Czy warto mieć nadzieję? czy to koniec.

Refleksje, dzielenie się swoimi przeżyciami...

Moderator: Moderatorzy

Caliope
Posty: 3013
Rejestracja: 04 sty 2020, 12:09
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Czy warto mieć nadzieję? czy to koniec.

Post autor: Caliope »

Pracuje we mnie "mówienie z sercem" i rozsądek. Czy nie rozsądnie jest nie pozwolić się znów zranić zanim się powie coś miłego?, a to może być wykorzystane w sposób inny od zamierzonego? Odczuwam stres taki sam jaki miałam w dzieciństwie jak ojczym znęcał się nade mną, coś potwornego. Najbardziej boli jak chcę coś powiedzieć, a mąż mi przerywa, nie chce wysłuchać do końca, odczuwam to jako moją nieważność, odrzucenie. Chyba jedyne co można zrobić to zareagować " nie przerywaj mi ,chcę skończyć" ,ale nie jestem gotowa. Odczuwam to bardzo somatycznie, ból głowy, dreszcze, niepokój, nerwobóle w nodze, zmęczenie.
Bławatek
Posty: 1626
Rejestracja: 09 maja 2020, 13:08
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Czy warto mieć nadzieję? czy to koniec.

Post autor: Bławatek »

Caliope, może za dużo o tym co się u Was dzieje myślisz, nakręcasz się, chciałabyś aby Twoje wyobrażenia, marzenia o małżeństwie się spełniły, a niestety ciągle nic. Ja tak miałam. Organizm źle funkcjonował, spać nie mogłam, bałam się z mężem rozmawiać i się ciągle nakręcałam w myśleniu o nim. Może warto na jakiś czas to zostawić - nie myśleć, nie planować. Zająć się sobą, zadbać o siebie. Książki, spacery, muzyka. Najlepiej coś co wymaga uwagi, skupienia i wówczas myśli nie biegną w tematy które nas ranią. Mi to pomaga. Tak samo jak mówienie sobie, że na wiele spraw i osób (w tym męża) wpływu nie mam. Choć jeszcze nie raz skumulowane emocje po jakimś czasie wybuchają, ale już teraz nie mam tego na codzien.
marylka
Posty: 1372
Rejestracja: 30 sty 2017, 17:01
Jestem: szczęśliwą żoną
Płeć: Kobieta

Re: Czy warto mieć nadzieję? czy to koniec.

Post autor: marylka »

Caliope....ja myślę że w pierwszej kolejności trzeba popatrzeć realnie na męża
Jaki TERAZ jest
Dla mnie to był przełom
Kiedyś mnie szanował i chciał że mną tworzyć rodzinę. I ja wtedy chciałam to otaczać miłością
A jaki był potem?
Oszukiwał dręczył swoim milczeniem, uciekał przed rozmową, obowiązkami....
Trzeba było porzucić obraz jaki miałam zakodowany kiedyś męża. Karmienie się przeszłością nic nie daje

Pamiętam jak pomyślałam - a kimże on jest że ja tak go za kostki chcę łapać żeby ze mną był?
Ani jakiś super ekstra mężczyzna, a jeszcze co krok to ból
Dlaczego ja tak za wszelką cenę chce żeby ze mną był?
Przecież ja się przy nim męczę
To dlaczego ja bez niego nie potrafię oddychać?
Dlaczego mi ludzie bardziej wspolczuja niż gratulują życia z nim?
Coś jest z moim wzrokiem

Nie wiem kiedy spadł z piedestału mojego serca.
Już nie chciałam zabiegać o niego.
Wtedy dopiero POSTANOWIŁAM uczyć się żyć bez niego.
To co on wyrabial - nałogi - bardziej sprawiało mi smutek niż rozczarowanie i depresję.
Ja wtedy uczyłam się żyć samą
Zaczęłam od porządków zewnętrznych.
Postanowiłam wysprzątać pięknie kuchnie.
Ale dałam rady tylko dwie szafki.
I...tym razem zamiast mieć wyrzuty zrozumiałam że mam wyczerpany organizm i potrzebuję odpoczynku. Na drugi dzień posprzątałam 3 szafki

