Samotność w małżeństwie

Refleksje, dzielenie się swoimi przeżyciami...

Moderator: Moderatorzy

Gaea
Posty: 68
Rejestracja: 28 sty 2020, 9:17
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Samotność w małżeństwie

Post autor: Gaea »

mare1966 pisze: 31 sty 2020, 10:05 Nie wiem , ale ja się wcale nie dziwię ,
że mąż się dystansuje .
Woli "pozorny spokój" niż emocjonalne jazdy ,
nawet kosztem nocnej samotności , a to mocno frustrujące
i dodatkowo nie pomaga .
A słów o "beznadziejności" się nie zapomina ,
nawet jeżeli 100 razy zaprzeczysz .
Tak, zdaje sobie z tego sprawę dlatego tym razem to zostawiłam. Dałam mu spokój, który widocznie jest dla niego lepszy.
Owszem powiedziałam za dużo, jednak mnie też trudno zapomnieć jego słowa i sugestie, że zawsze mogę ze sobą skończyć w chwili gdy przyznałam mu się, że leczę się u psychiatry.
nałóg pisze: 31 sty 2020, 10:20 Zanim pójdziesz w dalsze rozliczanie męża może czas zacząć od siebie?
Czy tego nie zrobiłam? Przyznaję, że zdradzalam, że czasem piję, że nie potrzebnie robiłam awantury. Dużo o tym pisałam, dużo o tym myślę. Jestem pogrążona w mojej winie. Mąż nie jest święty... Też przyłapałam go w niezręcznej sytuacji na pytanie co robił przed komputerem usłyszałam, że mi nie powie i będę sobie tak żyć do końca w nieświadomości. To jest ok? Nie, nie chce się licytować kto więcej zawinił. Uważam po prostu, że mam w sobie sporo pokory i świadomości błędów
mare1966
Posty: 1579
Rejestracja: 04 lut 2017, 14:58
Płeć: Mężczyzna

Re: Samotność w małżeństwie

Post autor: mare1966 »

Ja myślę , że u was tylko metodą powolnych zmian
można coś ruszyć .
Za punkt startu przyjąć to co jest
i generalnie skupić się na swojej zmianie .
Od męża za wiele nie oczekiwać , robić tylko drobne przemyślane gesty w jego stronę .
No i oczywiście wyciszyć się .

Swoją ( twoją ) zdradę też bym odsunął nieco w niebyt , choć "błędem" bym tego nie nazywał ,
bo to wielbłąd a nie "błąd" . A "niezręczna sytuacja" przy komputerze do zdrady
to licytacja dość kiepska jednak .
nałóg
Posty: 3364
Rejestracja: 30 sty 2017, 10:30
Jestem: szczęśliwym mężem
Płeć: Mężczyzna

Re: Samotność w małżeństwie

Post autor: nałóg »

Gaea pisze: 31 sty 2020, 10:35 Czy tego nie zrobiłam?
Gaea......... Twojego męża tu nie ma....jesteś Ty.
Jak sama pisałaś Twoje postawy w relacjach z mężem były często dalekie od poprawności komunikacyjnej, dialogowej.
Gaea pisze: 31 sty 2020, 10:35 Przyznaję, że zdradzalam, że czasem piję, że nie potrzebnie robiłam awantury
Gaeo, to jest tylko wierzchołek góry lodowej , skutek a nie przyczyna. Po cos to robiłaś/robisz...... aby móc zacząć "zdrowieć" (a kryzys jest objawem , skutkiem wewnętrznych braków ,pustych zbiorników emocjonalnych, brakiem podstawowych zasad dialogu, komunikacji) trzeba sięgnąć w głąb siebie, w SIEBIE A NIE W MĘŻA
Gaea pisze: 31 sty 2020, 10:35 Jestem pogrążona w mojej winie.
i pewnie dość często przyjmujesz postawy obronne aby uciec od przykrych tego konsekwencji emocjonalnych np. w taki stwierdzenia:
Gaea pisze: 31 sty 2020, 10:35 Mąż nie jest święty...
Warto zacząć od przyjęcia pewnej, sprawdzonej przez miliony ludzi zasady:zmieniaj siebie (a nie otoczenie) a pod wpływem Twoich zmian ma szansę zmienić się tez i Twoje otoczenie, a już na pewno zmieni się postrzeganie tego otoczenia
Gaea pisze: 31 sty 2020, 10:35 żam po prostu, że mam w sobie sporo pokory i świadomości błędów
to dobrze, bo gdy zaczniesz tak naprawdę pracować nad sobą (np. przy pomocy 12 Kroków) ta świadomość może być pomocna w stanięciu w prawdzie o sobie i ze sobą.
Teraz , dziś , zajmij się sobą abyś mogła do lustra powiedzieć z pokorą: jestem córką Króla a mimo to błądzę. Pomóż mi Boże.
PD
Gaea
Posty: 68
Rejestracja: 28 sty 2020, 9:17
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Samotność w małżeństwie

