Ostatecznie - tylko rozwód.

Refleksje, dzielenie się swoimi przeżyciami...

Moderator: Moderatorzy

Sama_mama
Posty: 80
Rejestracja: 04 kwie 2019, 11:49
Płeć: Kobieta

Re: Ostatecznie - tylko rozwód.

Post autor: Sama_mama »

marylka pisze: 06 lip 2019, 0:09
Aleksander pisze: 05 lip 2019, 16:58
marylka pisze: 05 lip 2019, 13:41 [...]
Ale słownictwo...wiesz...jak ja bym uważala moje malżenstwo za glejt /to bliskie kitu jest/ to przecież i malżonek czuje że to...glejt...i tak to traktuje...
Nie widzisz tego?
Więc...o co pretensje?
To glejt był od samego początku!
Marylko - Blisko "kitu"? :D
To może o czymś innym rozmawiamy...


"glejt (list żelazny)
1. «dokument wydany przez władze, zezwalający jego posiadaczowi na przejazd przez jakieś terytorium i zapewniający mu bezpieczeństwo osobiste»
2. «pismo sądowe zapewniające oskarżonego przebywającego za granicą, że nie zostanie tymczasowo aresztowany, jeśli oświadczy, że stawi się w sądzie w oznaczonym terminie»
3. pot. «dokument zawierający pozwolenie na coś»"
.....Brakuje jednak info o zasadach i obowiazkach wynikajacych z bycia meżem.
No i przysięgi małżeńskiej
To jednak inaczej wiąże - przysiega złożona przed Bogiem w obecnosci rodzin.
No ale o tym już pisaliśmy
Pozdrawiam
Otóż to. Mąż zawsze zaprzysiegał się że on nigdy nie postąpi jak jego ojciec . Każdemu to mówił i mydlił oczy ... chyba sam nie zdawał sobie sprawy z tego co robi i mówi bo każdy o tym pamięta ... on świetnie udawał odpowiedzialnego , wyrozumiałego , opanowanego i stanowczego... Ja wiem że też idealna nie byłam, nie jestem i nigdy nie będę , bo takich ludzi nie ma ale staram się. A on nawet nie dał nam szansy, żeby kochać się miłością dojrzałą , prawdziwą , iść razem przez świat ramię w ramię...
To mnie boli.. że oszukał wszystkich , że on traktuje slub jak nic wielkiego... ale slubowalismy przed Bogiem , naszymi rodzicami , rodzeństwem , przyjaciółmi , gośćmi. Rozmawiając z księdzem który udzielił nam ślubu ( bliski znajomy rodziny ) nie mógł w to uwierzyć że mówię o moim mężu , o nas....
Sama_mama
Posty: 80
Rejestracja: 04 kwie 2019, 11:49
Płeć: Kobieta

Re: Ostatecznie - tylko rozwód.

Post autor: Sama_mama »

marylka pisze: 06 lip 2019, 1:21
Sama_mama pisze: 05 lip 2019, 22:32 Najważniejsze muszę oddać całe moje życie , mego męża i małżeństwo Bogu.. zaufać mu pomimo że boje się tego co mnie/nas czeka...
Kiedys uslyszałam takie kazanie
Przeczytaj Biblię - czy Jezus kiedykolwiek zrobił cos złego proszącemu człowiekowi?
Przecież nawet łotrowi na krzyżu wybaczył...
Kiedy jak ktos poprosił odjał noge, mowę czy wzmogła sie choroba? Zrobił na przekór? Kiedy?

A my?
Czytamy Biblię, wierzymy i .........
ufamy?
wierzymy?

