Unieważnić czy ratować?...

Refleksje, dzielenie się swoimi przeżyciami...

Moderator: Moderatorzy

Pavel
Posty: 5131
Rejestracja: 03 sty 2017, 21:13
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Mężczyzna

Re: Unieważnić czy ratować?...

Post autor: Pavel »

Myślę podobnie jak nałóg. Wygląda mi to na głębszy problem i właśnie to mi chodziło po głowie gdy pisałem, że coś mi nie gra.
Ja również tkwiłem w tym bagnie (masturbacja wspomagana nierzadko przez porno), jednocześnie będąc już w małzeństwie niemożliwe byłoby dla mnie aby wybrać masturbację a nie współżycie z żoną.
Nie potrafiłem panować nad swoim popędem, on kierował mną, ale gdy żona była otwarta - wybór był oczywisty. Ku samogwałtowi kierowałem się przy odtrąceniu przez żonę, gdy nie potrafiłem poczekać czy też gdy częstotliwość była inna niż bym sobie chciał. Ewentualnie - gdy były jakieś fochy - na szczeniackiej zasadzie: sam sobie poradzę czy też gdy żona obiektywnie nie mogła. Żeby była jasność - to był koncert mojej niedojrzałości.

Tak czy owak porównując nawet tak tylko po ludzku i tylko fizycznie - samogwałt to marna imitacja, nie do zestawienia z tym co przygotował dla nas Bóg.
Wybór takiej marnej imitacji, na stałe, jest dla mnie nie do pojęcia i w związku z tym sugeruje głębszy problem, dysfunkcję w tym obszarze.
"Bóg nie działa poza wolą człowieka i poza jego wysiłkiem.(...) Założenie, że jeśli się pomodlimy, to będzie dobrze, jest już wiarą w magię." ks. dr. Grzegorz Strzelczyk
tata999
Posty: 1173
Rejestracja: 29 wrz 2018, 13:43
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Mężczyzna

Re: Unieważnić czy ratować?...

Post autor: tata999 »

Chryzantema pisze: 18 sty 2020, 21:50
Tak, on jest uzależniony od masturbacji i pornografii od wielu lat. Próbował się z tego wyrwać, ale nie potrafił. W ten sposób zaspokajał swój popęd seksualny przez te wszystkie lata. Fizycznie pierwszy raz zdradził mnie z kowalską. Mam pewność. Strasznie boli mnie fakt, że z nią potrafił to robić, a ze mną nie chce o tym słyszeć... :? Mówi, że obudziłam się po tylu latach i wymagam od niego rzeczy niemożliwych, co nie do końca jest prawdą... :?
Zatem mam dwie wiadomości. Jedna to taka, że Twój mąż to "normalny facet", a druga taka, że przed Wami duże wyzwanie i praca nie na jeden dzień.
Ewuryca

Re: Unieważnić czy ratować?...

Post autor: Ewuryca »

tata999 pisze: 19 sty 2020, 0:49
Chryzantema pisze: 18 sty 2020, 21:50
Tak, on jest uzależniony od masturbacji i pornografii od wielu lat. Próbował się z tego wyrwać, ale nie potrafił. W ten sposób zaspokajał swój popęd seksualny przez te wszystkie lata. Fizycznie pierwszy raz zdradził mnie z kowalską. Mam pewność. Strasznie boli mnie fakt, że z nią potrafił to robić, a ze mną nie chce o tym słyszeć... :? Mówi, że obudziłam się po tylu latach i wymagam od niego rzeczy niemożliwych, co nie do końca jest prawdą... :?
Zatem mam dwie wiadomości. Jedna to taka, że Twój mąż to "normalny facet", a druga taka, że przed Wami duże wyzwanie i praca nie na jeden dzień.
Tata ja zastąpilabym słowo normalny na chory, postawa uzależnienia od porno i masturbacji plus niechęć współżycia z małżonką nie ma nic wspólnego z normalnością.
tata999
Posty: 1173
Rejestracja: 29 wrz 2018, 13:43
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Mężczyzna

Re: Unieważnić czy ratować?...

