Głupi zniszczyłem wszystko.....

Refleksje, dzielenie się swoimi przeżyciami...

Moderator: Moderatorzy

Al la
Posty: 2739
Rejestracja: 07 lut 2017, 23:36
Jestem: w separacji
Płeć: Kobieta

Re: Głupi zniszczyłem wszystko.....

Post autor: Al la »

Stanąłem przed sobą i wiem ze popełniałem wiele błędów. Od tego czasu duzo we mnie się zmieniło, to widzę i ja i żona także to widzi ale jest jednak za mało, żeby zacząć to naprawiać.
A ile lat się psuło?
Każda, najmniejsza zmiana, którą przede wszystkim Ty dostrzegasz, to już krok do przodu.
Ty umiesz to, czego ja nie umiem. Ja mogę zrobić to, czego ty nie potrafisz - Razem możemy uczynić coś pięknego dla Boga.
Matka Teresa
Tingo

Re: Głupi zniszczyłem wszystko.....

Post autor: Tingo »

wg mnie rok w którym naciskałem na moją żonę aby już żyć normalnie i się dogadać.
niestety to tez zrozumiałem, że prosiłem błagałem próbowałem rozmawiać
teraz wiem ze to nic nie dało wiec doprowadziło do jeszcze gorszej sytuacji,
od tygodnia nie odzywam się w ogóle na ten temat próbuje używać listy yrty
Ukojenie
Posty: 98
Rejestracja: 17 sty 2019, 16:05
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Głupi zniszczyłem wszystko.....

Post autor: Ukojenie »

Ukojenie pisze: 24 lut 2020, 11:28
Tingo pisze: 23 lut 2020, 9:28 ..
Jesteśmy małżeństwem sakramentalnym 15 lat, znamy się 20 la,[.....] Przymusiłem żonę do współżycia,[....]
"Przymusiłem" czyli zgwałciłeś?
Nie pisze by osądzać ale chyba coś poważnego doprowadziło żonę do tak drastycznych kroków po tylu wspólnych latach.
Moim zdaniem wszelkie rady na temat traktowania zony będą nieskuteczne jesli w tym małzenstwie doszło do gwałtu a tak nalezy nazywac przymuszanie do odbycia stosunku, nawet z małżonkiem. Jesli do tego doszła czysta przemoc to zona powinna skorzystac z pomocy psychologa. Być może od roku tkwi w traumie.
Awatar użytkownika
Nirwanna
Posty: 13361
Rejestracja: 11 gru 2016, 22:54
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Kobieta

Re: Głupi zniszczyłem wszystko.....

Post autor: Nirwanna »

Ukojenie pisze: 27 lut 2020, 13:16 Moim zdaniem wszelkie rady na temat traktowania zony będą nieskuteczne jesli w tym małzenstwie doszło do gwałtu a tak nalezy nazywac przymuszanie do odbycia stosunku, nawet z małżonkiem. Jesli do tego doszła czysta przemoc to zona powinna skorzystac z pomocy psychologa. Być może od roku tkwi w traumie.
Dla mnie z kolei nie do końca czytelne jest rozróżnienie między gwałtem, a dodatkowo "czystą przemocą". Gwałt jest przemocą. Kropka.

Tingo, nie musisz tu na forum odpowiadać, jeśli nie chcesz; to Ty decydujesz, czy chcesz skorzystać z pomocy, z jakiej pomocy i w jakim tempie. Nie odbieraj więc proszę takich pytań jako ataków na Ciebie i pamiętaj, że masz wolność w wypowiedzi.
Tu na forum po prostu współforumowicze zauważają pewne niespójności i mówią o nich. Bywa, że te niespójności to zakłamywanie samego siebie, które blokuje na otwarcie się na Prawdę, inaczej mówiąc - na wszystkie potrzebne łaski od Boga.
Jednak stawanie w prawdzie o sobie, o ile nie jest konieczne na forum, o tyle jest konieczne tak w ogóle.
Tingo pisze: 25 lut 2020, 18:01 wg mnie rok w którym naciskałem na moją żonę aby już żyć normalnie i się dogadać.
niestety to tez zrozumiałem, że prosiłem błagałem próbowałem rozmawiać
teraz wiem ze to nic nie dało wiec doprowadziło do jeszcze gorszej sytuacji,
od tygodnia nie odzywam się w ogóle na ten temat próbuje używać listy yrty
Czy znasz mechanizm, jak to się stało, że takie Twoje postępowanie doprowadziło do jeszcze gorszej sytuacji?
Nie żyje się, nie kocha się, nie umiera się - na próbę
Jan Paweł II
Tingo

Re: Głupi zniszczyłem wszystko.....

