Co zrobic z zakochanym mezem?

Refleksje, dzielenie się swoimi przeżyciami...

Moderator: Moderatorzy

Triste
Posty: 446
Rejestracja: 11 kwie 2019, 9:14
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Kobieta

Re: Co zrobic z zakochanym mezem?

Post autor: Triste »

Dream pisze: 19 lis 2019, 7:30 Kochani, u mnie nadal dzieje sie. Maz chce jechac wizytowac kochanke. Ja znow stracilam troche opanowanie i plakalam, a dzis rano pokazalam zlosc na to, co robi. Wprowadzilo to nowa dynamike, bo odkad sie dowiedzialam, w zasadzie oprocz placzu na poczatku i protestow slownych zachowywalam stoicki spokoj (ale nie mylcie z akceptacja).
Rownoczesnie, uswiadomilam sobie tez fakt, ze musze zaakceptowac jego odejscie i zaczelam etap zaloby za moim malzenstwem i za moim dawnym mezem. Cos, z czym jest mi strasznie zle i smutno i wyc mi sie chce to to, ze mimo tego, ze ja go tak bardzo kocham, to w pewnym momencie nie bede mogla juz go przyjac z powrotem. Do niedawna myslalam, ze oczywiscie, ze go przyjme, bo go kocham. Teraz rozumiem juz ludzi, ktorzy nie pozwalaja na powrot, bo enough is enough (=wystarczy juz). Jakby, bagaz doswiadczen negatywnych jest tak duzy, ze powrot do ukladu z tym samym czlowiekiem nie jest juz mozliwy. Na chwile obecna, mam wrazenie, ze jesli moj maz sie opamieta, odzyska rozum i wroci do mnie w pelnym zrozumieniu swoich czynow przed koncem mojego okresu zaloby, to pozwole mu wrocic. Jesli ja przejde zalobe, to nie bedzie juz mial powrotu. Nie zrozumcie mnie zle, to nie jest z mojej strony chec ukarania go. To jest zrozumienie stopnia oddalenia. Moze kiedys zmienie zdanie, ale tak to widze na chwile obecna.
Tak się stało u mnie. Długo walczyłam i byłam w stanie pokonać wszystkie góry żeby tylko maż do mnie wrócił.
A teraz już nie bo z jego strony doświadczyłam tyle zniewagi, obojętności i ignorowania że to z miłością nie ma nic wspólnego.
Mój mąż nie wie co to znaczy kochać. Nie wierzę w jego opamiętanie. To zadziała tylko na krótką chwilę - do pierwszego poważniejszego zderzenia z problemem.

U mnie to chyba działa tak, że ta gorycz się już tak ulała że zawód co do jego osoby przewyższa inne, dobre uczucia.
jacek-sychar

Re: Co zrobic z zakochanym mezem?

Post autor: jacek-sychar »

Niebajka pisze: 19 lis 2019, 1:19 Hej, kolejny raz widzę to określenie: "podbijać dno". Proszę, wyjaśnijcie, albo jakiś link może. Nie rozumiem.
Określenie "podbijanie dna" to ulubione określenie Nałoga.
Wytłumaczenie tego jest następujące.
Ponieważ czasami ktoś musi osiągnąć dno, żeby się od niego odbić, to podbijania dna oznacza, że staramy się zrobić wszystko, żeby osiągnięcie dna nastąpiło jak najszybciej.
Np. dla alkoholika podbijanie dna oznacza, że go przestajemy kryć, nie sprzątamy po nim, jak przyjdzie i nabrudzi. Jak przyjdzie do domu pijany, to nie układamy go ładnie do łóżeczka, tylko zostawiamy go tam, gdzie zasnął.

Dla zdradzacza, to może być zaprzestanie przy nim jakiejkolwiek pracy. Nie dajemy mu jeść, nie pierzemy jego prania, nie prasujemy mu rzeczy, robimy wszystko, żeby finansowo dokładał się do rodziny (opłaty za mieszkanie a szczególnie pieniądze na dzieci). Nie utrzymujemy również tego w tajemnicy, bo to też nie jest dobre, chociaż czasami gdy sprawa się wyda, to taki zdradzacz "idzie już na całego".

To tak najkrócej. Mam nadzieję, że udało mi się to wyjaśnić.
nałóg
Posty: 3357
Rejestracja: 30 sty 2017, 10:30
Jestem: szczęśliwym mężem
Płeć: Mężczyzna

Re: Co zrobic z zakochanym mezem?