Jeśli mogę Ci podpowiedzieć to stawiaj sobie małe cele na dziś. I staraj się w tych zadaniach BYĆ
Np bawisz się klockami z dzieckiem. Uciesz się i ty tym. Zbudujcie super domek. Nie na zasadzie - opieka - ale ty też się baw.
Może to być na początek krótkie ale prawdziwe.
I tak rozszerzaj swoje pola działania. Naprawdę jak się postarasz to znajdziesz mnóstwo dziedzin

A mąż?
A kim że on jest że przed nim się jąkasz?
Nie dość że cię tak poranił to jeszcze przed nim presję czujesz?
Bo co?
Bo odejdzie?
On i tak odejdzie jak będzie chciał
A ty chciałabyś mieszkać z kimś kto cię nie szanuje?

Miłość należy okazywać adekwatnie do sytuacji.
Czasem jedynym okazywaniem miłości jest modlitwa za małżonka i tyle.
Polecam książkę "koniec że współuzależnieniem" na yt można odsłuchać
Ja słucham. Warto bo daje powera i wskazówki
Trzymaj się
Pozdrawiam
Caliope
Posty: 3013
Rejestracja: 04 sty 2020, 12:09
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Czy warto mieć nadzieję? czy to koniec.

Post autor: Caliope »

Napisałam emaila, takiego z sercem. Cały stres zszedł, konsekwencje będą jakie będą, ja jestem już przygotowana, poukładałam sobie. Zawsze sie jąkam jak nazbieram emocje, za dużo emocji.Ja zajmuje się sobą tak bardzo, że nie wiem kiedy przestać być samemu, nie wiem gdzie jest granica listy Zerty, by znów mówić o uczuciach, potrzebach . Siedzę sobie w skorupie, nikogo nie wpuszczam za moje granice. Jeśli już muszę coś powiedzieć lub czuję potrzebę, reaguję w taki sposòb, bo tak naprawdę nie wiem czy mam jeszcze ochotę z kimś dzielić się moim życiem. Przeszłość odeszła,nic nie chcę pamiętać, a planów nie mam od ponad roku. Nakręciłam się bardzo, bo nie ma nic pewnego, poczucia bezpieczeństwa, bo odejdzie jak będzie chciał, czy to rok, czy więcej.
marylka
Posty: 1372
Rejestracja: 30 sty 2017, 17:01
Jestem: szczęśliwą żoną
Płeć: Kobieta

Re: Czy warto mieć nadzieję? czy to koniec.

Post autor: marylka »

Ale o to chodzi żebyś wyszła z tej skorupy!!!
Przecież tam ci jest "wzglednie" dobrze
A masz żyć pełnią życia!
Tu nie chodzi żeby cię mąż nie ranil tylko żebyś TY byłaa szczęśliwa!
Posłuchaj. Gorąco polecam.
Łatwo znajdziesz następne części

https://youtu.be/Gl0YT9JYRSA
Caliope
Posty: 3013
Rejestracja: 04 sty 2020, 12:09
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Czy warto mieć nadzieję? czy to koniec.

Post autor: Caliope »

Masz rację Marylko :) Napisałam email, a mój mąż już się rządzi i ma być jak on chce. Z drugiej strony może nie potrafi inaczej szukać kontaktu ze mną, tylko w taki sposób mu tylko znany. Próbuję jakoś się tym nie zrażać i wyjść ze skorupy ze stawianiem granic, żeby się nie zamykać za bardzo, ale po takim czasie to trudne. Najgorzej jest jak mi się nie chce odzywać, czuję dyskomfort, irytuje mnie, że mąż do mnie mówi, a tak wcale nie planowałam.
nałóg
Posty: 3326
Rejestracja: 30 sty 2017, 10:30
Jestem: szczęśliwym mężem
Płeć: Mężczyzna

Re: Czy warto mieć nadzieję? czy to koniec.

Post autor: nałóg »

Chcesz coś zmienić ? To wyjdź z tej strefy komfortu( skorupy) bo tkwiąc w tej strefie -skorupie jest Ci tak źle że aż dobrze...... swojskie, znane,przewidywalne błotko.Wybór jest Twój.PD
Caliope
Posty: 3013
Rejestracja: 04 sty 2020, 12:09
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Czy warto mieć nadzieję? czy to koniec.

