Małżeństwo na skraju rozpadu

Refleksje, dzielenie się swoimi przeżyciami...

Moderator: Moderatorzy

teodora
Posty: 118
Rejestracja: 10 wrz 2019, 21:55
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Małżeństwo na skraju rozpadu

Post autor: teodora »

Wczoraj mąż pojechał na drugi koniec Polski 'zakończyć relację', bo kowalska nie chce się do niego przeprowadzić, a on zdecydował, że dopóki dzieci są małe i go potrzebują-nie wyprowadzi się daleko od nich. Piszę, bo chcę zacząć od 'złota', uważam, że to bardzo dobra zmiana w myśleniu u niego. Do tej pory bardzo realnie brał pod uwagę, że to on się wyprowadzi do niej o jej dziecka.

Proszę o modlitwę, bo dziś po południu spotyka się z tą kobietą. Myślę, że ona bedzie chciała na niego wpłynąć, a on wydaje się być jej wpływem. W końcu jechał wczoraj kilkaset kilometrów, żeby 'porozmawiać', bo ona chciała na żywo rozmawiać a nie przez telefon.

Jeśli chodzi o nas, to mąż twierdzi, że nie kocha mnie, jest ze mną nieszczęśliwy. Chce wyjechac na rok za granicę (ma ofertę wyjazdu od przyszłego piątku),aby uporządkować sprawy finansowe (spłacać długi, mieć na alimenty) po powrocie chce zamieszkać niedaleko dzieci, żeby miec z nimi kontakt i móc się nimi zajmować. Choć jak stwierdził: ma nadzieję, że do tego czasu kogoś poznam, bo wtedy będę miała pomoc i on będzie miał mniej obowiązków z dziećmi :shock: (nasze dzieci są jeszcze naprawdę malutkie).
Twierdzi, że nie może sobie wybaczyć tego, że mnie zdradził, że nie rozumie Piotra, który potrafił przyjąć wybaczenie Jezusa, że on jest jak Judasz. Przyjmuję to. Boli mnie to, bo nie chciałabym, żeby szedł tą drogą, ale muszę przyjąć, że teraz inaczej nie chce/potrafi.

Ruto bardzo pomaga mi to co pisałaś komuś-
o oddawaniu cierpienia w intencji osoby, ktora to cierpienie powoduje.Nawet padły tam słowa 'aby potrafiła sobie wybaczyć'. Właśnie w tej intencji oddaję moje cierpienie wynikające z naszej trudnej relacji.

Miałam takie myśli 'co moglabym zrobić, żeby mąż nie musiał wyjeżdżać', ale potem dałam sobie spokój. Nie jestem na tyle silna, żeby np. szukać nowej lepiej płatnej pracy (za to bardziej absorbującej czasowo). Nie jestem też na tyle silna, żeby robić to żeby pomóc mężowi. Nie umiem mu zaufać, że zajmie aie dziećmi kiedy ja będę siedzieć po 10 godzin w pracy. Nie mogę mu wogóle zaufać. Dlatego to kolejne odwieszenie-nie czuję się winna z tego powodu. Nasza sytuacja finansowa, jest niestety konsekwencją jego wyborów, zdrad (zlecenie które robił w zeszłym roku, przyniosło straty, a on nie chciał go zakończyć, ze wzgledu na możliwości spotkań z kowalską) dlatego jemu zostawiam decyzje i uniesienie tych konsekwencji.

Jest trudno, bo dzieci bardzo przeżywają wyjazd męża. Jednak jak mąż stwierdził 'jest na to gotów' :(
elena
Posty: 427
Rejestracja: 14 kwie 2020, 19:09
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Kobieta

Re: Małżeństwo na skraju rozpadu

Post autor: elena »

teodora pisze: 08 sty 2021, 13:57
Choć jak stwierdził: ma nadzieję, że do tego czasu kogoś poznam, bo wtedy będę miała pomoc i on będzie miał mniej obowiązków z dziećmi :shock: (nasze dzieci są jeszcze naprawdę malutkie).

