Czy warto mieć nadzieję? czy to koniec.

Refleksje, dzielenie się swoimi przeżyciami...

Moderator: Moderatorzy

Caliope
Posty: 3013
Rejestracja: 04 sty 2020, 12:09
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Czy warto mieć nadzieję? czy to koniec.

Post autor: Caliope » 15 lip 2021, 15:41

Honeczka pisze:
15 lip 2021, 11:40
Ok, dziękuję. Juz wiem, co mam robić i jaki obrać kierunek. Proszę o modlitwę za mnie o sile, bym dala rade wdrożyć te zasady w życie. Bo bardzo źle się dzieje w naszym małżeństwie. Jeśli czegoś nie zrobię, nie wiem jak to się zakończy.
Polecam poczytać książki z forum, mi bardzo pomogła pozycja "Miłość potrzebuje stanowczości".

Honeczka
Posty: 13
Rejestracja: 08 lip 2021, 21:38
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Czy warto mieć nadzieję? czy to koniec.

Post autor: Honeczka » 16 lip 2021, 23:25

Dziękuję za propozycję książki, przeczytałam, przynajmniej tą część, która dotyczy naszego małżeństwa. Jestem DDA, mój ojciec całe życie miał władze nade mną i panowanie, no i na to samo pozwoliłam mojemu mężowi. Nie stawiłam mu granic. W wielu kwestiach on dominuje i nie szanuje mojego zdania. Z każdym dniem nowenny pompejanskiej za nasze małżeństwo odkrywam coś nowego na temat naszego małżeństwa.

Caliope
Posty: 3013
Rejestracja: 04 sty 2020, 12:09
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Czy warto mieć nadzieję? czy to koniec.

Post autor: Caliope » 17 lip 2021, 22:19

Tak na dzisiaj, ciekawi mnie ile wytrzymam w moim postanowieniu, że biorę życie takie jakie jest, nic nie zmienię, nikogo nie zmienię i nie chcę już zaprzątać sobie tym głowy .Z takim myśleniem żyje się o wiele łatwiej, od razu też jest przypomnienie modlitwy o pogodę ducha.

Honeczka
Posty: 13
Rejestracja: 08 lip 2021, 21:38
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Czy warto mieć nadzieję? czy to koniec.

Post autor: Honeczka » 18 lip 2021, 14:46

Mnie pomaga bardzo modlitwa, szczególnie NP. Gdybym wiedziała, że tak będzie, dawno bym się na niej modliła. Mam w sercu więcej sily i samozaparcia, a wcześniej zylam w ciągłym niepokoju, chciałam wszystko kontrolować. Byłam także oddalona od Boga i dlatego chciałam mieć nad wszystkim władze.
Ale chce się cieszyć życiem i bez względu na wady męża, iść do przodu. Może dzięki temu stanie się on innym człowiekiem. CHce także w 100 % zaufać Bogu. Tak jak mi ostatnio ksiądz wspomnial na spowiedzi, że nie można ufać na pół gwizdka.

Caliope
Posty: 3013
Rejestracja: 04 sty 2020, 12:09
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Czy warto mieć nadzieję? czy to koniec.

Post autor: Caliope » 18 lip 2021, 16:48

Honeczka pisze:
18 lip 2021, 14:46
Mnie pomaga bardzo modlitwa, szczególnie NP. Gdybym wiedziała, że tak będzie, dawno bym się na niej modliła. Mam w sercu więcej sily i samozaparcia, a wcześniej zylam w ciągłym niepokoju, chciałam wszystko kontrolować. Byłam także oddalona od Boga i dlatego chciałam mieć nad wszystkim władze.
Ale chce się cieszyć życiem i bez względu na wady męża, iść do przodu. Może dzięki temu stanie się on innym człowiekiem. CHce także w 100 % zaufać Bogu. Tak jak mi ostatnio ksiądz wspomnial na spowiedzi, że nie można ufać na pół gwizdka.
Ja jestem po 2 pompejankach i innych modlitwach. Wiesz, że ty też masz wady jak twój mąż i ty masz nad nimi sobie pracować dla siebie samej.
DDA bez terapii ma zapędy do nadkontroli i strachu, że nie ma wszystkiego zaplanowanego.

