Znowu kryzys po 5 latch

Refleksje, dzielenie się swoimi przeżyciami...

Moderator: Moderatorzy

Alinek74
Posty: 50
Rejestracja: 25 paź 2019, 10:39
Płeć: Kobieta

Znowu kryzys po 5 latch

Post autor: Alinek74 »

Witam Wszystkich ponownie na forum. Zamiast pisać w "dziale" świadectwa niestety znalazłam się ponownie w "dziale" żon/mężów porzuconych, zdradzonych lub mających nimi być...5 lat względnego spokoju uśpił moją czujność na to co w głowie i sercu dzieje się u mojego męża i usłyszałam miesiąc temu podobnie słowa co poprzednio: "Nie kocham, nie kochałem i kochać nie potrafię" oraz nowość: "Nie będę już dłużej udawał i chcę wreszcie żyć". Oczywiście uprościłam wypowiedź mojego męża bo jak się domyślacie padło wiele innych słów.
Awatar użytkownika
Nirwanna
Posty: 13319
Rejestracja: 11 gru 2016, 22:54
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Kobieta

Re: Znowu kryzys po 5 latch

Post autor: Nirwanna »

Alinek, witaj na forum; z Twoich słów wnioskuję, że - witaj ponownie.
Przykro mi, że doświadczasz kolejny raz takiej sytuacji.
Czy jest gdzieś na starym forum Twój wątek?
Nie żyje się, nie kocha się, nie umiera się - na próbę
Jan Paweł II
Triste
Posty: 445
Rejestracja: 11 kwie 2019, 9:14
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Kobieta

Re: Znowu kryzys po 5 latch

Post autor: Triste »

Alinek74 pisze: 28 paź 2019, 14:07"Nie kocham, nie kochałem i kochać nie potrafię" oraz nowość: "Nie będę już dłużej udawał i chcę wreszcie żyć". Oczywiście uprościłam wypowiedź mojego męża bo jak się domyślacie padło wiele innych słów.
To na pewno ogromny cios usłyszeć takie słowa, zwłaszcza że pewnie niemały wysiłek włożyłaś aby pokonać poprzedni kryzys.
Co zamierzasz teraz z tym uczynić ?
Wiedźmin

Re: Znowu kryzys po 5 latch

Post autor: Wiedźmin »

Alinek74 pisze: 28 paź 2019, 14:07 Witam Wszystkich ponownie na forum. Zamiast pisać w "dziale" świadectwa niestety znalazłam się ponownie w "dziale" żon/mężów porzuconych, zdradzonych lub mających nimi być...5 lat względnego spokoju uśpił moją czujność na to co w głowie i sercu dzieje się u mojego męża i usłyszałam miesiąc temu podobnie słowa co poprzednio: "Nie kocham, nie kochałem i kochać nie potrafię" oraz nowość: "Nie będę już dłużej udawał i chcę wreszcie żyć". Oczywiście uprościłam wypowiedź mojego męża bo jak się domyślacie padło wiele innych słów.
Cześć Alinko74 :)

Pewnie wartoby pochylić się nad tym, co znaczy dla kogo "wreszcie żyć".

Generalnie w moim rozumieniu, małżeństwo daje bardzo wiele możliwości do "wreszcie życia".

Można realizować się, jako najlepszy tata/mama na świecie.
Można realizować się zawodowo.
Można i pewnie powinno się mieć pasje, rozwijać je i dzielić się nimi z najbliższymi.
Można realizować się kulinarnie :D (na czym skorzysta cała rodzina ;) )
Można mieć wielu przyjaciół i znajomych i również z nimi spędzać czas...
itd itp.

Generalnie można praktycznie wszystko... oprócz odwiedzania cudzych ogródków w wiadomym celu.

