Strona 14 z 14

Re: Wina czy odpowiedzialność - i w jakich proporcjach?

: 11 gru 2019, 10:41
autor: lustro
Mysle, że naprawdę obecność moja w tym wątku jest bez sensu.

Czytam was i zdumiewam sie coraz bardziej - jak powierzchownie i zyczeniowo odbieracie rzeczywistość.
No i siła rzeczy jesteście i bedziecie sami NA WŁASNE ŻYCZENIE

Pójście z żona na tańce ? no mistrzostwo swiata !!!
Zainteresowanie sie pasjami czy zainteresowaniami współmołżonka? przeciez to niedojrzałe !!!
Szukanie wspólnej przestrzeni dla małżonków - przyrównane do picia z kolegami .
Włożenie troche wysiłku w bycie naprawde razem a nie obok siebie - to cos co was przerasta ? !!

Moje małżeństwo duzo czerpie z tych wlasnie rzeczy. Bo wiemy, że brak wspólnych zainteresowań prowadzi do życia obok a nie razem. A to juz równia pochyła.

Mój mąz bardzo lubi jeżdzic na rowerze. Mógłny tak spedzic cały sezon.
Wiec kupiłam dla nas odpwoiednie stroje, kaski, wyposażenie typu np. sakwy...i jeździmy razem.
Nie zawsze mi sie chce, czasem musze sue sama troche zmusić - ale warto.
Bo jestesmy razem i to jest coś, co nas łaczy.

Ja lubie towarzystwo, spotkania z ludzmi...i mój domator mąż, choc czasem wolał by posiedziec w domu, kiedy słyszy zaproszenie czy propozycje - pierwszy jest chętny i już "stoi przy drzwiach". Choć kiedys tegop nie chciał robić

Mój mąż lubi żaglówki - a ja tak sobie. Ale jak chce pojechać na żagle, to zbieram d.. w troki i jade z nim I zawsze jest fajnie.

Jeżdzimy razem pod namioty, bo to lubimy wspolnie.

Ba, zapisał nas na kurs tańca, bo wie, że chciałam. Co prawda marnie nam to wyszło, ale ...chciało mu się!
Tym niemniej nauczył sie tańczyć i zawsze jest obok na każdej takiej imprezie, chętny, zwarty i gotowy.

Czy Wy ludzie nie potraficie dla kogoś, kogo kochacie, wyjśc poza swoja strefe komfortu??



CHCACEMU NIE DZIEJE SIE KRZYWDA
nadal utwioerdzajceis ie wzajemnie, że współmałzonek jest niedojrzały i winny, i ten zły i krzywdziciel i wszytsko co najgorsze...a Wy byćie tak nie zrobili, bo jestescie lepsi...
I bądzcie sobie nadal sami.
Jesteście i bedzieci - bo tak chcecie i robicie wszytsko w tym kierunku.


Miłego dnia wszytkim.
Ja z tego wątku sie ostatecznie wycofuję, bo to strata czasu.

Re: Wina czy odpowiedzialność - i w jakich proporcjach?

: 11 gru 2019, 10:59
autor: Pustelnik
white chocolate pisze: 11 gru 2019, 8:24 Uginanie się ma to do tego że może się nie skończyć.
A sytuacji nie polepsza i nie uzdrawia.
White chocolate, dziękuję za dopowiedzenie historii ;)

Bo dla mnie to jest istotniejsze czy małżeń :) stwo "na nowo" (po kryzysie) będzie dojrzalsze a nie czy rozkład (historyczny zresztą !!!) w procentach 40:60 czy 85:15.

Czy do "winy" tudzież WPŁYWU liczymy "trudne dzieciństwo", biedę materialną (albo może i trudniejsze - rozpasane nowobogactwo), raka, depresję, bulimię czy wąchanie kleju ... .

Jak zawsze z szacunkiem do innych opinii. Być może WŁYW (pozdrawiam ;) Wiedźmina) na te inne opinie mają po prostu (nieraz prawie całkiem) inne "historie życia" ... moich serdecznych partnerów dyskusji :P

Dobrej zadumy adwentowej (niekoniecznie nad "winą i karą") !

Re: Wina czy odpowiedzialność - i w jakich proporcjach?

