Rozwód aby stwierdzić nieważność małżeństwa

Refleksje, dzielenie się swoimi przeżyciami...

Moderator: Moderatorzy

spokojna
Posty: 162
Rejestracja: 30 cze 2018, 21:00
Jestem: w separacji
Płeć: Kobieta

Re: Rozwód aby stwierdzić nieważność małżeństwa

Post autor: spokojna »

Jestem z Tobą Małgosiu w modlitwie.
Odstąp od złego i czyń dobrze , a będziesz trwał na wieki .
Ps.37.27
Gaea
Posty: 68
Rejestracja: 28 sty 2020, 9:17
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Rozwód aby stwierdzić nieważność małżeństwa

Post autor: Gaea »

Dołączam do modlitwy
Małgorzata Małgosia
Posty: 306
Rejestracja: 05 wrz 2019, 14:31
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Kobieta

Re: Rozwód aby stwierdzić nieważność małżeństwa

Post autor: Małgorzata Małgosia »

Bardzo dziękuję za Wasze modlitwy, czułam ogromne wsparcie. I oto co się wydarzyło:
Przed wejściem na salę oboje z mężem milczeliśmy. Tzn. ja się przywitałam, on zagaił, że podobno widziałam się z tym dominikaninem, który prowadzi jego wspólnotę (owszem, spotkaliśmy się "przypadkowo" - ja wiem, że to Boże działanie, a nie przypadek). I tyle. Sędzia spóźniła się pół godziny. I im dłużej czekałam, tym bardziej byłam spokojna. A mąż odwrotnie - coraz bardziej zniecierpliwiony (to jego cecha charakterystyczna). W pewnym momencie zapytał mnie czy zamierzam skończyć to dzisiaj, czy znowu przeżywać taki stres na kolejnych rozprawach. Powiem Wam, że mnie zatkało. Pierwszy raz w życiu z całą jasnością zobaczyłam typową manipulację moimi uczuciami jaką stosował mój mąż. Niesamowite uczucie nagle zobaczyć prawdę. Dzień wcześniej na modlitwie dostałam takie słowo z psalmu 39: "Będę pilnował dróg moich, abym nie zgrzeszył językiem; nałożę na usta wędzidło, dopóki naprzeciw mnie jest występny". Zrozumiałam, że mam nie wchodzić z nim w dyskusje. Odpowiedziałam więc, że ja chcę tylko, żeby wypełniła się wola Boża. I tyle.
On wtedy: aha, ok (z takim niezadowoleniem, uśmieszkiem w stylu "sama tego chciałaś" - czyli, że on wie jaka jest wola Boża).

A na rozprawie (7 minut) okazało się, że mąż nie otrzymał mojej odpowiedzi na pozew (co mnie nie dziwi, skoro złożyłam tydzień temu, a do mnie pozew szedł 2 miesiące :D ) i jak stwierdził: Wysoki sądzie, jestem zaskoczony, że pozwana chce oddalenia powództwa, kiedy składałem pozew ustaliliśmy, że ma być za porozumieniem stron.
Owszem tak było. Ale zmieniłam zdanie. I mówiłam mu o tym wielokrotnie. Takie też dowody załączyłam do odpowiedzi na pozew. W każdym razie to też było przedziwne uczucie widzieć bez tego typowego łudzenia się, że mój "święty" mąż kłamie.
To jest takie uczucie jakbym oglądała jakieś niesamowite zjawiska mikrobiologiczne przez mikroskop. Albo jakbym zobaczyła, nie wiem, jakiś przedmiot gołym okiem i wszystkie atomy jakie go tworzą.
Bardzo dziwne uczucie.
Sędzia - niezwykle miła (modliłam się za nią od tygodnia) - zapytała czy zdaję sobie sprawę z tego z czym wiąże się moja niezgoda na porozumienie stron (wiem doskonale, wszystko przemyślałam), czy jestem gotowa na długi proces i udowadnianie winy.
Na co ja spokojnie, że rozumiem, zdaję sobie sprawę, nie chcę przedstawiać innych dowodów na winę męża poza tym co załączyłam do pozwu. I ok, przyjęła to, bo jak sama mówi mam takie prawo. A potem zapytała czy zdaję sobie sprawę z tego, że chcę trwać w związku z człowiekiem, który mnie nie chce (wiem, że za tym pytaniem nie stoi troska o mnie, tylko czy ja nie jestem złośliwa wobec męża). Odpowiedziałam na to również spokojnie, że rozumiem, że nie mogę zmusić do miłości, ale ze względu na to jak wyglądało nasze 10 wspólnych lat oraz z uwagi na to, że jak mąż twierdzi, nie ma w jego życiu innej kobiety, mam nikłą nadzieję na to, że może zmieni zdanie.
I sędzia to przyjęła bez grymasów.
W związku z tym wszystkim sprawa została odroczona. Na termin, uwaga: 13 października 2020 :D Kiedy wyszłam z sali uświadomiłam sobie, że to rocznica Objawień Fatimskich.
Mąż wyszedł wściekły, minął mnie bez słowa, zdążyłam tylko "do widzenia" rzucić (na co odpowiedział). I poleciał. Na końcu korytarza czekała na mnie przyjaciółka, to przy niej w tym pędzie się zatrzymał, nie tylko powiedział "cześć", ale jeszcze niemal z ukłonem podał jej rękę. Teatr. Biedny człowiek.
W każdym razie mam w sobie takie lęki, że będzie się na mnie mścił, zdemoluje mieszkanie, nie odda mi mojego nr telefonu itd.

