Czy warto mieć nadzieję? czy to koniec.

Refleksje, dzielenie się swoimi przeżyciami...

Moderator: Moderatorzy

Zwyklaosoba
Posty: 477
Rejestracja: 22 gru 2020, 11:47
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Czy warto mieć nadzieję? czy to koniec.

Post autor: Zwyklaosoba »

Caliope pisze: 03 lis 2022, 0:15
Zwyklaosoba pisze: 02 lis 2022, 12:05 I jeszcze jedno Caliope, nie wiem nawet czy moderacja ro puści, ja się twojemu mężowi trochę nie dziwie ( mojemu się dziwie 😁 bo jestem piękna , atrakcyjna , nie zrzędzę, czasem mam dola malutkiego ale BARDZO MI SIĘ CHCE brać życie takim jakim jest i prosić , dziękować , błagać , płakać, śmiać się, wierzyć ze Bóg ma plan ). A ty nawet tu na forum znajdujesz na każdą poradę tysiąc NIE. Tobie się nie chce Caliope, z jakichś przyczyn Ci się odechciało troszczyć się o sobie i swoje życie, ile chcesz trwać w letargu ? To jest letarg. Zacznij żyć , pomóż sobie , chyba pora już przekartkować 132 stronicowy wątek i wypisać dobre rady bardzo Ci przychylnych forumowiczów i może zaczniesz je wdrażać w życie ?
A czym jest dla Ciebie życie? dla mnie to praca, kontakty z ludźmi, syn, zwierzęta i teraz nowe możliwości rozwoju dzięki rzeczy którą kupiłam i ogromnie się z niej cieszę. Ja nic więcej nie potrzebuję, mam co jeść, gdzie mieszkać. To jest moje życie. Wyglądem się nie przejmuję, ani nie jestem piękna, ani atrakcyjna, jestem po prostu sobą.
Caliope dla mnie życie jest dokładnie tym co opisałaś, jeśli jesteś sobą to na pewno jest w Tobie piękno Dziecka Bożego, więc uważam, że piękna jesteś ale tego nie dostrzegasz
Niesakramentalny3
Posty: 237
Rejestracja: 18 mar 2022, 23:38
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Mężczyzna

Re: Czy warto mieć nadzieję? czy to koniec.

Post autor: Niesakramentalny3 »

Caliope pisze: 03 lis 2022, 0:36 (...)
Może ja nie chcę już w tym być, pomyślałaś o tym?
Myślę, że to jest bardzo ważne pytanie.

W sumie - prawie zawsze chodzi o to - czego tak naprawdę chcemy.
A może inaczej - o pewien balans, między tym, czego chcemy, a tym na co się godzimy.

133 stron wątku - prawie pełne 3 lata aktywności na forum.

Może pora raz jeszcze "przejrzeć" możliwe opcje do wyboru...
... i zgodzić się na którą z nich - wybrać - coś zmienić (może w sobie?) w taki sposób - aby zamiast "nie chcę" - pojawiło się "chcę/wybieram"?
Ewuryca

Re: Czy warto mieć nadzieję? czy to koniec.

Post autor: Ewuryca »

Caliope pisze: 02 lis 2022, 16:29
Ewuryca pisze: 02 lis 2022, 11:22 mam plan spania na kanapie w salonie. Przeniosę się z komputerem dla świętego spokoju, choć boli mnie kręgosłup.