Honeczka
Posty: 13
Rejestracja: 08 lip 2021, 21:38
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Czy warto mieć nadzieję? czy to koniec.

Post autor: Honeczka » 18 lip 2021, 20:09

Tak, wiem że mam wiele wad, tylko że ostatnio kontrolowałam tylko jego wady i na nim się skupiałam.
Na pewno przytłaczało go to, i stała się bardzo trudna sytuacja w naszej relacji. Nie potrafiłam i nie potrafię kochać bezinteresownie. Wciąż czekałam na jego zmianę, a przez to zaniedbałam bardzo siebie samą. Potrzebuję odpoczynku i wglądu do swego wnętrza. To bardzo trudne, ale wszystko z Boża pomocą....

Caliope
Posty: 3013
Rejestracja: 04 sty 2020, 12:09
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Czy warto mieć nadzieję? czy to koniec.

Post autor: Caliope » 20 lip 2021, 9:21

Tak na dzisiaj, mąż zapytał czy dam radę sama wybrać syna do przedszkola, ja powiedziałam, że tak. Chyba ma zamiar wyjechać na kilka dni, nie ufam mu i myślę teraz tylko o tym, że cały czas słyszę, że nie ma kasy ,nie pojedziemy nigdzie, nawet na dwa dni, a on weźmie i sobie pojedzie, bo mu wolno. Od 4 lat nigdzie z nim nie byłam, bo zawsze szkoda było pieniędzy, zeszły rok był okropny, a ten wcale nie lepszy jeśli takie coś wystąpi. Jestem bardzo zła, jestem jak zawsze nieważna i muszę to akceptować.

Bławatek
Posty: 1611
Rejestracja: 09 maja 2020, 13:08
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Czy warto mieć nadzieję? czy to koniec.

Post autor: Bławatek » 20 lip 2021, 10:07

Caliope a aktywowałas bon turystyczny na dziecko? Skorzystalas z niego? Tam gdzie ja byłam na tygodniowym wypadzie z synem dużo rodzin przyjeżdżało tylko na parę dni aby wykorzystać bon. A Wam chyba przysługiwał w większej kwocie, więc dałabyś radę za parę noclegów dla siebie i dziecka zapłacić. A na pewno gdzieś niedaleko Was udałoby się znaleźć noclegi, więc pewnie mąż by Was zawiózł. Nie trzeba daleko jechać by odpoczywać, a każdy wyjazd i zmiana otoczenia są dobre. Nawet dla osób z niepełnosprawnościami - w swoim otoczeniu mam wiele osób z jakimiś niepełnosprawnościami i wiem jak się cieszą na wyjazd, zmianę otoczenia, możliwość zobaczenia czegoś ciekawego, nowego.

Może warto wyrazić głośno mężowi swoje i dziecka potrzeby? Chęć wyjazdu, poproszenie o zawiezienie? Jak ja wyjeżdżałam to chciałam jechać samodzielnie, ale syn poprosił tatę o zawiezienie i mąż się zgodził.

Twój mąż ma może plany wyjazdowe, Ty i syn też możecie mieć. Ty teraz nie zarabiasz, ale obowiązkiem męża i ojca jest zapewnić zaspokojenie różnych potrzeb, w tym wyjazdu. Dlatego ja przy każdej okazji mojego męża motywuję do tego by syna zabrał gdzieś na parę dni. Nie każę tylko zachęcam i motywuję 🙂

J&J
Posty: 113
Rejestracja: 31 mar 2020, 23:27
Jestem: szczęśliwą żoną
Płeć: Kobieta

Re: Czy warto mieć nadzieję? czy to koniec.

