Pornografia i masturbacja

Refleksje, dzielenie się swoimi przeżyciami...

Moderator: Moderatorzy

Oliś
Posty: 27
Rejestracja: 25 sie 2019, 20:48
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Pornografia i masturbacja

Post autor: Oliś » 31 sty 2020, 19:03

A mnie zastanawia, że naukowcy, seksuolodzy, i sami mężczyźni oglądający porno twierdzą, że to takie normalne. Jeśli takie normalne to dlaczego panowie na stanowiskach (prezesi firm, profesorowie, dyrektorzy) na spotkaniach w swoich instytucjach czy firmach nie mówią i się nie chwalą: Och! Jaki cudny film dzisiaj widziałem! polecam, świetne kino!

tata999
Posty: 1172
Rejestracja: 29 wrz 2018, 13:43
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Mężczyzna

Re: Pornografia i masturbacja

Post autor: tata999 » 01 lut 2020, 7:58

Oliś pisze:
31 sty 2020, 19:03
(...) to dlaczego panowie na stanowiskach (prezesi firm, profesorowie, dyrektorzy) na spotkaniach w swoich instytucjach czy firmach nie mówią i się nie chwalą: Och! Jaki cudny film dzisiaj widziałem! polecam, świetne kino!
To zależy którzy panowie - są tacy, co się chwalą i tacy, co nie (niezależnie od stanowiska).

Oliś
Posty: 27
Rejestracja: 25 sie 2019, 20:48
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Pornografia i masturbacja

Post autor: Oliś » 01 lut 2020, 8:53

tata999 pisze:
01 lut 2020, 7:58
Oliś pisze:
31 sty 2020, 19:03
(...) to dlaczego panowie na stanowiskach (prezesi firm, profesorowie, dyrektorzy) na spotkaniach w swoich instytucjach czy firmach nie mówią i się nie chwalą: Och! Jaki cudny film dzisiaj widziałem! polecam, świetne kino!
To zależy którzy panowie - są tacy, co się chwalą i tacy, co nie (niezależnie od stanowiska).
Wiem, że potajemnie sobie przesyłają treści niektórzy, w wąskim gronie (męskim) może i sobie opowiadają, ale żeby otwarcie mówili dajmy na to na rodzinnej kolacji, czy spotkaniu biznesowym w szerszym gronie, no to raczej się nie spotkałam.

wkryzysie
Posty: 9
Rejestracja: 23 kwie 2019, 1:32
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Kobieta

Re: Pornografia i masturbacja

Post autor: wkryzysie » 03 lut 2020, 3:13

Doskonale wiem co czujesz..przechodzilam przez to samo.. jesli chcesz mozemy pogadac o tym na PW

malinaa
Posty: 51
Rejestracja: 30 kwie 2019, 9:57
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Kobieta

Re: Pornografia i masturbacja

Post autor: malinaa » 21 lip 2021, 10:10

Zaraz będziemy mieć kolejną rocznicę ślubu, mija pół roku odkąd mąż chodzi do psychologa. A mam wrażenie, że jest jeszcze gorzej...Pomimo, że chodzi do psychologa, to ma jeszcze większe uzależnienie...Nie wiem jak długo dam radę to znosić. To prawda, że bliscy ranią najbardziej. Gdybym wiedziała, że pakuję się w takie bagno, nie wzięłabym ślubu.

Caliope
Posty: 3013
Rejestracja: 04 sty 2020, 12:09
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Pornografia i masturbacja

Post autor: Caliope » 21 lip 2021, 12:37

malinaa pisze:
21 lip 2021, 10:10
Zaraz będziemy mieć kolejną rocznicę ślubu, mija pół roku odkąd mąż chodzi do psychologa. A mam wrażenie, że jest jeszcze gorzej...Pomimo, że chodzi do psychologa, to ma jeszcze większe uzależnienie...Nie wiem jak długo dam radę to znosić. To prawda, że bliscy ranią najbardziej. Gdybym wiedziała, że pakuję się w takie bagno, nie wzięłabym ślubu.
A ty chodzisz do psychologa? pracuje nad sobą i zajmujesz się sobą? czytałam twój wątek i mam wrażenie, że mąż ma nie tylko problem z masturbacją, a z czymś jeszcze np. masturbacja pod wpływem alkoholu, codzienne picie przed komputerem. Może to są dwa zamienniki, bo po takim czasie terapii gorzej być nie może, a ty piszesz, że jest gorzej.