Caliope zwróć uwagę na to twoje zdanie, dla mnie to właśnie stawianie się z pozycji ofiary. Ty decydujesz się na przeniesienie na kanapę, bo Ty chcesz mieć święty spokój, ale przy okazji podkreślasz ze boli cię kręgosłup. Ja to odbieram tak ze chcesz coś zrobić zeby było tobie lepiej i to jest Ok, ale jednocześnie nie schodzisz z pozycji pokrzywdzenia i musisz dodać jedną rzecz która utwierdzi cię ze nadal jesteś ofiarą w tym wszystkim. Pamiętaj ze to nie mąż cię wyrzuca z sypialni, to ty decydujesz wiec bierzesz na siebie tego konsekwencje, ale jednocześnie możesz taką decyzje w każdej chwili zmienić i wrócić do sypialni bez względu na zdanie męża.
Nie odebrałam mojej wypowiedzi w taki sposób, a poradzenie sobie za wszelką cenę. Zawsze dawałam sobie radę, dlaczego nam nie dać dalej? W którym miejscu jest wchodzenie w rolę ofiary?, być może wtedy jak bym chodziła i narzekala żeby mąż mi za każdym razem chorobę wypominał. No nie tędy idę..
Caliope, Czemu napisalam o ofierze? Bo ja odebrałam twój post tak, że podkreśliłaś że to zrobisz mimo że jesteś chora. Czyli znowu mąż jest winnny że ty chora musisz iść na kanapę.
Twoja reszta wpisów to już inne postawienie sprawy, czyli że to ty chcesz, bo tak będzie ci lepiej i nie masz pretensji do nikogo o to i tu faktycznie nie obwniasz o to nikogo.
Co do tego, że mąż chce mieć spokój w sypialni to raczej też się zgaadzam. Ja też nie usnę przy żadnym świetle, a rano trzeba do pracy wstać więc normalne że jeśli jest drugi pokój to można z niego korzystać i nie przeszkadzać innym.
Caliope
Posty: 3013
Rejestracja: 04 sty 2020, 12:09
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Czy warto mieć nadzieję? czy to koniec.

Post autor: Caliope »

Ewuryca pisze: 03 lis 2022, 12:46
Caliope pisze: 02 lis 2022, 16:29
Ewuryca pisze: 02 lis 2022, 11:22 mam plan spania na kanapie w salonie. Przeniosę się z komputerem dla świętego spokoju, choć boli mnie kręgosłup.

Caliope zwróć uwagę na to twoje zdanie, dla mnie to właśnie stawianie się z pozycji ofiary. Ty decydujesz się na przeniesienie na kanapę, bo Ty chcesz mieć święty spokój, ale przy okazji podkreślasz ze boli cię kręgosłup. Ja to odbieram tak ze chcesz coś zrobić zeby było tobie lepiej i to jest Ok, ale jednocześnie nie schodzisz z pozycji pokrzywdzenia i musisz dodać jedną rzecz która utwierdzi cię ze nadal jesteś ofiarą w tym wszystkim. Pamiętaj ze to nie mąż cię wyrzuca z sypialni, to ty decydujesz wiec bierzesz na siebie tego konsekwencje, ale jednocześnie możesz taką decyzje w każdej chwili zmienić i wrócić do sypialni bez względu na zdanie męża.
Nie odebrałam mojej wypowiedzi w taki sposób, a poradzenie sobie za wszelką cenę. Zawsze dawałam sobie radę, dlaczego nam nie dać dalej? W którym miejscu jest wchodzenie w rolę ofiary?, być może wtedy jak bym chodziła i narzekala żeby mąż mi za każdym razem chorobę wypominał. No nie tędy idę..
Caliope, Czemu napisalam o ofierze? Bo ja odebrałam twój post tak, że podkreśliłaś że to zrobisz mimo że jesteś chora. Czyli znowu mąż jest winnny że ty chora musisz iść na kanapę.
Twoja reszta wpisów to już inne postawienie sprawy, czyli że to ty chcesz, bo tak będzie ci lepiej i nie masz pretensji do nikogo o to i tu faktycznie nie obwniasz o to nikogo.
Co do tego, że mąż chce mieć spokój w sypialni to raczej też się zgaadzam. Ja też nie usnę przy żadnym świetle, a rano trzeba do pracy wstać więc normalne że jeśli jest drugi pokój to można z niego korzystać i nie przeszkadzać innym.
Sama napisałaś, że wchodzę w rolę ofiary, więc sprostowałam. To mój wybór, myślę o tym, ale to nie znaczy, że to zrobię. I tak dość mało tam śpię, bo zasypiam w salonie na kanapie. Mąż przynajmniej trochę mniej śpi w szafce.
Co do zaspypiania, to ja zasnę wszędzie, przy świetle czy bez. Na kanapie, w autobusie, w samochodzie, gdziekolwiek.
Caliope
Posty: 3013
Rejestracja: 04 sty 2020, 12:09
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Czy warto mieć nadzieję? czy to koniec.

