Nie mam już sił

Refleksje, dzielenie się swoimi przeżyciami...

Moderator: Moderatorzy

Wiedźmin

Re: Nie mam już sił

Post autor: Wiedźmin »

Nirwanna pisze: 27 gru 2019, 18:25 [...] Pozwolę sobie doprecyzować - rozwiązanie w postaci "białego związku" może zaistnieć rzeczywiście po konsultacji z kapłanem [...]
A ja w takim razie dopytam - z jakich to "przepisów" wynika?
Przecież Bóg każdemu dał wolną wolę... to już korzystając z tej wolnej woli, dwoje ludzi nie może się umówić, że będą żyć w "białym związku"?
Awatar użytkownika
Nirwanna
Posty: 13361
Rejestracja: 11 gru 2016, 22:54
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Kobieta

Re: Nie mam już sił

Post autor: Nirwanna »

Wiedźmin pisze: 27 gru 2019, 18:34
Nirwanna pisze: 27 gru 2019, 18:25 [...] Pozwolę sobie doprecyzować - rozwiązanie w postaci "białego związku" może zaistnieć rzeczywiście po konsultacji z kapłanem [...]
A ja w takim razie dopytam - z jakich to "przepisów" wynika?
Przecież Bóg każdemu dał wolną wolę... to już korzystając z tej wolnej woli, dwoje ludzi nie może się umówić, że będą żyć w "białym związku"?
Mówimy o relacjach damsko-męskich w aspekcie sakramentalności takowego związku, a konkretnie o sytuacji Aleksa.
W razie wątpliwości można poczytać ww książkę.

I nie, nie idziemy w kolejne rozkminki i dyskusje teoretyczne. To już sugeruję jako moderacja.
Nie żyje się, nie kocha się, nie umiera się - na próbę
Jan Paweł II
Ruta
Posty: 3297
Rejestracja: 19 lis 2019, 12:00
Jestem: w separacji
Płeć: Kobieta

Re: Nie mam już sił

Post autor: Ruta »

Wiedźmin pisze: 27 gru 2019, 18:34
A ja w takim razie dopytam - z jakich to "przepisów" wynika?
Przecież Bóg każdemu dał wolną wolę... to już korzystając z tej wolnej woli, dwoje ludzi nie może się umówić, że będą żyć w "białym związku"?
Pytanie nie do mnie, ale i tak odpowiem :lol:

O przepisach regulujących białe związki nie wiem nic. Wiem za to, że mamy wolną wolę, więc w zasadzie możemy wszystko... korzystając z tej wolnej woli. Można żyć w związku białym, małżeńskim, cywilnym i każdym jaki tylko damy sobie radę wyobrazić.
Rozsądnie jest jednak żyjąc w małżeństwie sakramentalnym nie żyć w żadnych innych związkach, bez względu na ich kolor. Jeśli są trudności w małżeństwie to je pokonywać, jeśli małżonek odejdzie, to... nadal żyć w małżeństwie sakramentalnym. Z małżonkiem lub bez. Dość prosta recepta na szczęście...
Monti
Posty: 1261
Rejestracja: 21 mar 2018, 18:14
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Mężczyzna

Re: Nie mam już sił

Post autor: Monti »

Dość syntetycznie ujmuje to zagadnienie Jan Paweł II w adhortacji Familiaris consortio (pkt 85): "Pojednanie w sakramencie pokuty — które otworzyłoby drogę do komunii eucharystycznej — może być dostępne jedynie dla tych, którzy żałując, że naruszyli znak Przymierza i wierności Chrystusowi, są szczerze gotowi na taką formę życia, która nie stoi w sprzeczności z nierozerwalnością małżeństwa. Oznacza to konkretnie, że gdy mężczyzna i kobieta, którzy dla ważnych powodów — jak na przykład wychowanie dzieci — nie mogąc uczynić zadość obowiązkowi rozstania się, „postanawiają żyć w pełnej wstrzemięźliwości, czyli powstrzymywać się od aktów, które przysługują jedynie małżonkom”. Do tego warto doczytać ósmy rozdział Amoris laetitia.
Warto taką decyzję skonsultować z kimś, kto żyje wiarą i ma odpowiednie doświadczenie (czasem świecki kierownik duchowy może być lepszy). Tak czy inaczej, wiadomo, że o rozgrzeszeniu decyduje kapłan.
Nie ma jednak potrzeby tego roztrząsać, bo w to nie jest ten przypadek. Białe małżeństwo jest dla osób, które nawracają się, żyjąc już w drugim związku i mają dzieci z tego związku albo właśnie są chorzy lub w podeszłym wieku (wtedy zazwyczaj i tak każde małżeństwo jest białe).
Aleks, masz żonę (nawet jeszcze cywilną) i dziecko. Żona - jaka by nie była - jest tą sakramentalną i teraz jest czas, żeby się tym zająć. Doskonale rozumiem, że Twoja żona jest w jakiś sposób toksyczna. Moja też zachowuje się agresywnie, manipuluje itd. Mimo to, założyłem sobie, że muszę teraz działać tak, bym kiedyś sobie nie zarzucił, że nie zrobiłem wszystkiego, by ratować moje małżeństwo.
A co do Twojej partnerki, ciesz się, że trafiłeś na osobę, która szuka w życiu Woli Bożej. Może tę osobę postawił Bóg na Twojej drodze nieprzypadkowo.
"Szukaj pokoju, idź za nim" (Ps 34, 15)
Ukasz