Co warto zrobić? Przeczytać stos książek, poleconych tu na forum.
Spróbować 12 kroków - również fajna opcja na "zajęcie się sobą" i własnymi emocjami.
Skupić się na sobie :) ... swojej głowie i swoim sercu :)
Alinek74
Posty: 50
Rejestracja: 25 paź 2019, 10:39
Płeć: Kobieta

Re: Znowu kryzys po 5 latch

Post autor: Alinek74 »

Nirwanna, byłam w 2014 o nicku poczt.onet.pl. Nie wiem co sie stało ale 1 h opisałam pół swojego zycia i "wcięło ' mi po wciśnięciu wyślij....
tata999
Posty: 1172
Rejestracja: 29 wrz 2018, 13:43
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Mężczyzna

Re: Znowu kryzys po 5 latch

Post autor: tata999 »

Alinek74 pisze: 28 paź 2019, 14:07 Witam Wszystkich ponownie na forum. Zamiast pisać w "dziale" świadectwa niestety znalazłam się ponownie w "dziale" żon/mężów porzuconych, zdradzonych lub mających nimi być...5 lat względnego spokoju uśpił moją czujność na to co w głowie i sercu dzieje się u mojego męża i usłyszałam miesiąc temu podobnie słowa co poprzednio: "Nie kocham, nie kochałem i kochać nie potrafię" oraz nowość: "Nie będę już dłużej udawał i chcę wreszcie żyć". Oczywiście uprościłam wypowiedź mojego męża bo jak się domyślacie padło wiele innych słów.
Co z dzieciach?
Alinek74
Posty: 50
Rejestracja: 25 paź 2019, 10:39
Płeć: Kobieta

Re: Znowu kryzys po 5 latch

Post autor: Alinek74 »

Masz rację że realizować się i żyć mozna w małżeństwie ale nie dla mojego męża bo on woli być szczęśliwym rok niż dziesięć nieszczęśliwych ze mną. Jak mantrę powtarza ciągle "Jesteś teraz szczęśliwa?...No nie! Ja zmuszać się do miłości nie będę tak mówi i nie chcę udawać. Także zapytaliscie mnie co mam zamiar zrobić? Nic, nic nie robię ale modlę sie o siłę przetrwania. Nie walczę już z tym co czuje s raczej nie czuje. 5 lat temu wierzyłam że opamięta się a teraz pozostał żal i rezygnacja. Nie mam siły już. Przypomina mi że miałam szanse byc szcześliwą ale uparłam sie na niego...Dawał mi szanse dwa razy bo tok po ślubie odszedł na 3 miesiące do rodziców co potem okazało sie iż zapoznał internetowa swoją miłość życia i 5 lat temu odkopał tą miłość i poszedł na całość co prawda nie do konca bo wrócił ale dla corki nie dla mnie.
tata999
Posty: 1172
Rejestracja: 29 wrz 2018, 13:43
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Mężczyzna

Re: Znowu kryzys po 5 latch

Post autor: tata999 »

Alinek74 pisze: 29 paź 2019, 10:30 Nie wiem co sie stało ale 1 h opisałam pół swojego zycia i "wcięło ' mi po wciśnięciu wyślij....
Tak się zdarza, niestety. Ileś minut po zalogowaniu, system automatycznie wylogowuje i to bez zapisywania. Można by to poprawić myślę. Przydałoby się albo automatyczne zapisywanie kopii roboczej lub wydłużenie sesji - to prośba do administratorów forum.
SAMOA
Posty: 157
Rejestracja: 20 lut 2017, 9:43
Płeć: Kobieta

Re: Znowu kryzys po 5 latch

Post autor: SAMOA »

Kochana przutulam i ogarniam Cię modlitwą. Doskonale wiem jak boli taka rana....
Awatar użytkownika
Nirwanna
Posty: 13319
Rejestracja: 11 gru 2016, 22:54
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Kobieta

Re: Znowu kryzys po 5 latch

Post autor: Nirwanna »

Alinek74 pisze: 29 paź 2019, 10:30 Nirwanna, byłam w 2014 o nicku poczt.onet.pl. Nie wiem co sie stało ale 1 h opisałam pół swojego zycia i "wcięło ' mi po wciśnięciu wyślij....
Alinek, chyba znalazłam: http://archiwum.kryzys.org/archiwum2014 ... 40&start=0 - czy to ten?

