Małgorzata Małgosia pisze: ↑16 sty 2020, 13:51
Jestem po przerwie. Po to, żeby wyrzucić z siebie: wczoraj odebrałam pozew o stwierdzenie nieważności złożony przez męża.
Brak mi słów. Z różnych rozmów, w których opowiadałam mu, dzieliłam się swoim życiem, przemyśleniami itp., coś co mówi się tylko najbardziej zaufanej osobie, on nie dość, że to wyciągnął na wierzch dla obcych ludzi, to jeszcze wszystko przeinaczył tak, że włosy dęba mi stanęły.
Z jego wniosku wynika, że jestem chora psychicznie, uzależniona od rodziców, z którymi nieustannie przebywam (mieszkamy w innych miastach, 120 km od siebie), oschła, oziębła, nietowarzyska i bez polotu (użył takiego słowa!).
Czyli dokładnie odwrotnie niż jest, co chyba nawet tutaj na forum widać.
Jestem zszokowana i zdruzgotana.
Małgosiu, bardzo mi przykro. Mocno cię przytulam.
Kiedy odebrałam pozew cywilny o rozwód z poczty i go przeczytałam, byłam bardzo zdziwiona. Pozew nijak się miał do rzeczywistości, podobnie jak zarzuty wobec mnie. Nadal nie mam pojęcia, jak mąż ma zamiar wykazać to, co w pozwie napisał...
Wiele wyjaśniło się po rozmowie z moim mężem, który przyznał, że nawet pozwu nie czytał, tylko go podpisał. Wychodzi na to, że pani mecenas którą zatrudnił, niezbyt się przyłożyła do pracy. Teraz będzie musiała napisać pozew z mojej winy, bo nie zgodziłam się na rozwód. Więc nie mam pojęcia co w nim będzie. Ech...
Myślę, że sporo racji ma Wiedźmin, pisząc, że taki pozew mówi więcej o osobie, która wysuwa zarzuty. W moim przypadku o Pani mecenas... W twoim o osobach, które pozew pisały.
Natomiast pozew odbiegający od faktów ma jedną zaletę. Czy to w postępowaniu cywilnym, czy kościelnym. Łatwo go zdementować.
Przykro mi natomiast, że w pozwie twojego męża są użyte i przekręcone twoje najintymniejsze myśli i słowa. To boli i coś takiego trudno jest wyjaśniać. Na pewno trudniej niż proste powołanie się na fakty, które nigdy nie miały miejsca. Ale da się.
Czy Ty będziesz składać odpowiedź na pozew? Jeśli tak, polecam gorąco modlitwę do Ducha Świętego oraz wyciszenie w adoracji. To bardzo pomogło mi zebrać myśli, nie pisać w emocjach i zachować w tym co pisałam szacunek do męża i nie wykroczyć poza granicę obrony siebie. Nie atakować - ale też nie pomijać faktów. Fakty są neutralne, po prostu są.
Jeszcze raz mocno Cię przytulam. O ile wiem postępowanie kościelne jest dość szczegółowe, jest też obrońca małżeństwa. Chyba dość trudno jest w takiej sytuacji prześlizgnąć się z kłamstwami i manipulacją. Więc nie martw się na zapas.