Kilka pytań o separację

Refleksje, dzielenie się swoimi przeżyciami...

Moderator: Moderatorzy

Ruta
Posty: 3297
Rejestracja: 19 lis 2019, 12:00
Jestem: w separacji
Płeć: Kobieta

Re: Kilka pytań o separację

Post autor: Ruta »

white chocolate pisze: 10 sty 2020, 11:22 Dokładnie tak. Oprócz tego jesli rodzicowi zalezy na kontakcie z dzieckiem i stara się o nie to tym bardziej trudno się w takim człowieku dopatrzeć fazy głębokiego uzaleznienia.
Mój ojciec np; miał w nosie kontakty z dziećmi. Liczył się tylko alkohol i on sam. Do tego nawet przyznane w sądzie alimenty czesto przepijał.
Bardzo wiele osób uzależnionych domaga się kontaktów z dziećmi. Orzeczenia sądowe można czytać do woli, są tam podane stany faktyczne dokładnie opisane, ile terapii pan miał, kiedy był agresywny, czy bił dzieci, żonę, czy tylko się znęcał psychicznie. Naczytałam się i jestem przerażona ogromem niewrażliwości i losem dzieci. Naprawdę zaczynam rozumieć, jak to możliwe, że w naszym kraju tak wiele dzieci doświadcza przemocy od rodziców, skoro nawet sądy przed taką przemocą nie chronią. Rozumiem też, pytanie jakie dostałam od sądu, czy dziecku stała się krzywda pod opieką ojca. Rozumiem, że jak dziecko się z pijanym ojcem utopi, albo będzie uczestniczyć w wypadku samochodowym z ojcem naćpanym, to będzie podstawa by kontaktów zakazać. Są w tych orzeczeniach naprawdę przerażające historie, a wyroki przerażają znacznie bardziej. Sąd ma gdzieś sprawdzanie, czy dziecku może stać się krzywda.
W jednym z wyroków przeczytałam nawet, że sąd przyjął, że "pierwotną przyczyną" odurzania się i spożywania alkoholu przez męża była postawa żony, a potem zgrabny wywód prowadzący do tego, że pan powinien mieć kontakty...
Ostatnio zmieniony 11 sty 2020, 7:52 przez Nirwanna, łącznie zmieniany 1 raz.
Powód: poprawiono cytowanie
Ruta
Posty: 3297
Rejestracja: 19 lis 2019, 12:00
Jestem: w separacji
Płeć: Kobieta

Re: Kilka pytań o separację

Post autor: Ruta »

tata999 pisze: 10 sty 2020, 12:11 Widzicie, jak konflikt się szybko eskaluje? Sąd nie dopatrzył się narkomanii(...)
Bo nie zrobił nic, by się dopatrzeć. Zapytał mnie - potwierdziłam, że mąż ma problem z alkoholem i narkotykami, zapytał męża stwierdził, że nie ma, a na terapię uzależnień chodził kiedyś, bo mu kazałam, ale problemu nie miał - i sąd uwierzył mężowi. Zgłoszone dowody pozostają zgłoszone, sąd nie uznał za stosowne ich na razie dopuszczać.
tata999 pisze: 10 sty 2020, 12:11 Jestem zdegustowany tą wypowiedzią. Sam miałem przerażające myśli i solidne podstawy do nich, nadal drżę o los swoich dzieci,
Moim zdaniem, jeśli drży się o los dzieci, jakichkolwiek dzieci, należy podjąć działania, bo dzieci same się nie obronią. To rola rodziców. A gdy zagrożeniem staje się drugi rodzic, to rola rodzica. Gdy oboje - działać powinno otoczenie, rodzina, szkoła, sąsiedzi. Każde dziecko powinno być bezpieczne.
tata999 pisze: 10 sty 2020, 12:11 (..) To są moje emocje i uczucia. One są we mnie. Tylko ja się z nimi mierzę i tylko ja mogę nad nimi pracować. Do tego też zachęcam.
Jeśli problemem są twoje emocje i uczucia, to rzeczywiście problem musisz rozwiązać w sobie. Jeśli jednak emocje i uczucia pojawiają się z realnym zagrożeniem dla dzieci - to problem należy rozwiązać tam, gdzie jest zagrożenie.

