Zdrada i jak z tym żyć?
Moderator: Moderatorzy
Re: Zdrada i jak z tym żyć?
Rento, ja dokładnie o tym samym piszę
Nie żyje się, nie kocha się, nie umiera się - na próbę
Jan Paweł II
Jan Paweł II
Re: Zdrada i jak z tym żyć?
Znowu ten slogan , że należy bić się we własne piersi .Ale kogo to ma dotyczyć akurat w tej dyskusji .
Chyba nie kowalskich?
Wczoraj w audycji katolickiej usłyszałam , że najwięcej zła dzieje wtedy , kiedy dobrzy ludzie nie reagują.
I się z tym zgadzam. Z moich obserwacji wynika , że jeżeli "uda " się komuś to zło (skrót myślowy) bez żadnych konsekwencji to tylko stanowi to zachętę do dalszych tego typu działań . I wątpię , aby on się kiedykolwiek bił we własne piersi.
Chyba nie kowalskich?
Wczoraj w audycji katolickiej usłyszałam , że najwięcej zła dzieje wtedy , kiedy dobrzy ludzie nie reagują.
I się z tym zgadzam. Z moich obserwacji wynika , że jeżeli "uda " się komuś to zło (skrót myślowy) bez żadnych konsekwencji to tylko stanowi to zachętę do dalszych tego typu działań . I wątpię , aby on się kiedykolwiek bił we własne piersi.
Re: Zdrada i jak z tym żyć?
Nie Nirwanno, jednak dokładnie nie o tym samym piszemy. A zupełnie inaczej.Nirwanna pisze: ↑30 cze 2019, 5:53 Ależ oczywiście, że się odbija, tylko warto nauczyć się patrzeć głębiej, za maski i poza fasadę
Bardzo ładnie to pokazuje książka o. Pelanowskiego "Życie udane czy udawane". Już okładka wiele mówi.
Zresztą, warto posłuchać/poczytać świadectw osób, które z tej "czkawki" zawróciły, o ich motywacjach i przeżyciach w tym okresie.
Zauważ jeszcze, że współcześnie wizja szczęścia, sukcesu w życiu, wartościowego życia wybrzmiewa bardzo materialnie i bardzo płytko, nie wchodzi w duchowość, ogranicza się do stosunkowo płytkiego życia uczuciowego. W takiej wizji świata i szczęścia czkawka jest dramatem.
Wyobraź sobie księżniczkę, która co tydzień jeździ na mega-bale organizowane przez księcia. Wszystko jest idealne - wygląd, suknia, buty, makijaż, samochód, pałac, służba... tylko regularnie właśnie na okoliczność balu łapie ją czkawka. Tańczy z księciem - czkawka. Pije drinka z palemką - czkawka. Ogląda pokaz fajerwerków - czkawka. Jak myślisz, dobrze się bawi? żyje pełnią życia?
Bo u mnie wydżwięk jest taki, że ta ewentualna (bo jednak statystycznie w mniejszości przypadków zdecydowanie) czkawka jedynie zaburza komfort obecnego życia, które jest jednak mocno satysfakcjonujące dla zdradzającego/porzucającego. I dlatego pewnie do końca życia będzie mu wystarczająco dobrze, by nie generować głębszych zmian u siebie samego. Ewentualnie na łożu śmierci wspomni coś o żalu za grzechy (np. stara żona, stare dzieci), który nie skończył się choćby na zwykłym przeproszeniu czy zadośćuczynieniu. Wszak łatwiej "w zamian" zadośćuczynić tej nowej żonie, czy dzieciom niżli starym. Dobro wszak rozejdzie się po wszechświecie, a może i Bóg to doceni.
I tutaj znowu przykład mojego męża, który moją koleżankę przeprosił (i mówił, że nie chciał jej skrzywdzić ), bo kiedy pierwsza kowalska go rzuciła na 1 miesiąc to trzy razy spotkał się z moją koleżanką. A kiedy kowalska wróciła, to rzucił moją koleżankę. A mnie, ani moich dzieci, nigdy nie przeprosił, ani nie zadośćuczynił pomimo wielokrotnie większej krzywdy i większej ciążącej na nim odpowiedzialności. Wszak łatwo powiedzieć przepraszam, kiedy się kogoś potrąci, trudniej wziąć odpowiedzialność za krzywdę kiedyś najbliższych sobie ludzi. I nie piszę tego, jako cały czas ofiara losu, bo z tej ofiary dawno wyrosłam.