Gdybys miał wiare to byś góry przenosił

Sorki że tak kaznodziejsko, ale taka mnie refleksja naszła...
Pozdrawiam
Zgadza się!
Oddaje wszystko Bogu, wierzę i ufam ale boję się ...hmmm egoistycznie... że nie będzie po mojemu... i znowu błędne koło i zaprzeczanie sobie... Chciałabym żeby mój mąż przez chwile pomyślał o Bogu... o znaczeniu przysięgi..
Dla niego kościół to wielkie święta , ślub , pogrzeb... nic szczególnego...
Jakiś czas temu wydarzyła się tragedia w naszej rodzinie. On przyjechał na pogrzeb , poszedl do spowiedzi , przyjał komunie , przytulał mnie , pocieszał moich bliskich a na domiar powiedział że on musiał tu być bo jesteśmy rodziną.... czy to nie jest chore... ???osoby które wiedział jaka jest sytuacja myślały ze jest miedzy nami juz dobrze...
marylka
Posty: 1372
Rejestracja: 30 sty 2017, 17:01
Jestem: szczęśliwą żoną
Płeć: Kobieta

Re: Ostatecznie - tylko rozwód.

Post autor: marylka »

Wiesz...niekoniecznie oklamywał....
Dzieci alkoholików też przysiegaja że tego losu nie zgotuja swoim żonom i dzieciom co sami przeszli
A przychodzą słabe dni i...wpadaja w koleiny, wdrukowane schematy...
Często tak bywa...
Nie przekreślaj Was. Jesteście młodzi jeszcze wszystko przed Wami....macie szanse na dojrzałą miłość.
Każdy ją ma.
Póki żyje

Staraj sie żyć godnie - dbać o siebie ale i o męża. Tak jak możesz. Np panuj nad jezykiem jak o nim mówisz...pozbywaj sie jezyka wulgarnego nienawisci. Dobro nazywaj dobrem a zło złem
I jak pisze nałóg - szukaj złotka a nie błotka
Pozdrawiam
Wiedźmin

Re: Ostatecznie - tylko rozwód.

Post autor: Wiedźmin »

Sama_mama pisze: 06 lip 2019, 14:09
Otóż to. Mąż zawsze zaprzysiegał się że on nigdy nie postąpi jak jego ojciec . Każdemu to mówił i mydlił oczy ... [...]

To mnie boli.. że oszukał wszystkich , że on traktuje slub jak nic wielkiego...
ale slubowalismy przed Bogiem , naszymi rodzicami , rodzeństwem , przyjaciółmi , gośćmi. [...]
Odbieram to tak, jakbyś chciała, aby coś z zewnątrz wpłynęło na Twojego męża.
Nie wiem - aby ksiądz mu "pogadankę" urządził... albo rodzice, rodzeństwo, przyjaciele....
... i on pod wpływem ... nie wiem, wyrzutów sumienia... pogadanki... czegokolwiek - wrócił... najlepiej na kolanach, z różą w zębach.

Ale klucz nie leży na zewnątrz.

Ja póki upatrywałem "zła" na zewnątrz - nie ruszałem z miejsca.
Też bardzo chciałem, aby moc przysięgi (nawet tej cywilnej) uczyniła cud.

Ale tylko Ty możesz uczynić cud - pracując nad sobą.

W sumie to wszystko świeże, więc na spokojnie... mi myślę takie błogie taplanie się w poczuciu bycia ofiarą zajęło z dobre pół roku. Ten etap też dobrze jest przeżyć - ale potem ruszyć warto dalej - czego Ci szczerze życzę :)
Sama_mama
Posty: 80
Rejestracja: 04 kwie 2019, 11:49
Płeć: Kobieta

Re: Ostatecznie - tylko rozwód.

Post autor: Sama_mama »

Aleksander pisze: 06 lip 2019, 19:30
Sama_mama pisze: 06 lip 2019, 14:09
Otóż to. Mąż zawsze zaprzysiegał się że on nigdy nie postąpi jak jego ojciec . Każdemu to mówił i mydlił oczy ... [...]

To mnie boli.. że oszukał wszystkich , że on traktuje slub jak nic wielkiego...
ale slubowalismy przed Bogiem , naszymi rodzicami , rodzeństwem , przyjaciółmi , gośćmi. [...]
Odbieram to tak, jakbyś chciała, aby coś z zewnątrz wpłynęło na Twojego męża.
Nie wiem - aby ksiądz mu "pogadankę" urządził... albo rodzice, rodzeństwo, przyjaciele....
... i on pod wpływem ... nie wiem, wyrzutów sumienia... pogadanki... czegokolwiek - wrócił... najlepiej na kolanach, z różą w zębach.

