Co zrobić żeby nie odszedł?

Refleksje, dzielenie się swoimi przeżyciami...

Moderator: Moderatorzy

jacek-sychar

Re: Co zrobić żeby nie odszedł?

Post autor: jacek-sychar »

Dotka
Postaw granice tam, gdzie jest to możliwe.
katalotka72
Posty: 155
Rejestracja: 16 mar 2017, 18:52
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Kobieta

Re: Co zrobić żeby nie odszedł?

Post autor: katalotka72 »

jarek70 lubię to!!!!!

co do spania razem to ja bym wolała spać sama żeby nie bolał mnie dodatkowo roźdźwięk w sypialni, ale jak to wyegzekwować?
rób to co czujesz, nie na siłę, bez udawania i sztuczności, bo od razu to poczuje

a co do seksu - podziwiam i popieram Twoją postawę, bo w małżeństwie można również uprawiać prostytucję w sytuacji gdy mąż jest tylko ciałem, a duchem i emocjami daleko i Ciebie traktuje TYLKO jako ciało, to ma być nie tylko fizjologia, ale jedność dusz i ciał
Dotka
Posty: 174
Rejestracja: 06 kwie 2017, 10:08
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Co zrobić żeby nie odszedł?

Post autor: Dotka »

Ciężko mi. W pracy co chwilę zerkam na telefon czy nie dzwonił czy nie przysłał sms. Dziś zadzwonił w sumie sam nie wiedział czemu. Niby żeby powiedzieć ze jednak nie będzie dłużej w pracy bo ma sprawę w urzędzie do załatwienia i może po południu się zobaczymy. Ale się nie zobaczymy bo ja z dziećmi do szkoły muzycznej. Potem ortodonta i wrócę pewnie po 19.
Nie rozumiem tego jego zachowania. Przez chwilę jest normalnie aby za chwilę zaczął te swoje wywody na temat ważności naszego małżeństwa.
MareS
Posty: 232
Rejestracja: 05 lut 2017, 22:22
Jestem: po orzeczonej nieważności małżeństa
Płeć: Mężczyzna

Re: Co zrobić żeby nie odszedł?

Post autor: MareS »

Dotka pisze: 12 cze 2017, 8:46 Nigdy nie kłóciliśmy się o ważne sprawy, nawet przez budowę domu przebrnęliśmy bez kłótni, a budowaliśmy systemem gospodarczym, więc wszystkie decyzje trzeba było podejmować razem. Ostatnio mi powiedział, że nic przy budowie domu nie zrobiłam. Zabolało, bo fizycznie może nie było mojego wkładu zbyt dużo, bo akurat byłam w ciąży z drugim dzieckiem, a potem było malutkie więc to na nim musiałam się skupić, ale wszystkie decyzje co do materiałów i inne podejmowaliśmy wspólnie, składy budowlane wspólnie odwiedzaliśmy, ja prowadziłam sprawy finansowe. nie był z tymi problemami sam.
Dało nam w kość to że siedziałam 3 lata w domu, ciąża z 3 dzieckiem była zagrożona i od razu poszłam na L4, potem nie miał się kto nią zająć i musiałam pójść na wychowawczy. I tego oboje nie udźwignęliśmy. On zły ze ja "siedze w domu i nic nie robie", a on do pracy musi chodzić, ja zła że on ma do tego takie podejście, a przecież 3 dzieci w domu, szkoły (do tego dwie starsze córki chodzą jeszcze popołudniami do szkoły muzycznej, więc 4 popołudnia musiałam je wozić dodatkowo na zajęcia do innej miejscowości, do tego angielski każda 2 razy w tygodniu - też musiałam wozić, bo na naszej wsi to nic nie ma. I wszędzie z tą najmłodsza, bo nie było z kim zostawić. Sprzątanie domu, niekończące się historia z praniem, zakupy, wszystko na mojej głowie. Nie miałam za bardzo chwili na dla siebie, nawet na kawę z koleżanką. A mój mąż, że pracował i był zmęczony, a do tego bardzo dba o swój wygląd (kiedyś miał nadwagę, dosć sporą i teraz nie chce do tego dopuścić), chodził na treningi, basen rower i dodatkowo na angielski.
I tak to ostatnio wyglądało. Pojawiły się przez to tez kłótnie o byle co. A coraz częściej wybuchałam krzykiem. Do tego i dzieciom się "dostawało" ode mnie rykoszetem gdy byłam zdenerwowana, a byłam chyba cały czas.
Dużo w tym winy jest mojej, ja wiem.
Sorry Dotka ale nie rozumiem. Czy Ty wszystko w domu robisz samą i do tego pracujesz zawodowo.
Bo jeśli tak, to może wymaga "uzdrowienia" Twoja postawa. A to, że boli Cię szyja to tylko sygnał z organizmu, że dążysz do samozagłady.
Dotka
Posty: 174
Rejestracja: 06 kwie 2017, 10:08
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Co zrobić żeby nie odszedł?

