Czy warto mieć nadzieję? czy to koniec.

Refleksje, dzielenie się swoimi przeżyciami...

Moderator: Moderatorzy

s zona
Posty: 3079
Rejestracja: 31 sty 2017, 16:36
Płeć: Kobieta

Re: Czy warto mieć nadzieję? czy to koniec.

Post autor: s zona »

Caliopie, wpisuje sie w slowa Rut cala soba .

Caliope, prosze zrob cos dla Siebie. Moze warto rozwazyc opcje wyrwania sie na zewnatrz. To moze duzo Ci dac . Moze Pratulin ... a moze z innej polki ...
Mysle,ze nasze zniechcenie jest doskonala pozywka kusego ..
Sarah
Posty: 372
Rejestracja: 01 maja 2020, 13:46
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Kobieta

Re: Czy warto mieć nadzieję? czy to koniec.

Post autor: Sarah »

Uważam podobnie... Czy Twoje słowa o tym, że nie potrzebujesz nikogo i wystarcza Ci swoje własne towarzystwo nie są w głównej mierze jakąś tarczą ochronną? Ja też jestem introwertyczką, small talki z obcymi ludźmi nic mi nie dają, tylko męczą i nie potrzebuję wielu relacji, ale jednak jakichś potrzebuję. Człowiek to jednak istota społeczna i nie da się tego tak całkiem obejść. A co do męża, to skoro traktuje Cię jak obcą i Wasz związek nie istnieje, przynajmniej na daną chwilę, to czy nie ma możliwości oddzielnego zamieszkania? Mnie mieszkanie z nieobecnym uczuciowo mężem-współlokatorem bardzo niszczyło, potem naprawdę odżyłam, również jako kobieta...
"Zamiast ciągle na coś czekać, zacznij żyć, właśnie dziś. Jest o wiele później niż ci się wydaje". Ks. Jan Kaczkowski
Caliope
Posty: 3013
Rejestracja: 04 sty 2020, 12:09
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Czy warto mieć nadzieję? czy to koniec.

Post autor: Caliope »

Jak tak siebie widzę Ruto, to wszystkie moje relacje są toksyczne w jakiś sposób. Życie nauczyło mnie być taką by zrobić wszystko by nie zostać odrzuconą. Naprawdę myślę,że przeszkodziłam matce w karierze, reszcie, że nie byłam chłopcem. Mężowi też przeszkadzam, czuję napięcie i uciekam do sypialni. Jestem bardzo zmęczona, życie z dnia na dzień wykańcza, bo idę spać ze strachem co będzie kolejnego dnia. Nie mam spokoju, nie czuję się bezpiecznie, a co dopiero, że ludziom na mnie zależy, bo jestem, to totalna abstrakcja. Wakacji nie będzie, bo szkoda pieniędzy, ale nie szkoda na męża rzeczy i wycieczki, ale już nie płaczę, bo i po co. Przyzwyczaiłam się, że jestem nieważna, moje potrzeby nie są ważne, ogólnie nikogo nie obchodzę. Nawet nie wiem czy chcę by było inaczej, nie chce się kłócić o to, że jestem lekceważona i niechciana. Odpuściłam wszystko jestem nikim i tak zostanie, bo ja już nie będę walczyć o to małżeństwo. Nie chce mi się po prostu, emocjonalnie jestem odcięta całkowicie, nie ma co zbierać.
Caliope
Posty: 3013
Rejestracja: 04 sty 2020, 12:09
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Czy warto mieć nadzieję? czy to koniec.

Post autor: Caliope »

s zona pisze: 05 lip 2021, 8:36 Caliopie, wpisuje sie w slowa Rut cala soba .

Caliope, prosze zrob cos dla Siebie. Moze warto rozwazyc opcje wyrwania sie na zewnatrz. To moze duzo Ci dac . Moze Pratulin ... a moze z innej polki ...
Mysle,ze nasze zniechcenie jest doskonala pozywka kusego ..
Niestety nie stać mnie na taki wyjazd, poza tym syn musi chodzić do przedszkola i bierze leki które muszą być w lodówce. Syna nie zostawię z ojcem, bo nie ma ochoty się uczyć jak dziecku podawać zastrzyki. Uziemiona na 100%, żebym wiedziała byłabym sama z psem lub kotem.
Caliope
Posty: 3013
Rejestracja: 04 sty 2020, 12:09
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Czy warto mieć nadzieję? czy to koniec.

