teodora pisze: ↑28 paź 2020, 11:50
@Caliope mąż jest uzależniony krzyżowo od narkotyków i alkoholu. Poznałam go jak już był 'czysty'
Teodoro,
Czy mąż obecnie używa narkotyków lub alkoholu? Jeśli tak, to jest to poważny problem, którego lepiej nie ignorować. Piszesz, że mąż kiedyś był na terapii odwykowej. Czy potem korzystał z terapii, grupy AA? Odwyk nie leczy uzależnienia. Uzależnienie jest chorobą nieuleczalną, którą jednak da się zatrzymać - i wrócić do dobrego funkcjonowania, ale to funkcjonowanie zwykle wymaga wsparcia (nie żony, tylko terapeuty, grupy).
Ignorowalam wiele lat. Szkody dla mnie w wymiarze finansowym były i są poważne. Ponieważ mąż często nie pracował, nie był odpowiedzialny finansowo, nasze długi rosły. Po jego odejściu nie zabezpieczyłam alimentów, bo sądziłam że mogę mu zaufać. Uwierzyłam mu, że potrzebuje czasu, by stanąć na nogi i jak dam mu szansę, będę go wspierać, to on potem podejmie odpowiedzialność. Mój mąż prawdopodobnie mnie nie oszukiwał, sam w to zapewne wierzył. Mój obraz tego, czym jest choroba jaką jest uzależnienie był nieprawdziwy.
Obecnie spłacam długi, mąż się do nich nie poczuwa, tak samo jak do opłacania zasądzonych alimentów. Bardzo powoli wychodzę na prostą finansową.
Szkody dla rodziny osoby uzależnionej w czynnym nałogu są ogromne. Problemy finansowe są najmniejszym problemem, i choć to trudne, to z nimi poradzić sobie najłatwiej.
Wiem już też, że będąc nieświadoma, czym dokładnie jest nałóg, domagałam się od męża odpowiedzialności, pomocy, dobrego funkcjonowania, do czego on po prostu nie był zdolny. A może raczej do czego stawał się coraz mniej zdolny. To powodowało wiele niepotrzebnych napięć między nami.
Niezależnie od tego, czy Twój mąż jest obecnie w czynnym nałogu, czytając Twój wątek odnoszę wrażenie, że jesteś bardzo skoncentrowana na mężu i na tym by nie odszedł. Rozumiem to. Sama miałam tak przez wiele lat. Gdy mąż jest w kryzysie, nie za wiele możemy zrobić w zakresie wpłynięcia na jego postępowanie. Możemy jedynie chronić siebie, dzieci, wzmacniać siebie tak, by nie zależeć od osoby, która nie jest w stanie zapewnić stabilności rodzinie (finansowej, emocjonalnej, każdej), lub by z takiej zależności wyjść. Zawsze trzeba rozważyć, jak ta ochrona powinna wyglądać, by była wystarczająca. W przypadku mojego męża, u którego nałóg jest w fazie czynnej i co mój mąż konsekwentnie wypiera, rozwiązaniem jest separacja i to, co nazywane jest twardą miłością.
Myslałaś o tym, co możesz zrobić, by się od męża emocjonalnie odwiesić? Bardzo pomogła mi forumowa propozycja spakowania męża w paczkę i nadania do Boga, aby się nim zajął. Mój mąż nie jest mi obojętny, wręcz przeciwnie, bardzo go kocham i jest mi przykro, zarówno z powodu tego, co stało się z naszą relacją, jak i z powodu jego cierpienia, tego co się z nim dzieje. Modlę się za niego, pracuję nad sobą i swoim uzdrowieniem i nawróceniem. Kiedyś wydawało mi się to niemożliwe, ale staję na nogi powoli, i mimo bólu i troski, czuję też radość. A życie moje i synka wraca powoli do równowagi. Wierzę, że przyjdzie taki czas, że mój mąż do nas znów dołączy. Ufam Bogu, wierzę w moc sakramentu małżeństwa i w to, że Bóg jest w nim razem z nami. Choć żyję obecnie bez męża, nadal z tej mocy sakramentu małżeństwa korzystam.
Korzystasz z terapii? Bardzo się przydaje w takich trudnych sytuacjach, gdy mąż przechodzi kryzys. Gdy elementem kryzysu jest uzależnienie, pomocna jest terapia współuzależnienia. Są one dostępne bezpłatnie w poradniach uzależnienień.
Jeśli panicznie boisz się zostać bez męża, czujesz się zależna od niego, powierz się w opiekę św. Józefowi. Będziesz z nim bezpieczna. Jest wspaniałym opiekunem, troskliwym i bardzo pragmatycznym. Wiele dziewczyn z Sycharu może o tym zaświadczyć. Ja też. Kiedyś nawet drukarkę mi naprawił w potrzebie, działa do dzisiaj (dziękuję kochany św. Józefie).
Pisałaś też o tęsknocie i marzeniu o mężczyźnie, który cię obejmie, zatroszczy się, będzie czuły, kochający. Jest nim Jezus. On kocha bezgranicznie.