Post autor: tata999 »

Ewuryca pisze: 19 sty 2020, 9:10
Tata ja zastąpilabym słowo normalny na chory, postawa uzależnienia od porno i masturbacji plus niechęć współżycia z małżonką nie ma nic wspólnego z normalnością.
Normalny człowiek też może być chory. Niechęci współżycia bym nie imputował. Jedno to chcieć, a drugie, to móc. Porno i masturbację oceniamy zgodnie jako błądzenie.
mare1966
Posty: 1579
Rejestracja: 04 lut 2017, 14:58
Płeć: Mężczyzna

Re: Unieważnić czy ratować?...

Post autor: mare1966 »

Myślę , że warto by się zastanowić co sprawiło , że zostaliście parą ,
czyli wrócić do waszych rodzinnych domów .
Jak dla mnie mąż jest za bardzo emocjonalny ( np.to płakanie ) ,
skupiony na sobie
i to nie wzięło się znikąd .
Nie wiem , brak ojca ?
Ty masz taką nieco zbyt rozdmuchaną potrzebę opiekuńczą
w stosunku do męża - powiernica , przyjaciółka , przewodniczka duchowa .
Zakładam też , że jest to dla was obojga tzw."pierwsza miłość" ,
zatem silnie emocjonalna .
Ma to jednak tę wadę , że obojgu brak wam szerszego rozeznania .
Stąd taka fascynacja męża inną kobietą , a co za tym idzie
innych układem relacji .
Zapewne nieco "bardziej wyzwolona " , bardziej "fizyczna" ,
ale też może taka którą to on może sie wreszcie zaopiekować .
( czytaj "skrzywdzona" przez życie , sama z dzieckiem )
I teraz emocjonalnie jest rozrywany .
Do ciebie czuje sentyment , do niej go pcha .
Sam nie chce podjąć decyzji , więc zdaje się na twoje stanowisko .

Nawiasem , jego potencjalny związek z tą panią , ze względu na dziecko
może nie być łatwy , zwłaszcza jak ojciec dziecka
utrzymuje jakiś kontakt .

Kluczowa wydaje mi się zmiana postawy męża .
On musi stanąć na własne nogi i przestać sie opierać o kobiety .
( no chyba , że właśnie to realizuje w tamtej relacji - opieka nad nimi )
Bo wątpię , aby szukał u tej pani zaopiekowania , zrozumienia
i pogłaskania ( ona ma od tego już dziecko ) .
Ukasz

Re: Unieważnić czy ratować?...

Post autor: Ukasz »

Czy autorka wątku pisała coś o uzależnieniu męża od porno lub masturbacji? Może coś przeoczyłem, ale chyba nie. To było pytanie, potem domysł, a teraz już "wiemy". A chodzi o człowieka, którego tu nie ma i nie może się bronić.
Pavel
Posty: 5131
Rejestracja: 03 sty 2017, 21:13
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Mężczyzna

Re: Unieważnić czy ratować?...

Post autor: Pavel »

Chryzantema pisze: 18 sty 2020, 21:50
tata999 pisze: 17 sty 2020, 22:30 Jeśli dobrze rozumiem, to sugerujesz, że oglądał porno ("tych filmów")?
Tak, on jest uzależniony od masturbacji i pornografii od wielu lat. Próbował się z tego wyrwać, ale nie potrafił. W ten sposób zaspokajał swój popęd seksualny przez te wszystkie lata. Fizycznie pierwszy raz zdradził mnie z kowalską. Mam pewność. Strasznie boli mnie fakt, że z nią potrafił to robić, a ze mną nie chce o tym słyszeć... :? Mówi, że obudziłam się po tylu latach i wymagam od niego rzeczy niemożliwych, co nie do końca jest prawdą... :?
Najwyraźniej przeoczyłeś to powyżej zacytowane Ukaszu.
"Bóg nie działa poza wolą człowieka i poza jego wysiłkiem.(...) Założenie, że jeśli się pomodlimy, to będzie dobrze, jest już wiarą w magię." ks. dr. Grzegorz Strzelczyk
Chryzantema
Posty: 6
Rejestracja: 14 sty 2020, 9:21
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Unieważnić czy ratować?...