Post autor: Caliope »

Niesakramentalny3 pisze: 03 lis 2022, 12:03
Caliope pisze: 03 lis 2022, 0:36 (...)
Może ja nie chcę już w tym być, pomyślałaś o tym?
Myślę, że to jest bardzo ważne pytanie.

W sumie - prawie zawsze chodzi o to - czego tak naprawdę chcemy.
A może inaczej - o pewien balans, między tym, czego chcemy, a tym na co się godzimy.

133 stron wątku - prawie pełne 3 lata aktywności na forum.

Może pora raz jeszcze "przejrzeć" możliwe opcje do wyboru...
... i zgodzić się na którą z nich - wybrać - coś zmienić (może w sobie?) w taki sposób - aby zamiast "nie chcę" - pojawiło się "chcę/wybieram"?
Wiesz, nie ma w czym wybierać, jest dziecko, jest kredyt i pieniądze włożone w mieszkanie. Moje wybory są dawno nieaktualne, nawet wstyd czytać moje pierwsze wpisy na forum, jak bardzo kochałam męża i pragnęłam rodziny by się jej poświęcić, bo to był sens życia, ludzie których kocham. Musiałam zmienić całkowicie swoje myślenie w ten sposób. Wybieram po prostu spokój święty.
Caliope
Posty: 3013
Rejestracja: 04 sty 2020, 12:09
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Czy warto mieć nadzieję? czy to koniec.

Post autor: Caliope »

Siostra męża właśnie pootwierała mi wszystkie rany, nie jest życzliwą osobą, nic nie wie a się wcina, nawet nie pomyślałabym o tym by moim braciom się wcinać w małżeństwo. Oni nie rozmawiają ze sobą, a ona stawia go na piedestale, bo zarabia, znów jestem kolejny raz pomijana. Jakbym cofnęła się 3 lata wstecz, nikt mnie nie rozumie i nie chce zrozumieć ,wesprzeć, pomocy nie potrzebuję, bo to mój krzyż. Jak mi się nie podoba, czemu nie znajdę kogoś lepszego? Bo mi starczy do końca życia...
Caliope
Posty: 3013
Rejestracja: 04 sty 2020, 12:09
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Czy warto mieć nadzieję? czy to koniec.

Post autor: Caliope »

Tak na dzisiaj, nikt nie powinien przekraczać granic, wtrącać się w małżeństwo jeśli nie chce wesprzeć, pomóc. Znów analizowałam co ja tu robię przez niepotrzebną rozmowę. Wiara i praca trzymają mnie w pionie, próbuje zachować spokój. Myślałam, że wybaczyłam mężowi, ale to trudna droga jeśli ktoś przeszkadza. Najgorsza jest myśl, że małżeństwo jest tylko duchowe, a po ludzku go nie ma, można iść do sądu i to skończyć.
Firekeeper
Posty: 802
Rejestracja: 24 maja 2021, 19:46
Płeć: Kobieta

Re: Czy warto mieć nadzieję? czy to koniec.

Post autor: Firekeeper »

Tak na dzisiaj, nikt nie powinien przekraczać granic, wtrącać się w małżeństwo jeśli nie chce wesprzeć, pomóc.
Jakbym cofnęła się 3 lata wstecz, nikt mnie nie rozumie i nie chce zrozumieć ,wesprzeć, pomocy nie potrzebuję, bo to mój krzyż.
Caliope ja mam problem z zrozumieniem tego co piszesz. Raz piszesz, że jak siostra nie chce pomóc to niech się nie wtrąca, a potem, że nie masz wsparcia ale pomocy nie potrzebujesz.

Może ta siostra w emocjach mówiła, może chciała pomóc i wesprzeć brata ale wyszło jej to nieumiejętnie. Może gdzieś komunikacja zawiodła? Od razu szufladkujesz. Nie rozumie mnie, nie jest życzliwa, wcina się itd. Jako siostra zapewne chciała wstawić się za bratem, wyszło jak wyszło.

W jakiś sposób Cię jednak poruszyła.
Caliope
Posty: 3013
Rejestracja: 04 sty 2020, 12:09
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Czy warto mieć nadzieję? czy to koniec.

