Czy warto mieć nadzieję? czy to koniec.

Refleksje, dzielenie się swoimi przeżyciami...

Moderator: Moderatorzy

Caliope
Posty: 3013
Rejestracja: 04 sty 2020, 12:09
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Czy warto mieć nadzieję? czy to koniec.

Post autor: Caliope » 19 kwie 2021, 15:41

Astro pisze:
19 kwie 2021, 13:42
Caliope pisze:
18 kwie 2021, 21:09
Astro pisze:
18 kwie 2021, 16:56



Caliope chodziło mi bardziej o to czy wtedy maż nie usłyszał od ciebie czegoś co mogło go tak zablokować , a wręcz odrzucić od ciebie.
Nie neguje twoich przeżyć , tego co czujesz i emocji z tym związanych ,twojej pracy nad sobą , zranień , bólu czy łez , moge je zrozumieć tylko jak potrafię.
Na forum nie pojawiłem sie tez po to powtórnie , żeby prowadzić krucjatę przeciw kobietom , tylko aby zbalansować brak męskich głosów . Pokazać to co czujemy , my mężczyźni . Czasami zburzyć ten kobiecy "spokój" tu na forum ;)
O dziecku absolutnie wiem co mogłaś czuć , moje tez mogło stracić Zycie w zeszłym roku , tylko nie przez lekarza, no może pośrednio, ale przez moja zonę na pewno . To był przysłowiowy gwóźdź do trumny . Dlatego ma ta sprawę w sadzie rodzinnym.
O to ci chodzi :) ,no właśnie nie ode mnie, ale może być, że psychiatra namieszała, mówiąc że w depresji kobiety robią dzieciom krzywdę, a ja nie mogłam ruszyć ręką ani nogą i płakałam tylko ze zmęczenia. A przez babcię w podobnej chorobie która mu dawała popalić, sam robił mi to co jej, np. kontrola.
Akurat lubię twój sposób pisania, ten balans jest tu potrzebny.
Tak o to mi chodziło :lol: , dokładnie o to czy mimo krańcowo złego samopoczucia , w przypływie " gorących " uczuć do męża nie obmyłaś go wtedy tropikalnym deszczem monsunowym :lol: . Przy takich obmyciach pada tez często wiele słów ,które ciężko cofnąć.
Moje skromne doświadczenie mówi mi , że tak mogło być. Twierdzisz ,ze nie . Ok przyjmuje :) Nie mowie tu o różnych zachowaniach kobiety kiedy jest w ciąży , bo to wiem , moge mylnie myśleć , ze rozumiem :D

Pani psychiatra prawie jestem pewien ,ze zrobiła tobie ,twojemu mężowi i waszemu małżeństwu krecia robotę. Szczególnie jeśli maż przeszedł swoje z babcia . Tego własnie nigdzie nie doczytałem w twoich wypowiedziach . Teraz już wiem.
Na moje powinna raczej nakierowywać męża na troskliwa opiekę nad tobą i dzieckiem . Przygotowywać go mentalnie na wysiłek , który powinien podjąć. Mogło to mieć bardzo duży wpływ na jego postawę. I zapewne miało.
Temat psychologów i psychiatrów , ich podejścia mimo wiedzy , która maja , oraz jej zastosowania to temat rzeka.

Na koniec pozwolisz ,ze w twoim wątku to napisze, bo tez o tym wspominasz , jak i nie które dziewczyny tu na forum. Chodzi o bliskość , czy współżycie . Mimo ,ze każdy facet to osobny egzemplarz , to mało spotkałem takich gdzie ta sfera była by im obojętna czy mało ważna. Raczej skłaniałbym sie ku opinii ,ze jest to dla nas facetów ważne.
No właśnie tak nakierowała, że zrobiło się takie piekiełko. Pisałam wcześniej, że mąż traktuje mnie jak swoją babcię i nie wierzy, że można wyjść z mojej choroby. Gdzies czytałam na forum, że mamy to na co się godzimy, nie zgadzam się z tym, bo nie na wszystko mamy wpływ i ktoś kiedyś zdecyduje za nas.
Mam wrażenie, że mój mąż właśnie jak mały chłopiec zabrał mi i sobie ciastko, "bo tak" i teraz jest sytuacja patowa jak to ciastko odzyskać. Bo w zeszłym roku mógł, ale tylko jeśli ja nie będę do niego nic czuła, a przecież to niemożliwe.

