Ostatecznie - tylko rozwód.
Moderator: Moderatorzy
Re: Ostatecznie - tylko rozwód.
Sama mama nie bierz wszystkiego na siebie. Jak mąż pił , czy nie wracał do domu przez dwa dni. Nie odbierał telefonów lub Cię zbywal to było z jego strony dobre. NIE!!!
" Każdy z was , młodzi przyjaciele , znajduje też w życiu jakieś swoje Westerplatte.Jakis wymiar zadań , które musi podjąć i wypełnić ... Jakiś obowiązek, powinność, od której nie można zdezerterować. " Ojciec Święty Jan Paweł II
Re: Ostatecznie - tylko rozwód.
Witaj Astro.
Wiem że to nie było wporzadku ale jak ktoś Ci wmawia , że to twoja wina to w wierzysz i bierzesz do siebie - ja tak mam..
Wiem że to nie było wporzadku ale jak ktoś Ci wmawia , że to twoja wina to w wierzysz i bierzesz do siebie - ja tak mam..
-
- Posty: 752
- Rejestracja: 14 wrz 2017, 8:03
- Płeć: Kobieta
Re: Ostatecznie - tylko rozwód.
Patrze i mam takie dni , że mam odruch wymiotny na swój widok... kiedyś to minie ,jak sobie sama wybacze.JolantaElżbieta pisze: ↑13 lip 2019, 23:46To pora zacząć na siebie patrzeć swoimi oczami, nie cudzymi. Można się tego nauczyć, a nawet trzeba
-
- Posty: 752
- Rejestracja: 14 wrz 2017, 8:03
- Płeć: Kobieta
Re: Ostatecznie - tylko rozwód.
Reagujesz tak, bo siebie nie cierpisz, za to, że twój mąż Cię odrzuca. Dalaś sobie wmówić, że to z Tobą jest coś nie tak. Ja dałam sobie wmówić to samo, myślałam, ze to przeze mnie mąż jest nieszczęśliwy w małżeństwie, ale kiedy po rozwodzie teściowa powiedziała mi, że on zachowuje się zupelnie tak samo - jest agresywny, wścieka się o byle co, to nawet do niej powiedziałam - mama, a on mi powtarzał, ze to przeze mnie - mnie już nie ma w jego życiu, ma "nową relację| i nic sie nie zmieniło? A moja teściowa na to - "Jolu, to mój syn, ale to jest diabeł nie czlowiek". Miała do mnie pretensje, ze go bronię i proszę o modlitwę za niego. A ja zaczęłam się leczyć z poczucia winy, które nosiłam tyle lat, ze jestem niedobrą żoną i matką, że on jest sfrustrowany przeze mnie, bo musi być z kimś kogo nie kocha, że dlatego tak się zachowuje. Jak "nowa relacja" stała się starą, a potem niebyłą, a mój mąż w dalszym ciągu zachowywal się po staremu doszło do mnie, że próbując mu pomóc, zaszkodziłam sobie. Dwie emocjonalnie pokaleczone kaleki nie mogły się prowadzić przez życie. Nie wiem co dzieje się z moim mężęm, ale ja mam uleczoną większość problemów z sobą. Oddałam swoje życie prowadzeniu Pana Boga, zaufałam Mu, a On mi daje wskazówki, za którymi podążam. Mogę powiedzieć, że już jestem szczęśliwa pomimo... Próbuj, szukaj, działaj, doprowadź siebie do porządku. Wszak mamy się kochać, tak nam nakazuje Jezus. Bez tego nie ruszymy z miejsca
Re: Ostatecznie - tylko rozwód.
Witajcie.
U mnie nic się nie zmieniło ( jeśli chodzi o małżeństwo ) . Wydaje mi się , że mąż kogoś ma... to więcej niż pewne ale dowodów nie mam.. takie moje przeczucie? Intuicja ? Nie wiem...
Jeśli chodzi o mnie to daje rade... oczywiście jest raz lepiej i raz gorzej, ale się nie poddaje.. nie czekam bo nie ma na co. Żyje swoim życiem i mojego synka.