Post autor: Caliope »

Firekeeper pisze: 16 lis 2022, 12:37
Tak na dzisiaj, nikt nie powinien przekraczać granic, wtrącać się w małżeństwo jeśli nie chce wesprzeć, pomóc.
Jakbym cofnęła się 3 lata wstecz, nikt mnie nie rozumie i nie chce zrozumieć ,wesprzeć, pomocy nie potrzebuję, bo to mój krzyż.
Caliope ja mam problem z zrozumieniem tego co piszesz. Raz piszesz, że jak siostra nie chce pomóc to niech się nie wtrąca, a potem, że nie masz wsparcia ale pomocy nie potrzebujesz.

Może ta siostra w emocjach mówiła, może chciała pomóc i wesprzeć brata ale wyszło jej to nieumiejętnie. Może gdzieś komunikacja zawiodła? Od razu szufladkujesz. Nie rozumie mnie, nie jest życzliwa, wcina się itd. Jako siostra zapewne chciała wstawić się za bratem, wyszło jak wyszło.

W jakiś sposób Cię jednak poruszyła.
mummumm
Masz rację, tak było, ja też mam emocje, nie potrafię być takim nieczułym głazem. Chciała bardziej go ochronić niż się wstawić stąd też trochę nie byłam za miła. To nie byla pomoc.
Caliope
Posty: 3013
Rejestracja: 04 sty 2020, 12:09
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Czy jest jeszcze szansa ??

Post autor: Caliope »

Ruta pisze: 16 lis 2022, 10:16
Nirwanna pisze: 16 lis 2022, 6:26
Nie, Caliope, do postawienia granic przemocy czy nadużywaniu alkoholu rozwód nie jest niezbędny, są równie skuteczne granice, nie idące tak daleko.
Ja dodam, że rozwód nie rozwiązuje problemu przemocy, a czas postępowania rozwodowego zwykle tą przemoc nasila. Tak samo jest z nadużywaniem alkoholu, rozwód nic tu nie zmienia.

Poznalam osoby, które próbowały coś zmieniac rozwodem. Niebezpieczna gra. Jedna z takich zon ma teraz pijacego męża, który po rozwodzie nie miał się gdzie podziac, więc nadal zgodnie z prawem mieszka razem z nią. I nadal pije. Szykuje się teraz do slubu cywilnego z kochanką. Która zgodnie z prawem będzie miała prawo po ślubie zmieszkac razem z cywilnym mężem. Mąz starszy, że dokladnie tak zamierzają z kochanką zrobic, zamieszkac w domu żony.

Istnieją prawne sposoby zabezpieczenia rodziny, gdy mąż lub zona stosują przemoc, piją. Ale rozwód jak widać do nich nie należy.

Rozwód to też nie magiczna pigułka. Nie da się rozwiązać zlożonych problemów rodzinnych dekretem panstwowym.

Caliope, przemoc to nie tylko przemoc fizyczna i picie alkoholu. Są i inne, bardzo cięzkie i niszczace formy przemocy, którym także warto stawiać granice. Powoli budujac i wzmacniajac siebie. Nie wszystko da się rozwiazać od ręki.
Ja to wiem i od czasu do czasu doświadczam od nowa. Gdyby rozwód nie był rozwiązaniem, nie byłoby strachu przed nim i właśnie straszenia nim cały czas. Wiele ludzi się nim posługuje i nie rozumie, że jak ma sakrament, to i tak jest mężem/żoną tego jednego. Tylko uczuć i emocji się nie da wskrzesić jeśli ktoś nie chce.
Lawendowa
Posty: 7663
Rejestracja: 30 sty 2017, 17:44
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Kobieta

Re: Czy warto mieć nadzieję? czy to koniec.

Post autor: Lawendowa »

Caliope zdecydowaliśmy o przeniesieniu Twojego postu, by tamten wątek pozostawić jego autorowi, a Tobie dać możliwość kontynuowania dyskusji o własnych problemach we własnym wątku.
"Ty tylko mnie poprowadź, Tobie powierzam mą drogę..."
Caliope
Posty: 3013
Rejestracja: 04 sty 2020, 12:09
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Czy warto mieć nadzieję? czy to koniec.