Post autor: J&J » 20 lip 2021, 10:19

Caliope a nie brałaś pod uwagę wersji np nie dam rady. Powiedz gdzie masz zamiar sam wyjechać ? Myśle zedobrym pomysłem byłoby wyjechać razem z synkiem, ja tez potrzebuje „wyjazdu”? Co o tym sądzisz? Skoro możesz sam … to dlaczego nie z nami? Czy to aż taki duży koszt?
Noże przemysl przemodl rozmowę i rozeznaj co TY BYS CHCIAŁA
Możesz tez męża poinformować ze zmieniłaś zdanie. Moze możesz potraktować męża trochę pod ściana, a nie zawsze mu schodzić z drogi skoro on nie ma skrupułów ? Ja jak nie wiem co w danej sytuacji jest dobre to proszę o chwile / godzine / czy dzień do zastanowienia a nie tak z nienacka
Rozumiem, ze taki wyjazd może odbyć się kosztem twoich nerwów (ale nie zawsze może hyc tak złe.
Moze poprostu trochę zobojętnieć się na męża w sensie ze nie brać tak jego słów i czynów - docinków do serca do siebie) ale dlaczego Ty masz rezygnować z siebie/czasu/ wakacji / odpoczynku tylko dom dziecko przedszkole a on wyjeżdża? Moze trosze się zmusić żeby nie miał tak super sielankowo…….

Caliope
Posty: 3013
Rejestracja: 04 sty 2020, 12:09
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Czy warto mieć nadzieję? czy to koniec.

Post autor: Caliope » 20 lip 2021, 10:40

Bławatku, na działalności męża bon nie przysługuje, a ja jako osoba tylko ubezpieczona, nie mam nawet zakładki "bon" w zusie. Syn chodzi do przedszkola aż prawie do końca wakacji by przygotować się do szkoły. Ja nic nie mogę zrobić w żadnym z kierunków, bo jeszcze syn bierze leki które muszą być podawane podskórnie każdego wieczoru i muszą być cały czas w lodówce w określonej temperaturze. Mi nie przeszkadza, że ja nie jadę, mi przeszkadzają kłamstwa i manipulowanie mną. Wyparłam już dawno dla mojego dobra to, że chciałam spędzać czas z mężem, nie mam takich potrzeb, nie pamiętam już nic i tym lepiej, bo funkcjonuję bez żalu, ale szacunek mi się należy i uczciwość.

J&J
Posty: 113
Rejestracja: 31 mar 2020, 23:27
Jestem: szczęśliwą żoną
Płeć: Kobieta

Re: Czy warto mieć nadzieję? czy to koniec.

Post autor: J&J » 20 lip 2021, 12:09

Może jest tak, ze mąż wie ze bez leków się nie ruszysz i sobie jedzie sam a Ty z dzieckiem sama…
Wiesz, chcieć to môc i nie dać się okłamywać. Mąż Cię wykorzystuje. I własne dziecko. Nie daj mu okazji do wyjazdu samemu. Może warto poszukać lodówki na leki. Są na rynku różne w różnych cenach. Wiem, bo będąc na wakacjach w czerwcu sąsiadowaliśmy z kobieta o podobnym problemie z lekami. Może warto taka zakupić i jechac
Żeby mąż nie miał okazji do kłamstw i manipulowania
Dlaczego nie chce zabrać synka choćby na kilka dni ? Leki? Dlaczego się nie złoży na taka lodówkę i nie pojedzie ? Kto CHCE szuka sposobu Kto NIE chce szuka powodu …….

Caliope
Posty: 3013
Rejestracja: 04 sty 2020, 12:09
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Czy warto mieć nadzieję? czy to koniec.