tata999 pisze: 10 sty 2020, 12:11 Nie jest łatwo o rzetelną ocenę sytuacji, rozsądek i wyważone, racjonalne działania w takich emocjach, lęku, obawach. Widać, że dotyczy to autorki. Rzekoma narkomania nabrała większej rangi nagle po rozprawie.
Czuję się urażona tym, co napisałeś na mój temat. Mój mąż ma postawioną diagnozę uzależnienia mieszanego. Przez dwóch niezależnych specjalistów, bo pierwszemu nie chciał uwierzyć. Podjął terapię, którą przerwał. Ma ciągi, a potem okresy trzeźwości. Ja jestem osobą współuzależnioną w związku z uzależnieniem męża. Nie rzekomo współużależnioną z powodu rzekomego uzależnienia. A o problemie jaki tworzy dla mnie i dla dziecka nałóg męża piszę od mojego pierwszego postu - nie miałam wtedy pojęcia, że jakakolwiek rozprawa się odbędzie, tylko sama rozważałam wystąpienie do sądu.

To, że sąd nie chce wystąpić o te opinie i zarządzić badania przez biegłego nie ma nic wspólnego z "niedopatrzeniem" się narkomanii. Gdyby biegły orzekł, że jestem stuknięta, a mąż trzeźwy - wtedy narkomania byłaby rzekoma. Póki co jestem bezsilna, bo sąd nie chce pozyskać dowodów o które wnoszę, a sama nie jestem w stanie ich pozyskać. Szach mat.
tata999 pisze: 10 sty 2020, 12:11 To świadczy o rozchwianiu emocjonalnym. Być może większe emocje i lęki nie są powiązane z rzekomą narkomanią. Może czas zbadać wątek narkomanii zamiast rozmyślać o sankcjach na wstępie.
Tak jestem rozchwiana emocjonalnie. W związku z uzależnieniem męża. Leczę się ze współuzależnienia i robię postępy.

tata999 pisze: 10 sty 2020, 12:11 Czy nie wygląda to sugestię mszczenia się na mężu poprzez odbieranie mu ojcostwa?
Mi nie wygląda na taką sugestię, tylko na rozsądną radę - nie przekazywania dziecka odurzonej osobie, czy to jest ojciec czy to jest wujek. Nie ma to nic wspólnego z odbieraniem ojcostwa. Takich planów nie mam. Natomiast mam rozsądny plan ustalony w terapii - nie przekazywać dziecka ojcu pod opiekę, gdy ten jest nietrzeźwy a docelowy plan, nie przekazywać dziecka ojcu pod opiekę, dopóki ojciec będzie dziecko demoralizował, przekazywał mu afirmatywne komunikaty wobec narkotyków i nadużywania alkoholu, i dopóki ojciec będzie agresywny czy to wobec dziecka czy kogokolwiek w obecności dziecka. Ale to krok drugi. Na razie jestem przy pierwszym.
I nie jest to plan na pozbawienie ojcostwa - tylko na postawienie granic ojcu, który narusza granice dziecka w sposób destrukcyjny. Najpierw granice pojawią się w obszarze zagrożeń fizycznych, potem psychicznych.

I nie rozumiem na czym miałaby polegać moja zemsta? Moje życie byłoby naprawdę o wiele łatwiejsze, gdyby mój mąż sprawował ze mną opiekę naprzemienną lub chociaż systematycznie widywał się z dzieckiem. Jako samotna pracująca i musząca samodzielnie utrzymać siebie i dziecko mama małego dziecka, które dodatkowo wymaga dowożenia na rehabilitację i zajęć kompensacyjnych jest bardzo trudne. Gdyby mąż chociaż część obowiązków ze mnie zdjął, byłabym szczęśliwa. Myślisz, że lubię być stale zmęczona? Na kim byłaby ta zemsta? Na mnie samej chyba i na dziecku...

