Kilka pytań o separację

Refleksje, dzielenie się swoimi przeżyciami...

Moderator: Moderatorzy

Ruta
Posty: 3297
Rejestracja: 19 lis 2019, 12:00
Jestem: w separacji
Płeć: Kobieta

Re: Kilka pytań o separację

Post autor: Ruta »

Caliope pisze: 21 paź 2021, 19:02 Psychiatra jest w stanie, ale musi być ukierunkowany na to, bo inaczej wyjdzie, że mąż ma po prostu depresję i stany lękowe. Nienakierowany na problem da tylko psychotropy i wyda krzywdzącą opinię. Znam to z doświadczenia, bliska mi osoba jest uzależniona i leczy się na depresję zapijając leki alkoholem. Przykre to, widać panie nie czytały twoich papierów i mają w poważaniu ludzi.
Panie czytały papiery. Byłam zaskoczona, bo znały akta sprawy. Wiedziały jakie wnioski złożyłam i że sąd ich nie rozpatrzył. Ale też z góry założyły, że na pewno wyrzuciłam męża z domu z powodu nałogów, bo mąż napisał, że go wyrzuciłam. Mimo, że ja napisałam w odpowiedzi, że tak nie było. Więc czytały, ale tendencyjnie.

Z tego powodu parę razy czułam się jak mężczyzna pytany "Czy przestał pan już bić żonę?". Panie zaczęły rozmowę o wyprowadzce męża od pytania, "Co się stało, że kazałam się mężowi wyprowadzić?". Takich pytań z tezą było więcej i Panie się denerwowały, gdy odnosiłam się do tez, zamiast odpowiadać na pytania.

O męża się nie muszę martwić, o ile wiem psychiatra z OZSS nie zapisuje leków. A nawet gdyby zapisał, mój mąż by ich nie brał. Ma swoje własne "leki".

Ale za to szanuję, że mąż nie domagał się kontaktu, nie będąc w dobrym stanie, tylko skorzystał z pretekstu. To jest okej.
Ruta
Posty: 3297
Rejestracja: 19 lis 2019, 12:00
Jestem: w separacji
Płeć: Kobieta

Re: Kilka pytań o separację

Post autor: Ruta »

Trudny był ten ostatni czas. Widzę, że nadal działa moje połączenie z mężem, współzależność. Jego powrót do czynnego używania natychmiast mnie uruchamia. Zanim świadomie dostrzegę co się dzieje. Rozmawialiśmy o tym kilka razy na terapii, że osoby bliskie osób uzależnionych wyczuwają nawrót lub przerwanie abstynencji nawet na miesiąc. Na miesiąc zanim dojdzie do pierwszego zażycia substancji. I trudno jest dokładnie wskazać co jest sygnałem, ale ogólne wrażenie zmiany jest. I że nie chodzi o to, by taki mechanizm wczesnego ostrzegania sobie wyłączyć, wręcz przeciwnie, jest pomocny. Chodzi o to, by nie świrować jak zapalą się kontrolki, nie wpadać wtedy w nadkontrolę, próby zapobieżenia nawrotowi, zapiciu, wzięciu, czy innemu zachowaniu, ale by poradzić sobie ze swoimi trudnymi emocjami, jakie są w tej sytuacji naturalne.

Potrzebuję dobrze przeanalizować, co dokładnie się ze mną działo, by na przyszłość umieć wyłapać działanie mojego systemu alarmowego. Dotąd sądziłam, że go nie mam. A ja go miałam, tylko robiłam wcześniej wszystko, by go zepsuć, powykręcać żarówki i głośniczki.

W pierwszej chwili pomyślałam, że "zdałam egzamin" bo skupiłam się w tym stanie alarmowym na sobie i na tym jak siebie i swoje emocje uładzić. To jednak nie do końca tak. Nie wiem jak bym zareagowała, gdybym wiedziała, co te moje reakcje oznaczają. Na plus dla siebie zapisuję jednak, że nie podjęłam żadnych chaotycznych działań, dałam sobie czas, a mężowi przestrzeń. Nie dociekałam na siłę.