J&J
Posty: 113
Rejestracja: 31 mar 2020, 23:27
Jestem: szczęśliwą żoną
Płeć: Kobieta

Re: Pornografia i masturbacja

Post autor: J&J » 21 lip 2021, 21:02

malinaa pisze:
30 sty 2020, 12:12
Witajcie po przerwie. :)

Moja sytuacja wygląda tak, że mąż chodzi do terapeuty regularnie co dwa tygodnie. Wierzę, że mnie nie okłamuje i tak jest.
Ponoć nie masturbował się i nie oglądał pornografii już 4 miesiące. Chociaż jak przyznał się, często o tym myśli, nawet wczoraj rano jak stwierdził - "obudził się, był bardzo podniecony i chciał obejrzeć pornografię. Ale uciął te myśli, po prostu wstał z łóżka, znalazał sobie jakieś zajęcie i te myśli odeszły". Niestety za dużo czyta wykopu, memów itd., gdzie często pojawiają się treści erotyczne. Czasem zauważę, że pomimo, iż nie oglądał pornografii, to czytał artykuły na temat prostytutek albo widział memy z podtekstami. Co w jego sytuacji tylko go rozbudza.
Najgorsze dla mnie w tym wszystkim jest to, że on dalej nie widzi tego jako zło. Sam nie chce żebym ja takie filmy oglądała, uważa że to by było złe i nie w porządku. Ale dla niego pornografia to skojarzenie głównie z przyjemnością i to dominuje w jego głowie. Kiedy chce to zrobić nie myśli wtedy o tym, że te kobiety to czyjeś córki czy nawet żony. Myśli tylko o przyjemności. Ponoć nawet jak się kochamy, to i tak nie mija mu ochota na oglądanie tych filmów.
Jak mówi - nikt nigdy mu nie powiedział, że to złe, nawet sumienie go nie gryzło, bo jest na to przyzwolenie w społeczeństwie, on sam zawsze uważał, że to wręcz wskazane, żeby się "wyładować". Terapeuta ponoć pracuje z nim nad tym, aby mąż jak najwięcej szukał powodów by zostawić swoje uzależnienie.
Im bliższą mam relację z Jezusem, tym bardziej odrzuca mnie uzależnienie mojego męża, czasem pojawiają się myśli, że za szybko wzięłam ślub i zignorowałam swoje pragnienie, by wziąć ślub z osobą równie wierzącą. Później jednak racjonalizuję to, że sama przecież też grzeszę. Może taka będzie moja droga do uświęcenia. Poprzez grzech męża, który będę nosić do końca życia (z tego nie da się wyleczyć, zwłaszcza jeśli on nie wierzy), mogę uczyć się miłości, która kocha pomimo.
Kiedyś przyszła mi taka myśl, że przecież Jezus patrzy na całokształt, na całą osobę. On nie widzi tylko naszych grzechów. Staram się przypominać sobie dlaczego kocham męża, dlaczego wzięłam z nim ślub, staram się nie widzieć w nim tylko osoby uzależnionej i erotomana. Staram się nie analizować tej całej sytuacji. Jestem w 2 różach różańcowych - za mężów i za mężczyzn - codziennie grupa 20 kobiet omadla swojego męża/mężczyznę oraz mężczyzn kobiet z tej grupy. Świadomość tej grupowej modlitwy za mojego męża bardzo mi pomaga. Staram się też sobie uzmysłowić, że to mnie mąż kocha, dla mnie nawet zgodził się na przyjęcie mojego nazwiska, to dla mnie chodzi na terapię i na niedzielną Mszę.
Mam nadzieję, że mąż kiedyś zrozumie dlaczego pornografia jest zła i przyjmie to też sercem, nie tylko rozumem.
Piszę do Was, bo chciałam to z siebie wyrzucić i poradzić też kobietom, które może są w podobnej sytuacji jak ja - mi bardzo pomaga modlitwa, oddanie tej sprawy Bogu i nie skupianie się tylko na tym problemie. Uzależnienie męża jest złe, ale już tym nie żyję, staram się go i tak kochać, wspierać w jego terapi, nie robię z męża bożka. Będę z mężem do końca życia, to mu ślubowałam. Nawet jeśli moje małżeństwo mogło by zostać uznane za nieważne z racji na kłamstwo. Ślubowałam przed Bogiem i zamierzam dotrzymać słowa. Nie wiem co przyniesie przyszłość, ale nie staram się już polegać na swoich siłach.