Chciałam zapytać Was o radę. Za kilka dni są urodziny męża bratanka... mamy zaproszenie i tu moje pytanie ..czy jechać? Mąż też tam będzie.. mam obawy. Wydaje mi się że będę twarda...muszę być.. tylko nie wiem czy to dobry pomysł. Jego brat i bratowa twierdzą że powinnam przyjechać , bo jesteśmy rodziną i w sumie to nie mam czego się wstydzić.. to nie ja odeszłam.. to nie ja nie chcę naprawić małżeństwa tylko on. Co Wy o tym myślicie??? Pozdrawiam serdecznie.
U mnie nic się nie zmieniło ( jeśli chodzi o małżeństwo ) . Wydaje mi się , że mąż kogoś ma... to więcej niż pewne ale dowodów nie mam.. takie moje przeczucie? Intuicja ? Nie wiem...
Jeśli chodzi o mnie to daje rade... oczywiście jest raz lepiej i raz gorzej, ale się nie poddaje.. nie czekam bo nie ma na co. Żyje swoim życiem i mojego synka.
Chciałam zapytać Was o radę. Za kilka dni są urodziny męża bratanka... mamy zaproszenie i tu moje pytanie ..czy jechać? Mąż też tam będzie.. mam obawy. Wydaje mi się że będę twarda...muszę być.. tylko nie wiem czy to dobry pomysł. Jego brat i bratowa twierdzą że powinnam przyjechać , bo jesteśmy rodziną i w sumie to nie mam czego się wstydzić.. to nie ja odeszłam.. to nie ja nie chcę naprawić małżeństwa tylko on. Co Wy o tym myślicie??? Pozdrawiam serdecznie.
Re: Ostatecznie - tylko rozwód.
Jedź, ja nadal chodzę na wszystkie uroczystości rodzinne ze strony męża. On też tam bywa, tylko że nikt oprócz jego rodziców i siostry o naszej sytuacji tam nie wie. Czasem mi ciężko patrzeć jak on gra przed resztą, jakby się nic w naszym życiu nie wydarzyło. Uśmiecha się, żartuje ...
Była sytuacja, że powiedził mi, że nie życzy sobie żebym utrzymywała kontakt z jego rodziną, ale teściowie są na szczęście innego zdania. Także urodzinami się nie przejmuj, a jedź i baw się dobrze. U mnie problem pojawi się dopiero w Boże Narodzenie. Wigilia od 12 lat była zawsze u nich ... a teraz nie mam pojęcia co będzie.
A co do twoich przeczuć to ufaj swojej intuicji. Ja mimo, że czułam że coś jej nie tak, nasze relacje bardzo drastycznie sie pogorszyły, sama siebie przekonywałam, że to przez jego stresy w pracy (taką zawsze wymówkę miał).
Była sytuacja, że powiedził mi, że nie życzy sobie żebym utrzymywała kontakt z jego rodziną, ale teściowie są na szczęście innego zdania. Także urodzinami się nie przejmuj, a jedź i baw się dobrze. U mnie problem pojawi się dopiero w Boże Narodzenie. Wigilia od 12 lat była zawsze u nich ... a teraz nie mam pojęcia co będzie.
A co do twoich przeczuć to ufaj swojej intuicji. Ja mimo, że czułam że coś jej nie tak, nasze relacje bardzo drastycznie sie pogorszyły, sama siebie przekonywałam, że to przez jego stresy w pracy (taką zawsze wymówkę miał).
Re: Ostatecznie - tylko rozwód.
Jak się daje to jest dobrze mieć dobre relacje z rodziną wiarołomnego współmałżonka , tak z teściami jak i z jego rodzeństwem. Brat i bratowa maja rację....... to nie Ty masz powód do wstydu....... i nie odpowiadasz, nie masz się wstydzić za męża . To takie moje odczucia. Ty podejmujesz decyzje, bo to są Twoje konsekwencje. PD
Re: Ostatecznie - tylko rozwód.
Bardzo dziękuję Wam za odpowiedz.
Mam nadzieję że będę miała w sobie dużo siły i dam radę , przecież moje samopoczucie i nastrój nie może zależeć od drugiej osoby... w niektórych sytuacjach niestety jeszcze tak jest.
Pozdrawiam i ściskam.
Mam nadzieję że będę miała w sobie dużo siły i dam radę , przecież moje samopoczucie i nastrój nie może zależeć od drugiej osoby... w niektórych sytuacjach niestety jeszcze tak jest.
