Wątek MARGO

Refleksje, dzielenie się swoimi przeżyciami...

Moderator: Moderatorzy

Pavel
Posty: 5131
Rejestracja: 03 sty 2017, 21:13
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Mężczyzna

Re: Wątek MARGO

Post autor: Pavel »

MARGO pisze: 19 maja 2017, 9:45 Czasem tak z wyrzutem się pytam dlaczego ja
Również zadawałem sobie takie pytanie. I też wystawiałem sobie laurkę ;)
Każdy kryzys jest po coś, każdy też wynika z wielu różnych powodów.
Powody mogą być różne, napiszę może w odniesieniu do siebie, dlaczego było WARTO być w kryzysie (kolejność losowa):
1. Lekcja pokory, cierpliwości, nauka prawdziwej miłości, empatii,
2. Przypomniałem sobie o Bogu
3. Lepiej poznałem siebie i małżonkę
4. Dowiedziałem się z czego wynika większość problemów które doprowadziły do kryzysu, co robiliśmy źle i jak to zmieniać (w sobie :) )
5. Dowiedziałem się i zrozumiałem, że zmieniać mogę i powinienem tylko siebie, Od zmieniania żony jest ona sama.
6. Dość skutecznie walczę z wadami, również takimi o których myślałem, że to część mojej osobowości, albo nie zdawałem sobie nawet z nich sprawy.
7. doszło do mnie, że relacja jest ważniejsza niż racja, że można bezwiednie nawet i bez złych intencji krzywdzić.
8. Wiele się nauczyłem o życiu z tego forum oraz polecanych na nim książek i konferencji. Ta wiedza wywróciła mój świat do góry nogami.
9. Zapoznałem się lepiej ze swoim najtrudniejszym przeciwnikiem - moim EGO. I całkiem nieźle sobie z nim radzę ;)
10. Jestem lepszym mężem i ojcem, a to wciąż dopiero początek ;)

Pewnie jeszcze sporo mógłbym dodać ;)

MARGO pisze: 19 maja 2017, 22:17 jak można przemówić do rozsądku takiemu facetowi jak opisałam mojego męża. I prośba i groźba nie działają, zawziął się i żadne argumenty nie trafiają.
Czy Twój mąż powiedział co mu przeszkadzało i czego oczekuje?
Ja między wierszami (może mylnie) wyczytałem, że chce, abyś to Ty się do niego przeniosła.
Pytanie też, co Ty uważasz za przemówienie mu do rozsądku.
Niektórzy są uparci jak osły, ale z przynajmniej częścią z tych osłów da się dogadać, o ile się pozna instrukcje obsługi.
"Bóg nie działa poza wolą człowieka i poza jego wysiłkiem.(...) Założenie, że jeśli się pomodlimy, to będzie dobrze, jest już wiarą w magię." ks. dr. Grzegorz Strzelczyk
MARGO
Posty: 65
Rejestracja: 20 kwie 2017, 20:55
Płeć: Kobieta

Re: Wątek MARGO

Post autor: MARGO »

Tak chodzi o mieszkanie, chce byśmy się do niego przeniosły. Tylko jest problem, zanim się z nim związałam to na pierwszym spotkaniu poinformowałam, nie chcąc oszukiwać nikogo, że szukam kogoś to później jeśli nasza relacja przerodzi się w małżeństwo zamieszka tutaj ze mną. Moja córka ma tutaj szkołę, dziadków którzy ją wychowali i z którymi jest mocno związana. O przeprowadzce nie chce słyszeć. Dlatego zdecydowaliśmy się na weekendy, tylko ja rozumiałam je trochę inaczej. Kiedy córka była chora i nie mogłyśmy jechać -święta BN nie przyjechał, urodziny córki itp. Nawet na weekend jak jadą 2 kobietki to tych rzeczy się nazbiera. Mała mi się buntuję dlaczego my mamy jeździć skoro tata nie chce przyjechać.
Pavel
Posty: 5131
Rejestracja: 03 sty 2017, 21:13
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Mężczyzna

Re: Wątek MARGO

Post autor: Pavel »