Post autor: Caliope »

Sarah pisze: 05 lip 2021, 10:03 Uważam podobnie... Czy Twoje słowa o tym, że nie potrzebujesz nikogo i wystarcza Ci swoje własne towarzystwo nie są w głównej mierze jakąś tarczą ochronną? Ja też jestem introwertyczką, small talki z obcymi ludźmi nic mi nie dają, tylko męczą i nie potrzebuję wielu relacji, ale jednak jakichś potrzebuję. Człowiek to jednak istota społeczna i nie da się tego tak całkiem obejść. A co do męża, to skoro traktuje Cię jak obcą i Wasz związek nie istnieje, przynajmniej na daną chwilę, to czy nie ma możliwości oddzielnego zamieszkania? Mnie mieszkanie z nieobecnym uczuciowo mężem-współlokatorem bardzo niszczyło, potem naprawdę odżyłam, również jako kobieta...
Sarah, mojego męża i tak nie ma w domu, to tylko hotel z komputerem, więc nie musi się wyprowadzać. Nawet nie zauważyłam tego zawsze na niego czekając i chcąc spędzić z nim czas. Jego czas jest zbyt cenny bym mu go zabrała, a nawet już go teraz nie chcę. Co do ludzi, jeśli całe życie okazuje się kłamstwem i moimi próbami żeby ludzie mnie nie odrzucili, to co to za relacje, nie chce się wchodzić z obcymi ludźmi w interakcje, bo każdy jest na swój sposób roszczeniowy. Ja nie pije kawy, alkoholu, nie palę, to jakim jestem człowiekiem dla typowych kobiet z mojego otoczenia? ani nie wypije, ani nie poplotkuje, ani nie mam typowych problemów z dzieckiem, bo mam inne, chore. Aż nic się nie chce, tylko usiąść obejrzeć film, pograć sobie i coś zjeść.
Caliope
Posty: 3013
Rejestracja: 04 sty 2020, 12:09
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Czy warto mieć nadzieję? czy to koniec.

Post autor: Caliope »

Tak na dzisiaj, ja nie potrafię żyć dla siebie samej. Męczy mnie życie gdzie nie mogę zrobić coś dla kogoś, bo całe życie to robiłam i nie potrafię tego zmienić. Teraz żyję dla syna, za jakiś czas będę żyła też dla pracy. Przez świadomość, że jestem takim nikim dla ludzi spadła moja samoocena. Jestem na siebie zła, bo włożyłam tyle starań w różne relacje i one po prostu się zakończyły. Żałuję bardzo, że nie poszłam inną drogą, widać nie każdy zasługuje na to by być kochanym.
nałóg
Posty: 3364
Rejestracja: 30 sty 2017, 10:30
Jestem: szczęśliwym mężem
Płeć: Mężczyzna

Re: Czy warto mieć nadzieję? czy to koniec.

Post autor: nałóg »

Caliope pisze: 07 lip 2021, 8:33 Przez świadomość, że jestem takim nikim dla ludzi spadła moja samoocena. Jestem na siebie zła, bo włożyłam tyle starań w różne relacje i one po prostu się zakończyły.
Caliope? czy Ty nie jesteś czasami przeterapeutyzowana?
Znam małżeństwo...ona-koalkoholiczka w terapii kilkuletniej....on-alkoholik w terapii kilkuletniej a w domu "małpi gaj i ściana płaczu".
Była terapia, były prawa, była psychologia a skończyło się wyskoczeniem jej przez balkon-czyli próba samobójcza........ bo były prawa lecz nie było "DUCHA"
Było to kilka lat temu. Gdy w końcu zaczęli myśleć też "sercem" a nie tylko rozumem to coś drgnęło w ich relacjach. Ona weszła w program Al.-anonu....on w program AA(12 Kroków ze sponsorem).
Dziś sielanki nie ma, lecz mogą się już porozumieć , utrzymać poprawne relacje i w miarę poprawnie być w dialogu.

