A Ty chcesz naprawiać relacje? nie zgadzasz się na rozwód? to czasami nie ułatwiaj tego mężowi składając pozew czy wyrażając zgodę werbalnie na rozwód.
A to Twoje zadłużenie to kilka, kilkanaście czy kilkadziesiąt tysięcy?
Zawsze możesz złożyć wniosek o upadłość np.konsumencką (gdy nie prowadzisz działalności)...... o postępowanie układowe..... zawrzeć porozumienie z wierzycielami......
Wyjść jest przynajmniej kilka... PD
Ja niczego bardziej nie pragnę jak naprawiać i ratować relacje i małżeństwo. Kocham męża, on ostatnio jak powiedziałam mu, że niech powie mi że mnie nie kocha a dam sobie spokój, nic mi nie odpowiedział, albo się bał mi to powiedzieć lub nie chciał mi mówić, że kocha bo dał by nadzieję, ja wiem w głębi duszy, że nadal żywi do mnie uczucia.
Nie mam zamiaru wnosić wniosku o rozwód ja tego nie chcę, to jego nie moja decyzja. Jedyną osobą, którą może to zrobić to on. Nie jednokrotnie mówiłam, że to krok ostateczny.
Co do kredytu to sama go wzięłam i sama ponorze odpowiedzialność. Bez przesady nie muszę upadłości ogłaszać.
Wiem, że można wszystko zrobić i są różne możliwości uporania się z tym, najważniejsze jest to aby podołać i spłącić, nie mam zamiaru uchylać się od obowiązku spłaty lub zaciągać kolejne.
Zawsze wydawało mi się, że jest dużo wyjść z sytuacji trudnych. Mąż nie daje mi nadziej, ciągle powtarza, że nie przyjmuję jego decyzji i że cokolwiek bym nie robiła to nie zmieni decyzji...