MARGO pisze: 20 maja 2017, 6:32 Tak chodzi o mieszkanie, chce byśmy się do niego przeniosły. Tylko jest problem, zanim się z nim związałam to na pierwszym spotkaniu poinformowałam, nie chcąc oszukiwać nikogo, że szukam kogoś to później jeśli nasza relacja przerodzi się w małżeństwo zamieszka tutaj ze mną. Moja córka ma tutaj szkołę, dziadków którzy ją wychowali i z którymi jest mocno związana. O przeprowadzce nie chce słyszeć.
Twój mąż miał zapewne jak najlepsze intencje jeśli chodzi o spełnienie tego warunku. Tyle, ze nie miał pojęcia na co się zgadza, życie zaś brutalnie to zweryfikowało.
Warto również zapytać, czy chcąc właściwie budować relację małżeńską powinnaś takie warunki stawiać.
Zachowanie Twego męża jak juz pisałem wczesniej, jest niedojrzałe. Zamiast szukać porozumienia, a nawet jakiegoś kompromisu, zabarykadował się i czeka na bezwzględne spełnienie jego warunków.

Tyle tylko, że po mojemu....ma rację.
Źle się za to zabrał, wybrał drogę pogarszającą relację, drogę uporu i walki zamiast szukania rozwiązania w oparciu o miłość, dialog, kompromis.

Dlaczego ma wg mnie rację?
Istnieje tylko jedna właściwa hierarchia ważności osób. Pomieszanie jej skutkuje dużymi problemami czego jesteście przykładem.
Powinno być tak:
1. Bóg
2. Małżonek
3. Dzieci
4. Rodzina pierwotna/przyjaciele/inni ludzie

Na którym miejscu jest w Twojej hierarchii mąż?
Juz na starcie wylądował na 3/4 miejscu, bo "przeskoczyła" go rodzina pierwotna i dziecko przynajmniej.

Dobrze to znam, bo sam to obserwowałem w domu rodzinnym oraz przerabiałem w swoim małzeństwie, nie jest fajnie byc najmniej ważnym z ważnych ludzi w Twoim zyciu.
Mąż ma być zaraz po Bogu, inaczej nie moze być głową rodziny, czuje się jak piąte koło u wozu. I albo się podda i bedzie nieszczęśliwym kastratem, albo sie zbuntuje i zechce z takiego układu uciec.
Jasne, najlepiej byłoby wszystko pogodzić, ale nie zawsze się da, dlatego trzymanie się tej hierarchii jest tak ważne. Bałagan w tym obszarze jest niekorzystny dla wszystkich członków rodziny.
"Bóg nie działa poza wolą człowieka i poza jego wysiłkiem.(...) Założenie, że jeśli się pomodlimy, to będzie dobrze, jest już wiarą w magię." ks. dr. Grzegorz Strzelczyk
MARGO
Posty: 65
Rejestracja: 20 kwie 2017, 20:55
Płeć: Kobieta

Re: Wątek MARGO

Post autor: MARGO »

Mąż była zawsze po mojej córce. Chciałabym spędzać z nim choć te weekendy ale chciałabym by tylko po nas przyjechał, tylko i aż tyle. Mamy trochę inną sytuację bowiem córka jest tylko moim biologicznym dzieckiem.
Dobrze to Pan napisał "Źle się za to zabrał, wybrał drogę pogarszającą relację, drogę uporu i walki zamiast szukania rozwiązania w oparciu o miłość, dialog, kompromis".
Wafelka
Posty: 119
Rejestracja: 28 kwie 2017, 13:26
Płeć: Kobieta

Re: Wątek MARGO

Post autor: Wafelka »

Pavle,
Margo moim zdaniem wykazala sie dojrzałością przedstawiajac pewne warunki wstepne. Mąż je przyjął a teraz uznal ze mu to nie pasuje. Czy zatem nie jest tak ze to Margo wyladowala gdziesz nizej na jego liście? Moim zdaniem tak.
Kwestie szkoly dzieci sa wazne i ktos kto nie chce tego zrozumieć jest po prostu nieczuly, patrzy egoistycznie. Tu trzeba porozumienia rodzicow. Szkola trwa pare lat, zmiany w trakcie sa trudne bardzo choc nie niemozliwe. Ajal zmieniać to w dobrym momencie.
Ja bym szukala przyczyn takiego stanowiska meza. Dlaczego tak blokuje te sprawe. Zadałabym mu pytanie co musialoby zostac spełnione zeby jednal wywiazal sie z deklaracji. Czy cos mu przeszkadza w realizowaniu zobowiązania.

