Ja mam to ogarnięte na mojej terapii, przecież byłam na DDA. Wszystkich mechanizmów się nie pozbędę, bo ten z emocjami i uczuciami jest potrzebny w mojej sytuacji. Przynajmniej jestem zimna jak lód i nie mam potrzeb, zamknęłam ten temat. Gdybym dalej je miała z uczuciami włącznie , byłabym na psychotropach. Ja ogólnie jestem nieszczęśliwa, z mężem czy bez niego, bo tak mam od zawsze. Choć czasem mam tak, że jak jestem z synem czuję szczęście, jak zwierzaki na mnie czekają, też czuję szczęście, że ich wszystkich mam przy sobie. Jestem trochę szczęśliwsza kiedy problemy po części znikają, teraz ten z tym, że ja musze męża kochać, a wcale nie muszę nic czuć i mieć emocji z tym związanych. Zapomniałam przez te 3 lata, co to jest związek dwojga ludzi, nie wchodzę w to dalej. Tak bardzo kochałam męża, że gotowa byłam poświęcić życie by nie usłyszeć, że już mnie nie kocha. Teraz wiem, że nie warto było nawet o czymś takim pomyśleć, a co dopiero zrobić. Żyję dla siebie i syna oraz dla zwierząt.Ewuryca pisze: ↑26 paź 2022, 14:29 Caliope niby masz racje ze żyjesz bez męża i się odcinasz ale jednak nawet w tym poście go wypunktowałaś. W tak krótkim poście napisałaś o mężu: ma wszystkie cechy DDA z listy, oskarża cię o kłopoty finansowe, pomaga swojej mamie. Zamiast patrzeć które cechy z tej listy ma mąż popatrz które masz ty i popracuj nad nimi, nie po to żeby naprawić męża i małżeństwo ale żeby naprawić swoje życie. Ja cały czas myśle ze możesz być szczęśliwa bez męża, tylko musisz uwierzyć ze ty sama wystarczysz.
Czy warto mieć nadzieję? czy to koniec.
Moderator: Moderatorzy
Re: Czy warto mieć nadzieję? czy to koniec.
Re: Czy warto mieć nadzieję? czy to koniec.
A ja myślę Caliope ,że nie do końca masz to ogarnięte . Za dużo w tym chaosu , jak dla mnie oczywiście. Dlatego napisałem o psychologu . Być może pewne sprawy trzeba przepracować jeszcze raz. I to dla siebie , nie dla męża. Nie uważam też ,że zamrażanie emocji i uczuć jest dobre , szczególnie na długi czas. Praca z nimi i nad nimi tak ,ale nie zamrażanie ich .Caliope pisze: ↑26 paź 2022, 20:29Ja mam to ogarnięte na mojej terapii, przecież byłam na DDA. Wszystkich mechanizmów się nie pozbędę, bo ten z emocjami i uczuciami jest potrzebny w mojej sytuacji. Przynajmniej jestem zimna jak lód i nie mam potrzeb, zamknęłam ten temat. Gdybym dalej je miała z uczuciami włącznie , byłabym na psychotropach. Ja ogólnie jestem nieszczęśliwa, z mężem czy bez niego, bo tak mam od zawsze. Choć czasem mam tak, że jak jestem z synem czuję szczęście, jak zwierzaki na mnie czekają, też czuję szczęście, że ich wszystkich mam przy sobie. Jestem trochę szczęśliwsza kiedy problemy po części znikają, teraz ten z tym, że ja musze męża kochać, a wcale nie muszę nic czuć i mieć emocji z tym związanych. Zapomniałam przez te 3 lata, co to jest związek dwojga ludzi, nie wchodzę w to dalej. Tak bardzo kochałam męża, że gotowa byłam poświęcić życie by nie usłyszeć, że już mnie nie kocha. Teraz wiem, że nie warto było nawet o czymś takim pomyśleć, a co dopiero zrobić. Żyję dla siebie i syna oraz dla zwierząt.Ewuryca pisze: ↑26 paź 2022, 14:29 Caliope niby masz racje ze żyjesz bez męża i się odcinasz ale jednak nawet w tym poście go wypunktowałaś. W tak krótkim poście napisałaś o mężu: ma wszystkie cechy DDA z listy, oskarża cię o kłopoty finansowe, pomaga swojej mamie. Zamiast patrzeć które cechy z tej listy ma mąż popatrz które masz ty i popracuj nad nimi, nie po to żeby naprawić męża i małżeństwo ale żeby naprawić swoje życie. Ja cały czas myśle ze możesz być szczęśliwa bez męża, tylko musisz uwierzyć ze ty sama wystarczysz.