Widzę też, że nagły zwrot męża w moją stronę także jest wczesnym sygnałem alarmowym. Podobnie było w zeszłym roku w grudniu, co poprzedziło długi ciąg męża. I jeszcze parę razy. Czyli jeśli zaczynam czuć się w mężu zakochana, mój mąż będzie brał...
Czuję w sercu jakiś taki smutek w związku z tym. Bo to jest tak, że mąż powoli do siebie dochodzi. A gdy wraca do siebie, szybko go na powrót tracę. Mam też takie wrażenie, że ten zwrot w moją stronę, to jest takie szukanie ulgi, bliskości, rodzaju ratunku, poczucia bycia ważnym, wartościowym. Brzmi jak wchodzenie w głowę męża, ale to tak z serca bardziej. U siebie też taki mechanizm skłaniania się do męża widzę. Tylko ja już wiem, że mąż jest człowiekiem. I ja od niego tego nie uzyskam. Ani nie będę w stanie tego mężowi zapewnić. Tylko ja wiem już też, od Kogo mogę to otrzymać. I jak szukać.

To mi mówi, by następnym razem zrobić stop. Bo daję mężowi imitację, co powoduje, że nie szuka oryginału. Tak jakbym odkryła nową warstwę twardej miłości. Zarówno do siebie, jak i do męża.

Niesamowite jest jak bardzo złożone są nasze relacje, ile jest w nich warstw, ile potrzeb, mechanizmów.
Ruta
Posty: 3297
Rejestracja: 19 lis 2019, 12:00
Jestem: w separacji
Płeć: Kobieta

Re: Kilka pytań o separację

Post autor: Ruta »

Odpoczęłam. Mam za sobą piękny rekolekcyjny weekend. Modlitwa, wyciszenie, praca duchowa, bliskość wspólnoty, radość z bycia z ludźmi, z rozmów, obecności, ze wspólnej modlitwy. To pomaga napełnić wewnętrzne zbiorniki. A do tego wyjście poza codzienny młyn obowiązków, cieplutkie posiłki, których nie gotowałam i piękny spacer o wschodzie słońca.
Mój mąż niestety nie był już w stanie przejąć obowiązków rodzicielskich, ale zorganizowałam dobrą i troskliwą opiekę.

Dostałam podczas rekolekcji dwa piękne i czułe prezenty od Boga. Tylko Bóg wiedział i tylko Bóg mógł mi takie prezenty dać. Były tak bardzo intymne, jak tylko można. I tak bardzo niemożliwe do otrzymania jak tylko można. A jednak je dostałam. Kocham Boga. I uwielbiam gdy objawia się w moim życiu w sposób tak dyskretny i czuły, ale zarazem tak pewny, że nie mam najmniejszych wątpliwości że Jest i Jest tak blisko.

Od poniedziałku znów jestem w młynie swoich obowiązków, ale gdy jestem duchowo wypoczęta i mam napełnione dzbany, to jest całkiem dobrze i mam w tym przyjemność, nawet gdy jestem zmęczona. Już nie mam potrzeby uciekać. Potrzebuję za to zapamiętać na przyszłość, że taka potrzeba wywiania to w rzeczywistości potrzeba odpoczynku nawet nie fizycznego, ale takiego w przestrzeni duchowej i emocjonalnej.
Potrzebuję przemyśleć kwestie organizowania sobie takiego rodzaju odpoczynku w moim życiu.

Kończę przetwarzać swoje ostatnie doświadczenia w relacji z mężem. To był trudny emocjonalnie czas, zapewne dla nas obojga. Ale też mam teraz lepszy wgląd w to co się dzieje między nami na głębszych poziomach relacji, zanim do ciągu męża dojdzie.
Zobrazowałam to sobie tak, że mąż jest w wodzie, a ja jestem piaszczystym brzegiem. I mąż gdy woda robi się wzburzona, stara się wyjść, ale ja-brzeg za bardzo się osypuję, i chociaż chcę, to nie jestem w stanie dać mu oparcia. Obok jest solidna skała, na którą można się wspiąć i wydostać. Wtedy dopiero można skorzystać z plaży, powygrzewać się na piasku i odpocząć. Potrzebuję stać się skarpą, taką o której od razu wiadomo, że nie ma co próbować. Im wyższą skarpą się stanę, tym szybciej mąż będzie szukał skały. Ale też wysoka skarpa w przeciwieństwie do płytkiego brzegu nie zachęca do ponownego skoku do wody. Mogę być sobie bardzo piękną skarpą, mogę mieć plażę i piękne widoki i nawet piękny dom, las i co tylko chcę. Ale droga na skarpę idzie przez skałę. Nie ma skrótów.