Post autor: Gaea »

Nałóg - tak chodził. On nie czuł potrzeby być ojcem. Kiedyś jednak podziękował mi, że gdyby nie ja nie mielibyśmy dziecka (wtedy było jedno).
mare1966
Posty: 1579
Rejestracja: 04 lut 2017, 14:58
Płeć: Mężczyzna

Re: Samotność w małżeństwie

Post autor: mare1966 »

Gaea ,
trzeba być ostrożnym z twierdzeniami
na temat czucia innych osób .
Nam się coś może wydawać , ale to znaczy , że tak na pewno jest .
Gaea
Posty: 68
Rejestracja: 28 sty 2020, 9:17
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Samotność w małżeństwie

Post autor: Gaea »

Mijają kolejne dni, tygodnie udawanego spokoju w moim małżeństwie a ja mam wrażenie, że po pierwsze taki stan im dłuższy tym będzie bardziej naturalny, bo mąż już chyba naprawdę nie ma ochoty na zbliżenie się do mnie, a po drugie coraz bardziej dostrzegam ile straciłam prowokując awantury w moim domu. Najbardziej pracuje nad swoim spokojem, bo wiem, że każdy mój atak spotęguje zła atmosferę między nami. Najgorszy w tym za to jest alkohol. Jak się dziś zastanowilam to od początku roku było raptem kilka dni kiedy nie piłam. Tłumacze się, że to tylko dwie lampki wina, piwo, dwa jak dzieci już śpią. I od tygodnia codziennie mowie sobie, że jutro nic nie wypije i nadal jest to samo. Czytając Wasze historie czuje się tu jak czarna owca, to ja zdradzalam, to ja wszczynalam awantury, to ja nie doceniałam męża i patrzyłam na innych jak to u nich jest cudownie, bo przecież u sąsiada wiadomo jaka trawa.... Jak to odbudować, wstyd mi prosić Boga o pomoc.
dopionu
Posty: 29
Rejestracja: 06 lip 2019, 7:05
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Samotność w małżeństwie

Post autor: dopionu »

Gaea Kochana Myślę, że nikt z obecnych tutaj nie pomyśli o Tobie, że jesteś czarną owcą. A nawet jeżeli teraz tak się czujesz i piszesz o tym otwarcie oznacza dla mnie przynajmniej, że masz ogromne poczucie winy. Fakt, że w znacznej większości przypadków to my byliśmy zdradzani, ale zauważ ilu z nas marzy o tym, żeby jego współmałżonek reprezentował taką postawę jak Twoja, czyli chciał zawalczyć o małżeństwo. Wielu z nas wybaczyło niejedną zdradę, ale jesteśmy też świadomi swoich braków czy przewinień. Każda historia dowodzi temu, że udział w doprowadzeniu do kryzysu mają obie strony. Najważniejsze, co chciałam Ci przekazać, to żebyś jednak zbliżyła się do Jezusa. Jeżeli nie czujesz się na siłach, to zwróć się do Maryi, zaprzyjaźnij się z nią, obserwuj, rozmawiaj, rozważaj. Módl się w uniżeniu i jeżeli nie jesteś gotowa nie proś od razu, żeby mąż Ci wybaczył. Chyba powinnaś najpierw wybaczyć sobie...?

