Czy warto mieć nadzieję? czy to koniec.

Refleksje, dzielenie się swoimi przeżyciami...

Moderator: Moderatorzy

Caliope
Posty: 3013
Rejestracja: 04 sty 2020, 12:09
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Czy warto mieć nadzieję? czy to koniec.

Post autor: Caliope »

Al la pisze: 03 cze 2021, 10:29 Caliope, może przyszedł czas podjęcia decyzji, co dalej z tym, co dostałaś od Boga?
Jesteś mądra, empatyczna, masz doświadczenie przeżycia kryzysu, Twoje wpisy są bardzo pomocne dla innych forumowiczów.
Może czas zaistnieć w innej przestrzeni, gdzie możesz się dzielić swoim doświadczeniem.
Wiem, na podstawie mojej własnej historii, że wystarczy się pojawić, czy to grupa wsparcia, czy wspólnota (jakakolwiek) i znajdujesz tam swoje miejsce. W wolności, nic na siłę.
Na mężu życie się nie kończy, możesz nie pasować do ludzi, którzy są Ci coś winni, ale na pewno pasujesz do Boga.
On jest dawcą życia i chce, aby Twoje życie było pełnią w obfitości!
Pogody Ducha!
Allo, są tylko dwie drogi, w małżeństwie takim jakie powinno być z Bogiem u boku lub osobno, a jest syn który zasługuje na pełną rodzinę. Dlatego trwam, bo odeszłabym dawno temu, a trzyma mnie dobro dziecka, ja czuję się niekochana, niechciana.
marylka
Posty: 1372
Rejestracja: 30 sty 2017, 17:01
Jestem: szczęśliwą żoną
Płeć: Kobieta

Re: Czy warto mieć nadzieję? czy to koniec.

Post autor: marylka »

Caliope
Kiedyś też czułam się.... mniej kochaną przez mamę
Ona ma taki sposób komunikacji ze mną że cały czas chce mnie poprawiać poprzez krytykę
Celowo piszę że 'ma" bo to wcale nie jest czas przeszły

A dlaczego czuję się i tak kochana?

Bo to Ja zmieniłam swoje myślenie o niej

Dużo czasu mi to zajęło ale w końcu zrozumiałam że ona w ten sposób mnie kocha
Przecież chce dobrze dla mnie tylko według niej chce to zrobić.
I jest czasem zła że mam swoje tempo i swoje pomysły
I też mam prawo do błędów
Moja mama ma swoją historię życia wcale nie łatwą i taką komunikację jaką ma to ma.

I kluczem jest zmiana myślenia o mamie

MOJA MAMA MNIE KOCHA

na pewno jest tak i w twoim przypadku. Sama jesteś mamą i jestem pewna że nie zawsze twoje dziecko czuje się kochane jak do niego mówisz
A przecież jestem pewna że robisz najlepiej jak potrafisz i na pewno z miłości

Przez taki pryzmat ja patrzę na swoich rodziców. Mam dla nich wiele łaskawości i mam taką samą nadzieję że i moje dzieci kiedyś wybaczą mi moje winy które mogłam nawet w nieświadomości dotknąć ich wrażliwości i zranić słowem czy czynem.

Druga istotna droga w poprawie relacji - nie angażuję rodziców w moje rozterki.
Mają już swoje lata - to raz
A jak u mnie bałagan to muszę sama posprzątać go bo oni wiem że chcą pomóc. Ale oni mają swoje małżeńskie schematy które u mnie zwyczajnie nie działają. Oni nie mogą przyjąć do wiadomości że nie działają.
Więc warto się przyglądać ale samemu brać i robić po swojemu bo każda rodzina jest inna.

