Niepozorny pisze: ↑24 lis 2021, 20:36
Caliope pisze: ↑24 lis 2021, 9:59
Moj mąż oczekuje, ze pójdzie do pracy, wróci jak do hotelu, a ja zajmę się domem, zakupami, dzieckiem, wszystkim, rehabilitacją, lekcjami, terapiami. A on sobie będzie siedział przed komputerem i co jakiś czas mi palnie, że odchodzi.
Moim zdaniem twój mąż w nieudolny sposób mówi, że wasza obecna sytuacja małżeńska mu nie odpowiada. Tobie w sumie też nie, ale nie potraficie z tym nic zrobić. Mam wrażenie, że wspólnie mieszkacie tylko z powodów ekonomicznych. Czy twój mąż robi cokolwiek innego niż siedzenie przed komputerem po powrocie z pracy? Co go tak interesuje (w związku z komputerem), że poświęca tyle czasu na to?
Caliope, podobnie odbieram waszą sytuację, ale nie potrafiłam tego wyrazić, znaleźć odpowiednich słów. Zdaje się, że oboje jesteście niezadowoleni z waszej sytuacji w małżeństwie. Każde z was okopuje się, wycofuje i czeka aż to drugie się zmieni, według własnych oczekiwań.
Ty czekasz aż mąż zacznie się angażować w prace domowe, w opiekę nad synem, spędzanie czasu z wami. Mąż czeka aż pójdziesz do pracy. Ty uważasz, że podział obowiązków: mąż pracuje żona reszta jest niesprawiedliwy, mąż zdaje się uważa, że jeśli pracuje a ty nie, to obowiązki domowe spoczywają na tobie, a jak ich nie wykonujesz, to znaczy, że żyjesz jego kosztem. Zdaje się też, że mąż czuje się obciążony finansami, tym że sam jeden ma na sobie tą odpowiedzialność. I o tym w sumie jak wynika z tego co piszesz mówi. Tylko w bardzo przykry sposób.
I oboje czujecie żal i rozczarowanie, że nic się nie zmienia...
To może coś jednak zmienić? Gdy można dużo zyskać, a stracić nie ma co, lub ryzyko straty nie jest duże, to ja ryzykuję. To mogą być różne zmiany. Może na przykład na miesiąc czy dwa zamienić się w sumienną gospodynię domową, znaleźć w tym radość, zrobić miły ciepły pachnący dom, z obiadem na stole, pyszną kolacją, ciastem, jakimiś zwyczajami domowymi, no nie wiem, że w poniedziałek jest wyjątkowa kolacja, albo w dni parzyste syn wybiera surówkę, a nieparzyste mąż. Takie drobne rzeczy bardzo scalają i integrują rodzinę.. Może mężowi tego brakuje. Może to spowoduje jakieś zmiany w postawie męża. A jak nie zadziała, no to przecież strat nie ma. Parę domowych ciast i czysta podłoga.
A może odwrotnie, pójść do pracy, zacząć wymagać od męża zaangażowania w odbieranie syna, i inne obowiązki? Ty tez start nie ma. Po prostu zyskasz dochód. Tak luźno rzucam. Nie wiem, w którym kierunku zmiana mogłaby pomóc. Ale skoro to co dzieje się dotąd powoduje stagnację, to zmiana na pewno jest szansą. Jakby to jeszcze solidnie przemodlić kierunek zmiany, pomysł, to może coś dobrego wyjdzie z takiej zmiany...