Czy warto mieć nadzieję? czy to koniec.
Moderator: Moderatorzy
Re: Czy warto mieć nadzieję? czy to koniec.
Caliope ja też się nauczyłam nie oczekiwać od innych - jak mam możliwość to sama sobię czasem jakiś prezent zrobię. Mąż przed ślubem zasypywał mnie prezentami i kwiatami, po ślubie już nie, więc mi tego brakowało, ale teraz jak mam ochotę "dostać" kwiatka lub czekoladki to sobie sama kupuję - plus tego taki że zawsze są takie jakie lubię lub mi się teraz podobają.
Re: Czy warto mieć nadzieję? czy to koniec.
Ja zawsze wolałam z mężem spędzać czas, nie chciałam prezentów, pieniędzy czy czegokolwiek. Starczyły kanapki, film i my razem. To jest mój język miłości, który nie będzie nigdy zaspokojony w tym małżeństwie. To boli coraz mniej, z każdym miesiącem jest mi coraz bardziej obojętne, mam plan spania na kanapie w salonie. Przeniosę się z komputerem dla świętego spokoju, choć boli mnie kręgosłup.Bławatek pisze: ↑31 paź 2022, 10:52 Caliope ja też się nauczyłam nie oczekiwać od innych - jak mam możliwość to sama sobię czasem jakiś prezent zrobię. Mąż przed ślubem zasypywał mnie prezentami i kwiatami, po ślubie już nie, więc mi tego brakowało, ale teraz jak mam ochotę "dostać" kwiatka lub czekoladki to sobie sama kupuję - plus tego taki że zawsze są takie jakie lubię lub mi się teraz podobają.
Re: Czy warto mieć nadzieję? czy to koniec.
mam plan spania na kanapie w salonie. Przeniosę się z komputerem dla świętego spokoju, choć boli mnie kręgosłup.
Caliope zwróć uwagę na to twoje zdanie, dla mnie to właśnie stawianie się z pozycji ofiary. Ty decydujesz się na przeniesienie na kanapę, bo Ty chcesz mieć święty spokój, ale przy okazji podkreślasz ze boli cię kręgosłup. Ja to odbieram tak ze chcesz coś zrobić zeby było tobie lepiej i to jest Ok, ale jednocześnie nie schodzisz z pozycji pokrzywdzenia i musisz dodać jedną rzecz która utwierdzi cię ze nadal jesteś ofiarą w tym wszystkim. Pamiętaj ze to nie mąż cię wyrzuca z sypialni, to ty decydujesz wiec bierzesz na siebie tego konsekwencje, ale jednocześnie możesz taką decyzje w każdej chwili zmienić i wrócić do sypialni bez względu na zdanie męża.
Caliope zwróć uwagę na to twoje zdanie, dla mnie to właśnie stawianie się z pozycji ofiary. Ty decydujesz się na przeniesienie na kanapę, bo Ty chcesz mieć święty spokój, ale przy okazji podkreślasz ze boli cię kręgosłup. Ja to odbieram tak ze chcesz coś zrobić zeby było tobie lepiej i to jest Ok, ale jednocześnie nie schodzisz z pozycji pokrzywdzenia i musisz dodać jedną rzecz która utwierdzi cię ze nadal jesteś ofiarą w tym wszystkim. Pamiętaj ze to nie mąż cię wyrzuca z sypialni, to ty decydujesz wiec bierzesz na siebie tego konsekwencje, ale jednocześnie możesz taką decyzje w każdej chwili zmienić i wrócić do sypialni bez względu na zdanie męża.
-
- Posty: 484
- Rejestracja: 22 gru 2020, 11:47
- Jestem: w kryzysie małżeńskim
- Płeć: Kobieta
Re: Czy warto mieć nadzieję? czy to koniec.