A , że różne sprawy można osiągnąć i przepracowywać mogę zapewnić. Od 10 mc pracuje z innym terapeuta , zniklem z forum , jednak efektem między innymi tej pracy jest to ,że chce mojej żonie wybaczyć. To trudna droga dla mnie bo żona mi tego nie ułatwia tak jest i trudno. Nawet miałem moment ,że wydawało mi się , iż to osiągnęłam . Wybaczenie. Jednak jeszcze nie. Tylko jak to inaczej wygląda Caliope teraz , moje wypowiedzi na ten temat , a 10 -12 mc temu .
I nie chce tego dla żony , tylko dla siebie.
" Każdy z was , młodzi przyjaciele , znajduje też w życiu jakieś swoje Westerplatte.Jakis wymiar zadań , które musi podjąć i wypełnić ... Jakiś obowiązek, powinność, od której nie można zdezerterować. " Ojciec Święty Jan Paweł II
Re: Czy warto mieć nadzieję? czy to koniec.
Astro, Chwała Panu !!!
Dobrze się to czyta.
Wybaczenie to proces, czasami długi, czasami wybacza się po trochę, ale bardzo warto.
"Ty tylko mnie poprowadź, Tobie powierzam mą drogę..."
Re: Czy warto mieć nadzieję? czy to koniec.
Caliope,
DDA i wszystkich DDX nie da się przepracować raz a dobrze. Ja jestem DD wszystko z wyjątkiem A. Ale i literka A jest mi bliska, bo jestem trzecim pokoleniem po A i czwartym z drugiej strony. Czyli nadal w rodzinnej dysfunkcji A.
Po sobie widzę, że stare mechanizmy wracają. Na przykład, gdy nie mam na daną sytuację nowego mechanizmu reagowania. Potrzebuję byc na siebie uważna i potrzebuję luster. Sama wszystkiego nie zobaczę.
Reakcja zamrożenia emocji jest reakcją D. To nic złego. Dobrze piszesz, że ona chroni. Ale też ogranicza. Natomiast można skorzystać z pomocy terapeutycznej, grupy wsparcia, 12 Kroków, by znaleźć inne sposoby ochrony, przy wsparciu, w bezpiecznym otoczeniu powoli dopuścić trudne emocje. Powoli.
Pracujesz z terapeutką. To dobrze. Jednak praca w grupie jest także ważna. To inny rodzaj pracy. Dla DD ważny. Pomyśl o tym. Czasem też przychodzi czas by rozważyc zmianę terapeuty.
DDA i wszystkich DDX nie da się przepracować raz a dobrze. Ja jestem DD wszystko z wyjątkiem A. Ale i literka A jest mi bliska, bo jestem trzecim pokoleniem po A i czwartym z drugiej strony. Czyli nadal w rodzinnej dysfunkcji A.
Po sobie widzę, że stare mechanizmy wracają. Na przykład, gdy nie mam na daną sytuację nowego mechanizmu reagowania. Potrzebuję byc na siebie uważna i potrzebuję luster. Sama wszystkiego nie zobaczę.
Reakcja zamrożenia emocji jest reakcją D. To nic złego. Dobrze piszesz, że ona chroni. Ale też ogranicza. Natomiast można skorzystać z pomocy terapeutycznej, grupy wsparcia, 12 Kroków, by znaleźć inne sposoby ochrony, przy wsparciu, w bezpiecznym otoczeniu powoli dopuścić trudne emocje. Powoli.
