Strona 1 z 1

Nie wiem jak pomóc mojemu małżeństw.

: 09 paź 2019, 22:17
autor: Grzybianka
Witam, długo się zbierałam żeby napisać. Namówił mnie ksiądz z którym rozmawiam o rozpadzie mojego małżeństwa. Jesteśmy 9 lat po ślubie za kilka dni mamy rocznicę, od stycznia mąż z nami nie mieszka, mamy dwójkę małych dzieci. Kryzys na dobre zaczął się jak bylam w ostatniej ciąży, czyli jakieś 3 lata temu Hobby męża ,jego praca podzieliły nas bardzo. Nigdy bym nie pomyślała że to nas spotka, a jednak. Kilka temu dostałam list, w którym napisał wiele trudnych rzeczy. Między innymi, że kocha i nienawidzi mnie, ale też że kocha i nienawidzi inną kobietę, o którą byly kłótnie od dawna. Mam wrażenie że to już koniec, a z drugiej strony nie chcę, nie umiem się poddać. Od ponad roku żyje w zawieszeniu ani razem ani osobno bo łączy nas milion spraw. Chciałabym zawalczyć, ale nie wiem już jak. Raz byłam u psychologa, ale nie kontynuowałam terapii. Teraz chce wrócić poszukać pomocy. Sama nie dam rady. Rozpad rodziny to dla mnie porażka nie mogę się z tym pogodzić, że moje córki nie będą wychowywać się w pełnej rodzinie. Trudno mi nawet o tym pisać...

Re: Nie wiem jak pomóc mojemu małżeństw.

: 10 paź 2019, 18:40
autor: Jonasz
Witaj Grzybianko na naszym forum.


Na wstępie zachęcam cię do zaznajamiania się z bieżącymi wątkami bądź archiwum http://archiwum.kryzys.org/index.php
jak i zachęcam do odwiedzenia naszych ognisk http://sychar.org/ogniska/ a także do kontaktu z Sycharkami online - Modlitwa na Skype http://sychar.org/skype/ czy Mityng 12 Kroków http://www.mityng.sychar.org/

Jednocześnie proszę o ostrożność i dyskrecję w podawaniu szczegółów , aby zadbać o bezpieczeństwo swoje i bliskich w realu – Internet nie jest anonimowy.

Przykro mi że znalazłaś się w takiej sytuacji i rozumiem że trudno o tym pisać.
Nie mówiąc już o Twojej niezgodzie na taką sytuację.
Ale nie jesteś bezradna.
Myślę, że w Twojej sytuacji istotne jest zawalczenie o samą siebie.
Dzielenie się sobą tutaj jak i wyjście po pomoc na zewnatrz moim zdaniem to istotny krok naprzód.


Pozdrawiam w imieniu Moderacji

Re: Nie wiem jak pomóc mojemu małżeństw.

: 11 paź 2019, 13:41
autor: marylka
Hej
No cóż....
Mąż Ci wykrzyczal że kocha i nienawidzi Ciebie i ta drugą
Mega niedojrzałe
Obarczył Cie cieżarem swojego grzechu i jeszcze ma pretensje!
Czytałaś o granicach?
W relacjach?
W małżeństwie?
Zdecydowanie powinnas sie zajać sobą i corkami.
Zostaw go - niech sam dojrzewa jak do tej pory nie zdażył
Sprobuj stworzyc fajny i dobry dom dla Was.
Na meża i tak nie masz wpływu.
Zrobi co bedzie chciał
Ja ze swojej strony zachecam Cię, żebys uważala na niego. Nie badź naiwna i obserwuj czy dostrzegasz zmiany w dojrzałosci męża. Bo może Cie zwodzic
Jedynie przez zmiane swojej postawy możesz mieć wpływ na zmiane meża.
Nie widze tu szacunku do Cibie z jego strony
Ciąża - piszesz że wtedy zaczął sie kryzys
Zamiast Cie wspierać w trudnym czasie to rozkrecaliscie kryzys.
Ehhhh
Dbaj o siebie i dzieci. Badz dla siebie najlepsza wersja
Pozdrawiam

Re: Nie wiem jak pomóc mojemu małżeństw.