Post autor: Caliope »

Chcę zmienić, tylko to idzie bardzo powoli. Każda moja terapia tak wygląda, że potrzebuję sporo czasu. A jak mam dużo problemów które narosną ,muszę upaść, podłamać się by ruszyć do przodu.
Caliope
Posty: 3013
Rejestracja: 04 sty 2020, 12:09
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Czy warto mieć nadzieję? czy to koniec.

Post autor: Caliope »

Napisałam emaila z sercem, myślałam że coś dotarło po roku, że coś się zmieniło. Jednak rozsądek jest lepszy, bo dostałam dziś po tyłku, skończyły się wspólne spacery. Mąż nie zapytał czy chcę iść z nimi tylko ponaglał syna ,bo idą. Zrobiło mi się przykro, powiedziałam to i poszłam sobie po prostu sama na spacer i zakupy. Widać jednak nie tędy droga, nawet nie tędy by się zapytać czy chcę coś ze sklepu, czy z troski zapytać jak się czuje. Ja mam wrażenie, że wracam do punktu wyjścia i odechciewa mi się od razu komunikacji.
Bławatek
Posty: 1626
Rejestracja: 09 maja 2020, 13:08
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Czy warto mieć nadzieję? czy to koniec.

Post autor: Bławatek »

Caliope, tak mi się wydaje, że Ty tak bardzo chcesz aby już teraz u Was było tak jak kiedyś. A może Twój mąż z różnych względów nie potrafi, nie chce, coś go blokuje. Niestety Ty cierpisz w tej chwili najbardziej z tego powodu.

Mój mąż dalej żyje swoim życiem - zresztą tak nawet było w małżeństwie, ja się dostosowywałam do jego planów, ja siedziałam i czekałam kiedy wróci z pracy, z garażu, z siłowni. Ile ja czasu zmarnowałam na takim biernym czekaniu. Już nie czekam - każdą wolną chwilę wypełniam jakimś działaniem. Dziś z rana sprzątanie, gotowanie, w południe 2 godziny na dworze, w tym zaliczone sanki na dużej górce (ja też pozjeżdżałam🙂), mąż przyszedł do naszego domu i się zdziwił, że nas nie ma - zadzwonił i dotarł na górkę, jak wróciliśmy to go zaprosiłam na ciepłą zupę, opierał się, ale zjadł, ale praktycznie od razu "musiał" iść (ale prawie 2 godziny z dzieckiem ma zaliczone 🙁), później zrobiłam przyjemność dziecku - pizzę własnej roboty i ciasto na jutro. I nawet nie wiem kiedy mi dzień przeleciał. Teraz słucham walentynkowych piosenek i nawet mi nie ma smutno. Czyżbym już się tak mocno odwiesiła od męża, że nie myślę ciągle o nim i potrafię żyć bez smutku i rozpamiętywania...

Caliope, przyjmij, że na teraz marzenia Twoje się nie ziszczą, ale warto je mieć i nadzieję, że będzie tak jak pragniesz. Tylko nie myśl o tym ciągle.

Tak ładnie innym piszesz - zacznij też tak pisać do siebie i o sobie. Pozytywnie 🙂. Bo pozytywnie myśląc pozytywne sytuacje przyciągasz. A poza tym lepiej widzieć szklankę do połowy pełną niż pustą 🙂
Caliope
Posty: 3013
Rejestracja: 04 sty 2020, 12:09
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Czy warto mieć nadzieję? czy to koniec.

Post autor: Caliope »

Bławatku, przy moim odwieszeniu nie ma żadnych marzeń z mężem, nawet nie chcę by to kiedyś wróciło, bo dostałam przez pierwsze dwa lata demo, nie pełną wersję męża. Jest tu i teraz, bo w zeszłym tygodniu dopóki nic nie pisałam był spacer, dobry czas .Dziś oprócz tego spaceru, dzień nie był taki zły, bo sobie poleżałam jak mi się podobało i odpoczęłam od syna, nawet prania nie musiałam wieszać. Dla mnie ważne było, że powiedziałam co czuję, bo kiedyś bym po prostu płakała pół dnia zamknięta w pokoju. A teraz wcale się nie czuję źle, poszłam też do kościoła się pomodlić, słoneczko mi ładnie świeciło jak sobie szłam. W weekendy nie sprzątam, gotuję kiedy trzeba, jak mi się nie chce to jemy cokolwiek, bo tak powinno być, nikt nic nie musi, a może w miarę możliwości.
Caliope
Posty: 3013
Rejestracja: 04 sty 2020, 12:09
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Czy warto mieć nadzieję? czy to koniec.