Post autor: Dotka »

Tak to wszystko robie ja. Od stycznia dodatkowo wróciłam do pracy po wychowawczym. Mąż dzieci rano szykuje do szkoły i przedszkola i je rozwozi bo ja jestem już w pracy, ale ubrania szykuję dzień wcześniej. Moj mąż dokłada do pieca i segreguje śmieci i robi prace dookoła domu, typu koszenie trawy czy snieg zimą i robi prace wykonczeniowe. Czasem zrobi szybkie zakupy typu pieczywo ale nie te na cały tydzień.
Dotka
Posty: 174
Rejestracja: 06 kwie 2017, 10:08
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Co zrobić żeby nie odszedł?

Post autor: Dotka »

MareS pisze: 12 cze 2017, 17:03 Sorry Dotka ale nie rozumiem. Czy Ty wszystko w domu robisz samą i do tego pracujesz zawodowo.
Bo jeśli tak, to może wymaga "uzdrowienia" Twoja postawa.
Tylko teraz tego nie uzdrowie bo niby jak. Nie przekonam go już do tego aby mi pomagał bo on się wycofuje jeszcze bardziej. Nawet przeglądu samochodu mi już nie załatwi. Muszę sama. To tym bardziej mi nie pomoże w moich obowiązkach . A jak odejdzie to mi przybędzie jeszcze obowiązków.
katalotka72
Posty: 155
Rejestracja: 16 mar 2017, 18:52
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Kobieta

Re: Co zrobić żeby nie odszedł?

Post autor: katalotka72 »

aaaaaaaaaaaa no pięknieeeeee
on nie pomoże z przeglądem, ale Ty pobiegniesz z ugotowanym obiadkiem i wyprasowanymi majtasami????
no to wszystkiego dobrego na tej drodze życia
szok!!
s zona
Posty: 3079
Rejestracja: 31 sty 2017, 16:36
Płeć: Kobieta

Re: Co zrobić żeby nie odszedł?

Post autor: s zona »

katalotka72 pisze: 12 cze 2017, 21:26 aaaaaaaaaaaa no pięknieeeeee
on nie pomoże z przeglądem, ale Ty pobiegniesz z ugotowanym obiadkiem i wyprasowanymi majtasami????
no to wszystkiego dobrego na tej drodze życia
szok!!

Dotka ,przeglad to pikus w porownaniu z tym co Ty ogarniasz . :D
jesli autko jest sprawne ,to umawiasz sie na konkretna godz ,pytasz o ktorej mozesz odebrac a w tym czasie masz czas na zakupy lub na dobra ksiazke ,nic skomplikowanego ,przerabiam to od kilkunastu lat ..

Zaloze sie o dobra oliwe ,ze jesli w zamian zostawisz meza z obiadem i prasowaniem w domu,
bedzie bardziej zestresowany i zmeczony ,moze wtedy doceni to ,co robi " sie samo" w domu ..
Nie mozesz zgodzic sie na dokladanie sobie obowiazkow ,to niemal masochizm :roll:

Jesli maz wycofuje sie ze swoich obowiazkow ,masz prawo ,
zeby zadbac o swoje bezpieczenstwo finansowe rowniez .
s zona
Posty: 3079
Rejestracja: 31 sty 2017, 16:36
Płeć: Kobieta

Re: Co zrobić żeby nie odszedł?

Post autor: s zona »

jacek-sychar pisze: 06 cze 2017, 16:24 Dotka
Stawianie granic nie polega na nicnierobieniu, tylko na robieniu tego, co jest w danym momencie konieczne.
Jeżeli mąż oświadcza, że jest inna i chce do niej odejść, to od tego dnia:
- nie powinien spać z Tobą w jednym łóżku. Teraz zasługuje może na spanie psiaka.
- nie powinien dostać nic do jedzenia. Zastanawiam się, czy jest godny próbować obierki i odpadki (ale już zmieszane :lol: ).
- nie powinien mieć nic upranego. Niech sam próbuje prać.
- nie powinien mieć nic uprasowanego. Zobaczy, jakie to jest przyjemne.
......
Czy mam dalej wymieniać?
Oczywiście ma dalej płacić na dom i dzieci. Jak nie będzie miał ochoty, to zakładasz sprawę o alimenty. Jak będzie miał mniej forsy a jeszcze przyniesie brudne pranie swojej kowalskiej, to zobaczymy, jak szybko przejdą jej amory. :evil:
Dotka,
to moze jeszcze raz do przemyslenia ,meski punkt widzenia :)
moze 2 odnosnik zastosuj czesciowo ,zeby nie doszlo do zatrucia pokarmowego :D

A na powaznie ,to zacznij dbac o siebie , za rodzine jestescie odpowiedzialni oboje...
To nie moze byc jednostronne "swiadczenie uslug "...
Jonasz

Re: Co zrobić żeby nie odszedł?