Post autor: nałóg »

Niebajka pisze: 19 lis 2019, 1:19 Hej, kolejny raz widzę to określenie: "podbijać dno". Proszę, wyjaśnijcie, albo jakiś link może. Nie rozumiem.
Niebajka
"podbijanie dna" to nic innego jak pozwalanie na ponoszenie konsekwencji(tych miłych jak i szczególnie tych przykrych) własnych wyborów i postaw.
Czym to się objawia? a no tym , że nie są ukrywane 'popaprania" (picie, ćpanie, pornografia, zdrady , hazard, przemocowość ) wobec otoczenia np.ktoś zawala pracę bo pije, ćpa a współmałżonek usprawiedliwia go przed pracodawcą i otoczeniem że on/ona np.chory/a.
Racjonalizowanie i usprawiedliwianie 'popaprań" jest pomaganiem w tkwieniu w tych popapraniach np. zgoda na tzw "trójkąty" czy inne konfiguracje w relacjach intymnych.
"Podbijaniem dna" jest również "twarda miłość-mądra miłość". Kocham człowieka a stawiam twardo granice jego popapraniom np. piciu, graniu, zdradzie, romansowaniu, pornografii . Podbijaniem dna jest też nazywanie rzeczy czy poczynań, tak jak powinno się je nazywać. Zdrada jest zdradą, picie jest piciem a pornografia jest czynnością godzącą w relacje a w efekcie końcowym w tego kto te pornografię a w efekcie onanizm praktykuje.
Stawianie granic np.przemocy fizycznej, emocjonalnej, psychicznej ,finansowej poprzez szukanie pomocy na zewnątrz celem wzmocnienia siebie i poznania mechanizmów przemocy jest jednocześnie "madrą,twarda miłością" jak i "podbijaniem dna". Często jest to też na początku mało miłe dla tego kto chce stosować te zasady , bo okazuje się że samemu ma się sporo z tych wad które stały się przykre gdy stosuje je druga strona. Np. kłótliwość, zaborczość, rozbuchane "MNIE" (się należy) , uwieszenie jak powój czy jemioła to cechy czy postawy które w jakiś sposób mogły mieć udział w "uciekaniu " partnera/ki.
"Podbijanie dna" i "twarda miłość" są zwykle ze sobą mocno związane.
Jaśniej?
PD
Blondynka55
Posty: 313
Rejestracja: 14 sty 2019, 15:13
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Co zrobic z zakochanym mezem?

Post autor: Blondynka55 »

nałóg pisze: 19 lis 2019, 9:50
Niebajka pisze: 19 lis 2019, 1:19 Hej, kolejny raz widzę to określenie: "podbijać dno". Proszę, wyjaśnijcie, albo jakiś link może. Nie rozumiem.
Niebajka
"podbijanie dna" to nic innego jak pozwalanie na ponoszenie konsekwencji(tych miłych jak i szczególnie tych przykrych) własnych wyborów i postaw.
Czym to się objawia? a no tym , że nie są ukrywane 'popaprania" (picie, ćpanie, pornografia, zdrady , hazard, przemocowość ) wobec otoczenia np.ktoś zawala pracę bo pije, ćpa a współmałżonek usprawiedliwia go przed pracodawcą i otoczeniem że on/ona np.chory/a.
Racjonalizowanie i usprawiedliwianie 'popaprań" jest pomaganiem w tkwieniu w tych popapraniach np. zgoda na tzw "trójkąty" czy inne konfiguracje w relacjach intymnych.
"Podbijaniem dna" jest również "twarda miłość-mądra miłość". Kocham człowieka a stawiam twardo granice jego popapraniom np. piciu, graniu, zdradzie, romansowaniu, pornografii . Podbijaniem dna jest też nazywanie rzeczy czy poczynań, tak jak powinno się je nazywać. Zdrada jest zdradą, picie jest piciem a pornografia jest czynnością godzącą w relacje a w efekcie końcowym w tego kto te pornografię a w efekcie onanizm praktykuje.
Stawianie granic np.przemocy fizycznej, emocjonalnej, psychicznej ,finansowej poprzez szukanie pomocy na zewnątrz celem wzmocnienia siebie i poznania mechanizmów przemocy jest jednocześnie "madrą,twarda miłością" jak i "podbijaniem dna". Często jest to też na początku mało miłe dla tego kto chce stosować te zasady , bo okazuje się że samemu ma się sporo z tych wad które stały się przykre gdy stosuje je druga strona. Np. kłótliwość, zaborczość, rozbuchane "MNIE" (się należy) , uwieszenie jak powój czy jemioła to cechy czy postawy które w jakiś sposób mogły mieć udział w "uciekaniu " partnera/ki.
"Podbijanie dna" i "twarda miłość" są zwykle ze sobą mocno związane.
Jaśniej?
PD
Nałogu wyjaśnij jeszcze odnośnie,, twardej miłość" i stawianiu granic.
Chodzi mi o to czy ja jest mąż , który stosuje przemoc wobec swojej Rodziny nie uchodzi mu postawić właśnie tych granic?
Bo gdy już gdy są zastosowane to najczęściej jesteś źle spostrzegany?
Dream
Posty: 49
Rejestracja: 27 paź 2019, 9:29
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Co zrobic z zakochanym mezem?

