Pustelnik pisze: ↑13 gru 2019, 7:22
lustro pisze: ↑12 gru 2019, 15:23
Czy to aby napewno dobry krok z perspektywy czasu?
To nie ulatwi wam pojednania, kiedy bedzie na to sprzyjajacy czas.
Witaj
Nikomu nic nie radzę ... .
Na to 1sze pytanie często nigdy nie ma "finalnej" odpowiedzi. Chyba, że dla ułatwienia traktujemy "ratowanie" zero-jedynkowo. Np. za 5 lat byliśmy (nawet, bravo my
) na wspólnym wyjeżdzie, a tu nawet (no proszę !) fotka z tego wyjazdu, ... (czyli) co należalo udowodnić.
Oczywiście - przejaskrawiam
.
Nie zrozumiałes mnie Pustelnik.
Moze dlatego, że masz zupełnie inne doświadczenia. Nie z pracy nad reaktywacja małżeństwa po decyzji, że jednak jestesmy razem i zaczynamy od tego miejsca, w którym sie znaleźlismy...i jak bardzo wtedy moze być sporym,a czasem i blokującym, problemem to, że otoczenie uważając, że ma prawo wyrażać swoje zdanie, opinie, poglądy i manifestowac to - bo zostało przez jedna ze stron wczesniej wciagniete w "rozgrywki".
O to mi chodziło.
Pustelnik pisze: ↑13 gru 2019, 7:22
Na drugie zdanie Hmmm - (naprawde) niełatwo ... wyważyć.
Bo zagrożeniem z drugiej strony jest - wyrażę się najkrócej jak potrafię - ale i może (za) dosadnie trochę analogicznym cytatem - coś na kształt
:
" TYLKO NIE MÓW NIKOMU"
co m.in. nie ułatwia ... przepracowania traumy osobie pokrzywdzonej i ... wiele tam innych ...
Pozdro !
P.S. To "tylko nie mów nikomu" przepracowałem na innym analogicznym przykładzie - bulimii mlodszej córki chociażby, toteż moja wypowiedź nie jest ... (tylko) wypowiedzią teoretyka ...
I tu analogicznie - nie rozumiemy sie chyba.
I myslę, że trudno porównać sytuacje córki bulimiczki i jej powrót do zdrowia z praca nad odbudową małżeństwa.
I wtedy naprawdę nie potrzeba dodatkowych trudności w postaci np. siostry, która przy każdym spotkaniu bedzie mówic - jak mozesz mu to wybaczyc, jestes głupia czy naiwna?
Wtedy własnie osoba zdradzona musi stawić czoło nie tylko trudnościom dnia codziennego (małzęńskiego) i naprawy relacji - to musza z reszta oboje. Ale musi stawać w obronie swojej decyzji i w obronie zdradzającego...
Zdajesz sobie sprawe jakie to moze byc wręcz niemozliwe do zniesienia?
To jest tak - sa ludzie, którzy mają doświadczenia idące dalej niz moment zdrady i rozpadu małzęństwa.
Przecwiczyli na własnej skórze rózne rzeczy, kiedy "ruszyli w Himalaje" odbudowy.
I moze warto tez z tego skorzystac ?