Nie każda terapia ..... nie każdemu ......daje to samo. Dość często terapeuci opierają się tylko na pop-psychologii mówiącej tylko o prawach np. prawie do szczęścia, miłości nawet kosztem drugiej strony.
To taka moja refleksja na Twoje częste sugerowanie terapii innym forumowiczom.PD
helenast
Posty: 3089
Rejestracja: 30 sty 2017, 11:36
Jestem: szczęśliwą żoną
Płeć: Kobieta

Re: Czy warto mieć nadzieję? czy to koniec.

Post autor: helenast »

Caliope pisze: 07 lip 2021, 8:33 Tak na dzisiaj, ja nie potrafię żyć dla siebie samej. Męczy mnie życie gdzie nie mogę zrobić coś dla kogoś, bo całe życie to robiłam i nie potrafię tego zmienić. Teraz żyję dla syna, za jakiś czas będę żyła też dla pracy. Przez świadomość, że jestem takim nikim dla ludzi spadła moja samoocena. Jestem na siebie zła, bo włożyłam tyle starań w różne relacje i one po prostu się zakończyły. Żałuję bardzo, że nie poszłam inną drogą, widać nie każdy zasługuje na to by być kochanym.
,,... Jestem na siebie zła, bo włożyłam tyle starań w różne relacje i one po prostu się zakończyły...,,

Wygląda mi na to ,że te starania były z przesłankami roszczeniowymi skoro czujesz żal , złość itd...
Astro
Posty: 1209
Rejestracja: 17 mar 2018, 15:41
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Mężczyzna

Re: Czy warto mieć nadzieję? czy to koniec.

Post autor: Astro »

Caliope widziałem to się z tobą dzieje już jakiś czas temu i dawałem temu wyraz pisząc w twoim wątku. Ograniczanie kontaktu z ludźmi do zera nie jest dobre . Powinnaś coś dla siebie robić . I uwierz mogę rozumieć twoje rozczarowanie ludźmi
" Każdy z was , młodzi przyjaciele , znajduje też w życiu jakieś swoje Westerplatte.Jakis wymiar zadań , które musi podjąć i wypełnić ... Jakiś obowiązek, powinność, od której nie można zdezerterować. " Ojciec Święty Jan Paweł II
s zona
Posty: 3079
Rejestracja: 31 sty 2017, 16:36
Płeć: Kobieta

Re: Czy warto mieć nadzieję? czy to koniec.

Post autor: s zona »

Caliope,
a moze warto to, co wiesz z terapii skonfrontowac z tym, co pisze Nalog ... z 12 Krokami...

Osobiscie nie dane mi bylo korzystac z terapii .Jednak z Krokow juz tak. To jest moje drugie podejscie ..
Z tego, co dziewczyny pisza - i co nie jest objete klauzala dyskrecji - ze Kroki daja im wiecj, niz terapia Na plus jest mozliwosc przejrzenia sie w kilkunastu lustrach /wspolkroczacych ...
Dla mnie to jest bardzo pomocne, mimo starszego wieku i bagazu doswiadczen...

Caliope serdecznie polecam .

A moze warto wykorzystac te wakacje jednak na chwile oddechu przed nowa praca po wakacjach .... na naladowanie akumulatorow itd .

Rozumiem, ze " syn potrzebuje brac zastrzyki ". I tak mi sie przypomnialo "moje stawianie sie",ze tylko ja wszsystko, bo maz nie da rady, nie umie, nie zalatwi dobrze przy dzieciach itp..
A skutek byl taki,ze odsuniety od obowiazkow rodzicielskich maz ucieka w inne zainteresowania, niekoniecznie dobre dla nas zon i matek ...

I szczerze, to mysle ,ze to bylo takie ubezwlasnowalnianie meza,jako ojca ..

I Bogu dzieki, ze Pan Bog "zburzyl nam te lepianke", zebym/zebysmy mogli oboje przejrzec na oczy ...
Bozej Odwagii ...
Caliope
Posty: 3013
Rejestracja: 04 sty 2020, 12:09
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Czy warto mieć nadzieję? czy to koniec.