Ale nic nie równa się z tym uczuciem siły jakie we mnie wstąpiło po tym, kiedy pierwszy raz w życiu nie stchórzyłam i trwałam wytrwale przy swoim postanowieniu. Ktoś kto całe życie bał się reakcji innych ludzi, bał się odrzucenia, chciał być akceptowany przez wszystkich. Kogo mąż potrafił przerobić na swoje przekonania stosując groźby odcięcia miłości, porównując z innymi, który wskazywał na inne kobiety jakie są złe i w ten sposób programował mój sposób postępowania. Jak kukiełka w jego rękach.

Za tą odwagę chwałę należy oddać Bogu Najwyższemu, tylko Jego mocą to jest możliwe.

I naprawdę, mówię to wszystkim kobietom, które boją się, że nie przeżyją, że muszą zgodzić się na pomysł męża: da się przeżyć. Co więcej, daje to niesamowite poczucie sprawczości. W dobrym tego słowa znaczeniu. Mówię o poczuciu sprawczości u osoby, takiej jak ja, która miała wrażenie, że w tym życiu nic od niej nie zależy. Teraz wiem, że z Bogiem "mam tę moc" :D

Uważam, że dzieło wspólnoty Sychar jest narzędziem danym przez Boga dla ratowania ludzi takich jak ja. Bóg działa przez ludzi. Bez Was tutaj, bez Sycharu na Skype, w 12 krokach i na żywo w ognisku, nie dałabym sama rady. Nie potrafię wyrazić słowami wdzieczności Bogu za to, że natchnął kiedyś kogoś do założenia takiej wspólnoty.
"Ty zaś powróć do Boga swojego - strzeż pilnie miłości i prawa i ufaj twojemu Bogu!" (Oz 12, 7).
Jezu ufam Tobie.
e123
Posty: 10
Rejestracja: 15 mar 2020, 13:09
Jestem: w trakcie rozwodu
Płeć: Kobieta

Re: Rozwód aby stwierdzić nieważność małżeństwa

Post autor: e123 »

Dzień dobry wszystkim,
na tym forum po raz pierwszy zabieram głos, chociaż z samą Wspólnotą Sychar spotkałam się już kilka lat temu.
Jestem w separacji z mężem od 5 lat. Stało się to po 20-tu latach wspólnego małżeństwa, w którym kryzys nastąpił już po 4 latach licząc od ślubu. Obecnie, po sugestii jednego z księży, by zbadać swoje małżeństwo pod względem ważności jego zawarcia, napisałam pozew do Sądu Metropolitalnego. Rzeczywiście, jako jeden z warunków, wskazano mi posiadanie orzeczenia o rozwodzie. Wniosek taki złożyłam do Sądu. Przyznaję, że za każdym razem były to dla mnie bardzo trudne decyzje, ale przemodlone i omówione z osobami duchownymi.

