Twarde granice czy czekanie?

Refleksje, dzielenie się swoimi przeżyciami...

Moderator: Moderatorzy

atram
Posty: 30
Rejestracja: 30 wrz 2019, 14:21
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Twarde granice czy czekanie?

Post autor: atram »

Marisa977 pisze: 04 paź 2019, 5:35
Sama mam problem w stawianiu granic ale wydaje mi się że w Twoim przypadku odpowiedź daje Pismo.Święte i Kościół Katolicki a
Marisa, dziękuję za te cytaty! Dają bardzo jasne wskazówki i w tą stronę będę szła stawiając granice.
atram
Posty: 30
Rejestracja: 30 wrz 2019, 14:21
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Twarde granice czy czekanie?

Post autor: atram »

white chocolate pisze: 04 paź 2019, 12:12 Atram, między godzeniem się na wszystko, co robi mąż a wyrowadzeniem go z domu są zapewne jeszcze inne sposoby dania mu do zrozumienia, ze to, co robi jest klinem między Wami i dopóki tego klinu nie wyrzuci to nie może być między Wami pełnej relacji i szczęścia.
White chocolate. Szukam równowagi pomiędzy tymi skrajnościami.
krople rosy

Re: Twarde granice czy czekanie?

Post autor: krople rosy »

lustro pisze: 04 paź 2019, 16:25 Z tego co zrozumiałam, nikt Atram do niczego nie zmusza, nie zmusza się także ona z poczucia lęku do np. sypiania z mężem.
Tak zrozumiałam.

Nigdzie nie napisałam, że ma działać pod presją, ani że nie ma prawa do działań ją chroniących.
Wręcz przeciwnie. Poczytaj proszę.
Lustro
Ja nie wiem co czuje Atram , wie najlepiej to tylko ona. Ja się odniosłam do tych Twoich słów:
lustro pisze: 04 paź 2019, 15:07 Postawienie granic niesie za sobą konsekwencje...
"Nie będę sypiac z Tobą póki nie zniknie zupełnie jakakolwiek kowalska" - to daje przynajmniej dwa rozwiazania : znikają kowalskie albo znika mąż.
Co będzie, jeżeli zniknie mąż?
Co sugeruje ten fragment? Być może faktycznie Autorce wątku to nie przeszkadza co robi poza małżeństwem jej mąż ale może są kobiety którym to przeszkadza i jest to wielką barierą przed podjeciem współzycia z meżem? Czy z obawy przed utratą męża i rodziny powinny przełamać w sobie wszystkie negatywne uczucia i stany i być na zawołanie swoich zdradzajacych mężów?
lustro pisze: 04 paź 2019, 16:25 Cały czas powtarzam, że tu Atram musi w sobie rozważyć swoją sytuację. I wg tego ustawić dalsze swoje kroki.
Ja też tak uważam.
atram
Posty: 30
Rejestracja: 30 wrz 2019, 14:21
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Twarde granice czy czekanie?

Post autor: atram »

Bardzo dziękuję Wam wszystkim za zaangażowanie.

Uściślę swoją sytuację. Mąż zdradzał mnie w pełnym tego słowa znaczeniu. Sypiał z inną kobietą. Tyle, że nie było tak fajnie jak myślał, że będzie. Trochę mu przeszkadzały wyrzuty sumienia, a trochę kompleksy. Tych zbliżeń nie było dużo, podobno mniej jak 10, bo nie miał kiedy, a ja go "inwigilowałam". Rzeczywiście robiłam to . Do tego zgłosił się do mnie były już mąż kowalskiej i zaproponował materiały zebrane przez detektywa.

Brak bezpośredniego kontaktu rekompensowali sobie telefonami, smsami i messengerem. Bilingi z pierwszych 3 miesięcy wyglądają szokująco. Godziny rozmów.
W pierwszym odruchu mąż obiecał zerwać znajomość. Potem mniej więcej co miesiąc wybuchała kolejna awantura, jak okazywało się, że romans trwa. Głównie odbywał się wirtualnie.

Obecnie nie widują się, lae nie mam 100% pewności. Wiem też kiedy za nią tęskni, bo to odbija się w jego nastroju. wiem, że na 100% kontaktują się.