Post autor: Dream »

Lawendowa pisze: 19 lis 2019, 8:14
Dream pisze: 19 lis 2019, 7:18 Every little helps, jak to mowia.
Dream, bardzo doceniam, że dorzucasz od razu tłumaczenia obcojęzycznych zwrotów w swoich postach. Domyślam się, że po części myślisz też w innym języku. Tutaj też tłumaczenie poproszę, bo nie wszyscy zrozumieją zapewne.
Lawendowa, masz zupelna racje. Ja funkcjonuje po angielsku cale dnie, stad te zwroty. Wydaje mi sie, ze lepiej oddaja rzeczywistosc niz moje tlumaczenia. I tak staram sie pilnowac, zeby nie uzywac za duzo.
Every little helps jest de facto z reklamy Tesco ;) "Kazdy drobny element pomaga". :)
krople rosy

Re: Co zrobic z zakochanym mezem?

Post autor: krople rosy »

Dream pisze: 19 lis 2019, 7:18 W obecnym momencie mam wrazenie, ze uwodzicielsko-kokieteryjna machina to jest faktycznie ciezka artyleria i nie mam sily jej ruszyc z miejsca. ;) Co ja poradze, taka slaba jestem.
W obecnym momencie , przy takim układzie ciężko o taki wysiłek to oczywiste. Komplenie nie współgrałoby to z rzeczywistością a w zakłamaniu żyć nie warto.
Dream pisze: 19 lis 2019, 7:18 Ja tez siebie zgubilam w poswieceniu dla dzieci i rodziny. I co mi z tego?
To jest problem wielu kobiet gdyż po pojawieniu się na świecie dzieci swiat dla nich wygląda nieco inaczej jesli nie pwoiedzieć : mocno inaczej. Kobieta pzrestawia się na nowe tory: na tory macierzyńskie , do tego dochodzi zmęczenie, problemy, powtarzalność dnia za dniem. Sfera seksualna zepchnięta jest gdzieś na tylnią pólkę, ma się odtąd inne priorytety.
U męzczyzn jednak sfera seksualna nie zanika, zyje cały czas swoim naturalnym rytmem :) Potrzeby są ciagle takie same. Męzczyzna nadal pragnie swojej żony. Jej otwarcie na zbliżenia jest dla niego jednym z dowodów jej miłości i zainteresowania.
I jakoś to trzeba dotrzeć i zgrać.
Dream pisze: 19 lis 2019, 7:18 Co do "Kowalskiej" to wiem, ze na mojego meza przyjdzie otrzezwienie w pewnym momencie. Tylko nie wiem, czy dla nas nie bedzie juz wtedy za pozno...
Póki co jeszcze nigdzie nie wyjechał. Dużo się jeszcze może zdarzyć.
Jakie relacje ma Twój mąż z dziećmi? Pytałaś go czy woli być przyszywanym ojcem dla obcych dzieci zamiast rodzonym i wyjatkowym dla swoich?
Dream
Posty: 49
Rejestracja: 27 paź 2019, 9:29
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Co zrobic z zakochanym mezem?

