Zdradzona
Moderator: Moderatorzy
Re: Zdradzona
Kochana miałam to samo. Co z tego, że mój mąż nie odszedl, ale był obcy. Z kochanego, fajnego, czułego faceta stał się potworem. Byłam załamana, w stanie depresyjnym, zdradzona przez najbliższych, kowalska mojego męża to moja dobra koleżanka. Byłam w ciężkim stanie psychicznym, próba samobójcza. Nie znałam tego forum. Pomagała mi rodzina i przyjaciele. Wszyscy myśleli że zwariowałam. Bo niby mąż z nią zerwal, a coś było nie tak. Ja to czułam. Moje przeczucie się sprawdziło. Spotykali się jeszcze. Kazałam się mężowi wyprowadzić. I nagle on płacze. Ze mnie kocha. A ja cały czas się modliłam. Mój mąż mówi, że to siła modlitwy i Sakramentu wyrwała go z tego bagna. Jesteśmy razem. Budujemy przyszłość na nowo. Módl się i proś Boga, żeby wyrwał męża z tego amoku. Wierzę, że Ci się uda. Otulam modlitwą.
Justyna
Re: Zdradzona
Justdb :Mój jak pisałam odszedl i teraz traktuje mnie jak ja bym go skrzywdzila i daje mi karę, olewa totalnie zero odzewu z jego strony. Mój mąż kiedyś sam jechał na mszę do kościoła chodził do spowiedzi a do dłurzszego czasu twierdzi że to jakaś sekta. Przed odejściem stał się obojętny i zimny jak lód. Modlę się codziennie o jego nawrócenie i tak jak napisałaś z tego amoku. Tak bardzo mi go brakuje i strasznie tęsknię za nim.
Re: Zdradzona
Ja też tęskniłam. Choć był obok. Ale to był całkiem inny człowiek. Jak zaczarowany. Nic się nie liczyło. Ja, dzieci, Bóg, rodzina. Nic a nic. Głuchy na wszystko. Liczyła się tylko ona. Kowalska nie była wierząca. Próbowała odwieść go od wiary. A przed romansem co miesiąc chodził do spowiedzi na I piątek. Kiedyś mu wykrzyczałam, że piekło jest wybrukowane cudzołożnikami. Teraz jak rozmawiamy o tym, to opowiada mi o tym co się działo w jego duszy. Nie potrafisz sobie tego wyobrazic. Szatan uderza w rodzinę. Zło musi być kuszące. Jeżeli wiara u twojego męża była, to umacniaj swojego męża modlitwą. Pan Bóg wcześniej czy później się o niego upomni. Myślę, że milczenie męża jest strachem przed wyrzutami sumienia. Ale takim postępowaniem ich nie zagłuszy. Bądź cierpliwa. Zajmij się sobą. Swoim zdrowiem. Rodzicami. Ufaj Panu Bogu.
Justyna
Re: Zdradzona
No właśnie ta obojętność jest najgorsza. U mnie jest tak, że mąż siedzi w komputerze albo komórce i się nie odzywa. Jak minął dzień? Dobrze. Co słychać? Nic. I żadnego zainteresowania w moją stronę. Wolałabym, żeby krzyczał, był zły. Rozmawialiśmy tysiąc razy o tym, żeby jak sobie robi herbatę, to żeby mi też, chociaż zapytał. Obojętność zabija.
"W życiu nie chodzi o to, by przeczekać burzę. Chodzi o to, żeby nauczyć się tańczyć w deszczu." Steven D. Wolf
Re: Zdradzona
Miłe Panie....... a czy Wy jesteście gotowe na powrót Waszych współmałżonków? Czy macie świadomość ogromu pracy jaki trzeba wykonać po takim powrocie?
Czy może działa dziś syndrom poczucia skrzywdzenia po porzuceniu , po zdradzie?
Czy mentalnie jesteście w stanie przyjąć na trwale postawę przebaczenia nawet wtedy gdy druga strona nie bardzo będzie chciała zadośćuczyniać?