A u Ciebie Nirwanno wydźwięk jest taki, że zdradzający/odchodzący bardzo przeżywa swoje zbłądzenie, żałuje za grzechy, ciąży mu to strasznie, i czkawkę ma cały czas i do końca życia. A na końcu drogi, zmęczony do cna czkawką umiera z tego przedawkowania odzywającego się sumienia. I wielce żałuje. Bo gdyby nie umierał to zdążyłby zadośćuczynić, zrobić to i tamto, i jeszcze ... tamto. A w ogóle to nigdy by tego nie zrobił.
A proza życia jest taka, że jak on wyjątkowo nie umrze, to w ogromnej większości przypadków wróci do kolejnej kowalskiej, nowych dzieci i będzie żył tak, jak dotychczas. I być może na kolejnym łożu śmierci on znowu powie, że jednak czkawka była i on ....
I na dobicie jeszcze i to, że może nawet i sam Bóg dojdzie do wniosku, że ten człowiek jednak zadośćuczynił, bo w stosunku do kowalskiej, jej dzieci, i wielu innych ludzi był .... jednak dobry potem. I że on jednak taki zły nie jest. I że może Ci porzuceni jednak przesadzają. Wierz mi, że czasami i takie mam myśli, bo miłosierdzie Boga ogromne jest.
św. Augustyn
"W zasadach jedność, w szczegółach wolność, we wszystkim miłosierdzie".
"W zasadach jedność, w szczegółach wolność, we wszystkim miłosierdzie".
Re: Zdrada i jak z tym żyć?
Chciałam na tym przykladzie na cos jeszcze innego zwrócić uwagęAleksander pisze: ↑28 cze 2019, 21:05??? liczyć płytki?
Zauważam tu elementy tresury. A przecież wszędzie trąbimy, że mamy SIEBIE zmieniać, a nie tresować męża (żonę).
Cale szczeście że mąż ma poczucie humoru, dystans do siebie i uwielbia sie śmiać.
Tak jak ja.
Czasem zadziwia mnie brak wyczucia humoru tylko mega przewrażliwienie, ocenianie i jakies oburzenie pomieszane z dezaprobatą i już słyszę
"Sioooooooostro......jak możesz????????"
To tylko przyklad Aleks i nie obraź sie proszę
Od posępnych nieszcześliwych i zasmuconych ludzie uciekaja, bo zwyczajnie im to sie udziela.
A każdy szuka radości.
Ja tu czasem czytam "mam poczucie humoru" "jestem dusza towarzystwa"
ale w pisaniu jakos tego nie widać. Prędzej to jakis wisielczy humor a im fajniej im wieksza szpile sie wbija.
Co do małżonkow ktorzy odeszli zdradzili.......mysle że jak zobacza pogodne twarze opuszczonych to może sie zastanowia nad powrotem. Ale jak zobaczą ponuraków to byc może upewni ich wybor w odejściu.
Ja w wiem jakie to trudne. Sama mialam okres rozpaczy bolu i płaczu i wiem jakie to potrzebne i oczyszczajace. Ale warto w tym bolu sie nie rozsiadac.
Tylko iść probowac dalej. Drobny kroczek ale zawsze do przodu
Może to warte do przemyślenia?
Re: Zdrada i jak z tym żyć?
- nie ma to jak być sędzią we własnej sprawie
Aha - a możesz precyzyjniej? To ja jestem ten nieszczęśliwy i zasmucony? hmm?
Aha - a mąż to uciekł od tej Twojej radości, śmiechu i nadmiaru poczucia humoru?
Może i tak - będę to przemyśliwać wpatrując się w kostkę brukową chodnika - bo przy tych temperaturach niektóre panie ubierają się nad wyraz skąpo.
Re: Zdrada i jak z tym żyć?
Oj Aleks - dlatego napisałam żebyś nie brał tego do siebie.
To był tylko przykład
To był tylko przykład
Re: Zdrada i jak z tym żyć?
Czy człowiek, który układa sobie życie
" po swojemu" cierpi i ma wyrzuty sumienia, które codziennie coraz bardziej zginają go do podłogi?
Z moich obserwacji- raczej nie. Żyją zwyczajnie.
Życzeniowe myślenie zdradzonych jest często takie, że karząca ręka Boga dosięgnie wiarołomnych i piorun uderzy w ten ich nowy świat i wtedy oni piękni i wyprasowani powrócą na łono rodziny....