Tak Caliope, stawiasz się w pozycji ofiary, ja miałam taki epizod ze na dwa tygodnie wyprowadziłam się z naszego mieskania , gdy odkryłam zdradę i mąż zaczął mnie wtedy bardzo zle traktować , po dwóch tygodniach jednak wróciłam do mieszkania bo mi było zwyczajnie niewygodnie się tułać , i do dziś ( już dwa lata ) w tym mieszkaniu sama mieszkam, co będzie nie wie nikt, ale zrozumiałam, że taka rezygnacja ze swojego komfortu zabija jeszcze bardziej i tak poranione emocje. Żyjecie razem jak rozumiem ( mimo ze emocjonalnie jesteście „rozwiedzeni „ to zawsze można zasugerować inne rozwiązanie , może dwa mniejsze łóżka w sypialni , ja nie wiem , jaka jest twoja strefa komfortu, i co tobie by służyło, moja kanapa w salonie jest wygodna , czasem łamie swój porządek i spie na kanapie ot tak, ale to dla mnie coś w rodzaju wiesz jakiegoś tam wyjątku , zaśnięcia przy filmie czyś coś , nie próbuj jeszcze bardziej być ofiara niż jesteś ? Albo nie wcielaj się w role ofiary , nie rozumiem wgl czemu ma służyć ten manifest przenosin na kanapę przy bolącym kręgosłupie , jak mnie coś boli to szukam pomocy u specjalisty i naturalnie nie ranie dalej bolàcego miejsca czy to rany czy mięśnia , czy reki czy nogi ,
-
- Posty: 484
- Rejestracja: 22 gru 2020, 11:47
- Jestem: w kryzysie małżeńskim
- Płeć: Kobieta
Re: Czy warto mieć nadzieję? czy to koniec.
I jeszcze jedno Caliope, nie wiem nawet czy moderacja ro puści, ja się twojemu mężowi trochę nie dziwie ( mojemu się dziwie bo jestem piękna , atrakcyjna , nie zrzędzę, czasem mam dola malutkiego ale BARDZO MI SIĘ CHCE brać życie takim jakim jest i prosić , dziękować , błagać , płakać, śmiać się, wierzyć ze Bóg ma plan ). A ty nawet tu na forum znajdujesz na każdą poradę tysiąc NIE. Tobie się nie chce Caliope, z jakichś przyczyn Ci się odechciało troszczyć się o sobie i swoje życie, ile chcesz trwać w letargu ? To jest letarg. Zacznij żyć , pomóż sobie , chyba pora już przekartkować 132 stronicowy wątek i wypisać dobre rady bardzo Ci przychylnych forumowiczów i może zaczniesz je wdrażać w życie ?
Re: Czy warto mieć nadzieję? czy to koniec.
Caliope, natrafiłem ostatnio na cytat z Lois W. (żony Billa W., założyciela AA): "Nie mam może takiego życia, jakie chciałam, ale uczę się prowadzić takie, jakie mam".
Myślę, że to zdanie genialnie pasuje do większości z nas w głębokim kryzysie czy po rozpadzie związku. Nie mamy takiego życia, jak chcieliśmy (i nie ma się co czarować, że udany związek nie jest jednym z filarów ogólnego dobrostanu), a jednocześnie musimy się uczyć żyć jak najpełniej w tych warunkach, jakie mamy.
Wielu osobom po różnych traumach to się udało i podobnie może być w Twoim (i moim) przypadku.
Pogody ducha
Myślę, że to zdanie genialnie pasuje do większości z nas w głębokim kryzysie czy po rozpadzie związku. Nie mamy takiego życia, jak chcieliśmy (i nie ma się co czarować, że udany związek nie jest jednym z filarów ogólnego dobrostanu), a jednocześnie musimy się uczyć żyć jak najpełniej w tych warunkach, jakie mamy.
Wielu osobom po różnych traumach to się udało i podobnie może być w Twoim (i moim) przypadku.
Pogody ducha
"Szukaj pokoju, idź za nim" (Ps 34, 15)
Re: Czy warto mieć nadzieję? czy to koniec.
Nie odebrałam mojej wypowiedzi w taki sposób, a poradzenie sobie za wszelką cenę. Zawsze dawałam sobie radę, dlaczego nam nie dać dalej? W którym miejscu jest wchodzenie w rolę ofiary?, być może wtedy jak bym chodziła i narzekala żeby mąż mi za każdym razem chorobę wypominał. No nie tędy idę..Ewuryca pisze: ↑02 lis 2022, 11:22 mam plan spania na kanapie w salonie. Przeniosę się z komputerem dla świętego spokoju, choć boli mnie kręgosłup.
Caliope zwróć uwagę na to twoje zdanie, dla mnie to właśnie stawianie się z pozycji ofiary. Ty decydujesz się na przeniesienie na kanapę, bo Ty chcesz mieć święty spokój, ale przy okazji podkreślasz ze boli cię kręgosłup. Ja to odbieram tak ze chcesz coś zrobić zeby było tobie lepiej i to jest Ok, ale jednocześnie nie schodzisz z pozycji pokrzywdzenia i musisz dodać jedną rzecz która utwierdzi cię ze nadal jesteś ofiarą w tym wszystkim. Pamiętaj ze to nie mąż cię wyrzuca z sypialni, to ty decydujesz wiec bierzesz na siebie tego konsekwencje, ale jednocześnie możesz taką decyzje w każdej chwili zmienić i wrócić do sypialni bez względu na zdanie męża.
