Unieważnić czy ratować?...
Moderator: Moderatorzy
Re: Unieważnić czy ratować?...
Myślę podobnie jak nałóg. Wygląda mi to na głębszy problem i właśnie to mi chodziło po głowie gdy pisałem, że coś mi nie gra.
Ja również tkwiłem w tym bagnie (masturbacja wspomagana nierzadko przez porno), jednocześnie będąc już w małzeństwie niemożliwe byłoby dla mnie aby wybrać masturbację a nie współżycie z żoną.
Nie potrafiłem panować nad swoim popędem, on kierował mną, ale gdy żona była otwarta - wybór był oczywisty. Ku samogwałtowi kierowałem się przy odtrąceniu przez żonę, gdy nie potrafiłem poczekać czy też gdy częstotliwość była inna niż bym sobie chciał. Ewentualnie - gdy były jakieś fochy - na szczeniackiej zasadzie: sam sobie poradzę czy też gdy żona obiektywnie nie mogła. Żeby była jasność - to był koncert mojej niedojrzałości.
Tak czy owak porównując nawet tak tylko po ludzku i tylko fizycznie - samogwałt to marna imitacja, nie do zestawienia z tym co przygotował dla nas Bóg.
Wybór takiej marnej imitacji, na stałe, jest dla mnie nie do pojęcia i w związku z tym sugeruje głębszy problem, dysfunkcję w tym obszarze.
Ja również tkwiłem w tym bagnie (masturbacja wspomagana nierzadko przez porno), jednocześnie będąc już w małzeństwie niemożliwe byłoby dla mnie aby wybrać masturbację a nie współżycie z żoną.
Nie potrafiłem panować nad swoim popędem, on kierował mną, ale gdy żona była otwarta - wybór był oczywisty. Ku samogwałtowi kierowałem się przy odtrąceniu przez żonę, gdy nie potrafiłem poczekać czy też gdy częstotliwość była inna niż bym sobie chciał. Ewentualnie - gdy były jakieś fochy - na szczeniackiej zasadzie: sam sobie poradzę czy też gdy żona obiektywnie nie mogła. Żeby była jasność - to był koncert mojej niedojrzałości.
Tak czy owak porównując nawet tak tylko po ludzku i tylko fizycznie - samogwałt to marna imitacja, nie do zestawienia z tym co przygotował dla nas Bóg.
Wybór takiej marnej imitacji, na stałe, jest dla mnie nie do pojęcia i w związku z tym sugeruje głębszy problem, dysfunkcję w tym obszarze.
"Bóg nie działa poza wolą człowieka i poza jego wysiłkiem.(...) Założenie, że jeśli się pomodlimy, to będzie dobrze, jest już wiarą w magię." ks. dr. Grzegorz Strzelczyk
Re: Unieważnić czy ratować?...
Zatem mam dwie wiadomości. Jedna to taka, że Twój mąż to "normalny facet", a druga taka, że przed Wami duże wyzwanie i praca nie na jeden dzień.Chryzantema pisze: ↑18 sty 2020, 21:50
Tak, on jest uzależniony od masturbacji i pornografii od wielu lat. Próbował się z tego wyrwać, ale nie potrafił. W ten sposób zaspokajał swój popęd seksualny przez te wszystkie lata. Fizycznie pierwszy raz zdradził mnie z kowalską. Mam pewność. Strasznie boli mnie fakt, że z nią potrafił to robić, a ze mną nie chce o tym słyszeć... Mówi, że obudziłam się po tylu latach i wymagam od niego rzeczy niemożliwych, co nie do końca jest prawdą...
Re: Unieważnić czy ratować?...
Tata ja zastąpilabym słowo normalny na chory, postawa uzależnienia od porno i masturbacji plus niechęć współżycia z małżonką nie ma nic wspólnego z normalnością.tata999 pisze: ↑19 sty 2020, 0:49Zatem mam dwie wiadomości. Jedna to taka, że Twój mąż to "normalny facet", a druga taka, że przed Wami duże wyzwanie i praca nie na jeden dzień.Chryzantema pisze: ↑18 sty 2020, 21:50
Tak, on jest uzależniony od masturbacji i pornografii od wielu lat. Próbował się z tego wyrwać, ale nie potrafił. W ten sposób zaspokajał swój popęd seksualny przez te wszystkie lata. Fizycznie pierwszy raz zdradził mnie z kowalską. Mam pewność. Strasznie boli mnie fakt, że z nią potrafił to robić, a ze mną nie chce o tym słyszeć... Mówi, że obudziłam się po tylu latach i wymagam od niego rzeczy niemożliwych, co nie do końca jest prawdą...