Pozdrawiam i ściskam.
Re: Ostatecznie - tylko rozwód.
Witajcie.
Oczywiście na urodziny pojechaliśmy z synem. Wszyscy bardzo się ucieszyli , że jednak zdecydowaliśmy się przyjechać w sumie że to ja przyjechałam. Dałam radę ,nie na 100% bo na koniec imprezy łzy popłyneły ale jego już nie było i zostali sami najbliżsi którzy bardzo mnie wspierają i mi kibicują.
Na meza nie zwracalam uwagi...
Trochę zdziwiło mnie jego zachowanie. Przyszedł i jak gdyby nigdy nic chciał mnie pocałować w policzek , może źle zrobiłam, ale nie pozwoliłam mu na to... (kilka godzin wcześniej rozmawialiśmy przez telefon i po raz kolejny powiedział że to koniec i chce rozwodu) to było dla mnie bardzo fałszywe... Nie dam sobą manipulować i nie będę grać w jego grę. Nie będę udawać przed rodziną i znajomymi że jest ok...
Mimo wszystko było bardzo miło.
Życzę Wam spokojnej nocy.
Oczywiście na urodziny pojechaliśmy z synem. Wszyscy bardzo się ucieszyli , że jednak zdecydowaliśmy się przyjechać w sumie że to ja przyjechałam. Dałam radę ,nie na 100% bo na koniec imprezy łzy popłyneły ale jego już nie było i zostali sami najbliżsi którzy bardzo mnie wspierają i mi kibicują.
Na meza nie zwracalam uwagi...
Trochę zdziwiło mnie jego zachowanie. Przyszedł i jak gdyby nigdy nic chciał mnie pocałować w policzek , może źle zrobiłam, ale nie pozwoliłam mu na to... (kilka godzin wcześniej rozmawialiśmy przez telefon i po raz kolejny powiedział że to koniec i chce rozwodu) to było dla mnie bardzo fałszywe... Nie dam sobą manipulować i nie będę grać w jego grę. Nie będę udawać przed rodziną i znajomymi że jest ok...
Mimo wszystko było bardzo miło.
Życzę Wam spokojnej nocy.
Re: Ostatecznie - tylko rozwód.
Witajcie.
Niestety ale nic do przodu. Wręcz przeciwnie. Za dużą krzywdę wyrządziła mężowi. On nawet nie chce słyszeć o powrocie. Codziennie modlę się za niego, za nas o siłę i nawrócenie.. tracę nadzieję, chyba słabej wiary jestem albo tak chce Bóg... Nie wiem jak mam to naprawić ( chyba się już nie da , ciężko mi to pojąć). On mnie nie kocha... chciałabym żeby dał nam szansę... żeby spróbował... Jak mam z tym sobie dać radę. Zawaliłam na całej linii.
Powiedzcie dlaczego tak jest , dlaczego inni potrafią wybaczyć zdradę , agresję , alkohol i inne złe rzeczy a on nie potrafi mi wybaczyć moich błędów... tłumaczy mi że nie pasujemy do siebie podobne względem charakterów...
Pozdrawiam.
Niestety ale nic do przodu. Wręcz przeciwnie. Za dużą krzywdę wyrządziła mężowi. On nawet nie chce słyszeć o powrocie. Codziennie modlę się za niego, za nas o siłę i nawrócenie.. tracę nadzieję, chyba słabej wiary jestem albo tak chce Bóg... Nie wiem jak mam to naprawić ( chyba się już nie da , ciężko mi to pojąć). On mnie nie kocha... chciałabym żeby dał nam szansę... żeby spróbował... Jak mam z tym sobie dać radę. Zawaliłam na całej linii.
Powiedzcie dlaczego tak jest , dlaczego inni potrafią wybaczyć zdradę , agresję , alkohol i inne złe rzeczy a on nie potrafi mi wybaczyć moich błędów... tłumaczy mi że nie pasujemy do siebie podobne względem charakterów...
Pozdrawiam.
Re: Ostatecznie - tylko rozwód.
Sama_mama, odpuść trochę i pozwól działać Bogu. Może coś się za jakiś czas się zmieni, ale raczej nie z dnia na dzień.