Bo sam powrót to dopiero początek drogi.
Czy jesteś gotowy/gotowa na życie bez wypominania i przypominania?
PD
Czy może działa dziś syndrom poczucia skrzywdzenia po porzuceniu , po zdradzie?
Czy mentalnie jesteście w stanie przyjąć na trwale postawę przebaczenia nawet wtedy gdy druga strona nie bardzo będzie chciała zadośćuczyniać?
Bo sam powrót to dopiero początek drogi.
Czy jesteś gotowy/gotowa na życie bez wypominania i przypominania?
PD
Re: Zdradzona
A dlaczego tylko właśnie tak? Każdy ma swoją drogę i drogi te moga sie różnić. Nie masz monopolu na rację, nie mówiąc o relacjinałóg pisze: ↑22 sie 2019, 9:38 Miłe Panie....... a czy Wy jesteście gotowe na powrót Waszych współmałżonków? Czy macie świadomość ogromu pracy jaki trzeba wykonać po takim powrocie?
Czy może działa dziś syndrom poczucia skrzywdzenia po porzuceniu , po zdradzie?
Czy mentalnie jesteście w stanie przyjąć na trwale postawę przebaczenia nawet wtedy gdy druga strona nie bardzo będzie chciała zadośćuczyniać?
Bo sam powrót to dopiero początek drogi.
Czy jesteś gotowy/gotowa na życie bez wypominania i przypominania?
PD
św. Augustyn
"W zasadach jedność, w szczegółach wolność, we wszystkim miłosierdzie".
"W zasadach jedność, w szczegółach wolność, we wszystkim miłosierdzie".
Re: Zdradzona
Nałogu. Owszem zgodzę się z Tobą, że przebaczenie to akceptacja. Wspólne życie po zdradzie wymaga pracy. Budowania na nowo. Ale nie może tak być że druga strona nie chce zadośćuczynić. To po co być razem. Nadal żyć w nieprawdzie. Bez sensu. Kryzys wymaga przepracowania. Wybaczenie i zadośćuczynienie jest istotnym elementem tego procesu. Ksiądz Dziewiecki w którejś konferencji mówi nawet, żeby przebaczyć w sercu, ale nie informować o tym współmałżonka, do momentu nawrócenia. A elementem nawrócenia jest zadośćuczynienie - bycie dla współmałżonka lepszą żoną/mężem. Inaczej osoba zdradzana będzie żyła cały czas w poczuciu krzywdy, a to nie służy budowaniu.
Justyna
Re: Zdradzona
a jak ma wg Ciebie 'zadośćuczynić" ten co skrzywdził, zdradził? w jaki sposób można zadośćuczynić za zdradę?
Wybaczenie....warunkowe? czy bezwarunkowe? a jak warunkowe to pod jakimi warunkami?
a co to znaczy wg Ciebie?
Re: Zdradzona
To wg ciebie Nałogu mamy udawać, że nic się nie stało? Pogłaskać zdradzacza po głowie? Zamieść wszystko pod dywan? Ktoś popełnił gwałt na naszym sercu. Nie da się tak obojętnie przejść do porządku dziennego. Posłuchaj Dziewieckiego i Szustaka co oznacza zadośćuczynić. W swoich konferencjach jasno to tłumaczą. Myślę, że u każdego znaczenie ma coś innego. Jedni potrzebują ciepła, czułości inni spędzania z sobą czasu. Moim zdaniem postawa o której mówisz doprowadzi do kolejnego kryzysu. Wdzięczność i akceptacja tak, ale wraz z nawróceniem i zadośćuczynieniem.
Justyna
Re: Zdradzona
To i ja zadam pytania, zwłaszcza że pokrywają się z moim osobistym doświadczeniem:
A co jeśli osoba zdradzająca/odchodząca potrzebuje czasu aby zadośćuczynić, zrozumieć, nabyć gotowość do budowania, pracy nad sobą i relacją?
