Re: Kryzys malzenstwa czy choroba?
: 12 lis 2018, 12:20
Ojcze nasz, któryś jest w Niebie...
Kryzys małżeński - rozwód czy ratowanie małżeństwa?
https://www.kryzys.org/
Mimo wszystko nadal nie pozwalaj sie krzywdzić. Czemu nadal z nim mieszkasz skoro to kazdego dnia przynosi ierpienie? To cierpienie jest bezowocne i bezsensowne bo nic nie zmienia
Ucieczka przed zranieniami nie zmniejszy cierpienia mojego a tylko dodatkowo doda cierpienia dzieciom i skomplikuje ich życie.
Myslisz ze dziecinie cierpia jak widza jak ojciec Cie poniza?
Nie umiem jednak zastosować tego w praktyce, wyjść ponad swoje zranienia i strach przed kolejnymi. A czas ucieka. Wiem, że mąż boi się cierpienia i śmierci. Stąd wiele w nim sprzeczności. Początkowo na moje pytania o zdrowie reagował złością, że to nie przesłuchanie oraz, że nie potrzebuje mojej litości. Może irytujący jest mój dobór słów, intonacja głosu. Nie umiem tego wyłapać. Mąż podkreślił kilka razy, że żal byłoby mu umierać ze względu na dzieci, z pewnością nie na mnie. Coś jest we mnie dla niego wciąż odpychającego. Nie umiem tego odkryć. Możliwe, że przebijający przez wszystko w każdej mojej wypowiedzi smutek i poczucie, że życie to wielki ciężar. Zatem ograniczyłam kontakt do spraw formalno-finansowych. O jego stanie dowiaduję się od dzieci, z którymi ma codzienny kontakt. Teraz zarzucił mi, że nie obchodzi go ,że może umrzeć. Tymczasem ja martwię się o niego. Nie wiem jak mu to powiedzieć. Proszę innych o modlitwy za niego.A nawet jeśli mój gest ,postawa miłości miałaby być odrzucona ,to Bóg wierzę ,deponuje ją w odpowiednim banku ,aby wypłacić w stosownej chwili ,postawa miłości ,obdarzanie miłością paradoksalnie nie umniejsza a powiększa aktywa ,więc warto w tę miłość inwestować ,albowiem to skarb który można wykorzystać i w wieczności ,a na pewno wpływa ona i na bieżąco na nasze postrzeganie i serce .
......a może nie wierzy w Twoją autentyczną troskę o niego? Może myśli, że to tylko bezduszne, dyplomatyczne pytania....
A czego się boisz?
No własnie....może warto z siebie uwagę nakierować na męża...
To może po prostu znajdź czas, pojedź do niego i powiedz mu, że bardzo się o niego troszczysz i że cię obchodzi i że będziesz przyjeżdżac jak tylko będziesz mogła. To jest sytuacja wyjątkowa, na bok idą wszystkie dylematy - jesteś jego żoną i masz przy nim być. To wszystko.Angela pisze: ↑20 gru 2018, 12:16 Mój mąż kilka tygodni temu przeprowadził się bliżej szpitala. Męczą go podróże a ma dużo konsultacji i badań. Przyjedzie na święta. Potem ma mieć operację. Ja nie pojadę go pielęgnować. Za daleko. Nie mogę zostawić młodszych dzieci i pracy (na tą chwilę główego naszego utrzymania).
Opiekują się nim starsi synowie, którzy z nim mieszkają i rodzina. Nie jest sam.
W sercu mam pragnie postępowania, które wyraził Ozeasz w innym wątku:Nie umiem jednak zastosować tego w praktyce, wyjść ponad swoje zranienia i strach przed kolejnymi. A czas ucieka. Wiem, że mąż boi się cierpienia i śmierci. Stąd wiele w nim sprzeczności. Początkowo na moje pytania o zdrowie reagował złością, że to nie przesłuchanie oraz, że nie potrzebuje mojej litości. Może irytujący jest mój dobór słów, intonacja głosu. Nie umiem tego wyłapać. Mąż podkreślił kilka razy, że żal byłoby mu umierać ze względu na dzieci, z pewnością nie na mnie. Coś jest we mnie dla niego wciąż odpychającego. Nie umiem tego odkryć. Możliwe, że przebijający przez wszystko w każdej mojej wypowiedzi smutek i poczucie, że życie to wielki ciężar. Zatem ograniczyłam kontakt do spraw formalno-finansowych. O jego stanie dowiaduję się od dzieci, z którymi ma codzienny kontakt. Teraz zarzucił mi, że nie obchodzi go ,że może umrzeć. Tymczasem ja martwię się o niego. Nie wiem jak mu to powiedzieć. Proszę innych o modlitwy za niego.A nawet jeśli mój gest ,postawa miłości miałaby być odrzucona ,to Bóg wierzę ,deponuje ją w odpowiednim banku ,aby wypłacić w stosownej chwili ,postawa miłości ,obdarzanie miłością paradoksalnie nie umniejsza a powiększa aktywa ,więc warto w tę miłość inwestować ,albowiem to skarb który można wykorzystać i w wieczności ,a na pewno wpływa ona i na bieżąco na nasze postrzeganie i serce .
Ale rzeczywiście czasem mam myśli, że dla mnie mąż umarł półtora roku temu. Gubię się w tych uczuciach.