Ale klucz nie leży na zewnątrz.

Ja póki upatrywałem "zła" na zewnątrz - nie ruszałem z miejsca.
Też bardzo chciałem, aby moc przysięgi (nawet tej cywilnej) uczyniła cud.

Ale tylko Ty możesz uczynić cud - pracując nad sobą.

Tak , tego bym chciała!!! Żeby ten koszmar się skończył. Żeby ktoś mu przemówił do rozumu , żeby dojrzał do bycia ojcem i mężem... chyba za dużo wymagam...
ciągle mam gdzieś z tyłu głowy , że jest jakaś kowalska... i dlatego on tak się odciął od nas od syna...

Pracuje nad sobą pod każdym względem ale on tego nie widzi a raczej nie chce widzieć i tak myślę po co ???? Po co mam się zmieniać....

Pozdrawiam Was.
Mirakulum
Posty: 2795
Rejestracja: 16 sty 2017, 19:01
Jestem: szczęśliwą żoną
Płeć: Kobieta

Re: Ostatecznie - tylko rozwód.

Post autor: Mirakulum »

Masz sie zmieniać by żyć szczęśliwie pomimo wszystko, by syn widział, że można żyć i mieć radość życia i ona nie zależy od tego, kto jest ,lub kogo z nami nie ma.
Prawdziwe szczęście rodzi się w Nas, w stałym, stanowczym, czystym sercu i jest nierozerwalnie związane z prawdziwą relacją z Bogiem i z samym sobą i potem z innymi ludźmi.(dokładnie w tej kolejności)
JolantaElżbieta
Posty: 752
Rejestracja: 14 wrz 2017, 8:03
Płeć: Kobieta

Re: Ostatecznie - tylko rozwód.

Post autor: JolantaElżbieta »

Sama_mama pisze: 06 lip 2019, 14:09
Otóż to. Mąż zawsze zaprzysiegał się że on nigdy nie postąpi jak jego ojciec . Każdemu to mówił i mydlił oczy ... [...]

To mnie boli.. że oszukał wszystkich , że on traktuje slub jak nic wielkiego...
ale slubowalismy przed Bogiem , naszymi rodzicami , rodzeństwem , przyjaciółmi , gośćmi. [...]
Odbieram to tak, jakbyś chciała, aby coś z zewnątrz wpłynęło na Twojego męża.
Nie wiem - aby ksiądz mu "pogadankę" urządził... albo rodzice, rodzeństwo, przyjaciele....
... i on pod wpływem ... nie wiem, wyrzutów sumienia... pogadanki... czegokolwiek - wrócił... najlepiej na kolanach, z różą w zębach.

Ale klucz nie leży na zewnątrz.

Ja póki upatrywałem "zła" na zewnątrz - nie ruszałem z miejsca.
Też bardzo chciałem, aby moc przysięgi (nawet tej cywilnej) uczyniła cud.

Ale tylko Ty możesz uczynić cud - pracując nad sobą.

Tak , tego bym chciała!!! Żeby ten koszmar się skończył. Żeby ktoś mu przemówił do rozumu , żeby dojrzał do bycia ojcem i mężem... chyba za dużo wymagam...
ciągle mam gdzieś z tyłu głowy , że jest jakaś kowalska... i dlatego on tak się odciął od nas od syna...

Pracuje nad sobą pod każdym względem ale on tego nie widzi a raczej nie chce widzieć i tak myślę po co ???? Po co mam się zmieniać....

Pozdrawiam Was.
Musisz zrozumieć, że do Twojego męża nic i nikt nie przemówi poza nim samym. Tak jak do Ciebie - zmieniać musisz się dla siebie. Bo nikt nie jest doskonały. Jak powiedział ksiądz Pawlukiewicz do żony, która mu się skarżyła na mężą, że ona zawsze chciała tylko jego dobra i dobra rodziny: "witaj Matko Boża, nie poznałem" :-)
Sama_mama
Posty: 80
Rejestracja: 04 kwie 2019, 11:49
Płeć: Kobieta

Re: Ostatecznie - tylko rozwód.