Pracujesz z terapeutką. To dobrze. Jednak praca w grupie jest także ważna. To inny rodzaj pracy. Dla DD ważny. Pomyśl o tym. Czasem też przychodzi czas by rozważyc zmianę terapeuty.
-
- Posty: 484
- Rejestracja: 22 gru 2020, 11:47
- Jestem: w kryzysie małżeńskim
- Płeć: Kobieta
Re: Czy warto mieć nadzieję? czy to koniec.
Módl sie za męża Caliope co by sie po ludzku nie działo proszę Cię módl sie w duchu pokory i miłosierdzia
Re: Czy warto mieć nadzieję? czy to koniec.
Inaczej myśli się na świeżo w terapii, inaczej po 12 latach. Raz z niej czerpiesz, raz masz dość, to jest taki ponowny upadek. Ja mam taki upadek, bo wydawało mi się, że coś naprawię, ale się znów rozczarowałam, a tym razem jestem po prostu zła, wkurzona i nie mam nawet po co płakać. Mówili, idź do pracy, wszystko się zmieni, będzie lepiej, a na razie jest gorzej, bo mi się takie życie bardzo nie podoba. To niepodobanie jest zdrowe, bo daje napęd do kolejnych zmian. Ja właśnie te zmiany sobie układam w głowie. Bez męża, bez gróźb i straszenia rozwodem. Bez uczuć i emocji, bo bolą jak jemu je okazuję. Za to syn ma wszystko, bardzo go kocham i jest moim promykiem słońca. Dziękuję Bogu, że mi go nie zabrał wtedy w szpitalu, modliłam się o to i to jest moje szczęście.Astro pisze: ↑26 paź 2022, 21:18A ja myślę Caliope ,że nie do końca masz to ogarnięte . Za dużo w tym chaosu , jak dla mnie oczywiście. Dlatego napisałem o psychologu . Być może pewne sprawy trzeba przepracować jeszcze raz. I to dla siebie , nie dla męża. Nie uważam też ,że zamrażanie emocji i uczuć jest dobre , szczególnie na długi czas. Praca z nimi i nad nimi tak ,ale nie zamrażanie ich .Caliope pisze: ↑26 paź 2022, 20:29Ja mam to ogarnięte na mojej terapii, przecież byłam na DDA. Wszystkich mechanizmów się nie pozbędę, bo ten z emocjami i uczuciami jest potrzebny w mojej sytuacji. Przynajmniej jestem zimna jak lód i nie mam potrzeb, zamknęłam ten temat. Gdybym dalej je miała z uczuciami włącznie , byłabym na psychotropach. Ja ogólnie jestem nieszczęśliwa, z mężem czy bez niego, bo tak mam od zawsze. Choć czasem mam tak, że jak jestem z synem czuję szczęście, jak zwierzaki na mnie czekają, też czuję szczęście, że ich wszystkich mam przy sobie. Jestem trochę szczęśliwsza kiedy problemy po części znikają, teraz ten z tym, że ja musze męża kochać, a wcale nie muszę nic czuć i mieć emocji z tym związanych. Zapomniałam przez te 3 lata, co to jest związek dwojga ludzi, nie wchodzę w to dalej. Tak bardzo kochałam męża, że gotowa byłam poświęcić życie by nie usłyszeć, że już mnie nie kocha. Teraz wiem, że nie warto było nawet o czymś takim pomyśleć, a co dopiero zrobić. Żyję dla siebie i syna oraz dla zwierząt.Ewuryca pisze: ↑26 paź 2022, 14:29 Caliope niby masz racje ze żyjesz bez męża i się odcinasz ale jednak nawet w tym poście go wypunktowałaś. W tak krótkim poście napisałaś o mężu: ma wszystkie cechy DDA z listy, oskarża cię o kłopoty finansowe, pomaga swojej mamie. Zamiast patrzeć które cechy z tej listy ma mąż popatrz które masz ty i popracuj nad nimi, nie po to żeby naprawić męża i małżeństwo ale żeby naprawić swoje życie. Ja cały czas myśle ze możesz być szczęśliwa bez męża, tylko musisz uwierzyć ze ty sama wystarczysz.