Astro
Posty: 1193
Rejestracja: 17 mar 2018, 15:41
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Mężczyzna

Re: Czy warto mieć nadzieję? czy to koniec.

Post autor: Astro » 21 kwie 2021, 14:12

Caliope pisze:
19 kwie 2021, 15:41

No właśnie tak nakierowała, że zrobiło się takie piekiełko. Pisałam wcześniej, że mąż traktuje mnie jak swoją babcię i nie wierzy, że można wyjść z mojej choroby. Gdzies czytałam na forum, że mamy to na co się godzimy, nie zgadzam się z tym, bo nie na wszystko mamy wpływ i ktoś kiedyś zdecyduje za nas.
Mam wrażenie, że mój mąż właśnie jak mały chłopiec zabrał mi i sobie ciastko, "bo tak" i teraz jest sytuacja patowa jak to ciastko odzyskać. Bo w zeszłym roku mógł, ale tylko jeśli ja nie będę do niego nic czuła, a przecież to niemożliwe.
Wiesz Caliope nie wiem czy jak mały chłopiec. Przeszedł swoje z babcia i ja nie wiem co tam było i jak . Zapewne nie spodziewał sie , ze tak będziesz sie czuła będąc w ciąży , ciężko tez żeby ciebie obwiniać , za to ,ze miałaś problemy z hormonami i dodatkowo tego nie wiedziałaś. Przerosło go to z pomocą, niestety pani doktor. Przelał na ciebie swoja frustracje , zamknął sie i finito.
" Każdy z was , młodzi przyjaciele , znajduje też w życiu jakieś swoje Westerplatte.Jakis wymiar zadań , które musi podjąć i wypełnić ... Jakiś obowiązek, powinność, od której nie można zdezerterować. " Ojciec Święty Jan Paweł II

Astro
Posty: 1193
Rejestracja: 17 mar 2018, 15:41
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Mężczyzna

Re: Czy warto mieć nadzieję? czy to koniec.

Post autor: Astro » 21 kwie 2021, 15:24

Astro pisze:
21 kwie 2021, 14:12
Caliope pisze:
19 kwie 2021, 15:41

No właśnie tak nakierowała, że zrobiło się takie piekiełko. Pisałam wcześniej, że mąż traktuje mnie jak swoją babcię i nie wierzy, że można wyjść z mojej choroby. Gdzies czytałam na forum, że mamy to na co się godzimy, nie zgadzam się z tym, bo nie na wszystko mamy wpływ i ktoś kiedyś zdecyduje za nas.
Mam wrażenie, że mój mąż właśnie jak mały chłopiec zabrał mi i sobie ciastko, "bo tak" i teraz jest sytuacja patowa jak to ciastko odzyskać. Bo w zeszłym roku mógł, ale tylko jeśli ja nie będę do niego nic czuła, a przecież to niemożliwe.
Wiesz Caliope nie wiem czy jak mały chłopiec. Przeszedł swoje z babcia i ja nie wiem co tam było i jak . Zapewne nie spodziewał sie , ze tak będziesz sie czuła będąc w ciąży , ciężko tez żeby ciebie obwiniać , za to ,ze miałaś problemy z hormonami i dodatkowo tego nie wiedziałaś. Przerosło go to z pomocą, niestety pani doktor. Przelał na ciebie swoja frustracje , zamknął sie i finito.
I jeszcze ,żeby nie było tak przygnębiająco. Jednak cały czas jesteście razem , w zawieszeniu ,ale jednak razem. Wiele osób tu na forum chciałoby być chociaż w takiej sytuacji .
Szukasz wyjścia z tego patowego położenia . To mało?
" Każdy z was , młodzi przyjaciele , znajduje też w życiu jakieś swoje Westerplatte.Jakis wymiar zadań , które musi podjąć i wypełnić ... Jakiś obowiązek, powinność, od której nie można zdezerterować. " Ojciec Święty Jan Paweł II