Czyli za " dobro wynagrodzeni zostaniemy".
A jednak tak to nie działa.
Przetransformować myślenie na takie, że być może już ten kryzys, ta kompletna rozwałka zyciowa jest już tym dobrem? I, że to w gruncie rzeczy kruche i krótkie życie tyle jest warte, ile wartości w nim odkryjemy?
Czy oczy szeroko otwarte zostałyby bez tych doświadczeń?
" po swojemu" cierpi i ma wyrzuty sumienia, które codziennie coraz bardziej zginają go do podłogi?
Z moich obserwacji- raczej nie. Żyją zwyczajnie.
Życzeniowe myślenie zdradzonych jest często takie, że karząca ręka Boga dosięgnie wiarołomnych i piorun uderzy w ten ich nowy świat i wtedy oni piękni i wyprasowani powrócą na łono rodziny....
Czyli za " dobro wynagrodzeni zostaniemy".
A jednak tak to nie działa.
Przetransformować myślenie na takie, że być może już ten kryzys, ta kompletna rozwałka zyciowa jest już tym dobrem? I, że to w gruncie rzeczy kruche i krótkie życie tyle jest warte, ile wartości w nim odkryjemy?
Czy oczy szeroko otwarte zostałyby bez tych doświadczeń?
Re: Zdrada i jak z tym żyć?
Każdy człowiek stworzył sobie ( stwarza ) swój własny obraz świata
i żyje w nim . Tak więc nasze światy ( widzenia ) są bardzo różne .
Jedną z najważniejszych potrzeb człowieka jest potrzeba
akceptacji siebie samego . Bardzo dbamy o własny obraz ,
więc na wszystko znajdziemy "usprawiedliwienie" ,
zło przedstawimy jako dobro , a dobro jako zło .
Bóg nie po to dał ludziom wolną wolę
i możliwość wyborów ,
aby ingerować w nasze " czyńcie sobie Ziemię poddaną " .
Z wszystkich powyższych powodów , dlatego i ci co zdradzili
żyją , cieszą się życiem i jakoś się mają .
A wielu zdradzonych zazdrości im tego .
Nie rozumieją , oczekują "sprawiedliwości" , wyrównania strat i krzywd .
Boża droga wcale nie lekka i słodka .
A i miłosierdzie "namieszało" , bo może wcale nie warto
sobie utrudniać życia ?
Taka na nasza wiara jak i nasze "kochanie" , czy to małżonka czy Boga .
Dużo wielkich słów , za którymi często
niewiele stoi rozumienia i miłości .
i żyje w nim . Tak więc nasze światy ( widzenia ) są bardzo różne .
Jedną z najważniejszych potrzeb człowieka jest potrzeba
akceptacji siebie samego . Bardzo dbamy o własny obraz ,
więc na wszystko znajdziemy "usprawiedliwienie" ,
zło przedstawimy jako dobro , a dobro jako zło .
Bóg nie po to dał ludziom wolną wolę
i możliwość wyborów ,
aby ingerować w nasze " czyńcie sobie Ziemię poddaną " .
Z wszystkich powyższych powodów , dlatego i ci co zdradzili
żyją , cieszą się życiem i jakoś się mają .
A wielu zdradzonych zazdrości im tego .
Nie rozumieją , oczekują "sprawiedliwości" , wyrównania strat i krzywd .
Boża droga wcale nie lekka i słodka .
A i miłosierdzie "namieszało" , bo może wcale nie warto
sobie utrudniać życia ?
Taka na nasza wiara jak i nasze "kochanie" , czy to małżonka czy Boga .
Dużo wielkich słów , za którymi często
niewiele stoi rozumienia i miłości .
Re: Zdrada i jak z tym żyć?
marylka pisze: ↑28 cze 2019, 2:05
Może po kolei...
Moim zdaniem zdrada żony wynika z postawy męża.
Jeśli jest zaniedbana i czuje sie samotna, niedoceniona to zaczyna szukać na zewnątrz tego docenienia.
Oczywiście sa wyjątki, ale z moich obserwacji wynika, że mężczyźni kiedy nawet mają wszystko w domu od żony czego potrzebne im do szcześcia to i tak szukają przygod i zdradzaja
Z kobietami raczej tak nie jest.
Kobieta potrzebuje docenienia jej KOBIECOŚCI - wdzięku urody gracji - kobiecości
Faceci czesto sprowadzaja kobiete to wielofunkcyjnego robota i myślą, że są szcześliwe.