Re: Unieważnić czy ratować?...
Normalny człowiek też może być chory. Niechęci współżycia bym nie imputował. Jedno to chcieć, a drugie, to móc. Porno i masturbację oceniamy zgodnie jako błądzenie.
Re: Unieważnić czy ratować?...
Myślę , że warto by się zastanowić co sprawiło , że zostaliście parą ,
czyli wrócić do waszych rodzinnych domów .
Jak dla mnie mąż jest za bardzo emocjonalny ( np.to płakanie ) ,
skupiony na sobie
i to nie wzięło się znikąd .
Nie wiem , brak ojca ?
Ty masz taką nieco zbyt rozdmuchaną potrzebę opiekuńczą
w stosunku do męża - powiernica , przyjaciółka , przewodniczka duchowa .
Zakładam też , że jest to dla was obojga tzw."pierwsza miłość" ,
zatem silnie emocjonalna .
Ma to jednak tę wadę , że obojgu brak wam szerszego rozeznania .
Stąd taka fascynacja męża inną kobietą , a co za tym idzie
innych układem relacji .
Zapewne nieco "bardziej wyzwolona " , bardziej "fizyczna" ,
ale też może taka którą to on może sie wreszcie zaopiekować .
( czytaj "skrzywdzona" przez życie , sama z dzieckiem )
I teraz emocjonalnie jest rozrywany .
Do ciebie czuje sentyment , do niej go pcha .
Sam nie chce podjąć decyzji , więc zdaje się na twoje stanowisko .
Nawiasem , jego potencjalny związek z tą panią , ze względu na dziecko
może nie być łatwy , zwłaszcza jak ojciec dziecka
utrzymuje jakiś kontakt .
Kluczowa wydaje mi się zmiana postawy męża .
On musi stanąć na własne nogi i przestać sie opierać o kobiety .
( no chyba , że właśnie to realizuje w tamtej relacji - opieka nad nimi )
Bo wątpię , aby szukał u tej pani zaopiekowania , zrozumienia
i pogłaskania ( ona ma od tego już dziecko ) .
czyli wrócić do waszych rodzinnych domów .
Jak dla mnie mąż jest za bardzo emocjonalny ( np.to płakanie ) ,
skupiony na sobie
i to nie wzięło się znikąd .
Nie wiem , brak ojca ?
Ty masz taką nieco zbyt rozdmuchaną potrzebę opiekuńczą
w stosunku do męża - powiernica , przyjaciółka , przewodniczka duchowa .
Zakładam też , że jest to dla was obojga tzw."pierwsza miłość" ,
zatem silnie emocjonalna .
Ma to jednak tę wadę , że obojgu brak wam szerszego rozeznania .
Stąd taka fascynacja męża inną kobietą , a co za tym idzie
innych układem relacji .
Zapewne nieco "bardziej wyzwolona " , bardziej "fizyczna" ,
ale też może taka którą to on może sie wreszcie zaopiekować .
( czytaj "skrzywdzona" przez życie , sama z dzieckiem )
I teraz emocjonalnie jest rozrywany .
Do ciebie czuje sentyment , do niej go pcha .
Sam nie chce podjąć decyzji , więc zdaje się na twoje stanowisko .
Nawiasem , jego potencjalny związek z tą panią , ze względu na dziecko
może nie być łatwy , zwłaszcza jak ojciec dziecka
utrzymuje jakiś kontakt .
Kluczowa wydaje mi się zmiana postawy męża .
On musi stanąć na własne nogi i przestać sie opierać o kobiety .
( no chyba , że właśnie to realizuje w tamtej relacji - opieka nad nimi )
Bo wątpię , aby szukał u tej pani zaopiekowania , zrozumienia
i pogłaskania ( ona ma od tego już dziecko ) .
Re: Unieważnić czy ratować?...
Czy autorka wątku pisała coś o uzależnieniu męża od porno lub masturbacji? Może coś przeoczyłem, ale chyba nie. To było pytanie, potem domysł, a teraz już "wiemy". A chodzi o człowieka, którego tu nie ma i nie może się bronić.
Re: Unieważnić czy ratować?...