Post autor: Caliope » 20 lip 2021, 13:50

J&J pisze:
20 lip 2021, 12:09
Może jest tak, ze mąż wie ze bez leków się nie ruszysz i sobie jedzie sam a Ty z dzieckiem sama…
Wiesz, chcieć to môc i nie dać się okłamywać. Mąż Cię wykorzystuje. I własne dziecko. Nie daj mu okazji do wyjazdu samemu. Może warto poszukać lodówki na leki. Są na rynku różne w różnych cenach. Wiem, bo będąc na wakacjach w czerwcu sąsiadowaliśmy z kobieta o podobnym problemie z lekami. Może warto taka zakupić i jechac
Żeby mąż nie miał okazji do kłamstw i manipulowania
Dlaczego nie chce zabrać synka choćby na kilka dni ? Leki? Dlaczego się nie złoży na taka lodówkę i nie pojedzie ? Kto CHCE szuka sposobu Kto NIE chce szuka powodu …….
J&J mam lodòwkę, ale każdą trzeba ładować, a taka na leki kosztuje grube tysiące. Samochodu nie posiadam, pomocy nie mam, rodziny też nie mam, sąsiadów, ani znajomych, jestem całkowicie sama i jakoś sobie radzę. Akceptuję życie jakie jest, tylko nienawidzę kłamstwa i manipulacji, dlatego jestem zła. Sposobu nie ma, nie zabronię mężowi wyjazdu, tylko powiem, że mi przykro,że jego cenny czas nie jest już dla syna, bo ja jestem i tak pomijana, nawet nauczyłam się sama siebie pomijać dla dobra syna. Mając swoją działalność może zrobić sobie wolne kiedy chce i pracować kiedy chce. Mogę się pozłościć tylko, akceptować wybory innych i z tym żyć, bo zdałam sobie w końcu sprawę, że moje zdanie i potrzeby nikogo nie obchodzą oprócz mnie samej. Też da się tak żyć w wolności bez kłótni i roszczeń. Mi się nic nie należy, też to akceptuję.

Bławatek
Posty: 1611
Rejestracja: 09 maja 2020, 13:08
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Czy warto mieć nadzieję? czy to koniec.

Post autor: Bławatek » 20 lip 2021, 14:28

Zakup lodówki do samochodu na wtyczkę można dokonać w każdym markecie praktycznie. Nam taka na lekarstwa nigdy nie była potrzebna ci zawsze lekarstw dla naszej trójki mnóstwo brałam, ale jak gdzieś na dłużej jechaliśmy to braliśmy torbę termiczną wyłożoną wkładami zamrożonymi wcześniej w zamrażarce i nieraz masło 700 km jazdy wytrzymywało twarde.

A dodatkowo teraz w każdym pokoju jakaś lodoweczka jest. To zazwyczaj jest moje pytanie gdy szukam noclegu - bo zawsze jakiś jogurt dla syna na podorędziu trzeba mieć. Praktycznie każdy pensjonat już o to dba.

A jeśli chodzi o bon to był dostępny na koncie tego rodzica który pobierał tj zapisywał się do programu 500+ (dlatego ja się musiałam prosić męża, który już z nami nie mieszkał bo u niego widniał bon do zaakceptowania), chyba, że bon nie przysługuje osobom z własną działalnością bo o tym nie czytałam.

Tak jak napisała J&J twojemu mężowi chyba łatwo ucieka się od odpowiedzialności.

A żebyś nie myślała, że Cię atakuję to napiszę Ci jak to mój mąż ucieka od odpowiedzialności - dziś miał przyjechać do syna i zabrać go na basen, ale że jesteśmy przeziębieni to mu zadzwoniłam, że z basenu nici. Więc mój mąż oświadczył, że w takim razie do nas nie przyjedzie. Rozumiem, że nie chce złapać czegoś od nas. Ale smutno mi, bo nawet nie zapytał, czy mamy lekarstwa, czy chcę z młodym do lekarza jechać, czy synowi coś ze sklepu przywieźć... No, ale prawie całe 10lat tak robił to co ja chcę teraz. Choć przed oczami mam wpisy Astro i innych Panów z forum troszczących się o dzieci w chorobie. No cóż... Tak mam - w jednej chwili zachowania męża nie zmienię. Taki proces to długo trwać musi, niestety...

Caliope
Posty: 3013
Rejestracja: 04 sty 2020, 12:09
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Czy warto mieć nadzieję? czy to koniec.

Post autor: Caliope » 20 lip 2021, 19:46

Bławatek pisze:
20 lip 2021, 14:28
Zakup lodówki do samochodu na wtyczkę można dokonać w każdym markecie praktycznie. Nam taka na lekarstwa nigdy nie była potrzebna ci zawsze lekarstw dla naszej trójki mnóstwo brałam, ale jak gdzieś na dłużej jechaliśmy to braliśmy torbę termiczną wyłożoną wkładami zamrożonymi wcześniej w zamrażarce i nieraz masło 700 km jazdy wytrzymywało twarde.