Mój mąż jest w ciągu. Chyba pierwszy raz w życiu jestem w stanie to napisać tak spokojnie, bez paniki, bez lęku.
Na razie samo życie z dnia na dzień dostarcza mężowi pretekstów do odwoływania spotkań i mąż z nich skrupulatnie korzysta. To dla mnie ulga, bo niepokoiłam się, czy nie będzie domagał się spotkań z synem w stanie nietrzeźwym, co wymaga ode mnie zawsze wielu sił na skuteczny sprzeciw.
Natomiast mąż nie kontaktuje się z synem także telefonicznie, czy przez komunikatory. Rozumiem to, gdy człowiek sypie się w ciągu, to na całego. Ale dla młodego to trudny czas, bo przez ostatnie tygodnie doświadczał większej bliskości z tatą, czuł się przy nim bezpieczniej. Ostatnie dwa spotkania, w tym jedno w OZSS były już emocjonalnie trudne. Jak mówi młody, tata już nie był sobą. Wspieram syna, ale taty mu nie zastąpię. Staram się być obok i pomóc synowi przejść tęsknotę, zawód, zranienie.
Przygotowuję się do nowego etapu, syn jest starszy i przy starszych dzieciach uzależnionych rodziców zaleca się dokładniejsze tłumaczenie mechanizmów nałogu. Po to by dziecko rozumiało, że to co się dzieje z rodzicem nie ma nic wspólnego z dzieckiem, że rodzic go nie odrzuca, nawet gdy znika i zrywa kontakt, choć tak to z perspektywy dziecka wygląda.

Bardzo to trudne dla mnie emocjonalnie, widzieć jak moje dziecko dorasta na huśtawce w relacji z najbliższą osobą. W tych lepszych okresach czuję, że więź z tatą jest ważna i sama staram się ją wspierać. Jednak w tych gorszych czasach często mam wątpliwości, czy koszt tej relacji nie jest zbyt duży i czy nie lepsza byłaby dla syna trwała izolacja od uzależnionego ojca. Tyle, że to i tak rozważania teoretyczne, decyzja o tym należy do sądu nie do mnie. No i do OZSS. Na razie nie mam pojęcia, czy OZSS w ogóle dostrzeże ten problem. Póki co "problemem" jest w OZSS raczej moja niezgoda na rozwód. Choć w sumie dopóki nie ma opinii to tego nie wiem, to moje odczucia. Inna sprawa, że jeśli decyzja będzie szkodliwa, dołożę starań by ją zmienić. Więc i ja wpływ mam.

Rozmawiałam z różnymi osobami które przeszły przez OZSS. Dowiedziałam się, że w opiniach czasem przypisuje się rodzicom rzeczy których nie mówili, albo dochodzi do nadinterpretacji. Aby tego uniknąć postanowiłam napisać krótki mail z podsumowaniem mojego stanowiska. Wtedy trudniej będzie napisać w opinii coś, co nie jest prawdą, nawet nieintencjonalnie.

Napisałam wczoraj do męża z prośbą, by napisał do syna i że mały za nim tęskni. Nie mam pojęcia, czy taką wiadomością łamię jakieś zasady, ale napisałam z potrzeby serca. Nie ma w tym kompulsji, chęci kontrolowania męża, nie mam nawet żadnych oczekiwań co do tego, co mój mąż z tą wiadomością zrobi. Ale poczułam potrzebę poinformowania męża co się dzieje z naszym dzieckiem. A czy ma jeszcze jakieś resztki przytomności, by to do niego doszło co przekazuję, to już sprawa mojego męża.

Modlę się w męża intencji. To jedna z tych pięknych rzeczy, które zabrałam ze sobą z rekolekcji. Piękne historie wysłuchanych modlitw, uzdrowień i uwolnień. Bardzo budujące i radosne jest słuchanie jak wspaniale Bóg potrafi przemieniać serca i życia. Jestem mocniejsza każdym takim świadectwem.
sajmon123
Posty: 871
Rejestracja: 16 lis 2020, 22:57
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Mężczyzna

Re: Kilka pytań o separację

Post autor: sajmon123 »

Ruta co do opinii ozss.. Ja takiej nie posiadam, jeszcze nie miałem przyjemności korzystać, ale wszystko przedemną. Posiadam za to opinie psycholog syna. Niezgoda na rozwód, mówienie dzieciom między innymi, że kocha się mamę itd jest zaburzaniem dzieci. Dzieci w sytuacji rozwodu powinny doświadczać jak najwięcej stabilizacji by przystosować się do sytuacji. Dodatkowo Pani psycholog "poprosiła" bym dla dobra dzieci wspierał żonę oraz co bardzo ciekawe, jej nowego partnera. Uwielbiam te nowe czasy. Nie muszę oglądać komedii w tv by się pośmiać. Oczywiście za śmiechem idą cierpienia żywych ludzi, ale tego psychologowie nie widzą. Ważny jest cash za wizytę, a w ozzs to już w ogóle liczy się byle szybko, byle jak. Nie idź w To Ruta
Ruta
Posty: 3297
Rejestracja: 19 lis 2019, 12:00
Jestem: w separacji
Płeć: Kobieta