Hierarchia jest wazna ale rodzina to nie tylko maz i zona. Ja mam rownosciowe podejscie, tal tez mnie traktowano jako dziecko, brano pod uwage moje dobro i czasem rodzice z czegos rezygnowali lub na cos sie zgadzali zebym i ja realizowala sie w rodzinie tak jak bym chciala.
Pavel
Posty: 5131
Rejestracja: 03 sty 2017, 21:13
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Mężczyzna

Re: Wątek MARGO

Post autor: Pavel »

Po pierwsze nie Pan, jesteśmy równolatkami ;)
MARGO pisze: 20 maja 2017, 11:31 Mąż była zawsze po mojej córce.
W takim układzie krzywdzi się córkę i męża. Pamiętaj, że dzieci są nam dane tylko na wychowanie. Później mają wyfrunąć z rodzinnego gniazda.
I zostaje tam mąż.
Dzieci nie znając właściwej hierarchii z domu, same w dorosłym życiu z dużym prawdopodobieństwem powielą jedyne znane sobie wzorce.

Żeby była jasność. Przed kryzysem moja hierarchia również była zaburzona. Stosowałem w sumie zasadę równej ważności rodziny pierwotnej i własnej, starałem się zadowolić wszystkich.
Tak się czasem nie da, czasem takim zachwaniem kogoś krzywdzimy.
Bóg niestety również nie był na właściwym miejscu. A to najważniejsze, bowiem jeśli Bóg jest na pierwszym miejscu (i stosujemy w życiu jego nauki), to wszystko jest na swoim miejscu.
MARGO pisze: 20 maja 2017, 11:31 Mamy trochę inną sytuację bowiem córka jest tylko moim biologicznym dzieckiem.
Tak, pamiętam. Nie jest łatwo wychować nie swoje dziecko, tym bardziej doceniam, że Twój mąż podjął się tego.
Oczywiście nie wiem na ile zrobił to będąc świadomym tego trudu, a na ile na zasadzie, że zakochał się w jego mamie i pomyślał, że jakoś to będzie, że się postara.
Wafelka pisze: 20 maja 2017, 13:03 Margo moim zdaniem wykazala sie dojrzałością przedstawiajac pewne warunki wstepne.
Miłość nie stawia warunków. Moim zdaniem te konkretne warunki już na starcie były przeszkodą w tworzeniu zdrowej relacji małżeńskiej.
Wafelka pisze: 20 maja 2017, 13:03 Mąż je przyjął a teraz uznal ze mu to nie pasuje.
Tak jak pisałem - jestem pewien, że nie miał pojęcia co czynił. Zwłaszcza na etapie zakochania/zauroczenia.
Przecież chyba wszyscy zgodzimy się, że raczej nie zakładał obecnego scenariusza, nie było jego intencją, aby jego małżęństwo tak wyglądało.
Wafelka pisze: 20 maja 2017, 13:03 Czy zatem nie jest tak ze to Margo wyladowala gdziesz nizej na jego liście? Moim zdaniem tak.
Moim zaś zdaniem on raczej bardziej lub mniej świadomie chce uzyskać właściwą pozycję w tym małżeństwie.
Z oczywistych względów nie mam pojęcia jak wygląda hierarchia ważności męża Margo, zaburzona jest niemal na pewno - z Bogiem na pierwszym miejscu raczej nie doszłoby do obecnej sytuacji, a także działania byłyby inne.
To jego aktualne zachowanie to niezwykle powrzechna w małżeństwach walka o władzę. A gdzie jest walka, przegrywają wszyscy. Oczywiście to działa w dwie strony, Margo przecież również nie chce ustąpić.

Do Twego ostatniego akapitu Wafelko (równościowe traktowanie) odniosłem się przy okazji już wyżej, na swoim przykładzie.
Jasne, rodzina to nie tylko współmałżonek i trzeba mieć na uwadze dobro wszystkich, również rodziny pierwotnej.
Hierarchia tego nie wyklucza, a porządkuje.
"Bóg nie działa poza wolą człowieka i poza jego wysiłkiem.(...) Założenie, że jeśli się pomodlimy, to będzie dobrze, jest już wiarą w magię." ks. dr. Grzegorz Strzelczyk
Estera
Posty: 24
Rejestracja: 09 lut 2017, 20:51
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Wątek MARGO

Post autor: Estera »