Post autor: Dream »

white chocolate pisze: 19 lis 2019, 13:39
Dream pisze: 19 lis 2019, 7:18 Co do "Kowalskiej" to wiem, ze na mojego meza przyjdzie otrzezwienie w pewnym momencie. Tylko nie wiem, czy dla nas nie bedzie juz wtedy za pozno...
Póki co jeszcze nigdzie nie wyjechał. Dużo się jeszcze może zdarzyć.
Jakie relacje ma Twój mąż z dziećmi? Pytałaś go czy woli być przyszywanym ojcem dla obcych dzieci zamiast rodzonym i wyjatkowym dla swoich?
White Chocolate, moj maz jeszcze nie wyjechal tylko dlatego, ze czeka, abym zorganizowala sobie pobyt formalnie tutaj na miejscu. W obecnej sytuacji, gdyby on wyjechal jutro, to ja musialabym wyjechac razem z nim i stracilabym prace. Zdazyc sie owszem moze, ale chyba w kategorii cudu, bo do niego nic juz nie dociera.
Wykrzyczalam mu dzisiaj rano, ze rujnuje wszystkim zycie: mnie, naszym dzieciom, swoim rodzicom. A on mi na to odpowiedzial, ze mu sie nie wydaje. Zadne argumenty nie docieraja. Oczywiscie, ze mowilam o dzieciach naszych nie majacych ojca i tamtych obcych, ktore bedzie wychowywal. NIC nie dociera. Ciemna masa. Mozg sie przemiescil i nie ma z czym polemizowac.
nałóg
Posty: 3357
Rejestracja: 30 sty 2017, 10:30
Jestem: szczęśliwym mężem
Płeć: Mężczyzna

Re: Co zrobic z zakochanym mezem?

Post autor: nałóg »

Blondynka55 pisze: 19 lis 2019, 11:56 Nałogu wyjaśnij jeszcze odnośnie,, twardej miłość" i stawianiu granic.
Chodzi mi o to czy ja jest mąż , który stosuje przemoc wobec swojej Rodziny nie uchodzi mu postawić właśnie tych granic?
Bo gdy już gdy są zastosowane to najczęściej jesteś źle spostrzegany?
Blondynka, chyba jakieś błędy w przekazie twojego pytania, bo mi trudno odczytać przekaz .
Czy chodzi Ci o stawianie granic mężowi stosującemu przemoc wobec bliskich?
Ja twierdzę że postawienie granicy jest nawet koniecznością wynikająca tak z prawa cywilnego, karnego jak i z dekalogu (nie zabijaj, nie mów fałszywego świadectwa, kochaj bliźniego swego jak siebie samego).
A to że, ten komu są stawiane granice odbiera je jako swoiste "skrzywdzenie" czy zabieranie jego "uzurpowanych praw" do stosowania przemocy to już są konsekwencje jego "popaprania".
Żle postrzegany przez otoczenie??........otoczenie często z politowaniem komentuje ofiary przemocy i rzeczywiście w większości źle postrzega poddawanie się przemocy.
czasami rodziny 'przemocowców" racjonalizują zachowania ich bliskich i manipulując usiłują usprawiedliwiać ich zachowania np. że to ofiara sprowokowała przemoc(co czasami się zdarza).
PD
Awatar użytkownika
Nirwanna
Posty: 13350
Rejestracja: 11 gru 2016, 22:54
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Kobieta

Re: Co zrobic z zakochanym mezem?

Post autor: Nirwanna »

Dream pisze: 18 lis 2019, 13:56
Jonasz pisze: 18 lis 2019, 8:57
Kwiatkowa pisze: 18 lis 2019, 8:40 Rywalizacja tocząca się w głowie z „kowalskimi” może być w tym układzie dobijająca..
Myślę że w punkt.
A z głowy kowaskie trzeba wyrzucić samemu, bo same z własnej woli nie wyjdą.
Weszły nieproszone.

Jonasz, usmiechnelam sie, czytajac Twoj post. Masz zupelna racje. To chyba to odrzucenie tak boli, ze czuje sie gorsza.
Dream pisze: 18 lis 2019, 7:03 No nowy. Ze mna juz nie uprawia sexu, bo teraz sex chce uprawiac, ale z ta druga.
Trudne to co powiem ale rozum i i ochrona samego siebie mi podpowiada że
bez okresu karencji ale dopiero po zaniechaniu złych kontaktów i jakiś badań ze strony męża to bym chyba nie naciskał ani nawet nie myślał ;)