Re: Kilka pytań o separację

Post autor: Ruta »

sajmon123 pisze: 28 paź 2021, 18:29 Ruta co do opinii ozss.. Ja takiej nie posiadam, jeszcze nie miałem przyjemności korzystać, ale wszystko przedemną. Posiadam za to opinie psycholog syna. Niezgoda na rozwód, mówienie dzieciom między innymi, że kocha się mamę itd jest zaburzaniem dzieci. Dzieci w sytuacji rozwodu powinny doświadczać jak najwięcej stabilizacji by przystosować się do sytuacji. Dodatkowo Pani psycholog "poprosiła" bym dla dobra dzieci wspierał żonę oraz co bardzo ciekawe, jej nowego partnera. Uwielbiam te nowe czasy. Nie muszę oglądać komedii w tv by się pośmiać. Oczywiście za śmiechem idą cierpienia żywych ludzi, ale tego psychologowie nie widzą. Ważny jest cash za wizytę, a w ozzs to już w ogóle liczy się byle szybko, byle jak. Nie idź w To Ruta
Sajmon, co masz na myśli pisząc "nie idź w to"? Niestety OZSS nie jest moim wyborem. Sąd nas skierował. Jeśli dobrze wyczułam rozmówczynie, to w opinii będą podobne bzdury, jak te które przytoczyłeś.
Awatar użytkownika
Niepozorny
Posty: 1541
Rejestracja: 24 maja 2019, 23:50
Jestem: w separacji
Płeć: Mężczyzna

Re: Kilka pytań o separację

Post autor: Niepozorny »

Ja również byłem z dziećmi na badaniu przez OZSS i z jego przebiegu jestem bardzo zadowolony. Nie czułem, żeby moja niezgoda na rozwód z powodów religijnych, była jakoś źle odbierana. Po prostu zostało to odnotowane. Na pewno badanie nie było zrobione byle jak, byle szybko. Spędziliśmy tam ok. 4h. Wszyscy mieliśmy swoje rozmowy indywidualne. Do tego sporo testów pisemnych.
W opinii, która później została przesłana do Sądu, znalazło się kilka nieścisłości, ale nie wiem, co mówiła moja żona, więc trudno mi określić, gdzie leży przyczyna. Z samej opinii również jestem zadowolony. Uważam, że wszyscy zostaliśmy prawidłowo zdiagnozowani (nie wiem czy to odpowiednie słowo). Przy okazji dowiedziałem się czegoś o sobie oraz o tym, jak całą sytuację widzą dzieci.
Z braku rodzi się lepsze!
Ruta
Posty: 3297
Rejestracja: 19 lis 2019, 12:00
Jestem: w separacji
Płeć: Kobieta

Re: Kilka pytań o separację

Post autor: Ruta »

Niepozorny pisze: 29 paź 2021, 19:21 Ja również byłem z dziećmi na badaniu przez OZSS i z jego przebiegu jestem bardzo zadowolony. Nie czułem, żeby moja niezgoda na rozwód z powodów religijnych, była jakoś źle odbierana. Po prostu zostało to odnotowane. Na pewno badanie nie było zrobione byle jak, byle szybko. Spędziliśmy tam ok. 4h. Wszyscy mieliśmy swoje rozmowy indywidualne. Do tego sporo testów pisemnych.
W opinii, która później została przesłana do Sądu, znalazło się kilka nieścisłości, ale nie wiem, co mówiła moja żona, więc trudno mi określić, gdzie leży przyczyna. Z samej opinii również jestem zadowolony. Uważam, że wszyscy zostaliśmy prawidłowo zdiagnozowani (nie wiem czy to odpowiednie słowo). Przy okazji dowiedziałem się czegoś o sobie oraz o tym, jak całą sytuację widzą dzieci.
U mnie niestety było bardzo niemiło, byłam atakowana za to, że nie kontroluję trzeźwości męża, za to że nie obejrzałam mieszkania do którego mąż zabierał przez jakiś czas syna, za to że zostawiłam syna pod opieką męża i wyjechałam, za to, że syn musi być odpowiedzialny podczas kontaktów za to czy tata jest trzeźwy i za wiele innych rzeczy. Niezgoda na rozwód która była ostatnim poruszonym tematem także bardzo panie wzburzyła i usłyszałam bardzo sarkastyczny i niemiły komentarz. Równie niemiło pani przekazała mi już po rozmowie z mężem przez telefon że mąż mówi zupełnie co innego niż ja. Myślę, że mąż powiedział, że jestem chora psychicznie i mam zaburzenia. Niespecjalnie mnie to martwi. Skoro mam takie ciężkie zaburzenia, już dawno mąż powinien starać się o opiekę nad synem. Tymczasem kolejny rok daję sobie radę sama i dobrze mi idzie. Przyzwyczaiłam się. Nie pierwszy raz mąż tak się broni, gdy chodzi o nałóg. Częsty argument uzależnionych. Zapewne zaś nie powiedział, że bierze. Też mnie to jakoś nie dziwi. Nie mam nic przeciwko badaniu przez biegłego psychiatrę.