Post autor: Caliope »

Dawno nie pisałam u siebie, bo niosę swój krzyż. Przestałam się użalać, myśleć jakie mam braki czy potrzeby.Pisałam ostatnio z koleżanką i od tej pory ciągle zastanawiam się czym jest miłość. Jeśli nie jest to np. zrobiona herbata czy ciasto, to co to jest? Może ja od początku mam jakiś dziwny obraz, bo nie doświadczałam jej w zdrowy sposób przez całe życie.
Jozefina1
Posty: 18
Rejestracja: 19 lis 2022, 21:26
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Czy warto mieć nadzieję? czy to koniec.

Post autor: Jozefina1 »

Też się nad tym zastanawiam. I nie wiem, czy kocham swojego męża (nie chce ze mną być, zdradza mnie emocjonalnie). Czy to, że się martwię o niego, czy sobie poradzi psychicznie ze swoimi problemami, chciałabym mu pomóc, ale nie wiem jak, to jest miłość?

Niektórzy tu piszą o miłości do współmałżonka, który jest daleko, w nowym związku, ze teraz dopiero naprawdę go kochają miłością bezinteresowaną. Na razie dla mnie to jest coś, czego nie potrafię ogarnąć.
Zielony
Posty: 8
Rejestracja: 25 maja 2022, 8:51
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Mężczyzna

Re: Czy warto mieć nadzieję? czy to koniec.

Post autor: Zielony »

Caliope pisze: 17 sty 2023, 16:29 Dawno nie pisałam u siebie, bo niosę swój krzyż. Przestałam się użalać, myśleć jakie mam braki czy potrzeby.Pisałam ostatnio z koleżanką i od tej pory ciągle zastanawiam się czym jest miłość. Jeśli nie jest to np. zrobiona herbata czy ciasto, to co to jest? Może ja od początku mam jakiś dziwny obraz, bo nie doświadczałam jej w zdrowy sposób przez całe życie.
Caliope

Ja z kolei nigdy nie pisałem u Ciebie :)
Wybacz ale znam tylko zaledwie niewielką część wpisów z Twojej historii, ale postaram się odnieść do tych ostatnich.

Miłość postrzegać można na wiele sposobów. O ile dobrze pamiętam z "5 języków miłości" ta herbata i ciasto wskazują na drobne przysługi i wspólne spędzanie czasu przy tej herbacie i ciastem.
A może jak nie z mężem, to warto z tym ciastem wybrać się na jakieś spotkanie Sycharu. Ja zjadłbym z przyjemnością :)

Pogoda niestety nie zimowa i sprzyja nostalgii. Proszę Cię głowa do góry. Jesteś wartościową osobą, córką Króla.

Nie zgodzę się z Tobą (mimo iż się prawie nie znamy), że doświadczałaś jedynie niezdrowej miłości.
Przestań rozpamiętywać złe chwile i na nich skupiać uwagę.
Proponuję codziennie wieczorem wypisywać 5 rzeczy za co jesteś wdzięczna. Jeżeli na początku nie będziesz miała pomysłów, to zacznij od najdrobniejszych rzeczy np. że wstałam rano z łóżka, porozmawiałam z Bogiem, ugotowałam obiad, przeszłam 5000 kroków, nowe posty na forum, przespaną noc, ciepły dzień, szum wiatru ...

Pozdrawiam Cię serdecznie, uśmiechnij się proszę :)
Awatar użytkownika
Niepozorny
Posty: 1543
Rejestracja: 24 maja 2019, 23:50
Jestem: w separacji
Płeć: Mężczyzna

Re: Czy warto mieć nadzieję? czy to koniec.

Post autor: Niepozorny »

Zielony pisze: 17 sty 2023, 17:31 Ja z kolei nigdy nie pisałem u Ciebie :)
Zielony pisze: 28 paź 2022, 8:41 Caliope,
obawiasz się wyjazdu, a kiedy ostatnio gdzieś z mężem razem byliście (kolacja, kino, spacer) ?

To mój pierwszy wpis, na moją historię przyjdzie czas. Ale uznałem, że musze się odezwać.
Ludzka pamięć jest zawodna :lol:
Z braku rodzi się lepsze!
ODPOWIEDZ