Rzeczywiście jest tak, że po jakiś czasie nieaktywności forum wylogowuje, to kwestia bezpieczeństwa, aby ograniczyć możliwość wejścia kogoś w tym czasie gdy użytkownik odejdzie od komputera.
Samo pisanie nie jest aktywnością dla systemu forum, najlepiej co jakiś czas klikać w "Podgląd", wtedy od razu można poprawić sobie błędy, literówki, itp. A liczenie do wylogowania zaczyna się od nowa.
Nie żyje się, nie kocha się, nie umiera się - na próbę
Jan Paweł II
twardy
Posty: 1889
Rejestracja: 11 gru 2016, 17:36
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Mężczyzna

Re: Znowu kryzys po 5 latch

Post autor: twardy »

Ja gdy piszę jakiś dłuższy wpis czy też wiadomość prywatną, to w drugiej karcie przeglądarki otwieram też stronę forum i gdy chcę wysłać wiadomość, to najpierw odświeżam tą drugą kartę. Gdy widzę, że nie zostałem wylogowany, to dopiero wracam do napisanej wiadomości i klikam "wyślij".
tata999
Posty: 1172
Rejestracja: 29 wrz 2018, 13:43
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Mężczyzna

Re: Znowu kryzys po 5 latch

Post autor: tata999 »

twardy pisze: 29 paź 2019, 20:16 Ja gdy piszę jakiś dłuższy wpis czy też wiadomość prywatną, to w drugiej karcie przeglądarki otwieram też stronę forum i gdy chcę wysłać wiadomość, to najpierw odświeżam tą drugą kartę. Gdy widzę, że nie zostałem wylogowany, to dopiero wracam do napisanej wiadomości i klikam "wyślij".
Nie jest to oczywisty sposób. Może chociaż włączyć ostrzeżenie na kilka minut przed wylogowaniem?
Awatar użytkownika
Nirwanna
Posty: 13319
Rejestracja: 11 gru 2016, 22:54
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Kobieta

Re: Znowu kryzys po 5 latch

Post autor: Nirwanna »

tata999 pisze: 29 paź 2019, 20:28
twardy pisze: 29 paź 2019, 20:16 Ja gdy piszę jakiś dłuższy wpis czy też wiadomość prywatną, to w drugiej karcie przeglądarki otwieram też stronę forum i gdy chcę wysłać wiadomość, to najpierw odświeżam tą drugą kartę. Gdy widzę, że nie zostałem wylogowany, to dopiero wracam do napisanej wiadomości i klikam "wyślij".
Nie jest to oczywisty sposób. Może chociaż włączyć ostrzeżenie na kilka minut przed wylogowaniem?
Na ten moment nie jest to możliwe.
Podaliśmy rozwiązania praktyczne do zastosowania na już.

Proponuję oddać wątek autorce.
Nie żyje się, nie kocha się, nie umiera się - na próbę
Jan Paweł II
Alinek74
Posty: 50
Rejestracja: 25 paź 2019, 10:39
Płeć: Kobieta

Re: Znowu kryzys po 5 latch

Post autor: Alinek74 »