A , że różne sprawy można osiągnąć i przepracowywać mogę zapewnić. Od 10 mc pracuje z innym terapeuta , zniklem z forum , jednak efektem między innymi tej pracy jest to ,że chce mojej żonie wybaczyć. To trudna droga dla mnie bo żona mi tego nie ułatwia tak jest i trudno. Nawet miałem moment ,że wydawało mi się , iż to osiągnęłam . Wybaczenie. Jednak jeszcze nie. Tylko jak to inaczej wygląda Caliope teraz , moje wypowiedzi na ten temat , a 10 -12 mc temu .
I nie chce tego dla żony , tylko dla siebie.
Taka konkluzja, co mi da praca nad okazywaniem uczuć, kiedy druga strona jest na to zamknięta i sama nie okazuje nic oprócz złości i czasowej uprzejmości? Czasem mąż jest miły, ale nie jestem głupia żeby od razu myśleć o może jednak będzie dobrze, widzę to po ostatniej rozmowie. Normalnie świat by mi się znów zawalił i do psychiatry po leki .Ja nie błagam i nie będę się prosić, ja chcę tylko spokoju. Oboje jesteśmy zamrożeni, ja po to żeby było mi łatwiej żyć i nie robić z siebie ofiary i jakiejś osoby chorej. Kiedy na początku kryzysu wyłam po prostu z żalu, z miłości, nad utratą tego co było mi drogie,nie miałam ochoty żyć, mąż stwierdził, ze jestem psychicznie chora, bo on chce rozwodu, trzeba to szybko zrobić, bo do siebie nie pasujemy.Wybaczyłam, bo wiem czym jest DDA, ale nie wiedziałam, że będę tak daleko od męża,obecnie nie wiem czy coś czuję. Dla normalnej pary przecież ważny jest dotyk, uśmiech do małżonka, seks z nim jako ostateczne ofiarowanie. Emocje, tęsknota za osobą której się ufa, chęć troski o niego, myślenie jak sprawić sobie i jemu radość i przyjemność. Rozmowa o wszystkim, zaufanie, tak przecież być powinno, jeśli jest miłość.. Tego zawsze pragnęłam, nie pieniędzy, a czasu i bycia obok, wspierania, pomocy.
Re: Czy warto mieć nadzieję? czy to koniec.
Byłam na grupach, na 12 krokach. Czerpię z terapii, potem upadam, to całkiem normalny proces by sobie zdrowieć. Nie wiem co czuję, czy coś czuję, czy kocham. Mrożę się właśnie dla ochrony, bo nie chce wylądować na psychotropach jak mi coś nie wyjdzie. Z racji problemów z alkoholem przede wszystkim to jest ważne by nie wrócić do nałogu, więc terapeuta musi być z ośrodka i ogarniać temat. Próbowałam chodzić do zwykłego psychologa, ale nie ten klimat, ja potrzebuję podwójnego kopa, nie lekkiego naprowadzania i głaskania po głowie.Ruta pisze: ↑26 paź 2022, 22:18 Caliope,
DDA i wszystkich DDX nie da się przepracować raz a dobrze. Ja jestem DD wszystko z wyjątkiem A. Ale i literka A jest mi bliska, bo jestem trzecim pokoleniem po A i czwartym z drugiej strony. Czyli nadal w rodzinnej dysfunkcji A.
Po sobie widzę, że stare mechanizmy wracają. Na przykład, gdy nie mam na daną sytuację nowego mechanizmu reagowania. Potrzebuję byc na siebie uważna i potrzebuję luster. Sama wszystkiego nie zobaczę.
Reakcja zamrożenia emocji jest reakcją D. To nic złego. Dobrze piszesz, że ona chroni. Ale też ogranicza. Natomiast można skorzystać z pomocy terapeutycznej, grupy wsparcia, 12 Kroków, by znaleźć inne sposoby ochrony, przy wsparciu, w bezpiecznym otoczeniu powoli dopuścić trudne emocje. Powoli.