I jeszcze jedno..... ja zaczęłam doceniać i głośno mówić mamie
- jak ty dawałaś radę bez pampersów?
- mamo jesteś dzielną kobietą
- dziękuję Ci że mi przekazałaś wiarę
-dziękuję że mi pomogłaś
Itp

I nie ważne co mama z tym zrobi
Nawet największe lody stopi

A grunt to poczuć się kochanym
Może nie potrafi tego pokazać odpowiednio..... ale na pewno cię kocha
Cała ty jaka jesteś wyniosłaś z domu
A jesteś naprawdę mądrą i wrażliwa
To wszystko wyniosłaś z domu
Warto to docenić i zauważyć wkład rodziców

Może nie potrafili przytulić ale kanapkę do szkoły zrobili
Może nie mówili "kocham" ale wykształcili....
To takie przykłady gdzie tej miłości jako dowód możesz szukać i na pewno znajdziesz
Pozdrawiam
Pavel
Posty: 5131
Rejestracja: 03 sty 2017, 21:13
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Mężczyzna

Re: Czy warto mieć nadzieję? czy to koniec.

Post autor: Pavel »

Zgadzam się z Marylką, że zmiana własnego myślenia, postrzegania (oraz nowa wiedza) działają cuda.
Na moją mamę, teściową, rodzinę pierwotną - pomogło bardzo dużo. Zwłaszcza wsparte spokojem z mojej strony i wyraźnymi granicami.
Natomiast jeśli mimo tychże wyraźnie widziałbym toksyczny wpływ rodziny na mnie i moje życie, nie wahałbym się ograniczyć albo i przynajmniej czasowo nie urwać kontaktu.
Kwestia indywidualnego rozważenia, bo różne są sytuacje.
Na pewno warto mądrze stawiać tamę krzywdzeniu nas.
Pogody ducha!
"Bóg nie działa poza wolą człowieka i poza jego wysiłkiem.(...) Założenie, że jeśli się pomodlimy, to będzie dobrze, jest już wiarą w magię." ks. dr. Grzegorz Strzelczyk
Caliope
Posty: 3013
Rejestracja: 04 sty 2020, 12:09
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Czy warto mieć nadzieję? czy to koniec.

Post autor: Caliope »

marylka pisze: 04 cze 2021, 17:20 Caliope
Kiedyś też czułam się.... mniej kochaną przez mamę
Ona ma taki sposób komunikacji ze mną że cały czas chce mnie poprawiać poprzez krytykę
Celowo piszę że 'ma" bo to wcale nie jest czas przeszły

A dlaczego czuję się i tak kochana?

Bo to Ja zmieniłam swoje myślenie o niej

Dużo czasu mi to zajęło ale w końcu zrozumiałam że ona w ten sposób mnie kocha
Przecież chce dobrze dla mnie tylko według niej chce to zrobić.
I jest czasem zła że mam swoje tempo i swoje pomysły
I też mam prawo do błędów
Moja mama ma swoją historię życia wcale nie łatwą i taką komunikację jaką ma to ma.

I kluczem jest zmiana myślenia o mamie

MOJA MAMA MNIE KOCHA

na pewno jest tak i w twoim przypadku. Sama jesteś mamą i jestem pewna że nie zawsze twoje dziecko czuje się kochane jak do niego mówisz
A przecież jestem pewna że robisz najlepiej jak potrafisz i na pewno z miłości

Przez taki pryzmat ja patrzę na swoich rodziców. Mam dla nich wiele łaskawości i mam taką samą nadzieję że i moje dzieci kiedyś wybaczą mi moje winy które mogłam nawet w nieświadomości dotknąć ich wrażliwości i zranić słowem czy czynem.

Druga istotna droga w poprawie relacji - nie angażuję rodziców w moje rozterki.
Mają już swoje lata - to raz
A jak u mnie bałagan to muszę sama posprzątać go bo oni wiem że chcą pomóc. Ale oni mają swoje małżeńskie schematy które u mnie zwyczajnie nie działają. Oni nie mogą przyjąć do wiadomości że nie działają.
Więc warto się przyglądać ale samemu brać i robić po swojemu bo każda rodzina jest inna.