Post autor: Sama_mama »

JolantaElżbieta pisze: 08 lip 2019, 13:24 Musisz zrozumieć, że do Twojego męża nic i nikt nie przemówi poza nim samym. Tak jak do Ciebie - zmieniać musisz się dla siebie. Bo nikt nie jest doskonały. Jak powiedział ksiądz Pawlukiewicz do żony, która mu się skarżyła na mężą, że ona zawsze chciała tylko jego dobra i dobra rodziny: "witaj Matko Boża, nie poznałem" :-)

I tu jest " pies pogrzebany" że do niego nic i nikt nie przemówi nawet on sam..
Ostatnio słyszał się z synem we środę... do mnie też się nie odzywa. Nie pyta jak tam.. nic go nie obchodzi. Zaczął nowe życie... a nas skreślił...
Chciałabym mieć to już za sobą... ale to nigdy nie będzie za mną , nigdy się od tego nie uwolnie.
Ostatnio zmieniony 08 lip 2019, 18:08 przez Anonymous, łącznie zmieniany 1 raz.
Powód: Poprawiono cytowanie
Sama_mama
Posty: 80
Rejestracja: 04 kwie 2019, 11:49
Płeć: Kobieta

Re: Ostatecznie - tylko rozwód.

Post autor: Sama_mama »

Błagam Was o modlitwę za mnie , mojego meża i nasze małżeństwo. Nie daje rady 😔
jacek-sychar

Re: Ostatecznie - tylko rozwód.

Post autor: jacek-sychar »

Sama_mama

Postaraj się wyjść do ludzi. Znajdź lub odśwież znajomości, takie bardziej przyjacielskie, żebyś się mogła wygadać i wyrwać z domu. Siedzenie w domu jest często depresyjne.
W ostateczności zapraszamy na wakacje z Sycharem. Przez tydzień pobędziesz z innymi, którzy już to przeszli i na pewno złapiesz trochę oddechu.
Sama_mama
Posty: 80
Rejestracja: 04 kwie 2019, 11:49
Płeć: Kobieta

Re: Ostatecznie - tylko rozwód.

Post autor: Sama_mama »

Powiedzcie co robie źle. Dziś rozmawiałam z mężem. On stwierdził że rozstanie niczego mnie nie nauczyło ,że się nie zmieniłam że związek to wzajemne wsparcie... ale ja nie rozumiem o co mu chodzi... w jakim sensie ??? Że mam pytać co u niego i okazać mu zainteresowanie ?? Czy tak jak do tej pory nie odzywać się?
Wiedźmin

Re: Ostatecznie - tylko rozwód.

Post autor: Wiedźmin »

Sama_mama pisze: 09 lip 2019, 10:36 Powiedzcie co robie źle. Dziś rozmawiałam z mężem. On stwierdził że rozstanie niczego mnie nie nauczyło ,że się nie zmieniłam że związek to wzajemne wsparcie... ale ja nie rozumiem o co mu chodzi... w jakim sensie ??? Że mam pytać co u niego i okazać mu zainteresowanie ?? Czy tak jak do tej pory nie odzywać się?
Nie ma recepty uniwersalnej.
Jeden lubi jak się spytać "jak Ci minął dzień, jak w pracy" ... drugi niekoniecznie.

Sama_mama - to wszystko jest u Ciebie świeże.
Zarejestrowałaś się w kwietniu... mamy dopiero co lipiec - zmienić się diametralnie tak szybko... - to raczej mało prawdopodobne. Więc pewnie mąż ma trochę racji, że "nie zmieniłaś się"... - to wszystko wymaga wiele czasu a rezultat niepewny.