malinaa
Posty: 51
Rejestracja: 30 kwie 2019, 9:57
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Kobieta

Re: Pornografia i masturbacja

Post autor: malinaa » 21 lip 2021, 22:15

Chodziłam do psychologa, ale powiedział, że nie muszę chodzić na wizyty, bo dobrze sobie radzę i mam wszystko przemyślane. Niestety, myślę, że się pomylił i jednak muszę chodzić do niego, bo zwyczajnie potrzebuję wsparcia. Zapisałam się już na wizytę i zamierzam chodzić regularnie.

Co do męża - myślę, że jest gorzej, bo teraz on robi to w pracy, ryzykując, że ktoś go przyłapie. Do tego ilość naszych zbliżeń znacznie zmalała, może ze dwa razy w miesiącu i to kiedy je inicjuję. Tłumaczył się brakiem siły przez pracę, a okazało się, że po prostu ogląda dalej pornografię kilka razy w tygodniu. Mówi, że to uzależnienie, nie jest mu łatwo z tym zerwać. W pracy często się nudzi i wtedy nachodzą go myśli o pornografii. Później jak już raz mi skłamie, że tego nie oglądał, to kłamie cały czas. Jestem młodą osobą, strasznie mnie frustruje brak intymności z mężem. Boję się, że ta karuzela będzie trwać wiecznie dopóki nie wykituję albo po prostu będę udawać, że wszystko jest ok i nie pytać męża, nie prosić go o współżycie. Raz na miesiąc będziemy się kochać, a później omijać temat...Niby powinnam już być na to odporna. A jednak kiedy mąż wybiera pornografię zamiast współżycia z własną żoną... kiedy nie chce powiedzieć prawdy i sama to odkrywam...to czuję się jakby wbijał mi nóż prosto w serce. Mam ochotę spakować się i zacząć życie na nowo, bez niego. Powstrzymuje mnie ślubowanie dane przed Bogiem i jednak uczucie, że pomimo bólu jaki zadaje mi mąż, jeszcze ciągle go kocham...

J&J
Posty: 113
Rejestracja: 31 mar 2020, 23:27
Jestem: szczęśliwą żoną
Płeć: Kobieta

Re: Pornografia i masturbacja

Post autor: J&J » 21 lip 2021, 23:41

malinaa pisze:
30 sty 2020, 12:12
Witajcie po przerwie. :)

