Niebajka pisze: ↑12 paź 2019, 9:20
Grzybianka pisze: ↑09 paź 2019, 22:17
Hobby męża ,jego praca podzieliły nas bardzo. Nigdy bym nie pomyślała że to nas spotka, a jednak. Kilka temu dostałam list, w którym napisał wiele trudnych rzeczy. Między innymi, że kocha i nienawidzi mnie, ale też że kocha i nienawidzi inną kobietę, o którą byly kłótnie od dawna. Mam wrażenie że to już koniec, a z drugiej strony nie chcę, nie umiem się poddać. Od ponad roku żyje w zawieszeniu ani razem ani osobno bo łączy nas milion spraw. Chciałabym zawalczyć, ale nie wiem już jak. Raz byłam u psychologa, ale nie kontynuowałam terapii. Teraz chce wrócić poszukać pomocy. Sama nie dam rady. Rozpad rodziny to dla mnie porażka nie mogę się z tym pogodzić, że moje córki nie będą wychowywać się w pełnej rodzinie. Trudno mi nawet o tym pisać...
Witaj Grzybianka,
po pierwsze: dobrze, że tu jesteś. Sięgnęłaś po pomoc dla siebie, to już świetny krok.
Coś mi tu nie gra, napisałaś że "hobby męża, jego praca podzieliły nas bardzo", a potem o tej drugiej kobiecie. Ja stawiam na kobietę, praca to wymówka, chyba że jest pracoholikiem albo w oddaleniu od Was.
Jesteś żoną, matką jego dzieci. Należy ci się szacunek. W związku pojawiają się miłe i niemiłe emocje, to normalne. Ale z tymi emocjami trzeba popracować, a nie wyprowadzić się. Poszukanie innej to, jak napisała Marylka, nieodpowiedzialność. Mąż się pogubił, cierpisz ty i dzieci. Ja też tam byłam. Też rozpaczałam z powodu niepełnej rodziny. Ale jest różnica pomiędzy niepełną rodziną, gdzie matka w łzach albo złości, a niepełną rodziną, gdzie matka z optymizmem i siłą działa i wspiera dzieci!
Zadbaj o siebie. Psycholog koniecznie, żeby wyjść z dołka, pomoże ci też pomoc dzieciom. Zadbaj też o siebie fizycznie. Ćwiczenia? Coś dla ciała. Zadbaj o swoją duszę - Bóg nas wspiera, dla niego nie ma sytuacji bez wyjścia.
Przytulam,
Niebajka
Dziękuje za odpowiedź, żeby napisać o co dokładnie chodzi musiałabym napisać o szczegółach. Inna kobieta wzięła się właśnie z hobby razem współpracowali, a wcześniej była jeszcze inna kobieta. Obie młodziutkie najpierw nie miałam nic przeciwko ich współpracy(hobby), ale jak zaczęła się przyjaźń między nimi i relacje się zacieśniały zapalały mi się czerwone lampki. Wiem, że popełniłam błąd, jakieś 3 lata temu i to wtedy jakbym udała się do księdza i po pomoc to byłaby dużo większa szansa, a teraz... Wtedy byłam zła na niego i mu to okazywałam, a skutek był tylko taki, że jeszcze bardziej się ode mnie odsunął i przepadł w innym świecie. Wiem, że mąż cierpi miał myśli samobójcze, chyba to co się działo mogę nazwać próbami samobójczymi. Po ostatniej kłótni w sierpniu kolejny raz mnie tym zaszantażował. Nie skreślam go jako człowieka ani jako mojego męża, nie potrafię, ale myślę, że musimy uporządkować sprawy między nami formalne zawodowe. Miała być wspólna rodzinna firma, a miesiąc po jej założeniu powiedział mi, że to koniec. Przez ostatnie półtora roku tyle się stało, tyle zła, staram się tego nie rozpamiętywać, szukać tego co we mnie jest do naprawy. Bo jest i to dużo i chce nad tym pracować , bo jeśli nie dla relacji małżeńskiej to dla siebie i córek.
Jak piszesz, że coś tu nie gra to trafiasz w samo sedno, bo mi też wszystko nie gra w jego zachowaniu w liście, o którym pisałam, a który mąż określił jako wołanie o pomoc, mimo tego, że napisał, że nie zrezygnuje ze znajomości z tamtą kobietą, a wręcz ją zacieśnia to list zakończył zdaniem, że tak bardzo potrzebuje przytulenia. Więc szczerze ja z tego nic nie rozumiem, może po za tym, że on potrzebuje pomocy i to specjalisty. Pisze mi, że to tamta kobieta mu tak bardzo pomaga, bo sama przeszła walkę z problamami psychicznymi. Ale mi się wydaję, że ona właśnie miesza mu w głowie