I owszem - wychowywanie dzieci na przyklad - są duma i radościa kobiety. Tak samo czysty dom itp.
Ale kobieta zwłaszcza jeśli ma świadomosć uplywajacego czasu chce i pragnie tego zauważenia JEJ piekna. Chce tego od męża. Jeśli tego nie ma....szuka potwierdzenia u innego...niestety
A im bardziej poharatana w dzieciństwie zwłaszcza przez ojca - tym bardziej szuka....i rzuca sie w inne ramiona
Zdrada to punkt zwrotny.
To koniec
Ale i początek
Zaczynasz nowe życie w nowej rzeczywistości.
Ale nie wiesz jakie ono ma być, jaka droga podążać...
Co wybrać...
Myślałem, że podzieliłem się, ustosunkowałem, nie ominąłem sedna swoją wypowiedzią i opisałem to samo "wzrastanie" o którym napisala marylka ("zobacz jaka ona jest szczesliwa", "Otoczenie kobiety troska, zapewnienie bezpieczenstwa i inne ") a tu takie gromy na mnie spadły:marylka pisze: ↑28 cze 2019, 18:59 Bardzo rozbawilo mnie Wasze pojecie "wzrastania" żon Waszych i sugeruje, żebyście sie zastanowili, czy Wy sami za bardzo nie "wzrośliscie"
Otoczenie kobiety troska, zapewnienie bezpieczenstwa i inne - czy to nie przymioty rownież ojca? I męża?
A tu co?
"Nie. Nie bede jej ojcował. To twoj posag i twoje pole do wzrastania! A jak już wzrosniesz to daj znać!. Bede i ja ze swoim zakonczonym wzrastaniem czekal na ciebie" hahaha
Powodzenia w czekaniu!
(...)
Moj mąż mnie zna. W takich sytuacjach otula ramieniem, powie cos czułego do ucha. Czasem sie śmieje że zazdrosnica jestem. A on sie już nauczył liczyc płytki w galeriach jak idzie ze mną, żeby nie było, że strzela oczami na boki.
(...)
Inny przykład? Już nie mój. Kolega do kolegi - "ciebie to nie wkurza że ta żona tylko lata po tych sklepach i tyle kupuje ciuchów? A ty stoisz tylko i czekasz."
A on - "nie - zobacz jaka ona jest szcześliwa"
Specjalnie wybrałam płytkie i powierzchowne sprawy. Może żona nie chce dorosnąć? Może nie potrafi?
Będziesz jej towarzyszył?
Uniżysz się?
Bo widze, że niektorzy postrzegaja to jako uniżenie żyć z żona z deficytami i posagiem przy tak wzrosniętym meżu
Czy będziesz jej towarzyszył?
(...)
No właśnie - proponuje podzielić sie swoimi doświadczeniami jak Wy Panowie wzrastacie i jak dzieki Wam żony przy Was sie czują i też wzrastają.
I jak to jest, że jedne kobiety są czułe na zaloty/umizgi/komplementy/"docenienia jej KOBIECOŚCI - wdzięku urody gracji - kobiecości"/" zauważenia JEJ piekna", a inne nie - wręcz mimo to zdradzają i odchodzą? Czyżby naprawdę to męża wina, że nagle "jest zaniedbana i czuje sie samotna, niedoceniona to zaczyna szukać na zewnątrz tego docenienia" i "zdrada żony wynika z postawy męża"? Uważam, że postawione tezy są płytkie i krzywdzące przypadkowe osoby. Wydaje mi się błędne generalizowanie mężczyzn i kobiet. Każda sytuacja jest unikalna, każdy człowiek jest inny, każdy mężczyzna, mąż, kobieta i żona. Inne są ich kryzysy, przyczyny, drogi wyjścia, okoliczności itd.
Re: Zdrada i jak z tym żyć?
Rento, jeśli odczytałaś mnie tak jak powyżej, to rzeczywiście piszemy o dwóch skrajnie różnych rzeczach. Ja zupełnie coś innego miałam na myśli.renta11 pisze: ↑01 lip 2019, 11:53
Nie Nirwanno, jednak dokładnie nie o tym samym piszemy. A zupełnie inaczej.