Moja sytuacja wygląda tak, że mąż chodzi do terapeuty regularnie co dwa tygodnie. Wierzę, że mnie nie okłamuje i tak jest.
Ponoć nie masturbował się i nie oglądał pornografii już 4 miesiące. Chociaż jak przyznał się, często o tym myśli, nawet wczoraj rano jak stwierdził - "obudził się, był bardzo podniecony i chciał obejrzeć pornografię. Ale uciął te myśli, po prostu wstał z łóżka, znalazał sobie jakieś zajęcie i te myśli odeszły". Niestety za dużo czyta wykopu, memów itd., gdzie często pojawiają się treści erotyczne. Czasem zauważę, że pomimo, iż nie oglądał pornografii, to czytał artykuły na temat prostytutek albo widział memy z podtekstami. Co w jego sytuacji tylko go rozbudza.
Najgorsze dla mnie w tym wszystkim jest to, że on dalej nie widzi tego jako zło. Sam nie chce żebym ja takie filmy oglądała, uważa że to by było złe i nie w porządku. Ale dla niego pornografia to skojarzenie głównie z przyjemnością i to dominuje w jego głowie. Kiedy chce to zrobić nie myśli wtedy o tym, że te kobiety to czyjeś córki czy nawet żony. Myśli tylko o przyjemności. Ponoć nawet jak się kochamy, to i tak nie mija mu ochota na oglądanie tych filmów.
Jak mówi - nikt nigdy mu nie powiedział, że to złe, nawet sumienie go nie gryzło, bo jest na to przyzwolenie w społeczeństwie, on sam zawsze uważał, że to wręcz wskazane, żeby się "wyładować". Terapeuta ponoć pracuje z nim nad tym, aby mąż jak najwięcej szukał powodów by zostawić swoje uzależnienie.
Im bliższą mam relację z Jezusem, tym bardziej odrzuca mnie uzależnienie mojego męża, czasem pojawiają się myśli, że za szybko wzięłam ślub i zignorowałam swoje pragnienie, by wziąć ślub z osobą równie wierzącą. Później jednak racjonalizuję to, że sama przecież też grzeszę. Może taka będzie moja droga do uświęcenia. Poprzez grzech męża, który będę nosić do końca życia (z tego nie da się wyleczyć, zwłaszcza jeśli on nie wierzy), mogę uczyć się miłości, która kocha pomimo.
Kiedyś przyszła mi taka myśl, że przecież Jezus patrzy na całokształt, na całą osobę. On nie widzi tylko naszych grzechów. Staram się przypominać sobie dlaczego kocham męża, dlaczego wzięłam z nim ślub, staram się nie widzieć w nim tylko osoby uzależnionej i erotomana. Staram się nie analizować tej całej sytuacji. Jestem w 2 różach różańcowych - za mężów i za mężczyzn - codziennie grupa 20 kobiet omadla swojego męża/mężczyznę oraz mężczyzn kobiet z tej grupy. Świadomość tej grupowej modlitwy za mojego męża bardzo mi pomaga. Staram się też sobie uzmysłowić, że to mnie mąż kocha, dla mnie nawet zgodził się na przyjęcie mojego nazwiska, to dla mnie chodzi na terapię i na niedzielną Mszę.
Mam nadzieję, że mąż kiedyś zrozumie dlaczego pornografia jest zła i przyjmie to też sercem, nie tylko rozumem.
Piszę do Was, bo chciałam to z siebie wyrzucić i poradzić też kobietom, które może są w podobnej sytuacji jak ja - mi bardzo pomaga modlitwa, oddanie tej sprawy Bogu i nie skupianie się tylko na tym problemie. Uzależnienie męża jest złe, ale już tym nie żyję, staram się go i tak kochać, wspierać w jego terapi, nie robię z męża bożka. Będę z mężem do końca życia, to mu ślubowałam. Nawet jeśli moje małżeństwo mogło by zostać uznane za nieważne z racji na kłamstwo. Ślubowałam przed Bogiem i zamierzam dotrzymać słowa. Nie wiem co przyniesie przyszłość, ale nie staram się już polegać na swoich siłach.

Ruta
Posty: 3297
Rejestracja: 19 lis 2019, 12:00
Jestem: w separacji
Płeć: Kobieta

Re: Pornografia i masturbacja

Post autor: Ruta » 22 lip 2021, 0:20

malinaa pisze:
21 lip 2021, 10:10
Zaraz będziemy mieć kolejną rocznicę ślubu, mija pół roku odkąd mąż chodzi do psychologa. A mam wrażenie, że jest jeszcze gorzej...Pomimo, że chodzi do psychologa, to ma jeszcze większe uzależnienie...Nie wiem jak długo dam radę to znosić. To prawda, że bliscy ranią najbardziej. Gdybym wiedziała, że pakuję się w takie bagno, nie wzięłabym ślubu.
Malinaa, uzależnienie to choroba, która trwa całe życie. Udaje się zatrzymać jej postęp i żyć na trzeźwo. Zdarzają się natychmiastowe uzdrowienia, znam takie przypadki, zwykle przez kogoś wymodlone (i o ile uzdrowienie jest natychmiastowe, to modlitwy zwykle trwają przedtem nawet i całe lata). Jednak zwykle dojście do trzeźwości to długi proces. Do trzeźwości dochodzą często te osoby, które mają szansę zderzyć się z twardą miłością, którym ktoś podbija dno.

Ja jestem osobą współuzależnioną. Z moich doświadczeń życia z mężem uzależnionym od pornografii, alkoholu i narkotyków wiem jedno: dokąd uzależniona osoba sama nie zechce zrobić czegoś ze swoim uzależnieniem, nie ma nic co mogłoby pomóc. I nie warto się na tym koncetrować. Wiem, bo próbowałam wszystkiego, by mojemu mężowi pomóc. Bez efektów. To znaczy efekt był: doszłam do życiowej ściany i byłam w opłakanym stanie. Ja, moje małżeństwo, nasza rodzina, finanse, relacje. Każdy obszar życia. Nie warto iść tą drogą.