,,Przyznał się że nawet na Wielkanoc nie był u spowiedzi bo zona z nim nie mieszka.,,
Dla mnie to co robi Twój mąż jest zwykła manipulacją. Za wszystko obwinia Ciebie, na terapię iść nie chce, bo on tego nie potrzebuje. Możesz przedstawić mu taką wersje - ,,Rozumiem, że to ja potrzebuje terapii, ale jeśli jesteś gotowy mi pomóc to chcę abyśmy chodzili razem. Wtedy będę mogła się dowiedzieć jakie błędy popelniam i z Twoim wsparciem będę nad tym pracować.,,
Obym się mylila, ale jak czytałam o zachowaniu Twojego męża to zaczęłam mieć podejrzenia, że jest osobą uzależniona.
Niedługo wakacje, możesz zrobić eksperyment i zamieszkać z mężem przez 2 miesiące.
Ważne, żebyś nabrała dystansu do całej sytuacji i uważnie obserwowała zachowanie męża. Czy on przypadkiem celowo nie prowokuje kłótni, żeby później wytykać Twoje błędy i usprawiedliwiać siebie (np. sięganie po alkohol)?
Mało napisałaś, ale Twoja historia bardzo przypomina mi to, czego sama doświadczyłam.
Wafelka
Posty: 119
Rejestracja: 28 kwie 2017, 13:26
Płeć: Kobieta

Re: Wątek MARGO

Post autor: Wafelka »

Pavel pisze: Miłość nie stawia warunków. Moim zdaniem te konkretne warunki już na starcie były przeszkodą w tworzeniu zdrowej relacji małżeńskiej.
Miłość nie stawia warunków owszem, ale przecież nie chodzi o miłość w tym wypadku ale o pewną rzeczywistość, w którą wchodzi dwoje ludzi. I ustalenie pewnych priorytetów jest bardzo ważne. Ojciec Adam Szustak dobrze o tym mówił wiele razy. Że takie wchodzenie z nadzieją, że wszystko się ułoży, że nie trzeba niczego ustalać jest super romantyczną wizją, ale zwykle nie wróży dobrze.
Uważam, że jeśli jedna strona ma jakieś swoje "warunki", np.szuka męża, który będzie podzielał jakieś wartości, to jeśli jasno to wyrazi to nie jest to sprzeczne z miłością. To dojrzała miłość, która mówi: Kocham Cię, ale małżeństwo to poważna sprawa i złożenie pewnej deklaracji i chciałabym wiedzieć, że przyjmujesz mnie z taką moją sytuacją, która wymaga tego i tego...
Wafelka
Posty: 119
Rejestracja: 28 kwie 2017, 13:26
Płeć: Kobieta

Re: Wątek MARGO

Post autor: Wafelka »

A poza wszystkim, Margo, upewniłabym się czy twój mąż nie ma problemu alkoholowego. Napisałaś w pierwszym poście, że kiedy pojawiło się jakieś pierwsze nieporozumienie, zaczął "zaglądać do kieliszka". Może ta jego ucieczka jest jakoś z tym alkoholem związana? W domu twoich rodziców było mu trudno popijać, twój tata się włączał, zwracał uwagę.. Bycie daleko często jest ucieczką właśnie. Ja bym się tym zainteresowała również...
MARGO
Posty: 65
Rejestracja: 20 kwie 2017, 20:55
Płeć: Kobieta

Re: Wątek MARGO

Post autor: MARGO »

Gdy poznałam męża nie byłam już nastolatką, zresztą on był też już po 30. Ja miałam dziecko i dlatego poinformowałam go o tym, że jeśli będziemy razem to chciałabym zamieszkać u mnie w domu rodzinnym. Nie wynikało to z mych złych intencji, chciałam być po prostu uczciwa wobec niego. Nie chciałam też marnować mojego i jego czasu. Gdy wchodzi się w zawiązek dojrzały to uważałam, że szczerość jest jego podstawą tym bardziej, że od początku byliśmy we trójkę. Dziękuję bardzo za te wszystkie porady, pozwolą mi spojrzeć na swoją sytuację pod innym kątem.
MARGO
Posty: 65
Rejestracja: 20 kwie 2017, 20:55
Płeć: Kobieta

Re: Wątek MARGO

Post autor: MARGO »