I jeszcze jedno..... ja zaczęłam doceniać i głośno mówić mamie
- jak ty dawałaś radę bez pampersów?
- mamo jesteś dzielną kobietą
- dziękuję Ci że mi przekazałaś wiarę
-dziękuję że mi pomogłaś
Itp

I nie ważne co mama z tym zrobi
Nawet największe lody stopi

A grunt to poczuć się kochanym
Może nie potrafi tego pokazać odpowiednio..... ale na pewno cię kocha
Cała ty jaka jesteś wyniosłaś z domu
A jesteś naprawdę mądrą i wrażliwa
To wszystko wyniosłaś z domu
Warto to docenić i zauważyć wkład rodziców

Może nie potrafili przytulić ale kanapkę do szkoły zrobili
Może nie mówili "kocham" ale wykształcili....
To takie przykłady gdzie tej miłości jako dowód możesz szukać i na pewno znajdziesz
Pozdrawiam
Marylko, właśnie postawiłam granice mojej matce i nie mam z nią kontaktu. Nie chcę takiej relacji jaką miałam do tej pory, bo mnie niszczy. Nie da się myśleć, że matka kocha jeśli wyrzuca z domu, mówi wprost, że jestem mniej mądra niż bracia, woli mieć dobre relacje z synowymi niż ze mną. Dopiero teraz wiem, że to nie jest moja wina, że tak jest, całe życie próbowałam zasłużyć na miłość, ale jestem dorosła i już mi się nie chce. Mnie nikt nie wykształcił, musiałam radzić sobie zawsze sama.
Można wybaczyć, ale nie zapomnieć o tym, że jest się dalej workiem treningowym do wyżywania i agresji.
marylka
Posty: 1372
Rejestracja: 30 sty 2017, 17:01
Jestem: szczęśliwą żoną
Płeć: Kobieta

Re: Czy warto mieć nadzieję? czy to koniec.

Post autor: marylka »

Caliope - ty najlepiej rozeznajesz sytuację.
Jeśli uważasz że zerwany kontakt jest najlepszy - to ok
To twoje życie
I czasem tak trzeba

Zawsze warto modlić się za osoby i błogosławić im w sercu
Przyniesie to pokój przede wszystkim tobie

A wykształcenie to był tylko przykład.
Jeśli nie to to co innego też myślę byś znalazła...
Wiesz... Mama to jednak mama...
Ale czasem jest i tak że trzeba kochać na odległość:(

Pozdrawiam
Caliope
Posty: 3013
Rejestracja: 04 sty 2020, 12:09
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Czy warto mieć nadzieję? czy to koniec.

Post autor: Caliope »

marylka pisze: 04 cze 2021, 22:21 Caliope - ty najlepiej rozeznajesz sytuację.
Jeśli uważasz że zerwany kontakt jest najlepszy - to ok
To twoje życie
I czasem tak trzeba

Zawsze warto modlić się za osoby i błogosławić im w sercu
Przyniesie to pokój przede wszystkim tobie

A wykształcenie to był tylko przykład.
Jeśli nie to to co innego też myślę byś znalazła...
Wiesz... Mama to jednak mama...
Ale czasem jest i tak że trzeba kochać na odległość:(

Pozdrawiam
Czasem trzeba, ja jestem z tych co kochają za bardzo. Mamę bardzo kocham i ciężko mi jest patrzeć na to, że potrafi okazywać miłość, ale nie mnie. Zostaje miłość na odległość, wybaczyłam, jej nie zmienię, to mama sama decyduje jak się zachowywać.
Caliope
Posty: 3013
Rejestracja: 04 sty 2020, 12:09
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Czy warto mieć nadzieję? czy to koniec.

Post autor: Caliope »

Tak na dziś, dawno nie pisałam u siebie. Nie wiem czy kiedykolwiek się zbliżę do człowieka który mną nadal gardzi, za to, że pojechała mi sukienka jak pokonywałam trudny teren. Dlaczego po takim czasie to robi, nie wiem, ale zraża do siebie. Naprawdę dostałam przed ślubem demo, a potem tylko było tylko gorzej. Znów poczułam się brzydka, bo i fryzura była skrytykowania i buty. Po co po takim czasie? jeszcze tutaj nadal muszę stawiać granice.
Zwyklaosoba
Posty: 484
Rejestracja: 22 gru 2020, 11:47
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Czy warto mieć nadzieję? czy to koniec.

