I co dalej- szukam pomocy

Refleksje, dzielenie się swoimi przeżyciami...

Moderator: Moderatorzy

Wójek1

I co dalej- szukam pomocy

Post autor: Wójek1 »

witam
Na początku chciałbym wszystkich powitać, jestem tu nowy.
Jestem w związku małżeńskim sakramentalnym od 14 lat, znam się z żoną 19 lat, owocem Naszego związku jest 3 córki (5,8,12 lat)
Na początku coś o mnie, jestem DDA uświadomiłem sobie to dopiero jakieś 5 miesięcy temu, myślałem ze ta sprawa mnie nie dotyczy, a jednak mnie dopadło. Poczucie niższości, użalanie się nad sobą i tym podobne rzeczy od 5 miesięcy sa u mnie na porządku dziennym.
Od tego czasu uczęszczam na mitingi DDA, pracuje na programie 12 kroków., pracuję nad sobą cały czas. Nie mam problemu alkoholowego, aczkolwiek z powodu mojej sytuacji w dzieciństwie, uczęszczam także na miting AA. wiec uważam ze nie usiadłem przed telewizorem tylko coś robię z sobą. Mój sponsor twierdzi ze widzi we mnie dużą zmianę, ja niestety na razie nie zauważam tego, wręcz twierdzę ze jestem coraz bardziej autodestrukcyjny.
a teraz, małżeństwo, jak pisałem staż nie jest najmniejszy, 14 lat pracy starania się, człowiek pełen werwy, ogarniam dom, dzieci, obiady, staram się jak mogłem, wspólne wyjazdy działka, wakacje ferie, normalna rodzina. Byliśmy szczęśliwi.
Grudzień zeszłego roku, moja żona zarzuca mi, ze współżycie ze mną jej nie odpowiada, nie jest zadowolona, wiec trzeba coś z tym zrobić. Poszedłem do sexuologa, urologa, przepisano mi lekarstwa i sytuacja się poprawiła dwa miesiące było super, sami twierdziliśmy ze w te dwa miesiące zrobiliśmy więcej dla Siebie niż w ostatnich latach. Tak jak pisałem problemu z alkoholem nie mam, pod koniec lutego, niestety diabeł podkusił mnie do wypicia lampki wina, a skończyło się na butelce. Urolog przepisując mi tabletki przestrzegła mnie ze nie można spożywać alkoholu, podczas brania tych lekarstw, ale diabeł czuwa. Tego wieczoru, pierwszy i ostatni skrzywdziłem żonę, nie wiem co mnie opętało, nie mam nic na swoje usprawiedliwienie. Od tego czasu, żyjemy w separacji umownej,dodam ze od pół roku nie sypiamy ze sobą, mieszkamy w osobnych pokojach, mieszkamy razem, wyjechaliśmy kilka razy wspólnie, na weekend czy na wakacje, niestety sytuacja się nic nie zmieniła. Wręcz coraz bardziej się zaostrza, moimi pytaniami i rozmowami na temat, czy da mi szanse to naprawić co zepsułem, kiedy będziemy razem normalnie żyć, ja wieże ze wszystko można jeszcze naprawić. Widzę ze niestety jest to tupanie Dorosłego Dziecka Alkoholika, jest to destrukcyjne, psuję to Nasze relacje.
Przez ten okres żona nie wspominała o rozwodzie, ale po ostatniej kłótni, twierdzi ze się zastanawia nad tym, to bardziej ja w kłótni, pytałem ze jak nie chce ze mną żyć to lepiej się rozwieść, ale tego nie chce, chce to naprawić.
Proszę mnie nie oceniać, chciałem po prostu, poszukać pomocy.
Awatar użytkownika
Nirwanna
Posty: 13361
Rejestracja: 11 gru 2016, 22:54
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Kobieta

Re: I co dalej- szukam pomocy

Post autor: Nirwanna »