Swoją drogą tato, możesz mi wyjaśnić za co twoim zdaniem mam się na mężu mścić? I pytam bardzo poważnie. Podobną sugestię między wierszami usłyszałam od sądu. I kompletnie nie rozumiem.
Awatar użytkownika
Nirwanna
Posty: 13361
Rejestracja: 11 gru 2016, 22:54
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Kobieta

Re: Kilka pytań o separację

Post autor: Nirwanna »

Ruta pisze: 11 sty 2020, 2:54 Swoją drogą tato, możesz mi wyjaśnić za co twoim zdaniem mam się na mężu mścić? I pytam bardzo poważnie. Podobną sugestię między wierszami usłyszałam od sądu. I kompletnie nie rozumiem.
Zanim tata napisze, ja odpowiem, widząc jak często się to powtarza w sądach, a potem w opowieściach sycharków - sądy uważają, że opuszczona kobieta (prawie?) zawsze mści się za fakt opuszczenia jej. Co więcej - sądy mają niestety do tego podstawy. Wystarczy poczytać fora tzw. świeckie czy inne kobiece, gdzie rad typu "puść dziada w samych skarpetkach" na pęczki można liczyć. Obawiam się, że równie na pęczki można liczyć kobiety, które z tych rad korzystają.
Nie żyje się, nie kocha się, nie umiera się - na próbę
Jan Paweł II
JolantaElżbieta
Posty: 752
Rejestracja: 14 wrz 2017, 8:03
Płeć: Kobieta

Re: Kilka pytań o separację

Post autor: JolantaElżbieta »

Ruto, ja wiem jak czuje się dziecko z pijanym ojcem. Uczucie strachu jest dominujące - ja chciałam uciekać, ale balam się go. Nie wyrywałam się gdy mnie chciał przytulać po pijaku - nic nie czułam - tylko strach i że muszę się zgodzić. Pamiętam z dzieciństwa inną scenę - gdy ojciej wrócił w nocy pijany - był bardzo agresywny i bił mamusię i zagrażal nam, więc mamusia otwierała drzwi i mówiła - uciekajcie, a ja i siostra wiedziałyśmy, ze mamy pukać do każdych drzwi na klatce aż nas ktoryś sąsiad wpuści. Pamiętam jak w nocnych koszulach boso, po śniegu uciekałyśmy przez podwórko do drugiego bloku. I pamiętam jak mamusia zamknęła drzwi, siostra uciekła, a ja stałam pod drzwiami i słyszałam jak mamusia upadła, bo ojciec ją uderzył i nie wiedziałam czy mam uciekać czy ratować mamusię. I uciekłam. Zmagałam się z tym całe życie, że ją zostawiłam, czułam się odpowiedzialna. To przełożyło się na wszystko - czułam się odpowiedzialna, że mąż jest agresywny - powiedział, że to przeze mnie, cokolwiek się nie udawało, to przeze mnie, wszystko było moją winą. Przecież parę miesięcy po ślubie ostrzegł mnie, że jest nerwowy i mam zachowywac się tak, zeby go nie prowokowac - widocznie go nie posłuchałam, musiałam się nauczyć odpowiednich reakcji. A to przez te wydarzenia - uznalam, że jako 5 dziecko powinnam uratować moją mamusię, a potem, że muszę czuć się odpowiedzialna za zachowania mojego męża. A teraz uczę się żyć od nowa w wieku 60 lat:-)
Całe życie byłam dorosłym dzieckiem - to we mnie zostało, chociaż nie zdawałam sobie sprawy. Dlatego wiem co czują dzieci w takich chwilach - sama bylam ślepa, gdy myślałam, że ukryję przed moimi dziećmi zachowania ojca - one wszystko widziały i pogardzały mną długo, że "zgadzam" się na takie traktowanie, że bronię go przed nimi, bo on ma stresy i jest znerwicowany. Kiedyś mi powiedziały: mamo, my nie jesteśmy ślepi i głusi, ani głupi. To nie one, to ja byłam naiwna. Bo kochałam mojego męża i myślałam, że to wystarczy. :(
Ruta
Posty: 3297
Rejestracja: 19 lis 2019, 12:00
Jestem: w separacji
Płeć: Kobieta

Re: Kilka pytań o separację

Post autor: Ruta »