Żeby udowodnić Ci, jak bardzo się mylisz oceniając siebie tak surowo na tle tego forum, to wyznam Ci, że jeszcze zanim wstąpiłam w związek małżeński byłam uwikłana w romans. Wiedziałam, że to złe i był to najczarniejszy okres mojego życia. Żyłam z wyrzutami kilka lat. Cierpiałam i nie potrafiłam zrezygnować z pozornych przyjemności. Nie przestawałam jednak modlić się o wyzwolenie z tego grzechu. Przepraszałam, płakałam, obiecałam poprawę. Nikt z bliskich nie był w stanie mi pomóc, albo robili to nieudolnie, czułam się niekochana i niepotrzebna. Miałam nawet myśli samobójcze.
W końcu nadszedł ten dzień i odzyskałam wolność, ale nie wybaczyłam sobie.
Po latach wyrzuty wróciły, kiedy mąż stwierdził, że jednak nie może żyć dalej ze mną ze świadomością tych moich doświadczeń. Zwierzyłam mu się ze wszystkiego na samym początku, a on po parunastu latach małżeństwa stwierdza, że jednak za bardzo mu to uwiera. Byłam mu wierna jak przysłowiowy pies.
Ruta
Posty: 3297
Rejestracja: 19 lis 2019, 12:00
Jestem: w separacji
Płeć: Kobieta

Re: Samotność w małżeństwie

Post autor: Ruta »

Garaż, piszesz, że alkohol daje ci złudne rozładowanie emocji. W trakcie trwania mojego małżeństwa miałam okresy w których sięgałam po alkohol właśnie po to, by szybko znaleźć ulgę w emocjach z którymi sobie nie radziłam. Szybko problemy w małżeństwie zaczęły się nasilać. A moje emocje zamiast się wyciszać, nakręcały się. Poszukałam innych sposobów na wyciszanie się i rozładowywanie emocji. Jest ich tyle, że naprawdę każdy może znaleźć właściwe dla siebie.

Stopniowo redukowałam alkohol w moim życiu do symbolicznych ilości, obecnie zdecydowałam się na pełną abstynencję. Polecam. Korzyści z niepicia alkoholu przeważają na tym co można uznać korzyściami z picia i które są jedynie jak sama zauważasz - ułudą.

Masz jakieś inne pomysły jak redukować napięcie zamiast alkoholem?
nałóg
Posty: 3364
Rejestracja: 30 sty 2017, 10:30
Jestem: szczęśliwym mężem
Płeć: Mężczyzna

Re: Samotność w małżeństwie

Post autor: nałóg »

Gaea,ja jestem alkoholikiem, trzeźwym alkoholikiem i naprawdę nie życzę Ci abyś regulowała emocje przy pomocy alkoholu.Czy dziś piłaś? Od ilu dni popijasz codziennie? Jak się czujesz gdy nie pijesz przez kilka dni? Twoje myśli krążą wokół alkoholu?czy postanawiałaś już o odstawieniu alkoholu? Przyrzekałaś sobie: tylko dziś 1 lampkę wina( a wypijałaś butelkę) a od jutra już nie piję? Zrób sobie test baltimorski i jak uczciwie go zrobisz to wyjdzie ci czy jesteś alkkohiliczką.Podziel się wynikiem testu.PD
nałóg
Posty: 3364
Rejestracja: 30 sty 2017, 10:30
Jestem: szczęśliwym mężem
Płeć: Mężczyzna

Re: Samotność w małżeństwie

Post autor: nałóg »

Mam przeczucie że alkohol o którym tak wspominasz przy okazji kryzysu to większy problem....... zdradzałaś na trzeźwo? czy po alkoholu?
Ruta
Posty: 3297
Rejestracja: 19 lis 2019, 12:00
Jestem: w separacji
Płeć: Kobieta

Re: Samotność w małżeństwie

Post autor: Ruta »

Ruta pisze: 02 lut 2020, 22:06 Garaż, piszesz, że alkohol daje ci złudne rozładowanie emocji. W trakcie trwania mojego małżeństwa miałam okresy w których sięgałam po alkohol właśnie po to, by szybko znaleźć ulgę w emocjach z którymi sobie nie radziłam. Szybko problemy w małżeństwie zaczęły się nasilać. A moje emocje zamiast się wyciszać, nakręcały się. Poszukałam innych sposobów na wyciszanie się i rozładowywanie emocji. Jest ich tyle, że naprawdę każdy może znaleźć właściwe dla siebie.