Witaj, Wójek, u nas na forum,
Na pewno niczyim zamiarem nie będzie ocena Ciebie, każdy z nas przecież trafił tu problemem, kryzysem.
Tak na szybko mam dwie refleksje - jeśli chcesz uratować małżeństwo, warto zrobić co najmniej dwie rzeczy.
Pierwsza - wywal ze słownika słowo rozwód, bo używane nawet tylko w myślach jako opcja - cholernie rani, i do niczego nie motywuje. Ani Ciebie ani żony do niczego nie motywuje, rani oboje. W to miejsce wstaw "Mój Bóg jest Bogiem Wszechmogącym i sobie ze wszystkim poradzi". I buduj to przekonanie oraz relację z Bogiem. Podpowiedź jak masz to robić, masz np. tu: https://dominikanie.pl/video/cnn/cnn-13 ... katolikow/
Druga - zajmij się sobą na 120 % i nie pytaj żony o nic, a o przyszłość zwłaszcza. Mówisz, że skrzywdziłeś żonę pierwszy i ostatni raz. Oby tak było, ale już wiesz że jesteś w stanie. I sama deklaracja nie wystarczy. Potrzebna jest solidna orka w swoim wnętrzu, aby faktycznie to się nie powtórzyło. Zajmij się tą orką, a jest szansa że żona najpierw to zobaczy, a po jakimś czasie (dłuuuugim, nastaw się na maraton) zdecyduje się ponownie zaufać.

Na pewno też warto, abyś poczytał forum, również forum archiwalne, oraz poszukał Ogniska Sychar w Twojej okolicy www.sychar.org/ogniska
Pamiętaj też, abyś nie podawał na forum zbyt wielu szczegółów po których można byłoby poznać Ciebie lub Twoją rodzinę w realu.
Nie żyje się, nie kocha się, nie umiera się - na próbę
Jan Paweł II
jacek-sychar

Re: I co dalej- szukam pomocy

Post autor: jacek-sychar »

Witaj Wójek1

Bycie DDA (ale również DDD i DDRR) jest bardzo trudne dla współmałżonka. Życie z takim dorosłym dzieckiem jest ciągłą walką o normalność.
Nie wiem, czy wiesz, ale jedną z cech dorosłych dzieci jest chęć ciągłego decydowania o swoim losie. Ja w Twoim poście widzę ciągle takie właśnie próby ustawienia świata pod Ciebie. 14 lat małżeństwa, ale jak piszesz 19 lat razem. To jest właśnie czas, że współmałżonek ma już za sobą pierwsze lata fascynacji a dominuje zwykła szara rzeczywistość. A rzeczywistość z dorosłym dzieckiem jest bardzo trudna. Polecam Ci następującą lekturę:
ks prof. Grzegorz Polok, „Rozwinąć skrzydła” i „W drodze do siebie”
http://www.rozwinacskrzydla.pl/

i jeszcze książka o dorosłych dzieciach rozwiedzionych rodziców, ale cechy DDRR są takie same jak DDA i DDD:
Jim Conway, Dorosłe dzieci prawnie lub emocjonalnie rozwiedzionych rodziców. Jak uwolnić się od bolesnej przeszłości. Wydawnictwo Logos, Warszawa 2010
fragment za darmo jest tutaj:
http://www.rozwinacskrzydla.pl/studenci ... dzicow.pdf

a więcej polecanej przez nas literatury jest tutaj:
viewtopic.php?f=10&t=383
Wójek1

Re: I co dalej- szukam pomocy

Post autor: Wójek1 »

Witam
Upłyną weekned, nie najgorszy,
Wspólna wizyta u moich znajomych, w niedziele także wyjście ze znajomymi, nie jest żle, tylko ten mój zwalony łeb cały czas myśli o problemie.
Uczęszczam na mitingi DDA i AA(chociaż się z tym nie identyfikuje, nie mam problemu z tym)
pracuje na programie 12 kroków, modląc się cały czas i zmianą swoją.
ja tego nie zauważam, ale niektórzy twierdza ze się zmieniłem, pracuje nad sobą, ale głowa myśli jeszcze czasami coś innego.
tak wybieram się na Sychar, ale nie odpowiada mi termin na razie.
Wójek1

Re: I co dalej- szukam pomocy

Post autor: Wójek1 »

witam
kolejny weekend/tydzień i nic nadal nie drgnęło.
cała problematyczna trwa 6 miesięcy,

może ktoś z forumowiczów podpowie jak walczyć z frustracją?
mieszkamy razem wyjeżdżamy , razem coś robimy, ale niestety zawsze coś jest nie tak, jak ja dwa tygodnie milczałem na tematy wszelkie związane z przyszłością, to moja żona uważam ze mnie sprowokowała, i wczoraj znowu doszło do rozmowy coś dalej, jak długo to ma trwać.
Ewuryca

Re: I co dalej- szukam pomocy

Post autor: Ewuryca »

