Strona 63 z 160

Re: Czy warto mieć nadzieję? czy to koniec.

: 22 sie 2021, 18:49
autor: renta11
Caliope

Dzisiaj na pogłębiarce będzie medytacja związana z otwartością. Zerknij proszę w wolnym czasie.
I otwartości na Siebie, na Swoje szczęście, na pozytywny rozwój wydarzeń, na drugiego człowieka - bardzo serdecznie Ci życzę w tym Dobrym Dniu..

Re: Czy warto mieć nadzieję? czy to koniec.

: 22 sie 2021, 21:08
autor: renta11
Caliope
Dzisiaj na pogłębiarce jest medytacja z tematem - otwartość. Życzę Ci w tym pięknym dniu, abyś otworzyła się na Siebie, na Swoje życie, Swoje szczęście, a potem na drugiego człowieka. Bo jesteś tego warta :D
Z Bogiem

Re: Czy warto mieć nadzieję? czy to koniec.

: 22 sie 2021, 21:39
autor: Caliope
renta11 pisze: 22 sie 2021, 21:08 Caliope
Dzisiaj na pogłębiarce jest medytacja z tematem - otwartość. Życzę Ci w tym pięknym dniu, abyś otworzyła się na Siebie, na Swoje życie, Swoje szczęście, a potem na drugiego człowieka. Bo jesteś tego warta :D
Z Bogiem
Dziękuję rento11 :)

Re: Czy warto mieć nadzieję? czy to koniec.

: 22 sie 2021, 22:25
autor: Lawendowa
Caliope, obfitosci Bożych łask w każdym dniu Ci życzę.

Re: Czy warto mieć nadzieję? czy to koniec.

: 22 sie 2021, 23:00
autor: Avys
Caliope, wszystkiego dobrego Radości, Wiary i Miłości!!!!!!

Re: Czy warto mieć nadzieję? czy to koniec.

: 23 sie 2021, 7:35
autor: Nirwanna
Caliope, obfitości Bożego błogosławieństwa :-)

Re: Czy warto mieć nadzieję? czy to koniec.

: 23 sie 2021, 9:33
autor: spokojna
Wszystkiego co Najlepsze dla Ciebie ! :)

Re: Czy warto mieć nadzieję? czy to koniec.

: 23 sie 2021, 14:26
autor: Caliope
Bardzo dziękuję wszystkim za miłe słowa :) dobrze, że nie czuję się na swoje lata, nie wyglądam, a pomimo wszystkiego warto żyć :)

Re: Czy warto mieć nadzieję? czy to koniec.

: 23 sie 2021, 19:30
autor: Janieja
Caliope, wszystkiego, czego potrzebujesz, aby być szczęśliwą. Bożej opieki i wielu łask.

Re: Czy warto mieć nadzieję? czy to koniec.

: 25 sie 2021, 22:28
autor: Caliope
Jeszcze raz dziękuję za wspaniałe życzenia. :)
A na dzisiaj, warto zrobić wszystko by poczuć się lepiej, ja dziś zrobiłam rzecz o której marzyłam od 20 lat. Dawno nie czułam się tak bardzo kobieco, ostatnimi czasy nie czułam tego wcale. Nie trzeba być ani żoną, ani matką, ale bardzo ważna jest ta wewnętrzna kobiecość, jestem córką Boga.

Re: Czy warto mieć nadzieję? czy to koniec.

: 25 sie 2021, 22:50
autor: Pavel
Caliope pisze: 25 sie 2021, 22:28 Jeszcze raz dziękuję za wspaniałe życzenia. :)
A na dzisiaj, warto zrobić wszystko by poczuć się lepiej, ja dziś zrobiłam rzecz o której marzyłam od 20 lat. Dawno nie czułam się tak bardzo kobieco, ostatnimi czasy nie czułam tego wcale. Nie trzeba być ani żoną, ani matką, ale bardzo ważna jest ta wewnętrzna kobiecość, jestem córką Boga.
Cieszę się i raduję czytając ten post :)
Tak jest!!! Jesteś córką Boga!

Re: Czy warto mieć nadzieję? czy to koniec.

: 30 sie 2021, 12:36
autor: Caliope
Tak na dzisiaj, dużo czytałam, a wątek Krzygo5 dał mi dużo do myślenia. Przemoc, zemsta w postaci odmawiania bliskości to jest u mnie prawdopodobne. Zrobienie mi na złość, za to, że nie dawałam sama rady z domem, dzieckiem i chorobą. Nie mam pojęcia jak to odkręcić, bo żyjemy podobnie jak wcześniej, tylko ja się zmieniłam, zeszłam całkiem do tyłu, nic nie potrzebuję, nie mam oczekiwań. Nie mam potrzeby nawet rozmawiać nie sprowokowana, do niczego nie przyjmuję inicjatywy, bo mam teraz swoje życie. To dla mnie bardzo smutne, ale nie zmienię tego bez drugiej osoby.

Re: Czy warto mieć nadzieję? czy to koniec.

: 31 sie 2021, 9:07
autor: Ruta
Caliope, jak to nie zmienisz nic bez drugiej osoby? Nie zmienisz drugiej osoby, ale swoją sytuację możesz zmienić.

Także relację można poprawić wychodząc do tej poprawy jednostronnie, nawet przy negatywnym nastawieniu drugiej osoby.

Nawet w przypadku krzywdzącego małżonka można jednostronnie wprowadzić zmiany. Postawić granice i przestać dać się krzywdzić. Wymaga to wyjscia ze strefy komfortu, często idą za tym koszty i straty. I wlasny wysiłek. Ale zyski są większe.

Zawsze można też powiedzieć sobie nie jest dobre to co mam. Ale się na to godzę, przyjmuję, jestem wdzieczna i za to, biorę na klatę i zajmuję się czyms innym.