Post autor: Zwyklaosoba »

Caliope pisze: 21 cze 2021, 7:08 Tak na dziś, dawno nie pisałam u siebie. Nie wiem czy kiedykolwiek się zbliżę do człowieka który mną nadal gardzi, za to, że pojechała mi sukienka jak pokonywałam trudny teren. Dlaczego po takim czasie to robi, nie wiem, ale zraża do siebie. Naprawdę dostałam przed ślubem demo, a potem tylko było tylko gorzej. Znów poczułam się brzydka, bo i fryzura była skrytykowania i buty. Po co po takim czasie? jeszcze tutaj nadal muszę stawiać granice.
Caliope ,wiem ,że Cię to dotyka mocno, może spróbuj myśleć ,że te krytyki nie mają nic wspólnego z rzeczywistością, powiem Ci jak zwykle każdy tu mówi o swoich doświadczeniach,ja jestem bardzo atrakcyjna, wysportowane i ładna ,nie jestem próżna, po prostu wiem jaka jestm, nawet w kryzysie bywały momenty zaniedbania zwykłego wychudzenia ,wahania wagi, źle wyglądałam momentami, ale ... Czy my nie mamy prawa źle wyglądać ? A choroby ? Co one robią z ludźmi, wygląd zewnętrzny to cienki woreczek, nic poza tym , ja bardzo długo próbowałam mieć idealnie chude uda, katowlaam się na siłowni, w kryzysie zrozumiałam ,że nie da się miec dłuższych nóg, można miec wysportowane ale genetyka stawia jakieś tam ograniczenia, pokochaj sobie taką jaką jesteś. Mój mąż mi po złożeniu pozwu rozwodowego powiedział ,że jestem za chuda za. ... Za.... Za... Ja wiem ,że to kłamstwo, jakoby piękna aż tak sie nie zmieniają , ale jak ktoś nie chce Cię to powie ci wszytsko by zranić ,zniechęcić ,może w końcu się odczepi odpsuci- oni chyba tak myślą ,im więcej boli tył łatwiej druga strona odpsuci...
Caliope
Posty: 3013
Rejestracja: 04 sty 2020, 12:09
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Czy warto mieć nadzieję? czy to koniec.

Post autor: Caliope »

Zwyklaosoba pisze: 21 cze 2021, 9:45
Caliope pisze: 21 cze 2021, 7:08 Tak na dziś, dawno nie pisałam u siebie. Nie wiem czy kiedykolwiek się zbliżę do człowieka który mną nadal gardzi, za to, że pojechała mi sukienka jak pokonywałam trudny teren. Dlaczego po takim czasie to robi, nie wiem, ale zraża do siebie. Naprawdę dostałam przed ślubem demo, a potem tylko było tylko gorzej. Znów poczułam się brzydka, bo i fryzura była skrytykowania i buty. Po co po takim czasie? jeszcze tutaj nadal muszę stawiać granice.
Caliope ,wiem ,że Cię to dotyka mocno, może spróbuj myśleć ,że te krytyki nie mają nic wspólnego z rzeczywistością, powiem Ci jak zwykle każdy tu mówi o swoich doświadczeniach,ja jestem bardzo atrakcyjna, wysportowane i ładna ,nie jestem próżna, po prostu wiem jaka jestm, nawet w kryzysie bywały momenty zaniedbania zwykłego wychudzenia ,wahania wagi, źle wyglądałam momentami, ale ... Czy my nie mamy prawa źle wyglądać ? A choroby ? Co one robią z ludźmi, wygląd zewnętrzny to cienki woreczek, nic poza tym , ja bardzo długo próbowałam mieć idealnie chude uda, katowlaam się na siłowni, w kryzysie zrozumiałam ,że nie da się miec dłuższych nóg, można miec wysportowane ale genetyka stawia jakieś tam ograniczenia, pokochaj sobie taką jaką jesteś. Mój mąż mi po złożeniu pozwu rozwodowego powiedział ,że jestem za chuda za. ... Za.... Za... Ja wiem ,że to kłamstwo, jakoby piękna aż tak sie nie zmieniają , ale jak ktoś nie chce Cię to powie ci wszytsko by zranić ,zniechęcić ,może w końcu się odczepi odpsuci- oni chyba tak myślą ,im więcej boli tył łatwiej druga strona odpsuci...
Czasem siebie kocham, czasem nie, wiem, że wcześniej schudłam nie dla siebie i teraz mi się po prostu nie chce i następuje to bardzo powoli. Zamiast biegania robię kilkunastukilometrowe szybkie spacery, mniej jem, ograniczyłam słodycze prawie do zera, to też jakiś sposób, dla mnie. Wygląd zawsze był ważny, bo kiedyś byłam brzydka, a to co siedzi w psychice, to jest już nie do przepracowania. Chodzę po ulicach i zastanawiam się nad parami ludzi, oni są szczęśliwi, a ja zawsze pod gòrkę, całe życie. Myślałam, że stworzę sobie w końcu swój szczęśliwy świat, poczuję się bezpiecznie, ale widać Bóg ma dla mnie wyboistą drogę ku zbawieniu.
Zwyklaosoba
Posty: 484
Rejestracja: 22 gru 2020, 11:47
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Czy warto mieć nadzieję? czy to koniec.