Nirwanna pisze: 11 sty 2020, 8:01
Zanim tata napisze, ja odpowiem, widząc jak często się to powtarza w sądach, a potem w opowieściach sycharków - sądy uważają, że opuszczona kobieta (prawie?) zawsze mści się za fakt opuszczenia jej. Co więcej - sądy mają niestety do tego podstawy. Wystarczy poczytać fora tzw. świeckie czy inne kobiece, gdzie rad typu "puść dziada w samych skarpetkach" na pęczki można liczyć. Obawiam się, że równie na pęczki można liczyć kobiety, które z tych rad korzystają.
Dziękuję Ci Nirwanno. W pierwszej chwili się przeraziłam, bo poczułam, że nie będę w stanie wykazać, że się nie mszczę...
Zrozumiałam też, jak sprawę może widzieć Sąd - oto opuszczona żona, nie chce rozwodu i złośliwie oskarża męża o narkomanię i alkoholizm, bo z zemsty chce mu zniszczyć relację z dzieckiem.

Jednak spokojnie pomyślałam - i jednak mam jak udowodnić, że problem jest realny. Po pierwsze są zaświadczenia specjalistów, którzy męża diagnozowali. Po drugie są osoby, które widziały co się dzieje z mężem, jak mąż zachowuje się w stanie odurzenia lub upojenia wobec dziecka, jak prowadzi pijany samochód. Nie wiem tylko jak skłonić sąd, żeby te dowody rozpatrzył i powołał świadków. Bo na razie sąd ani tych dowodów nie przyjął, ani nie odrzucił. Tak sobie moje wnioski na razie leżą. Będę musiała się doszkolić z zakresu prawa w procesie, bo na razie nie wiem, czy sąd dowolnie przyjmuje wnioski dowodowe, czy ma na ich rozpatrzenie jakiś termin i co mogę zrobić.

Są też osoby, które żyją blisko nas, i które wielokrotnie upominały mnie, że moja postawa wobec męża jest zbyt "miłosierna", że zgadzam się na zbyt wiele rzeczy kosztem mnie - i przede wszystkim dziecka. Tak trafiłam na wystąpienia księdza Dziewieckiego, szukając innej i mądrzejszej postawy, tak też zaczęłam rozważać terapię dla siebie. Bo dostrzegłam to, czego wcześniej nie widziałam żyjąc z mężem - jak bardzo moja postawa nie jest prawidłowa i że w imię dobrych intencji i źle pojmowanej nierozerwalności małżeństwa, godzę się aby mąż niszczył siebie, mnie i dziecko. Gdy zaczęłam szukać dobrych i bożych rozwiązań, zamiast sama się mierzyć z problemem, który mnie przerastał i nadal chyba przerasta, nagle znalazło się mnóstwo dobrych rozwiązań. Jednym z najlepszych było skorzystanie z rady mojej pani psychiatry, do której zwróciłam się o pomoc, gdy stres zaczął mnie ogromnie przytłaczać. Miałam ogromne szczęście trafić na wierzącą panią doktor, która wysłuchała mnie i mojej rozpaczy, gdy powiedziałam jej, że rady które dostaję, aby złożyć wniosek o rozwód, znaleźć sobie kogoś, bo jestem młoda bardzo mnie ranią i nie jestem w stanie ich wykonać - i powiedziała mi o wspólnocie Sychar oraz o Stowarzyszeniu Psychologów Chrześcijańskich, u których na pewno nie usłyszę, że powinnam się rozwieść i to rozwiąże jakikolwiek mój problem.
Tak trafiłam tutaj na forum - rozważając separację i postawienie mężowi granic, a raczej, pewna już że ma to sens, tylko nie wiem jak to zrobić. Moja obecność tutaj pomogła mi upewnić się, że to co czułam nie jest głupotą, jak często słyszę, i w tym wszystkim się wzmocnić i uformować.

Pozostaje mi nadal szukać takich rozwiązań - także przed świeckim sądem. Obawiam się jednak, że sąd może takiej postawy nie zrozumieć. I pozostać przy swoim - że jestem zawładnięta żądzą zemsty. Szczerze mówiąc, przygotowałam się na różne trudności związane ze sprawą - ale nie takie. Z drugiej strony żadne z moich dążeń nie dotyczy "puszczania w skarpetkach", dochodzenie alimentów na dziecko nie jest chyba z tej kategorii?
JolantaElżbieta
Posty: 752
Rejestracja: 14 wrz 2017, 8:03
Płeć: Kobieta

Re: Kilka pytań o separację

Post autor: JolantaElżbieta »

Nino pisze: 10 sty 2020, 19:09
- A jak zaczęłaś bronić się przed agresją?