Najwyraźniej przeoczyłeś to powyżej zacytowane Ukaszu.Chryzantema pisze: ↑18 sty 2020, 21:50Tak, on jest uzależniony od masturbacji i pornografii od wielu lat. Próbował się z tego wyrwać, ale nie potrafił. W ten sposób zaspokajał swój popęd seksualny przez te wszystkie lata. Fizycznie pierwszy raz zdradził mnie z kowalską. Mam pewność. Strasznie boli mnie fakt, że z nią potrafił to robić, a ze mną nie chce o tym słyszeć... Mówi, że obudziłam się po tylu latach i wymagam od niego rzeczy niemożliwych, co nie do końca jest prawdą...
"Bóg nie działa poza wolą człowieka i poza jego wysiłkiem.(...) Założenie, że jeśli się pomodlimy, to będzie dobrze, jest już wiarą w magię." ks. dr. Grzegorz Strzelczyk
-
- Posty: 6
- Rejestracja: 14 sty 2020, 9:21
- Jestem: w kryzysie małżeńskim
- Płeć: Kobieta
Re: Unieważnić czy ratować?...
Dzięki, natomiast będzie bardzo trudno go z tego wyciągnąć... Nie wiem czy to wykonalne...tata999 pisze: ↑19 sty 2020, 0:49Zatem mam dwie wiadomości. Jedna to taka, że Twój mąż to "normalny facet", a druga taka, że przed Wami duże wyzwanie i praca nie na jeden dzień.Chryzantema pisze: ↑18 sty 2020, 21:50
Tak, on jest uzależniony od masturbacji i pornografii od wielu lat. Próbował się z tego wyrwać, ale nie potrafił. W ten sposób zaspokajał swój popęd seksualny przez te wszystkie lata. Fizycznie pierwszy raz zdradził mnie z kowalską. Mam pewność. Strasznie boli mnie fakt, że z nią potrafił to robić, a ze mną nie chce o tym słyszeć... Mówi, że obudziłam się po tylu latach i wymagam od niego rzeczy niemożliwych, co nie do końca jest prawdą...
Dzięki, w wielu kwestiach masz rację. Obydwoje mamy trudne przeżycia z dzieciństwa przeniesione w dorosłe życie. Natomiast co do "tamtej" relacji, zdaje się, że trafiłeś w sedno. Ponadto poczuł się potrzebny i doceniony. No i te "motyle w brzuchu", to uczucie bliskości, którego u nas od dawna nie było...mare1966 pisze: ↑19 sty 2020, 12:41 Myślę , że warto by się zastanowić co sprawiło , że zostaliście parą ,
czyli wrócić do waszych rodzinnych domów .
Jak dla mnie mąż jest za bardzo emocjonalny ( np.to płakanie ) ,
skupiony na sobie
i to nie wzięło się znikąd .
Nie wiem , brak ojca ?
Ty masz taką nieco zbyt rozdmuchaną potrzebę opiekuńczą
w stosunku do męża - powiernica , przyjaciółka , przewodniczka duchowa .
Zakładam też , że jest to dla was obojga tzw."pierwsza miłość" ,
zatem silnie emocjonalna .
Ma to jednak tę wadę , że obojgu brak wam szerszego rozeznania .
Stąd taka fascynacja męża inną kobietą , a co za tym idzie
innych układem relacji .
Zapewne nieco "bardziej wyzwolona " , bardziej "fizyczna" ,
ale też może taka którą to on może sie wreszcie zaopiekować .
( czytaj "skrzywdzona" przez życie , sama z dzieckiem )
I teraz emocjonalnie jest rozrywany .
Do ciebie czuje sentyment , do niej go pcha .
Sam nie chce podjąć decyzji , więc zdaje się na twoje stanowisko .
Nawiasem , jego potencjalny związek z tą panią , ze względu na dziecko
może nie być łatwy , zwłaszcza jak ojciec dziecka
utrzymuje jakiś kontakt .
Kluczowa wydaje mi się zmiana postawy męża .
On musi stanąć na własne nogi i przestać sie opierać o kobiety .
( no chyba , że właśnie to realizuje w tamtej relacji - opieka nad nimi )
Bo wątpię , aby szukał u tej pani zaopiekowania , zrozumienia
i pogłaskania ( ona ma od tego już dziecko ) .
Boję się co będzie dalej. Z jednej strony nie umiemy się puścić, ale z drugiej strony to chyba podtrzymywanie związku na siłę...
Re: Unieważnić czy ratować?...