Post autor: Zwyklaosoba »

Caliope pisze: 21 cze 2021, 11:32
Zwyklaosoba pisze: 21 cze 2021, 9:45
Caliope pisze: 21 cze 2021, 7:08 Tak na dziś, dawno nie pisałam u siebie. Nie wiem czy kiedykolwiek się zbliżę do człowieka który mną nadal gardzi, za to, że pojechała mi sukienka jak pokonywałam trudny teren. Dlaczego po takim czasie to robi, nie wiem, ale zraża do siebie. Naprawdę dostałam przed ślubem demo, a potem tylko było tylko gorzej. Znów poczułam się brzydka, bo i fryzura była skrytykowania i buty. Po co po takim czasie? jeszcze tutaj nadal muszę stawiać granice.
Caliope ,wiem ,że Cię to dotyka mocno, może spróbuj myśleć ,że te krytyki nie mają nic wspólnego z rzeczywistością, powiem Ci jak zwykle każdy tu mówi o swoich doświadczeniach,ja jestem bardzo atrakcyjna, wysportowane i ładna ,nie jestem próżna, po prostu wiem jaka jestm, nawet w kryzysie bywały momenty zaniedbania zwykłego wychudzenia ,wahania wagi, źle wyglądałam momentami, ale ... Czy my nie mamy prawa źle wyglądać ? A choroby ? Co one robią z ludźmi, wygląd zewnętrzny to cienki woreczek, nic poza tym , ja bardzo długo próbowałam mieć idealnie chude uda, katowlaam się na siłowni, w kryzysie zrozumiałam ,że nie da się miec dłuższych nóg, można miec wysportowane ale genetyka stawia jakieś tam ograniczenia, pokochaj sobie taką jaką jesteś. Mój mąż mi po złożeniu pozwu rozwodowego powiedział ,że jestem za chuda za. ... Za.... Za... Ja wiem ,że to kłamstwo, jakoby piękna aż tak sie nie zmieniają , ale jak ktoś nie chce Cię to powie ci wszytsko by zranić ,zniechęcić ,może w końcu się odczepi odpsuci- oni chyba tak myślą ,im więcej boli tył łatwiej druga strona odpsuci...
Czasem siebie kocham, czasem nie, wiem, że wcześniej schudłam nie dla siebie i teraz mi się po prostu nie chce i następuje to bardzo powoli. Zamiast biegania robię kilkunastukilometrowe szybkie spacery, mniej jem, ograniczyłam słodycze prawie do zera, to też jakiś sposób, dla mnie. Wygląd zawsze był ważny, bo kiedyś byłam brzydka, a to co siedzi w psychice, to jest już nie do przepracowania. Chodzę po ulicach i zastanawiam się nad parami ludzi, oni są szczęśliwi, a ja zawsze pod gòrkę, całe życie. Myślałam, że stworzę sobie w końcu swój szczęśliwy świat, poczuję się bezpiecznie, ale widać Bóg ma dla mnie wyboistą drogę ku zbawieniu.
Caliope mam przyjaciółkę ,całe dziecinstwo wyśmiewana z uwagi na gabaryty, na studiach też ni była chuda ,ni była zadbana ani ładna ,wspaniałą osoba z charakteru,rok temu postanowiła zawalczyć dla siebie, jest dziś chuda, świetnie się ubiera choć tanio ( ma ubrania z second handów , ja też czasem znajduje tam perełki) dziewczyna ni do poznania ,szuka miłości związku, jest wolna, mówi z jej jest dziwnie być nowa wersja siebie ale sama ze sobą jest szczęśliwa
vertigo
Posty: 242
Rejestracja: 30 mar 2018, 10:16
Jestem: już po kryzysie
Płeć: Mężczyzna