Nie mam pojęcia co się znajdzie w opinii. Zobaczymy. Dla swojego spokoju napiszę do OZSS, co uważam. Nie chcę, by potem w opinii były informacje, że pozwalam mężowi brać narkotyki na kontaktach z synem, albo z przeciwnego bieguna, że zabraniam mężowi kontaktów. Bo ani jedno ani drugie nie jest prawdą. Nie zgadzam się na kontakty, gdy mąż jest nietrzeźwy i wspieram kontakty, gdy jest trzeźwy. Tak, wiem że ryzykuję, że mąż się odurzy mając dziecko pod opieką. Ale to nie ja te kontakty ustanowiłam. Nie mam podstaw by nie wydać syna mężowi gdy jest trzeźwy. Ja informowałam sąd, że taki problem jest i ja nie mam na to wpływu, co mąż robi. Nauczyłam syna, co ma zrobić, gdy tata będzie nietrzeźwy. I wielu innych rzeczy też go uczę. A tata uczy innych. Nie mam i na to wpływu.
Ruta
Posty: 3297
Rejestracja: 19 lis 2019, 12:00
Jestem: w separacji
Płeć: Kobieta

Re: Kilka pytań o separację

Post autor: Ruta »

Moja prośba do męża o kontakt z synem przyniosła dobry efekt. Klasa syna ma teraz kwarantannę, więc to naturalne że mąż na kontakt nie przychodzi. W zeszłym tygodniu był inny powód odwołania spotkań. I okej, lepsze odwołane spotkanie, niż odurzony tata.
Tyle, że trzeźwi ojcowie nawet jak nie przychodzą na kontakt, raczej nie znikają z horyzontu, dzwonią do dzieci przynajmniej w porze kontaktu, robią spotkanie on-line. Mój mąż jak jest trzeźwy też jest w kontakcie. A teraz przepadł. Dlatego małemu było przykro.

No i napisałam jak jest, że młody tęskni. Jest zamknięty w domu, więc mu tym trudniej. Dałam mężowi kilka neutralnych propozycji. W wolności.

Dzisiaj mąż pojawił się z torbą słodyczy. Tego akurat nie proponowałam. Przekazał młodemu torbę i poleciał. I myślę, że to jest okej. To znaczy torba słodyczy nie jest okej. Trzeźwy mąż takich ruchów nie robi. To taki opłacony wyrzut sumienia. Ale młody się ucieszył, że tata się zainteresował. No i mniej napięcia w nim. Słodycze zjemy, a rachunek za dentystę wyślę mężowi pocztą (to był nasz żart kiedyś, tylko rachunki za plomby miały iść do dziadków).

Ja też się cieszę, że mąż respektuje granice także i w tej sytuacji. I że znalazł rozwiązanie, by nie gadać z synem odurzony, ale jednak, by dać młodemu odczuć, że jest i go wspiera. Tym bardziej, że zbliżamy się do listopada, a u męża to każdego roku największy ciąg, zwykle aż do połowy grudnia.
Choć w tym roku mąż był trzeźwy w swoje urodziny, których nigdy nie przeżył bez alkoholu. Więc wcale nie jest powiedziane, że tak być musi. Tym bardziej, że w połowie listopada jest to badanie psychiatryczne mnie i męża w OZSS. Co może okazać się motywacją.

Ale jeśli ciąg się utrzyma, to jeszcze niech młody się trochę tatą nacieszy, zanim na jakiś czas tata zniknie z horyzontu.

