Aleks pisze: ↑26 gru 2019, 8:56
Jestem w trakcie rozwodu cywilnego. Moja żona jest, w przeciwieństwie do mnie, osobą tak naprawdę niewierzącą. Jesteśmy związkiem sakramentalnym. Obecnie żyję z kobietą która jest gorliwą katoliczką i która żyła w związku sakramentalnym wiele lat temu, obecnie jest po rozwodzie cywilnym. Mam z żoną dziecko, które bardzo kocham i za którym cały czas bardzo tęsknię, jednak żona robi wszystko aby mnie znienawidziło za to, że to ja się wyprowadziłem z mieszkania. Wiem jak zabrzmi to, co teraz powiem, jednak szczerze tak czuję - pomimo, iż na moją ostateczną decyzję wyprowadzce wpływ miała kobieta z którą obecnie jestem, to jednak wiem doskonale, że mój związek z żoną zakończył się dużo wcześniej i to z jej winy. Nie wchodząc w szczegóły, gdy żyliśmy razem, robiła wszystko żeby mnie stłamsić, poniżyć, pokazać że się nie liczę itp itd. Czułem się wręcz zagrożony przy niej.
Aleks, podaj proszę trochę faktów, które pomogą nam zobaczyć Twoją sytuację.
Czy Twoja żona żyje z kimś innym? Czy deklaruje gotowość na podjęcie próby naprawienia Waszego małżeństwa? Kto złożył pozew o rozwód? I czy w tym pozwie jest wniosek o uznanie winy jednej strony - której?
Ile (mniej więcej) lat byłeś ze swoją żoną - przed ślubem i po? Jak długo byłeś z tą drugą kobietą? W jakim wieku jest Twoje dziecko?
Jak wygląda sytuacja męża tamtej kobiety: czy on deklaruje gotowość podjęcia próby naprawienia ich małżeństwa? Kto w ich przypadku składał pozew o rozwód? Czy oni mają dzieci - a jeśli mają, to w jakim wieku?
Spróbuj proszę wyjaśnić mi / nam bliżej, co rozumiesz przez słowa, że Twój związek z żoną się zakończył: czy masz na myśli więź sakramentalną, czy może tylko uczucia? Czy Wasza więź na początku małżeństwa ograniczała się do samych uczuć? Jakie inne więzi były i skończyły się "dużo wcześniej"?
Sądzę, że warto zastanowić się na słowami, jakimi się posługujesz, dla lepszego rozeznania siebie. One ujawniają często sprawy, które inaczej trudno dostrzec. Piszesz np. o swojej żonie i o związku sakramentalnym z czasie teraźniejszym - ona jest Twoją żoną, Wasz związek sakramentalny jest - a dalej piszesz, że związek dawno się skończył. Dla mnie jest tu wewnętrzna sprzeczność - a dla Ciebie? Z kolei o "Twojej kobiecie" (mnie razi to określenie - a Ciebie?) piszesz, że żyła w związku sakramentalnym. Jej mąż umarł - jest wdową? Jeśli nie, to czy jej związek sakramentalny jest, czy go nie ma? Czy rozwód cywilny coś tu zmienia? Świadome posługiwanie się słowem może Ci pomóc rozeznać, co dla Ciebie istnieje, a co nie, w co wierzysz, a co odrzucasz. To zaś może pomóc w podjęciu decyzji o dalszych krokach. Cokolwiek wybierzesz, będziesz bardziej świadomy dokonywanego wyboru.
Jeśli masz duuużo czasu, to zajrzyj do mojego wątku.
viewtopic.php?f=10&t=541
A jak masz go jeszcze więcej, to do wątku Echo Słowa:
viewtopic.php?f=16&t=648
Gdy zarejestrowałem się tu na forum w sądzie był mój wniosek o separację z wyłącznej winy żony. Dwa miesiące wcześniej wyprowadziłem się od niej. Byłem całkowicie wypalony emocjonalnie, nie tylko nie czułem do niej nic, ale podobnie pozbawiona wszelkich uczuć była moja relacja z Bogiem, a po części z wszystkimi innymi. Byłem takim emocjonalnym zombi. W dodatku uzależnionym od pornografii i masturbacji.
Nie udało mi się odbudować relacji z żoną, choć wiele działo się po drodze. Sądzę jednak, że odbudowałem siebie - a w zasadzie pozwoliłem Bogu, żeby mnie trochę podbudował. I moją miłość do żony.