Nie chce cię martwić ale z tego co czytam u innych i podobnie u mnie to czas kryzysu jak jak i wychodzenia z niego (u tych którym się udało) liczy się w latach.
nałóg
Posty: 3358
Rejestracja: 30 sty 2017, 10:30
Jestem: szczęśliwym mężem
Płeć: Mężczyzna

Re: I co dalej- szukam pomocy

Post autor: nałóg »

Wójek, a może poprosisz Boga aby zabrał od Ciebie te nawracające frustracje? Piszesz ,że pracujesz na programie 12 Kroków.....a jak brzmi 1 Krok?
Wójek1 pisze: 29 lip 2019, 14:54 jak ja dwa tygodnie milczałem na tematy wszelkie związane z przyszłością
a co to jest "przyszłość"? czy to coś dziś istnieje?
A DDA to nie jest 'stygmat" który jest nie zmywalny...... to zespół postaw które możesz zmienić pracując nad nimi.
Wójek1 pisze: 19 lip 2019, 8:11 Tego wieczoru, pierwszy i ostatni skrzywdziłem żonę, nie wiem co mnie opętało, nie mam nic na swoje usprawiedliwienie
no cóż..... psuje się szybko a naprawia długo. Cierpliwość jest cnotą.
PD
Wójek1

Re: I co dalej- szukam pomocy

Post autor: Wójek1 »

witam
Nałóg, wiem jak brzmi Krok Pierwszy, jestem bezsilny wobec sytuacji jaką sam stworzyłem, ale wciąż próbuje.
Walcze ze sobą ale jak już zdążyłem zobaczyć nie jest to takie proste, zmienić swoje nawyki, ale część mi się już udało i to ja widze.
Staram się modlić codziennie, o zabranie mi wszystkich dobrych i złych cech, abym mógł się naprawić.
Tak jestem DDA i się z tym zgadzam, uznałem swoje błędy i pracuje nad nimi.
Wiem ze psuje się szybko i tak to zrobiłem, ale frustruje mnie sytuacja, ze miedzy nami nie jest najgorzej, ale brakuje tej kropki nad "i".
Kiedyś nie miałem pojecie na temat "czasu", w związku z wykonywanym zawodem, jest tu i teraz, a tego się nie da raczej tak.
utkwiło mi jedno zdanie "Daj Czas Czasowi" tylko ile ten czas tego czasu potrzebuje??
Wójek1

Re: I co dalej- szukam pomocy

Post autor: Wójek1 »

Witam
Ponownie, sledze forum dość regularnie,
podpowiedzcie mi proszę jak odwiesić się od żony, zeby dac jej spokoju, nigdy jej nie ograniczałem nie zakazywałem, nie nakazywałem.
Tak zajmuje się sobą, wróciłem do sportu, spędzam czas z dziećmi(chociaż zawsze dużo czasu im poświecałem), pracuje nad sobą, ale jakoś nie wychodzi.
Pavel
Posty: 5131
Rejestracja: 03 sty 2017, 21:13
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Mężczyzna

Re: I co dalej- szukam pomocy

Post autor: Pavel »

Ile czasu potrzeba?
Tyle ile potrzeba.

Wbrew pozorom wg mnie nie warto przyspieszać tego procesu.
Abstrahując od kwestii zaufania i gotowości żony, Ty potrzebujesz tego czasu.
Pracy do wykonania jest bowiem pod sufit.
Na początek cierpliwość której jak widzisz nie masz nadmiaru. Też nie miałem ;) Naumiałem się jej nieco.
Praca nad swoimi wadami, dysfunkcjami i nabywanie wiedzy to długi proces wymagający konsekwencji, naznaczony upadkami. Utrwalenie zmian potrzebuje czasu.
Zwłaszcza zbyt szybki powrót może spowodować zarzucenie pracy nad sobą (bo po co jak znowu jest „dobrze”), na pewno jednak nie sprzyja tej pracy. Bo żona potrzebuje sporo uwagi, a to jest czas. Spożytkowany na jedną rzecz ogranicza działania w innych obszarach.