Obecnie nie ma problemu, bo sex u nas nie wchodzi w gre. Maz nie widzi we mnie kobiety, wiec sex ze mna mu nie w glowie. Ja zreszta, z moim poczuciem wlasnej wartosci i kobiecosci po tym odrzuceniu, tez nie mam na to ochoty. A przynajmniej nie z mezem ;) potraktujcie to ostatnie z przymruzeniem oka.
Dream, to wyboldowane mam nadzieję, że większość potraktuje właśnie jak sugerujesz - z przymrużeniem oka.
Jednak warto pamiętać, że zły to inteligentne bydlę jest, i włazi z pokusą tam, gdzie widzi, że może, że coś ugra.
Żart bywa tylko żartem, ale bywa też takim malutkim krokiem w kierunku bagatelizowania sprawy. I ten kierunek zły pociągnie, jeśli dasz mu na to przyzwolenie. Czy ktokolwiek z nas.
Nie żyje się, nie kocha się, nie umiera się - na próbę
Jan Paweł II
Dream
Posty: 49
Rejestracja: 27 paź 2019, 9:29
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Co zrobic z zakochanym mezem?

Post autor: Dream »

Nirwanna pisze: 19 lis 2019, 18:54 Jednak warto pamiętać, że zły to inteligentne bydlę jest, i włazi z pokusą tam, gdzie widzi, że może, że coś ugra.
Żart bywa tylko żartem, ale bywa też takim malutkim krokiem w kierunku bagatelizowania sprawy. I ten kierunek zły pociągnie, jeśli dasz mu na to przyzwolenie. Czy ktokolwiek z nas.
Nirwanna, wiesz, przy tym co sie teraz dzieje, mam wrazenie, ze to koniec mojego malzenstwa. :( Nie wiem juz co mam robic, ten maz niewierny marzy o kochance, kaze mi sie spieszyc z zalatwianiem formalnosci, zeby mogl juz do niej wyjechac na stale. Nie wiem, jak ja mam go teraz traktowac. Nic nie dociera. Zajmuje sie soba. Wychodze z domu. Mam przyspieszony kurs psychologii od mojej kolezanki, ktora sie tym zajmuje... "Podbijam dno"... na tyle na ile umiem. A ten marzy o tej miernej istocie, a mnie odrzuca.
Nie wiem, na ile mi tej milosci starczy ... Zmieniamy sie oboje, ten moj nowy maz nie jest czlowiekiem, ktorego bym wybrala...
Awatar użytkownika
Nirwanna
Posty: 13350
Rejestracja: 11 gru 2016, 22:54
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Kobieta

Re: Co zrobic z zakochanym mezem?

Post autor: Nirwanna »

Pytanie - czy czerpiesz miłość od Boga?
Bo tej ludzkiej na 100% za chwilę Ci zabraknie.
Nie żyje się, nie kocha się, nie umiera się - na próbę
Jan Paweł II
Lawendowa
Posty: 7688
Rejestracja: 30 sty 2017, 17:44
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Kobieta

Re: Co zrobic z zakochanym mezem?

Post autor: Lawendowa »

Dream pisze: 19 lis 2019, 19:19 Nie wiem juz co mam robic, ten maz niewierny marzy o kochance, kaze mi sie spieszyc z zalatwianiem formalnosci, zeby mogl juz do niej wyjechac na stale. Nie wiem, jak ja mam go teraz traktowac. Nic nie dociera.
A czego Ty chcesz?
Czy pośpiech z załatwianiem formalności jest Twoją wewnętrzną potrzebą, czy chciejstwem męża? Nie masz żadnego obowiązku ułatwiać mu życia z kochanką, ani godzić się na załatwianie czegoś wbrew sobie i na dokładkę Twoimi rękami. Inna rzecz, że pośpiech raczej nie bywa dobrym doradcą. Myślę, że na tym etapie warto zasięgnąć informacji prawnych z wiarygodnego źródła, jak wygląda tam sprawa alimentów i skonfrontować męża z konsekwencjami i zrobić to zanim wyjedzie. Zdjęcie z męża odpowiedzialności za sprawy dzieci (finanse, opieka, wychowanie itd) nie wydaje mi się dobrym kierunkiem, ani dla Ciebie, ani dla dzieci, ani finalnie dla Twojego męża.
"Ty tylko mnie poprowadź, Tobie powierzam mą drogę..."
Blondynka55
Posty: 313
Rejestracja: 14 sty 2019, 15:13
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Co zrobic z zakochanym mezem?