Jest trudno, bo dzieci bardzo przeżywają wyjazd męża. Jednak jak mąż stwierdził 'jest na to gotów' :(
Teodoro, te fragmenty/ wypowiedzi Twojego męża są co najmniej groteskowe. Nie dość, ze mąż wolałby, zebys miała jakiegoś faceta do pomocy, bo dzięki temu on- mąż i ojciec, głowa rodziny będzie miał więcej spokoju to jeszcze z takim luzackim podejściem mówi, ze jest gotów przyjąć na klatę fakt, ze dzieci będą cierpieć z powodu wyjazdu taty. Czysty egoizm...
W sumie też usłyszałam od swojego męża, ze on chce, żebym kogoś miała.
Co do kowalskiej- to nie zaprzątaj sobie nią głowy, nie zapraszaj do swojego zycia ani do swoich mysli.
Otaczam modlitwa!
„Kocha się nie za cokolwiek, ale pomimo wszystko, kocha się za nic”. Ks. Jan Twardowski
Bławatek
Posty: 1625
Rejestracja: 09 maja 2020, 13:08
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Małżeństwo na skraju rozpadu

Post autor: Bławatek »

Teodoro, moją modlitwę masz.
Spokoju Ci też życzę, bo pewnie teraz jesteś kłębkiem nerwów.

Swoją drogą - ile my się nasłuchamy tłumaczeń i troski naszych współmałżonków. Mój mąż np niedawno stwierdził, że dla naszego syna lepiej jak nie mieszkamy razem bo mało czasu spędzaliśmy razem, nie przytulalismy się gdy on widział, nie trzymaliśmy się za ręce, więc nie dawaliśmy dobrego przykładu dziecku. A teraz co? Jak on założy drugą rodzinę to dobry przykład dziecku da?! 😳
elena
Posty: 427
Rejestracja: 14 kwie 2020, 19:09
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Kobieta

Re: Małżeństwo na skraju rozpadu

Post autor: elena »

Bławatek pisze: 08 sty 2021, 16:31 Swoją drogą - ile my się nasłuchamy tłumaczeń i troski naszych współmałżonków. Mój mąż np niedawno stwierdził, że dla naszego syna lepiej jak nie mieszkamy razem bo mało czasu spędzaliśmy razem, nie przytulalismy się gdy on widział, nie trzymaliśmy się za ręce, więc nie dawaliśmy dobrego przykładu dziecku. A teraz co? Jak on założy drugą rodzinę to dobry przykład dziecku da?! 😳
Takie teksty też slyszalam. Że w sumie to mąż dobrze zrobił, bo dzięki temu dziecko nie będzie narażone na kłótnie i nieporozumienia rodziców, wiec tak naprawdę to odejście było dla dobra dziecka. 😳

Ile podobieństw można się doszukać w postawach i wypowiedziach odchodzących małżonków.
Chyba jestem już na etapie, ze tego typu teksty zaczynają mnie śmieszyć, są tak powtarzalne i przewidywalne.
„Kocha się nie za cokolwiek, ale pomimo wszystko, kocha się za nic”. Ks. Jan Twardowski
Ruta
Posty: 3297
Rejestracja: 19 lis 2019, 12:00
Jestem: w separacji
Płeć: Kobieta

Re: Małżeństwo na skraju rozpadu

Post autor: Ruta »

Teodoro, otulam modlitwą. Ja dziś bezsenna, więc się modlę :)

Mój mąż także życzył mi ostatnio "bym szybko znalazła sobie nową ofiarę", jak rozumiem było to właśnie życzenie mi, bym szybko sobie kogoś znalazła, tylko ujęte w taką oryginalną formę. Teraz, gdy już wiem, że takie życzenia są wtedy, gdy mąż jest odurzony, jakoś nie biorę tego do siebie. Tak sobie gadają, by przykryć swoje wyrzuty sumienia. Czyli jest nadzieja - dokąd sumienie gryzie, nie jest źle.

Zasnęłabym już, ale nadal czuję potrzebę modlitwy za męża, bo nie umiem sobie poradzić z niepokojem. Ale chyba zaraz zakończę, jeszcze raz złożę te nasze intencje, także twoją Teodoro z całego serca i ofiaruję ten mój dzisiejszy niepokój o męża w jego intencji i ntencji wszystkich mężów, którzy błądzą dziś dosłownie i w przeności po nocy, polecę tych naszych mężów opiece i wstawiennictwie Świętych - i spróbuję już zasnąć.
Dziekuję, że mi przypomniałaś o opcji oddania:) Tak się w tym niepokoju zagłębiłam, że zapomniałam, że tak mogę ten niepokój i związane z nim cieprienie ofiarować.
teodora
Posty: 118
Rejestracja: 10 wrz 2019, 21:55
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Małżeństwo na skraju rozpadu

Post autor: teodora »

Po wielu bojach, dzisiaj mąż wyjechał za granicę do pracy.