Dałam mężowi książkę "ile jest warta twoja obrączka", może przeczyta choć z ciekawości.
Wafelka
Posty: 119
Rejestracja: 28 kwie 2017, 13:26
Płeć: Kobieta

Re: Wątek MARGO

Post autor: Wafelka »

MARGO pisze: 22 maja 2017, 8:52 Dałam mężowi książkę "ile jest warta twoja obrączka", może przeczyta choć z ciekawości.
Życzę Ci tego, żeby przeczytał. Ale moje doświadczenie pokazuje, że podsuwanie książek, rekolekcji, itp. w czasie najgłębszego kryzysu zupełnie nie działa. Tzn. nie działało u mnie. A wręcz powodowało jeszcze więcej problemów, bo oto ja postanowiłam nawracać męża ;). Śmieszne, jak patrzę na to z dystansu. Teraz wiem, że to kompletnie było bez sensu. Jak odpuściłam i po prostu dalej zyłam jak dotąd, z zaplanowaną niedzielną mszą, z modlitwą, z książkami na mojej półce, to mąż zaczął się tym interesować. I o dziwo był z nami w kościele ostatnio.. Kiedy mu podsuwałam różne teksty mówił, że to nie dla niego, że to "nie te klimaty"...
jacek-sychar

Re: Wątek MARGO

Post autor: jacek-sychar »

Wafelka pisze: 22 maja 2017, 22:02 Ale moje doświadczenie pokazuje, że podsuwanie książek, rekolekcji, itp. w czasie najgłębszego kryzysu zupełnie nie działa.
Zgodzę się z tym.
W czasie kryzysu zwykle jest to motywowane bardzo logicznie: "Nie, bo nie".
Lepiej poczekać na lepszy czas.
MARGO
Posty: 65
Rejestracja: 20 kwie 2017, 20:55
Płeć: Kobieta

Re: Wątek MARGO

Post autor: MARGO »

Poznaliśmy się z mężem w nietypowej sytuacji. Wypatrzył mnie jak wchodziłam do kościoła na niedzielną mszę, miałam czerwony płaszczyk bowiem lubię ten kolor. Zdobył numer telefonu i tak się zaczęło. Mam nadzieję,że skoro połączył nas od początku kościół to przezwyciężymy kryzys. Pozdrawiam i życzę nam wszystkim szukającym w tym miejscu wsparcia i pociechy dobrego dnia :)
Wafelka
Posty: 119
Rejestracja: 28 kwie 2017, 13:26
Płeć: Kobieta

Re: Wątek MARGO

Post autor: Wafelka »

MARGO pisze: Poznaliśmy się z mężem w nietypowej sytuacji. Wypatrzył mnie jak wchodziłam do kościoła na niedzielną mszę, miałam czerwony płaszczyk bowiem lubię ten kolor. Zdobył numer telefonu i tak się zaczęło. Mam nadzieję,że skoro połączył nas od początku kościół to przezwyciężymy kryzys. Pozdrawiam i życzę nam wszystkim szukającym w tym miejscu wsparcia i pociechy dobrego dnia :)
Bardzo, bardzo Ci tego życzę. I dorzucę gorzką pigułkę: mój mąż chodził ze mną do kościoła przez cały czas narzeczeństwa, w każdą niedzielę, potem szliśmy na spacer, na randkę. Jak się okazało później - przed tym czasem nie bardzo go sprawy wiary interesowały, nie dbał zupełnie o to, po prostu nie chodził do kościoła. A po paru latach małżeństwa przestał chodzić do kościoła w ogóle, stwierdzając, że to "nigdy nie była jego bajka".... Kiedy zadałam mu pytanie "po co zatem wziął ze mną ślub kościelny?", odpowiedział, że nie wie, że po prostu, bo wszyscy.. i, że to ja go nie zapytałam czy taki ślub chce wziąć.. :lol: choć chodziłam z nim na nauki przedmałżeńskie, dużo rozmawialiśmy, przygotowywaliśmy się.

Ja też długo wierzyłam, że fakt, że przynajmniej ja zaprosiłam bardzo świadomie Boga do naszego małżeństwa, że te wspólne "randki kościelne" nie były przypadkiem, są jakąś nadzieją, że damy radę. Nie wiem czy mogę napisać, że wierzę w to nadal.. To smutne. Ale moja nadzieja jest w tym względzie marna.
ODPOWIEDZ