Stopniowo redukowałam alkohol w moim życiu do symbolicznych ilości, obecnie zdecydowałam się na pełną abstynencję. Polecam. Korzyści z niepicia alkoholu przeważają na tym co można uznać korzyściami z picia i które są jedynie jak sama zauważasz - ułudą.

Masz jakieś inne pomysły jak redukować napięcie zamiast alkoholem?
Gaea (przepraszam za pomyłkę w Twoim nicku - automatyczna autokorekta...). Nie martw się, że ktokolwiek Cię potępi. Wiele osób tutaj ma za sobą doświadczenie upadku lub nawet wielu upadków i okresy w życiu, których żałuje. Wiele osób zmaga się z uzależnieniami, a wiele osób nad tymi uzależnieniami zapanowało. Jestem czarną owcą, robiłam w moim małżeństwie szalone, pokręcone rzeczy i byłam często tak samo destrukcyjna jak mój mąż. Wychodzę ze współuzależnienia małymi krokami, zaliczając kryzys za kryzysem. Kiedy jest mi źle, mam wątpliwości - piszę. Dostaję tu na forum ogromne wsparcie i jestem ogromnie wdzięczna za pokłady cierpliwości, ale także za krytykę, wskazanie na mankamenty. To nie to samo co potępienie. Dobrze trafiłaś i że jesteś :) Masz szansę otrzymać wsparcie i wskazówki, które pomogą Ci wygrzebać się z kryzysu w jakim jesteś Ty i Twoje małżeństwo. Więc głowa do góry, już nie jesteś sama.
Szczerze się zmartwiłam o Ciebie, gdy przeczytałam, że od dłuższego czasu alkohol jest stale obecny w Twoim życiu. Ale widzę też, że jesteś świadoma, że ulga jaką daje alkohol jest złudna oraz, że widzisz, że oszukujesz samą siebie, mówiąc, że jutro nie wypijesz, oraz że skoro pijesz niewiele to nie szkodzi, bo widzisz, że szkodzi. To bardzo dobrze. Uważaj tylko na oszukańcze myśli, takie też się mogą pojawiać.

Nie ma innej drogi uwolnienia się od alkoholu, niż przestać go pić. Nie ma znaczenia czy to kwestia nałogu, czy picia w taki sposób, że za chwilę ten nałóg może się rozwinąć. Żeby udało się wyeliminować alkohol z życia, trzeba zdobyć się na szczerość wobec siebie. Zdarza się, że nie udaje się nam połapać w porę, że coś jest nie tak - i jesteśmy już poza granicą, do której możliwe było kontrolowane picie alkoholu. Wtedy mimo postanowień i składanych sobie obietnic, alkohol wciąż wraca. Czasem następnego dnia, czasem po tygodniu, a nawet po miesiącu. Zdarza się że gdy nie pijemy jakiś czas pojawia się złudne uczucie, no to teraz mogę już się napić - i wszystko zaczyna się od nowa. Widziałam to o wielu osób, które alkohol stopniowo niszczył. To nie oznacza, że wtedy nie da się już przestać pić. To oznacza tylko, że żeby wtedy przestać pić, trzeba skorzystać z pomocy. Każda z tych opcji jest dobra - jeśli możesz przestać pić sama z siebie i jeśli możesz przestać pić przy pomocy grupy, terapii, wsparcia.