A dodatkowo teraz w każdym pokoju jakaś lodoweczka jest. To zazwyczaj jest moje pytanie gdy szukam noclegu - bo zawsze jakiś jogurt dla syna na podorędziu trzeba mieć. Praktycznie każdy pensjonat już o to dba.

A jeśli chodzi o bon to był dostępny na koncie tego rodzica który pobierał tj zapisywał się do programu 500+ (dlatego ja się musiałam prosić męża, który już z nami nie mieszkał bo u niego widniał bon do zaakceptowania), chyba, że bon nie przysługuje osobom z własną działalnością bo o tym nie czytałam.

Tak jak napisała J&J twojemu mężowi chyba łatwo ucieka się od odpowiedzialności.

A żebyś nie myślała, że Cię atakuję to napiszę Ci jak to mój mąż ucieka od odpowiedzialności - dziś miał przyjechać do syna i zabrać go na basen, ale że jesteśmy przeziębieni to mu zadzwoniłam, że z basenu nici. Więc mój mąż oświadczył, że w takim razie do nas nie przyjedzie. Rozumiem, że nie chce złapać czegoś od nas. Ale smutno mi, bo nawet nie zapytał, czy mamy lekarstwa, czy chcę z młodym do lekarza jechać, czy synowi coś ze sklepu przywieźć... No, ale prawie całe 10lat tak robił to co ja chcę teraz. Choć przed oczami mam wpisy Astro i innych Panów z forum troszczących się o dzieci w chorobie. No cóż... Tak mam - w jednej chwili zachowania męża nie zmienię. Taki proces to długo trwać musi, niestety...
Jak pisałam, mam lodòwkę, do niej mam termometr i lek musi być w stałej temperaturze, bo jeśli za bardzo schłodzę lub zagrzeję, ampułka z lekiem do wyrzucenia, a jedna to koszt około półtora tysiąca. Niestety nie dają zapasòw.
Ja też od zawsze dbam o leki, dzwonię po recepty, umawiam do lekarza, jadę taxi i tyle. Mąż mnie przestał dawno wozić z synem po lekarzach, nawet lepiej, bo on zawsze wszystko wiedział lepiej i kontrolował czy ja nie zrobiłam błedu. Jak ja choruję, to idę do lekarza i nie mówię meżowi nawet na co jestem chora.

Ruta
Posty: 3297
Rejestracja: 19 lis 2019, 12:00
Jestem: w separacji
Płeć: Kobieta

Re: Czy warto mieć nadzieję? czy to koniec.

Post autor: Ruta » 21 lip 2021, 0:22

Caliope, czy ty się czasem wkurzasz na męża? A jeśli tak, to co z tym wkurzeniem robisz?

Wiesz, ja złość, jak to we współuzależnieniu miałam wytłumioną. I nie miałam przez to żadnej energii do działania, do wyrażania sprzeciwu, taka się bierna robiłam wobec różnych pomysłów męża. Taka niewyrażona złość zjada. Otrzymałam kiedyś do wglądu list żony do męża, w którym otwarcie i dosadnie wyrażała swoją złość. Pomogło mi to trochę się odblokować. Nie wyrażona złość zjada.
I nie chodzi o to by wyładowywać złość. Ale by ją poczuć, zobaczyć skąd płynie, co ją wzbudza i konstruktywnie (bez przemocy, agresji, wybuchów) ją wyrazić.

Odkąd wyrażam złość wobec męża otwarcie, i sprzeciw w tych sytuacjach, które mi nie odpowiadają lub gdy sie na coś nie zgadzam, nasza relacja jest lepsza, nie gorsza. Na pewno mąż bardziej szanuje moje granice (i uczy się przy okazji stawiać swoje). I ja także bardziej szanuję swoje granice - i męża. Złość może być konstruktywna. Tu masz ładne wystąpienie księdza Grzywocza o wkurzaniu się:

https://www.youtube.com/watch?v=d8wcFuOufhw&t=1449s

ODPOWIEDZ

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 17 gości