Re: Czy warto mieć nadzieję? czy to koniec.

Post autor: vertigo »

Zwyklaosoba pisze: 21 cze 2021, 9:45
Caliope pisze: 21 cze 2021, 7:08 Tak na dziś, dawno nie pisałam u siebie. Nie wiem czy kiedykolwiek się zbliżę do człowieka który mną nadal gardzi, za to, że pojechała mi sukienka jak pokonywałam trudny teren. Dlaczego po takim czasie to robi, nie wiem, ale zraża do siebie. Naprawdę dostałam przed ślubem demo, a potem tylko było tylko gorzej. Znów poczułam się brzydka, bo i fryzura była skrytykowania i buty. Po co po takim czasie? jeszcze tutaj nadal muszę stawiać granice.
(..) ale jak ktoś nie chce Cię to powie ci wszytsko by zranić ,zniechęcić ,może w końcu się odczepi odpsuci- oni chyba tak myślą ,im więcej boli tył łatwiej druga strona odpsuci...
Miałem to samo napisać. Twojemu mężowi chodzi zapewne o to, byś ostatecznie zniechęciła się do niego. Stąd m.in. wyciąganie spraw w przeszłości, które jeszcze odpowiednio podane, mogą mocno zaboleć. Jeśli dobrze pamiętam, to on chciał rozwieść się, na co nie zgodziłaś się. A skoro tak, to sprawdza Cię, ile wytrzymasz, a Ty cały czas bronisz się. To takie siedzenie "w okopach" i gra na umęczenie drugiej strony. Pytanie, kto pierwszy pęknie - Ty, czy on. Jeśli on, to jest dobra wiadomość - "wersja demo" świadczy on tym, że potrafi skutecznie zawalczyć o Ciebie ;)
Ludzie robią wszystko, aby siebie samych przekonać, że świat nie wygląda tak, jak wygląda naprawdę.
Caliope
Posty: 3013
Rejestracja: 04 sty 2020, 12:09
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Czy warto mieć nadzieję? czy to koniec.

Post autor: Caliope »