Cieszę się jeszcze z jednej rzeczy. Nie tylko już umiem komunikować się z mężem w wolności i bez oczekiwań, ale i bez manipulacji, ale też nie mam już w sobie lęku.
Abigail

Re: Kilka pytań o separację

Post autor: Abigail »

Ruto, dziękuję Ci że jesteś że Cię poznałam, że Cię przeczytałam.
Ruta
Posty: 3297
Rejestracja: 19 lis 2019, 12:00
Jestem: w separacji
Płeć: Kobieta

Re: Kilka pytań o separację

Post autor: Ruta »

Zawaliłam. Mąż przyszedł spotkać się z synem. Blady, mizerny, ale na ile mogłam przed wpuszczeniem go ocenić nie pod bezpośrednim wpływem niczego. W takich sytuacjach wpuszczam męża, ale zostaję w domu i kontakt odbywa się w domu. Jeśli coś się dzieje, lub po jakimś czasie widać, że jednak działa na męża narkotyk, proszę spokojnie męża by wyszedł. I to się sprawdza.

No więc jakiś czas po przyjściu męża jedliśmy obiad, mąż zwykle je z nami, ale teraz nie jadł. Nie usiadł nawet z nami do stołu, tylko siedział w dalszej części pokoju. Czasem to oznaka, że jednak jest na czymś, co hamuje apetyt. Ale to może być też oznaka, że jest po rozmowie z prawnikiem. Prawnicy odradzają wspólne posiłki. Możliwe, że jest w kontakcie z nowym prawnikiem, bo też w tym samym dniu zapłacił połowę alimentów sam z siebie i bez przypominania, i przed terminem. Już za miesiąc rozprawa.

Natomiast rozmawialiśmy o "głupawkach", gdy było dużo śmiechu i trudno było przestać. I ni z tego ni z owego mój mąż sprostował to co ja opowiadałam, że nie tak było i wyskoczył z jeszcze starszą historią w której byliśmy z mężem pod wpływem marihuany, która także powoduje śmiech. Opowiedział to jak każdą inną historię. Komentując, że "czasem rzeczywiście było fajnie". A ja się po raz pierwszy od dawna zamroziłam. Nie zareagowałam wcale, tylko zmieniłam temat.

Czeka mnie rozmowa z synem. Do męża już napisałam. Ale martwi mnie moje zamrożenie i brak reakcji gdy to się działo.

Natomiast to potwierdza moje obserwacje. Mąż jest w postępującym ciągu. W okresach trzeźwości nie opowiada takich rzeczy przy synu. Gdy bierze, niestety tak.
Abigail

Re: Kilka pytań o separację

Post autor: Abigail »

Ruta pisze: 02 lis 2021, 16:34 Zawaliłam. Mąż przyszedł spotkać się z synem. Blady, mizerny, ale na ile mogłam przed wpuszczeniem go ocenić nie pod bezpośrednim wpływem niczego. W takich sytuacjach wpuszczam męża, ale zostaję w domu i kontakt odbywa się w domu. Jeśli coś się dzieje, lub po jakimś czasie widać, że jednak działa na męża narkotyk, proszę spokojnie męża by wyszedł. I to się sprawdza.

No więc jakiś czas po przyjściu męża jedliśmy obiad, mąż zwykle je z nami, ale teraz nie jadł. Nie usiadł nawet z nami do stołu, tylko siedział w dalszej części pokoju. Czasem to oznaka, że jednak jest na czymś, co hamuje apetyt. Ale to może być też oznaka, że jest po rozmowie z prawnikiem. Prawnicy odradzają wspólne posiłki. Możliwe, że jest w kontakcie z nowym prawnikiem, bo też w tym samym dniu zapłacił połowę alimentów sam z siebie i bez przypominania, i przed terminem. Już za miesiąc rozprawa.

Natomiast rozmawialiśmy o "głupawkach", gdy było dużo śmiechu i trudno było przestać. I ni z tego ni z owego mój mąż sprostował to co ja opowiadałam, że nie tak było i wyskoczył z jeszcze starszą historią w której byliśmy z mężem pod wpływem marihuany, która także powoduje śmiech. Opowiedział to jak każdą inną historię. Komentując, że "czasem rzeczywiście było fajnie". A ja się po raz pierwszy od dawna zamroziłam. Nie zareagowałam wcale, tylko zmieniłam temat.

Czeka mnie rozmowa z synem. Do męża już napisałam. Ale martwi mnie moje zamrożenie i brak reakcji gdy to się działo.