Czytając Wasze posty pełne bólu i cierpienia przypominam sobie ten czas, kiedy sama byłam bezradna i bezsilna wobec zła i decyzji, przed którymi stawałam. Przykro mi to czytać i bardzo Wam współczuję. Jednocześnie nachodzi mnie taka myśl, którą chcę się z Wami podzielić. Nie planujemy trudnych rzeczy w naszym życiu. Często nie wynikają z naszej winy. Na wiele spraw nie mamy wpływu, ale żyjemy z nimi. Ja po 5 latach życia osobno w separacji mogę powiedzieć, że jestem już inną osobą. Odrobiłam swoje lekcje. Zajęłam się swoim wzrostem. Zbliżyłam się jeszcze bardziej do Boga i na Nim buduję wszystko, każdy dzień. To wiara i praca nad sobą pozwoliły mi uporać się z przeszłością, brakiem przebaczenia, żalem do męża. Obecnie w sercu czuję miłość, radość i pokój. Za te wszystkie trudne sprawy dziękuję Bogu, bo właśnie one mnie umocniły. Dzięki nim dojrzewałam i wzrastałam. Zbudowałam siebie na nowo!

I taka refleksja mnie nachodzi, jak ważne jest, by w swoim wnętrzu pozwolić naszym bliskim błądzić, dać im w tym wolność. Może to jest jedyna droga do ich zmiany i nawrócenia. Trzeba im na to pozwolić, by osiągali własne dno, by od niego się w końcu odbić. W tym czasie warto zająć się sobą, swoim wzrostem, swoim rozwojem, bo inaczej ani jedna ani druga strona nie pójdzie dalej. Stanie w miejscu może okazać się powolnym wyniszczaniem i umieraniem jeszcze żyjąc.

Wyszło nieco za długo, za co przepraszam, ale tak z serca chciałam :).
Będę o Was pamiętać w modlitwie :)
dywan
Posty: 88
Rejestracja: 09 sty 2018, 17:45
Płeć: Kobieta

Re: Rozwód aby stwierdzić nieważność małżeństwa

Post autor: dywan »

Gratuluję Małgosiu tak długiego odroczenia,chwała Panu!To prawda,z Panem Bogiem wszystko jest możliwe.U mnie sąd oddalił powództwo.Wszystko łącznie z apelacyjną trwało ok.2 lat. Teraz tak sobie myślę-jak ja to przetrwałam?!Poniżenia,zastraszania,odrzucenie,obecnosc kowalskiej na rozprawach i mizianie mojego męża po rączkach.Różaniec towarzyszył mi na każdej rozprawie.Oddawałam wszystko Panu, bo coż ja mogłam...powiedzieć co czuję,myślę,jaka jest moja postawa.Udowodnienie faktów dotyczących zdrady też było konieczne.Z Bogiem wszystko jest możliwe!
Minu
Posty: 78
Rejestracja: 14 wrz 2019, 17:21
Płeć: Kobieta

Re: Rozwód aby stwierdzić nieważność małżeństwa

Post autor: Minu »

Podziwiam Was dziewczyny za wytrwałość, siłę, wiarę i walkę o prawdę! Te wszystkie sprawy jeszcze przede mną...Mam nadzieję,że tak jak i Wy,dam radę!Niech Pan Bóg Was strzeże i prowadzi!Wszystkiego najlepszego Wam życzę i dużo spokoju:)
Nino
Posty: 611
Rejestracja: 14 gru 2019, 18:26
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Rozwód aby stwierdzić nieważność małżeństwa

Post autor: Nino »

e123 pisze: 15 mar 2020, 20:48 Ja po 5 latach życia osobno w separacji mogę powiedzieć, że jestem już inną osobą. Odrobiłam swoje lekcje. Zajęłam się swoim wzrostem. Zbliżyłam się jeszcze bardziej do Boga i na Nim buduję wszystko, każdy dzień. To wiara i praca nad sobą pozwoliły mi uporać się z przeszłością, brakiem przebaczenia, żalem do męża. Obecnie w sercu czuję miłość, radość i pokój. Za te wszystkie trudne sprawy dziękuję Bogu, bo właśnie one mnie umocniły. Dzięki nim dojrzewałam i wzrastałam. Zbudowałam siebie na nowo!
e123, a na jakim etapie jest teraz Wasze małżeństwo? Dalsza separacja? Zero kontaktu? Czy mąż, na tej separacji, ułożył sobie po prostu nowe życie? Jakich konkretnie zmian dokonałaś w swoim życiu przez te pięć lat?