Post autor: Jonasz »

Dotka.
Jest jeszcze jedno. Tak czytam to co piszesz. Cos mi tu nie pasuje patrzac na Twojego meza.
Byłem na etapie w pewnym momencie, kiedy zona odtraciła mnie fizycznie, zajeła sie dziecmi i to na nich skupiła swoja milosc. Doszła jeszcze choroba dziecka. Na mnie tylko krzyczała. Robiłem swoje. Zaczałem sie gubic w tym wszystkim. Zaczałem marzyc. O kobiecie, o milosci jak w melodramatach. O pieknej nieznajomej, o ktora mogłbym zdobyc. Zaczałem to sobie wyobrazac. Oddaliłem sie duchowo od niej. Nie rozumiałem wtedy tego. Zona przemieniła sie w rozjechany ekspres, czulem widziałem zaczałem mowic i myslec ze da sobie rade beze mnie ze da sobie rade beze mnie
Chciałem odejsc, nie myslałem ze ja skrzywdze, ze skrzywdze dzieci. Bog tak przeciez jest Miloscia, a ja chce byc tylko kochany. On wie on mi wybaczy. Boje sie . Ona mnie nie pragnie, nie czuje tego. Nawet jak jest sex to czuje ze mnie nie dotyka powoli zamieniam sie w meska lalke miłosci. nie mowi do mnie kochanie mezu. Boze ile bym dał za to zeby usłyszec to miekkie i pełne ciepła mezu kochanie.Nie rozumiem.Kurde czy ona kogos ma? Nie nie wytrzymam. Odejde, nie wiem gdzie nie wiem jak. Uciekne,po prostu kocham ja i boje sie ja stracic.Wole samemu odrzuci niz byc odrzucony. To ja uciekne....Gubie sie coraz bardziej...
Cierpiałem tak. Ale słowami, oddaleniem powodowałem cierpienie mojej zony. Bałem sie jej, a Ona mnie.

Nie wiem. To było moje myslenie wtedy z mojego poziomu.
Jakos zauwazam w zachowaniu Twojego meza niekonsekwencje, wahanie w decyzji. Ewentualna kowalska ma dopiero nadjechac. Czy mozesz na chwile przestac sie bac, przebic sie przez Twoj gniew i spojrzec przez to co napisałem z Twojego meza z Miłoscią?
Dotka
Posty: 174
Rejestracja: 06 kwie 2017, 10:08
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Co zrobić żeby nie odszedł?

Post autor: Dotka »