Post autor: Tingo »

dziękuje za słowa, niestety bardziej mnie załamały niz podniosły na duchu, ale staje twarzą przed tymi wypowiedziami.
Szukam pomocy, i wytknięcia wszystkich błędów, czesc zrozumiałem, częśc zaczynam rozumieć.
Czy znam mechanizm, nie nie znam.
Awatar użytkownika
Nirwanna
Posty: 13361
Rejestracja: 11 gru 2016, 22:54
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Kobieta

Re: Głupi zniszczyłem wszystko.....

Post autor: Nirwanna »

Tingo pisze: 28 lut 2020, 8:21 dziękuje za słowa, niestety bardziej mnie załamały niz podniosły na duchu, ale staje twarzą przed tymi wypowiedziami.
Szukam pomocy, i wytknięcia wszystkich błędów, czesc zrozumiałem, częśc zaczynam rozumieć.
Czy znam mechanizm, nie nie znam.
Tingo, dasz radę nazwać, jakie słowa Cię załamały? i dlaczego?

Bo widzisz, w pomocy nie chodzi o wytykanie błędów. Jeśli tego oczekujesz, to sam się wystawiasz na skrzywdzenie. Jeśli ktokolwiek chce wytykać błędy z intencją, że niby pomaga - zawiedzie się, a przy okazji może kogoś skrzywdzić. W pomocy chodzi o pokazanie innego punktu widzenia, innego sposobu myślenia, drugiej strony medalu czy też lustra, z darem wolności - potrzebujący pomocy sam decyduje, czy to weźmie czy też nie.

Może nie wziąć, nie skorzystać. W wolności, ale ze wszystkimi konsekwencjami.

Wracając do mechanizmu. Każdy człowiek jako dziecko Boże ma wpisane w siebie, w serce, pewne prawo. Mówi ono, że krzywda potrzebuje zadośćuczynienia, takiego po ludzku i takiego duchowego.
Gdy ktoś doświadczył krzywdy, aby wybaczyć, potrzebuje zadośćuczynienia. Jego elementem są szczere przeprosiny (polecam jako lekturę "5 języków przepraszania"), a następnie takie postępowanie codziennie dzień po dniu, aby powstała w skrzywdzonym świadomość, że przeprosiny były faktycznie szczere, bo krzywdziciel naprawdę zrozumiał, jaką krzywdę wyrządził, i robi wszystko (m.in. pracuje nad sobą, swoim korzeniem zła), aby się to nigdy nie powtórzyło. Co więcej - robi to w pokorze, czyli nie wyznacza terminów, nie oczekuje, że za x tygodni ma nastąpić przebaczenie, pojednanie, i potem już będzie normalnie. Jeśli tego oczekuje, oznacza to, że nie do końca zrozumiał powagę krzywdy, którą wyrządził.

Skrzywdzony/a ma też oczywiście swoją robotę do wykonania, ale teraz nie o tym piszę. To temat na oddzielny post.

I teraz dobra wiadomość - gdy zadośćuczynianie po ludzku jest niemożliwe, bo skrzywdzony nie chce z krzywdzicielem mieć nic wspólnego, wtedy wciąż jest możliwe (i zalecane!) zadośćuczynienie duchowe.
W praktyce oznacza to, że zadośćuczyniam za krzywdę modlitwą, jałmużną i postem, z wiarą i ufnością, że Bóg przekieruje i wykorzysta te duchowe ofiary do zaleczenia zranień osoby skrzywdzonej. Jeszcze lepsza wiadomość jest taka, że sakrament małżeństwa stanowi rodzaj autostrady, po której to przekierowanie duchowych ofiar przebiega sprawnie, szybko i trafia w punkt.
Ważna jest jednak intencja, i na to koniecznie warto zwrócić uwagę. Intencja powinna brzmieć "zadośćuczyniam za krzywdę którą wyrządziła/łem, ale bez oczekiwań". Inaczej mówiąc, zależy mi na dobru osoby skrzywdzonej, ale nie oczekuję, że w efekcie musi nastąpić pojednanie. Tę decyzję zostawiam Bogu i osobie skrzywdzonej. Dopiero wtedy ta autostrada jest drożna, nie ma na niej korków.

Trochę jako podsumowanie, może przyda Ci się. W sam raz na początek Wielkiego Postu: https://www.youtube.com/watch?v=xdlsICenxwM
Uniżenie i pokora.
Nie żyje się, nie kocha się, nie umiera się - na próbę
Jan Paweł II
ODPOWIEDZ