Wypytuję, ponieważ zdecydowałam się na tę właśnie drogę, o której piszesz, jednak wciąż nie jestem w stanie wyobrazić sobie siebie samej... Tak, widzę to coraz wyraźniej, że mój mąż podjął swoją decyzję i konsekwentnie za nią idzie, raniąc nas po drodze. Jednak z tygodnia na tydzień, godzę się z nią i nie zaprzeczam już faktom, że mój mąż TAK właśnie postąpił i że NIE MAM NA NIEGO WPŁYWU. Wpływ może mieć tylko Bóg...

Zajmuję się sobą, swoimi sprawami. Pogłębiam więź z Panem Bogiem. Pielęgnuję więzi z bliskimi, robię porządki na wielu poletkach.... Od męża staram się odwiesić. Jest chyba lepiej, niż jeszcze miesiąc temu. Nadal bardzo pragnę naszego pojednania, ale nie widzę już możliwości zejścia się po moich błaganiach... Tak było wcześniej: wracał, bo ja go ubłagałam, a potem i tak następował kryzys i kolejne zdrady....

Mój mąż jest za bardzo grubym murem. Nie przebiję go i też widzę, że nie na tym to polega. Już wiem, że jeżeli się kiedyś zejdziemy, to będzie proces, w którym oboje musimy tego pragnąć. Nie tylko ja. Z obecnej perspektywy nie widzę takiej możliwości. Nie odczuwam ze strony męża najmniejszej woli powrotu. Przeciwnie: widzę, że z każdym miesiącem ugruntowuje się w swojej decyzji zerwania relacji ze mną i z dziećmi i trwa to już prawie rok.....Czy kryje się za tym kowalska? Nie wiem, jednak nie mam złudzeń, że żyje, jak mnich...

Piszesz o poczuciu wewnętrznego spokoju i radości, że jesteś szczęśliwa w tym miejscu, w jakim jesteś, a przecież, z tego, co rozumiem, nie żyjesz z mężem już tyle lat....

Proszę, napisz coś więcej o drodze, którą przeszłaś? Może w swoim, oddzielnym wątku? Jestem bardzo ciekawa.

Pozdrawiam :)
e123
Posty: 10
Rejestracja: 15 mar 2020, 13:09
Jestem: w trakcie rozwodu
Płeć: Kobieta

Re: Rozwód aby stwierdzić nieważność małżeństwa

Post autor: e123 »

Nino, na Twoją prośbę utworzyłam nowy temat pt. W poszukiwaniu siebie. Tam opisałam więcej o przebytej przez siebie drodze. Mam nadzieję, że go odszukasz, bo ja jeszcze nie mam takiej wprawy w poruszaniu się na tym forum. Mam nadzieję, że czegoś nie sknociłam ;).
Awatar użytkownika
Nirwanna
Posty: 13316
Rejestracja: 11 gru 2016, 22:54
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Kobieta

Re: Rozwód aby stwierdzić nieważność małżeństwa

Post autor: Nirwanna »

e123 pisze: 17 mar 2020, 18:41 Nino, na Twoją prośbę utworzyłam nowy temat pt. W poszukiwaniu siebie. Tam opisałam więcej o przebytej przez siebie drodze. Mam nadzieję, że go odszukasz, bo ja jeszcze nie mam takiej wprawy w poruszaniu się na tym forum. Mam nadzieję, że czegoś nie sknociłam ;).
Dla tych z mniejszą wprawą szukających, wątek jest tu: viewtopic.php?f=10&t=3117&p=231226#p231226
Nie żyje się, nie kocha się, nie umiera się - na próbę
Jan Paweł II
e123
Posty: 10
Rejestracja: 15 mar 2020, 13:09
Jestem: w trakcie rozwodu
Płeć: Kobieta