Ten ból również jest potrzebny - gdyby nie on, nie zrobiłbym takiej roboty. Z

I przygotuj się na maraton.
"Bóg nie działa poza wolą człowieka i poza jego wysiłkiem.(...) Założenie, że jeśli się pomodlimy, to będzie dobrze, jest już wiarą w magię." ks. dr. Grzegorz Strzelczyk
nałóg
Posty: 3358
Rejestracja: 30 sty 2017, 10:30
Jestem: szczęśliwym mężem
Płeć: Mężczyzna

Re: I co dalej- szukam pomocy

Post autor: nałóg »

Wójek1, jak wiesz w 1 Kroku jest mowa o "bezsilności" . Czego ta "bezsilność" ma dotyczyć? a no tego co już było, tego że urodziłeś się w rodzinie dysfunkcyjnej, że ktoś z Twojej rodziny jest/był alkoholikiem. Tego zmienić nie możesz. Czy jesteś wobec tego "bezradny"? Nie... bo już wiesz o swoim syndromie DDA i cos z tym robisz.
Wójek1 pisze: 30 lip 2019, 8:21 Wiem ze psuje się szybko i tak to zrobiłem, ale frustruje mnie sytuacja, ze miedzy nami nie jest najgorzej, ale brakuje tej kropki nad "i".
A jakiej tej "kropki" brakuje? takiej jak Ty sobie ją wyobrażasz? a jak żona ma inną wizję "kropki"? to co zrobisz? zafrustrujesz się na śmierć?
To może taka trochę ironiczna sugestia:
jak nachodzi Cię frustracja to bierz stołek, siadaj w ustronnym miejscu i powiedz sobie: TERAZ BĘDĘ SIE FRUSTROWAŁ np. przez 30 min........... i siedź i frustruj się. Po 30min wstań, umyj twarz i powiedz że wyczerpałeś czas frustracji.

A tak poważnie to chyba Ci egocentryzm doskwiera? jak myślisz?
Kompulsywnie chciałbyś 'na już" w tej chwili , bo Ty tak chcesz, bo brakuje Ci akceptacji (czego? po co?) i wdzięczności(za co? masz za co? po co?
Wójek1 pisze: 30 lip 2019, 8:21 Walcze ze sobą ale jak już zdążyłem zobaczyć nie jest to takie proste, zmienić swoje nawyki, ale część mi się już udało i to ja widze.
)
A ja nie walczę, ja pracuję nad swoimi wadami charakteru, nad zmiana swoich postaw i nawyków. Dla mnie walka to sytuacja gdy musi być wygrany i przegrany....walka to potencjalne zranienia i nawet śmierć ..... czujesz się podle bo przegrywasz w tej Twojej "walce"....z kim przegrywasz? z pokusami? z nawykami? i jak się czujesz? rozżalony bo ....znowu przegrałeś.
Gdy pracujesz nad sobą, nad swoimi wadami to najpierw się skupiasz aby rozeznać te wady, nazwać je.... uzmysłowić sobie jakie skutki uboczne i konsekwencje te wady powodują. Do tego potrzebna Ci "walka"? czy praca ? jak rozeznajesz wady i skutki wad to możesz zacząć powolutku, najpierw to co najłatwiej zrobić eliminować ze swojego myślenia, wprowadzasz PAUZĘ po bodźcu a przed reakcją a nie wyskakujesz na ring (w jednej rękawicy, będąc zawodnikiem wagi piórkowej) przeciw przeciwnikowi w wadze super ciężkiej jakim jest "kusy". Pomyśl.....PD
Wójek1

Re: I co dalej- szukam pomocy

Post autor: Wójek1 »

witam
Dziekuje za cenne uwagi
złe użycie słowa "walka", tak pracuje na 12 krokach DDA, nie walczę z programem, pracuje na nim, to nie cel podróży tylko wieczna podróż.
Tak masz rację jestem trochę egoistyczny, egocentryczny, staram się zmieniać, nie usiadłem przed tv i nie otwarłem piwa, staram się jak mogę.
nie nie chce zmieniać swojej żony tylko siebie, a zmiana żony może sama przyjdzie.
Wady swoje poznałem na programie, proszę Boga o zabranie mi wad i zalet, niech on wybierze co ma mi zostawić a co zabrać, bo on jest reżyserem tego filmu.
marylka
Posty: 1372
Rejestracja: 30 sty 2017, 17:01
Jestem: szczęśliwą żoną
Płeć: Kobieta

Re: I co dalej- szukam pomocy

Post autor: marylka »

Dla mnie facet ktory ma ciagle malo i szuka "kropki" i żyje na przepraszam duposcisku jest po prostu niemeski i mega meczacy
Mam wrażenie że caly czas masz occzy wlepione w żone i te oczy pytaja"czy już bedziesz normalna, czy już możesz mi dac wszystko"?