: 11 gru 2019, 11:22
autor: Pustelnik
white chocolate pisze: 11 gru 2019, 8:24 Mąż się dziś zapytal czy oni dalej mieszkają obok tego sąsiada bo dla niego to jakaś kosmiczna sytuacja. Niestety mieszkają.
A może to taka :roll: "kara" tudzież "przypominajka".

Bo czy "po miastowemu" ucieczka do innej pracy czy do "innego City" to ... rozwiązanie "problemu" ?
:roll: :idea: :?:

Nie widać to ... znaczy ... tak jakby nie ma (i być może "nigdy nie było")

Oczywiście PRZEJASKRAWIAM (jadę "po bandzie" ale i nie bez ... określonej ... intencji (raczej ... dobrej))

Re: Wina czy odpowiedzialność - i w jakich proporcjach?

: 11 gru 2019, 12:58
autor: Pustelnik
lustro pisze: 11 gru 2019, 10:41 Mysle, że naprawdę obecność moja w tym wątku jest bez sensu.
(...)
Pójście z żona na tańce ? no mistrzostwo swiata !!!
Zainteresowanie sie pasjami czy zainteresowaniami współmołżonka? przeciez to niedojrzałe !!!
(...)
Miłego dnia wszytkim.
Ja z tego wątku sie ostatecznie wycofuję, bo to strata czasu.
Witaj Lustro !

Jesteś tu by ... pomóc innym (szlachetny pomysł naśladownictwa ... Matki Teresy) ?

Czy ( też a może i tudzież "przy okazji") samemu coś ... dalej ... przepracować ( jak np. Ukasz czy Jacek-Sychar, Burza i ... wielu, wielu innych)

To cytat z ... Pustelnika
Decyzja należy do ... decydenta

Re: Wina czy odpowiedzialność - i w jakich proporcjach?

: 11 gru 2019, 16:19
autor: lustro
Pustelnik pisze: 11 gru 2019, 12:58
lustro pisze: 11 gru 2019, 10:41 Mysle, że naprawdę obecność moja w tym wątku jest bez sensu.
(...)
Ja z tego wątku sie ostatecznie wycofuję, bo to strata czasu.
Witaj Lustro !

Jesteś tu by ... pomóc innym (szlachetny pomysł naśladownictwa ... Matki Teresy) ?

Jesteśmy na forum pomocy.

Re: Wina czy odpowiedzialność - i w jakich proporcjach?

: 11 gru 2019, 18:56
autor: Ewuryca
lustro pisze: 11 gru 2019, 16:19
Pustelnik pisze: 11 gru 2019, 12:58
lustro pisze: 11 gru 2019, 10:41 Mysle, że naprawdę obecność moja w tym wątku jest bez sensu.
(...)
Ja z tego wątku sie ostatecznie wycofuję, bo to strata czasu.
Witaj Lustro !

Jesteś tu by ... pomóc innym (szlachetny pomysł naśladownictwa ... Matki Teresy) ?

Jesteśmy na forum pomocy.
Lustro, to dobrze, że chcesz pomóc innym. Nie traktuj każdego tu wpisu z którym się nie zgadzasz jako wymierzonego w ciebie. Jestem pewna, że jest wiele osób, które to forum czyta i niekoniecznie się wypowiada, co nie znaczy, że nie czerpie z twojej lub czyjeś wypowiedzi pomocy. W dzisiejszych czasach kiedy jest kryzys rodziny i wiary każdy głos który mógłby komuś pomóc jest ważny. Myślę też, że każdy może sam uzyc swojego rozsądku i odpowiedzieć sobie na pytanie czy jakaś postawa będzie w jego przypadku adekwatną i pomocną czy też nie.

Re: Wina czy odpowiedzialność - i w jakich proporcjach?

: 11 gru 2019, 19:22
autor: jacek-sychar
Droga Lustro

Niepotrzebnie się denerwujesz i chcesz od nas (a przynajmniej z tego wątku) uciekać.
To, że się różnimy opiniami wcale nie znaczy, że się nie szanujemy.
Jak pewnie pamiętasz, padały tutaj przykłady (chyba nawet podawane przez Ciebie), że nasze opinie są wynikiem naszych doświadczeń i są jednocześnie projekcją naszych oczekiwań. Jeżeli "byliśmy po różnych stronach barykady", to i nasze przeżycia są różne.
Jak pewnie pamiętasz, kilkukrotnie nie zgadzałem się z Tobą, ale również kilkukrotnie podkreślałem, że jesteś dla nas bardzo cenna i prosiłem Cię, żebyś nas nie opuszczała, bo jesteś cennym "otrzeźwiaczem" niektórych naszych zapędów. :lol:

Jeżeli mógłbym jakoś nakreślić powód naszych różnic, to jest nim nasza sytuacja. Większość współmałżonków osób na forum nie ma zamiaru utrzymywać z nami kontaktu. W tej sytuacji największa nasza miłość na nic się zda i nie nawróci "niewiernych". ;)
Dlatego też częściej opinie tutaj wyrażane są z gatunku tych "twardej miłości". Zwykle nie ratują one małżeństwa, ale mogą uratować osobę porzucona i zdradzoną, która w momencie kryzysu zwykle jest w czarnej ... rozpaczy.

Mam nadzieję, że żadna moja wypowiedź na tym wątku (i nie tylko) nie była dla Ciebie, mimo dzielących nas różnic w opiniach, niemiła. Jeżeli tak, to za to przepraszam.
Pamiętaj jednak, że na naszym forum nie tylko Ty jesteś za swoje opinie, w taki lub inny sposób, krytykowana. ;)

I PAX między Sycharki, bo Święta idą. A przed świętami wypada być ze wszystkimi w zgodzie! :D

Re: Wina czy odpowiedzialność - i w jakich proporcjach?

: 11 gru 2019, 22:27
autor: sasanka
Lustro rozumiem co chcesz przekazać swoim postem , ale jak słusznie napisał Jacek zawsze będziemy po dwóch stronach "barykady". Już nie będę się powtarzała , że nasze doświadczenia są też różne , a punkt widzenia zależy od punktu siedzenia.
Stare sprawdzone prawdy.
Z pewnością cenne są Twoje rady , ale jakoś mało w nich tego co najważniejsze (moim zdaniem) uczucia.Tego najważniejszego spoiwa . Brzmią trochę technicznie, no ale może u niektórych zadziałają?

Re: Wina czy odpowiedzialność - i w jakich proporcjach?

: 12 gru 2019, 4:26
autor: Pustelnik
sasanka pisze: 11 gru 2019, 22:27 Lustro rozumiem co chcesz przekazać swoim postem , ale jak słusznie napisał Jacek zawsze będziemy po dwóch stronach "barykady". Już nie będę się powtarzała , że nasze doświadczenia są też różne , a punkt widzenia zależy od punktu siedzenia.
Stare sprawdzone prawdy.

Z pewnością cenne są Twoje rady , ale jakoś mało w nich tego co najważniejsze (moim zdaniem) uczucia.Tego najważniejszego spoiwa . Brzmią trochę technicznie, no ale może u niektórych zadziałają?
Hmm...

ja w tym miejscu zacytuję prawdę zapodaną na 1szej (głównej) stronie internetowej wspólnoty prowadzącej to forum:
Prawda o mocy sakramentu oznacza, że nawet, jeśli małżonkowie nie potrafią ze sobą być i odchodzą w stan separacji, czyli oddzielnego mieszkania, to ich małżeństwo – Sakramentalne Przymierze małżonków z Bogiem – trwa nadal.
z przesłaniem o trochę więcej taktu (?), zrozumienia (?), zadumy i nad ... "drogą separacji" ...

0czywiście, jak ktoś czuje potrzebę to niech szerzy przesłanie o "ratowaniu" za pomocą : chodzenia z żoną na potańcówki tudzież spędzaniu weekendów w galeriach na kupowaniu szpilek ... .

Szanujmy się wzajemnie i nie "wciskajmy" swoich rozwiązań.

Mam nadzieję, że swoją wypowiedzią nikogo nie uraziłem.

Re: Wina czy odpowiedzialność - i w jakich proporcjach?

: 12 gru 2019, 9:02
autor: Ewuryca
Pustelnik pisze: 12 gru 2019, 4:26

0czywiście, jak ktoś czuje potrzebę to niech szerzy przesłanie o "ratowaniu" za pomocą : chodzenia z żoną na potańcówki tudzież spędzaniu weekendów w galeriach na kupowaniu szpilek ... .

Szanujmy się wzajemnie i nie "wciskajmy" swoich rozwiązań.

Mam nadzieję, że swoją wypowiedzią nikogo nie uraziłem.
Tu akurat zgadzam się z lustro. Takie gesty mogą uratować związek. Ale rady te bardziej odnoszą się do małżeństw które jeszcze są razem, i w których są chęci naprawy z obu stron. Dla mnie spędzanie ze sobą czasu jest okazywaniem miłości.