Post autor: Chryzantema »

tata999 pisze: 19 sty 2020, 0:49
Chryzantema pisze: 18 sty 2020, 21:50
Tak, on jest uzależniony od masturbacji i pornografii od wielu lat. Próbował się z tego wyrwać, ale nie potrafił. W ten sposób zaspokajał swój popęd seksualny przez te wszystkie lata. Fizycznie pierwszy raz zdradził mnie z kowalską. Mam pewność. Strasznie boli mnie fakt, że z nią potrafił to robić, a ze mną nie chce o tym słyszeć... :? Mówi, że obudziłam się po tylu latach i wymagam od niego rzeczy niemożliwych, co nie do końca jest prawdą... :?
Zatem mam dwie wiadomości. Jedna to taka, że Twój mąż to "normalny facet", a druga taka, że przed Wami duże wyzwanie i praca nie na jeden dzień.
Dzięki, natomiast będzie bardzo trudno go z tego wyciągnąć... Nie wiem czy to wykonalne...
mare1966 pisze: 19 sty 2020, 12:41 Myślę , że warto by się zastanowić co sprawiło , że zostaliście parą ,
czyli wrócić do waszych rodzinnych domów .
Jak dla mnie mąż jest za bardzo emocjonalny ( np.to płakanie ) ,
skupiony na sobie
i to nie wzięło się znikąd .
Nie wiem , brak ojca ?
Ty masz taką nieco zbyt rozdmuchaną potrzebę opiekuńczą
w stosunku do męża - powiernica , przyjaciółka , przewodniczka duchowa .
Zakładam też , że jest to dla was obojga tzw."pierwsza miłość" ,
zatem silnie emocjonalna .
Ma to jednak tę wadę , że obojgu brak wam szerszego rozeznania .
Stąd taka fascynacja męża inną kobietą , a co za tym idzie
innych układem relacji .
Zapewne nieco "bardziej wyzwolona " , bardziej "fizyczna" ,
ale też może taka którą to on może sie wreszcie zaopiekować .
( czytaj "skrzywdzona" przez życie , sama z dzieckiem )
I teraz emocjonalnie jest rozrywany .
Do ciebie czuje sentyment , do niej go pcha .
Sam nie chce podjąć decyzji , więc zdaje się na twoje stanowisko .

Nawiasem , jego potencjalny związek z tą panią , ze względu na dziecko
może nie być łatwy , zwłaszcza jak ojciec dziecka
utrzymuje jakiś kontakt .

Kluczowa wydaje mi się zmiana postawy męża .
On musi stanąć na własne nogi i przestać sie opierać o kobiety .
( no chyba , że właśnie to realizuje w tamtej relacji - opieka nad nimi )
Bo wątpię , aby szukał u tej pani zaopiekowania , zrozumienia
i pogłaskania ( ona ma od tego już dziecko ) .
Dzięki, w wielu kwestiach masz rację. Obydwoje mamy trudne przeżycia z dzieciństwa przeniesione w dorosłe życie. Natomiast co do "tamtej" relacji, zdaje się, że trafiłeś w sedno. Ponadto poczuł się potrzebny i doceniony. No i te "motyle w brzuchu", to uczucie bliskości, którego u nas od dawna nie było...

Boję się co będzie dalej. Z jednej strony nie umiemy się puścić, ale z drugiej strony to chyba podtrzymywanie związku na siłę... :(
nałóg
Posty: 3358
Rejestracja: 30 sty 2017, 10:30
Jestem: szczęśliwym mężem
Płeć: Mężczyzna

Re: Unieważnić czy ratować?...

Post autor: nałóg »

Człowiek w zniewoleniu nałogiem nie jest normalny , jest ubezwłasnowolniony i nie kieruje własnym życiem w zakresie uzależnienia a to „ nie kierowanie” ma wpływ na wiele innych sfer życia. Uzależnienie to wyłączenie z poprawnego funkcjonowania znacznych obszarów mózgu.Normalny człowiek nie reguluje swoich uczuć i emocji kompulsywnym onanizmem, chlaniem, ćpaniem, zakupami, hazardem,grami komputerowymi.
Awatar użytkownika
cukierek
Posty: 1264
Rejestracja: 02 maja 2018, 19:49
Płeć: Kobieta

Re: Unieważnić czy ratować?...

