie pije (no powiedzmy), nie zajmuje się dziećmi ale przecież nie ma ideałów a ja mam problem, nie panuje nad emocjami, pije, płacze itp. to lekarz powiedział mi, że nie można kłaść na szali problemów, bo każdy ma inną wrażliwość. Ja taka ciszę odbieram jak ignorancję, lekceważenie, pokazanie kto jest góra a kto ma przyjść ze spuszczonymi uszami prosić o miłość. Tym bardziej, jeśli kiedyś tak nie było. Cokolwiek robię mam z tyłu głowy, że on znów się obrazi, że znów ja muszę mu coś wynagradzać, bo to przecież ja mam więcej za uszami niż on, ile mam pokutować. Wracając do autorki wątku to skoro nawet terapeuta widzi problem to coś chyba jest nie tak.
Gdyby mój czy autorki mąż mógł po prostu przemówić, powiedzieć jasno o co chodzi, co mu nie pasuje, dlaczego milczy. Może być zmęczony, zły ok ale niech to powie tak, byśmy nie musiały się wciąż zastanawiać o co znów chodzi....
Hej Gaea ,dziekuje ci za twoje wypowiedzi. Tak jak ty uwazam ze brak rozmowy i tlumienie problemow w sobie prowadzi do destrukcji i siebie samego i wszystkich w poblizu,nieda sie zyc przy czlowieku ktorego nie ma. Nie mozna wymagac by ktos to zrozumial i nauczyl sie z tym zyc.Nie da sie takiego zaburzenia zaakceptowac i dac komus prawo do lamania przysiegi malzenskiej,ktorej przweslaniem nie jest zamkniecie sie na wspolmalzonka.... i staja sie jednoscia przwciez a nie osobnymi jednostkami.pozdrawiam
Wiedźmin

Re: Co zrobic?

Post autor: Wiedźmin »

anastasia pisze: 24 mar 2020, 11:12 [...] Spojrzec na swoj problem z roznej perspektywy. [...]
OK - rozumiem.
A jeśli ktoś ma właśnie już tę inną perspektywę od Twojej, to znaczy że:

"mierzy swoją miarą/potrzebą"
"próbuje coś Ci wmówić"
albo to pisze że jest "absurdalne i pozbawione logiki"
sasanka
Posty: 201
Rejestracja: 09 sie 2017, 23:08
Płeć: Kobieta

Re: Co zrobic?

Post autor: sasanka »

Hej anastasia.
Czytam i rozumiem o co Ci chodzi, a jednocześnie dziwi mnie Twoja postawa , nie chcę powiedzieć , że być może trochę egoistyczna ale piszesz głównie o to czego Ci brak , chociaż masz tak dużo.
Mam takie odczucie , że chcesz , aby mąż Cię dowartościował , aby zabiegał , aby adorował e.t.c Tego Ci głownie brakuje, nie uczucia. I to chyba jest sedno całej historii ? Być może się mylę?
anastasia
Posty: 31
Rejestracja: 19 mar 2020, 11:17
Płeć: Kobieta

Re: Co zrobic?

Post autor: anastasia »

Wiedźmin pisze: 24 mar 2020, 12:46
anastasia pisze: 24 mar 2020, 11:12 [...] Spojrzec na swoj problem z roznej perspektywy. [...]
OK - rozumiem.
A jeśli ktoś ma właśnie już tę inną perspektywę od Twojej, to znaczy że:

