Abigail
Jeśli znasz wyjście - konkretne - to czy mogłabyś je tutaj na forum napisać?
Ma męża. Dziecko też jest jego obowiązkiem. Są przedszkola przecież. Moja córka autystyczna chodziła do przedszkola od 8 do 15 ja pracowałam w tym czasie. Syn też jest w przedszkolu. Dzieci w szkole. Są świetlice. Mąż pracuje na działalności. Zrozumiałam, że pracuje w weekendy, a w tygodniu wolne. To już są dwa dni gdzie on może zostać z dzieckiem, a Caliope pracować.
Kiedy widzę jak matka dająca z siebie wszystko aby pomóc swojemu dziecku jest oceniana słowami "nie masz tak źle" albo "zasłania się dzieckiem" to jestem wściekła -
Bo nie ma tak źle. Ja też nie mam tak źle. Są całe masy ludzi i tragedii. Mamy dom, dzieci, jeszcze męża. Mogłoby być znacznie gorzej. Tak kobiety potrafią zasłaniać się dziećmi. Potrafią skupić się tylko na nich. Do mnie samej to nie docierało do czasu kiedy wezwano mnie do szkoły i wprost powiedziano, żebym wyluzowała, bo córka świetnie sobie daje radę, ja nie jestem potrzebna, niech się zajmę pozostałą dwójką. Oni sobie poradzą. Mało krew nie zalała, poczułam się jakby mi odebrali część życia. Bo jak to ja która tak się angażuje nagle ma przestać. Przestałam, całe szczęście bo byłam tak skupioną na córce i jej ocenach i rozwoju, że serce mi waliło jak wchodziłam po raz 10 w ciągu godziny na librusa zobaczyć czy nie ma jedynki. To samo mam z synem z racji, że jest bardzo niskofunkcjonujacy. Potrafiłam takimi rzeczami się zamartwiać i wyszukiwać, że szok. Ostatnio mało nie umarłam, bo u syna zobaczyłam brązowe paznokcie, już tak, cukrzyca, brak witamin, płacz bo to przeze mnie bo za mało ćwiczę z nim jedzenie. Już myślę o wizycie u lekarza, a mąż do mnie, że to chyba od nadmanganianu potasu, bo dał za dużo do kąpieli
Matki dzieci bardziej wymagających żyją niestety w napięciu i ciągłej gotowości. Każdy komentarz nawet nie mający nic złego na myśli odbierany jest jak atak na nie. Kombinujemy, myślimy, szukamy rozwiązań, załamujemy się porażkami. Bardzo szybko można wpaść w depresję, bo świat zaczyna krążyć wokół dziecka. Każda myśl jest o dziecku. Dlatego musi być jakaś odskocznia, zajęcie się czymś innym. Bo zwariować można. I te nerwy kobiety przenoszą się na wszystkich. Na męża, na pozostałe dzieci. Ja chwilami czułam się tak beznadziejną matką, że zastanawiałam się, że może lepiej im będzie beze mnie, frustrujące wylewałam na męża.
Gdyby mąż włączył się aktywnie w opiekę nad dzieckiem co powinno nastąpić przed momentem pójścia Caliope do pracy aby mogła stworzyć się przestrzeń dla jej aktywności zawodowej. Skoro tej przestrzeni brak Caliope jako odpowiedzialna matka stawia bezpieczeństwo i zdrowie dzieckoa ponad pracę. Moim zdaniem to właściwy odruch miłości matki, odruch serca matki które kocha. Pytanie gdzie podziało się serce ojca? W grze komputerowej?
Na to pytanie musiałby odpowiedzieć mąż Caliope. Może i on jest przytłoczony pracą, rachunkami, wszystkim? Ja mam podobnie. Jak mnie sytuacja dobija to wolę odpalić grę i na chwilę chociaż skupić się na czymś innym. Ja już na początku wątku przeczytałam, że problemem jest praca. Może gdyby Caliope też spróbowała mu finansowo pomóc w utrzymaniu rodziny, ten chętniej zaangażował by się w zadania domowe i opiekę nad dzieckiem. Ale tutaj każdy w swoją stronę. Caliope ucieka w dom i dziecko, a mąż w komputer
Caliope zajmuje się domem i dzieckiem on zarabianiem i utrzymaniem.