Post autor: cukierek »

Chryzantema pisze: 16 sty 2020, 20:06

Otóż totalnie leży u nas sfera fizyczna. Praktycznie NIGDY jej nie było. Przed ślubem byliśmy razem przez pięć lat (ślub wzięliśmy w wieku 25). Mój mąż twierdzi, że był to kluczowy okres, w którym pogrzebaliśmy swoją seksualność. On bardzo chciał współżyć, ale ja twierdziłam, że to grzech. W końcu jakoś to zaakceptował, jednak najlepsze lata naszego życia przeminęły bez tego... Po ślubie on nie chciał, bo mówił, że mnie już nie pożąda…
Myślę Chryzantemo że nie masz sobie czego wyrzucać. Brak współżycia przed ślubem jest w dzisiejszych czasach wbrew pozorom dość trudny. Myślę że wymaga dużej odwagi i naprawdę mocnego "kręgosłupa moralnego". Ja również z mężem nie współżyliśmy przed ślubem. A po ślubie czekało mnie wielkie rozczarowanie, z roku na rok było coraz trudniej. Ciągła niechęć, odtrącanie z jego strony, ciągłe wymówki, ból głowy, zmęczenie pracą, jeden raz w nocy to był limit nie do pokonania (na początku małżeństwa) a później inne równie przykre zmyłki. Uraz który mi pozostał a z którym nie umiem sobie poradzić to jak prosiłam męża o współżycie a on mi odmawiał. Na takie tematy raczej się nie rozmawia więc dusiłam w sobie. Tłumaczyłam sobie że może faktycznie taki zmęczony, że pewnie mężczyźni mogą tylko raz dziennie itp. w końcu młoda mężatka ma małą wiedzę o takich sprawach.
Ja strzeliłam focha na mężą, spotęgowanego ostrym kryzysem między nami i ponad 2 lata nie było kontaktu. Ani razu mąż nie ... chciał. Ja też nie wyrywałam się z propozycją, w końcu obiecałam sobie że będę się szanować i więcej nie poproszę o coś takiego, żeby dostać odmowę.

Ponieważ twoja historia jest mi bliska, chcę napisać że uderzyło mnie zdanie "Po ślubie on nie chciał, bo mówił, że mnie już nie pożąda…". Bzdura, normalny mężczyzna może. Dla mnie to brzmi nieco jak wymówka, a nasłuchałam się ich trochę. No bo weź pomyśl: jestem mężczyzną, biorę ślub z kobietą na którą czekałem 5 lat. W końcu jest ten dzień kiedy możemy to zrobić, tu uwalnia się całe pożądanie a nie wygasa tak że go nie ma. A więc powód jest gdzieś indziej, zdecydowanie nie chodzi o wstrzemięźliwość przed ślubem.

Otaczam Cię swoją modlitwą :)
krople rosy

Re: Unieważnić czy ratować?...

Post autor: krople rosy »

Chryzantema pisze: 18 sty 2020, 21:50 Mówi, że obudziłam się po tylu latach i wymagam od niego rzeczy niemożliwych, co nie do końca jest prawdą... :?
A co to znaczy , że się obudziłaś po tylu latach? Nie potrzebowałaś wczesniej zbliżeń z mężem?