Caliope
Posty: 3013
Rejestracja: 04 sty 2020, 12:09
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Czy warto mieć nadzieję? czy to koniec.

Post autor: Caliope » 21 kwie 2021, 18:19

Astro pisze:
21 kwie 2021, 15:24
Astro pisze:
21 kwie 2021, 14:12
Caliope pisze:
19 kwie 2021, 15:41

No właśnie tak nakierowała, że zrobiło się takie piekiełko. Pisałam wcześniej, że mąż traktuje mnie jak swoją babcię i nie wierzy, że można wyjść z mojej choroby. Gdzies czytałam na forum, że mamy to na co się godzimy, nie zgadzam się z tym, bo nie na wszystko mamy wpływ i ktoś kiedyś zdecyduje za nas.
Mam wrażenie, że mój mąż właśnie jak mały chłopiec zabrał mi i sobie ciastko, "bo tak" i teraz jest sytuacja patowa jak to ciastko odzyskać. Bo w zeszłym roku mógł, ale tylko jeśli ja nie będę do niego nic czuła, a przecież to niemożliwe.
Wiesz Caliope nie wiem czy jak mały chłopiec. Przeszedł swoje z babcia i ja nie wiem co tam było i jak . Zapewne nie spodziewał sie , ze tak będziesz sie czuła będąc w ciąży , ciężko tez żeby ciebie obwiniać , za to ,ze miałaś problemy z hormonami i dodatkowo tego nie wiedziałaś. Przerosło go to z pomocą, niestety pani doktor. Przelał na ciebie swoja frustracje , zamknął sie i finito.
I jeszcze ,żeby nie było tak przygnębiająco. Jednak cały czas jesteście razem , w zawieszeniu ,ale jednak razem. Wiele osób tu na forum chciałoby być chociaż w takiej sytuacji .
Szukasz wyjścia z tego patowego położenia . To mało?
Dzięki Astro za męski punkt widzenia. Szukam wyjścia i jednak stwierdzam, że to nie jest mało ale też mogę jeszcze dużo dokonać. Tylko Bóg wie, czy to jest finito, bo moja nadzieja nie umiera. Najważniejsze dla mnie jest to, że jestem teraz zdrowa i nie kłamałam choć najbliźsi mi ludzie nie wierzyli we mnie. Moja terapeutka znów mi przypomniała ostatnio, że po tym co przeszłam wiele kobiet nie wytrzymuje i targa się na życie, a ja mam siłę do przetrwania i życia.

sajmon123
Posty: 865
Rejestracja: 16 lis 2020, 22:57
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Mężczyzna

Re: Czy warto mieć nadzieję? czy to koniec.

Post autor: sajmon123 » 21 kwie 2021, 19:06

Caliope jest takie powiedzenie, że co Nas nie zabije to Nas wzmocni. Każda sytuacja, która się kiedyś wydarzyła miała wpływ na to jacy jesteśmy teraz. Jeśli wyciągnęliśmy odpowiednie wnioski i czegoś się nauczyliśmy to jesteśmy lepsi silniejsi. Jesteś wyjątkowa, bo wielu ludzi idzie dalej i nic sobie nie robi z niepowodzeń, z przykrych zdarzeń i dalej popełnia te same błędy. Ja zawsze miałem tzw myślenie życzeniowe. Z każdej, nawet najgorszej sytuacji, potrafiłem wyciągnąć jakieś pozytywy. Z czasem stałem się bardziej racjonalny, bardziej się przejmowałem. Cieszę się, że mi to minęło i wróciłem do pozytywnego myślenia. Oczywiście w zdrowych ramach, nie ślepo itd

Zawsze trzeba mieć nadzieję. Jak Astro mówi - masz męża przy sobie. Wielu zazdrości, tak jak my Panowie zazdrościmy Wam Panie, że dzieci też są przy Was w większości.