"mierzy swoją miarą/potrzebą"
"próbuje coś Ci wmówić"
albo to pisze że jest "absurdalne i pozbawione logiki"
Analizuje wszystko co tu przeczytam,po to sie tu znalazlam.Co nie oznacza ze moge miec odmiennego zdaniea.Jestesmy tu po to by podyskutowac wymienic argumenty.To ze napisalam absurdalne i pozbawione logiki to moje zdanie, podejscie do zycia, myslenie ze moglabym zmienic czlowieka to tak uwazam z punktu nawet naukowego,ze bylabym naiwna gdybym to chviala sprobowac,Nie da sie kogos zmienic,kogos do czegos zmusic nie po to Bog dal nam wolna wole..Czy mam nie wyrazac swojej opini probuje pokazac jak mysle i czym sie kieruje w zyciu, zeby lepiej mnie poznac.Caly czas mowisz i pytac dlaczwgo chce zmienic? Czy oczekuje ze wy zmienicie mojego meza?Dlaczego tak na to patrzysz?Pytam tu co moze przezywac i dziac sie w czlowieku ktory odsuwa sie od zony?I rozumie wypowiec geae czy s zony ktore ten problem mialy ,chetnie go opisaly,podaly przyczny, jak sobie z tym radzic.Tak jak sam napisales ze tylko ja znam moja sytuacje rodzinna a wy nie jestescie wstanie ocenic tego bo chociazby to ze znacie tylko moja wersje a nie nas oboje,dlatego patrze co odtwarza w jakims procwncie moje doswiadcmczenie.Co nieoznacza ze wyszukuje tylko co jest na korzysc i pozytywne aby sie podbudowac,ale bardzo szanuje jak cos zostaje madrze poparte argumentem chociazby przez wlasne dowiadczenia.Tak jak s zona stwierdzila ze moze koochammeza ale nie jego miloscia.,albo ktos napisal ze moze ktos kto czuje sie krytykowany milczy,i moze tak wlasnie jest moze to na mezu wywoluje.Zaczne chetnie od siebie prace.Ale forma wypowiedzi,co chcesz,co oczekuje? Mam wrazenie ze jakas role pelni tu moja pozycja zawodowa.To ze wlasnie nie narzekam na dzieci, na prace,mam pieniadze robi ze mnie egoistke wychodzac tu na forum z moim malym problemikiem.Dziekuje ludzia ktorzy na moj post opisuja wlasne historie.Ludzie mi nie przyszlo wszystko za darmo,nie mam znajomosci,zeby osiagnac to co mam pracowalam po 12 godz dziwnnie.Moje zycie to nie bajka
Nie mam oparcia rodzicow bo ojciec chcial mnie seksualnie wykorzystac.Nie mam pomocy z zewnatrz.Moim fundamentem jest Bog i rodzina ktora buduje.Nie mam czegos takiego ze pragne tego czego nie mam.Nie mam ani nie chce w zyciu narzekac na co kolwiek.Trojka moich dzieci to wczesniaki,kazde z osobna walczylo o zycie,Ja przelezalam w szpitalu nie tydzien nie misiac w bezruchu a cale ciaze.I walczylam i moglam sie zalamac pic ale to nie ja to za latwe dla mnie.Wiem ze to ja odpowiadam za moje zycie za moje malzestwo za moje dzieci.Tak jestem bardzo dumna z tego co mam z tego co osiagnelam i mowie sobie czesto ze podziwiam sie za to ale to nie ma nic wspolnego z egoizmem.To ze napisalam ze jestem spelniona w zyciu i nie chce w nim nic zmieniac jakby skreslilo mnie na samym poczatku.Jako ze kazdy by chcial miec tylko taki problem jak ja i tak banalnie zostalam odebralam.Czytalam wiele watkow ta sama tematyka i uznanie problemu przez was.Ja musze was przekonywac .Chyba wiele osob tak to odebralo bo zaczynaja rozmowe zemna :wiesz ja jestem w stanie ci uwierzyc.....
Ostatnio zmieniony 24 mar 2020, 17:40 przez Lawendowa, łącznie zmieniany 1 raz.
Ukasz

Re: Co zrobic?

Post autor: Ukasz »

Anastasio, czy możesz trochę napisać o procesie zamykania się Twojego męża? Z jednej strony już wiemy, że kiedyś był inny, z drugiej, że były już dwa lata terapii, więc to trwa długo. A dzieci macie od pięciu lat, tak? I czy to zmieniało się powoli, stopniowo, czy raczej w krótkim czasie? Czy równolegle lub trochę wcześniej zdarzyło się coś ważnego?