Bo u mnie wydżwięk jest taki, że ta ewentualna (bo jednak statystycznie w mniejszości przypadków zdecydowanie) czkawka jedynie zaburza komfort obecnego życia, które jest jednak mocno satysfakcjonujące dla zdradzającego/porzucającego. I dlatego pewnie do końca życia będzie mu wystarczająco dobrze, by nie generować głębszych zmian u siebie samego. Ewentualnie na łożu śmierci wspomni coś o żalu za grzechy (np. stara żona, stare dzieci), który nie skończył się choćby na zwykłym przeproszeniu czy zadośćuczynieniu. Wszak łatwiej "w zamian" zadośćuczynić tej nowej żonie, czy dzieciom niżli starym. Dobro wszak rozejdzie się po wszechświecie, a może i Bóg to doceni.
I tutaj znowu przykład mojego męża, który moją koleżankę przeprosił (i mówił, że nie chciał jej skrzywdzić ), bo kiedy pierwsza kowalska go rzuciła na 1 miesiąc to trzy razy spotkał się z moją koleżanką. A kiedy kowalska wróciła, to rzucił moją koleżankę. A mnie, ani moich dzieci, nigdy nie przeprosił, ani nie zadośćuczynił pomimo wielokrotnie większej krzywdy i większej ciążącej na nim odpowiedzialności. Wszak łatwo powiedzieć przepraszam, kiedy się kogoś potrąci, trudniej wziąć odpowiedzialność za krzywdę kiedyś najbliższych sobie ludzi. I nie piszę tego, jako cały czas ofiara losu, bo z tej ofiary dawno wyrosłam.
A u Ciebie Nirwanno wydźwięk jest taki, że zdradzający/odchodzący bardzo przeżywa swoje zbłądzenie, żałuje za grzechy, ciąży mu to strasznie, i czkawkę ma cały czas i do końca życia. A na końcu drogi, zmęczony do cna czkawką umiera z tego przedawkowania odzywającego się sumienia. I wielce żałuje. Bo gdyby nie umierał to zdążyłby zadośćuczynić, zrobić to i tamto, i jeszcze ... tamto. A w ogóle to nigdy by tego nie zrobił.
A proza życia jest taka, że jak on wyjątkowo nie umrze, to w ogromnej większości przypadków wróci do kolejnej kowalskiej, nowych dzieci i będzie żył tak, jak dotychczas. I być może na kolejnym łożu śmierci on znowu powie, że jednak czkawka była i on ....
I na dobicie jeszcze i to, że może nawet i sam Bóg dojdzie do wniosku, że ten człowiek jednak zadośćuczynił, bo w stosunku do kowalskiej, jej dzieci, i wielu innych ludzi był .... jednak dobry potem. I że on jednak taki zły nie jest. I że może Ci porzuceni jednak przesadzają. Wierz mi, że czasami i takie mam myśli, bo miłosierdzie Boga ogromne jest.
Jednak nie będę tematu rozkminiać dalej.
Po prostu na pytanie Pana Jezusa (Mt 20, 1-16):
„Ci ostatni jedną godzinę pracowali, a zrównałeś ich z nami, którzyśmy znosili ciężar dnia i spiekoty”. Na to odrzekł jednemu z nich: „Przyjacielu, nie czynię ci krzywdy; czy nie o denara umówiłeś się ze mną? Weź, co twoje i odejdź! Chcę też i temu ostatniemu dać tak samo jak tobie. Czy mi nie wolno uczynić ze swoim, co chcę? Czy na to złym okiem patrzysz, że ja jestem dobry?”
chciałabym kiedyś móc odpowiedzieć "nic mi do tego, cieszę się wraz z Tobą".
Ale to ja, i mam nadzieję, że realnie z tym pytaniem spotkam się za kilka dekad dopiero.
Pozdrawiam!
Nie żyje się, nie kocha się, nie umiera się - na próbę
Jan Paweł II
Jan Paweł II
Re: Zdrada i jak z tym żyć?
No tutaj pełna zgoda
św. Augustyn
"W zasadach jedność, w szczegółach wolność, we wszystkim miłosierdzie".
"W zasadach jedność, w szczegółach wolność, we wszystkim miłosierdzie".
Re: Zdrada i jak z tym żyć?
Dobry? Co to znaczy "dobry? dla kogo? - a może jeszcze sprawiedliwy?
Już widzę, jak by to zagrało w praktyce.
Np. kończy się dzień pracy w "Biedronce" - załóżmy że są dniówki...