Pracujesz z terapeutką. To dobrze. Jednak praca w grupie jest także ważna. To inny rodzaj pracy. Dla DD ważny. Pomyśl o tym. Czasem też przychodzi czas by rozważyc zmianę terapeuty.
Mąż jest moim lustrem, wiem co jest dysfunkcją DDA i staram się nie wchodzić w destrukcyjne mechanizmy. Jednego nie przeskoczę, mojego braku zaufania do męża i nie okażę mu uczuć wiedząc, że mnie już nie kocha. Brak tego odczuwam te 3 lata, ale można się przyzwyczaić i zamknąć się na relację. Nie czuję, że jestem dla kogoś osobą atrakcyjną do przyjacielskiej relacji ze mną, mam specyficzne zainteresowania, moich zwierząt-mojej pasji nie lubi dużo osób z otoczenia, a wręcz się brzydzą, nie piję też alkoholu. Jestem sobą, to się dla mnie liczy najbardziej. A przede wszystkim mam zasady i nie byłabym w stanie zdradzić męża i odejść do kowalskiego, bo dla mnie pakowanie się w nowy związek, nie przepracowując starego i nie próbując go naprawić, to byłoby głupie.
Re: Czy warto mieć nadzieję? czy to koniec.
Proces wybaczania czasem trwa latami. Może kiedyś wybaczę mojemu oprawcy który znęcał się nade mną w każdy możliwy sposób z pobiciami włącznie. Byłam tylko dzieckiem.
Re: Czy warto mieć nadzieję? czy to koniec.
Caliope puść męża wolno, oddaj go Bogu i żyj tak jakby męża nie było - nie wiem, pomyśl sobie, że gdzieś na dłużej wyjechał a ten którego widzisz w mieszkaniu to wytwór twojej wyobraźni, twoje wspomnienie.
Sięgnij po książki o stawianiu granic i nauczaniu się przeciwdziałaniu manipulacji. Choć w różnych sytuacjach to w sumie każdy z nas czasami manipuluje innymi. Warto wiedzieć jak z innymi postępować, ale nie na zasadzie "ty jesteś taki i owaki", "wszystko twoja wina", "nie da się, nie warto"...
I na początek przy najbliższej wypłacie zostawiasz część swojej wypłaty na swoje potrzeby - mężowi warto oczywiście ten fakt zakomunikować ale bez wrogości, złego nastawianie. Działaj małymi kroczkami. Mniej trudu a czasami więcej korzyści w długiej perspektywie.
Sięgnij po książki o stawianiu granic i nauczaniu się przeciwdziałaniu manipulacji. Choć w różnych sytuacjach to w sumie każdy z nas czasami manipuluje innymi. Warto wiedzieć jak z innymi postępować, ale nie na zasadzie "ty jesteś taki i owaki", "wszystko twoja wina", "nie da się, nie warto"...
I na początek przy najbliższej wypłacie zostawiasz część swojej wypłaty na swoje potrzeby - mężowi warto oczywiście ten fakt zakomunikować ale bez wrogości, złego nastawianie. Działaj małymi kroczkami. Mniej trudu a czasami więcej korzyści w długiej perspektywie.
Re: Czy warto mieć nadzieję? czy to koniec.
Caliope,
Daj sobie szansę. Wiem, że trudno jest się przełamać, wyjśc do grupy. Czuję smutek i troskę, gdy czytam, jak widzisz siebie samą, jako osobę nieatrakcyjną, jak uważasz swój brak abstynencji za towarzyski mankament, a swoją pasję do zwierząt, za budzenie obrzydzenia. Caliope, jesteś wartosciową osobą. Czy ty to bierzesz pod uwagę?
Ja wiem jakie rany się wynosi z relacji z toksyczną mamą, jak się wydaje, że dokąd nie będę mieć idealnej figury, postury, kondycji, finansów i sytuacji zyciowej, to nie mogę się nigdzie pokazać. Wiem jak boli, gdy zaczyna się patrzeć na siebie oczami męża, który odrzuca, krytykuje, rani. Caliope, żadna z tych rzeczy nie jest prawdą o tobie.