Moja żona powoli zamykała się przede mną. Bardzo nieumiejętnie próbowałem się temu przeciwstawić. W konsekwencji tylko pogłębiłem i przyspieszyłem ten proces. Na nią wpływu nie miałem, ale na siebie tak. Mogłem nie popełniać tych błędów, a największym było uwieszenie się na żonie, błaganie o miłość, życie w nieustannej rozpaczy. Gdy już to do mnie dotarło, było za późno. Nie wiem, co przyniesie przyszłość, ale teraz praktycznie nie mamy ze sobą kontaktu, nie wiem, gdzie żona mieszka, czy jest z kimś itd.
Może być tak, że mąż się nie zmieni. Będziesz miała do wyboru życie samotne, ale z mężem w domu, opiekującym się dziećmi, spędzającym noce sam, a nie z inną kobietą, pomagającym prowadzić dom - lub odwrotnie. Trudno mi sobie wyobrazić, żebyś przy trójce małych dzieci i Twoich zasadach wolała to drugie. Weź pod uwagę taką możliwość, że z Twojego własnego wyboru stanie przed Tobą zadanie życia zarazem z mężem (fizycznie) i bez niego (psychicznie). Jak na tej drodze osiągnąć najwięcej, jak się da? Szczęścia, realizacji powołania, ale także miłości do męża, który tak rani?
A może być też tak, że teraz ważą się losy Twojego małżeństwa. Że mąż zmaga się z wyborem, czy z Wami zostać. Jaka Twoja postawa sprzyjałaby porzuceniu rodziny, a jaka przezwyciężeniu pokusy?
Czy nie jest tak, że w obu przypadkach dobry jest ten sam kierunek zmiany siebie na (jeszcze) lepszą wersję?
anastasia
Posty: 31
Rejestracja: 19 mar 2020, 11:17
Płeć: Kobieta

Re: Co zrobic?

Post autor: anastasia »

sasanka pisze: 24 mar 2020, 13:17 Hej martyna 36.
Czytam i rozumiem o co Ci chodzi, a jednocześnie dziwi mnie Twoja postawa , nie chcę powiedzieć , że być może trochę egoistyczna ale piszesz głównie o to czego Ci brak , chociaż masz tak dużo.
Mam takie odczucie , że chcesz , aby mąż Cię dowartościował , aby zabiegał , aby adorował e.t.c Tego Ci głownie brakuje, nie uczucia. I to chyba jest sedno całej historii ? Być może się mylę?
A rozumiesz mi o co mi chodzi to o co mialo by tu chodzic???
Powiedz co to jest relacja i na chym sie opiera?
A czy wyznacznikiem ze mam duzo skresla mnie z cierpienia?
Czy to ze uwazam ze od rozmowy wszyszko sie zaczyna.Ze to podstawa udanego malzenstwa.Kiedy czlowiek przestaje mowic i nie szuka kontaktu dziala destrukcyjnie na wszystkich.,,czy jak znajdziw kochanke to milczeniem i biernoscia? Czy zeby ja zatrzymac to beda razem milczec?czy beda sie mijac? Czy kiedy ona sie pojawi on opusci dom? Czy to sie nazywa ze potrzebuje dowartosciowania?Czy kazdy znasz wchodzac w jakas relacje zakochuje sie by sie dowartosciowac?Tak brakuje mi go bardzo.I mentalnie i fizycje,zgadzam sie z toba.Jak bym swoja wartosc budowala tylko na dzialaniach meza bylabym nikim.Co nie znaczy ze rani mnie bardzo i nie potrafie byc na jego zachowanie obojetna.Nie zmienia to faktu ze kiedy po calym dniu pracy i kiedy ostanie dziecko zasnelo schodze napic sie kawy o 21 moje meza juz nie ma.Nie wiem moze uwazasz ze przez brak dowartosciowania placze??? Ja uwazam ze szukam milosci.Jezeli to jest egoizm to sie do tego przyznaje.
ODPOWIEDZ