To jedna z pierwszych rzeczy, których dowiedziałam się na swojej terapii - że czas juz odpuścić kręcenie się wokół męża i tego czy on wyzdrowieje, czy nie. Odpuścić męża, nie oznacza wcale odpuścić małżeństwo.

Skoncentrować się warto na sobie i na wyjściu ze współuzależnienia. Tu jest mnóstwo pracy. Odejście od koncentracji na mężu. Odejście od kontrolowania zachowań osoby uzależnionej: czy, kiedy i co zrobi, oraz zaprzestanie koncentrowania się na próbach powstrzymania osoby uzależnionej (np. myślenia w stylu: jak wyjdę z domu to on: upije się, wrzuci film itd, więc lepiej zostanę). Odejście od prób kontrolowania: czy on znów to robi, czy kłamie, czy mówi prawdę. Odejście od lęku o tą osobę.

Zamiast tego jest nauka radzenia sobie z własnymi emocjami, nauka dbania o swoje potrzeby. Zajrzenie w siebie: skąd mi się to współuzaleznienie wogóle wzięło. Bo ono nie pojawia się w relacji z uzależnionym. W relację z osobą uzależnioną wchodzi się z powodu swoich własnych deficytów, trudności, problemów, obciążeń. To taki nasz własny pakiet startowy, zwykle sporo z tego wynosimy z domu rodzinnego, zaburzonych relacji.

Jest też nauka stawiania granic, także wobec osoby współuzaleznionej. Przy tym te granice stawiamy sobie, a nie uzależnionej osobie. Granice stawiane innym nie działają.

I jeszcze jedno: "gdybym wiedziała, że... to bym... ". To jeden z przykładów pijanego myślenia osoby współuzależnionej. To taka myśl, która pozwala kręcić się w koło i nakręcać sobie spiralę emocji. Przeszłość już była. Warto stanąć w prawdzie z tym, co mam teraz i zastanowić się co teraz mogę z tym zrobić.

Warto też zrobić sobie swój bilans współuzależnienia: ile jest w tobie kontroli, ile czasu myślisz dziennie o uzależnieniu męża, ile poświęcasz czasu na różne sposoby kontrolowania go, z czego dla tej kontroli rezygnujesz. Jak z twoimi emocjami, jaki masz zwykle nastrój, jak się ze sobą czujesz? Ile czasu zabiera ci zamartwianie się i myślenie o mężu? Jak stoisz z dbaniem o swoje potrzeby: czy dobrze jesz, spisz, pracujesz, relaksujesz się, czy masz swoje pasje, zajęcia,znajomych, czy się rozwijasz? Czy dbasz o swój wygląd i jesteś z niego zadowolona? Gdzie są twoje granice? Czy umiesz je stawiać? Jak oceniasz siebie, swój obecny stan? Czy wiesz jakie twoje trudności powodują, że wchodzisz we współuzależnione zachowania? Co zrobiłaś, by sobie z nimi poradzić?

Pracy, jak już się za nią weźmie na poważnie jest tyle, że nie starcza już czasu na osobę uzaleznioną. I bardzo dobrze. Zdrowiejąc, dajesz szansę na wyzdrowienie także swojemu mężowi. I tak nieco naokoło, masz szansę mu pomóc. A sobie na pewno.

malinaa
Posty: 51
Rejestracja: 30 kwie 2019, 9:57
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Kobieta