Dzieci wiedzą o tym, że mąż mnie zdradzał.

Przez ten rok przeprowadziliśmy wiele rozmów, parę rzeczy udało nam się poprawić. Lepiej funkcjonuje nasz dom. Mąż zawsze wykonywał prace domowe, jedyne czego nie robił to gotowanie. Początkowo nie mogliśmy na siebie patrzeć, za to teraz lubimy spędzać razem czas. Kajaki, góry, urlop nad morzem, wypad do knajpy, kino. Prawie sielanka. Bo gdzieś tam jest ta kowalska, która zawsze odbierze jego telefon, a jak z długo sienie odzywa, to sama dzwoni.

Nie winię tej kobiety, bo ona nic mi nie obiecywała. Sama ma trudną sytuację. Pretensje mam do męża.

Wczoraj rozmawialiśmy o granicach i jasno powiedziałam, że nie chcę zbliżeń dopóki nie skończy romansu. Wyjaśniłam, że nie robię tego, żeby go ukarać. Tylko żeby chronić siebie, swoje zdrowie i poczucie godności. (Marylka dziękuję )

Powiedział, że rozumie. Zapewnił, że nas nie zostawi. Podziękowałam, ale zaznaczyłam, że kogoś będzie musiał zostawić. Pokiwał głową, że prędzej zostawi kowalską.

Zobaczymy. Bardzo dobrze czuję się z tym, że powiedziałam głośno o swoich oczekiwaniach. Oraz, że miałam czystą intencję. Naprawdę nie chciałam mu dokuczyć, czy szantażować.
atram
Posty: 30
Rejestracja: 30 wrz 2019, 14:21
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Twarde granice czy czekanie?

Post autor: atram »

lustro pisze: 04 paź 2019, 16:25 Droga White chocolate

Z tego co zrozumiałam, nikt Atram do niczego nie zmusza, nie zmusza się także ona z poczucia lęku do np. sypiania z mężem.
Tak zrozumiałam.
Nie czuję presji pozostania z mężem. Mam gdzie mieszkać i z czego żyć. Rodzice męża wiedzą o naszej sytuacji i wspierają nas jako małżeństwo. O sytuacji wiedzą moje siostry one raczej mnie buntują ;) Również mój tata wspiera mnie. Powiedział, że decyzję mam podjąć sama, ale zawsze mogę na niego liczyć.

Mąż dużo ostatnio ogląda zdjęcia naszej rodziny. Rozmawia z dziećmi o tym jak się rodziły. Odwiedzamy razem ciotki jego i moje. Zabiera nas w miejsca, które kiedyś razem zwiedzaliśmy. Albo, które chciał mi pokazać, tylko nie było czasu. Stara się. Tylko ta kowalska na boku :/
lustro
Posty: 1499
Rejestracja: 02 sie 2017, 22:37
Jestem: szczęśliwą żoną
Płeć: Kobieta

Re: Twarde granice czy czekanie?

Post autor: lustro »

atram pisze: 04 paź 2019, 17:08
lustro pisze: 04 paź 2019, 16:25 Droga White chocolate

Z tego co zrozumiałam, nikt Atram do niczego nie zmusza, nie zmusza się także ona z poczucia lęku do np. sypiania z mężem.
Tak zrozumiałam.
Nie czuję presji pozostania z mężem. Mam gdzie mieszkać i z czego żyć. Rodzice męża wiedzą o naszej sytuacji i wspierają nas jako małżeństwo. O sytuacji wiedzą moje siostry one raczej mnie buntują ;) Również mój tata wspiera mnie. Powiedział, że decyzję mam podjąć sama, ale zawsze mogę na niego liczyć.

Mąż dużo ostatnio ogląda zdjęcia naszej rodziny. Rozmawia z dziećmi o tym jak się rodziły. Odwiedzamy razem ciotki jego i moje. Zabiera nas w miejsca, które kiedyś razem zwiedzaliśmy. Albo, które chciał mi pokazać, tylko nie było czasu. Stara się. Tylko ta kowalska na boku :/
Atram

Dziękuję za uscislenie i odpowiedź na pytania.