jarek70 coś w tym jest co napisałeś.
przeczytałam to 3 razy, widzę w tym nas... ja odtrąciłam męża fizycznie, tzn. nie w 100%, bo bywało w sypialni naprawdę namiętnie i wspaniale i oddawaliśmy się sobie nawzajem, pod tym względem naprawdę jesteśmy dopasowani, jak oboje się w to zaangażujemy, ale niestety częściej było tak że mógł się poczuć odtrącony, fizycznie ale i emocjonalnie, częściej jednak nie dawałam z siebie 100%, gdzieś tam w głowie siedziały te wszystkie nieprzyjemne słowa i zachowania z dnia, które mnie blokowały. Moje zmęczenie, niechęć do wszystkiego, to że życie po prostu mnie przerosło, spowodowało że oddaliłam się od niego a on ode mnie. Powiedział mi że szukał, szukał miłości... i ją znalazł.
Wczoraj rozmawialiśmy znowu... wiem miałam nie rozmawiać... ale spowodowała to rozmowa mojej córki z ojcem...
Nie mogłam tak tego zostawić... musiałam mu powiedzieć że musi ważyć słowa gdy rozmawia na ten temat z własną córką i że ma jej o kowalskiej nie opowiadać, i że nasza córka nie chce aby on kowalskiej opowiadał o jej pasjach, bo nasza córka nie chce mieć z kowalską nic wspólnego... I nagle okazuje się że kowalska ma taką samą pasję jak nasza córka...
i tak rozmowa potoczyła się między innymi na to jakie były relacje między nami...
Mój mąż gdy spotykał się z kowalską zaczął mnie także zabierać na "randki" ale bez czułości, takie wspólne wyjścia we dwoje... Zapytałam wczoraj dlaczego dopiero wtedy zaczęliśmy razem wychodzić, dlaczego wcześniej tego nie robił...
odpowiedział, że myślał że w ten sposób łatwiej mi będzie pogodzić się z całą ta sytuacją... co jest dziwne...
A wcześniej nie wychodził, bo przecież on mnie zna, wie o mnie wszystko, że dla niego byłam nudna i nie czuł potrzeby wychodzenia.
Ma rację nie rozwijałam się w tym związku, poświęcałam się cała rodzinie, moje potrzeby były na samym końcu...
Powiedział mi też, że nie może teraz zrezygnować bo nie chce do końca życia się zastanawiać czy dobrze zrobił, musi poczekać aż przyjedzie i musi spróbować, bo my będziemy zawsze, nas nie straci, a ją tak.
przyznał się że chciał lecieć do niej na tydzień, tanimi liniami, ale myślał że szybciej wizę załatwi, a to się przeciąga... Będzie nie wcześniej niż na początku lipca.
jarek70 pisze: 13 cze 2017, 8:53 Jakos zauwazam w zachowaniu Twojego meza niekonsekwencje, wahanie w decyzji. Ewentualna kowalska ma dopiero nadjechac. Czy mozesz na chwile przestac sie bac, przebic sie przez Twoj gniew i spojrzec przez to co napisałem z Twojego meza z Miłoscią?
Tylko jak to zrobić, nie pokazując że toleruję to co robi?
Prania nie robię, na razie nie gotuję (choć w tygodniu i tak nie jadamy wspólnie posiłków, bo mąż obiady je w pracy, kolacji nie jada, dzieci w szkole i w przedszkolu, w czasie śniadania mnie nie ma, a kolację jem tylko z dziećmi, ale mąż zazwyczaj siedzi tez wtedy przy stole z herbatą). Rozmawiamy normalnie, na razie śpimy razem, choć wczoraj znowu się zastanawiał czy zostać na dole. Rano gdy zadzwonił mój budzik przybliżył się do mnie (leżałam tyłem do niego) i zaczął mnie dotykać, wzięłam delikatnie jego rękę, przytuliłam do swojej twarzy i powiedziałam, że nie możemy skoro on nie chce ze mną być... Próbował jeszcze kilka razy, ale ja za każdym razem delikatnie brałam tę jego rękę... za każdym razem spokojnie mówiłam, jak wybierzesz mnie...
Aż w końcu przyszła najmłodsza córa... i wstałam...
Jonasz

Re: Co zrobić żeby nie odszedł?

Post autor: Jonasz »

Dotka. Brawo.
Ale chyba zaczyna pakować walizki dalej.
To będzie za mało. On myśli ze jak wyjdzie spróbuje to nie wróci.
Nie on jak wyjdzie, to nie bedzie mial gdzie wrocic
Granica za płytka. Niewyrazna. W jego oczach uchodzisz za słaba bezbronna kobietkę, zalezna od niego. Koniec szarej myszki, ktora cie pamieta od poczatku.

Proponuje :
Uprzeć go, ze jak tylko spotka się z Kowalska, to Ty wystąpisz o separacje, podział majątku i alimenty na dzieci.
(Dotka ale pamiętaj.
Jeżeli się na to zdecydujesz na postawienie granicy to będziesz absolutnie i bezwzględnie musiała to zrobić).

Koniec wspólnego spania. Koniec rozmów o tym co było. Koniec żalów wspólnych nad przeszłością.
Zajmij się sobą i dziećmi. Odsuń się na bok. Wychodzisz Ty i dzieci. Bez niego. Musisz mu postawic przestrzen dla jego decyzji.
Jasna granica. Albo kowalska. Albo Ty, dom który zbudował własnymi rękoma i dzieci. I musi widziec zonę, która jest niezależna od nikogo. Byc moze szuka tego w kowalskiej. Ktora oprocz domu i dzieci ma własne pasje i zainteresowania.

Niech inni ocenia to co napisałem.
Dotka
Posty: 174
Rejestracja: 06 kwie 2017, 10:08
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Co zrobić żeby nie odszedł?