Re: Pornografia i masturbacja

Post autor: malinaa » 22 lip 2021, 8:40

Dziękuję za Twój komentarz.
Co do dbania o siebie - chodzę do dietetyka, zapisałam się do kręgu biblijnego, odnowiłam kontakt ze znajomymi, staram się pracować nad poprawą znajomości języka obcego...
A jednak... przecież mąż robi się dla mnie tylko współlokatorem. Mieszka obok - ma inne zainteresowania niż ja, ma innych znajomych. Ja mam swoje zainteresowania i swoje życie.
Przez jego pornografię współżycie zanikło. Mam 30 lat, a czuję się duchowo jak staruszka. Ostatnio moja znajoma chciała mi zrobić niespodziankę, kupiła mi owoce. Dzwoniła domofonem, ale nie było mnie w domu. Później powiedziała ,, dotarło do mnie, że niepotrzebnie tak się dobijam do Ciebie. Jesteście młodzi z mężem, pewnie się kochaliście haha". Znów flaki mi się przewróciły. Czuję, że moje życie intymne jest jak u staruszki. Mąż sobie dogadza, a ja jakbym nie miała potrzeb. Wiem, że jest chory, ale tak po ludzku brakuje mi okazywania miłości w sposób fizyczny...Mam dość proszenia się własnego męża o seks. Woli prostytutki z filmików, proszę bardzo. Nie zamierzam i ja z nim współżyć żeby odtwarzać scenki z tych chorych filmów.
Zaczęłam spać osobno. Nie śpię już z nim w jednym łóżku. Dotknęło go to i powiedział, że w takim razie może nawet gdzieś się wyprowadzić...

Zrobiłam to dla własnego komfortu. Inaczej patrząc na niego, znów mam złe myśli i nie mogę zasnąć. Czuję, że robię wokół siebie mur, nie chcę go już dopuścić do swojego serca żeby nie cierpieć. W piątek mam psychologa, mam nadzieję, że jakoś mi pomoże... Narazie jestem na takim etapie, że najchętniej bym się wyprowadziła i zaczęła życie na nowo. Trzyma mnie tylko obietnica dana przed Bogiem.

Caliope
Posty: 3013
Rejestracja: 04 sty 2020, 12:09
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Pornografia i masturbacja

Post autor: Caliope » 22 lip 2021, 10:18

Niestety tak jest, że jeśli u mnie mąż się uparł, że nie będzie intymności i trzyma się tego od półtora roku, to tak zostanie, chyba , że Bóg się zlituje. Nie przeskoczysz tego, że mąż nie chce, można być takim chudym jak na tych filmach i i tak się nie da. Wszystko siedzi w głowie, a twój mąż nie pracuje nad sobą dla siebie, tylko chodzi na terapię by odpękać wizytę. Ja po prostu schowałam potrzeby, wszystkie jakie mogłabym dostać od męża, zapomniałam. Zrobiłam to dla mojego dobra, bo nie mogłabym żyć cały czas myśląc, że to moja wina, a wcale jej nie ma.

Ruta
Posty: 3297
Rejestracja: 19 lis 2019, 12:00
Jestem: w separacji
Płeć: Kobieta

Re: Pornografia i masturbacja

Post autor: Ruta » 22 lip 2021, 10:41

Malinaa, to dobrze, że nad sobą pracujesz. Warto pogłębiać też wiedzę o mechanizmach uzależnienia. To pomaga nie mieć nierealnych oczekiwań i wyjść z samookłamywania się. Twój mąz jest uzależniony, jest w terapii, ale nie jest trzeźwy. To oznacza, że na obecną chwilę nie jest możliwa zdrowa relacja. Im dłuzej trwa aktywny nałóg, tym więcej szkód w relacji to przynosi. I te szkody są coraz większe, w miarę upływu czasu. I relacja się rozpada. Dokąd trwa aktywne uzależnienie, dotąd trwa też proces rozpadu relacji.

Rozumiem twoją frustrację związaną z brakiem intymności w małżeństwie. To boli. Wiem, bo także w moim małżeństwie były okresy, gdy mąż "leciał w filmy". I dobrze pamiętam to uczucie "jak staruszka" i ból emocjonalny, jaki się wiązał z odrzuceniem w tej sferze. Dokąd będziesz w tej sytuacji zakładniczką męża, dotąd będziesz raniona. Moje wyjście z takiego stanu objęło świadomy wybór pozostania w wierności przysiędze małżeńskiej i życie w czystości. NIe czuję się jak staruszka. Ale intymność jest tym, czego w moim życiu nie ma. Ale tym razem jest to mój wybór. Który jest konsekwencją wyboru, jakiego dokonałam składając przysięgę małżeńską. Całość decyzji jest teraz po mojej stronie i nie zależę tu od męża.

Tak czuję, że miotasz się cały czas z tym, czy twoje małżeństwo jest ważne. Rezygnacja z intymności, wybór czystości, to ważna i trudna decyzja. Jeśli nie jest oparta na pewności, że moja przysięga jest ważna, to wytrwanie w niej może być trudne. Jeśłi masz takie wątpliwości, może porozmawiaj o tym z doświadczonym księdzem?