Post autor: Caliope »

nałóg pisze: 07 lip 2021, 15:07
Caliope pisze: 07 lip 2021, 8:33 Przez świadomość, że jestem takim nikim dla ludzi spadła moja samoocena. Jestem na siebie zła, bo włożyłam tyle starań w różne relacje i one po prostu się zakończyły.
Caliope? czy Ty nie jesteś czasami przeterapeutyzowana?
Znam małżeństwo...ona-koalkoholiczka w terapii kilkuletniej....on-alkoholik w terapii kilkuletniej a w domu "małpi gaj i ściana płaczu".
Była terapia, były prawa, była psychologia a skończyło się wyskoczeniem jej przez balkon-czyli próba samobójcza........ bo były prawa lecz nie było "DUCHA"
Było to kilka lat temu. Gdy w końcu zaczęli myśleć też "sercem" a nie tylko rozumem to coś drgnęło w ich relacjach. Ona weszła w program Al.-anonu....on w program AA(12 Kroków ze sponsorem).
Dziś sielanki nie ma, lecz mogą się już porozumieć , utrzymać poprawne relacje i w miarę poprawnie być w dialogu.

Nie każda terapia ..... nie każdemu ......daje to samo. Dość często terapeuci opierają się tylko na pop-psychologii mówiącej tylko o prawach np. prawie do szczęścia, miłości nawet kosztem drugiej strony.
To taka moja refleksja na Twoje częste sugerowanie terapii innym forumowiczom.PD
Terapia działa, dlatego polecam, ja mojej mam chyba za mało, bo sobie nie radzę z brakami. Raz na miesiąc porozmawiac to za mało, a nie mam z kim innym. Nie ma u mnie w słowniku, mam prawo czyimś kosztem, gdyby tak było zostawiłabym męża i syna, bo mam prawo być szczęśliwa. To mój mąż robi co chce, ma prawo do wszystkiego moim kosztem i syna, dlarego nie ma wyjazdów, spędzania czasu razem czy wakacji, bo on ma auto i jemu wszystko wolno. Ja nie mam nic do gadania, dlatego czuję się nikim. Myślenie sercem przy nieodczuwaniu już emocji byłoby dziwne dla mnie, a otworzyłam oczy i mój mąż od dawna tak funkcjonuje, bez emocji do mnie. Nie raz próbowałam się otwierać, to mi dał popalić. Cóż zrobić, odejść?
Caliope
Posty: 3013
Rejestracja: 04 sty 2020, 12:09
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Czy warto mieć nadzieję? czy to koniec.

Post autor: Caliope »

helenast pisze: 07 lip 2021, 15:56
Caliope pisze: 07 lip 2021, 8:33 Tak na dzisiaj, ja nie potrafię żyć dla siebie samej. Męczy mnie życie gdzie nie mogę zrobić coś dla kogoś, bo całe życie to robiłam i nie potrafię tego zmienić. Teraz żyję dla syna, za jakiś czas będę żyła też dla pracy. Przez świadomość, że jestem takim nikim dla ludzi spadła moja samoocena. Jestem na siebie zła, bo włożyłam tyle starań w różne relacje i one po prostu się zakończyły. Żałuję bardzo, że nie poszłam inną drogą, widać nie każdy zasługuje na to by być kochanym.
,,... Jestem na siebie zła, bo włożyłam tyle starań w różne relacje i one po prostu się zakończyły...,,

Wygląda mi na to ,że te starania były z przesłankami roszczeniowymi skoro czujesz żal , złość itd...
Czuję żal i złość, bo mąż był zawsze roszczeniowy, miało być jak on chce i teraz mam po relacji, a nie byłam sobą. Moja matka wymagała ode mnie tego co jej się podobało, tez nie ma relacji. Jeśli tak to ująć to tak ,moje roszczenia wobec bliskich osób, to to żeby mnie kochały, za to że jestem, nie że staję na rzęsach by się przypodobać.
Caliope
Posty: 3013
Rejestracja: 04 sty 2020, 12:09
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Czy warto mieć nadzieję? czy to koniec.