Dlatego dbaj o siebie - zmień siebie tak, aby czy z mężem czy bez - dobrze Ci się żyło :) żebyś miała satysfakcje z pracy, z pasji, z siebie... i abyś dobrze sama ze sobą się czuła.
Triste
Posty: 446
Rejestracja: 11 kwie 2019, 9:14
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Kobieta

Re: Ostatecznie - tylko rozwód.

Post autor: Triste »

Sama_mama pisze: 09 lip 2019, 10:36 Powiedzcie co robie źle. Dziś rozmawiałam z mężem. On stwierdził że rozstanie niczego mnie nie nauczyło ,że się nie zmieniłam że związek to wzajemne wsparcie... ale ja nie rozumiem o co mu chodzi... w jakim sensie ??? Że mam pytać co u niego i okazać mu zainteresowanie ?? Czy tak jak do tej pory nie odzywać się?
To nie nas pytaj.
To Twój mąż musi Ci jasno określić czego oczekuje od ciebie i czego mu brak.
Jeśli nie umiecie się razem komunikować to nic nie ułożycie.
Ty nie jesteś wróżką żeby wiedzieć co on chce.
Sama_mama
Posty: 80
Rejestracja: 04 kwie 2019, 11:49
Płeć: Kobieta

Re: Ostatecznie - tylko rozwód.

Post autor: Sama_mama »

Aleksander pisze: 09 lip 2019, 11:07
Sama_mama pisze: 09 lip 2019, 10:36 Powiedzcie co robie źle. Dziś rozmawiałam z mężem. On stwierdził że rozstanie niczego mnie nie nauczyło ,że się nie zmieniłam że związek to wzajemne wsparcie... ale ja nie rozumiem o co mu chodzi... w jakim sensie ??? Że mam pytać co u niego i okazać mu zainteresowanie ?? Czy tak jak do tej pory nie odzywać się?
Nie ma recepty uniwersalnej.
Jeden lubi jak się spytać "jak Ci minął dzień, jak w pracy" ... drugi niekoniecznie.

Sama_mama - to wszystko jest u Ciebie świeże.
Zarejestrowałaś się w kwietniu... mamy dopiero co lipiec - zmienić się diametralnie tak szybko... - to raczej mało prawdopodobne. Więc pewnie mąż ma trochę racji, że "nie zmieniłaś się"... - to wszystko wymaga wiele czasu a rezultat niepewny.

Dlatego dbaj o siebie - zmień siebie tak, aby czy z mężem czy bez - dobrze Ci się żyło :) żebyś miała satysfakcje z pracy, z pasji, z siebie... i abyś dobrze sama ze sobą się czuła.

To nie jest świeże... w sierpniu będzie rok jak razem nie jesteśmy w takim sensie że mąż chce rozwodu i twierdzi że mnie nie kocha w kwietniu tego roku wyprowadził się.
Wcale mi się dobrze nie żyje. Nie mam siły. Nie mogę na siebie patrzeć bo mam poczucie winy i żal do samej siebie , że miałam go a teraz to przeszłość. Nie wiem co robić , jak zacząć żyć..
krople rosy

Re: Ostatecznie - tylko rozwód.

Post autor: krople rosy »

Sama_mama pisze: 09 lip 2019, 10:36 Dziś rozmawiałam z mężem. On stwierdził że rozstanie niczego mnie nie nauczyło ,że się nie zmieniłam
Dla mnie z tego wynika, że mąż oczekuje, iż jego wyprowadzka wpłynie na Ciebie w taki sposób, że coś zrozumiesz, że coś się dla Ciebie jasnego wyklaruje w tej sytuacji, że coś spróbujesz w sobie zmienić.
Co to takiego?
Mnie by od razu cisło się na usta mnóstwo pytań adresowanych do męża: ,,czego oczekujesz ode mnie? co Ci we mnie przeszkadza? co powinnam zmienić by było NAM dobrze?''
Dlaczego nie pytasz?
Wycisz emocje, uspokój rozszalałe serce i spróbuj racjonalnie myśleć i rozmawiać.
Myślę, że panika, lęk i poczucie beznadziei tak Cię sparaliżowały, że zabierają zdolność jasnego myślenia i spokojnego działania.
ODPOWIEDZ