JolantoElżbieto! Przytulam Cię z całego serca!
Nino, dziękuję.

A jak zaczęłam się bronić? Pierwszy raz, gdy chciał mnie uderzyć wzięłam wazon w rękę i powiedziałam, że jeśli mnie dotknie, to mu oddam i narobię takiego wrzasku, że wszyscy sąsiedzi się zlecą, a potem powiem jego rodzicom. Zwyzywal mnie "tylko" i nie odzywal przez miesiąc. Potem wszystko wróciło do normy, ale raz na jakiś czas - gdy mąż tracił humor - obrzucał mnie wyzwiskami, trzaskał drzwiami, aż wylatywaly szyby, rozbijał przedmioty. A ja sprzątałam, wstawiałam szyby. Bo dzieci były małe i nie chciałam, żeby widziały. Jak odeszły z domu, rozwalił szybę w drzwiach, trzy dni chodziłam po szkle i nie ruszyłam, przy każdej probie wyzywania mnie wychodziłam z pokoju, a on dostawał szału. Kiedyś w "rozmowie" chciał walnąć drzwiami od balkonu - powiedzialam spokojnie: takie szyby bardzo ciężko się wstawia, złapał za pilota od telewizora i chciał nim walnąć o stół, to znowu powiedziałam, że to jego telewizor i jego pilot i moze je roztrzaskać. Wyszlam z pokoju i słyszałam wyzwiska - bardzo wymyślne, nawet nie wiedziałam, że tak można łączyć słowa. :o

Mój mąż nie zaniechal agresji, ale ja już przestałam się jej bać - to go doprowadzało do szału i mówił, że specjalnie jestem spokojna, żeby go sprowokować. Znienawidził mnie całym sercem, oszukiwał, zdradził i zostawił, więc jak widać moje środki obrony przyniosły inny skutek niż się spodziewałam. W tak zwanym miedzyczasie podejmowałam próby rozmow, bylam "normalną" żoną :-) Nic nie działało, bo on juz mial gotowy plan na swoje życie - chciał je zmienić i odszedl :cry: I zostalam z tą swoją głupia miłością, z uzależnieniem od przemocy. Kiedyś, juz po rozwodzie, wróciłam od córki, usiadłam na łóżku i zaczęłam się kiwać jak dziecko w domu dziecka, coś mi było, nie wiedziałam co. I wpadłam na to - nic mi nie było, przestałam tylko czuć napięcie i niepokój i to była dla mnie mowa sytuacja, bardzo źle się z tym czułam. Przyzwyczaiłam się żyć w oczekiwaniu na cios. A tu kicha - spokój :D
Nino
Posty: 611
Rejestracja: 14 gru 2019, 18:26
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Kilka pytań o separację

Post autor: Nino »

JolantoElzbieto, z całego serca życzę Ci jasnych i jeszcze jaśniejszych dni w Nowym Roku. Zaimponowałaś mi, że podjęłaś naukę życia na nowo w wieku 60 lat. Że masz tak dużą samoświadomość, nie jesteś zgorzkniała, a wręcz przeciwnie: w Twoich postach jest dużo pogody ducha. Dołączam Cię do mojej żelaznej listy sycharków z tego forum, za których modlę się, imiennie, każdego dnia.
Niech Bóg ma Cię w swojej opiece.
PS. Ruto, też jesteś na tej liście ;)
JolantaElżbieta
Posty: 752
Rejestracja: 14 wrz 2017, 8:03
Płeć: Kobieta

Re: Kilka pytań o separację

Post autor: JolantaElżbieta »