Natomiast to potwierdza moje obserwacje. Mąż jest w postępującym ciągu. W okresach trzeźwości nie opowiada takich rzeczy przy synu. Gdy bierze, niestety tak.
Ruto, przeczytałam z uwagą Twój wpis i nie rozumiem dlaczego uważasz, że zawaliłaś. Według mnie zachowałaś się odpowiedzialnie. Co można odpowiedzieć w takiej sytuacji na historie męża nie za bardzo odpowiednie dla uszu syna? Możliwe, że każda odpowiedź byłaby odebrana jako zaczepka do kłótni dla męża. Nie odniosłaś się i dobrze bo co tu mówić.

Czy uważasz, że nie powinnaś męża wpuszczać wcale kiedy był w takim stanie? Twoja sytuacja jest generalnie naprawdę bardzo trudna i nie wiem czy warto oceniać co powinnaś a czego nie powinnaś w sytuacji męża nałogu zrobić. Sama chyba też bardzo siebie surowo oceniasz. Męża zachowania nie mogą być Twoją odpowiedzialnością - wybacz nie znam się nie jestem specjalistą. Tak tylko ze strony zwyczajnej osoby - uważam że nie możesz się obwiniać że coś zawaliłaś (nie wiem co) - to Ciebie dodatkowo obciąża.

Syn jest świadomy choroby ojca i myślę, że zdaje sobie sprawę, że życie w nałogu nie jest właściwą drogą.
Caliope
Posty: 3013
Rejestracja: 04 sty 2020, 12:09
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Kilka pytań o separację

Post autor: Caliope »

Wcale nie zawalilaś, nie masz wpływu na to co mówi mąż. A syn jest mały i nie sądzę, by rozumiał jak dorosły co to jest marycha i co powoduje w organiźmie. Za to wie że tata jest w ciągu, czy bierze. To już dla niego i tak za dużo, ja bym zostawiła to jak jest bez rozmowy z nim.
Ruta
Posty: 3297
Rejestracja: 19 lis 2019, 12:00
Jestem: w separacji
Płeć: Kobieta

Re: Kilka pytań o separację

Post autor: Ruta »

Zawaliłam w tym kontekście, że źle oceniłam stan męża. To znaczy nadal sądzę, że mąż nie był pod bezpośrednim działaniem substancji, tylko że częste używanie robi swoje. I zmienia obraz rzeczywistości, a zmniejsza poczucie odpowiedzialności. A widać po mężu, że jest na granicy codziennego używania.

Ale z tego powodu, że źle oceniłam, że to już ten czas, że potrzebna jest izolacja, a nie tylko moja obecność, to w ogóle cała sytuacja miała miejsce.

Jednak biorę pod uwagę, że mąż mi nie ufa i boi się odwoływać kontakty. Tak jak robił to przy ostatnich ciągach. No bo teraz to za niedługo sprawa. I na pewno obawia się, że wykorzystałabym to przeciwko niemu.
Na korzyść dla męża jest to, że korzysta z każdego pretekstu po naszej stronie, by odwołać kontakt. Przychodzi względnie trzeźwy, ale nie odurzony, gada chwilę z nami z przedpokoju, mówi, że nie będzie wchodził i ucieka.
Ruta
Posty: 3297
Rejestracja: 19 lis 2019, 12:00
Jestem: w separacji
Płeć: Kobieta

Re: Kilka pytań o separację

Post autor: Ruta »

Z rozmów "przedpokojowych" wynika, że mój mąż ma ogromne luki w pamięci. Dziś chwilę rozmawialiśmy, tak rodzinnie. My w pokoju, mąż w przedpokoju. Nie pokazywał się za bardzo. Bardzo źle wygląda.
Temat rozmowy zszedł na książki. I potem na książki otrzymywane w prezencie. Mój mąż powiedział mi, że przecież nie otrzymałam od niego żadnej książki. I tu się bardzo zdziwiłam. Mówił szczerze. Wiem. Gdy zaczęłam wymieniać tytuły, niektóre sobie przypomniał. Powiedział, że nie ma dobrej pamięci. Zwykle to ja byłam przez męża oskarżana, że źle pamiętam. Po części zresztą słusznie, bo nie pamiętam zdarzeń chronologicznie. Rozmowa była miła, trwała chwilę i mąż poszedł.

Rzecz w tym, że dostawałam od męża książki takie, które zawsze były trafione. I które mam i lubię do dziś. I to dla mnie było i jest jedną z miłych rzeczy w naszej relacji. Że zawsze potrafił wybrać dla mnie książkę.