Post autor: Caliope »

s zona pisze: 07 lip 2021, 16:04 Caliope,
a moze warto to, co wiesz z terapii skonfrontowac z tym, co pisze Nalog ... z 12 Krokami...

Osobiscie nie dane mi bylo korzystac z terapii .Jednak z Krokow juz tak. To jest moje drugie podejscie ..
Z tego, co dziewczyny pisza - i co nie jest objete klauzala dyskrecji - ze Kroki daja im wiecj, niz terapia Na plus jest mozliwosc przejrzenia sie w kilkunastu lustrach /wspolkroczacych ...
Dla mnie to jest bardzo pomocne, mimo starszego wieku i bagazu doswiadczen...

Caliope serdecznie polecam .

A moze warto wykorzystac te wakacje jednak na chwile oddechu przed nowa praca po wakacjach .... na naladowanie akumulatorow itd .

Rozumiem, ze " syn potrzebuje brac zastrzyki ". I tak mi sie przypomnialo "moje stawianie sie",ze tylko ja wszsystko, bo maz nie da rady, nie umie, nie zalatwi dobrze przy dzieciach itp..
A skutek byl taki,ze odsuniety od obowiazkow rodzicielskich maz ucieka w inne zainteresowania, niekoniecznie dobre dla nas zon i matek ...

I szczerze, to mysle ,ze to bylo takie ubezwlasnowalnianie meza,jako ojca ..

I Bogu dzieki, ze Pan Bog "zburzyl nam te lepianke", zebym/zebysmy mogli oboje przejrzec na oczy ...
Bozej Odwagii ...
S zono, mąż musi zechcieć się nauczyć, a na to się nie zanosi choć kiedyś wspomniał. Ja załatwiam wszystko nadal, bo on pracuje i jeździ na swoje wycieczki całodniowe dwa,trzy razy w tygodniu. Ja nie mam znów czasu dla mnie samej, o wyjeździe nie wspominając, chcę by to lato już się skończyło, odliczam dni do końca. Może dlatego jest we mnie taki smutek, bezsiła, że ze mną się nikt nie liczy i niestety muszę się z tym pogodzić jak w 12 krokach.
Caliope
Posty: 3013
Rejestracja: 04 sty 2020, 12:09
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Czy warto mieć nadzieję? czy to koniec.

Post autor: Caliope »

Astro pisze: 07 lip 2021, 16:02 Caliope widziałem to się z tobą dzieje już jakiś czas temu i dawałem temu wyraz pisząc w twoim wątku. Ograniczanie kontaktu z ludźmi do zera nie jest dobre . Powinnaś coś dla siebie robić . I uwierz mogę rozumieć twoje rozczarowanie ludźmi
Niestety jest bardzo rozczarowana ludźmi wokół jak piszesz, tak bardzo, że czuję ogromną niechęć do każdego oprócz syna. Żebym miała czas by sama gdzieś pojechać, nie mam go, bo nie zdążę syna odebrać z przedszkola i muszę ze wszystkiego wiecznie rezygnować. Potrzebuję choć całego jednego dnia by jechać tam gdzie się zrelaksuję, a komunikacją miejską jedzie się 2 godziny. Tak więc wolę siedzieć w domu, naoglądać się telewizji i iść spać.
Caliope
Posty: 3013
Rejestracja: 04 sty 2020, 12:09
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Czy warto mieć nadzieję? czy to koniec.

Post autor: Caliope »

Ciekawe czy to jest normalne, by mąż nie patrzył w moją stronę jak coś do mnie mówi kiedy oglądam jakiś film. Tyle czasu, a on jest w tym samym lub bardziej singlowatym miejscu, robi łaskę że zawiezie dziecko do przedszkola swoim samochodem. Ogólnie na wszystko jest łaską, obawiam się, że kiedyś wybuchnę, będę chciała spędzić z nim czas, czy cokolwiek i znów będzie mnie straszył rozwodem, a ja wybuchnę, bo się zbiera. Nie potrafię być zimna, bo wtedy po co żyć, a po to wyszłam za niego by mieć rodzinę i żyć z Bogiem.
ODPOWIEDZ