Caliope
Posty: 3013
Rejestracja: 04 sty 2020, 12:09
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Czy warto mieć nadzieję? czy to koniec.

Post autor: Caliope » 23 kwie 2021, 7:48

Dziękuję sajmon, to prawda co napisałeś, co mnie nie zabije ,to wzmocni.
Tak sobie dziś myślę nad zmianami,jeśli ja się zmieniam i chce by mąż zauważył moje zmiany, to jeśli on zrobi to samo i też będzie chciał bym ja zauważyła, to co zrobić? bo może ja czegoś nie widzę, co może być dla mnie sygnałem. Może nie dostrzegam czegoś co pomogłoby mi się w końcu posunąć naprzód, bo naprawdę stanie w miejscu dla mnie jest destrukcją, a boję się znów przechodzić przez to wszystko co w zeszłym roku.

vertigo
Posty: 242
Rejestracja: 30 mar 2018, 10:16
Jestem: już po kryzysie
Płeć: Mężczyzna

Re: Czy warto mieć nadzieję? czy to koniec.

Post autor: vertigo » 23 kwie 2021, 8:36

Caliope, kiedyś już pytałem, ale czy poza szukaniem przyczyn w sferze psyche, Twój mąż nie ma jakichś problemów zdrowotnych, które mogłyby wpłynąć na jego "męskość"? Nadciśnienie, cukrzyca, nadwaga, zaburzenia hormonalne (bardzo niski testosteron), problemy z tarczycą (choć znacznie rzadziej niż u kobiet, to u mężczyzn też występują), prostata?
Ludzie robią wszystko, aby siebie samych przekonać, że świat nie wygląda tak, jak wygląda naprawdę.

Caliope
Posty: 3013
Rejestracja: 04 sty 2020, 12:09
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Czy warto mieć nadzieję? czy to koniec.

Post autor: Caliope » 23 kwie 2021, 13:35

Tego nie wiem Vertigo, przecież nie powiem idź do lekarza. Ma lekkie nadciśnienie, ale już sporo czasu i jakoś o to dba. Dba o sobie, ćwiczy, uprawia inne sporty, zaczął w kryzysie, odżywia się dobrze, raczej dla siebie nie żeby mi się podobać, a może innym kobietom. Nie wiem co mogę myśleć o tym wszystkim co się dzieje. Czy mam go zostawić też myślę, bo to już trwa tyle czasu.

Caliope
Posty: 3013
Rejestracja: 04 sty 2020, 12:09
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Czy warto mieć nadzieję? czy to koniec.

Post autor: Caliope » 23 kwie 2021, 15:46

Właśnie pomyślałam że napiszę o stawianiu granic. Znów usłyszałam, że czegoś nie potrafię zrobić, kiedyś bym za takie zdanie stanęła na rzęsach by jednak dać radę. Dziś tylko powiedziałam, że sama wszystko ogarniam, to wszystko potrafię i tyle, a mąż też może to zrobić. I zrobił, pierwszy raz, a korona mu z głowy nie spadła. Zaczął mnie też słuchać co mówię, ja słucham też jego, a to jest dla mnie wzajemny szacunek, zawsze coś.

Caliope
Posty: 3013
Rejestracja: 04 sty 2020, 12:09
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Czy warto mieć nadzieję? czy to koniec.