Ostatni miesiąc zamienił mi w piekło na ziemi. Jeżeli by nie wyjechał, miałam już postanowienie powiedzieć mu żeby się wyprowadził.

Kochanka nadal jest. Mimo, że pojechał zakończyć znajomość. Ona teraz przyjechała do niego i on już całkiem jawnie z nią przebywał. Ogłosił też w swojej rodzinie, że jego małżeństwo jest zakończone. Na pytanie teściów co z dziećmi wykrzyczał im, że myślą tylko o wnukach, a tu stoi przed nimi ich własne bardzo nieszczęśliwe dziecko i czemu o jego szczęściu nie myślą.

Oznajmił w bardzo niewybrednych, wręcz rynsztokowych, całkowicie poniżających słowach i gestach, gdzie mnie ma i co o mnie myśli. Uważam serio na dziś, że jest psychopatą. Nie umiem nawet opisać, tego co robił ostatnio, bo każdy opis jego zachowania wobec mnie, skali poniżania i zastraszania jest w mojej głowie za blady.

Przedstawił mi również swoj plan na życie z kochanką. Całkowicie nierealistyczny, niemożliwy do zrealizowania. Naprawdę przeabstrakcyjny,całkowicie oderwany od rzeczywistości w której czlowiek ma skończone zasoby czasowe, finansowe, sił. Nie mogę go tutaj opisać, bo zawiera zbyt wiele szczegółów, ale dość powiedzieć, że opowiedziałam go bliskiej osobie. Ta dosłownie parsknęła śmiechem, twierdzac, że gdyby mnie nie znała to uznałaby, że fantazjuję, że ją wkręcam.

Na ten moment pragnęłam tylko, żeby już zniknął, nawet nie potrafiłam się z nim pożegnać. Nie modlę się też o nasze małżeństwo, bo nie chcę już z nim nigdy być. Już tego człowieka nigdy nie chcę widziec na oczy.

Jestem tak zbuntowana i wściekła, że czytam tylko analizy przypadków uznania małżeństwa za nieważne z powodu różnych zaburzeń psychicznych. Nie jestem w stanie nawet pomyśleć, że moglabym jeszcze kiedyś wypowiedzieć słowa, że kocham mojego męża. Trwam w egzystencji z dnia na dzień, staram się nie poddawać rozpaczy, że moje dzieci popełnią te same błędy co ja. Czy to możliwe wyrwać się z tego zaklętego kręgu patologii?
Caliope
Posty: 3013
Rejestracja: 04 sty 2020, 12:09
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Małżeństwo na skraju rozpadu

Post autor: Caliope »

Teodoro, przykre bardzo co piszesz, najbardziej odchodzi cała miłość po takich rewelacjach, mi też zaczyna się coraz bardziej nie chcieć. Wyrwanie z tego wszystkiego da terapia, twoja i dzieci. Długie lata niestety, bo to ciężka praca, ale warto o to zadbać by przeciąć tą patologię w jakiej jesteś.
elena
Posty: 427
Rejestracja: 14 kwie 2020, 19:09
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Kobieta

Re: Małżeństwo na skraju rozpadu

Post autor: elena »

Teodoro, tak mi przykro, rozumiem Twój bunt i złość. Może daj sobie trochę czasu na ochłonięcie. Modlitwa napewno pomoże, rozważ terapię, zajmij się sobą. Masz z mężem kontakt? Myślę, ze im mniej tego kontaktu będzie, tym będzie Ci łatwiej, odnajdziesz spokój. Rozpacz nic nie da, a spokój i wyciszenie jest jak najbardziej wskazane.
„Kocha się nie za cokolwiek, ale pomimo wszystko, kocha się za nic”. Ks. Jan Twardowski
moni0301
Posty: 234
Rejestracja: 12 sty 2018, 22:05
Płeć: Kobieta

Re: Małżeństwo na skraju rozpadu

Post autor: moni0301 »

teodora pisze: 14 lut 2021, 21:14 Czy to możliwe wyrwać się z tego zaklętego kręgu patologii?
Tak jest to możliwe!!
Otulam modlitwą Teodora.
ODPOWIEDZ