Człowiek w zniewoleniu nałogiem nie jest normalny , jest ubezwłasnowolniony i nie kieruje własnym życiem w zakresie uzależnienia a to „ nie kierowanie” ma wpływ na wiele innych sfer życia. Uzależnienie to wyłączenie z poprawnego funkcjonowania znacznych obszarów mózgu.Normalny człowiek nie reguluje swoich uczuć i emocji kompulsywnym onanizmem, chlaniem, ćpaniem, zakupami, hazardem,grami komputerowymi.
Re: Unieważnić czy ratować?...
Myślę Chryzantemo że nie masz sobie czego wyrzucać. Brak współżycia przed ślubem jest w dzisiejszych czasach wbrew pozorom dość trudny. Myślę że wymaga dużej odwagi i naprawdę mocnego "kręgosłupa moralnego". Ja również z mężem nie współżyliśmy przed ślubem. A po ślubie czekało mnie wielkie rozczarowanie, z roku na rok było coraz trudniej. Ciągła niechęć, odtrącanie z jego strony, ciągłe wymówki, ból głowy, zmęczenie pracą, jeden raz w nocy to był limit nie do pokonania (na początku małżeństwa) a później inne równie przykre zmyłki. Uraz który mi pozostał a z którym nie umiem sobie poradzić to jak prosiłam męża o współżycie a on mi odmawiał. Na takie tematy raczej się nie rozmawia więc dusiłam w sobie. Tłumaczyłam sobie że może faktycznie taki zmęczony, że pewnie mężczyźni mogą tylko raz dziennie itp. w końcu młoda mężatka ma małą wiedzę o takich sprawach.Chryzantema pisze: ↑16 sty 2020, 20:06
Otóż totalnie leży u nas sfera fizyczna. Praktycznie NIGDY jej nie było. Przed ślubem byliśmy razem przez pięć lat (ślub wzięliśmy w wieku 25). Mój mąż twierdzi, że był to kluczowy okres, w którym pogrzebaliśmy swoją seksualność. On bardzo chciał współżyć, ale ja twierdziłam, że to grzech. W końcu jakoś to zaakceptował, jednak najlepsze lata naszego życia przeminęły bez tego... Po ślubie on nie chciał, bo mówił, że mnie już nie pożąda…
Ja strzeliłam focha na mężą, spotęgowanego ostrym kryzysem między nami i ponad 2 lata nie było kontaktu. Ani razu mąż nie ... chciał. Ja też nie wyrywałam się z propozycją, w końcu obiecałam sobie że będę się szanować i więcej nie poproszę o coś takiego, żeby dostać odmowę.
Ponieważ twoja historia jest mi bliska, chcę napisać że uderzyło mnie zdanie "Po ślubie on nie chciał, bo mówił, że mnie już nie pożąda…". Bzdura, normalny mężczyzna może. Dla mnie to brzmi nieco jak wymówka, a nasłuchałam się ich trochę. No bo weź pomyśl: jestem mężczyzną, biorę ślub z kobietą na którą czekałem 5 lat. W końcu jest ten dzień kiedy możemy to zrobić, tu uwalnia się całe pożądanie a nie wygasa tak że go nie ma. A więc powód jest gdzieś indziej, zdecydowanie nie chodzi o wstrzemięźliwość przed ślubem.
Otaczam Cię swoją modlitwą
Re: Unieważnić czy ratować?...
A co to znaczy , że się obudziłaś po tylu latach? Nie potrzebowałaś wczesniej zbliżeń z mężem?Chryzantema pisze: ↑18 sty 2020, 21:50 Mówi, że obudziłam się po tylu latach i wymagam od niego rzeczy niemożliwych, co nie do końca jest prawdą...
Pięcioletni okres narzeczeństwa we wstrzemięźliwości to bardzo długi czas. Jesli narzeczeni balansują na granicy mocnych podniet a nie może dojść do zbliżenia to pewnie będą szukać innego ujścia energii seksualnej. Stąd moze się pojawić porno i masturbacja. I pzreżywanie swojej seksualności na bazie porno bodźców. Takie wkręcenie się może spowodować że zwykły stosunek seksualny z kobietą nie jest już tak ekscytujący i pociagający jak się myślało. Albo jest taki krótko.
Z drugiej strony byliście ze sobą pzred slubem 5 lat, po slubie 5 więc razem 10.
Myslę, że nie problem we wstrzemięźliwości bo nawet gdybyście jej nie dochowali to i tak mogło by w końcu dojść do podobnego etapu w życiu małżeńskim czyli pewnego przyzwyczajenia sobą i szukanie większych emocji poza zwiazkiem.