Post autor: Dotka »

Kowalska nie ma dzieci i męża, jest przed 30, przynajmniej mu tak powiedziała, kto wie co tam na wschodzie zostawi. Mieszka podobno z mamą, siostrą i z jej mężem i 2 dzieci. Do nas przyjechała za pracą, za lepszym życiem i zainteresowała się moim mężem ze wzajemnością niestety. Ona nie ma nic do stracenia. Tylko do zyskania faceta, który dla niej zostawi żonę i dzieci i wszystko dla niej zrobi.
A co z dziećmi, jak im wytłumaczyć dlaczego mama nie chce jechać na wspólną wycieczkę jak tata chce nas zabrać?
Jonasz

Re: Co zrobić żeby nie odszedł?

Post autor: Jonasz »

Dotka pisze: 13 cze 2017, 13:26 Do nas przyjechała za pracą, za lepszym życiem (...)
Ze co? :shock: No chyba ze przypłynęła na tratwie... Skąd ona jest bo nie wyczaiłem...
s zona
Posty: 3079
Rejestracja: 31 sty 2017, 16:36
Płeć: Kobieta

Re: Co zrobić żeby nie odszedł?

Post autor: s zona »

jarek70 pisze: 13 cze 2017, 12:21 Dotka. Brawo.
Ale chyba zaczyna pakować walizki dalej.
To będzie za mało. On myśli ze jak wyjdzie spróbuje to nie wróci.
Nie on jak wyjdzie, to nie bedzie mial gdzie wrocic
Granica za płytka. Niewyrazna. W jego oczach uchodzisz za słaba bezbronna kobietkę, zalezna od niego. Koniec szarej myszki, ktora cie pamieta od poczatku.

Proponuje :
Uprzeć go, ze jak tylko spotka się z Kowalska, to Ty wystąpisz o separacje, podział majątku i alimenty na dzieci.
(Dotka ale pamiętaj.
Jeżeli się na to zdecydujesz na postawienie granicy to będziesz absolutnie i bezwzględnie musiała to zrobić).

Koniec wspólnego spania. Koniec rozmów o tym co było. Koniec żalów wspólnych nad przeszłością.
Zajmij się sobą i dziećmi. Odsuń się na bok. Wychodzisz Ty i dzieci. Bez niego. Musisz mu postawic przestrzen dla jego decyzji.
Jasna granica. Albo kowalska. Albo Ty, dom który zbudował własnymi rękoma i dzieci. I musi widziec zonę, która jest niezależna od nikogo. Byc moze szuka tego w kowalskiej. Ktora oprocz domu i dzieci ma własne pasje i zainteresowania.

Niech inni ocenia to co napisałem.
Jarek 70 ,jestem na tak ,
ale to Dotka musi podjac decyzje ,bo to ona bedzie ponosic jej konsekwencje ,niestety ...
a jakie to jest trudne to Bog sam raczy wiedziec ..

Dzisiaj jest piekne swieto Sw Antoniego z Padwy i MB Fatimskiej - 100lecie 2 nawiedzenia ..
Portugalia ma powod do podwojnego swietowania ..sw Antonii pochodzil z Lizbony ..
Zalatwiajac sprawy urzedowe ,weszlam do kosciola ,zeby podziekowac:
za udane operacje dzieci ...
za zyczliwych ludzi ktorzy mnie otaczaja .....
za to, ze znowu uniknelam powaznej operacji ..
i wiele innych ..

Dotka powinnas byc tego swiadoma ,ze to nie jest latwa decyzja ,alimenty ,separacja itd
Tylko ,ze nieraz po prostu nie robiac nic ,przyzwalamy na zlo ,ktore drazy nasze malzenstwa ..
Moj maz czul sie bezkarny ,sadzac ,ze ja poza modlitwa i pretensjami nic z tym nie zrobie ..

Teraz rozmawiamy z innej perspektywy ,
co Opatrznosc zaplanowala dla nas - nie wiem ..
ale zyjac samej z dziecmi ,powierzajac sie Bogu ,latwiej niesc krzyz ...

Dotka ,przemodl ta decyzje ,
moze Duch Sw Ci pomoze znalesc najlepsze rozwiazanie ...
Moze maz opamieta sie,uswiadomomi sobie ,ze moze wszystko stracic a co zyska ...
Jarek70 ma racje ,ze maz powinien zobaczyc w TOBIE pewna siebie kobiete ,zadbana i niezalezna :)

Dotka ,jestes mloda ,madra kobieta - dzieci dziedzicza inteligencje po matce :D
Na pewno tez ladna ,skoro podobalas sie mezowi ,
wiec uswiadom mu ,co bezpowrotnie moze stracic ..

ps dzisiaj przed figura sw Antoniego '- jest tez min patronem malzenstw i rzeczy zagubionych -wspomnialam tez o Was...
ODPOWIEDZ