Re: Czy warto mieć nadzieję? czy to koniec.
Nie czujesz tego co ja, tej pustki, to skąd możesz wiedzieć co czuję w momencie leżenia obok męża. Chory kręgosłup mam od wielu lat i tylko ćwiczenia, jest lepiej lub gorzej, zależy od dnia. Dlaczego mam się tobie tłumaczyć, że jak mąż chce spać, muszę opuścić sypialnię jak coś oglądam do późna .Dlatego kanapa byłaby lepsza, bo nie lubię tułać się po pokojach, więc o tym myślę i tyle. Co ma z tym wspólnego ofiara, nie wiem.Zwyklaosoba pisze: ↑02 lis 2022, 11:59 Tak Caliope, stawiasz się w pozycji ofiary, ja miałam taki epizod ze na dwa tygodnie wyprowadziłam się z naszego mieskania , gdy odkryłam zdradę i mąż zaczął mnie wtedy bardzo zle traktować , po dwóch tygodniach jednak wróciłam do mieszkania bo mi było zwyczajnie niewygodnie się tułać , i do dziś ( już dwa lata ) w tym mieszkaniu sama mieszkam, co będzie nie wie nikt, ale zrozumiałam, że taka rezygnacja ze swojego komfortu zabija jeszcze bardziej i tak poranione emocje. Żyjecie razem jak rozumiem ( mimo ze emocjonalnie jesteście „rozwiedzeni „ to zawsze można zasugerować inne rozwiązanie , może dwa mniejsze łóżka w sypialni , ja nie wiem , jaka jest twoja strefa komfortu, i co tobie by służyło, moja kanapa w salonie jest wygodna , czasem łamie swój porządek i spie na kanapie ot tak, ale to dla mnie coś w rodzaju wiesz jakiegoś tam wyjątku , zaśnięcia przy filmie czyś coś , nie próbuj jeszcze bardziej być ofiara niż jesteś ? Albo nie wcielaj się w role ofiary , nie rozumiem wgl czemu ma służyć ten manifest przenosin na kanapę przy bolącym kręgosłupie , jak mnie coś boli to szukam pomocy u specjalisty i naturalnie nie ranie dalej bolàcego miejsca czy to rany czy mięśnia , czy reki czy nogi ,
-
- Posty: 484
- Rejestracja: 22 gru 2020, 11:47
- Jestem: w kryzysie małżeńskim
- Płeć: Kobieta
Re: Czy warto mieć nadzieję? czy to koniec.
Wiele ma wspólnego. Nie musisz mi się tłumaczyć, wiem co to „pustka”,jestem sama w dużym mieście i bezdzietna. Nie będę sie licytować czyja pustka większa czy mniejsza. A pomyślałaś żeby męża na kanapę skierować skoro jemu twoje oglądanie sie nie podoba ? A co ty niższa rangą jesteś ? Czy myśmy wszyscy równi w oczach Stwórcy ? bożka sobie w domu zrobiłaś, tak do dla mnie wyglada, ty sama piszesz ze tobie nic nie wolno. Sama uciekasz byleby go nie urazić a Ciebie w tym nie ma , dlatego to Cię tak boli.Caliope pisze: ↑02 lis 2022, 16:34Nie czujesz tego co ja, tej pustki, to skąd możesz wiedzieć co czuję w momencie leżenia obok męża. Chory kręgosłup mam od wielu lat i tylko ćwiczenia, jest lepiej lub gorzej, zależy od dnia. Dlaczego mam się tobie tłumaczyć, że jak mąż chce spać, muszę opuścić sypialnię jak coś oglądam do późna .Dlatego kanapa byłaby lepsza, bo nie lubię tułać się po pokojach, więc o tym myślę i tyle. Co ma z tym wspólnego ofiara, nie wiem.Zwyklaosoba pisze: ↑02 lis 2022, 11:59 Tak Caliope, stawiasz się w pozycji ofiary, ja miałam taki epizod ze na dwa tygodnie wyprowadziłam się z naszego mieskania , gdy odkryłam zdradę i mąż zaczął mnie wtedy bardzo zle traktować , po dwóch tygodniach jednak wróciłam do mieszkania bo mi było zwyczajnie niewygodnie się tułać , i do dziś ( już dwa lata ) w tym mieszkaniu sama mieszkam, co będzie nie wie nikt, ale zrozumiałam, że taka rezygnacja ze swojego komfortu zabija jeszcze bardziej i tak poranione emocje. Żyjecie razem jak rozumiem ( mimo ze emocjonalnie jesteście „rozwiedzeni „ to zawsze można zasugerować inne rozwiązanie , może dwa mniejsze łóżka w sypialni , ja nie wiem , jaka jest twoja strefa komfortu, i co tobie by służyło, moja kanapa w salonie jest wygodna , czasem łamie swój porządek i spie na kanapie ot tak, ale to dla mnie coś w rodzaju wiesz jakiegoś tam wyjątku , zaśnięcia przy filmie czyś coś , nie próbuj jeszcze bardziej być ofiara niż jesteś ? Albo nie wcielaj się w role ofiary , nie rozumiem wgl czemu ma służyć ten manifest przenosin na kanapę przy bolącym kręgosłupie , jak mnie coś boli to szukam pomocy u specjalisty i naturalnie nie ranie dalej bolàcego miejsca czy to rany czy mięśnia , czy reki czy nogi ,
Re: Czy warto mieć nadzieję? czy to koniec.