Ruto, dbaj o siebie i dziecko, kochaj męża mądrze i z rozwagą. Mój mąż wie, ze go kocham. Powiedziałam mu to i że jestem wciąż jego żoną i że byłam, jestem i będe mu wierna, ze dziękuję mu za wszystkie piękne chwile w naszym życiu i za wkład w dom, za te remonty, za to co robił dobrego. Chyba znienawidził mnie jeszcze bardziej, bo konsekwentnie udaje, ze nie istnieję. Ale ja postanowiłam nie toczyć nigdy żadnych gierek, jestem odpowiedzialna tylko za to co sama robię i mówię. I chce być z nim uczciwa, nawet jeśli będzie mną pogardzał, awszyscy wokól beda mówili, ze nie mam godności i że powinnam sobie kogoś znaleźć, tak jak on. Że jestem dobra, ładna i młodo wyglądam i na pewno ułożę sobie życie. I układam, nie tak jak inni chcą, tylko tak jak ja chcę, żebym była w zgodzie z tym co czuję i z zasadami, których nauczył mnie Bóg. A mój mąż? No cóż, modlę się za niego i błogosławię, już to umiem :-)
Pustelnik

Re: Kilka pytań o separację

Post autor: Pustelnik »

JolantaElżbieta pisze: 11 sty 2020, 9:04 Ruto, ja wiem jak czuje się dziecko z pijanym ojcem. Uczucie strachu jest dominujące - ja chciałam uciekać, ale balam się go. Nie wyrywałam się gdy mnie chciał przytulać po pijaku - nic nie czułam - tylko strach i że muszę się zgodzić. Pamiętam z dzieciństwa inną scenę (...)
Piękne świadectwo JolantoElżbieto !
(zdecydowałem się na chwilę przerwać milczenie)
- KONIECZNE jako pewna "przeciwwaga" na tym forum
- prawdoppdobnie bardzo "pomocowe"
- zapewne Twój duży krok naprzód
- a i ja "tak do końca" (tzn dużo bardziej) zrozumiałem Twoje : czasami trzeba kogoś ... walnąć (i praktycznie z tej przyczyny poczyniłem ten wpis ... )

Dziękuję Ci ;)
Ruta
Posty: 3297
Rejestracja: 19 lis 2019, 12:00
Jestem: w separacji
Płeć: Kobieta

Re: Kilka pytań o separację

Post autor: Ruta »

JolantaElżbieta pisze: 11 sty 2020, 9:54 Ruto, dbaj o siebie i dziecko, kochaj męża mądrze i z rozwagą. Mój mąż wie, ze go kocham.
(...) I układam, nie tak jak inni chcą, tylko tak jak ja chcę, żebym była w zgodzie z tym co czuję i z zasadami, których nauczył mnie Bóg. A mój mąż? No cóż, modlę się za niego i błogosławię, już to umiem :-)
Jolu, jesteś wspaniała. Bardzo Cię podziwiam, mimo tylu ciężkich przeżyć jest w Tobie tyle pokoju i radości. Jesteś też dla mnie wzorem dojrzałej miłości żony i pięknym świadectwem. Ja dopiero się uczę. Bardzo też dziękuję ci za Twoje bardzo osobiste wyznanie. Pozwala mi lepiej wejrzeć w to, co może dziać się w moim synku. Kiedy się otworzył, o takich emocjach właśnie mówi, o strachu, o poczuciu odpowiedzialności, o wyrzutach sumienia, że nie może obronić siebie i mnie, że czuje się sparalizowany gdy ojciec jest pijany lub odurzony i nie umie wtedy nic zrobić, robi to co każe ojciec i cichnie. Jest malutkim chłopcem, a to o czym mówi, czasem dotyczy czasów, kiedy był jeszcze młodszy. Jest mi czasem tak źle ze sobą że zgadzałam się na takie sytuacje... Ale też motywuje mnie to mnie by do nich więcej nie dopuszczać.

Też kiedyś myślalam, że przed dzieckiem da się wszystko ukryć, że takie sytuacje odbiera inaczej, że nie jest tak raniony... Nie przyszło mi do głowy, jaką odpowiedzialność może brać na siebie maleńki chłopczyk... Ksiądz Dziewiecki powiedział na jednej z konferencji, żeby jednak nie oceniać swoich czynów z przeszłości według świadmosci, którą mamy teraz. I to prawda: w tamtym czasie działałam chcąc chronić jedność małżeństwa, w obawie (słusznej jak się okazało), że gdy otwarcie się sprzeciwie nałogom mąż ode mnie odejdzie.