Wygląda na to, że twój mąż pracuje ze sobą.
Gdzieś coś stara się budować, na czymś to oprzeć... To dobrze.
Stara się.
Ja bym nie martwiłam się "Tylko ta kowalska na boku :/", ale raczej - jak długo można się starać?
Wrocila bym do "źródeł" kowalskich w życiu męża, do genezy tej potrzeby.
Nie wiem ile możesz zmienić Ty, ile może wyłącznie on.
Na terapię go nie zagonisz.
Prościej będzie może poczytać trochę literatury w temacie.
Łatwiej jest się poruszać rozumiejąc w czym się człowiek porusza. Mnie to pomaga.
(Jacek Sychar, gdzieś Ty się podział? Może jakas propozycja lektur?)

Dobrze, że czujecie przyjemność z bycia ze sobą.
atram
Posty: 30
Rejestracja: 30 wrz 2019, 14:21
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Twarde granice czy czekanie?

Post autor: atram »

Czytam "Milość potrzebuje stanowczości" muszę się dużo nauczyć. Widzę, że mam postawę "dobrej mamy" ktora wszysto usprawiedliwia, rozumie i wybacza. Tylko męża nie powinnam traktować jsk dzieci. Zawsze go usprawiedliwiałam, żeby nie czuł presji. Miałam okazję "dobrze" wyjść za mąż. Wybrałam miłość. I nie chciałam żeby kiedykolwiek mąż poczuł się gorzej. I tak pielęgnowałam trolla.
Niebajka
Posty: 879
Rejestracja: 06 sie 2019, 2:53
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Twarde granice czy czekanie?

Post autor: Niebajka »

atram pisze: 04 paź 2019, 17:01 Wczoraj rozmawialiśmy o granicach i jasno powiedziałam, że nie chcę zbliżeń dopóki nie skończy romansu. Wyjaśniłam, że nie robię tego, żeby go ukarać. Tylko żeby chronić siebie, swoje zdrowie i poczucie godności. (Marylka dziękuję )

Powiedział, że rozumie. Zapewnił, że nas nie zostawi. Podziękowałam, ale zaznaczyłam, że kogoś będzie musiał zostawić. Pokiwał głową, że prędzej zostawi kowalską.

Zobaczymy. Bardzo dobrze czuję się z tym, że powiedziałam głośno o swoich oczekiwaniach. Oraz, że miałam czystą intencję. Naprawdę nie chciałam mu dokuczyć, czy szantażować.
Atram, brawo!!!
Jak się ucieszyłam, jak przeczytałam.
Prawdziwa granica.
Jesteś moją nadzieją, że i mnie się uda postawić granice.
Niebajka
"W życiu nie chodzi o to, by przeczekać burzę. Chodzi o to, żeby nauczyć się tańczyć w deszczu." Steven D. Wolf
jacek-sychar

Re: Twarde granice czy czekanie?

Post autor: jacek-sychar »

lustro pisze: 04 paź 2019, 19:52 Jacek Sychar, gdzieś Ty się podział? Może jakas propozycja lektur?
Lista polecanych książek jest tutaj:
viewtopic.php?f=10&t=383
;)

A ja mam swoje życie i staram się żyć nim, a nie tylko SYCHAREM (mimo mojego nicku :lol: ).
Wybaczcie, ale nie mam już sił i czasu angażować się we wszystkich wątkach.
Po drugie, czy muszę to robić?

Przeprasza Atram, że trochę odjechałem od Twoich problemów, ale zostałem "wywołany do tablicy".
krople rosy

Re: Twarde granice czy czekanie?