Post autor: Caliope » 30 kwie 2021, 14:55

Dostałam właśnie opinię z przedszkola o synu, jestem dumna, bo się ładnie rozwija. Jest jednak problem z mówieniem o emocjach, bo ja o swoich nie mówię i pewnie to dlatego on tak ma. Musiałam półtora roku temu zamknąć ten temat, czuję, ale nie mówię, jestem taka pusta w środku, żadnych emocji, potrzeb i chyba tak mężowi odpowiada.

Bławatek
Posty: 1611
Rejestracja: 09 maja 2020, 13:08
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Czy warto mieć nadzieję? czy to koniec.

Post autor: Bławatek » 30 kwie 2021, 16:24

Super, gratuluję postępów. Ja też za bardzo nie potrafię mówić o emocjach bo zawsze się wstydziłam jako dziecko i widzę, że mój syn ma podobnie. Czasami trzeba czasu na nauczenie się lub przełamanie. Mój syn ma problemy z przetwarzaniem słuchowym i dzięki ciężkiej pracy bez zmiłuj się teraz tak ładnie czyta i pisze, że sama jestem zaskoczona. A przez lekcje on-line mam porównanie z innymi dziećmi.

Caliope
Posty: 3013
Rejestracja: 04 sty 2020, 12:09
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Czy warto mieć nadzieję? czy to koniec.

Post autor: Caliope » 30 kwie 2021, 19:16

U mnie emocje wyszły na terapii, bo też nie mówiłam pół życia. Potem były, ale nie takie jakie chciałam w chorobie. Odzyskane emocje i uczucia dzięki leczeniu musiały znów zniknąć, ten pozorny spokój to ta pustka emocjonalna nic nie czuję, musiałabym dostać strzał w jedną lub w drugą stronę.

sajmon123
Posty: 865
Rejestracja: 16 lis 2020, 22:57
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Mężczyzna

Re: Czy warto mieć nadzieję? czy to koniec.

Post autor: sajmon123 » 30 kwie 2021, 20:22

Zawsze coś czujemy. Czasem nie potrafimy rozpoznać emocji, ale gdybyśmy ich nie mieli to bylibyśmy zwierzętami.

Awatar użytkownika
Nirwanna
Posty: 13300
Rejestracja: 11 gru 2016, 22:54
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Kobieta

Re: Czy warto mieć nadzieję? czy to koniec.

Post autor: Nirwanna » 30 kwie 2021, 20:33

No nie, zwierzęta (zwłaszcza ptaki i ssaki) akurat lepiej komunikują się emocjami, niż często ludzie.
Najprostszym testem na posiadanie emocji jest - paradoksalnie - moralne zachowanie, moralne wybory, przynajmniej niektóre.
Z wikipedii: "W marcu 2007 naukowcy z departamentu neurologii uniwersytetu w Iowa opublikowali w Nature pracę[1], w której badali osoby ze zniszczonym fragmentem kory przedczołowej mózgu (VMPC), niezbędnym do tworzenia i odczuwania emocji. Okazuje się, że takie osoby, nie mając uczuć, lecz zachowując inteligencję, wykazują utylitarne podejście do zagadnień moralnych, w których dobro powszechne wymaga poświęcenia czyjegoś życia" - https://pl.wikipedia.org/wiki/Moralno%C5%9B%C4%87
Calipoe, wg mnie jednak masz emocje :-) tyle że mocno zamrożone.
Nie żyje się, nie kocha się, nie umiera się - na próbę
Jan Paweł II

Caliope
Posty: 3013
Rejestracja: 04 sty 2020, 12:09
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Czy warto mieć nadzieję? czy to koniec.

Post autor: Caliope » 01 maja 2021, 14:00

Tak, mam je bardzo zamrożone, z jednej strony źle, bo właśnie mam taką pustkę, że mi wszystko jedno, a z drugiej lepiej, bo wybaczyłam, nie mam żalu, ból znika, wspomnienia też nie wracają. Ja na to mówię pusta kartka, tak jakbym miała zacząć kiedyś od nowa.

ODPOWIEDZ

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Bing [Bot] i 30 gości