Pięcioletni okres narzeczeństwa we wstrzemięźliwości to bardzo długi czas. Jesli narzeczeni balansują na granicy mocnych podniet a nie może dojść do zbliżenia to pewnie będą szukać innego ujścia energii seksualnej. Stąd moze się pojawić porno i masturbacja. I pzreżywanie swojej seksualności na bazie porno bodźców. Takie wkręcenie się może spowodować że zwykły stosunek seksualny z kobietą nie jest już tak ekscytujący i pociagający jak się myślało. Albo jest taki krótko.
Z drugiej strony byliście ze sobą pzred slubem 5 lat, po slubie 5 więc razem 10.
Myslę, że nie problem we wstrzemięźliwości bo nawet gdybyście jej nie dochowali to i tak mogło by w końcu dojść do podobnego etapu w życiu małżeńskim czyli pewnego przyzwyczajenia sobą i szukanie większych emocji poza zwiazkiem.
W moim odczuciu mieszają się tu dwa problemy: porno męża i uzaleznienie od porno bodźców i Twoje negatywne spojrzenie na sferę seksualną o którym sama piszesz, które jakoś wtargnęło w waszą relację.
mare1966
Posty: 1579
Rejestracja: 04 lut 2017, 14:58
Płeć: Mężczyzna

Re: Unieważnić czy ratować?...

Post autor: mare1966 »

Wszelkie badania potwierdzają niestety ,
że potencja mężczyzn spada i to dość dramatycznie .
Przyczyn jest mnóstwo i są niby ogólnie znane ,
ale mam wrażenie , że swiatowo ten problem
jest traktowany jako taka skrywana metoda kontroli urodzeń .
Wcześniej "męski ból głowy" był raczej zjawiskiem nieznanym .

Cukierek ,
facet może , ale to nie jest karabin maszynowy .
Trzeba załadować broń .
No chyba , że wcześniej uśnie .
Biologia w ten sposób chroni kobiety , bo inaczej być do rana
oka nie zmróżyła , a i w dzień nie miała spokoju .

========================================================

Natomiast owszem , łożkowe problemy
nie są w tym małżeństwie Chryzantemy kluczowe .
Bardzo ważne , ale nie decydujące .
Inna rzecz , że zbyt długie narzeczeństwo
( a te obecnie sa bardzo modne )
nie sprzyjają relacji .
krople rosy

Re: Unieważnić czy ratować?...

Post autor: krople rosy »

cukierek pisze: 19 sty 2020, 23:00 . Bzdura, normalny mężczyzna może.
Może, biorąc pod uwagę że jest młody i zdrowy to bardzo może. Ale do tego seksualnego tanga potrzebna też kobieta z całą swoją gotowością przyjęcia mężczyzny, otwartością, swobodą i pragnieniem.
To uruchamia męzczyznę a tego brak gasi seksualny potencjał.
Monti
Posty: 1261
Rejestracja: 21 mar 2018, 18:14
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Mężczyzna

Re: Unieważnić czy ratować?...

Post autor: Monti »

mare1966 pisze: 20 sty 2020, 10:27 Inna rzecz , że zbyt długie narzeczeństwo
( a te obecnie sa bardzo modne )
nie sprzyjają relacji .
Zbyt krótkie chyba są jeszcze gorsze.
Czasem sobie myślę, że może, gdybym "przetrzymał" żonę jeszcze kilka lat, to przynajmniej dostałbym zawczasu przynajmniej niektóre sygnały ostrzegawcze.
"Szukaj pokoju, idź za nim" (Ps 34, 15)
Pavel
Posty: 5131
Rejestracja: 03 sty 2017, 21:13
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Mężczyzna

Re: Unieważnić czy ratować?...

Post autor: Pavel »

Oczywiście zbyt długi lub krótki czas narzeczeństwa nie jest dobry (z konkretnych powodów), natomiast od czasu narzeczeństwa ważniejsza jest jego jakość.
I tu podejrzewam wszyscy nawaliliśmy konkretnie.

Nie wiem jak jest teraz, ale warto Chryzantemo nadrobić braki wiedzy w sferze seksualności o ile tego nie zrobiłaś.
Czyli dowiedzieć się jak to Pan Bóg dla nas wymyślił, bo niestety wiele kompletnie nieprawdziwych mitów krąży w obiegu na temat katolickiego spojrzenia na seksualność. Czasem niestety i wśród tych którzy o tym nauczają.
"Bóg nie działa poza wolą człowieka i poza jego wysiłkiem.(...) Założenie, że jeśli się pomodlimy, to będzie dobrze, jest już wiarą w magię." ks. dr. Grzegorz Strzelczyk
ODPOWIEDZ