: 12 paź 2019, 9:20
autor: Niebajka
Grzybianka pisze: 09 paź 2019, 22:17 Hobby męża ,jego praca podzieliły nas bardzo. Nigdy bym nie pomyślała że to nas spotka, a jednak. Kilka temu dostałam list, w którym napisał wiele trudnych rzeczy. Między innymi, że kocha i nienawidzi mnie, ale też że kocha i nienawidzi inną kobietę, o którą byly kłótnie od dawna. Mam wrażenie że to już koniec, a z drugiej strony nie chcę, nie umiem się poddać. Od ponad roku żyje w zawieszeniu ani razem ani osobno bo łączy nas milion spraw. Chciałabym zawalczyć, ale nie wiem już jak. Raz byłam u psychologa, ale nie kontynuowałam terapii. Teraz chce wrócić poszukać pomocy. Sama nie dam rady. Rozpad rodziny to dla mnie porażka nie mogę się z tym pogodzić, że moje córki nie będą wychowywać się w pełnej rodzinie. Trudno mi nawet o tym pisać...
Witaj Grzybianka,

po pierwsze: dobrze, że tu jesteś. Sięgnęłaś po pomoc dla siebie, to już świetny krok.

Coś mi tu nie gra, napisałaś że "hobby męża, jego praca podzieliły nas bardzo", a potem o tej drugiej kobiecie. Ja stawiam na kobietę, praca to wymówka, chyba że jest pracoholikiem albo w oddaleniu od Was.

Jesteś żoną, matką jego dzieci. Należy ci się szacunek. W związku pojawiają się miłe i niemiłe emocje, to normalne. Ale z tymi emocjami trzeba popracować, a nie wyprowadzić się. Poszukanie innej to, jak napisała Marylka, nieodpowiedzialność. Mąż się pogubił, cierpisz ty i dzieci. Ja też tam byłam. Też rozpaczałam z powodu niepełnej rodziny. Ale jest różnica pomiędzy niepełną rodziną, gdzie matka w łzach albo złości, a niepełną rodziną, gdzie matka z optymizmem i siłą działa i wspiera dzieci!

Zadbaj o siebie. Psycholog koniecznie, żeby wyjść z dołka, pomoże ci też pomoc dzieciom. Zadbaj też o siebie fizycznie. Ćwiczenia? Coś dla ciała. Zadbaj o swoją duszę - Bóg nas wspiera, dla niego nie ma sytuacji bez wyjścia.

Przytulam,
Niebajka

Re: Nie wiem jak pomóc mojemu małżeństw.

: 16 paź 2019, 1:06
autor: Grzybianka
Niebajka pisze: 12 paź 2019, 9:20
Grzybianka pisze: 09 paź 2019, 22:17 Hobby męża ,jego praca podzieliły nas bardzo. Nigdy bym nie pomyślała że to nas spotka, a jednak. Kilka temu dostałam list, w którym napisał wiele trudnych rzeczy. Między innymi, że kocha i nienawidzi mnie, ale też że kocha i nienawidzi inną kobietę, o którą byly kłótnie od dawna. Mam wrażenie że to już koniec, a z drugiej strony nie chcę, nie umiem się poddać. Od ponad roku żyje w zawieszeniu ani razem ani osobno bo łączy nas milion spraw. Chciałabym zawalczyć, ale nie wiem już jak. Raz byłam u psychologa, ale nie kontynuowałam terapii. Teraz chce wrócić poszukać pomocy. Sama nie dam rady. Rozpad rodziny to dla mnie porażka nie mogę się z tym pogodzić, że moje córki nie będą wychowywać się w pełnej rodzinie. Trudno mi nawet o tym pisać...
Witaj Grzybianka,

po pierwsze: dobrze, że tu jesteś. Sięgnęłaś po pomoc dla siebie, to już świetny krok.

Coś mi tu nie gra, napisałaś że "hobby męża, jego praca podzieliły nas bardzo", a potem o tej drugiej kobiecie. Ja stawiam na kobietę, praca to wymówka, chyba że jest pracoholikiem albo w oddaleniu od Was.

Jesteś żoną, matką jego dzieci. Należy ci się szacunek. W związku pojawiają się miłe i niemiłe emocje, to normalne. Ale z tymi emocjami trzeba popracować, a nie wyprowadzić się. Poszukanie innej to, jak napisała Marylka, nieodpowiedzialność. Mąż się pogubił, cierpisz ty i dzieci. Ja też tam byłam. Też rozpaczałam z powodu niepełnej rodziny. Ale jest różnica pomiędzy niepełną rodziną, gdzie matka w łzach albo złości, a niepełną rodziną, gdzie matka z optymizmem i siłą działa i wspiera dzieci!

Zadbaj o siebie. Psycholog koniecznie, żeby wyjść z dołka, pomoże ci też pomoc dzieciom. Zadbaj też o siebie fizycznie. Ćwiczenia? Coś dla ciała. Zadbaj o swoją duszę - Bóg nas wspiera, dla niego nie ma sytuacji bez wyjścia.