W obu przypadkach ogromną pomocą jest modlitwa, poszukaj takiej w której się odnajdujesz. Może być krótka, może być długa, wypowiadana wielokrotnie w ciągu dnia lub o stałych porach. Ale możesz w każdej chwili zwrócić się do Boga o pomoc - i być pewna, że ją dostaniesz. Bądź jak najbliżej Niego, bo On jest przy Tobie.
Doświadczyłam i doświadczam potęgi modlitwy. Dziś przy mojej wieczornej modlitwie odmówię także modlitwę za Ciebie, o to abyś otrzymała pomoc i wsparcie w odrzuceniu alkoholu z Twojego życia.
Gaea
Posty: 68
Rejestracja: 28 sty 2020, 9:17
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Samotność w małżeństwie

Post autor: Gaea »

Dziękuję Wam za słowa wsparcia, naprawdę nie było moim celem wzbudzanie w Was litości względem mnie i czekanie na pocieszenia, po prostu chciałam przedstawić to jak się czuję. Najgorsze jest to, że ja to wszystko wiem, że alkohol jest zły, że zdrady są złe (nawet jeśli mąż nie wie to co z tego, ja sama czuję się źle, ponieważ byłam nieuczciwa względem siebie) a nadal błądzę.

Ruta - wiem, wiem jakie słownik płata figle:) czytałam własnie wczoraj, że zdecydowałaś się na całkowitą abstynencję tym bardziej dało mi do myślenia to co ja robię. Dziękuję za modlitwę, przyznam, że jest mi niezręcznie kiedy ktoś się za mnie modli, szczególnie, że do wielu grzechów wracam, czasem się boję, że kiedyś upadnę już tak, że się nie podniosę.
Mam ulubione modlitwy, jedną z nich jest modlitwa do św. Michała Archanioła ta chyba najpopularniejsza "Św.Michale Archaniele wspomagaj nas w walce (...)". Staram się też rano powiedzieć błogosławieństwo Aaronowe.

nałóg - robiłam test, chyba nieco się różni na różnych stronach, oczywiście wyszło, że jestem alkoholiczką. Tak, zdradzałam po alkoholu. Schemat był zazwyczaj taki sam, wieczór alkohol, telefon, rozmowy, jedna taka rozmowa poszła za daleko, przeszła na realny grunt.
Czy piję długo... od zawsze alkohol mi towarzyszył ale dawniej bardziej rozrywkowo, z biegiem lat coraz częsciej, od 2 miesięcy piję niemal codziennie. Nie dużo ale codziennie. Wcześniej byłam w ciązy, karmiłam więc automatycznie alkohol zniknął z mojego życia. Skoro tak łatwo odstawiałam go w ciąży wydawało mi się, że w każdej chwili mogę po prostu przestać.
Co mogę zrobić? Nie mogę iść na terapię, nie mogę nigdzie iść. Mam małe dzieci i wychowuję je praktycznie sama. Czasami proszę o pomoc siostrę ale nie chcę nadużywać czyjejś uprzejmości. Na dziś mam kubeł lodów, książkę i nadzieję na spokojny wieczór.

Mężowi daję spokój, może potrzebuje byś sam, idzie do pracy, po pracy do garażu, nie ma go. Nawet jeśli kocha i bardzo chciałby się zbliżyć do mnie to tego nie zrobił. Powiedział jasno, że mnie już nie chce i tego zapewne będzie się trzymał, rok, dwa, całe życie? Nie wiem, myślę o tym czy już zawsze będziemy żyć obok siebie.
Gaea
Posty: 68
Rejestracja: 28 sty 2020, 9:17
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Samotność w małżeństwie

Post autor: Gaea »

dopionu pisze: 02 lut 2020, 22:03 Po latach wyrzuty wróciły, kiedy mąż stwierdził, że jednak nie może żyć dalej ze mną ze świadomością tych moich doświadczeń. Zwierzyłam mu się ze wszystkiego na samym początku, a on po parunastu latach małżeństwa stwierdza, że jednak za bardzo mu to uwiera. Byłam mu wierna jak przysłowiowy pies.
Nie wydaje Ci się, że to pretekst? Że wygrzebał takiego starocia, przerobionego lata temu a tak naprawdę powód jest zupełnie inny?
nałóg
Posty: 3364
Rejestracja: 30 sty 2017, 10:30
Jestem: szczęśliwym mężem
Płeć: Mężczyzna