Post autor: krople rosy »

atram pisze: 04 paź 2019, 17:08 Nie czuję presji pozostania z mężem. Mam gdzie mieszkać i z czego żyć.
To dobrze.
atram pisze: 04 paź 2019, 17:01 Początkowo nie mogliśmy na siebie patrzeć, za to teraz lubimy spędzać razem czas.
A co spowodowało taką zmianę?
atram pisze: 04 paź 2019, 17:01 Wczoraj rozmawialiśmy o granicach i jasno powiedziałam, że nie chcę zbliżeń dopóki nie skończy romansu. Wyjaśniłam, że nie robię tego, żeby go ukarać.
No i warto byłoby podejść do tego, co powiedziałaś poważnie i konsekwentnie. W ten sposób okaże się też na ile Twojemu mężowi zalezy na zbliżeniach z Tobą.
Tak patrząc na obraz który tu przedstawiłaś sytuacja nie wygląda dramatycznie jednak dla mnie osobiście wazne jest zaufanie w związku. Uważam, że to fundament. Małżeństwo i relacje rozwijają się gdy małżonkowie wiedzą, że mogą sobie ufać, że są dla siebie przejrzyści, że mogą na siebie liczyć, i że ważne jest dla każdego z nich co mówi i czuje współmałżonek.
Kobiecie potrzebna jest taka emocjonalna i psychiczna stabilizacja....zresztą myślę, że dla mężczyzn również. Czy tak naprawdę Twój mąż chciałby byś romansowała na boku? wirtualnie bądź realnie?
Piszesz, że mąż jest typem nałogowca. Być może tymi seksualnymi bodźcami próbuje zapchać jakąś pustkę? nudę w pracy? brak poczucia swojej wartości? I spycha te negatywne emocje w głąb siebie szukając ukojenia w fikcji i podnietach?
Z obserwacji wiem, że bywa tak, iż się chce ten cały stres i napięcie nakumulowane przez różne okoliczności po prostu z siebie zrzucić szukając dla siebie łatwych sposobów, tyle, że człowiek z czasem zapętla się w nałogu.
Widzę, że jest w tobie dużo zrozumienia dla męża i dużo cierpliwości, i uważam to za dobre cechy.
Warto jednak nie zapominać przy tym o sobie. I przyjrzeć się własnym emocjom, uczuciom i wnioskom. Dla siebie też bądź wyrozumiała i cierpliwa. Nie tylko dla męża.
Pozdrawiam.
atram
Posty: 30
Rejestracja: 30 wrz 2019, 14:21
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Twarde granice czy czekanie?

Post autor: atram »

Postawienie granic pociągnęło za sobą konsekwencje. Mąż zaczął częściej kontaktować się z kowalską, a wczoraj zrobił sobie potajemny "urlop" i spędzili razem cały dzień. Wczoraj rano normalnie wyszedł do pracy, dwa razy pisaliśmy do siebie sms-y w ciągu dnia, wrócił trochę wcześniej "z pracy". Potem był bardzo nerwowy. Mówił, że meczą go wyrzuty sumienia, za to co mi robił.

Rano nie wytrzymałam i sprawdziłam jego telefon. Google zapamiętuje gdzie się było, i na jego "osi czasu" zobaczyłam gdzie spędził dzień. Najpierw się wypierał, potem przyznał. Zaczął przepraszać, ale bez przekonania.

Efekt jest taki, że dzisiaj wyprowadził się z domu. Bo nie może patrzeć jak mnie rani, i nie chce być złym przykładem dla dzieci. Nie zamierza się zmieniać.

Jest mi przykro i nie mogę uwierzyć, że można być takim egoistą. Mówi, ze na kowalskiej już mu właściwie nie zależy, ale wie, że jak z nią zerwie to prędzej czy później będzie szukał innej, bo mu się to podoba. To go dowartościowuje.

Jutro ma przyjechać i powiedzieć dzieciom, że na jakiś czas będzie mieszkał u dziadków.
Pustelnik

Re: Twarde granice czy czekanie?

Post autor: Pustelnik »

atram pisze: 20 paź 2019, 0:02 Efekt jest taki, że dzisiaj wyprowadził się z domu. Bo nie może patrzeć jak mnie rani, i nie chce być złym przykładem dla dzieci. Nie zamierza się zmieniać.
Dobrze Atram, że to zauwazyłaś (domyslam się że bylaś otwarta na to co mąż mówił) i się tym "podzieliłaś".
Bo ... to było (raczej) szczere i nie (do końca :roll: ) egoistyczne postawienie sprawy (w tym jego decyzja i realizacja) przez Twojego męża.
Bo ... nie ma ludzi w 100 % "złych" (cudzyslów zastosowałem gdyż lepiej mówić o ludzkich postępowaniach tudzież zaniechaniach a nie ... oceniać, osądzać samych ludzi).
Pozdrawiam !
Wiedźmin

Re: Twarde granice czy czekanie?