Caliope.....Caliope pisze: ↑02 lis 2022, 16:29Nie odebrałam mojej wypowiedzi w taki sposób, a poradzenie sobie za wszelką cenę. Zawsze dawałam sobie radę, dlaczego nam nie dać dalej? W którym miejscu jest wchodzenie w rolę ofiary?, być może wtedy jak bym chodziła i narzekala żeby mąż mi za każdym razem chorobę wypominał. No nie tędy idę..Ewuryca pisze: ↑02 lis 2022, 11:22 mam plan spania na kanapie w salonie. Przeniosę się z komputerem dla świętego spokoju, choć boli mnie kręgosłup.
Caliope zwróć uwagę na to twoje zdanie, dla mnie to właśnie stawianie się z pozycji ofiary. Ty decydujesz się na przeniesienie na kanapę, bo Ty chcesz mieć święty spokój, ale przy okazji podkreślasz ze boli cię kręgosłup. Ja to odbieram tak ze chcesz coś zrobić zeby było tobie lepiej i to jest Ok, ale jednocześnie nie schodzisz z pozycji pokrzywdzenia i musisz dodać jedną rzecz która utwierdzi cię ze nadal jesteś ofiarą w tym wszystkim. Pamiętaj ze to nie mąż cię wyrzuca z sypialni, to ty decydujesz wiec bierzesz na siebie tego konsekwencje, ale jednocześnie możesz taką decyzje w każdej chwili zmienić i wrócić do sypialni bez względu na zdanie męża.
A dalabys rade codziennie rano mowic sobie / myslec dobre rzeczy ...o mezu ...blogoslawic mu ...tak przez tydzien ...
Dalabys rade i czy zechcialabys... A moze cos by to dalo, jesli nie w relacjach ..tydzien to chyba za krotko, to moze w Twoim nastawieniu do zycia ....
Dla mnie teraz,gdy wracam pamiecia wstecz - umartwianie sie i " dawanie sobie rade", to byl masochizm ... zatruwajacy malzenstwo ....
ps
sluchalam wlasnie na podgladzie sp Ksiedza Piotra Pawlukiewicza i jego "Egoizm w malzenstwie "...uwazam,ze duzo zalezy od nas,kobiet ...
od 6 min https://www.youtube.com/watch?v=KH9_2vylZO0
Re: Czy warto mieć nadzieję? czy to koniec.
To akurat dla mnie zrozumiałe. Sypialnia jak sama nazwa wskazuje, służy do spania. Z tego co pisałaś to właśnie Twój mąż wcześnie rano zajmuje się Waszym synem i zaczyna pracę, więc oczywistym jest, że i potrzebuje odpoczynku o właściwej dla niego porze. Doceniasz i szanujesz to?
Nie każdy potrafi zasnąć i efektywnie się wyspać przy włączonym filmie, czy jakimkolwiek świetle itd. Nie mówiąc o tym jak niezdrowe jest tzw. niebieskie światło i jak mocno zaburza rytm dzienny i min. układ hormonalny.
A co stoi na przeszkodzie, by pooglądać w innym pokoju, a do sypialni iść spać?