Re: Rozwód aby stwierdzić nieważność małżeństwa

Post autor: e123 »

Nirwanna pisze: 17 mar 2020, 18:54
e123 pisze: 17 mar 2020, 18:41
Dla tych z mniejszą wprawą szukających, wątek jest tu: viewtopic.php?f=10&t=3117&p=231226#p231226
ufff... co za ulga... dziękuję za pomoc :)
Małgorzata Małgosia
Posty: 306
Rejestracja: 05 wrz 2019, 14:31
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Kobieta

Re: Rozwód aby stwierdzić nieważność małżeństwa

Post autor: Małgorzata Małgosia »

Dawno mnie nie było. Bo zupełnie nic się nie dzieje. Żyję sobie, staram się zmieniać, poznawać siebie, swoje dotychczasowe schematy, jestem w 12 krokach.
Z mężem zero kontaktu. Aż do dzisiaj.

Spotkaliśmy się, aby wykreślić mnie jako współwłaściciea naszego konta oraz żeby przepisać w końcu mój telefon na mnie (kiedyś zrobiłam cesję na męża). Miałam w sobie zupełny spokój i naprawdę ucieszyłam się kiedy go zobaczyłam. Dzięki temu, że mieliśmy do załatwienia dwie sprawy w różnych miejscach, miałam okazję przespacerować się z nim i porozmawiać. W drodze do salonu tel. pytałam co słychać i opowiadał mi o swojej nowej pasji, którą odkrywa, no i o tym, że odezwała się stara kontuzja po weekendzie. Dawno tak nie miałam okazji z nim rozmawiać. A jak wyszliśmy to odpinając rower rzucił, że musi się w końcu wyprowadzić od matki, bo już nie daje rady. I ja od razu rzuciłam: może wrócisz do żony, która czeka?

I jakież było moje zdumienie kiedy zobaczyłam, że z ogromnym trudem powstrzymał łzy. Patrzyłam na to z niedowierzaniem, bo po raz pierwszy od roku okazał takie emocje. Zaczęliśmy rozmawiać i to jest po prostu nieprawdopodobne, że on nie wierzy w to, że go kocham. Mówi z żalem, że to tylko słowa. Że dobrze mu beze mnie, chociaż ogólnie nie jest mu dobrze, bo jest sam. Że wiara bez uczynków jest martwa: to jest jego argument wobec moich słów, że go kocham. Ale dziękuję Bogu, że ze szczerego serca mogłam swobodnie powiedzieć, że go kocham i cały czas czekam. Potworne emocje mną zaczęły targać jak się rozeszliśmy, zaczęłam po prostu wyć z bólu i żalu. Ale tak bardzo jestem wdzięczna Bogu za to, że widzę jak naprawdę przemienia moje serce, że na serio uczy mnie kochać męża mimo wszystko.

On, mój mąż, nie może jeszcze do mnie wrócić, nie jestem na to gotowa, wiele jeszcze pracy przede mną, nad moim współuzależnieniem. Ale i tak chwała Panu za to spotkanie!

Choćby wydawało nam się, że doskonale znamy naszych małżonków, nigdy nie wiemy co kryje się głęboko w ich sercach.
"Ty zaś powróć do Boga swojego - strzeż pilnie miłości i prawa i ufaj twojemu Bogu!" (Oz 12, 7).
Jezu ufam Tobie.
Nino
Posty: 611
Rejestracja: 14 gru 2019, 18:26
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Rozwód aby stwierdzić nieważność małżeństwa

Post autor: Nino »

Malgosiu, co Twoj maz mogl miec na mysli, ze wiara bez uczynkow jest martwa? Napisalas, ze to jego koronny argument, aby tkwic w postawie braku wiary w Twoja milosc.
Ciesze sie z Waszego spotkania. Ze mialas sposobnosc w ten sposob z nim porozmawiac, po tylu miesiacach.
Dopytam tylko jeszcze: te sprawy, ktore ogarnialiscie: czy to z jego inicjatywy, czy to Wasza, wspolna decyzja?
Ewuryca

Re: Rozwód aby stwierdzić nieważność małżeństwa

Post autor: Ewuryca »

Małgorzata Małgosia pisze: 03 sie 2020, 18:15 Dawno mnie nie było. Bo zupełnie nic się nie dzieje. Żyję sobie, staram się zmieniać, poznawać siebie, swoje dotychczasowe schematy, jestem w 12 krokach.
Z mężem zero kontaktu. Aż do dzisiaj.