Ja też nie mogę zrozumieć, dlaczego moja żona tak łatwo zrezygnowała z małżeństwa, nie chciała podjąć próby przepracowania kryzysu. Jest to przykre, ale chyba niestety dość częste podejście w naszym pokoleniu, zwłaszcza jak wzorce z rodziny pierwotnej są właśnie takie.
Polecam modlitwę o pogodę ducha: "Boże, użycz mi pogody ducha, abym godził się z tym, czego nie mogę zmienić, odwagi, abym zmieniał to, co mogę zmienić, i mądrości, abym odróżniał jedno od drugiego". Mnie ona pomaga w trudnych chwilach. Tak jak pisała w innym wątku ostatnio Mirakulum - zważ, na co masz wpływ, a co jest poza Twoim zasięgiem. I martw się tylko tym, na co masz wpływ. Tych spraw, jest na szczęście, bardzo niewiele (kiedyś nagrał o tym filmik o. Szustak). Na pewno nie masz wpływu na męża. Za to na siebie - owszem. Z tego, co pisałaś, masz nad czym pracować, więc tym się zajmij w pierwszej kolejności.
Ja też nie mogę zrozumieć, dlaczego moja żona tak łatwo zrezygnowała z małżeństwa, nie chciała podjąć próby przepracowania kryzysu. Jest to przykre, ale chyba niestety dość częste podejście w naszym pokoleniu, zwłaszcza jak wzorce z rodziny pierwotnej są właśnie takie.
Polecam modlitwę o pogodę ducha: "Boże, użycz mi pogody ducha, abym godził się z tym, czego nie mogę zmienić, odwagi, abym zmieniał to, co mogę zmienić, i mądrości, abym odróżniał jedno od drugiego". Mnie ona pomaga w trudnych chwilach. Tak jak pisała w innym wątku ostatnio Mirakulum - zważ, na co masz wpływ, a co jest poza Twoim zasięgiem. I martw się tylko tym, na co masz wpływ. Tych spraw, jest na szczęście, bardzo niewiele (kiedyś nagrał o tym filmik o. Szustak). Na pewno nie masz wpływu na męża. Za to na siebie - owszem. Z tego, co pisałaś, masz nad czym pracować, więc tym się zajmij w pierwszej kolejności.
"Szukaj pokoju, idź za nim" (Ps 34, 15)
Re: Ostatecznie - tylko rozwód.
Pytanie co faktycznie między Wami się stało. Bo jak najpierw piszesz, że wyzywałaś i darłaś się o byleco, a potem, że wyzywałaś jak przychodził pijany to to jednak byle co nie było.
-
- Posty: 752
- Rejestracja: 14 wrz 2017, 8:03
- Płeć: Kobieta
Re: Ostatecznie - tylko rozwód.
Daj mu spokój Sama mama - dzisiaj nie chce, a jutro? Pan Bóg wie - działa - zaufaj Mu I niczego nie oczekuj. U Pana Boga nie ma czasuSama_mama pisze: ↑01 sie 2019, 19:35 Witajcie.
Niestety ale nic do przodu. Wręcz przeciwnie. Za dużą krzywdę wyrządziła mężowi. On nawet nie chce słyszeć o powrocie. Codziennie modlę się za niego, za nas o siłę i nawrócenie.. tracę nadzieję, chyba słabej wiary jestem albo tak chce Bóg... Nie wiem jak mam to naprawić ( chyba się już nie da , ciężko mi to pojąć). On mnie nie kocha... chciałabym żeby dał nam szansę... żeby spróbował... Jak mam z tym sobie dać radę. Zawaliłam na całej linii.
Powiedzcie dlaczego tak jest , dlaczego inni potrafią wybaczyć zdradę , agresję , alkohol i inne złe rzeczy a on nie potrafi mi wybaczyć moich błędów... tłumaczy mi że nie pasujemy do siebie podobne względem charakterów...
Pozdrawiam.
Re: Ostatecznie - tylko rozwód.
A jak długo 'psułaś"? a jak długo naprawiasz? ponaprawiaj przynajmniej tak długo jak długo psułaś...... Cierpliwość jest cnotą i zaletą.
Bądź cierpliwa a nie kompulsywna. Pracuj nad sobą.
PD
Bądź cierpliwa a nie kompulsywna. Pracuj nad sobą.
PD