Chcę się podzielić czymś ładnym, co mnie dziś spotkało. Byłam z synkiem w kościele na spotkaniu. Prowadził je ksiądz, ten sam który prowadził nasze nauki przedmałżeńskie. Mąż czekał na nas w kościele, tak się z nami wczoraj umówił. Był trzeźwy i bez głodu, spokojny. Siedział koło mnie i kiedy ksiądz mówił zabawne rzeczy zerkał na mnie porozumiewawczo, z uśmiechem, miło i otwarcie. Za każdym razem. Tak samo jak wtedy, gdy jako młodzi narzeczeni byliśmy na naukach.
Nie czynię sobie z tego nadziei, nie myślę, czy to coś oznacza, wiem, że po czasie trzeźwości może przyjść kolejny trudny okres. Ale po prostu zatrzymam sobie tych parę pięknych chwil przy moim mężu dzisiaj i jestem za nie wdzięczna. I za radość synka, który z radością i szczęściem oznajmił pierwszej napotkanej osobie, że tata był dziś dla mamy miły. Tak bardzo i ja i synek takich chwil potrzebujemy...
Jolu, pomodlę się dziś za Ciebie z całego serca. Bardzo bardzo Ci dziękuję. Z całego serca przytulam też Ciebie i taką jaką jesteś teraz, i tą małą dziewczynkę, przestraszoną, samotna, której nie ma kto powiedzieć, z nie jest niczemu winna i nie jest odpowiedzialna za to, co dzieje się w jej rodzinie i kobietę, która tak dzielnie najlepiej jak potrafiła starała się kochać męża i dzieci, w najlepszej wierze i z ogromnym poświęceniem i tą, która znalazła siły i odwagę do zmian - na każdym etapie życia Jolu byłaś dzielna i odważna i bardzo to w Tobie podziwiam. To jest takie wspaniałe, wyjątkowe kobiece piękno.
JolantaElżbieta
Posty: 752
Rejestracja: 14 wrz 2017, 8:03
Płeć: Kobieta

Re: Kilka pytań o separację

Post autor: JolantaElżbieta »

Przeczytałam wasze posty i rozpłakałam się. W filmie "Co gryzie Gilberta Grape'a" jest taka scena, gdy Juliette Lewis pocałowała Johny Deppa - a ten się zawstydził: "nie wiem co powiedzieć" a jego młodszy braciszek Archie (Leonardo di Caprio) powiedział: say thank you Gilbert, say thank you :-) Ponieważ moderacja wymaga języka polskiego - tłumaczę: powiedz dziękuję Gilbert, powiedz dziękuję :-)

Dziękuję :-)

Ja dzielę się swoim życiem - popełniłam mnóstwo błędów - ale być może komuś pomogę :-)
krople rosy

Re: Kilka pytań o separację

Post autor: krople rosy »

Ruta,ile Twój syn ma lat?
JolantaElżbieta
Posty: 752
Rejestracja: 14 wrz 2017, 8:03
Płeć: Kobieta

Re: Kilka pytań o separację

Post autor: JolantaElżbieta »

I chwała Panu Ruto za to spotkanie z mężem :-)
Al la
Posty: 2740
Rejestracja: 07 lut 2017, 23:36
Jestem: w separacji
Płeć: Kobieta

Re: Kilka pytań o separację

Post autor: Al la »

JolantaElżbieta pisze: 11 sty 2020, 13:19

Ja dzielę się swoim życiem - popełniłam mnóstwo błędów - ale być może komuś pomogę :-)
JolantoElżbieto, dziękuję Ci za Twoje świadectwo,
i chwała Temu, który tak pięknie zmienił Twoje życie :D
Ty umiesz to, czego ja nie umiem. Ja mogę zrobić to, czego ty nie potrafisz - Razem możemy uczynić coś pięknego dla Boga.
Matka Teresa
Małgorzata Małgosia
Posty: 306
Rejestracja: 05 wrz 2019, 14:31
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Kobieta

Re: Kilka pytań o separację

Post autor: Małgorzata Małgosia »

Jolu, jesteś dla mnie inspiracją, dziękuję, że jesteś :)
"Ty zaś powróć do Boga swojego - strzeż pilnie miłości i prawa i ufaj twojemu Bogu!" (Oz 12, 7).
Jezu ufam Tobie.
ODPOWIEDZ