Spotkaliśmy się, aby wykreślić mnie jako współwłaściciea naszego konta oraz żeby przepisać w końcu mój telefon na mnie (kiedyś zrobiłam cesję na męża). Miałam w sobie zupełny spokój i naprawdę ucieszyłam się kiedy go zobaczyłam. Dzięki temu, że mieliśmy do załatwienia dwie sprawy w różnych miejscach, miałam okazję przespacerować się z nim i porozmawiać. W drodze do salonu tel. pytałam co słychać i opowiadał mi o swojej nowej pasji, którą odkrywa, no i o tym, że odezwała się stara kontuzja po weekendzie. Dawno tak nie miałam okazji z nim rozmawiać. A jak wyszliśmy to odpinając rower rzucił, że musi się w końcu wyprowadzić od matki, bo już nie daje rady. I ja od razu rzuciłam: może wrócisz do żony, która czeka?

I jakież było moje zdumienie kiedy zobaczyłam, że z ogromnym trudem powstrzymał łzy. Patrzyłam na to z niedowierzaniem, bo po raz pierwszy od roku okazał takie emocje. Zaczęliśmy rozmawiać i to jest po prostu nieprawdopodobne, że on nie wierzy w to, że go kocham. Mówi z żalem, że to tylko słowa. Że dobrze mu beze mnie, chociaż ogólnie nie jest mu dobrze, bo jest sam. Że wiara bez uczynków jest martwa: to jest jego argument wobec moich słów, że go kocham. Ale dziękuję Bogu, że ze szczerego serca mogłam swobodnie powiedzieć, że go kocham i cały czas czekam. Potworne emocje mną zaczęły targać jak się rozeszliśmy, zaczęłam po prostu wyć z bólu i żalu. Ale tak bardzo jestem wdzięczna Bogu za to, że widzę jak naprawdę przemienia moje serce, że na serio uczy mnie kochać męża mimo wszystko.

On, mój mąż, nie może jeszcze do mnie wrócić, nie jestem na to gotowa, wiele jeszcze pracy przede mną, nad moim współuzależnieniem. Ale i tak chwała Panu za to spotkanie!

Choćby wydawało nam się, że doskonale znamy naszych małżonków, nigdy nie wiemy co kryje się głęboko w ich sercach.
Małgosiu a czy ty już wiesz czemu twoj mąż tak bardzo czuł się przez ciebie niekochany? I zdziwiło mnie również to ze napisałaś że nie jesteś jeszcze gotowa na powrót męża, dlaczego?
Ps. Napisałaś coś co ja myśle o moim mężu, co nadal pozwala mi go kochać, chociażby jako bliznego. Wierze, że tak naprawdę głęboko w sercu jest po prostu mocno poranionym człowiekiem, ja widzę to w jego oczach na zdjęciach które czasem wrzuca na social media ale tez wtedy od razu pojawia się myśl, że wmawiam to sobie.
Co do spraw badania ważności małżeństwa to dowiedziałam się że dopiero za rok będą przesłuchiwać moich świadków wiec proces bardzo się przedłuża, a jak jest u ciebie?
s zona
Posty: 3079
Rejestracja: 31 sty 2017, 16:36
Płeć: Kobieta

Re: Rozwód aby stwierdzić nieważność małżeństwa

Post autor: s zona »

Niedawno sluchalam https://www.youtube.com/watch?v=a3xRzlM8Fs4
dr n. hum. Maria Popkiewicz-Ciesielska - „Sens życia jako oferta dla innych”

Audiobuki :
Temperamenty – rozwój charakteru https://sklep.2ryby.pl/malina/temperamenty/
Miłość. Małżeństwo. Rodzina https://sklep.2ryby.pl/pulikowski/milos ... o-rodzina/
Mężczyzna 2.0 – rzecz o męskości i ojcostwie https://sklep.2ryby.pl/litza/mezczyzna20/
Oraz moja ulubiona autorka, ciepla, madra kobieta Maria Popkiewicz-Ciesielska https://sklep.2ryby.pl/dr-maria-popkiew ... chologiem/