Post autor: Blondynka55 »

nałóg pisze: 19 lis 2019, 16:39
Blondynka55 pisze: 19 lis 2019, 11:56 Nałogu wyjaśnij jeszcze odnośnie,, twardej miłość" i stawianiu granic.
Chodzi mi o to czy ja jest mąż , który stosuje przemoc wobec swojej Rodziny nie uchodzi mu postawić właśnie tych granic?
Bo gdy już gdy są zastosowane to najczęściej jesteś źle spostrzegany?
Blondynka, chyba jakieś błędy w przekazie twojego pytania, bo mi trudno odczytać przekaz .
Czy chodzi Ci o stawianie granic mężowi stosującemu przemoc wobec bliskich?
Ja twierdzę że postawienie granicy jest nawet koniecznością wynikająca tak z prawa cywilnego, karnego jak i z dekalogu (nie zabijaj, nie mów fałszywego świadectwa, kochaj bliźniego swego jak siebie samego).
A to że, ten komu są stawiane granice odbiera je jako swoiste "skrzywdzenie" czy zabieranie jego "uzurpowanych praw" do stosowania przemocy to już są konsekwencje jego "popaprania".
Żle postrzegany przez otoczenie??........otoczenie często z politowaniem komentuje ofiary przemocy i rzeczywiście w większości źle postrzega poddawanie się przemocy.
czasami rodziny 'przemocowców" racjonalizują zachowania ich bliskich i manipulując usiłują usprawiedliwiać ich zachowania np. że to ofiara sprowokowała przemoc(co czasami się zdarza).
PD
Dokładnie o to mi chodziło, to co napisałeś niestety w moim przypadku większość się zgadza. Wprowadzając granice w moim małżeństwie, teraz przez niektóre osoby jestem właśnie odebrana jako ta okrutna, nie dobra żona.Widocznie nie ma reguły kto te granice wprowadza, wobec otoczenia zawsze będzie ten najgorszy.
Dream
Posty: 49
Rejestracja: 27 paź 2019, 9:29
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Co zrobic z zakochanym mezem?

Post autor: Dream »

Lawendowa pisze: 19 lis 2019, 19:51 Czy pośpiech z załatwianiem formalności jest Twoją wewnętrzną potrzebą, czy chciejstwem męża? Nie masz żadnego obowiązku ułatwiać mu życia z kochanką, ani godzić się na załatwianie czegoś wbrew sobie i na dokładkę Twoimi rękami. Inna rzecz, że pośpiech raczej nie bywa dobrym doradcą. Myślę, że na tym etapie warto zasięgnąć informacji prawnych z wiarygodnego źródła, jak wygląda tam sprawa alimentów i skonfrontować męża z konsekwencjami i zrobić to zanim wyjedzie. Zdjęcie z męża odpowiedzialności za sprawy dzieci (finanse, opieka, wychowanie itd) nie wydaje mi się dobrym kierunkiem, ani dla Ciebie, ani dla dzieci, ani finalnie dla Twojego męża.
Nie moge tutaj podawac szczegolow, ale te formalnosci sa w moim interesie. Jesli on zdecyduje sie to wszystko rzucic i wyjechac, to tym gorzej dla mnie. Inna sprawa, ze on podejmuje decyzje za szybko. Przeciez jak mozna wyrzucic 12 letni zwiazek do kosza dla 2-3 miesiecznego romansu i sexu w krzakach?! Z finansow, to jak go tak za bardzo nie zwolnie. Zamierzam zlozyc wniosek o separacje, poki on ma jeszcze prace. Dzieci to juz wiadomo, ze poswiecil, bo w najlepszym wypadku bedzie je widywal raz na kilka miesiecy ze wzgledu na to, ile to bedzie kosztowac. Nie mam jak na nim tego wymoc. Na razie walcze o najlepsza opcje dla mnie i dla dzieci. A to jest pozostanie tutaj gdzie jestesmy, gdzie maja szkole, przyjaciol i nianie. Ja tez mam tutaj wiecej pomocy niz w Polsce przy rodzinie.
Dream
Posty: 49
Rejestracja: 27 paź 2019, 9:29
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Co zrobic z zakochanym mezem?

Post autor: Dream »

Nirwanna pisze: 19 lis 2019, 19:21 Pytanie - czy czerpiesz miłość od Boga?
Bo tej ludzkiej na 100% za chwilę Ci zabraknie.
Nirwanna, moglbys rozwinac ta mysl? Chcialaym to lepiej zrozumiec.
Ja jestem bardzo racjonalna, wiec patrze raczej po ludzku.
ODPOWIEDZ