Re: Wina czy odpowiedzialność - i w jakich proporcjach?

: 12 gru 2019, 9:07
autor: krople rosy
Pustelnik pisze: 12 gru 2019, 4:26 0czywiście, jak ktoś czuje potrzebę to niech szerzy przesłanie o "ratowaniu" za pomocą : chodzenia z żoną na potańcówki tudzież spędzaniu weekendów w galeriach na kupowaniu szpilek ... .
A pewnie. Chwytać się można wszystkiego albo prawie (jesli to moralnie dobre) by ratować małżeństwo, udowodnić drugiej stronie że nie jest się głuchym jak pień na jej potrzeby i problemy, szukać wspólnych rozwiązań. Ważne jednak by to nie był szantaż i dyrygowanie jedno drugim, trzymanie go pod butem z wiszącą nad głową myślą, że gdy się czegoś nie spełni to ta druga strona znów dostanie jakiejś głupawki.

Ja tańczyć lubiłam i lubię . Mąż dotrzymywał mi towarzystwa bez problemu. Jednak na żadne samby, kizomby, salse ze mną nie pójdzie bo to nie jego pasja ani dryg. A ocierać się o obcych mężczyzn nie będę więc.....pozostaje pogodzić się że nie można mieć wszystkiego.
Są rzeczy ważne i ważniejsze.
Nie będę się z tego powodu rozwodzić ;)

Re: Wina czy odpowiedzialność - i w jakich proporcjach?

: 12 gru 2019, 10:15
autor: Pustelnik
Ewuryca pisze: 12 gru 2019, 9:02
Pustelnik pisze: 12 gru 2019, 4:26 0czywiście, jak ktoś czuje potrzebę to niech szerzy przesłanie o "ratowaniu" za pomocą : chodzenia z żoną na potańcówki tudzież spędzaniu weekendów w galeriach na kupowaniu szpilek ... .
Szanujmy się wzajemnie i nie "wciskajmy" swoich rozwiązań.
Tu akurat zgadzam się z lustro. Takie gesty mogą uratować związek.
(...)
Dla mnie spędzanie ze sobą czasu jest okazywaniem miłości.
I tu się zgodzę z Ewurycą i Lustro 8-)
Jak byłem w depresji to poprosiłem żonę aby obejrzała ze mną (dobre, dokumentalne) filmy o ... depresji ... :roll:
NIE CHCIAŁA ... ;) .
Nie rzebym żył "urazą" czy "niespełnieniem prośby" ...
Stwierdzam fakt :idea:, tak mie się akurat ... przypomniało ...

Re: Wina czy odpowiedzialność - i w jakich proporcjach?

: 13 gru 2019, 10:01
autor: sasanka
Pustelnik możesz sprecyzować swój wywód ?
Chyba nie zrozumiałeś mojej wypowiedzi tak sądzę , bo zacytowałeś mnie , a potem napisałeś komentarze wzajemnie sobie zaprzeczające. Dlatego proszę o wyjaśnienie o co Ci tak naprawdę chodziło.
I jeszcze jedno , piszę to bez żadnej złośliwości.

Re: Wina czy odpowiedzialność - i w jakich proporcjach?

: 13 gru 2019, 10:47
autor: Pustelnik
sasanka pisze: 13 gru 2019, 10:01 Pustelnik możesz sprecyzować swój wywód ?
Chyba nie zrozumiałeś mojej wypowiedzi tak sądzę , bo zacytowałeś mnie , a potem napisałeś komentarze wzajemnie sobie zaprzeczające. Dlatego proszę o wyjaśnienie o co Ci tak naprawdę chodziło.
I jeszcze jedno , piszę to bez żadnej złośliwości.
Chodziło mi o pokazanie szerszego spektrum wzajemnej potencjalnej pomocy , czułości czy nawet "bycia człowiekiem" względem bliźniego, w tym i ... małżonka. :idea:

A o gradacji co ważniejsze : "szpilki" czy "mądre towarzyszenie" (oczywiście ... na ile "się potrafi") osobie w depresji, chorej na raka czy alkoholizm tudzież bulimię, nie będę się wypowiadał, ale jak ktoś zechce to ... oczywiście może pociągnąć temat 8-)