W dodatku nie wiadomo ile tego czasu trzeba?
Opcja z natychmiastowym nawróceniem i zadośćuczynieniem brzmi super, jednocześnie wątpię, że często występuje.
Ja miałem tak: jedyne co dostałem od żony to deklaracja chęci próby. Żadnych przeprosin, ukorzenia, zadośćuczynienia. Żadnych gwarancji i deklaracji.
W perspektywie nic do stracenia (poza czasem i ewentualnym kolejnym zawodem) zwłaszcza w kontekście posiadania 2 dzieci. Po mojemu warto było spróbować.
Prawdę o swoich wyczynach małżonka wyjawiła 2 lata po powrocie, na przeprosiny czekałem (nie czekając) tyle samo. Zadośćuczyniać zaczęła wcześniej. Poszła swoją drogą, początkowo nierzadko będąc mocno w opozycji do kluczowych wręcz dla mnie kwestii.
Z czasem zaczęło się to zmieniać i chociaż wciąż wiele pracy przed nami, wiele spraw jest wciąż w obszarze moich marzeń/nadziei (np. nawrócenie żony) to jest między nami całkiem dobrze, nieporównywalnie lepiej niż kiedykolwiek przed kryzysem. Piszę "tylko" dobrze, bo prostu wysoko zawieszam poprzeczkę a bałagan jaki jest w niej i wciąż we mnie potrzebuje lat ciężkiej pracy aby znikł. Na pstryk to tylko Bóg potrafi
Ja zamiast oczekiwać staram się robić swoje. Z cierpliwością i poszanowaniem wolności
żony. Gdybym oczekiwał, warunkował powrót żony od czegoś na co nie była lub wciąż nie jest gotowa...dawno byłoby po ptakach.
Wiadomo, jakaś szansa na spełnienie tych warunków byłaby, ale jaka?
Po mojemu marna.
Sam w swoim pogubieniu wybrałem sobie taką żonę i jednak wolę "rzeźbić" w tym co mam.
A co jeśli osoba zdradzająca/odchodząca potrzebuje czasu aby zadośćuczynić, zrozumieć, nabyć gotowość do budowania, pracy nad sobą i relacją?
W dodatku nie wiadomo ile tego czasu trzeba?
Opcja z natychmiastowym nawróceniem i zadośćuczynieniem brzmi super, jednocześnie wątpię, że często występuje.
Ja miałem tak: jedyne co dostałem od żony to deklaracja chęci próby. Żadnych przeprosin, ukorzenia, zadośćuczynienia. Żadnych gwarancji i deklaracji.
W perspektywie nic do stracenia (poza czasem i ewentualnym kolejnym zawodem) zwłaszcza w kontekście posiadania 2 dzieci. Po mojemu warto było spróbować.
Prawdę o swoich wyczynach małżonka wyjawiła 2 lata po powrocie, na przeprosiny czekałem (nie czekając) tyle samo. Zadośćuczyniać zaczęła wcześniej. Poszła swoją drogą, początkowo nierzadko będąc mocno w opozycji do kluczowych wręcz dla mnie kwestii.
Z czasem zaczęło się to zmieniać i chociaż wciąż wiele pracy przed nami, wiele spraw jest wciąż w obszarze moich marzeń/nadziei (np. nawrócenie żony) to jest między nami całkiem dobrze, nieporównywalnie lepiej niż kiedykolwiek przed kryzysem. Piszę "tylko" dobrze, bo prostu wysoko zawieszam poprzeczkę a bałagan jaki jest w niej i wciąż we mnie potrzebuje lat ciężkiej pracy aby znikł. Na pstryk to tylko Bóg potrafi
Ja zamiast oczekiwać staram się robić swoje. Z cierpliwością i poszanowaniem wolności
żony. Gdybym oczekiwał, warunkował powrót żony od czegoś na co nie była lub wciąż nie jest gotowa...dawno byłoby po ptakach.