Pytanie też, jak rozumiesz przysięgę małżeńską. Bo ona nie oznacza zgody na krzywdę. A obecnie twój mąż cię krzywdzi. Z jednej strony nie jest temu winien i nie jest to celowe i świaodome, bo jest osobą chorą - nałóg jest chorobą. Z drugiej strony nie oznacza to, że ta choroba ma zniszczyć też ciebie. Wypełnianie przysięgi nie oznacza też bycia przy mężu za każdą cenę, także własnej krzywdy. Szczególnie, gdy oznacza to dla męża komfort tkwienia w nałogu, bo to wtedy także krzywda dla niego. Gdy biernie jesteś przy mężu, który kontunuuje nałóg, to ten komfort chcąc nie chcąc tworzysz. I szkodzisz i sobie i mężowi. Ty jesteś w tym trzeźwą osoba - i decyzje należą do ciebie. Jak już zapewnie wiesz, zwykle wchodzi tu pojęcie twarda miłość. Warto się jej uczyć. Ja tu jestem oprna, ale robię postępy.

Nie warto więc tkwić we współuzależnieniu, zasłaniając się przysięgą małżeńską. To droga w dół. Siostra Anna Bałchan, która pracuje między innymi z kobietami współuzależnionymi, powiedziała kiedyś bardzo ostre słowa, właśnie w odpowiedzi na argument, "Ale ja przysięgałam": "Ty sobie Panem Bogiem gęby nie wycieraj".

Przyjrzyj się, czemu tak naprawdę tkwisz w tej sytuacji? Powodów może być mnóstwo, pragmatyczne, mieszkaniowe, finansowe, emocjonalne, lęk przed porzuceniem, lęk o męża i jeszcze mnóstwo innych. Warto je sobie uświadomić i zacząć z nimi pracować.

Słuchałaś Księdza Dziewieckiego? Jeśli tak, to posłuchaj jeszcze raz. I o życiu z uzależnionym, i o przysiędze małżeńskiej, i o tym co ona oznacza. A czego nie oznacza.

malinaa
Posty: 51
Rejestracja: 30 kwie 2019, 9:57
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Kobieta

Re: Pornografia i masturbacja

Post autor: malinaa » 22 lip 2021, 15:05

Ruta pisze:
22 lip 2021, 10:41
Malinaa, to dobrze, że nad sobą pracujesz. Warto pogłębiać też wiedzę o mechanizmach uzależnienia. To pomaga nie mieć nierealnych oczekiwań i wyjść z samookłamywania się. Twój mąz jest uzależniony, jest w terapii, ale nie jest trzeźwy. To oznacza, że na obecną chwilę nie jest możliwa zdrowa relacja. Im dłuzej trwa aktywny nałóg, tym więcej szkód w relacji to przynosi. I te szkody są coraz większe, w miarę upływu czasu. I relacja się rozpada. Dokąd trwa aktywne uzależnienie, dotąd trwa też proces rozpadu relacji.
Przez ten rok tak bardzo się starałam...Robiłam mężowi obiadki do pracy, jak tylko wracał zmęczony, pytałam się czy chce coś do picia. Wtulałam się w niego, chodziłam na zakupy żeby odciążyć go po pracy. Ostatni urlop był jednym z lepiej spędzonych. Ale dopiero kiedy odkryłam, że od razu po urlopie masturbował się do filmów porno...Wtedy spadły mi klapki z oczu, że po prostu mnie okłamywał odnośnie swojej trzeźwości i tkwi w tym bardziej niż myślałam. Moje starania by relacja była jak najlepsza nie są dla niego za bardzo pomocne, bo tkwi on w nałogu. Nauczył się mnie okłamywać w tej kwestii, nigdy nie wiem czy jest ze mną szczery, czy nie...
Ruta pisze:
22 lip 2021, 10:41
Rozumiem twoją frustrację związaną z brakiem intymności w małżeństwie. To boli. Wiem, bo także w moim małżeństwie były okresy, gdy mąż "leciał w filmy". I dobrze pamiętam to uczucie "jak staruszka" i ból emocjonalny, jaki się wiązał z odrzuceniem w tej sferze. Dokąd będziesz w tej sytuacji zakładniczką męża, dotąd będziesz raniona. Moje wyjście z takiego stanu objęło świadomy wybór pozostania w wierności przysiędze małżeńskiej i życie w czystości. NIe czuję się jak staruszka. Ale intymność jest tym, czego w moim życiu nie ma. Ale tym razem jest to mój wybór. Który jest konsekwencją wyboru, jakiego dokonałam składając przysięgę małżeńską. Całość decyzji jest teraz po mojej stronie i nie zależę tu od męża.
Brakuje mi współżycia. Ale takiego wynikającego z bliskości, nie chcę z nim współżyć raz w miesiącu kiedy będzie potrzebował "żywej" kobiety albo tylko dlatego, że będzie mnie nosić po ścianach przez brak seksu :lol: .
Ruta pisze:
22 lip 2021, 10:41
Tak czuję, że miotasz się cały czas z tym, czy twoje małżeństwo jest ważne. Rezygnacja z intymności, wybór czystości, to ważna i trudna decyzja. Jeśli nie jest oparta na pewności, że moja przysięga jest ważna, to wytrwanie w niej może być trudne. Jeśłi masz takie wątpliwości, może porozmawiaj o tym z doświadczonym księdzem?
Tak, co jakiś czas ta myśl ,,czy małżeństwo jest ważne" miesza mi w głowie. Nie jestem tego pewna...Ja nic nie ukrywałam przed nim przed ślubem - powiedziałam zarówno o poprzednich związkach jak i o mojej niemożności zajścia w ciążę. A on okłamał mnie, że już jest czysty i że nie ma kłopotu z pornografią. Nie wiedziałam, że można być od tego uzależnionym, nie miałam wtedy takiej wiedzy jaką mam teraz. Gdzieś w środku czuję się oszukana...