A swoją drogą, oglądanie na laptopie do późna i na leżąco dla kręgosłupa najzdrowsze jednak chyba nie jest
"Ty tylko mnie poprowadź, Tobie powierzam mą drogę..."
Re: Czy warto mieć nadzieję? czy to koniec.
Gdybym nie doceniała i nie szanowała, nie opuszczałabym sypialni. Idę sobie oglądać i pracować na kompie do salonu i leżę sobie na kanapie. Często zasypiam, bo jest błogo, właśnie na leżąco, choć za miękko.Lawendowa pisze: ↑02 lis 2022, 22:33To akurat dla mnie zrozumiałe. Sypialnia jak sama nazwa wskazuje, służy do spania. Z tego co pisałaś to właśnie Twój mąż wcześnie rano zajmuje się Waszym synem i zaczyna pracę, więc oczywistym jest, że i potrzebuje odpoczynku o właściwej dla niego porze. Doceniasz i szanujesz to?
Nie każdy potrafi zasnąć i efektywnie się wyspać przy włączonym filmie, czy jakimkolwiek świetle itd. Nie mówiąc o tym jak niezdrowe jest tzw. niebieskie światło i jak mocno zaburza rytm dzienny i min. układ hormonalny.
A co stoi na przeszkodzie, by pooglądać w innym pokoju, a do sypialni iść spać?
A swoją drogą, oglądanie na laptopie do późna i na leżąco dla kręgosłupa najzdrowsze jednak chyba nie jest
Re: Czy warto mieć nadzieję? czy to koniec.
A czym jest dla Ciebie życie? dla mnie to praca, kontakty z ludźmi, syn, zwierzęta i teraz nowe możliwości rozwoju dzięki rzeczy którą kupiłam i ogromnie się z niej cieszę. Ja nic więcej nie potrzebuję, mam co jeść, gdzie mieszkać. To jest moje życie. Wyglądem się nie przejmuję, ani nie jestem piękna, ani atrakcyjna, jestem po prostu sobą.Zwyklaosoba pisze: ↑02 lis 2022, 12:05 I jeszcze jedno Caliope, nie wiem nawet czy moderacja ro puści, ja się twojemu mężowi trochę nie dziwie ( mojemu się dziwie bo jestem piękna , atrakcyjna , nie zrzędzę, czasem mam dola malutkiego ale BARDZO MI SIĘ CHCE brać życie takim jakim jest i prosić , dziękować , błagać , płakać, śmiać się, wierzyć ze Bóg ma plan ). A ty nawet tu na forum znajdujesz na każdą poradę tysiąc NIE. Tobie się nie chce Caliope, z jakichś przyczyn Ci się odechciało troszczyć się o sobie i swoje życie, ile chcesz trwać w letargu ? To jest letarg. Zacznij żyć , pomóż sobie , chyba pora już przekartkować 132 stronicowy wątek i wypisać dobre rady bardzo Ci przychylnych forumowiczów i może zaczniesz je wdrażać w życie ?
Re: Czy warto mieć nadzieję? czy to koniec.
Myśleć dobre rzeczy? ale nie wiem jakie, bo ja nie znam mojego męża z teraz, jest inny od 3 lat.s zona pisze: ↑02 lis 2022, 18:27Caliope.....Caliope pisze: ↑02 lis 2022, 16:29Nie odebrałam mojej wypowiedzi w taki sposób, a poradzenie sobie za wszelką cenę. Zawsze dawałam sobie radę, dlaczego nam nie dać dalej? W którym miejscu jest wchodzenie w rolę ofiary?, być może wtedy jak bym chodziła i narzekala żeby mąż mi za każdym razem chorobę wypominał. No nie tędy idę..Ewuryca pisze: ↑02 lis 2022, 11:22 mam plan spania na kanapie w salonie. Przeniosę się z komputerem dla świętego spokoju, choć boli mnie kręgosłup.
Caliope zwróć uwagę na to twoje zdanie, dla mnie to właśnie stawianie się z pozycji ofiary. Ty decydujesz się na przeniesienie na kanapę, bo Ty chcesz mieć święty spokój, ale przy okazji podkreślasz ze boli cię kręgosłup. Ja to odbieram tak ze chcesz coś zrobić zeby było tobie lepiej i to jest Ok, ale jednocześnie nie schodzisz z pozycji pokrzywdzenia i musisz dodać jedną rzecz która utwierdzi cię ze nadal jesteś ofiarą w tym wszystkim. Pamiętaj ze to nie mąż cię wyrzuca z sypialni, to ty decydujesz wiec bierzesz na siebie tego konsekwencje, ale jednocześnie możesz taką decyzje w każdej chwili zmienić i wrócić do sypialni bez względu na zdanie męża.
