We wspólnocie słusznie nawołujemy do precyzji w języku. Współżycie przedmałżeńskie to grzech - ale nie grzech cudzołóstwa. Używajmy tego słowa, ale zgodnie z jego treścią.
Użycie w tym kontekście pojęcia "związku niesakramentalnego" nie jest jednoznacznie błędne, ale również mylące. Zazwyczaj, również w dokumentach Kościoła, określa się tak związki cywilne. Te bez żadnego ślubu określane są mianem "wolnych". Św. Jan Paweł II w adhortacji "Familiaris consortio" (81, 82) mocno rozróżnia te sytuacje pod względem moralnym.
Ja z lektur w sytuacji autorki wątku polecam "Granice w relacjach małżeńskich". Daje moim zdaniem lepsze (niż książka Dobsona) narzędzia do praktycznego, rozważnego stosowania twardej miłości.