... przychodzi koniec dnia - wszyscy po minimum 10h ciężkiej pracy, wypłata, 30 osób stoi w kolejce po kasę...
... a wśród nich jedna pani, która usiadła na na jedną godzinkę na kasie...
Wszyscy dostają tyle samo pieniędzy... łącznie z panienką, która sie nie przepracowała...
Proszę teraz powiedzieć do tych 29 osób, co tyrało cały dzień:
Czy na to złym okiem patrzysz, że ja jestem dobry?” - i oczekiwać od nich zrozumienia i akceptacji
Re: Zdrada i jak z tym żyć?
A czemu nie ,skoro umawialiśmy się na konkretną stawkę ?Aleksander pisze: ↑02 lip 2019, 11:12Dobry? Co to znaczy "dobry? dla kogo? - a może jeszcze sprawiedliwy?
Już widzę, jak by to zagrało w praktyce.
Np. kończy się dzień pracy w "Biedronce" - załóżmy że są dniówki...
... przychodzi koniec dnia - wszyscy po minimum 10h ciężkiej pracy, wypłata, 30 osób stoi w kolejce po kasę...
... a wśród nich jedna pani, która usiadła na na jedną godzinkę na kasie...
Wszyscy dostają tyle samo pieniędzy... łącznie z panienką, która sie nie przepracowała...
Proszę teraz powiedzieć do tych 29 osób, co tyrało cały dzień:
Czy na to złym okiem patrzysz, że ja jestem dobry?” - i oczekiwać od nich zrozumienia i akceptacji
Tego faktu nie można pomijać .
Problem w tym , że porównujemy sie z innymi ,a to w w większości nie jest miarodajne.
Miłości bez Krzyża nie znajdziecie , a Krzyża bez Miłości nie uniesiecie . Jan Paweł II
Re: Zdrada i jak z tym żyć?
Aleksander ,
tu kluczowa była umowa .
Stawka musiała być zadowalająca
skoro pracę podjęto .
e życie , a
A skoro tak , to krzywdy nie ma .
A właściciel ma prawo robić ZE SWOIM co zechce .
To w warstwie górnej tej przypowieści .
==========================================================
Bo jest i dolna , głębsza .
Dlaczego nas razi , to że inni skorzystali więcej ?śli
Dużo staje się mało , jak sąsiad jeszcze bogatszy .
Głównie np. strajkują ci , którzy już mają relatywnie nieźle .
Ta przypowieść kojarzy nam się także z sądem ostatecznym .
I naszą niezgodą na taką oto sprawiedliwość .
Ktoś grzeszył ile wlezie całe życie , a w ostatniej chwili - nawraca się .
Nawraca czy "nawraca" .
Albo i miłosierdzie zadziała .
No to czujemy się wyrolowani .
( podobnie jak drugi syn , ten nie marnotrawny )
I tutaj wchodzimy na zagadnienie
miłości do Boga i naszej interesowności .
No sorry , ale na pierwszym miejscu mamy na myśli
nasz interes - obiecane zbawienie i życie wieczne .
Oczywiście , zaraz znajdą się tacy co kochają za nic , za darmo
czy to na Ziemi czy w niebie .
tu kluczowa była umowa .
Stawka musiała być zadowalająca
skoro pracę podjęto .
e życie , a
A skoro tak , to krzywdy nie ma .
A właściciel ma prawo robić ZE SWOIM co zechce .
To w warstwie górnej tej przypowieści .
==========================================================
Bo jest i dolna , głębsza .
Dlaczego nas razi , to że inni skorzystali więcej ?śli
Dużo staje się mało , jak sąsiad jeszcze bogatszy .
Głównie np. strajkują ci , którzy już mają relatywnie nieźle .
Ta przypowieść kojarzy nam się także z sądem ostatecznym .
I naszą niezgodą na taką oto sprawiedliwość .
Ktoś grzeszył ile wlezie całe życie , a w ostatniej chwili - nawraca się .
Nawraca czy "nawraca" .
Albo i miłosierdzie zadziała .
No to czujemy się wyrolowani .
( podobnie jak drugi syn , ten nie marnotrawny )
I tutaj wchodzimy na zagadnienie
miłości do Boga i naszej interesowności .
No sorry , ale na pierwszym miejscu mamy na myśli
nasz interes - obiecane zbawienie i życie wieczne .
Oczywiście , zaraz znajdą się tacy co kochają za nic , za darmo
czy to na Ziemi czy w niebie .