Zwyklaosoba pisze: 21 cze 2021, 12:10
Caliope pisze: 21 cze 2021, 11:32
Zwyklaosoba pisze: 21 cze 2021, 9:45
Caliope ,wiem ,że Cię to dotyka mocno, może spróbuj myśleć ,że te krytyki nie mają nic wspólnego z rzeczywistością, powiem Ci jak zwykle każdy tu mówi o swoich doświadczeniach,ja jestem bardzo atrakcyjna, wysportowane i ładna ,nie jestem próżna, po prostu wiem jaka jestm, nawet w kryzysie bywały momenty zaniedbania zwykłego wychudzenia ,wahania wagi, źle wyglądałam momentami, ale ... Czy my nie mamy prawa źle wyglądać ? A choroby ? Co one robią z ludźmi, wygląd zewnętrzny to cienki woreczek, nic poza tym , ja bardzo długo próbowałam mieć idealnie chude uda, katowlaam się na siłowni, w kryzysie zrozumiałam ,że nie da się miec dłuższych nóg, można miec wysportowane ale genetyka stawia jakieś tam ograniczenia, pokochaj sobie taką jaką jesteś. Mój mąż mi po złożeniu pozwu rozwodowego powiedział ,że jestem za chuda za. ... Za.... Za... Ja wiem ,że to kłamstwo, jakoby piękna aż tak sie nie zmieniają , ale jak ktoś nie chce Cię to powie ci wszytsko by zranić ,zniechęcić ,może w końcu się odczepi odpsuci- oni chyba tak myślą ,im więcej boli tył łatwiej druga strona odpsuci...
Czasem siebie kocham, czasem nie, wiem, że wcześniej schudłam nie dla siebie i teraz mi się po prostu nie chce i następuje to bardzo powoli. Zamiast biegania robię kilkunastukilometrowe szybkie spacery, mniej jem, ograniczyłam słodycze prawie do zera, to też jakiś sposób, dla mnie. Wygląd zawsze był ważny, bo kiedyś byłam brzydka, a to co siedzi w psychice, to jest już nie do przepracowania. Chodzę po ulicach i zastanawiam się nad parami ludzi, oni są szczęśliwi, a ja zawsze pod gòrkę, całe życie. Myślałam, że stworzę sobie w końcu swój szczęśliwy świat, poczuję się bezpiecznie, ale widać Bóg ma dla mnie wyboistą drogę ku zbawieniu.
Caliope mam przyjaciółkę ,całe dziecinstwo wyśmiewana z uwagi na gabaryty, na studiach też ni była chuda ,ni była zadbana ani ładna ,wspaniałą osoba z charakteru,rok temu postanowiła zawalczyć dla siebie, jest dziś chuda, świetnie się ubiera choć tanio ( ma ubrania z second handów , ja też czasem znajduje tam perełki) dziewczyna ni do poznania ,szuka miłości związku, jest wolna, mówi z jej jest dziwnie być nowa wersja siebie ale sama ze sobą jest szczęśliwa
Zwykłaosobo, gabarytów można się pozbyć, ja schudłam za bardzo, wróciłam do do wagi gdzie brakuje mi tylko 5 kg do wagi idealnej. Chodzi o wygląd na który trzeba wydać dużo pieniędzy, operację twarzy, wyśmiewanie przez ludzi na ulicy bardzo bolało. Mój mąż to mój drugi chłopak w całym życiu, przyjaciół miałam jak wzięłam duży kredyt na to by móc w spokoju żyć i chodzić z uśmiechem po ulicy. Miałam zero wsparcia, rodzina też się śmiała z mojego wyglądu. Dlatego wygląd, włosy i cała reszta ma dla mnie dużą wartość, bo mam to od niedawna, a przecież to rodzice powinni mi pomóc już jak byłam mała i oszczędzić mi przykrości. To jest trudne do przepracowania, przez ścięcie włosów, te odrzucenie przez męża, cofnęłam się do tej swojej brzydoty i mam spory problem.
Caliope
Posty: 3013
Rejestracja: 04 sty 2020, 12:09
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Czy warto mieć nadzieję? czy to koniec.

Post autor: Caliope »

