Monti pisze: ↑16 maja 2021, 10:21
Akacjo, pożądanie jako konsekwencja popędu seksualnego jest czymś jak najbardziej normalnym, jest to po prostu element biologii. Tak jak tłumaczyła Ruta, moralnie niewłaściwe może być brak kontroli nad swoim popędem, który może doprowadzić do krzywdzenia drugiej osoby i siebie samego.
Biologicznie mężczyzna jest tak skonstruowany, że stosunkowo szybko osiąga orgazm i jednocześnie może w krótkim czasie kilkukrotnie odbywać stosunek, co ma służyć temu, by w krótkim czasie zapłodnić jak najwięcej kobiet. Oczywiście, tak to funkcjonuje w świecie zwierząt, ludzie są bardziej zaawansowanymi stworzeniami, ale pierwotne instynkty jednak dają o sobie znać. Nie rozumiem, na co się oburzasz. Etyka chrześcijańska idzie w poprzek tym uwarunkowaniom, co prowadzi do napięć w sferze przeżywania seksualności.
Przemawia przez Ciebie manichejska wizja rzeczywistości (a to jest herezja).
Monti,
mam wątpliwości co do twoich wyjaśnień. Popęd jest naszą integralną częścią. Z pożądaniem bywa różnie - bo wiele tego pożądania powstaje sztucznie, poza biologią, w warstwie kultury. Nie każda kultura stale stymulowała swoich użytkowników seksualnie. Nasza to robi. I takie kulturowo generowane pożądanie nie jest niczym dobrym. Jesteśmy wtedy jak te wieprze Świętego Augustyna.
Mam też wątpliwość co do tego, czy każde pożądanie jest dobre. Kto patrzy pożądliwie na kobietę już cudzołoży. Odbieram to jako wezwanie do kierowania swoim pożądaniem w tej naszej nagłębszej warstwie, dla innych niedostrzegalnej. Tylko ja wiem, czy moje spojrzenie jest pożądliwe. Mogę rzucać ukryte pożądliwe spojrzenia. Albo patrzeć w spoób czysty. Odbieram to jako wezwanie do kontroli nad tym, gdzie i wobec kogo kieruję swoje pożądanie, pragnienia, ale także jako informację - że mogę nad tym wszystkim nauczyć się panować. Jezus nie stawia wymagów nieralnych, niemożliwych do spełnienia.
Nie zgadzam się też z tobą co do tego "biologicznego" skonstruowania mężczyzny, do tego aby zapładniał jak najwięcej kobiet. Czytałeś Biblię i o tym jaki był zamysł Boży na człowieka?
Ten biologiczny konstrukt to dość nowoczesna koncepcja, która pojawiała w się wo kreśłonych warunkach społecznych. I bardzo ładnie uzasadniała realizację męskiego pożąania w sposób nieuporządkowany. Równocześnie odmiennie opisując pożądanie kobiece.
Co do tego, że tak to działa w świecie zwierząt - to jeden z mitów. Każdy gatunek jest wyposażony w określoną nazwijmy to strategię prokreacyjną. Ona jest zawsze spójna u samic i samców danego gatunku. Pingwin siedzi pół roku na jaju, a pół roku pingwinica. Koty i psy podczas rui mają tą strategię o której piszesz - gdzie się da, nazwijmy. W konsekwencji kotki i suczki przyjmują wielu samców w czasie rui. Jelenie rywalizują i tylko wybrane samce biorą udział w rozmnażaniu - więc samice przyjmują tylko wygranych. Króliki jak to króliki... i tak dalej. A to zaledwie kilka przykładów. Gdyby było prawdą to co piszesz, człowiek byłby jedynym gatunkiem w którym samce miałyby odmienną strategię prokreacyjną samic. Mężczyźni dążąć do zdobycia jak najwięcej kobiet - a kobiety do tego, by przywiązac jednego mężczyznę. Wiele osób w ten mit wierzy, co ma poważne konsekwencje dla naszego życia rodzinnego i społęcznego, a także dla relacji płci. I społecznie dąży się do tego, by taki scenariusz wspierać - uzasadniając to bilogią. Ostatnio sie to zmienia - wspiera się kobiety w sądzeniu, że ich powołaniem bilogicznym jest serujna monogamia i wybór jak najlepszego samca dla posiadania potomstwa i że funkcja ojca jest podzielona - samiec o silnych genach to ten do prokreacji, a ten spokojny - do wychowywania. To wszystko pseudonaukowe bzdury, które mają uzasadnić mnóstwo wynaturzeń. I tyle.
Mężczyzn bardzo rani wiara w to, że sa takimi bilogicznymi konstruktami do zapładnania kobiet. I wiedzie ich na manowce. Podobnie jak głupoty o kobietach zwodzą kobiety. No i nawzajem jestesmy wobec siebie podejrzliwi, gdy zamiast widzieć w sobie zamysł Boga, patrzymy na siebie przez pryzmat takich "prawd".
Rzecz w tym, że człowiek jako jedyny gatunek na ziemi nie ma programu biologicznego, ani żadnej strategii prokreacyjnej. Kot nie zachowa się jak królik, a jeleń nie zostanie czułym ojcem jak pingwin. My możemy żyć jak jelenie, króliki, pingwiny, koty - jak tylko wybierzemy. Możemy też żyć jak Pan Bóg przykazał