Zdałam sobie sprawę, że z powodu luk w pamięci mojego męża żyjemy w dwóch odrębnych rzeczywistościach. I mamy zupełnie inne historie naszego małżeństwa. Specjaliści od uzależnień mówią, że mózg łata te dziury zupełnie przypadkowymi rzeczami, albo takimi uzupełnieniami, które pasują do przyjętej narracji. Postanowiłam się pomodlić, by mężowi zaczęły się przypominać te dobre rzeczy.

W sumie bardzo mężowi współczuję. Nie wiem dlaczego, ale od czas od połowy października do połowy grudnia jest zawsze dla niego trudny. Jest wtedy zwykle w ciągu. Nałóg zabiera mu mnóstwo życia, emocji, rodzinę, małżeństwo, wiarę. A dziś uświadomiłam sobie, że zabiera mężowi także przeszłość.

Natomiast cieszę się, że wszystko odbywa się bez agresji, pięciominutowe rozmowy "przedpokojowe" to nowum.

Za to ze wspominek męża wynika, że robi przymiarki do "podziału majątku". To tylko jakieś takie uwagi mimochodem, ale znam męża. Rzecz w tym, że nie mamy majątku do podziału. Mąż wspomniał, że chce swojego starego laptopa, którego zabrał przy wyprowadzce. To już niestety speedowe omamy. Zachowałam spokój. Ale jeśli ciąg będzie postępował, to wiem już jaki będzie ciąg dalszy i jakie tło psychozy. No ale niekoniecznie musi się tak stać.

W sumie nie tylko męża mi żal ale i siebie i naszego syna. Bo choć funkcjonujemy niezależnie to jednak ciągi i okresy trzeźwości męża na nas wpływają.

No i jesteśmy coraz bliżej granicy, gdy mąż przyjdzie w stanie wykluczającym wejście do domu. Zważywszy zbliżający się termin rozprawy może pojawić się problem, mąż może się upierać, że jest trzeźwy. Postanowiłam napisać do męża krótko z prośbą, by jednak w takim stanie nie przychodził. I przypomnieć, że będzie to oznaczać policję i inne trudności. Bez sensu przecież, szkoda dziecka. I nas też. Zastanawiam się, czy na następny kontakt w przyszłym tygodniu nie delegować syna poza dom, tak by nie było go, gdyby miała być awantura. Zawsze będę mogła po niego zadzwonić, gdyby wszystko bylo okej. A jak nie będzie, oszczędzę mu stresu.
Ruta
Posty: 3297
Rejestracja: 19 lis 2019, 12:00
Jestem: w separacji
Płeć: Kobieta

Re: Kilka pytań o separację

Post autor: Ruta »

Mam serię różnych trudności. Każda osobno do pokonania, ale razem już trudniej. Tym bardziej, że na przykład awarie komputera, który jest moim narzędziem pracy wiążą się z kosztami, i to sporymi. Do tego kolejne infekcje moje i syna. I jeszcze mnóstwo takich drobiazgów, ale do solidnej potęgi.
Staram się spokojnie to przyjmować. Ale dopiero niedawno zaczęłam wychodzić nieco finansowo na prostą i nagłe duże wydatki bardzo mnie martwią.

Syn jest w końcówce choroby, więc nie miałam jak zorganizować sytuacji w której mógłby być poza domem przed kontaktem. Syn powiedział, że chce widzieć się z tatą, jeśli będzie w miarę przytomny. Zanim całkiem się nie będzie nadawał. Mąż przyszedł nie pod bezpośrednim wpływem substancji, więc go wpuściłam. Ale szybko się okazało, że jest w trudnym stanie. Źle wygląda, jest nerwowy, zdezorganizowany. Gdy zostali sami, syn dał mi znać, że tata przysypiał. Skróciłam kontakt. Spokojnie. Mąż wyszedł spokojnie. Napisałam mu by nie przychodził w złej kondycji.

Trochę się martwię, że będzie ty razem trudno przekonać męża, by nie przychodził do końca ciągu, bo zbliża się rozprawa i jeszcze badanie w OZSS u psychiatry. Mąż zapewne liczy, że do badania się ogarnie. Ma jeszcze trochę czasu. I potrafi się spinać, więc szanse są. Ale też mąż będzie się bał odwoływać kontakty, że to źle wypadnie w sądzie i w OZSS. A wie doskonale, że nie mam żadnych narzędzi, by wykazać, że jest pod wpływem czegokolwiek. Nasza krucha równowaga wypracowywana w ostatnich latach została zachwiana przez zbliżającą się rozprawę.

Widzę też po sobie, że niepotrzebnie zaczynam bać się oskarżeń o ograniczanie mężowi kontaktu.
ODPOWIEDZ