Szkoda zycia na stałą frustrację.

Znów wchodzisz mężowi w glowę. Czemu on tak postępuje, czy robi na złość, czy to z zemsty. Nie wchodź w iluzję, że jak już odkryjesz powód, to nagle wszystko się uda naprawić... Szkoda czasu na ganianie kroliczka... A kroliczek wtedy kręci tobą jak chce... Tak myślę... Lepiej takiego króliczka wysłać Panu Bogu...

Re: Czy warto mieć nadzieję? czy to koniec.

: 31 sie 2021, 9:40
autor: Caliope
Ruta pisze: 31 sie 2021, 9:07 Caliope, jak to nie zmienisz nic bez drugiej osoby? Nie zmienisz drugiej osoby, ale swoją sytuację możesz zmienić.

Także relację można poprawić wychodząc do tej poprawy jednostronnie, nawet przy negatywnym nastawieniu drugiej osoby.

Nawet w przypadku krzywdzącego małżonka można jednostronnie wprowadzić zmiany. Postawić granice i przestać dać się krzywdzić. Wymaga to wyjscia ze strefy komfortu, często idą za tym koszty i straty. I wlasny wysiłek. Ale zyski są większe.

Zawsze można też powiedzieć sobie nie jest dobre to co mam. Ale się na to godzę, przyjmuję, jestem wdzieczna i za to, biorę na klatę i zajmuję się czyms innym.

Szkoda zycia na stałą frustrację.

Znów wchodzisz mężowi w glowę. Czemu on tak postępuje, czy robi na złość, czy to z zemsty. Nie wchodź w iluzję, że jak już odkryjesz powód, to nagle wszystko się uda naprawić... Szkoda czasu na ganianie kroliczka... A kroliczek wtedy kręci tobą jak chce... Tak myślę... Lepiej takiego króliczka wysłać Panu Bogu...
Nie da się żyć w małżeństwie w pojedynkę Ruto, małżeństwo to dwie osoby, nie jedna która coś robi, a druga nawet nie wie o co jej tak naprawdę chodzi. Właśnie znalazłam powód, ale ja tego nie naprawię, w tym problem. Tu nie ma iluzji, nie ma przeprosin, nie ma nic na czym można zrobić bazę danych i wrocić. Nie wiem czemu mąż tak robi i jakoś mnie to nie interesuje, tak samo nie wiem czemu matka robi podobnie, no widać tak im się podoba, a ja to przyjmuję . Prawie dwa lata robię co mogę od swojej strony, stawiam granice, mam swoje zdanie, swoje odrębne życie, tylko czy na tym polega małżeństwo? chyba nie. Nie jestem już w stanie czytać o tym, co robić żeby było dobrze, słuchać konferencji, bo nic już mi się nie zgadza, jakby wszystko zmieniło się w taką papkę bez smaku.
Dawno oddałam to Bogu, bo nie chcę już dźwigać takiego ciężkiego krzyża sama. Nigdy bym nie pomyślała, że wszystko co robiłam 7 lat będzie niczym, że nikogo to nie obchodzi. Widać taką mam drogę, samotną i wyboistą i nigdzie nie mogę skręcić, a skręty są ,za takim zakrętem jest moje małżeństwo takie jakie powinno być z Bogiem. Tylko Bóg może tu zadziałać by mąż się nawrócił i zrobił jakiś krok, ja się już za nim nachodziłam, choć dzięki temu ma rodzinę, ale boję się rozczarowania jak zapytam co z nami.

Re: Czy warto mieć nadzieję? czy to koniec.

: 31 sie 2021, 15:36
autor: Ruta
Caliope, od jakiegoś czasu czytam to co napisałaś tak, że męczy cię ta sytuacja, jaka jest, ale obawiasz się, że jeśli poruszysz z mężem temat waszej relacji, to dojdzie do rozstania...
Trudne są takie wybory i decyzje. Ale skoro twoje starania nie dają efektów, no to może warto podjąć jakąś decyzję. Co wcale nie oznacza, że trzeba coś robić, albo zmieniać. Ja widzę na przyklad możliwość zostawienia wszystkiego jak jest, zaakceptowania, że stan małżeństwa jest jaki jest, ale przy tym wyzbycia się oczekiwań. Latwiej wtedy skupić się na sobie. Bo tak to jest ciągle takie napięcie i czekanie. Przecież to się można wykończyć.

Gdy darowałam sobie oczekiwania wobec męża i wobec małżeństwa jest mi łatwiej. Małżeństwo jest, ale póki co, choć jestem żoną żyję w pojedynkę właśnie. Jak mąż będzie miał ochotę to kiedyś dołączy... Jedni mają małżeństwa udane i kwitnące inni w kryzysie.

Czasem myślę, że może powinnam jakoś bardziej zabiegać. Ale doszłam do wniosku, że nie mam na to najmniejszej ochoty. Dbam o szacunek w relacji i swoje granice. Wystarczy.
W tej postawie upewniły mnie słowa księdza Dziewieckiego. Że kobieta odpowiada na miłość. Jako uzasadnienie Ksiądz podał, że mężczyzna składa pierwszy przysięgę małżeńską. I że nie jest to przypadek. Jestem pewna, że gdy dostanę od męża miłość, będę potrafiła na nią odpowiedzieć. A przed mężem, ktory nie zamierza wypełniać swojej przysięgi i okazywać miłości raczej wolę się chronić, niż za nim biegać. Ale takie czekanie, az on zacznie to robić, zastanawianie się czemu tego nie robi, bardzo mnie męczyło. Znacznie lepiej, gdy mam to już z głowy. Moj mąż nie okazuje mi miłości i nie chce ze mną być. Jego strata. Kropka.