> Jestem a właściwie mnie nie ma bo czuję jak dusza rozdziera mi się na kawałeczki...Nie czuję głodu, nie czuję ciała tylko przerażający ból...A więc jestem po rozmowie z mężem. Niestety emocje wróciły sprzed 5 lat kiedy mieliśmy bardzo poważny kryzys. Doszło rozczarowanie. Doszliśmy chyba razem do jednego zasadniczego problemu choć było i jest ich mnóstwo, problemu życia erotycznego w naszym związku. Według męża jestem oziębła i w zasadzie nie zainteresowana tą sferą życiową co nie jest oczywiście prawdą. Oziębłość to wedle definicji męża brak takiego popędu że nawet brak partnera nie jest problemem a przynajmniej dla kobiet z "ikrą" nie powinien być...Problem jest wielopłaszczyznowy gdyż z kolei mój mąż nie należy do mężczyzn potrzebujących czułości i tzw: mizgania się. Istotniejsze są konkrety choć twierdzi iż z odpowiednią partnerką byłby wstanie wznieść się na wyżyny...Może tak, obserwując ile czułości daje kotu, to może tak. Uogólniając ja bardzo pragnę czułości i zainteresowania mną jako kobietą, miłego słowa, gestu, pocałunku a mąż seksu ale takiego wyrafinowanego gdyż na miałkość on nie przystanie...Woli nic jeśli ma tak być jak do tej pory. Rozumiem to aż za bardzo tylko gdzieś sie rozmijamy bo moje starania są zupełnie niedostrzegalne przez niego i odwrotnie. Uprzedzę wszystkich, na terapię za późno w/g męża. Na wszystko za późno! On podjął decyzję rozwód za porozumieniem stron bezwzględnie. Ne ma zamiaru męczyć się z osobą, która nie wzniesie Go na wyżyny w tym względzie. Jemu ma się chcieć. Temat bardzo trudny zważywszy iż bardzo trudno zwierzać się z tak intymnych spraw naszego życia ale również z tego względu że to bardzo uproszczona wersja tego co tak naprawdę dzieje się w mojej głowie i jego. Mąż jest bardzo wymagający pod tym względem zresztą sam przyznaje się do tego że wszystko rejestruje i dla niego nie wystarczy po 20 latach wypiąć...To też rozumiem ale ja od dłuższego czasu nie czułam się dla niego zbyt atrakcyjna, nie dość dobra, nie dość doszykowana, nie dość cierpliwa, nie dość, nie dość....itd. Hamowała mnie jego reakcja jak wchodził do łazienki i byłam bez bielizny to odwracał wzrok....Czułam się jak trendowata...Może teraz usprawiedliwiam się, może tak czy siak powiedział stanowczo. DOSYĆ i dawał mi 3 szanse które zniszczyłam. On daje tylko 3 razy szanse i chce rozwodu. Rozmowa przebegała w towarzystwie jak zwykle alkoholu bo to go uspakaja. Zaznacza że mam go już nie faszerować gadkami o Bogu i modlitwie bo to już nie działa przynajmniej na niego. Czuję że faktycznie modlitwa nic już nie pomoże. Tak jak miałam 5 lat temu nadzieję dzisiaj już jej nie mam...Modlę się o spokój, o przetrwanie bo szansy już nie ma. Córka jest w 8 klasie to bardzo ciężki okres a le jak on to powiedział, zawsze będą a jest już dorosła. Jest bardzo wrażliwa i nawet jestem zdziwiona jej spokojem choć dzisiaj idąc do szkoły zgasła więc przeczuwa że to dzieje się naprawdę. MĄŻ jest facetem z marzeń, naprawdę. Bardzo przystojny i ma tą świadomość co nie jest bez znaczenia w jego dylematach życiowych. Przyznał się w rozmowie iż mial kilka okazji mnie zdradzić ale nie bo próbował zbudować coś w domu. Bardzo dba o swój wizerunek i ten zewnętrzny i wewnętrzny i naprawdę może podobać się pod każdym względem i właśnie ta nadmierna jego świadomość wyjątkowości powoduje bunt że nie może tego wykorzystać w sposób jaki by chciał. Ale dojrzał do tego i mam go uwolnić bez histerii. Zawsze nienagannie ubrany, pachnący i tylko dobre marki nie to co ja...Tylko aby on mógł kupować sobie te marki to niestety ktoś musiał zrezygnować...Ja wiem że teraz jawię się jako słaba, pod butem , przyrośnięta do męża żona...Nie do końca...Pozornie tak wygląda ale ja naprawdę mam silną osobowość i to go też poniekąd denerwuje. Określił to jako realizowanie moich zajawek, do przodu...do celu jaki ja sobie wyznaczam nie licząc się z jego zdaniem. GDYBYŚCIE WIEDZIELI JAKA TO KOMPLETNA BZDURA. Właśnie dla niego tak naprawdę znosiłam i znoszę 13 h pracy, trudności z mamą, śmierć brata, zadłużenia mamy, etc długo by pisać. Wczoraj zastanawiałam się co byłoby gdyby: zostawić w swoim czasie mamę w obliczu eksmisji, i nie pracować 13h tylko skupić się na no właśnie....Spytałam się go wczoraj czy to by zmieniło jego myślenie. Odpowiedział że nie wie bo pewnie i tak byłabym zmęczona i pewnie mało konstruktywnie spędzałabym czas...Męczy mnie cały czas to dlaczego jeśli tyle czasu znosił te wszystkie niedogodności, to dlaczego nie interweniował dobitnie tylko pozwalał aby ten rak rósł? Dlaczego nie pomógł mi przejść ten koszmar rodzinny śmierć, pochowek. długi, eksmisja tylko stwierdził że to nie jego sprawa bo on tego nie chce i angażować się nie będzie. Dlaczego pozwalał abym czuła się nieatrakcyjna, niekochana, niepożądana. Jednocześnie codziennie słyszałam jaki to on wspaniały, jak super to załatwił, jak młodo wygląda, jak ma szósty zmysł bo wyprzedza innych swoim umysłem. Zgadzam się jest wyjątkowy bo mam w gabinecie przegląd codziennie mężczyzn w jego wieku i widzę ale ostatnio jego dowartościowywanie się graniczy z pychą. Trochę ja przyczyniłam się do tego kim jest teraz choć on sam się do tego nie przyznaje ale nie żałuję tego bo rodzice jego a szczególnie jego ojciec robił zupełnie odwrotnie obniżał jego wartość. Kocham męża miłością tak wielką że trudno mi ogarnąć to umysłem, potrafię da mu to czego potrzebuje tylko czy on potrzebuje to ode mnie?
Kwiatkowa
Posty: 97
Rejestracja: 20 wrz 2019, 15:01
Jestem: już po kryzysie
Płeć: Kobieta