Ruta pisze:
22 lip 2021, 10:41
Przyjrzyj się, czemu tak naprawdę tkwisz w tej sytuacji? Powodów może być mnóstwo, pragmatyczne, mieszkaniowe, finansowe, emocjonalne, lęk przed porzuceniem, lęk o męża i jeszcze mnóstwo innych. Warto je sobie uświadomić i zacząć z nimi pracować.

Słuchałaś Księdza Dziewieckiego? Jeśli tak, to posłuchaj jeszcze raz. I o życiu z uzależnionym, i o przysiędze małżeńskiej, i o tym co ona oznacza. A czego nie oznacza.
Przesłucham ponownie ks. Dziewieckiego, dziękuję. Wiesz...to pytanie, które mi zadałaś...Co jakiś czas zadaję je sobie. Dlaczego ja tak naprawdę z nim jestem? Często myślę, że gdyby nie ślub, już bym z nim nie była. I ta myśl też mnie boli...Wiem, że jest dobrym człowiekiem, tylko to uzależnienie go zmienia. Mam z nim dużo pięknych wspomnień. Kiedy staram się nie myśleć, że jest uzależniony, wtedy jestem z nim szczęśliwa. Nikt mnie nigdy nie przytulił jak on. Z drugiej strony nikt mnie też tak nie zranił jak on.
Na razie nie widzę wyjścia z tej sytuacji, czuję się zagubiona. Jakąkolwiek podejmę decyzję, musi być ona przemyślana. Wnieść sprawę o zbadanie ważności małżeństwa czy po prostu sepracja...To szybki ruch, którego mogę później żałować. Wierzę, że spotkania z psychologiem i po prostu poukładanie sobie tego wszystkiego w głowie pozwoli mi obrać drogę co robić. Dziękuję bardzo za Twój post, będę go jeszcze czytać kilka razy. ;)

Awatar użytkownika
Nirwanna
Posty: 13300
Rejestracja: 11 gru 2016, 22:54
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Kobieta

Re: Pornografia i masturbacja

Post autor: Nirwanna » 22 lip 2021, 17:17

malinaa pisze:
22 lip 2021, 15:05
Jakąkolwiek podejmę decyzję, musi być ona przemyślana.
...i przemodlona. Bardzo zadbaj o rozeznanie duchowe.
Nie żyje się, nie kocha się, nie umiera się - na próbę
Jan Paweł II

ODPOWIEDZ

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Bing [Bot] i 24 gości