Re: Samotność w małżeństwie

Post autor: nałóg »

Gaea, zbiorowa mądrość trzeźwych alkoholików mówi, że samotne i samodzielne wyjście z uzależnienia jest prawie niemożliwe. Nie wiem czy wiesz ,że alkoholizm to choroba DUSZY,CIAŁA I UMYSŁY a dodatkowo jest to choroba śmiertelna i nieuleczalna lecz skutecznie "zaleczalna" . Warunkiem jej "zaleczenia" jest całkowita abstynencja.
Alkoholikowi alkohol służy do regulowania emocji a jego skutki czyli 'stan nietrzeźwości" do iluzorycznego zapełniania zbiorników emocjonalnych poprzez tzw. odstresowanie się......czy reset....
Alkohol w lapach "kusego" staje się podstępny i przebiegły. Najpierw daje ułudę relaksu...potem jest kac...... później służy do regulowania poziomu emocji i uczuć....a wreszcie alkoholik przestaje funkcjonować bez alkoholu. Alkoholik różni się tym od pijaka , ż e pijak pije wtedy kiedy chce a alkoholik pije nawet wtedy gdy nie chce.....bo musi.
Sugeruję Ci pójście na mityng AA..... może terapię........ na mityngu dostaniesz wsparcie podobne do tego czego doświadczasz tu na forum. Jednak przez 'neta" nie da się wytrzeźwieć, potrzebny jest drugi ,trzeźwy alkoholik
Gaea pisze: 03 lut 2020, 9:58 Czy piję długo... od zawsze alkohol mi towarzyszył ale dawniej bardziej rozrywkowo, z biegiem lat coraz częściej, od 2 miesięcy piję niemal codziennie. Nie dużo ale codziennie

Kobiety uzależniają się ( stwierdzone naukowo) znacznie szybciej od mężczyzn i nawet te dwa miesiące przy wcześniejszym tzw kontrolowanym piciu może uzależnić
Gaea pisze: 03 lut 2020, 9:58 Co mogę zrobić? Nie mogę iść na terapię, nie mogę nigdzie iść. Mam małe dzieci i wychowuję je praktycznie sama.
Sory za obcesowość: a po alkohol możesz iść? Masz małe dzieci? wychowujesz je sama? to masz spore szanse że ich nie wychowasz jak nie zadbasz o swoją trzeźwość , bo albo umrzesz przedwcześnie albo Ci je zabierze opieka społeczna. Naprawdę wiem o czym piszę.

Nie możesz być dobą matką będąc uzależnioną od alkoholu......będąc czynną alkoholiczką. To tylko sprawa czasu gdy alkohol tak Cię ubezwłasnowolni , że będziesz pić popychając wózek na spacerze.......albo urzniesz się niby opiekując się dziećmi .
Chyba dwa lata temu zmarła jedna z dziewczyn......... przychodziła kilka razy na mityng ....... mówiła że to takie proste: wystarczy tylko nie pić


Zostawiła 2 kilkuletnie córki......... zmarła na skutek ciągu alkoholowego, choć w akcie zgonu było" zator".
Wybór jest Twój....... a jak poprosisz Boga o wsparcie i pomoc to i opieka dla dzieci się znajdzie gdy Ty będziesz chciał iść na mityng.
Roważ....
PD
JolantaElżbieta
Posty: 752
Rejestracja: 14 wrz 2017, 8:03
Płeć: Kobieta

Re: Samotność w małżeństwie

Post autor: JolantaElżbieta »

Mój kolega alkohilik, który się nawrocił i nie pije od wielu, wielu lat, spotkał się kiedyś ze swoimi dawnymi kolegami. Usiedli przy piwie i oni zaczęłi z niego kpić - no napij się, co Twój Jezus Ci nie pozwala? Ale jesteś zniewolony. A mój kolega powiedział: ja nie piję, bo nie chcę, a wy pijecie, bo musicie. Kto tu jest zniewolony?
ODPOWIEDZ