Wiadomo, jakaś szansa na spełnienie tych warunków byłaby, ale jaka?
Po mojemu marna.
Sam w swoim pogubieniu wybrałem sobie taką żonę i jednak wolę "rzeźbić" w tym co mam.
"Bóg nie działa poza wolą człowieka i poza jego wysiłkiem.(...) Założenie, że jeśli się pomodlimy, to będzie dobrze, jest już wiarą w magię." ks. dr. Grzegorz Strzelczyk
Re: Zdradzona
Justdb :wiem że muszę być cierpliwa i czekać aż on podejmie pierwszy krok, tylko w sobie mam ogromny strach że to się nie stanie. Tylko wiara w Boga pozwala mi przetrwać każdy dzień, głęboko w to wierzę że Bóg da jakiś znak mężowi żeby się o pamiętał. Niebajka :napisz proszę więcej mi o twoim problemie bo rozumiem że mąż jest z tobą ale też jesteście w kryzysie. nałóg :nie wiem czy potrafiła bym odrazu wybaczyć to co mi zrobił tym bardziej że byłam przykladna żona jak niejedna tu z nas kobieta, byłam zawsze ugodowa i zawsze pierwsza odezwalam się do męża po jakieś kłótni ale tak bardzo kocham męża że pragnę tylko jego powrotu. Na pewno będzie dużo pracy i rozmów, ale czy to wogle nastąpi że będziemy jeszcze razem.
Re: Zdradzona
Sprecyzuje. Dla mnie nawrocenie, przebaczenie i zadośćuczynienie to proces. Wszyscy musimy nad tym pracowac
Justyna
Re: Zdradzona
Chciała bym bardzo aby moje małżeństwo nadal trwało, przysiegalismy to przed Bogiem, ale nie wiem co i jak mam robić. Proszę o rady. Pozdrawiam.
Re: Zdradzona
Just,czy ja napisałem coś o udawaniu? Zapytałem czym jest wg Ciebie i jak ma wyglądać zadośćuczynienie „ zdradzacza” wobec zdradzonego/nej?Nie odsyłaj mniedo konferencji x.Dziewięckiego czy o. Szustaka a napisz jak Ty wyobrażasz sobie powrót do pełnej relacji małżeńskiej,wybaczenie, przebaczenie , pojednanie i zadośćuczynienie. Czy wg Ty np oczekiwała byś aby „ zdradzacz” kajał się poprzez wyjawianie szczegółów? czy może aby rozeznał i wyznał co się stało że poszedł „ na zieloną trawkę” czyli czego szukał wvrelacji pozamałżeńskiej.
Re: Zdradzona
Nałogu. No cóż u mnie wygląda to tak. Dużo szczegółów znam, bo przeczytałam korespondencję męża z kowalską z ok miesiąca. To była czara goryczy, która się przelała. Chciałam, żeby odszedł. On płakał, prosił o szansę. Była spowiedź. Słuchał konferencji. Ale nie rozumiał, że ja potrzebowałam okazywania miłości, czułości. Spędzania czasu. O zdradzie rozmawialiśmy malo, prawie wogole. Temat zamieciony pod dywan. Dopiero Spotkania Małżeńskie uświadomiły nam gdzie tkwi problem. Dokładnie wyjaśniliśmy sobie, co nam brakowało, dlaczego tak się stało. Potem było jeszcze kilkanaście rozmów, w których mąż mówił, jakie uczucia nim targały. Odpowiadał mną moje pytania nie podając szczegółów. Oczywiście nie było i nie jest różowo. Nieraz jeszcze popadam w żal, dlaczego mi to zrobił, ale nie robię mężowi już wyrzutów. On widzi mój smutek i przytula. Mnie. Dużo rozmawiamy. Spędzamy więcej czasu. Okazujemy sobie czułość. Takim postępowaniem mąż mi zadoścuczynia. Temat zdrady jeszcze gdzieś wyjdzie ale coraz rzadziej. Chcemy być razem, kochamy się.
Justyna