Post autor: Caliope »

Strasznie spadłam na tyłek, widać to jest nie do uratowania, pora się zastanowić co zrobić. Separacja nic nie da, nie zmuszę nikogo do miłości do mnie, dam mu wolność. Sakrament i ślub kościelny nic nie znaczą, 9 lat tym bardziej, po co jemu to było?. Nie rozumiem tego, po co on ze mną siedzi tyle czasu, robił prezenty, z grzeczności? jak to nazwać, perfidia, wredne wykorzystywanie, czy czekanie żeby mnie zniszczyć . A po napisaniu że było przyjemnie w święta, skończyło się znów wszystko. Nie rozumiem do tej pory co ja musiałam zrobić strasznego, że tak się stało. Zostałam ukarana za empatię i że nie mam ochoty robić co on chce, bo wczoraj rano było, że coś muszę zrobić, bo zadecydował. Ciągle decyduje za mnie, aż dziwne że siedzi cicho, bo ostatnim razem wybuchł, że on nie chcę ze mną wychodzić nigdzie. Taki spacer trzymał mnie w poczuciu, że jest przyjemnie, ale widać ja nie decyduję co mam czuć i co mówić, a o moim szczęściu tym bardziej. Dla mnie lepiej byłoby naprawiać, ale sama nic nie zrobię,a jak widać tylko mogę sobie zaszkodzić, pora się raczej wycofać i poddać. Nic nie da się zrobić, po prostu koniec i jeszcze muszę to zaakceptować.
Bławatek
Posty: 1626
Rejestracja: 09 maja 2020, 13:08
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Czy warto mieć nadzieję? czy to koniec.

Post autor: Bławatek »

Tego w twoim wcześniejszym wpisie brakło tzn. że po dniach spędzanych wspólnie na spacerach nagle spacer był bez ciebie. Boli. Ale nie zawsze jest tak samo w życiu. Mój mąż potrafi przychodzić do nas często przez 2 tygodnie dzień w dzień, a potem są tygodnie gdy wpadnie co 3 dzień, syn wtedy przyzwyczajony do codziennej obecności dopytuje o tatę, a co ja mam mówić - że tata taki już jest. Dlatego żyję swoim życiem, mniej boli gdy mąż nie chce z nami spędzać czas.
elena
Posty: 427
Rejestracja: 14 kwie 2020, 19:09
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Kobieta

Re: Czy warto mieć nadzieję? czy to koniec.

Post autor: elena »

Caliope pisze: 14 lut 2021, 13:25 Dla mnie lepiej byłoby naprawiać, ale sama nic nie zrobię,a jak widać tylko mogę sobie zaszkodzić, pora się raczej wycofać i poddać. Nic nie da się zrobić, po prostu koniec i jeszcze muszę to zaakceptować.
Racja, sama nie naprawisz, masz wpływ tylko na siebie. Akceptacja danej sytuacji jest trudna. Dziś tez uświadomiłam sobie, ze muszę zaakceptować, ze mąż chce rozwodu. U mnie tez na chwilę obecną nie da się nic zrobić. Czuję się dziś tak jakoś mało walentynkowo.
Ze swoim mężem komunikujesz się tylko przez maile?
„Kocha się nie za cokolwiek, ale pomimo wszystko, kocha się za nic”. Ks. Jan Twardowski
Załamana
Posty: 240
Rejestracja: 03 kwie 2020, 12:55
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Kobieta

Re: Czy warto mieć nadzieję? czy to koniec.

Post autor: Załamana »

Oj dzisiaj i mnie coś siekło nie wiem myślałam ,że już lepiej a tu znowu myślenie o nim... nie wiem czy to kwestia tych Walentynek czy ogólnie to wraca jak bumerang... dzis powinien być u dziecka a wybrał towarzystwo wiadome . Przykre to ja bym nigdy ze spotkania z dzieckiem nie zrezygnowała mając ja tylko 2 razy w tygodniu a on już nawet rezygnuje z tego dlatego mnie zawiódł a szkoda. Nie zdał egzaminu jako mąż zobaczymy czy zda jako ojciec..
ODPOWIEDZ