Przytulam,
Niebajka
Dziękuje za odpowiedź, żeby napisać o co dokładnie chodzi musiałabym napisać o szczegółach. Inna kobieta wzięła się właśnie z hobby razem współpracowali, a wcześniej była jeszcze inna kobieta. Obie młodziutkie najpierw nie miałam nic przeciwko ich współpracy(hobby), ale jak zaczęła się przyjaźń między nimi i relacje się zacieśniały zapalały mi się czerwone lampki. Wiem, że popełniłam błąd, jakieś 3 lata temu i to wtedy jakbym udała się do księdza i po pomoc to byłaby dużo większa szansa, a teraz... Wtedy byłam zła na niego i mu to okazywałam, a skutek był tylko taki, że jeszcze bardziej się ode mnie odsunął i przepadł w innym świecie. Wiem, że mąż cierpi miał myśli samobójcze, chyba to co się działo mogę nazwać próbami samobójczymi. Po ostatniej kłótni w sierpniu kolejny raz mnie tym zaszantażował. Nie skreślam go jako człowieka ani jako mojego męża, nie potrafię, ale myślę, że musimy uporządkować sprawy między nami formalne zawodowe. Miała być wspólna rodzinna firma, a miesiąc po jej założeniu powiedział mi, że to koniec. Przez ostatnie półtora roku tyle się stało, tyle zła, staram się tego nie rozpamiętywać, szukać tego co we mnie jest do naprawy. Bo jest i to dużo i chce nad tym pracować , bo jeśli nie dla relacji małżeńskiej to dla siebie i córek.
Jak piszesz, że coś tu nie gra to trafiasz w samo sedno, bo mi też wszystko nie gra w jego zachowaniu w liście, o którym pisałam, a który mąż określił jako wołanie o pomoc, mimo tego, że napisał, że nie zrezygnuje ze znajomości z tamtą kobietą, a wręcz ją zacieśnia to list zakończył zdaniem, że tak bardzo potrzebuje przytulenia. Więc szczerze ja z tego nic nie rozumiem, może po za tym, że on potrzebuje pomocy i to specjalisty. Pisze mi, że to tamta kobieta mu tak bardzo pomaga, bo sama przeszła walkę z problamami psychicznymi. Ale mi się wydaję, że ona właśnie miesza mu w głowie

Re: Nie wiem jak pomóc mojemu małżeństw.

: 16 paź 2019, 1:26
autor: Grzybianka
Jonasz pisze: 10 paź 2019, 18:40
dziękuję za odpowiedź i słowa wsparcia.

Re: Nie wiem jak pomóc mojemu małżeństw.

: 16 paź 2019, 1:35
autor: Grzybianka
marylka pisze: 11 paź 2019, 13:41 Hej
No cóż....
Mąż Ci wykrzyczal że kocha i nienawidzi Ciebie i ta drugą
Mega niedojrzałe
Obarczył Cie cieżarem swojego grzechu i jeszcze ma pretensje!
Czytałaś o granicach?
W relacjach?
W małżeństwie?
Zdecydowanie powinnas sie zajać sobą i corkami.
Zostaw go - niech sam dojrzewa jak do tej pory nie zdażył
Sprobuj stworzyc fajny i dobry dom dla Was.
Na meża i tak nie masz wpływu.
Zrobi co bedzie chciał
Ja ze swojej strony zachecam Cię, żebys uważala na niego. Nie badź naiwna i obserwuj czy dostrzegasz zmiany w dojrzałosci męża. Bo może Cie zwodzic
Jedynie przez zmiane swojej postawy możesz mieć wpływ na zmiane meża.
Nie widze tu szacunku do Cibie z jego strony
Ciąża - piszesz że wtedy zaczął sie kryzys
Zamiast Cie wspierać w trudnym czasie to rozkrecaliscie kryzys.
Ehhhh
Dbaj o siebie i dzieci. Badz dla siebie najlepsza wersja
Pozdrawiam
Dzięki za odpowiedź, dopowiem tylko, że nie wiem czy męża łączy przyjaźń z tą kobietą czy romans, czy przyjaźń ale mają się ku sobie, nie wiem. Napisałaś mi o granicach. Oj wiem mam z tym problem. Zorientowałam się rok temu przy okazji czytania na temat wychowania dzieci. I w małżeństwie też to widzę, nie określam jasno granic, nie określam kiedy zostają przekroczone, staram się wytrzymać w jakieś sytuacji. Jak sobie ostatnio myślałam to tak jak bym czuła się winna, że ktoś przekracza moje granice, że powinnam się na coś zgodzić. Mam z tym problem, oczywiście to się potem mści, bo kiedy ktoś przekroczy moją granicę już na maksa, to wtedy wybucham i emocje biorą górę. ;/ Po twoim wpisie dotarło do mnie, że szukam potwierdzenia u najbliższych osób do tego czy miałam prawo, aby moje granice zostały przekroczone, czy to jest racjonalne, że coś mi nie pasuje, czy przesadzam...