Re: Nie mam już sił

Post autor: Ukasz »

Aleks pisze: 26 gru 2019, 8:56 Jestem w trakcie rozwodu cywilnego. Moja żona jest, w przeciwieństwie do mnie, osobą tak naprawdę niewierzącą. Jesteśmy związkiem sakramentalnym. Obecnie żyję z kobietą która jest gorliwą katoliczką i która żyła w związku sakramentalnym wiele lat temu, obecnie jest po rozwodzie cywilnym. Mam z żoną dziecko, które bardzo kocham i za którym cały czas bardzo tęsknię, jednak żona robi wszystko aby mnie znienawidziło za to, że to ja się wyprowadziłem z mieszkania. Wiem jak zabrzmi to, co teraz powiem, jednak szczerze tak czuję - pomimo, iż na moją ostateczną decyzję wyprowadzce wpływ miała kobieta z którą obecnie jestem, to jednak wiem doskonale, że mój związek z żoną zakończył się dużo wcześniej i to z jej winy. Nie wchodząc w szczegóły, gdy żyliśmy razem, robiła wszystko żeby mnie stłamsić, poniżyć, pokazać że się nie liczę itp itd. Czułem się wręcz zagrożony przy niej.
Aleks, podaj proszę trochę faktów, które pomogą nam zobaczyć Twoją sytuację.
Czy Twoja żona żyje z kimś innym? Czy deklaruje gotowość na podjęcie próby naprawienia Waszego małżeństwa? Kto złożył pozew o rozwód? I czy w tym pozwie jest wniosek o uznanie winy jednej strony - której?
Ile (mniej więcej) lat byłeś ze swoją żoną - przed ślubem i po? Jak długo byłeś z tą drugą kobietą? W jakim wieku jest Twoje dziecko?
Jak wygląda sytuacja męża tamtej kobiety: czy on deklaruje gotowość podjęcia próby naprawienia ich małżeństwa? Kto w ich przypadku składał pozew o rozwód? Czy oni mają dzieci - a jeśli mają, to w jakim wieku?

Spróbuj proszę wyjaśnić mi / nam bliżej, co rozumiesz przez słowa, że Twój związek z żoną się zakończył: czy masz na myśli więź sakramentalną, czy może tylko uczucia? Czy Wasza więź na początku małżeństwa ograniczała się do samych uczuć? Jakie inne więzi były i skończyły się "dużo wcześniej"?
Sądzę, że warto zastanowić się na słowami, jakimi się posługujesz, dla lepszego rozeznania siebie. One ujawniają często sprawy, które inaczej trudno dostrzec. Piszesz np. o swojej żonie i o związku sakramentalnym z czasie teraźniejszym - ona jest Twoją żoną, Wasz związek sakramentalny jest - a dalej piszesz, że związek dawno się skończył. Dla mnie jest tu wewnętrzna sprzeczność - a dla Ciebie? Z kolei o "Twojej kobiecie" (mnie razi to określenie - a Ciebie?) piszesz, że żyła w związku sakramentalnym. Jej mąż umarł - jest wdową? Jeśli nie, to czy jej związek sakramentalny jest, czy go nie ma? Czy rozwód cywilny coś tu zmienia? Świadome posługiwanie się słowem może Ci pomóc rozeznać, co dla Ciebie istnieje, a co nie, w co wierzysz, a co odrzucasz. To zaś może pomóc w podjęciu decyzji o dalszych krokach. Cokolwiek wybierzesz, będziesz bardziej świadomy dokonywanego wyboru.

Jeśli masz duuużo czasu, to zajrzyj do mojego wątku.
viewtopic.php?f=10&t=541
A jak masz go jeszcze więcej, to do wątku Echo Słowa:
viewtopic.php?f=16&t=648
Gdy zarejestrowałem się tu na forum w sądzie był mój wniosek o separację z wyłącznej winy żony. Dwa miesiące wcześniej wyprowadziłem się od niej. Byłem całkowicie wypalony emocjonalnie, nie tylko nie czułem do niej nic, ale podobnie pozbawiona wszelkich uczuć była moja relacja z Bogiem, a po części z wszystkimi innymi. Byłem takim emocjonalnym zombi. W dodatku uzależnionym od pornografii i masturbacji.
Nie udało mi się odbudować relacji z żoną, choć wiele działo się po drodze. Sądzę jednak, że odbudowałem siebie - a w zasadzie pozwoliłem Bogu, żeby mnie trochę podbudował. I moją miłość do żony.
ODPOWIEDZ