vertigo pisze: 21 cze 2021, 15:17
Zwyklaosoba pisze: 21 cze 2021, 9:45
Caliope pisze: 21 cze 2021, 7:08 Tak na dziś, dawno nie pisałam u siebie. Nie wiem czy kiedykolwiek się zbliżę do człowieka który mną nadal gardzi, za to, że pojechała mi sukienka jak pokonywałam trudny teren. Dlaczego po takim czasie to robi, nie wiem, ale zraża do siebie. Naprawdę dostałam przed ślubem demo, a potem tylko było tylko gorzej. Znów poczułam się brzydka, bo i fryzura była skrytykowania i buty. Po co po takim czasie? jeszcze tutaj nadal muszę stawiać granice.
(..) ale jak ktoś nie chce Cię to powie ci wszytsko by zranić ,zniechęcić ,może w końcu się odczepi odpsuci- oni chyba tak myślą ,im więcej boli tył łatwiej druga strona odpsuci...
Miałem to samo napisać. Twojemu mężowi chodzi zapewne o to, byś ostatecznie zniechęciła się do niego. Stąd m.in. wyciąganie spraw w przeszłości, które jeszcze odpowiednio podane, mogą mocno zaboleć. Jeśli dobrze pamiętam, to on chciał rozwieść się, na co nie zgodziłaś się. A skoro tak, to sprawdza Cię, ile wytrzymasz, a Ty cały czas bronisz się. To takie siedzenie "w okopach" i gra na umęczenie drugiej strony. Pytanie, kto pierwszy pęknie - Ty, czy on. Jeśli on, to jest dobra wiadomość - "wersja demo" świadczy on tym, że potrafi skutecznie zawalczyć o Ciebie ;)
Jeśli sprawdza czy wytrzymam, to mam taką skorupkę, że się nie ugnę i dam radę. Jeśli by pękł jak piszesz, to mogłoby się coś zmienić, jest nadzieja, choć z czasem coraz mniej silna, bo to już tyle czasu trwa.
Bławatek
Posty: 1675
Rejestracja: 09 maja 2020, 13:08
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Czy warto mieć nadzieję? czy to koniec.

Post autor: Bławatek »

Caliope a czy nie lepiej projektować myślenie pozytywne o sobie, świecie... Mąż jest niemiły, dogryza Ci - i to jest jego problem. Wiem, że trudno nie brać do siebie jego złych słów, ale przez to cierpisz więc lepiej się wyłączać, wychodzić, nie wchodzić w rozmowę... Czytam teraz "Granice w relacjach małżeńskich" autorstwa: Henry Cloud, John Townsend. I tam jest wiele przykładów jak sobie radzić z trudnymi małżonkami. I jest tam ciągle powtarzane, że zmienić można tylko siebie, ale można "bronić się" przed niepożądanymi działaniami drugiego człowieka. Szkoda, że nasi małżonkowie tej książki nie czytają.

Pamiętaj, że jesteś cudowną, wartościową osobą i nie warto myśleć o sobie źle, bo wtedy to w Tobie zostaje. Może za każdym razem gdy mąż coś złego powie to powtarzaj sobie "mój mąż źle myśli i mówi i to jest jego problem, ale ja znam swoją wartość i mnie to nie będzie dotykać".
Caliope
Posty: 3013
Rejestracja: 04 sty 2020, 12:09
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Czy warto mieć nadzieję? czy to koniec.

Post autor: Caliope »

Bławatek pisze: 21 cze 2021, 21:28 Caliope a czy nie lepiej projektować myślenie pozytywne o sobie, świecie... Mąż jest niemiły, dogryza Ci - i to jest jego problem. Wiem, że trudno nie brać do siebie jego złych słów, ale przez to cierpisz więc lepiej się wyłączać, wychodzić, nie wchodzić w rozmowę... Czytam teraz "Granice w relacjach małżeńskich" autorstwa: Henry Cloud, John Townsend. I tam jest wiele przykładów jak sobie radzić z trudnymi małżonkami. I jest tam ciągle powtarzane, że zmienić można tylko siebie, ale można "bronić się" przed niepożądanymi działaniami drugiego człowieka. Szkoda, że nasi małżonkowie tej książki nie czytają.

Pamiętaj, że jesteś cudowną, wartościową osobą i nie warto myśleć o sobie źle, bo wtedy to w Tobie zostaje. Może za każdym razem gdy mąż coś złego powie to powtarzaj sobie "mój mąż źle myśli i mówi i to jest jego problem, ale ja znam swoją wartość i mnie to nie będzie dotykać".
Bronić się i stawiać granice potrafię, ale mam przed oczami te zdegustowane i pogardliwie spojrzenie. To chyba najbardziej dotyka, wyraz twarzy, emocje pokazane na niej. Już tyle czasu nie widzę w oczach męża tego czegoś co kochałam, takie to przykre jest, bo nic z tym nie zrobię. Tak jakoś czas minął na wszystkie dobre rzeczy, było i nie wróci.
ODPOWIEDZ