Post autor: Wiedźmin »

atram pisze: 20 paź 2019, 0:02
[...] Rano nie wytrzymałam i sprawdziłam jego telefon. [...]
Ja już nie dotykałem się telefonu żony i komputera od wielu miesięcy.
Choć klika razy mnie korciło. Żona od długiego czasu zostawia telefon ostentacyjnie na wierzchu bez żadnych blokad.
To jej odpowiedzialność co robi (jeśli robi).

Potrzeba kontroli u mnie świadczyła często o braku poczucia bezpieczeństwa.
Wolałem zebrać i ustalić fakty (fakt, czasem się to przydaje, ale chyba tylko jako materiał do sprawy rozwodowej).

atram pisze: 20 paź 2019, 0:02 [...] Bo nie może patrzeć jak mnie rani, i nie chce być złym przykładem dla dzieci. Nie zamierza się zmieniać.
Ale to jego słowa? W kryzysie nie ma specjalnie co wierzyć w słowa "nie mogę patrzeć jak Cię ranię więc odejdę...".
Ani w to, że "nie zamierza się zmienić" - wcześniej też nie zamierzał (mało kto wchodzi z małżeństwo z intencją szukania kolwalskich) - a jednak się zmienił. Zmienił się raz, może zmieć się i drugi i trzeci.
atram
Posty: 30
Rejestracja: 30 wrz 2019, 14:21
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Twarde granice czy czekanie?

Post autor: atram »

Wiedźmin pisze: 20 paź 2019, 11:01Ja już nie dotykałem się telefonu żony i komputera od wielu miesięcy.
Też od dawna tego nie robiłam. Czułam się dużo spokojniej, jak nie czułam przymusu pilnowania cnoty męża ;)
Wiedźmin pisze: 20 paź 2019, 11:01Potrzeba kontroli u mnie świadczyła często o braku poczucia bezpieczeństwa.
U mnie jest tak samo. Ostatni tydzień był pełen dziwnych sygnałów. I nie wytrzymałam napięcia. Musiałam wiedzieć coś na pewno, bez tych męczących domysłów.

atram pisze: 20 paź 2019, 0:02 [...] Bo nie może patrzeć jak mnie rani, i nie chce być złym przykładem dla dzieci. Nie zamierza się zmieniać.

Wiedźmin pisze: 20 paź 2019, 11:01Ale to jego słowa?
Dosłowny cytat. Myślę, że to było dramatyzowanie z jego strony. Może poczuł się lepiej, okazując, że ma jakieś sumienie i wrażliwość.
Wiedźmin pisze: 20 paź 2019, 11:01Ani w to, że "nie zamierza się zmienić" - wcześniej też nie zamierzał (mało kto wchodzi z małżeństwo z intencją szukania kolwalskich) - a jednak się zmienił. Zmienił się raz, może zmieć się i drugi i trzeci.
Też tak myślę. Jesteśmy dorośli i powinniśmy pracować nad sobą. Cała ta rozmowa wyglądała na żale narcyza, którego oskubano z piórek. Nagle nie może mieć wszystkiego, a tak by bardzo chciał.

Do tego okazało się, ze zgubił obrączkę, bo zdejmował ją na spotkania z kowalską. Ona tego żądała. A on wstydził sie pokazywać publicznie z kobietą, która nie ma obrączki, a on ma. Nie wstyd mu swoich dzieci i rodziców, ale wstyd obcych ludzi. Prawdziwa dulszczyzna ;)
atram
Posty: 30
Rejestracja: 30 wrz 2019, 14:21
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Twarde granice czy czekanie?

Post autor: atram »

Po dwóch tyg. Pan mąż wrócił na stare śmieci. Podobno zakończył romans. Na długi weekend jedziemy razem, całą rodziną. Mąż się stara. Ale nie ufam na 100%.
ODPOWIEDZ