W moim odczuciu mieszają się tu dwa problemy: porno męża i uzaleznienie od porno bodźców i Twoje negatywne spojrzenie na sferę seksualną o którym sama piszesz, które jakoś wtargnęło w waszą relację.
Re: Unieważnić czy ratować?...
Wszelkie badania potwierdzają niestety ,
że potencja mężczyzn spada i to dość dramatycznie .
Przyczyn jest mnóstwo i są niby ogólnie znane ,
ale mam wrażenie , że swiatowo ten problem
jest traktowany jako taka skrywana metoda kontroli urodzeń .
Wcześniej "męski ból głowy" był raczej zjawiskiem nieznanym .
Cukierek ,
facet może , ale to nie jest karabin maszynowy .
Trzeba załadować broń .
No chyba , że wcześniej uśnie .
Biologia w ten sposób chroni kobiety , bo inaczej być do rana
oka nie zmróżyła , a i w dzień nie miała spokoju .
========================================================
Natomiast owszem , łożkowe problemy
nie są w tym małżeństwie Chryzantemy kluczowe .
Bardzo ważne , ale nie decydujące .
Inna rzecz , że zbyt długie narzeczeństwo
( a te obecnie sa bardzo modne )
nie sprzyjają relacji .
że potencja mężczyzn spada i to dość dramatycznie .
Przyczyn jest mnóstwo i są niby ogólnie znane ,
ale mam wrażenie , że swiatowo ten problem
jest traktowany jako taka skrywana metoda kontroli urodzeń .
Wcześniej "męski ból głowy" był raczej zjawiskiem nieznanym .
Cukierek ,
facet może , ale to nie jest karabin maszynowy .
Trzeba załadować broń .
No chyba , że wcześniej uśnie .
Biologia w ten sposób chroni kobiety , bo inaczej być do rana
oka nie zmróżyła , a i w dzień nie miała spokoju .
========================================================
Natomiast owszem , łożkowe problemy
nie są w tym małżeństwie Chryzantemy kluczowe .
Bardzo ważne , ale nie decydujące .
Inna rzecz , że zbyt długie narzeczeństwo
( a te obecnie sa bardzo modne )
nie sprzyjają relacji .
Re: Unieważnić czy ratować?...
Może, biorąc pod uwagę że jest młody i zdrowy to bardzo może. Ale do tego seksualnego tanga potrzebna też kobieta z całą swoją gotowością przyjęcia mężczyzny, otwartością, swobodą i pragnieniem.
To uruchamia męzczyznę a tego brak gasi seksualny potencjał.
Re: Unieważnić czy ratować?...
Zbyt krótkie chyba są jeszcze gorsze.
Czasem sobie myślę, że może, gdybym "przetrzymał" żonę jeszcze kilka lat, to przynajmniej dostałbym zawczasu przynajmniej niektóre sygnały ostrzegawcze.
"Szukaj pokoju, idź za nim" (Ps 34, 15)
Re: Unieważnić czy ratować?...
Oczywiście zbyt długi lub krótki czas narzeczeństwa nie jest dobry (z konkretnych powodów), natomiast od czasu narzeczeństwa ważniejsza jest jego jakość.
I tu podejrzewam wszyscy nawaliliśmy konkretnie.
Nie wiem jak jest teraz, ale warto Chryzantemo nadrobić braki wiedzy w sferze seksualności o ile tego nie zrobiłaś.
Czyli dowiedzieć się jak to Pan Bóg dla nas wymyślił, bo niestety wiele kompletnie nieprawdziwych mitów krąży w obiegu na temat katolickiego spojrzenia na seksualność. Czasem niestety i wśród tych którzy o tym nauczają.
I tu podejrzewam wszyscy nawaliliśmy konkretnie.
Nie wiem jak jest teraz, ale warto Chryzantemo nadrobić braki wiedzy w sferze seksualności o ile tego nie zrobiłaś.
Czyli dowiedzieć się jak to Pan Bóg dla nas wymyślił, bo niestety wiele kompletnie nieprawdziwych mitów krąży w obiegu na temat katolickiego spojrzenia na seksualność. Czasem niestety i wśród tych którzy o tym nauczają.
"Bóg nie działa poza wolą człowieka i poza jego wysiłkiem.(...) Założenie, że jeśli się pomodlimy, to będzie dobrze, jest już wiarą w magię." ks. dr. Grzegorz Strzelczyk