A dalabys rade codziennie rano mowic sobie / myslec dobre rzeczy ...o mezu ...blogoslawic mu ...tak przez tydzien ...
Dalabys rade i czy zechcialabys... A moze cos by to dalo, jesli nie w relacjach ..tydzien to chyba za krotko, to moze w Twoim nastawieniu do zycia ....
Dla mnie teraz,gdy wracam pamiecia wstecz - umartwianie sie i " dawanie sobie rade", to byl masochizm ... zatruwajacy malzenstwo ....
ps
sluchalam wlasnie na podgladzie sp Ksiedza Piotra Pawlukiewicza i jego "Egoizm w malzenstwie "...uwazam,ze duzo zalezy od nas,kobiet ...
od 6 min https://www.youtube.com/watch?v=KH9_2vylZO0
Re: Czy warto mieć nadzieję? czy to koniec.
Mąż nie pójdzie na kanapę, bo go boli kręgosłup. Co mi da, że nie będzie mógł spać, przecież musi pracować wydajnie jak twierdzi i zarabiać. Oraz przynajmniej ja mogę się wyspać przed pracą bez kłótni. Dla mnie to wyraz szacunku dla jego osoby i pracy.Zwyklaosoba pisze: ↑02 lis 2022, 18:14Wiele ma wspólnego. Nie musisz mi się tłumaczyć, wiem co to „pustka”,jestem sama w dużym mieście i bezdzietna. Nie będę sie licytować czyja pustka większa czy mniejsza. A pomyślałaś żeby męża na kanapę skierować skoro jemu twoje oglądanie sie nie podoba ? A co ty niższa rangą jesteś ? Czy myśmy wszyscy równi w oczach Stwórcy ? bożka sobie w domu zrobiłaś, tak do dla mnie wyglada, ty sama piszesz ze tobie nic nie wolno. Sama uciekasz byleby go nie urazić a Ciebie w tym nie ma , dlatego to Cię tak boli.Caliope pisze: ↑02 lis 2022, 16:34Nie czujesz tego co ja, tej pustki, to skąd możesz wiedzieć co czuję w momencie leżenia obok męża. Chory kręgosłup mam od wielu lat i tylko ćwiczenia, jest lepiej lub gorzej, zależy od dnia. Dlaczego mam się tobie tłumaczyć, że jak mąż chce spać, muszę opuścić sypialnię jak coś oglądam do późna .Dlatego kanapa byłaby lepsza, bo nie lubię tułać się po pokojach, więc o tym myślę i tyle. Co ma z tym wspólnego ofiara, nie wiem.Zwyklaosoba pisze: ↑02 lis 2022, 11:59 Tak Caliope, stawiasz się w pozycji ofiary, ja miałam taki epizod ze na dwa tygodnie wyprowadziłam się z naszego mieskania , gdy odkryłam zdradę i mąż zaczął mnie wtedy bardzo zle traktować , po dwóch tygodniach jednak wróciłam do mieszkania bo mi było zwyczajnie niewygodnie się tułać , i do dziś ( już dwa lata ) w tym mieszkaniu sama mieszkam, co będzie nie wie nikt, ale zrozumiałam, że taka rezygnacja ze swojego komfortu zabija jeszcze bardziej i tak poranione emocje. Żyjecie razem jak rozumiem ( mimo ze emocjonalnie jesteście „rozwiedzeni „ to zawsze można zasugerować inne rozwiązanie , może dwa mniejsze łóżka w sypialni , ja nie wiem , jaka jest twoja strefa komfortu, i co tobie by służyło, moja kanapa w salonie jest wygodna , czasem łamie swój porządek i spie na kanapie ot tak, ale to dla mnie coś w rodzaju wiesz jakiegoś tam wyjątku , zaśnięcia przy filmie czyś coś , nie próbuj jeszcze bardziej być ofiara niż jesteś ? Albo nie wcielaj się w role ofiary , nie rozumiem wgl czemu ma służyć ten manifest przenosin na kanapę przy bolącym kręgosłupie , jak mnie coś boli to szukam pomocy u specjalisty i naturalnie nie ranie dalej bolàcego miejsca czy to rany czy mięśnia , czy reki czy nogi ,
Może ja nie chcę już w tym być, pomyślałaś o tym?