Re: Znowu kryzys po 5 latch

Post autor: Kwiatkowa »

Kochana Alinko, trzymaj się..
Bardzo Ci współczuje tego co przeszłaś i przechodzisz.. ta Twoja historia jest bardzo podobna do mojej.. u mnie tez powrót po zdradach, narazie od roku próbujemy wszystko posklejać

Wiesz co po tym co piszesz, to mam wrażenie że dałaś wejść sobie na głowę.. nie zajęłaś się chyba i nie zaopiekowalaś dostatecznie mocno sama sobą..
To jak układa się nasz związek wiele zależy od tego jak traktujemy siebie samych, jakie mamy podejście do przyszłości związku, jak go postrzegamy i jaką tożsamość mamy przekazaną nam przez naszych rodziców.

Często tak jest, ze człowiek w przeświadczeniu o czymś podświadomie wywołuje różne reakcje z drugiej strony.. przykładem może tu być negatywne postrzeganie i zła ocena swojego ciała.. możesz o tym nie mówić mężowi ale Twoje zachowania zdradzają co o sobie myślisz
A mąż to wyczuwa i tak Cię wlasnie traktuje
To dotyczyć może tez sfery sexualnej, jeśli nie akceptujesz siebie nie możesz poczuć się wolna w tej sferze

Bardzo ciężko jest tez podnieść swoją samoocenę i dowartościować się reakcjami innych ludzi w sytuacji gdy człowiek sam siebie poprostu nie lubi, nie docenia czy nie znosi
Komplementy czy miłe słowa to tylko dodatek do tego czego należałoby szukać raczej w samym sobie
Musisz ukochać siebie samą z całych sił, przyjrzyj się sobie dokładnie, na pewno masz w sobie cechy za które powinnaś siebie samą pochwalić i docenić

Wkradło Ci się tez chyba trochę uzależnienia od męża, od reszty rodziny (pisałaś o długach mamy za które czujesz się odpowiedzialna, śmierci brata)
Przyjrzyj się tez temu uważnie, czy nie za dużo wzięłaś na siebie
Nie jesteś za nikogo odpowiedzialna. Za nikogo nic nie zrobisz, a jeśli się strasz to zrobic to płacisz największą cenę jaką można.. swój spokój i swoje życie..
Tez kiedyś myślałam że tylko ja jestem w stanie wszystko załatwić, i brałam na siebie coraz więcej i więcej zapominając o sobie samej
Nawet postanowiłam zapełnić mojej mamie pustkę po śmierci ojca i wymyślałam jej przeróżne zajęcia żeby jakoś przeżyła żałobę, ja swojej nie zdążyłam wypłakać bo uznałam że nie mam do tego prawa.
Wkradł się jeszcze problem wychowania przez toksycznych rodziców.. tak żyłam uzależniona najpierw od nich potem od meza
kompletnie zapomniałam o sobie, o moich potrzebach i marzeniach.
Ale tak, można się otrząsnąć.. choć droga do zrozumienia tego jest strasznie ciężka ale warto
Mimo wszystko to ważny krok, uświadomienie sobie że jestem przede wszystkim dla siebie i jak coś robię to najpierw dla siebie
Mówię Ci tylko o moich doświadczeniach...
Trzymaj się ciepło
ODPOWIEDZ