Zniechecisz żone do siebie. A Twoja frustracja udzieli sie w koncu jej bo ileż można życ ciagle z takim natretnym podejsciem.

Piszesz bardzo zdawkowo, że "jedyny raz zraniles żonę".
Jaka to byla rana?
Na pewno "jedyna"
Chodzisz na AA i kilka razy podkreślasz, że ten problem Cie nie dotyczy?
Nie mam problemu alkoholowego, aczkolwiek z powodu mojej sytuacji w dzieciństwie, uczęszczam także na miting AA.
Tak jak pisałem problemu z alkoholem nie mam, pod koniec lutego, niestety diabeł podkusił mnie
Uczęszczam na mitingi DDA i AA(chociaż się z tym nie identyfikuje, nie mam problemu z tym)
A jak brzmi poerwszy krok?
Uznaliśmy[ [...]
Uznałeś? Bo ja tu widze jakies uniki.
Jeżeli problem alkoholowy wiaże sie z dziecinstwem - np. dotyczyl rodziców - dlaczego nie należysz do Al - anon?
AA jest dla alkoholików.
Może ja nie jestem zorientowana do konca ale takie bylo i jest moje przekonanie. Może mnie poprawisz albo nałóg?
Zreszta - to nie jest sedno. Sedno ktore chcialam pokazać to wyparcie? umniejszanie? swojego udzialu w krzywdzeniu siebie/żony?
Jak zadoscuczynileś wyrzadzona jej wtedy szkode?
Chodzisz na mityngi - bo podejrzewam takiej odpowiedzi no i super.
Ale ja pytam jak JEJ to wynagrodzileś?
Rozmawialiscie o tym?
Może jakis czyn doceniajacy ja jako kobietę?
Może jakis upominek wspolny wieczor kolacja? A może po prostu czas wolny żeby mogla ona sie zrelaksowac a Ty dziecmi sie zajmiesz?
Przy takich szkrabach na pewno jest mnostwo pracy i...zmeczenia.
A Ty?
Piszesz - mityngi sport - no super i wiem że to potrzebne a podziekowales żonie za to, że siedzi w domu i ogarnia wszystko kiedy Ty pracujesz nad soba?
Mi maż podziekowal i to było bardzo mile.
Bo sorry ale takie sprawy to przed slubem powinny byc w sensie terapie psycholog itd a nie kiedy pelny dom dzieci i.....mąż czwarte dziecko.
Wiec prosze docen to w żonie i zauważ jak chociażby przez prowadzenie domu daje Ci możliwosc pracy nad sobą. Na pewno jest madra kobieta. I może poprzestan na razie na tym - bo naprawde wiele daje. Widze że chce Ciebie jako człowieka a i ojca dla dzieci a i meżem jestes caly czas. Wiec daje Ci możlowosc do pracy nad soba.
I wiesz...ona może byc po prostu zmeczona.
Może nie dowalaj jej psychicznie swoimi oczekiwaniami i frustracjami.
A może.....propozycja?
Ja wezme dzieci na plac zabaw - może chcesz obejrzec film/zrobic sobie spa/ pospac sobie?
Może sprobuj żone...poderwac" zamiast miec postawę wyczekujaca - zacznij dzialac. Na poczatek proponuje poczytac "Ewa czuje inaczej" i o jezkach miłosci. Potraktuj czas jaki masz dany na poznanie i ponowne odkrycie żony jako kobiety. Przyda Ci sie bo rosna Ci corki i wnet beda mlodymi kobietami.
Zmien punkt patrzenia - ze swojego czubka nosa na potrzeby żony i dzieci.
Dajac miłosc - otrzymasz ją
A czekajac na miłość......możesz sie nie doczekać.
Pozdrawiam
Wójek1

Re: I co dalej- szukam pomocy

Post autor: Wójek1 »