Jesteś dobra taka jaka jesteś. Taka jaka jesteś, z twoim ciałem, z twoją osobowością, twoim krysem małżenskim,
twoja abstynencją, twoją pasją do zwierząt, twoimi trudnosciami finansowymi, z zasadami jakie masz. Nie musisz czekać, aż schudniesz, będziesz miec lepsze ubarania, inna pracę, lepsze pasje, inne życie. Jesteś dobra wartościowa i jest wiele osób, które się z tobą zaprzyjaźnią. Jesli dasz im szansę. A przede wszystkim jeśli dasz szansę sobie.
Daj sobie szansę. Wiem, że trudno jest się przełamać, wyjśc do grupy. Czuję smutek i troskę, gdy czytam, jak widzisz siebie samą, jako osobę nieatrakcyjną, jak uważasz swój brak abstynencji za towarzyski mankament, a swoją pasję do zwierząt, za budzenie obrzydzenia. Caliope, jesteś wartosciową osobą. Czy ty to bierzesz pod uwagę?
Ja wiem jakie rany się wynosi z relacji z toksyczną mamą, jak się wydaje, że dokąd nie będę mieć idealnej figury, postury, kondycji, finansów i sytuacji zyciowej, to nie mogę się nigdzie pokazać. Wiem jak boli, gdy zaczyna się patrzeć na siebie oczami męża, który odrzuca, krytykuje, rani. Caliope, żadna z tych rzeczy nie jest prawdą o tobie.
Jesteś dobra taka jaka jesteś. Taka jaka jesteś, z twoim ciałem, z twoją osobowością, twoim krysem małżenskim,
twoja abstynencją, twoją pasją do zwierząt, twoimi trudnosciami finansowymi, z zasadami jakie masz. Nie musisz czekać, aż schudniesz, będziesz miec lepsze ubarania, inna pracę, lepsze pasje, inne życie. Jesteś dobra wartościowa i jest wiele osób, które się z tobą zaprzyjaźnią. Jesli dasz im szansę. A przede wszystkim jeśli dasz szansę sobie.
Re: Czy warto mieć nadzieję? czy to koniec.
W tym problem, że ja nie mówię, nic nie mówię, siedzę cicho, bo słyszę "ty taka owaka", "to Twoja wina" i nie mam jak się przed tym bronić, bo słowo "nie" nie działa. Nie chcę stawać na rzęsach by udowodnić jaka jestem. Na koncie zostaje mi 100zlotych, na tyle jest kompromis, nie na więcej. Mąż jest tylko współlokatorem, ale przez pieniądze ma więcej praw, jego dawno nie ma, a na pewno 3 lata. Mówi czasem o jakimś wyjeździe, ale wiem, że to nie wyjdzie, mnie i tak nie stać na taki luksus.Bławatek pisze: ↑27 paź 2022, 2:46 Caliope puść męża wolno, oddaj go Bogu i żyj tak jakby męża nie było - nie wiem, pomyśl sobie, że gdzieś na dłużej wyjechał a ten którego widzisz w mieszkaniu to wytwór twojej wyobraźni, twoje wspomnienie.
Sięgnij po książki o stawianiu granic i nauczaniu się przeciwdziałaniu manipulacji. Choć w różnych sytuacjach to w sumie każdy z nas czasami manipuluje innymi. Warto wiedzieć jak z innymi postępować, ale nie na zasadzie "ty jesteś taki i owaki", "wszystko twoja wina", "nie da się, nie warto"...
I na początek przy najbliższej wypłacie zostawiasz część swojej wypłaty na swoje potrzeby - mężowi warto oczywiście ten fakt zakomunikować ale bez wrogości, złego nastawianie. Działaj małymi kroczkami. Mniej trudu a czasami więcej korzyści w długiej perspektywie.
Re: Czy warto mieć nadzieję? czy to koniec.