Bozego Dnia Malgosiu dla Ciebie i nas Wszystkich :)
Małgorzata Małgosia
Posty: 306
Rejestracja: 05 wrz 2019, 14:31
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Kobieta

Re: Rozwód aby stwierdzić nieważność małżeństwa

Post autor: Małgorzata Małgosia »

Nino pisze: 04 sie 2020, 9:24 Malgosiu, co Twoj maz mogl miec na mysli, ze wiara bez uczynkow jest martwa? Napisalas, ze to jego koronny argument, aby tkwic w postawie braku wiary w Twoja milosc.
Ciesze sie z Waszego spotkania. Ze mialas sposobnosc w ten sposob z nim porozmawiac, po tylu miesiacach.
Dopytam tylko jeszcze: te sprawy, ktore ogarnialiscie: czy to z jego inicjatywy, czy to Wasza, wspolna decyzja?
Nino, ja mogę tylko DOMYŚLAĆ się co on ma na myśli, znając go 10 lat. Ale tak naprawdę to w 100% nie mogę być pewna, ponieważ on ma bardzo pokręcony sposób myślenia. Z kontekstu rozmowy oraz z tego co mówił rok temu, kiedy postanowił mnie opuścić, wnioskuję, że prawdopodobnie on nie wierzy, że go kocham, bo moje słowa o miłości przeczą czynom.
I tutaj jest tzw. "zonk", bo naprawdę nie wiem o co chodzi. Będąc totalnie współuzależniona od męża, zakochana w nim po uszy pomimo wszystkich jego wad, nie robiłam nic co mogłoby świadczyć o tym, że nie kocham. Wręcz odwrotnie, wg mnie to on całym swoim zachowaniem pokazywał, że mnie nie kocha: nie podobał mu się mój styl ubierania, to co lubię, moje poglądy.
Co ja robiłam? Sprzątanie, gotowanie, kupowanie jego ulubionych produktów, przynoszenie mu słodyczy kiedy byłam częstowana, pączków z pracy po Tłustym Czwartku, jeżdżenie z nim na motorze mimo, że tego nie lubiłam. Przytulanie, całowanie, zachwycanie się tym jaki jest i jak wygląda. Stawanie po jego stronie zawsze i w każdej sytuacji, ratowanie do z każdej opresji.
Taki mam język miłości, a on, no cóż, na pewno ma inny.
A jak pomyślę o tym co napisał w pozwie cywilnym i we wniosku o stwierdzenie nieważności, co też i tutaj pisałam, to wychodzi na to, że dla niego okazywaniem miłości byłby mega ekstra seks i ja zawsze chętna i rozpalona kiedy on chce oraz lubienie tego co on lubi, uczestniczenie razem z nim we wszystkich jego pasjach: lubi biegać - ja razem z nim, lubi jeździć ostro na rowerze - ja razem z nim, lubi wychodzić wieczorami i siedzieć do późna - ja razem z nim, lubi podróżować i czuć się wolny jak ptak - ja razem z nim.
Problemy między nami były od początku, ale największe od momentu, w którym on chyba uświadomił sobie, że nie jest w stanie zmienić mnie tak jak sobie zaplanował. Że ja nie udaję i naprawdę jestem spokojną osobą, która chodzi spać wcześnie i wstaje rano, która lubi posprzątać w sobotę rano, w niedzielę rano pójść do kościoła, potem na obiad do rodziny, albo na leniwy spacer i poleżenie na łące, albo lody i kawa. Czasami wyjazd weekendowy w jakieś spokojne miejsce. Żadnych rowerów i biegania ze względu na stan zdrowia.
Czytanie wieczorem książki, a potem przytulanie się do męża i wspólne zasypianie a czasami z atrakcjami. Tak spokojnie, bez przymusu, z radości przebywania razem.
"Ty zaś powróć do Boga swojego - strzeż pilnie miłości i prawa i ufaj twojemu Bogu!" (Oz 12, 7).
Jezu ufam Tobie.
ODPOWIEDZ