witam
Marylka, po przeczytaniu pierwszy raz twoje odpowiedzi poczułem się osaczony, od razu mnie oceniłaś po przeczytaniu jeszcze dwa razy postanowiłem zając stanowisko, nie bronić się tylko odpowiedzieć na twoje pytania.
Nie nie żyje na dupościsku, i to wiem na pewno, uważam się za normalnego, tak mam oczy wlepione w żonę bo ją kocham.
Rana - potrząsnąłem nią miała dwa siniaki na rękach
AA - chodzę na AA bo na programie 12 kroków jedną ze sugestii jest uczęszczanie na dwa mitingi w tygodniu, a ze mam jeden DDA(rodzimy), a drugi w tej samej miejscowości to AA, wiec uczęszczam na to jako drugi miting.
Tak "uznałem" już dawno ze jestem bez silny, ze nie jestem w stanie nic zrobić swoimi rozmowami
Al.-anon - nie uczęszczam, bo uznałem ze jestem DDA i tam mnie skierowano.
Nie nie wyparłem się swojego udziału w kryzysie, ja jestem sprawcą, siebie już wystarczająco skrzywdziłem.
na 9 kroku, prosiłem żonę o wybaczenie i nie tylko ją i pytałem o zadośćuczynienie, niestety nie otrzymałem odpowiedzi jak mogę jej zadośćuczynić.
Nie nie rozmawiamy o tym, gdyż moją żona nie chce o tym rozmawiać.
i teraz co mnie ukuło trochę:
dziećmi zajmowałem się i zajmuję zawsze, wracam dużo wcześniej z pracy zawsze lekcje odrabiam gotuje obiady sprzątam, wożę dzieci na zajęcia dodatkowe, od razu mnie oceniłaś.
miesiąc temu 14 rocznica ślubu zaprosiłem zonę do restauracji, kwiaty upominek, i to nie tylko z okazji bo parę dni wczęsnij jej imieniny tez ogarnąłem całe przyjęcie nie kazałem jej nic robić, to wszystko dla niej.
Tak na mitingi sport zacząłem chodzic nie dawno, bo musze zadbać tez o siebie, czego nauczyłem się na DDA.
Dzieci zabieram wszędzie gdzie tylko mogę
Za ostatnią część bardzo dziękuje, cenna uwaga, dziękuję
marylka
Posty: 1372
Rejestracja: 30 sty 2017, 17:01
Jestem: szczęśliwą żoną
Płeć: Kobieta

Re: I co dalej- szukam pomocy

Post autor: marylka »

Po dwoch czy trzech postach napisanych przez Ciebie bardzo ogolnie - trudno wypowiedziec sie konkretnie a mysle że o konkret tu chodzi a nie lanie wody.
Wojtek - bierz co sadzisz, że to Ciebie dotyczy a reszta sie nie przejmuj. Staram sie nie osadzac ludzi a pisac jak ja to widze
Na dziewiatym kroku maż rownież mnie zapytal jak moglby mi zadoscuczynic wyrzadzone krzywdy.
I uwierz - trudno tak cos powiedziec
Ja chcialam żeby mnie kochal i żeby był ze mna i z dziecmi.
Znam przypadek że żona zażyczyla sobie wycieczki zagraniczne..i chłop wzial kredyt i pojechali.
A ja chcialam "tylko" normalnosci, fajnej komunikacji, żeby każdemu z nas do domu chciało sie wracać z radoscią.
I uczymy sie naszych jezykow miłosci - posłuchaj "Akrobatyki małżenskiej" o. Szustaka
Ja odkrylam wtedy że moj jezyk jest inny niż meża. I dlatego ja nie czulam jego milosci. Bo on robil to, co sprawiłoby, że poczułby sie kochany gdybym ja tak robila.
I w druga strone tak samo było.
Dopiero jak rozpoznalismy nasze jezyki miłosci to "zaskoczyło"
Np moj maż bardzo czuje sie kochany jak go za cos pochwale zwlaszcza przy ludziach. Kiedy opowiem z uznaniem że z czyms sobie poradzil, że cos zalatwil/zrobił. Jak powiem dzieciom żeby spytaly o cos tam tate i niech tata zadecyduje.
Taka na przyklad postawa moja sprawia że on czuje sie kochany.
A dla mnie? To byly "bzdury" ja tego nie potrzebuje i nie zwracalam na to uwagi. No ale odkad poznalam to - to tak robie. Bo chce, żeby czul moja miłosc.
W druga strone jest podobnie.

Dlatego szczerze proponuje - posluchaj tego audiobooka.
Z tego co piszesz, to jestes dobrym ojcem. Ja tu wiele razy pisalam że kluczem do serca żony jest stosunek meża do dzieci. Mysle że i u Was tak jest.
Że żona wie, że te siniaki na rekach to nie caly Ty.
Dlatego też ale i pewnie dla wielu innych powodow jesteście razem..
Dlatego pielegnuj ta miłosć i wieź miedzy Wami.
Widzialeś film "Chata"?
Polecam
Obejrzysz - zrozumiesz.
Pozdrawiam
ODPOWIEDZ