O jakim wyjeździe wspomina mąż?Caliope pisze: ↑27 paź 2022, 8:09
W tym problem, że ja nie mówię, nic nie mówię, siedzę cicho, bo słyszę "ty taka owaka", "to Twoja wina" i nie mam jak się przed tym bronić, bo słowo "nie" nie działa. Nie chcę stawać na rzęsach by udowodnić jaka jestem. Na koncie zostaje mi 100zlotych, na tyle jest kompromis, nie na więcej. Mąż jest tylko współlokatorem, ale przez pieniądze ma więcej praw, jego dawno nie ma, a na pewno 3 lata. Mówi czasem o jakimś wyjeździe, ale wiem, że to nie wyjdzie, mnie i tak nie stać na taki luksus.
" Każdy z was , młodzi przyjaciele , znajduje też w życiu jakieś swoje Westerplatte.Jakis wymiar zadań , które musi podjąć i wypełnić ... Jakiś obowiązek, powinność, od której nie można zdezerterować. " Ojciec Święty Jan Paweł II
Re: Czy warto mieć nadzieję? czy to koniec.
Poza granice kraju np. na wycieczkę, ale jak zawsze nie wyjdzie, bo szkoda czasu,brakuje pieniędzy, za dużo trzeba kombinować z lekami syna i pewnie sobie pojedzie sam, ewentualnie jak w wakacje z synem. Ja przestałam już dawno uważać, że jakieś wyjazdy są fajne, bo otworzyłam oczy i ja nie potrzebuję łaski by się przejechać samochodem. Przestało mi to sprawiać przyjemność.Astro pisze: ↑27 paź 2022, 9:15O jakim wyjeździe wspomina mąż?Caliope pisze: ↑27 paź 2022, 8:09
W tym problem, że ja nie mówię, nic nie mówię, siedzę cicho, bo słyszę "ty taka owaka", "to Twoja wina" i nie mam jak się przed tym bronić, bo słowo "nie" nie działa. Nie chcę stawać na rzęsach by udowodnić jaka jestem. Na koncie zostaje mi 100zlotych, na tyle jest kompromis, nie na więcej. Mąż jest tylko współlokatorem, ale przez pieniądze ma więcej praw, jego dawno nie ma, a na pewno 3 lata. Mówi czasem o jakimś wyjeździe, ale wiem, że to nie wyjdzie, mnie i tak nie stać na taki luksus.
- Niepozorny
- Posty: 1583
- Rejestracja: 24 maja 2019, 23:50
- Jestem: w separacji
- Płeć: Mężczyzna
Re: Czy warto mieć nadzieję? czy to koniec.
Nie znam motywacji twojego męża, jeśli chodzi o ten wyjazd, ale może jednak twój mąż szuka z tobą kontaktu. Jak ma być możliwe odbudowanie waszego małżeństwa skoro tobie wygodniej jest zamknąć się w pokoju i "nic nie czuć"?
Czy jesteś w stanie pisać/mówić zdania, które nie zawierają słów "zawsze" i "nigdy" bez zastępywania ich wyrazami o podobnym znaczeniu?
Polecam Ci odsłuchać rekolekcje z Góry Św. Anny, które odbyły się 3 lata temu - https://www.youtube.com/playlist?list=P ... rr3aVwBGrI
Czy jesteś w stanie pisać/mówić zdania, które nie zawierają słów "zawsze" i "nigdy" bez zastępywania ich wyrazami o podobnym znaczeniu?
Czy aby na pewno syn ma wszystko skoro nie widzi miłości swoich rodziców? Może warto wybrać się na taki wyjazd dla niego.
Polecam Ci odsłuchać rekolekcje z Góry Św. Anny, które odbyły się 3 lata temu - https://www.youtube.com/playlist?list=P ... rr3aVwBGrI
Z braku rodzi się lepsze!
Re: Czy warto mieć nadzieję? czy to koniec.
„Ja przestałam już dawno uważać, że jakieś wyjazdy są fajne, bo otworzyłam oczy i ja nie potrzebuję łaski by się przejechać samochodem. Przestało mi to sprawiać przyjemność „ -
Caliope jeśli nie chcesz jechać to nie jedz ale nie miej potem pretensji do męża ze pojechał sam albo tyko z synem
Caliope jeśli nie chcesz jechać to nie jedz ale nie miej potem pretensji do męża ze pojechał sam albo tyko z synem